Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lemonkowa

JAK SKONCZYC Z NAPADAMI, KOMPULSAMI I WRESZCIE SCHUDNAC???

Polecane posty

Gość zgadzam sie
Luffko juz uzyskałaś swoja "wymażona" wage,dlatego teraz sie ciesz z zycia i powoli wracaj do normalnego jedzenia ,ale oczywiscie w granicach rozsadku:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Buahahahaha
Hehe, przecież wiecie jak działa anoreksja !!! Tutaj w 10% chodzi o wagę a w 90% o psychikę. Ona ciągle będzie się widziała grubą, nie ma bata. Strach przed jedzeniem nie będzie jej pozwalał normalnie funkcjonować a "dodatkowe" ciasteczko będzie powodem do frustracji i nienawidzenia siebie. Nie ma co się oszykiwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marija
za 2 tygodnie wyjazd a ja wyglądam prawie tak jakbym chciała więc jest prawie super:) Teraz muszę wagę utrzymać a kosztowała mnie ostrą pracą na siłowni. Teraz muszę to utrzymać bez tak intensywnych ćwiczeń. Jak to zrobić? Może jakaś dieta utrzymująca wagę ? South beach, Weight Watchers? Dajcie sygnał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonija
Moja waga kosztowała 99 PLN, widać, że przepłaciłaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonija
P.S. a z kim miałaś ten stosunek na siłowni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sonija watki Ci sie chyba pomylily! Marija MŻ i wage utrzymasz :) A zreszta na urlopie nie mysl o wadze :) Buhaha ja z taka waga nie przejmowalabym sie obzarstwem, tymbardziej ze luffka tak szybko chudnie:) Takze luffka teraz poprostu jedz normalnie i nie boj sie slodyczy bo nikomu nie zaszkodzily w malych ilosciach!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już nie mam siły :( Dlaczego nie moge tego powstrzymać? otwarłam oczy...wydawało się że dzień zapowiada się dobrze...piękna pogoda, dobry nastrój... chciałam zjeść tylko normalne zdrowe śniadanie; płatki owsiane i jogurt... dlaczego się nie zatrzymałam? nawet nie potrafie sobie przypomnieć wszystkiego co pochłonęłam....a przecież ledwo wstałam :( a przez ostatnie dni przecież wcale się nie głodziłam i nawet nie odchudzałam, choć marze by schudnąć...nie opychałam się,jadłam to co moja rodzinka, choć wydawało mi się to obrzydliwie niezdrowe i tuczące... chciałam dotknąć normalności...poczuć się wolną... więc dlaczego znowu?? co z tego,że jestem młoda i niby całe życie przede mną...gdzieś mam takie życie...po co żyć w ciągłym poczuciu winy, w towarzystwie jakiejś pieprzonej obsesji prowadzącej do samozniszczenia...rujnującej zdrowie, wygląd, poczucie godności, szacunek do samej siebe... wolałabym umżeć szybko i niespodziewanie niż zabijać się latami i na raty... bo przecież to i tak mnie zabije...ale wcześniej zabierze mi wszystko co jeszcze mam...upodli i sprowadzi na samo dno ludzkiej egzystencji... nie pokonam tego...bo to jestem cała ja...żeby ztym wygrać musiałabym chyba zabić siebie............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wtedy co pisalam ze zjadlam te 1500 kcal i czuje sie jak opasla swinia to po prostu nie przekazalam tego, co mialam zamiar. zjadlam wtedy duuuzo objetosciowo i dlatego czulam sie az spuchnieta. to nie mialo wcale zwiazku z tym ile kcali zjadlam! po prostu male nieporozumienie :) ja jakos sie trzymam, chociaz wczoraj troche pojadlam przed poludniem ale moj organizm zareagowal bardzo szybko: wyladowalam na kiblu i caly dzien na nim spedzilam :o wiec chyba moj organizm po prostu juz nie radzi sobie z \"napadowa\" iloscia jedzenia ;) ale po tym co wczoraj przezylam odechcialo mi sie napadow do konca zycia :o :o triste---> a teraz zrob sobie herbaty zielonej, moze miety... pozniej zjedz normalny obiad, zachowuj sie jakby tego napadu nie bylo... u mnie to odnosi skutek, zadne glodzenie sie... bo bywalo tak ze po napadach juz po prostu do konca dnia nic nie jadlam (dlatego pewnie bardzo nie tylam) ale nastepnego dnia znowu napad... lepiej na mnie dzialalo jak nawet nie czujac glodu (po napadzisku) jadlam pozniej caly dzien normalnie- nie opuszczalam posilkow. trzymaj sie, przeciez bedziesz dalej walczyla, prawda?? 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
luffka, ale jak walczyć?? już nie mam pomysłu bo cokolwiek robie i tak zawsze kończy się tak samo... co z tego,że całą teorie mam w małym paluszku... kiedyś jadłam do bólu....dziś moge mimo bólu...nie moge się wyprostować ale jeść moge dalej..NIE MOGE JUŻ TYLKO NIE JEŚĆ... to jest obrzydliwe... a organizm jak nazłość przyjmuje wszysko i odkłada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem niestety... na kazdego dziala cos innego... w tym momencie ja opijam sie np. herbata ze slodzikiem, woda itp po to, zeby nie jesc... nie wiem niestety jak Ci pomoc... moze bedziesz musiala wybrac sie do specialisty jakiegos???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślałam o psychologu... bo jest coraz gorzej... ale przypominam sobie jak to bylo na początku.. zkiedy się godziłam byłam jeszcze w podstawówce i oczywiśce wysłali mnie do pedagoga... np. zamiast plastyki czy wf miałam sesje terapeutyczne a wszscy z klasy patrzyli na mnie jak na totalną wariatke... pani psycholog stwierdziła ze ona mnie z tego wyciagnie wiec inny specjalista nie jest potrzebny... codziennie przez godzine słuchałam ze jestem głupia pusta dziewucha i mam fanaberie... jak zaczełam tyć była dumna... do dziś sie szczyci że uratowała anorektyczkę przed śmiercią... o tym że zmieszała mnie z błotem idoprowadziła do bulimiii jakoś nie wspomina... wiem że nie wszyscy są tacy, ale nigdy nie wiadomo do kogo się trafi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślałam o psychologu... bo jest coraz gorzej i zdaje sobie z tego sprawe... ale przypominam sobie jak to bylo na początku.. zkiedy się godziłam byłam jeszcze w podstawówce i oczywiśce wysłali mnie do pedagoga... np. zamiast plastyki czy wf miałam sesje terapeutyczne a wszscy z klasy patrzyli na mnie jak na totalną wariatke... pani psycholog stwierdziła ze ona mnie z tego wyciagnie wiec inny specjalista nie jest potrzebny... codziennie przez godzine słuchałam ze jestem głupia pusta dziewucha i mam fanaberie... jak zaczełam tyć była dumna... do dziś sie szczyci że uratowała anorektyczkę przed śmiercią... o tym że zmieszała mnie z błotem idoprowadziła do bulimiii jakoś nie wspomina... wiem że nie wszyscy są tacy, ale nigdy nie wiadomo do kogo się trafi... zaczynam myśleć ze już dla mnie zapóźno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety ja mam podobne doswiadczenia z psychologami, psychiatrami i terapeutami... :( :( nic mi nie pomogli, a nawet po sesjach bylo jeszcze gorzej :( dlatego sama podjelam walke... bo juz tylko to mi zostalo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sama widzisz... nie ma wyjścia... potrzbuje jakiegoś strasznego kopa... tylko nie wiem co to miało by być... kiedy ktoś mi cos mówi to i tak reaguje agresywnie, na zasadzie co on moze wiedzieć, rozumieć... jak ktoś mi może to wbic do gow? co ztego,że wysłucham, uwierz,że tak powinno być, tak będzie najlepiej... kiedy obudzi się impuls ja o tym nie pamiętam... a przeciez nie da się nie być samą ani przez moment... a sama sobie jak mam pomóc? jak mam przekonać samą siebie skoro sobie nie ufam? przeciez ciągle sobie obiecuję że bedzie ok, że dam rade, że to ostatni raz... i ciągle sama siebie zawodzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pociesza mnie,że ktoś ma za sobą podobną drogę... a mimo wszystko jakoś się podnosi...mam nadzieję... pozostaje uwierzyć że nie ma sytuacji beznadziejnych, bez wyjścia... no ale jak? ktoś powie mi: uwierz ! ok postaram się, ale co to znaczy,co dokładnie mam zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
triste wiem ze jest ciezko... pozostaje mi tylko trzymac za Ciebie kciuki i naprawde wierze w to, ze Ci sie moze udac. wie przez co ja przechodze, wiem jak to wszystko boli, te ciagle upadki, potkniecia... ale ZAWSZE trzeba sie umiec podniesc. dzis sie nie udalo, ok ale jutro sie uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdusiakczek
triste TY jestes pania Twojego ciala nikt inny! Jedzenie jest po to zeby zyc a nie zycie po to zeby jesc! Ja teraz juz nie rozumiem jak mozna sie rzucic na lodowke.. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki luffka 🌻 lepiej skończe te żale bi strasznie się nakręcam... to są jakieś głębokie zale że kiedyś na początku gdy było wszyscy widzieli że jest źle i mozna było coś zobić nikt odpowiednio nie zareagował... a teraz zostałam z tym tak okropnie samotna choć teoretcznie mam rodzine i znajomych... tylko nikt nie zrozumie, jeśli nie ma takich doświadczeń...i nawet nie mam zamiaru już nikomu o tm mówić.. to dziwne że i m sie wdaje ze jak powiedza: jestes ładna, nie jesteś gruba , to to coś zmieni... a najleosze są hasła typu: nie zmieniaj się! wtedy mam ochotę wybuchnąć ironicznym niepohamowanym śmiechem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
triste kociaku wywalaj wszystkie swoje zale na tym forum! nikt inny tak Cie nie zrozumie jak druga osoba ktora przez to przechodzi! ja tylko tu mam odwage mowic o tym wszystkim. moze to poczucie anonimowosci a moze to ze sa tu osoby podobne do mnie... 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej gdusiaczku!! widzisz? kiedyś wydawalo Ci się że nikt Ciebie nie rozumie...teraz przestajesz rozumieć nas (mnie?) ja tak nie chce...jeżeli ztego wyjdę ...chcęnadal rozumieć...chcę to pamiętać...jako przestrogę dla siebie i po to żeby zareagować jeśli zobacze że ktoś się pakuje w pdobne arapaty... ale najpierw musze jakoś sama sobie dać rade

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gdusiakczek
Triste zle mnie zrozumialas! Ilke wazysz kochana? Bo moze faktycznie wazysz dobrze i nie musisz sie odchudzac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj luffka!! kocham Cie ;) szczerze mówiąc pomogłaś mi dziś jak nikt nigdy... nie żebym od razu była szczęśliwa, ale serio mi lepiej... a Ty gdusiaczku chyba zaczynasz zdrowieć :) a tam napisze to znowu i bede pisać aż uwierz i się spaełni: DAM RADĘ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdusiaczku kochany: ja wiem, że 65 kg przy 165cm to nie mało ale też nie dramat... ale 6 tygodni temu ważyłam 57...i jak dotchczas to była moja maksymalna waga, bo trzymałam się między 50 a właśnie owym 57...t takie delikatne wachania wagi ;) ale coś się stało i po 3 miesiacach \"czystości\" ;) wpadłam w jakiś ciąg...ani jednego czystego dnia... i codziennie od rana walka, wieczorem kapitulacja... organizm oszalał i zgromadzil co sie dalo na gorsze czasy... musze się odchudzać bo inaczej wydam wszystko co mam na ciuchy... a poza tym siebie takiej nie lubię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Triste wiem co czujesz :( Ja wazylam zawsze 50kg a przez ten syf doszlam do 62 :( Potwor! Teraz wlacze, ale moje cialo jest straszne (cellulitis i wszedzie zwisy) :( Jak mam ochote na cos to sobie mysle, ze ciastko to chwila przyjemnosci w ustach a ładna figure bede miec zawsze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość forget me not
" przez ostatnie dni przecież wcale się nie głodziłam i nawet nie odchudzałam, choć marze by schudnąć...nie opychałam się " Ech Triste i to jest właśnie najgorsze jak napad przychodzi niespodziewanie, a Ty nie masz pojęcia dlaczego tak a nie inaczej. Pomyśl jakie ostanio były Twoje relacje z innymi ? Może ktoś/coś Cię wkurzył, zasmucił ? Albo się nudziłaś ? My mamy problemy z emocjami i wystarczy drobnostka by nasza równowaga została zachwiana- tak myślę . I myślę sobie jeszcze ,że po takich momentach trzeba dobrze zastanowić się nad sytuacją, okolicznościami ,które wywołują napad i starać się unikać ich. Np. jeśli u X powodem kompulsów jest nuda i brak towarzystwa, to pan X powinien zaplanować sobie dzień z wyprzedzeniem tak by miał się czym zająć. Co o tym sądzicie ? Bo kurcze nic nie dzieje się bez powodu przecież !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no widzisz kochana... jednak rozumiesz... ale musze dokończyć poprzednią wypowiedz...bo bede mieć luke w życiorysie ;) kiedy trafiłam na wasz topic stwirdziłam ze sie dołącze...i nawet miałam 3 kilkudniowe przerwy... i wiesz jak to jest... nadzieja się budzi i nagle znowu klapa... i tak jakoś dziś poczułam że już nie chce walczyć... a wiadomo życie to walka... ale przypomniałyście mi, że przecież nie zawsze jest żle 🌻 więc nie pozostaje nic tylko zacząć od nowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Forget! i ja się z Toba zgadza w 100% jak nuda to ok... zaplanujemy czas i jest... też tak robiłam...dzięki temu zrobiłam mnóstwo fantastycznych kusów i jestem mądrzejsza ;) ale u mnie to jest nieszczęśliwa pierwsza i nieodwzajemniona miłość... to chyba dla niego chciałam schudnąć i się zagłodziłam przez przypadek... on powiedzial że jestem kościotrup więc zaczęłam troszke jeś...ale niestety za bardzo się wciagnęlam... potem kontakt sie urwał...troche mniej o nim myslałam choć problem z jedzeniem sie nie rozwiazał... ale ze jestem jakąś masochistka, napisałam do niego niedawno (gg) tak poprostu,żeby spytać co u niego, jak potoczyło sięjego życie ( nie miałam z nim zadnego kontaktu od wieeelu lat) i wciągnelismy się w rozmowy... a jak zaczelo być gorąco... (i tu wcalenie chodzi o to że odżyło stare szczeniackie uczucie... bez przesady...to było poprostu strasznie przyjemne...) on urwał...po prostu w pewnym momencie przestał pisać...nie pisał 4 miesiące a ja go 'nienawidzilam" i zastanawilam sie jak moglam sie tak poniżyć i pozwolic podejść...ale nie od razu rzucilam się na zarcie bo mieszkałam z przyjaciólką i wiadomo...nie jem przy ludziach... ale zaczely sie wakacje... sama w domu... sfrustrowana... nad praca licencjacka której nienawidz ( pisze ja a potem bronie i zmieniam studai :) nie moge sie doczekać nowego roku akademickiego :) ) nie wychodze z domu bo on jest stąd a ja teraz jestem tłusta... a w niedziele nagle na pasku miga że mam wiadomość...otwieram: musze spotkać sie z Tobą... odpisalm bardzo oficjalnie, bo szczerz mowiąc juz mi przechodzi tagłupia fascynacja zupełnie przecież nieznanym człowiekiem... ale on nie odpisł ... może to nie wyprowadziło z równowagi? ale w tym przypadku poznanie przyczyny problemu niestety nie rozwiąże... poprostu trzeba tego palanta wymazac z pamięci... ale ja nawetjego nr-u nie potrafie usunąc z listy kontaktów ;) a gdybyś tu kiedyś przez przypadek trafił: pozdrawiam ;) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdusiaczek, właściwie czemu nie? tonący brzytwy się chwyta... a razem może być fajnie...tylko jak to zrobimy? tutaj?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nie wiem gdzie chcesz... ;) Napisz co lubisz robic (sport) i jak sie dietujesz, tzn co jesz gdy starasz sie jesc \"dietowo\" ;) A co do faceta to podziwiam za taka konsekwencje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×