Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kotwicka anna

on Turek, ja Polaka

Polecane posty

Gość malabataka
dokładnie, zgadzam się z Tobą w 100 % . :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malabataka
AlicjaA. - zgadzam się z Tobą w 100 % * ;-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! Mam pytanie.. A co sądzicie o Arabach ( głównie to są Libańczycy) mieszkających w Niemczech??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! Mam pytanie.. A co sądzicie o Arabach ( głównie to są Libańczycy) mieszkających w Niemczech??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AlicjaaA.
:) Anila280 Z własnego przykładu nie wiem, ale mam koleżankę która jest związana z Tunezyjczykiem i powiem Ci to co wiem z własnych obserwacji tej pary.Aha no i to co napiszę nie oznacza że tacy są wszyscy Arabowie bo ja tu tylko konkretnie napisze o jednej osobie:) Więc ten (powiedzmy pan X) to straszny flirciarz. Kiedy Y ( ta moja koleżanka- nie chce wymieniać imion) była w ciąży nieraz spotkałam go na mieście flirtującego z innymi dziewczynami. Dodam, że dorabiał sobie pracując w knajpie-tam również nie stronił od kobiet. Wiadomo że grupka atrakcyjnych dziewczyn w dodatku same i po drinku zainteresują się przystojnym o śniadej cerze facetem, który jakoś tam się urodą wyróżnia z tłumu. A on jakoś specjalnie nie odganiał się od tych pań. Mogłabym tak wymienić jeszcze kilka sytuacji, ale nie chcę się zbyt rozpisywać:)Jeżeli chodzi o życie 'domowe' to również nie kolorowo. Przed ślubem Y była moją dobra koleżanką, wesoła,pełna życia normalna dziewczyna -> obecnie wychudzona, smutna jakby życie z niej uszło. Zajmuje się tylko dziećmi, dzwoni i pyta się X czy może wyjść z domu, on kontroluje jej wydatki ( nawet zwykłe wyjście do sklepu musi mu komendować! ) nie spotyka się już ze znajomymi a na dodatek ostatnio powiedziała mi że jej małżeństwo dla niego to chyba posiadanie kobiety i mówienie jej co ma robić. Nie wiem czy każdy Arab jest taki sam ale moim zdaniem trzeba być jeszcze bardziej ostrożną jeżeli z Turkami. Według mnie Arabowie są mniej ' zeuropejzowani" od Turków no i oni mają inna interpretację Koranu ( dużo osób sądzi ze np. w Afganistanie kobieta jest nikim przez islam - a to nie prawda. To inna kultura i jak wspomniałam oni interpretują inaczej słowa zawarte w koranie) aa i sądze że z Arabem nie doszłabyś do porozumienia w sprawie jego zmiany religii- są MEGA religijni. Na koniec jeszcze napisze że mam też znajomą która ma dizecko z arabem, niestety ją zostawił jak tylko maleńśtwo pojawiło się na świecie. I to tyle co mogę napisać. Więc nie chce się wypowiadać bo nie ulegam stereotypom:) pozdrowionka Aha, mam nick AlicjaaA. ( przez dwa 'aa' nie z jednym) gdyż niestety chyba niedawno ktoś załóżył konto z moim 'nickiem ' i wyskakuje mi hasło wiec nie chciałam zmieniać tego nick'a z którego już po części mnie znacie i dodałam jedno 'a' więcej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciabares
do malabatkaa buhahaha. ON CIE WYDYMAL I ZOSTWIL I NIE PIER** I NIE ROB Z SIEBIE OFIARY DZIEWICY LASKA BO SIE SMIEJA Z CIEBIE, TAK KOLEZANKA PONIZEJ MA RACJE W 100% NIE WRZUCAJ WSZYSTKICH DO JEDNEGO WORKA ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwonka26
Turasy to wszyscy KLAMCZUCHY i nie ma wyjatkow!!!!!!!!!!!!!!!!!!kazdej z nas wydaje sie ze trafila na kogos lepszego a wczesniej lub pozniej okazuje sie ze to zwykla lachudra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kilka miesiecy to forum bylo jakies normalne ale teraz wybaczcie ale chyba zeszlo na psy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kilka miesiecy to forum bylo jakies normalne ale teraz wybaczcie ale chyba zeszlo na psy..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malabataka
do : ciabares-baranes ;d kuuurva teraz to mi dowaliłaś .. oo fuck ;| masakraaaa ! ;ddddd poprostu jestes na tyle zalosna, ze szkoda mi czasu nawet na komentarz do ciebie, wiec zegnaj pajacu ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwonka26
Turasy to klamczuchy i brudasyyyyyyyyyyyyyy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jghjghjgh
uderzył mnie... czuje się winna że go może sprowokowałam... to jest tak że już kiedyś się te to zdarzyło i wtedy też się czułam winna spróbowałam zakończyć ten związek... (a może i nie...) ale postawiłam na jedną kartę że może się zmieni no i dostał jeszcze jedną szansę... rozmawialiśmy i powiedziałam mu, że pod żadnym pozorem nie może mnie już nigdy w życiu uderzyć!!! możemy się kłócić bo ludzie się kłócą ale nie może mnie uderzyć i przysiągł że tego nie zrobi nigdy więcej że jak mógł w ogóle wcześniej to zrobić...a jednak stało się... pamięć o tamtych wydarzeniach tych bolesnych zasiała we mnie strach i boje się że to właśnie te moje lęki i obawy wywołały wilka z lasu... sytuacja rozegrała się u niego w domu... po rozłące on był stęskniony, uspokojony a ja " w gotowości" z oczami szeroko otwartymi, sceptyczna... drugiego dnia mieliśmy wyjść z domu na zakupy było bardzo ciepło i ubrałam krótkie spodenki (ale nie za krótkie) zaczął sugerować że wszyscy będą się za mną oglądali itp. itd. i to mnie wewnętrznie wzburzyło bo kiedyś wiele razy wręcz ostentacyjnie zabraniał mi się ubierać gdy coś mu nie pasowało a nie było to skąpe np. długa spódnica do kostek to też było zbyt otwarte ubranie. w końcu wyszliśmy z domu i szły Turczynki w miniówkach i gorąco mi się zrobiło powiedziałam że zobacz one są Turczynkami i są ubrane skąpiej ode mnie i jakoś nikt im nie zabrania a ja jestem europejką i się muszę znowu podporządkowywać i z tej złości powiedziałam mu kilka przykrych słów typu co się tak na nie gapisz mi zabraniasz a na nie się gapisz itp. wróciliśmy się do domu potem dalej muu robiłam scenę zazdrości nie krzyczałam ale byłam stanowcza a on powiedział że już nie jest tym samym człowiekiem co kiedyś że jest spokojny niedługo potem się pogodziliśmy i było ok ale wcześniej on wyszedł z domu ja w tym czasie zjadłam ciastko które on zaczął i został jego kawałek na jednego gryza... przyszedł przytuliliśmy się a potem poszedł do pokoju gościnnego i zobaczył że ciastka nie ma i trochę się wzburzył ja przyszłam do niego i nie pamiętam jak się to potoczyło znów że się na siebie boczyliśmy. zaczął mi mówić że go zostawię ze tylko się nim bawię że gram itp.itd. zaczął mówić różne rzeczy, których teraz już nie pamiętam i w końcu mu przytaknęłam z tego wszystkiego i powiedziałam że tak, go zostawię on powiedział przysięgnij i ja na to przysięgam i wpadł w szał... byłam stanowcza broniłam się argumentami ale nie krzyczałam poszłam do łazienki on przyszedł za mną chciałam pomalować sobie usta pomadką ochronną i pokazać mu w ten sposób że nie rusza mnie to co do mnie mówi on zaczął minie popychać złapał mnie za bluzkę potem chciał rozerwać łańcuszek ale tego nie zrobił... potem byliśmy znów w pokoju gościnnym i znów nie pamiętam jak do tego doszło gdy zaczął mnie szturchać tak jak mężczyźni gdy zaczynają bójkę potem złapał mnie za uszy i włosy i zaczął potrząsać tak mocno że zaczęłam krzyczeć z bólu to wtedy przestał... potem wygonił mnie do pokoju powiedziałam że nie wyjdę a on na to że wyjdę i zaczął mnie wypychać, złapał za rękę i popychał mnie tak że mogłam upaść gdy wyszliśmy z pokoju chciałam się wrócić i powiedziałam że nie będzie mi mówił gdzie mam siedzieć to on zaczął mnie dalej popychać mocno przez korytarz z łzami znalazłam się w pokoju... potem poszłam do niego... żeby się pogodzić bo byłam w obcym kraju i nie chciałam żeby coś mi się stało... on był bardzooooooooooooo opryskliwy i wręcz go błagałam żebyśmy się pogodzili... poszliśmy na zakupy znów się posprzeczaliśmy bo znów były skąpo ubrane kobiety i zwróciłam mu na to uwagę w normalny sposób bez uszczypliwości... znowu w domu był nie w sosie chciałam żebyśmy zrobili sobie coś do jedzenia on nie chciał kilka razy go o to poprosiłam on, że nie to ja na to że idę spać a na stoliku stały szklanki pił whisky a ja cole i on na to: kto to posprząta pewnie znowu on? powiedział że się przy mnie źle czuje więc wyszłam... potem przyszedł do pokoju gdzie już leżałam i powiedział z nienawiścią że mnie nie kocha, że przysięga, że mnie nie kocha i wyszedł a po 10 minutach przyniósł mi jedzenie i powiedział zobacz jaki jestem.... ja wyniosłam to jedzenie do kuchni... po pewnym czasie przyszedł spać położył się i powiedział że mnie kocha bardzo i że nie chce mnie nigdy stracić zasnęliśmy. rano mieliśmy się udać do jego rodziny powiedział że autobus mamy o 9 i żebym była gotowa na 8:30 więc stałam o 7:00 żeby się ładnie uszykować bo chciałam wyglądać jak najlepiej i zeszłego dnia mu o tym powiedziałam że potrzebuje trochę więcej czasu bo mam zamiar brać prysznic i ułożyć sobie włosy... jak wyszliśmy z domu to robił mi wyrzuty całą drogę na przystanek że czekał że się spóźnimy do jego rodziny że mamy być na 11 a będziemy na 12 ja byłam gotowa zgodnie z planem z domu wyszliśmy 7 m minut po czasie ale to nie miało wpływu na to żebyśmy się spóźnił na autobus i całą drogę mi mówił przykre rzeczy męczył mnie strasznie... ja byłam gotowa tak jak chciał dostosowałam się do tego co powiedział a on że się spóźnimy przeze mnie... nie powiedział mi o wielu istotnych sprawach naszej podróży a zarzucał że powiedział... po przesiadce gdy czekaliśmy na drugi autobus dalej kontyunuował swoje wywody ja nie reagowałam agresją ale byłam tylko stanowcza broniłam swoich racji np. nie zgadzam się z tobą bo nie powiedziałeś mi o tym więc mi niczego nie zarzucaj... napięcie rosło coraz bardziej jak tak siedzieliśmy na tej ławce stawał się coraz bardziej agresywny, słowa coraz bardziej ostre ale ja się trzymałam nie chciałam go prowokować jechaliśmy do rodziny chciałam żeby było dobrze... w końcu powiedział że jestem dziw.. jetem dla niego tylko dziw... wtedy się zawinełam powiedziałam ze to on jest dla mnie turecką dziw... i uderzyłam go w twarz mocno i wstałam i odeszłam potem się wróciłam i nie oddzywałam się do niego on znów zaczął swój monolog... zaczął mówić kim jesteś co? no kim jesteś?? i tak powtarzał ja mu odpowiedziałam że księżniczką on dalej: no kim jesteś? i uderzył mnie w podbródek potem w usta i znów: no kim jesteś?? i wtedy uderzył mnie mocno w twarz i powiedziałam mu że przegiął złamał obietnicę że mnie nigdy więcej już nie uderzy... powiedziałam że już koniec on wstał potem przyszedł i dalej coś mówił przykrego ja powiedziałam że zaraz napiszę do rodziców co zrobił a on do mnie: no pisz! jak nie napiszesz to znaczy że nie masz charakteru.... złapał mnie za usta tak mocno i za poliki swoją dłonią że pojawiła się czerwona szrama na twarzy... potem znów mu powiedziałam ze łzami w oczach bardzo stanowczo to koniec nas i zobaczyłam że się wystraszył... powiedział że nie zaczął się do mnie przymilać, że już dobrze, że mnie kocha... potem jak już byliśmy w miejscowości jego rodziny powiedział że jeszcze jest kawałek do przejścia ale podjedziemy zamiast iść i w autobusie powiedział mi że zdecydował się żebyśmy podjechali po to żeby mnie nogi nie bolały ja mu odpowiedziałam: aha dobrze a on na to: tylko dobrze??? dlaczego nie możesz powiedzieć dziękuję kochanie że się o mnie troszczysz.... tak może miabym siłę tak powiedzie c gdyby nie to że przez całą trasę po tym zajściu na przystanku opowiadał mi o różnych sytuacjach ze swojego życia ze łzami w oczach aha i jeszcze w trakcie tej podróży koleżanka napisał do mnie sms i przez połowę drogi męczył mnie dlaczego ona do mnie napisała dlaczego ona w ogóle do mnie pisze... CZY JA GO SPROWOKOWAŁAM????????????????????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jghjghjgh
uderzył mnie... czuje się winna że go może sprowokowałam... to jest tak że już kiedyś się te to zdarzyło i wtedy też się czułam winna spróbowałam zakończyć ten związek... (a może i nie...) ale postawiłam na jedną kartę że może się zmieni no i dostał jeszcze jedną szansę... rozmawialiśmy i powiedziałam mu, że pod żadnym pozorem nie może mnie już nigdy w życiu uderzyć!!! możemy się kłócić bo ludzie się kłócą ale nie może mnie uderzyć i przysiągł że tego nie zrobi nigdy więcej że jak mógł w ogóle wcześniej to zrobić...a jednak stało się... pamięć o tamtych wydarzeniach tych bolesnych zasiała we mnie strach i boje się że to właśnie te moje lęki i obawy wywołały wilka z lasu... sytuacja rozegrała się u niego w domu... po rozłące on był stęskniony, uspokojony a ja " w gotowości" z oczami szeroko otwartymi, sceptyczna... drugiego dnia mieliśmy wyjść z domu na zakupy było bardzo ciepło i ubrałam krótkie spodenki (ale nie za krótkie) zaczął sugerować że wszyscy będą się za mną oglądali itp. itd. i to mnie wewnętrznie wzburzyło bo kiedyś wiele razy wręcz ostentacyjnie zabraniał mi się ubierać gdy coś mu nie pasowało a nie było to skąpe np. długa spódnica do kostek to też było zbyt otwarte ubranie. w końcu wyszliśmy z domu i szły Turczynki w miniówkach i gorąco mi się zrobiło powiedziałam że zobacz one są Turczynkami i są ubrane skąpiej ode mnie i jakoś nikt im nie zabrania a ja jestem europejką i się muszę znowu podporządkowywać i z tej złości powiedziałam mu kilka przykrych słów typu co się tak na nie gapisz mi zabraniasz a na nie się gapisz itp. wróciliśmy się do domu potem dalej muu robiłam scenę zazdrości nie krzyczałam ale byłam stanowcza a on powiedział że już nie jest tym samym człowiekiem co kiedyś że jest spokojny niedługo potem się pogodziliśmy i było ok ale wcześniej on wyszedł z domu ja w tym czasie zjadłam ciastko które on zaczął i został jego kawałek na jednego gryza... przyszedł przytuliliśmy się a potem poszedł do pokoju gościnnego i zobaczył że ciastka nie ma i trochę się wzburzył ja przyszłam do niego i nie pamiętam jak się to potoczyło znów że się na siebie boczyliśmy. zaczął mi mówić że go zostawię ze tylko się nim bawię że gram itp.itd. zaczął mówić różne rzeczy, których teraz już nie pamiętam i w końcu mu przytaknęłam z tego wszystkiego i powiedziałam że tak, go zostawię on powiedział przysięgnij i ja na to przysięgam i wpadł w szał... byłam stanowcza broniłam się argumentami ale nie krzyczałam poszłam do łazienki on przyszedł za mną chciałam pomalować sobie usta pomadką ochronną i pokazać mu w ten sposób że nie rusza mnie to co do mnie mówi on zaczął minie popychać złapał mnie za bluzkę potem chciał rozerwać łańcuszek ale tego nie zrobił... potem byliśmy znów w pokoju gościnnym i znów nie pamiętam jak do tego doszło gdy zaczął mnie szturchać tak jak mężczyźni gdy zaczynają bójkę potem złapał mnie za uszy i włosy i zaczął potrząsać tak mocno że zaczęłam krzyczeć z bólu to wtedy przestał... potem wygonił mnie do pokoju powiedziałam że nie wyjdę a on na to że wyjdę i zaczął mnie wypychać, złapał za rękę i popychał mnie tak że mogłam upaść gdy wyszliśmy z pokoju chciałam się wrócić i powiedziałam że nie będzie mi mówił gdzie mam siedzieć to on zaczął mnie dalej popychać mocno przez korytarz z łzami znalazłam się w pokoju... potem poszłam do niego... żeby się pogodzić bo byłam w obcym kraju i nie chciałam żeby coś mi się stało... on był bardzooooooooooooo opryskliwy i wręcz go błagałam żebyśmy się pogodzili... poszliśmy na zakupy znów się posprzeczaliśmy bo znów były skąpo ubrane kobiety i zwróciłam mu na to uwagę w normalny sposób bez uszczypliwości... znowu w domu był nie w sosie chciałam żebyśmy zrobili sobie coś do jedzenia on nie chciał kilka razy go o to poprosiłam on, że nie to ja na to że idę spać a na stoliku stały szklanki pił whisky a ja cole i on na to: kto to posprząta pewnie znowu on? powiedział że się przy mnie źle czuje więc wyszłam... potem przyszedł do pokoju gdzie już leżałam i powiedział z nienawiścią że mnie nie kocha, że przysięga, że mnie nie kocha i wyszedł a po 10 minutach przyniósł mi jedzenie i powiedział zobacz jaki jestem.... ja wyniosłam to jedzenie do kuchni... po pewnym czasie przyszedł spać położył się i powiedział że mnie kocha bardzo i że nie chce mnie nigdy stracić zasnęliśmy. rano mieliśmy się udać do jego rodziny powiedział że autobus mamy o 9 i żebym była gotowa na 8:30 więc stałam o 7:00 żeby się ładnie uszykować bo chciałam wyglądać jak najlepiej i zeszłego dnia mu o tym powiedziałam że potrzebuje trochę więcej czasu bo mam zamiar brać prysznic i ułożyć sobie włosy... jak wyszliśmy z domu to robił mi wyrzuty całą drogę na przystanek że czekał że się spóźnimy do jego rodziny że mamy być na 11 a będziemy na 12 ja byłam gotowa zgodnie z planem z domu wyszliśmy 7 m minut po czasie ale to nie miało wpływu na to żebyśmy się spóźnił na autobus i całą drogę mi mówił przykre rzeczy męczył mnie strasznie... ja byłam gotowa tak jak chciał dostosowałam się do tego co powiedział a on że się spóźnimy przeze mnie... nie powiedział mi o wielu istotnych sprawach naszej podróży a zarzucał że powiedział... po przesiadce gdy czekaliśmy na drugi autobus dalej kontyunuował swoje wywody ja nie reagowałam agresją ale byłam tylko stanowcza broniłam swoich racji np. nie zgadzam się z tobą bo nie powiedziałeś mi o tym więc mi niczego nie zarzucaj... napięcie rosło coraz bardziej jak tak siedzieliśmy na tej ławce stawał się coraz bardziej agresywny, słowa coraz bardziej ostre ale ja się trzymałam nie chciałam go prowokować jechaliśmy do rodziny chciałam żeby było dobrze... w końcu powiedział że jestem dziw.. jetem dla niego tylko dziw... wtedy się zawinełam powiedziałam ze to on jest dla mnie turecką dziw... i uderzyłam go w twarz mocno i wstałam i odeszłam potem się wróciłam i nie oddzywałam się do niego on znów zaczął swój monolog... zaczął mówić kim jesteś co? no kim jesteś?? i tak powtarzał ja mu odpowiedziałam że księżniczką on dalej: no kim jesteś? i uderzył mnie w podbródek potem w usta i znów: no kim jesteś?? i wtedy uderzył mnie mocno w twarz i powiedziałam mu że przegiął złamał obietnicę że mnie nigdy więcej już nie uderzy... powiedziałam że już koniec on wstał potem przyszedł i dalej coś mówił przykrego ja powiedziałam że zaraz napiszę do rodziców co zrobił a on do mnie: no pisz! jak nie napiszesz to znaczy że nie masz charakteru.... złapał mnie za usta tak mocno i za poliki swoją dłonią że pojawiła się czerwona szrama na twarzy... potem znów mu powiedziałam ze łzami w oczach bardzo stanowczo to koniec nas i zobaczyłam że się wystraszył... powiedział że nie zaczął się do mnie przymilać, że już dobrze, że mnie kocha... potem jak już byliśmy w miejscowości jego rodziny powiedział że jeszcze jest kawałek do przejścia ale podjedziemy zamiast iść i w autobusie powiedział mi że zdecydował się żebyśmy podjechali po to żeby mnie nogi nie bolały ja mu odpowiedziałam: aha dobrze a on na to: tylko dobrze??? dlaczego nie możesz powiedzieć dziękuję kochanie że się o mnie troszczysz.... tak może miabym siłę tak powiedzie c gdyby nie to że przez całą trasę po tym zajściu na przystanku opowiadał mi o różnych sytuacjach ze swojego życia ze łzami w oczach aha i jeszcze w trakcie tej podróży koleżanka napisał do mnie sms i przez połowę drogi męczył mnie dlaczego ona do mnie napisała dlaczego ona w ogóle do mnie pisze... CZY JA GO SPROWOKOWAŁAM????????????????????????????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jghjghjgh
...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm po przeczytaniu tej Twojej historii to mam tylko jedno pytanie: co Ty robisz jeszcze z tym facetem?? ja mam za soba dluuuugi zwiazek i bylo wiele ekstremalnych sytuacji ale moj facet nigdy mnie nie uderzyl i nawet nie sprobowal.. nawet nie probowal podniesc reki.. wybacz ale ja na Twoim miejscu nawet bym sie nie zastanawiala czy jestem winna tylko spakowalabym torby i wrocila do domu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do moniska
Twój chłop jest tak samo żałosny, to jasno wynika z Twoich wpisów, więc może Ty tez doradź samej sobie i go zostaw...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do moniska
moniska, a Twój kolo to jest super...weź zostań z nim, na pewno będziesz miała niezapomniane przeżycia...cud, miód, "melina".. przyganiał kocioł garnkowi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do moniska
moniska, a Twój kolo to jest super...weź zostań z nim, na pewno będziesz miała niezapomniane przeżycia...cud, miód, "melina".. przyganiał kocioł garnkowi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do moniska
moniska, a Twój kolo to jest super...weź zostań z nim, na pewno będziesz miała niezapomniane przeżycia...cud, miód, "melina".. przyganiał kocioł garnkowi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mi sie wydaje ze to Ty jestes zalosna.. i nie bede tego komentowac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie wiem ale mam znajomych turków z jednym się spotykam i do delikatnych nie nalezą hehehe;d nie że biją czy coś ale ich żarty nie sa delikatne;p to przez tą mocna herbate (czaj) w głowach ich sie przekreca hahaha;d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie wiem ale mam znajomych turków z jednym się spotykam i do delikatnych nie nalezą hehehe;d nie że biją czy coś ale ich żarty nie sa delikatne;p to przez tą mocna herbate (czaj) w głowach ich sie przekreca hahaha;d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie wiem ale mam znajomych turków z jednym się spotykam i do delikatnych nie nalezą hehehe;d nie że biją czy coś ale ich żarty nie sa delikatne;p to przez tą mocna herbate (czaj) w głowach ich sie przekreca hahaha;d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie wiem ale mam znajomych turków z jednym się spotykam i do delikatnych nie nalezą hehehe;d nie że biją czy coś ale ich żarty nie sa delikatne;p to przez tą mocna herbate (czaj) w głowach ich sie przekreca hahaha;d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jgj, zalozmy (hipotetycznie), ze go sprowokowalas - czy to daje mu prawo do podniesienia na Ciebie reki? Rozumiem, ze gdy on Cie sprowokuje to Ty masz prawo przylozyc jemu? I w ten sposob bedziecie zalatwiac spory? Sama widzisz, ze musisz byc bardziej turecka niz Turczynka (Twoja dluga spodnica i Turczynki w miniowkach)... Nad czym Ty sie wlasciwie zastanawiasz..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jghjghjgh
nie zadałam pytania czy zostawić go czy nie... zadałam pytanie czy JESTEM WINNA TEGO ZAJŚCIA?? sytuacja z Turczynkami była dzień wcześniej... i wytargał mnie za włosy nie za tę moją uszczypliwość "uwagę" względem ubierania się tylko za to, że "przysięgłam że go zostawię" (a przysięgłam bo już nie miałam siły właśnie tego słuchać dzień w dzień, dla "świętego" spokoju) wtedy mnie wytargał za włosy potem mnie popychał... powiedziałam, żeby przestał to robić, a on powiedział: że po co i tak go zostawię więc nie ma nic do stracenia; ja mu nie oddałam... pogodziliśmy się...uderzył mnie następnego dnia na przystanku... ps. chciałam jak najbardziej przedstawić tę sprawę obiektywnie bez subiektywizmu jednak się nie da, ale się starałam przedstawić tylko fakty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jghjghjgh
dodam, że tego drugiego dnia już do zajścia z Turczynkami nie wracaliśmy to nie był temat... wypominał mi że musi na mnie czekać że jest jak pies bo musi na mnie czekać, że przeze mnie się spóźnimy (choć byłam gotowa o porze), ze kłamie gdy mówię, że: nie powiedział mi co i jak dokładnie z naszą podróżą w odwiedziny do rodziny... że się nim tylko bawię... miał całą drogę na twarzy kaprys... ja nic mu nie wypominałam, nie dawałam się wplątać w dyskusje... mówiłam tylko że nie mam już siły tego słuchać że jestem tym zmęczona żeby nie pisał scenariuszy... powiedziałam mu że serce mnie boli jak mi tak ciągle powtarza że go nie kocham, że go wykorzystuje... że go kocham i nie mam po prostu siły takich rzeczy ciągle słuchać co drugi dzień jak nie co dzień... a on dalej: ja wiem ja wszystko wiem zostawisz mnie ja to wiem... nie krzyczałam na niego nie wyzywałam go mówiłam spokojnie nie robiłam scen rozpaczy w ogóle nie miałam w sobie złości tylko w głowie mi się zaczęło kręcić i zachrypłam od tego usprawiedliwiania się/tłumaczenia mu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
*nie zadałam pytania czy zostawić go czy nie... * A czy w ogole rozwazasz taka opcje? "czy JESTEM WINNA TEGO ZAJŚCIA?? " tzn. czy jestes winna tego ze Cie uderzyl? Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawe, ale zaczynasz myslec jak typowa ofiara przemocy domowej: *on mnie bije, ale moze na to zasluzylam?*. Jestes w toksycznym zwiazku z mezczyzna, ktory nie waha sie rozwiazywac problemow za pomoca przemocy. Problemow masz dodatkowo wiecej, poniewaz jestes w zwiazku, w ktorym obie strony reprezentuja rozne wartosci kulturowe, religijne i mentalne, a to nie jest zwiazek latwy rowniez wtedy, gdy nie ma sie do czynienia z osoba agresywna. Twoj wybranek zna, zdaje sie, tylko jeden sposob na przekonanie Ciebie do swoich racji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Procz tego masz do czynienia z manipulatorem, ktory wie jak uderzyc w Twoja czula strune, chocby slowami: *ja wiem, ze mnie zostawisz*. Czy zastanawialas sie, dlaczego Twoj chlopak, niby wiedzac ze go zostawisz, robi wszystko by tak sie stalo? Odloz emocje na bok i sie zastanowi dlaczego (i po co) starasz sie go przekonac, ze bedzie inaczej? Dlaczego, mimo jego agresywnej postawy, Ty doszukujesz sie bledow w swojej postawie (domyslam sie, ze probujesz mu wytllumaczyc wszystko na spokojnie, bo obawiasz sie, ze klotnia *sprowokowalabys* go do kolejnych rekoczynow)? Czekam na inny powod niz *bo ja go kocham* ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×