Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tu tylko ja

Coś skończyło się na zawsze

Polecane posty

Gość tu tylko ja

Nie będę pisać o przemijaniu, bo od dawna wiadomo, że to nieuchronne. Każdy zdaje sobie sprawę, że dzieci rosną, przeżywają pierwszą miłość, ludzie się starzeją, żenią, zaczynają nowe życie. Niektóre etapy życia przechodzą zupełnie niezauważalnie, a do niektórych zmian nie umiemy się przyzwyczaić. Coś wiecznie mija i pojawia się coś nowego. co u Was takiego nastąpiło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Danusia 50 lat
Że coś minęło bezpowrotnie, poczułam, gdy moja córka wzięła kredyt na swoje mieszkanie. Po raz pierwszy nie zapytała mnie o zdanie, nie obgadałyśmy wszystkich za i przeciw – tak jak to dawniej bywało. Zazwyczaj dzwoniła i opowiadała mi w skrócie o czymś ważnym, a za kilka dni odwiedzała nas, ja biegłam do kuchni zrobić kawę, a potem rozmawiałyśmy, rozmawiałyśmy... Radziła się mnie w różnych sprawach: czy zmienić pracę, czy zamieszkać z narzeczonym przed ślubem, gdzie lepiej pojechać na wakacje, którą apaszkę wybrać i w jakim sklepie są najsolidniejsze meble. Chodziłyśmy razem na zakupy i przymierzałyśmy sukienki, rozmawiałyśmy o psychice mężczyzn, a nawet o tym, jakimi są kochankami. Byłyśmy jak dwie papużki nierozłączki, wiedziałyśmy o sobie wszystko. Aż tu nagle zadzwoniła do mnie, żeby mnie poinformować, że wzięła kredyt w BGŻ i kupiła mieszkanie na Żoliborzu. Nie pytała mnie, czy dobrze zrobiła, decydując się na taki zakup, czy w dobrym punkcie, czy zaproponowano jej dobre warunki kredytowe. Zdziwiłam się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Danusia 50 lat
Najpierw pomyślałam, że nie jestem jej już potrzebna. Było mi przykro. Potem jednak pomyślałam, że jest przecież dorosła, sama będzie podejmować decyzje i nie musi już pytać o moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak se pisze
U mnie w rodzinie był taki zwyczaj że kobiety wspólnie omawiały wszelkie sprawy, od zakupu firanek po problemy z pracą, w małżeństwie, z dziećmi itd. Pamiętam te pogaduchy i niedobrze mi się robi na myśl że inne osoby, choćby moja mama, miały ingerować w mój związek, czy decyzje na przykład finansowe. Od kiedy wyprowadziłam się od rodziców, nie mają wglądu w żadne moje sprawy. Wiem że to boli moją mamę, nie jest do takich układów przyzwyczajona ale mam nadzieję że to zrozumie. Dla mnie wtajemniczanie jej w moje problemy a potem rozliczanie się z nich to zbyt duży ciężar. Ale to zależy też od poziomu akceptacji, emocji jakie wyzwalają się między ludźmi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak se pisze
"Coś wiecznie mija i pojawia się coś nowego." Nad kimś nie możemy zapanować i zatrzymać w ten sposób przemijanie ale TO MY tworzymy owo coś nowego, i to jest ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Danusia 50 lat
cd Zaprosiła mnie dopiero wtedy, gdy zrobiła remont, bo mieszkanie było tanie i w opłakanym stanie. Nie chciała, żebym się denerwowała. Gdy przyjechałam, rzuciłam torebkę w kąt i usiadłam na materacu (to był jej jedyny mebel), a ona zrobiła mi kawę. Śmiałyśmy się, że to ja ją zawsze dla nas robiłam. Opowiadała mi, gdzie stanie stół, kanapa, półki z książkami. Byłam z niej dumna – świetnie sobie poradziła. Było bardzo miło, ale jednak miałam dziwne uczucie, że coś minęło na zawsze, a moja mała córeczka nie jest już taka mała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ola 29 lat
Coś minęło na zawsze. To uczucie opuszczenia po raz pierwszy pojawiło się, gdy moja najlepsza przyjaciółka się zakochała. Znamy się od zerówki, siedziałyśmy w jednej ławce, poszłyśmy do tego samego liceum, a potem wybrałyśmy ten sam kierunek studiów. Na wakacje też jeździłyśmy razem. Ja wybierałam góry i wyznaczałam trasy, ona godziła się na wszystko, lubiła, gdy organizowałam jej czas, a ja lubiłam być organizatorem. Wynajmowałyśmy wspólnie mieszkanie – ja gotowałam, a ona zmywała i każda była zadowolona, bo robiła to, co lubi. Tworzyłyśmy przyjacielski tandem. Była jak moja młodsza siostra, to ja w naszym niby-związku byłam dominującą osobą, opiekunem, oparciem. Wszystko się zmieniło, gdy poznała Rafała na jednej z imprez, którą zorganizowałam w naszym domu. Najpierw cieszyłam się z tego, bo to zawsze ja miałam powodzenie u płci przeciwnej, a nie ona. Potem jednak zauważyłam, że nie ma dla mnie czasu i nie potrzebuje już mojej opieki. Moje miejsce zajął jej chłopak. To było dziwne, bo zachowywałam się jak opuszczona matka. Zaczęłyśmy się kłócić. Nie lubiłam Rafała, sądziłam, że nie jest dla niej dość dobry i że to nie jest facet dla niej. Teraz mnie to śmieszy. Karina wyprowadziła się i wyszła za niego. Mają cudownego Krzysia, jestem jego chrzestną. Nigdy już jednak nie miałyśmy takiego kontaktu jak niegdyś. Jesteśmy przyjaciółkami, ale na odległość, ona opowiada mi o dziecku, a ja jej o imprezach. Pogodziłam się z tym, ale brakuje mi tamtych lat. Dobrze, że wspomnienia zostały te same.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×