Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lady_devil

ślub 26 sierpień 2006

Polecane posty

Tego dnia staję na slubnym kobiercu...to tak niedługo. Kto jeszcze? Jakie macie przemyślenia, czy nie dręczą was żadne obawy? Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez slubuje 26 sierpnia 2006. O jakie konkretnie obawy pytasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chodzi mi o to, czy to na pewno TEN...czy nie macie wątpliwości, że wam się nie uda, że \"zje\" was szara rzeczywistość? my jesteśmy ze sobą juz od 7 lat, ale nigdy ze sobą nie mieszkaliśmy mam trochę stracha, im bliżej ślubu tym większego... I z innej beczki...nie wiecie jak synoptycy widzą końcówkę sierpnia? bardzo bym chciała żeby świeciło śliczne słoneczko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze niedawno zastanawialam sie nad tym, czy to TEN. Ale wydaje mi sie, ze takie watpliwosci no normalna sprawa. A czy zje nas szara rzeczywistosc? Takie obawy sa zawsze i nikt tego nie przewidzi. To normnalne, ze nie zawsze bedzie tak pieknie jak teraz. Ale wychodzac za maz kazda z nas musi sie z tym pogodzic, ze za 15 czy wiecej lat nie bedziemy gruchac jak golabeczki. Choc i takie pary sie zdazaja. Myznamy sie juz 6 rok i tez nie mieszkamy razem. Wiem, ze bedzie nam trudniej niz innym parom, ktore mieszkaly razem przed slubem. My dopiero bedziemy sie do siebie przywyczajac. Pytasz mnie o to, bo masz takie watpliwosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do pogody to nie wiem... Slyszalam tylko, ze lato w tym roku ma byc chlodne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój dzień to właściwie 5.08, ale nie trudno mi sie zgodzic z tematem, jaki juz poruszyłyście. Zgadzam sie że watpliwości sa chyba zawsze, w końcu zmienia się nagle całe zycie. Ja zawsze w takich chwilach pytam siebie - czy na pewno jest to osoba z którą chcę spędzić całe zycie? Odpowiedź jest zawsze ta sama: Tak. Jak najbardziej. A reszta się ułoży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie tak...niby jest miło, niby kocham, ale mamy czasem większe lub mniejsze spięcia...ale to chyba taki \"cykor\" przyszłej panny młodej, wcześniej nie miałam takich wątpliwości. A teraz...nawet mi się śni już po nocach ten mój ślub i za każdym razem w tych snach coś jest nie tak:) a którą godzinę wybraliście? bo ja się wciąż waham między 15.30 a 17.00 15.30 jest w naszej ukochanej parafii, wszystkie inne sa już zajęte, a 17.00 w parafii sąsiedniej (w naszym miasteczku są tylko dwa kościółki). Trochę za późno się obudziliśmy z tym zamawianiem, termin u nas oblegany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do godziny: my aż 18.00. 16.00 i 17.00 była zajęta, a w naszym mieście slub o 15.00 to rzadkość. No i całkiem nam ta 18.00 pasowała, chociaż ludzie kiwają głowami :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A w sprawie mieszkania razem: ludzie czesto rysują jakiś czarny obraz: \"Zobaczycie, bedziecie sie kłócić, nie wytrzymacie, macie różne charaktery, itp\" Ja mieszkałam ze swoim facetem 3 lata podczas studiów i wiecie co? Dopiero wtedy czułam się naprawdę blisko niego. To były najlepsze 3 lata naszego związku. To że teraz musimy czekać na własne mieszkanie i wróciliśmy do starego \"systemu\" - z rodzicami, jest praktycznie nie do zniesienia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozgnieciona
Jedno jest pewne- kiedy nie ma jeszcze sztywnej daty ślubu to wszystko wydaje się ok bo nie masz presi, kiedy jednak ślub coraz bliżej zaczynasz robić analizę : czy mi pomaga w domu , czy umie zrobić pranie , czy będzie chciał pomagać mi przy dziecku czy umie zrezygnować ze swoich kawalerskich nawyków na rzecz RODZiNY - to bardzo trudny przełom dla niego i dla niej . Własnie to jest największy sprawdzian , wtedy dopiero liczy się to co łaczy ludzi , kończy się randkowanie a zaczyna poważne dorosłe życie : opłaty , gotowanie, sprzątanie, zakupy , szara rzeczywistość , ....jedno jest pewne jeśli jest miłość to przejdzie się jakos przez to , jeśli jest za słaba po czasie związek się rozpadnie, a jeśli są małe spięcia to bardzo naturalne bo każdy z nas jest z innego świata i sztuka polega na tym by zamknąc nagle dwa światy w jeden organiz czasem potrzeba na to czasu .....by się dopasowało .. Kto myśli że zawsze jest kolorowo to się szybko rozczaruje ...nigdy i niegdzie nie ma kolorowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadzam sie z Waszymi zdaniami w 100%. Jesli chodzi o godzine to my mamy na 16.30.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najważniejsze aby mieć oparcie w tej drugiej osobie, móc na niej polegać. Ja wiem, że w przypadku ciężkich chwil (ktorych mam nadzieję bedzie jak najmniej) znajdę oparcie w mojej drugiej połowie. A czy myślałyściie już o dzidziusiu? ja mam 24 lata i juz sie we mnie odezwały wielkie instynkty macierzyńskie. Biorę ostatnie opakowanie pigułek, aby dać odpocząc organizmowi i po ślubie będziemy się starać o dzidziusia. Mój przyszły mąż ma 29 lat i mówi że nie chce aby go później brali za dziadka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez w tym roku koncze 24 latka. Dziecka na razie nie planujemy. Koncze w tym roku studia, wiec chce isc do pracy, poza tym chcemy poczekac z dzieckiem do czasu, az kupimy swoje wlasne mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natasza_24
Ja wprawdzie ślub mam 13.08, ale to też sierpień:) Godzinę zaklepaliśmy 16, myślę, że będzie w sam raz. O pogodę też się trochę martwię, bo słyszałam wcześniej, że sierpień ma być słoneczny, a parę dni temu mówili, że druga połowa sierpnia deszcz i zimno:( My już od zeszłego roku mieszkamy razem i super nam się mieszka, nie mogliśmy wytrzymać już do ślubu z przeprowadzką i tak siedzieliśmy u siebie na wzajem bez przerwy. A teraz razem wynajmujemy małe mieszkanko. I kłótni jakichś wielkich nie ma, raczej on ma czasem większe pretensje, że jakieś gary w zlewie albo kurz. Ale mamy oboje pracę, studia, ślub na głowie jeszcze i poprostu czasem już nie mam siły posprzątać. "Cykora" przedślubnego to miałam też. Że może to nie ten, może pochopna decyzja, może jeszcze poczekać i że to już tak na całe życie. Ale któregoś dnia przyszedł do mnie jakiś taki spokój i pewność, że to dobra decyzja z tym ślubem:) A teraz znowu się martwię. Stres przedślubny i tyle:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bardzo podziwiam te instynkty macierzyńskie. Kończe w tym roku 25 lat i wydaje mi się że jestem kompletnie nieprzygotowana na dzidziusia. Dopiero skończyłam studia, chcemy z M. trochę sie ustawić, odwiedzić kilka miejsc zanim stworzymy rodzine 3-osobową. Najgorsze jest to że teściowie najchętniej widzieliby dzidziusia już teraz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) No właśnie, Natasza: to zawsze było trochę niesprawiedliwe :) Facieci się przyzwyczajają że żona zawsze pozmywa itp, a chyba zapominaja że MY TEŻ PRACUJEMY. Na szczęście mój M. jest \'reformowalny\'. Ale juz widzę jego tradycyjnych rodziców: \"Żona powinna mężowi gotować i sprzątać\" :D A jak wasze stosunki z przyszłymi teściami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stosunki z tesciami na razie ok. Ale jakos za nimi nie przepadam, głównie dlatego, ze to zupelnie inni ludzie niz ja i moi rodzice. Zyja zupelnie inaczej! Dlatego czesto denerwuje mnie to, co robia i mowia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie jest właśnie podobnie. Mimo ze to naprawde fantastyczni ludzie i bardzo mnie lubią, ich styl życia jest zupełnie inny i wiem że będą nas próbowali ustawiać po swojemu. Ech, trochę się też martwię o przygotowania do ślubu. Mieliśmy ostatnio z M. urwanie głowy, oboje zmienialiśmy pracę, wiec nie załatwiliśmy jeszcze takich rzeczy jak nauki, czy uwaga, uwaga - ubrania! Ślub za mniej niz 3 miesiace, a my nie mamy kompletnie w co sie ubrać :D A jak jest u was? Wszystko juz dopięte na ostatni guzik?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój facet mnie wkurza jak mówi, że to on bedzie kase trzymał, bo tak jest u niego w domu. A u mnie jest odwrotnie, to mama trzyma pieniądze. Będziemy musieli wiec iśc na kompromis, kasa na stół, tyle na opłaty, tyle na życie i po pare groszy na przyjemności jak starczy... Co do przyszłego życia: oboje mamy pracę na kierowniczych stanowiskach ale za śmieszne pieniadze po 1000zł na osobę. ja kończę studia w tym roku, mó przyszły ślubny ma średnie i na tym chyba poprzestaniemy. Mamy to szczęście że rodzice nam wyprawią weselicho. Mój luby ma jakieś 20tys zaoszczędzone a ja jakieś marne 2tys. No i problem z mieszkaniem...chyba będziemy musieli wziąc gigantyczny kredyt na mieszkanie jakieś 60tys aby je od razu urządzić troszkę...ten kredyt to na jakies 20 lat pewnie. Ale i tak uważam że jesteśmy w komfortowej sytuacji, bo wiele moich koleżanek tuła się po TBS-ach oraz po wynajmowanych kamienicach...wiem że rodzice mi troche pomogą. a co do teściów...no cóż, traktują mnie jak członka rodziny, ale są starej daty i troche mnie wkurzają, bo nie potrafią zrozumieć jak to dziewczyna bez narzeczonego może wyjść do pubu z koleżankami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My też nie mamy jeszcze ubrań! Facet to z garniturem ma raczej problem mały za to my kobietki...ehhhh ja jestem taka wybredna, mój S. mi mówi że ja się na swój ślub spóźnie bo nie dość ze sie stroje godzinami to zawsze mam długi ogon :) Mamy już załatwione: -kościól 9myślimy tylko czy wziąć 15.30 czy 17.00) -orkiestra -kamerzysta -sala+strojenie sali+jedzenie (trzeba jeszcze ustalić dokładne menu, ale to dwa tygodnie przed weselem) -wódka, ale tylko połowa, systematycznie dokupujemy Nie mamy obrączek, ubrań, samochodu, zaproszeń

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natasza_24
Moje stosunki z teściem są w porządku, ale z teściową - bardzo kiepskie. Teściowa rządzi i wpycha swoje trzy grosze we wszystko. Najgorzej, że w sprawy weselne też:/ Wszystko musi być tak jak ona zaplanuje, a jak nie to dzwoni z pretensjami do mnie. A my z moim Miśkiem mamy załatwione: - sala - kościół (na 16) - suknia i garnitur - orkiestra (teściowa wymyśliła że wodzirej jeszcze będzie :/ ) - samochód doślubu taki starodawny - fotograf wstępnie zarezerwowany - obrączki zamówione - nauki zrobione (jeszcze poradni rodzinnej brakuje) Została cała papierkowa robota, to naj gorsze:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lady_devil, u mnie jest to samo! Według teściów, jak juz jesteśmy razem to na zawsze, na amen i na zabój, jak bliźnięta syjamskie - wszędzie chodzimy razem i juz! Nie wiem jak im to wybić z głowy. My mamy: -kościół, ale jeszcze nie opłacony -zespół, który ostatnio coś sie nie odzywa, chociaz mieli zadzwonić w jakiejś tam sprawie -kamerzystę -fotografa -sale+jedzenie -zamówione ciasta -obrączki -połowę wódki Z samochodem wybierzemy chyba najtańszą opcję - znajomych. To samo z tanimi zaproszeniami, nie widzę sensu kupować takich po 8zł za sztukę skoro to i tak zaraz ląduje w koszu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natasza, mnie tez te papiery przerażają. Najgorsze jest to ze ja cały czas nie jestem pewna jakie nazwisko chce mieć po ślubie. Ty jesteś juz zdecydowana?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natasza_24
Tak na 100% to z tym nazwiskiem nie wiem. Chyba jednak przyjmę męża, chociaż jestem bardzo przywiązana do swojego. Ale narzeczony ma w miarę ładne nazwisko i tak sobie myślę, że nawet dla dzieci przyszłych to tak dziwnie żeby mama miała inne nazwisko niż one. Jeszcze myślałam nad dwoma nazwiskami, ale brzmi to za długo. No i u mnie w rodzinie same dziewczyny i nazwisko umiera z moim pokoleniem:( A jest takie specyficzne z błędem, wiem że nie ma nikogo więcej z takim nazwiskiem. Ale chyba jednak przejmę to nazwisko od męża...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na 100% przechodze na nazwisko meza! co mamy zalatwione: sala, zespol, kemerzysta, fotograf, nauki i poradnia, suknia, odebrane zaswiadczenia o chrzcie i bierzmowaniu. Jeszcxze masa rzeczy do zalatwienia! A czesu nie ma. Pisze prace mgr. Obrona pewnie w czerwcu lub lipcu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja82, ile czasu powinnam sobie zarezerwować na odbiór tych zaświadczeń o chrzcie i bierzmowaniu? Trwa to chwilkę czy trzeba trochę czekać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli nie ma kolejki do kancelarii to trwa to chwilke. Ksiadz tylko sprawdza w swoich dokumentach i wypelnia specjalne zaswiadczenie i tyle. Zaplacilam za to 20 zl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ola25 to jest po prostu wkurzające, co oni sobie myślą, że my jesteśmy na smyczy czy co? najdziwniejsze że mój S. nie ma nic przeciwko, abym sobie gdzieś raz na jakiś czas wyskoczyła z psiapsiółami, przecież to nic złego, a jak sie można odstresować :) Co do nazwiska to na 100% przyjme meża bo jest ładniejsze niż moje i chce się z nim utożsamiać, bo jak mąz to mąż :D Zaproszenia to też najtańsze weźmiemy, a co tam, wszystkie za potwierdzeniem przybycia. A na weselu koniecznie taniec za pieniądze z panem i panna łodą, orkiestra mi to odradzała bo niby dużo czasu zajmuje, ale zebrać można czasem pokaźną sumkę około 1000zł już na coś bedzie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A co do papierków, to ja się tym nie zajmuję:) nie mam do tego głowy. Też pisze pracę magisterską, obrona w lipcu... W ogole to raczej nie będziemy mieć "świadkowej" tylko dwóch swiadków mojego S. brat i bardzo bym chciała swojego braciszka, ale on jest niepełnoletni (w listopadzie kończy 18 lat) nie wiem czy się na to zgodzą. ksiądz powiedział że nie ma sprawy, tylko w US musimy załatwić. Moja mama poszła i się teatralnie popłakała że ma dwoje dzieci i sobie nie wyobraża aby jedno u drugiego nie było świadkiem. Babeczka wstępnie sie zgodziła, ale nie wiadomo jak to się zakończy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie lubie takich zabaw. Dlatego mamy problem jakie zrobic oczepiny, bo zawsze jak jestesmy na weselu to ok. polnocy wychodzimy z sali zeby nie byc na tych zabawach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×