Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość lu-lu

kącik kobiet zgwałconych

Polecane posty

Gość mam juz dosc milczenia
pokrzywdzona przez zly los nie powinnaś zwlekać z wizytą u ginekologa mogłaś doznać obrażeń wewnętrznych a to rzutuje później na całe życie coś o tym wiem nie chciałam udać się do lekarza w obawie że wszystko wyjdzie na jaw i mało nie przepłaciłam tego własnym życiem w trakcie gwałtu zaszłam w ciąże ale przez obrażenia wewnętrzne poroniłam (zaznaczam że cały czas miałam okres nawet w ciąży) nadal nie poszłam wtedy do lekarza a po czasie wylądowałam na intensywnej od razu pod nóż okazało się że mam zmasakrowane narządy płciowe i guzy w tej chwili minęło już ok 8 lat od tamtego zdarzenia a do tej pory mam problemy rok temu miałam kolejną operację niby już jest ok ale wystarczyło tylko zrobić porządek od razu i zaoszczędzić sobie samej cierpienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam juz dosc milczenia
wiecie dziewczyny zastanawiam się czasem dlaczego miewam takie zmienne nastroje? raz czuję się świetnie a za sekundę np.mogła bym wskoczyć po jadący pociąg itp. i dlaczego mimo tylu lat to we mnie jeszcze siedzi? i to poczucie winy że powinnam była coś zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Si Si
to tak jak we mnie ja myślę czasami ż ewłaśnie to poczucie winy tak nas dołuje mineło tyle lat a ja wcząż myślę czy nie magłam zrobić czegoś więcej nie wiem niniej ufać nie kokietować nie starać się podobać myślę ze to głównie w naszej psychice jest problem dlatego wypracowałam sobie taką technikę że jak mnie budzi koszmar to mówię sama do siebie że bedzie dobrze że jestem w domu że na dole śpią rodzice nie zawsze pomaga ale choć trochę uspokaja Mam problem który mnie od dawna nurtuje co sobie myśli facet który słuch zwierzeń bliskiej dziewczyny o tym że została zgwałcona. chodzi mi o to jak on się może zachwać . Czeka mnie taka rozmowa boję się że nie zrozumie albo pomyśli ż esama sobie jestem winna albo jeszcze gorzej. Trochę mu ufam ale tak do końca to jeszcze nie pomóżcie mi się przemóc A może nie powinna mówić nie wiem On cz\uje że coś jest nie tak ale nie wie co. Nie jestem mężczyzną i nie umiem się postawić w ich sytacji nie wiem czego moge się spodziewać. proszę o jaką radę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Si Si
Uwazam, ze powinnas mu powiedziec. Ma prawo wiedziec i pewnie bedzie starał Ci sie pomoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dalej boli...
już w domku... szczęściara ze mnie:) Si Si pewnie się powtórzę, ake napiszę, że On powinien wiedzieć. Zobaczysz, że Tobie będzie lepiej na serduchu. A on jeśli kocha zrozumie i będzie Cię mocno wspierał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Si Si
A jeśli nie zrozumie i będzie się brzydził albo coś gorszego. juą nie mam siły tego ukrywać i go otrącać ale strasznie się boję on nie naciska ale widzę to w jego oczach jestem przerażona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agatus27
Witajcie W wieku 9 - 10 lat zostałam zgwałcona 3krotnie. Poukładałam to sobie sama w mojej głowie i myślałam, że jest w porządku. Przede wszystkim - zapewniać samą siebie, że to nie moja wina. Od 5 lat jestem w stałym związku. Po około 4 latach powiedziałam swojemu partnerowi o moich koszmarnych przeżyciach, chciałam żeby mi pomógł i wspierał a przede wszyskiem zrozumiał moje niektóre leki i pewnie tez zaniżoną samo ocenę. Teraz widzę, że on to zaczyna wykorzystywać - mniej lub bardziej świadomie. Przy każdych naszych kłótniach zrzuca winę na mnie i wie, że się nieprzeciwstawie. Biorę wszystko na siebie i przepraszam za co nie zrobiłam. Nie umiem sobie z tym poradzić :(. Kurcze, a zależy mi na tym związku. Co mam zrobić???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Si Si
Nie ukrywaj tego, zrozumi i pomoze bedzie dobrze głowa do góry. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Agatus27
Miłosc ze strony mezczyzny ktory zarzuca Ci wine w takiej sprawie to nie miłósc. Jak mozna wykorzystywac to przeciwko tobie. Ty nie masz za co przepraszac i nie rob tego, to co sie dzialo to nie twoja wina. Nie powinnas byc z mezczyzna ktory tak mowi. Porozmawiaj z nim powiedz, ze sobie z tym nie radzisz nie pozwalaj mu tak mowic!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika Kobrus
Jak ktos chce ze mna pogadac o gwalcie co go spotkalo ja wyslucham o kazdej porze dnia i nocy moje gg to 7678088 sprobuje pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dalej boli...
Si Si- jeśli nie zrozumie nie będzie Ciebie wart, a dusić tego w sobie nie ma sensu... na dobre nie wyjdzie... PATRZnieDTYKAJ -napisz choć kilka słów, że jest lepiej...czekam na wiadomość z niecierpliwościa..buziaki Słońce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dalej boli...
Si Si jeśli nie zrozumie... będzie to znaczyło że nie jest wart Ciebie.... może będzie potrzebna mu chwila na zastanowienie... ale jeśli kocha zrozumie...a Ty nie duś tego dłużej bo będzie jszcze gorzej... PATRZnieDOTYKAJ napisz kilka zdań, że lepiej, że wiosna, Słońce odezwij się bo zwariuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dalej boli...
przepraszam że dwa razy, ale za pierwszym komputer padł i nie byłam pewna że się wwkleiło... u mnie wiosna na całego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taaa z powodu facetów będziemy chodziły w golfach, bo sobie nie potrafią poradzić z... żałosne. Na gwałt nie ma usprawiedliwienia. Facet to nie jest bezmyślny samiec, który nie potarfi zapanować nad sobą... czyż nie? A może się mylę? ;/ może faceci tacy właśnie są i nie warto w ogóle się z nimi zadawać. I przestańcie pieprzyć o nagości na ul. bo taka 7letnia dziołszka z pewnością chodziła niekompletnie ubrana i wzbudziła tym obrzydliwe myśli jakiegoś niewyżytego, obleśnego p... Niedobrze się robi, ciekawe, czy byś tak swojej córce, siostrze, matce, żonie powiedział: sprowokowałas go! Czasem pomyśl, zanim coś napiszesz... Pozdr. kobitki :) trzymajcie się!! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agatus27
Witajcie Oczywiście, że nie ma żadnego wyjaśnienia dla p.... facetów. Ich psychika jest równo z... Tylko jest jeden problem, w każdym razie w moim przypadku :(, że nawet po latach i zapewniania siebie, że to nie moja wina w życiu codziennym a zwłaszcza w kontaktach z facetami może być problemem. Jak wcześniej pisałam powiedziałam mojemu partnerowi, żeby przestał wmawiać mi, że wszystkie problemy są z mojej winy- bo ja właśnie łykam to - a on wie, że ja chowam głowę w piasek i nie umiem sobie z tym poradzić. Wcześniej myślałam, że to co mnie spotkało to moja wina, ale z z tym sobie poradziłam w każdym razie tak mi się zdaje. Ale z tego co widzę - nie umiem się postawić i obwiniam siebie za cało zło - pewnie takie są rezultaty dzieciństwa w strachu :( Po piątkowej kłótni - nie mówiliśmy na ten temat, on trochę przygasł jak postawiłam kartę na swoim. Albo zrozumie albo ... nie będę cierpieć a on przestanie wykorzystywać moją niską samoocenę. Dziewczyny jak sobie radzicie??- też macie podobne problemy. ja zawsze tłumacze jak coś nie wyjdzie - o jej mogłam coś zrobić albo mogłam to inaczej powiedzieć - eh rozterki :( buziaki dla Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lillliana
Witam Od razu powiem że moja historia chyba nie jest aż tak straszna jak większości z was, a jednak też jest bardzo bolesna, nie tyle jednak z powodu samego gwałtu rozumianego jako akt fizyczny, co z racji tego, co działo się po nim... oraz jak na to zareagowali moi "[przyjaciele". Nieco ponad rok temu zgwałcił mnie kolega z pracy, w miejscu pracy (nie mogę podać więcej szczegółów, powiem tylko że ja jestem nieco młodsza od tego człowieka, a jednocześnie jestem od niego wyższa stopniem.) Teraz jak na to patrzę było w tym nieco mojej winy, mam duże poczucie winy. Przede wszystkim wypiłam z tym niby kolegą kilka kieliszków wina. Po drugie rozmawiałam z nim na dość odważne tematy, mówiłam różne rzeczy, np. jak to, że nie uważam bogatego życia seksualnego za coś złego, że rozumiem ludzi którzy robią to tylko dla przyjemności - rozumiecie. Owszem uważam tak nadal, co wcale nie znaczy, że sama prowadzę taki właśnie tryb życia.To było wieczorem w pracy, po wypiciu wina poszłam do swego pokoju, on nagle wszedł za mną i praktycznie rzucił się na mnie, z początku usiłował mnie jedynie namawiać do przespania się z nim, ja, mimo że byłam trochę wstawiona, kategorycznie odmówiłam - pamiętam to bardzo dobrze. On zaczął coś mówić, że co mi zależy, że przecież jestem nowoczesna itp. - gdy dalej namawiałam go, by sobie poszedł, zaczął się rozbierać, zaczęliśmy walczyć robiąc dużo hałasu, w tym momencie usłyszałam, że ktoś jest w pokoju za ścianą, a ten facet wykorzystał to i powiedział że jak się nie uspokoję i nie pozwolę mu się zabawić, to tamta osoba usłyszy i dopiero będę mieć problem. Nie wiem czemu, ale taką podjęłam właśnie wtedy decyzję - przyzwoliłam na gwałt, bo zdecydowałam, że to będzie dla mnie lepsze niż narobienie hałasu, wzywanie pomocy, a potem wstyd przed wszystkim. Dziś wiem że tak właśnie trzeba było zrobić - mogłam potem zmienić miejsce pracy, nawet kraj, ale ten sk...l przynajmniej zapłaciłby wtedy za swoje. Ale wybrałam jak wybrałam, i stąd moje pierwsze pytanie: czy czy tego gościa, w świetle okoliczności, klasyfikowany jest w ogóle jako gwałt? Ja nie zgłosiłam tego wówczas nikomu, właśnie dlatego, że nie byłam pewna. Przecież piłam z nim, przyjaźniliśmy się, no i jakby nie było, wybrałam tak jak wybrałam, pozwoliłam mu to zrobić, choć i musiał użyć siły. Co było potem, to jest dopiero numer, po wszystkim wstał i powiedział bezczelnie że dziękuje mi za w miarę znośny sex, i sobie poszedł, na drugi dzień udawał że nic się nie stało, że nadal jesteśmy dobrymi znajomymi, coś tam chrzanił że za duży wypiliśmy, może myślał że ja nie pamiętam. Najdziwniejsze wydaje mi się teraz to, że ja sama zaczęłam udawać, że nic się nie stało. Miałam tak przez 3 miesiące. Do dziś nie wiem czemu, z początku myślałam potem że to jakiś syndrom sztokholmski, jako że ten osobnik wcześniej w ogóle był dla mnie bardzo niedobry, ciągle mnie obrażał, krytykował bez powodu, właściwie to znęcał się psychicznie nade mną i innymi ludźmi. Ktoś mi z kolei wyjaśnił, że takie udawanie to jest inny mechanizm obronny, coś w rodzaju "udajemy że nic się nie stało, to tak jakby nie było problemu". Może i tak było. Dopiero po 3 miesiącach coś się we mnie pozmieniało, odczułam bardzo poważną potrzebę całkowitego zerwania kontaktu z tym facetem, on jednak zdawał się tego nie rozumieć, pytał czemu, obiecywał że się poprawi, że nie będzie już dla mnie chamski - z początku jeszcze się nad nim litowałam, nie zerwałam znajomości, nawet, co szokujące, miałam takich kilka dni w życiu, że wręcz on zaczął mnie pociągać - tego nie pojmuje już kompletnie, dziś wydaje mi się to absurdalne, tym bardziej że to naprawdę obrzydliwy, przegrany typ, pasożyt wykorzystujący ludzi, no niesamowita menda. Może to, że celowo dążyłam do kontaktu z nim, to był z mojej strony jakiś mechanizm autodestrukcji, chyba nawet na pewno tak było. Aż nadszedł dzień, że padło o jedno niemiłe słowo pod moim adresem za dużo, wykrzyczałam mu w twarz , że mam go dość, że ma się wreszcie odczepić, było to przy naszym wspólnym znajomym, który po tym fakcie koniecznie chciał wiedzieć, o co chodzi. Tamten udawał, że nie rozumie, w czym mam problem, co mnie dodatkowo rozwścieczyło. Jak oznajmił, że ma czyste sumienie, to miałam ochotę napluć mu w twarz, zszokowała mnie taka bezczelność. Owszem, udało mi się wtedy zakończyć tę chorą znajomość, ale prawdziwy koszmar zaczął sie właśnie wtedy... Ten typ zaczął rozpowiadać wszystkim komu tylko mógł, w tym moim znajomym, których znał, że to ja ciągle kłamię, że jestem wariatką, że zabijam zwierzęta, itp, nawet nie chcę tu tego wszystkiego pisać. Mam na to niezbite dowody, że tak właśnie było, jak z początku nie miałam pojęcia, o co chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lillliana
Drugi kolega ciągle mnie pytał, co się takiego stało, wydawał się rozumieć, że naprawdę mam za co nie znosić tamtego typa, prosił mnie tyle razy, tyle mówił o zaufaniu, że w końcu mu powiedziałam, odpowiedział że mi wierzy itd. ... że nie będzie o tym rozmawiał z tym drugim. jednak miesiąc czy dwa później przypadkiem dowiedziałam się, że owszem, powiedział mu, na co tamten wszystkiemu oczywiście zaprzeczył, powiedział że zmyślam itp. Z kolei jeszcze innej koleżance, mojej koleżance, opowiadał coś tam, że to oskarżenie to z mojej strony zemsta za to że "ja go chciałam, ale on mnie nie." To jest najobrzydliwsze ze wszystkiego, ta świnia wykorzystuje w tym momencie fakt, że przez kilka dni miałam jakieś absolutne zaćmienie umysłu i coś tam mu istotnie opowiadałam że mi się podoba... zresztą byłam wtedy pod wpływem pewnej używki, co raczej było widać. Tak czy inaczej ten typ wykorzystał to świetnie, ma nawet na gg zapis takiej rozmowy ze mną, z której, bez poznania reszty kontekstu, wynikać by mogło, że to ja byłam nim zainteresowana, a nie on chwilowo mną. Nie mogę go więc o nic formalnie oskarżyć, bo on zgromadził na pewno takie właśnie pseudo dowody. Pewnie tych samych metod użył, by przekonywać moich znajomych i przyjaciół, że to ja kłamię, i , przysięgam, ten właśnie fakt, całkowitej bezsilności i zafałszowania prawdy, jest nawet gorszy niż to co wtedy się stało. Tak naprawdę to ten facet może nie szantażować równie dobrze jak ja jego. Teraz mam szczęście, że go tu nie ma, ale nie wiem co będzie, jak wróci. Nawet sobie nie wyobrażam mojej reakcji, jak go znowu zobaczę. W tym wszystkim jest jeden element niemal humorystyczny, mianowicie to, że ten facet tam bardzo mi szkodził, takie plotki o mnie opowiadał, że to Ja w końcu poprosiłam go, by mi dał spokój, nawet usiłowałam go przekupić pieniędzmi, na co odpisał, że wobec tego on nie ma wobec mnie żadnych zobowiązań i nie odda mi już nigdy pieniędzy, które mu kiedyś, kilka lat temu pożyczyłam - niemała suma. Taki jest wyrachowany i wredny, że w głowie się to nie mieści. To właściwie cała historia, dodam jeszcze, że dwie osoby które miałam za całkiem dobrych przyjaciół wykorzystały tę całą aferę do swoich własnych celów, przekonałam się, że są tacy ludzie, którym na nas zależy tylko dotąd, aż jesteśmy im do czegoś przydatni. To akurat dobrze, nie trzeba mi fałszywych przyjaciół. Myślałam że jakoś łatwo sie po tym wszystkim pozbieram, tymczasem rok minął a moje życie nie posunęło się ani trochę do przodu, jak rano wstanę to już jest sukces, jakoś tam pracuję, ale bez zapału, to się może kiedyś źle skończyć. Nowych znajomych jakoś nie udało mi się znaleźć, nie ufam już ludziom, boję się ludzi, nie umiem patrzeć im w oczy. Boję się, że moja kariera lada dzień się sypnie, podobnie moje zainteresowania i cała reszta, a przecież kiedyś miałam naprawdę ambitne plany. Myślałam długo że to może lenistwo, depresja, a jednak teraz, jak czytam to forum, to widzę, że to jednak chyba są nadal skutki tamtego incydentu. I to by było tyle, dodam że bardzo chciałabym z kimś o tym porozmawiać tak prywatnie, bo tu nie mogę pisać wszystkiego. Może by się przydała terapia, ale nie wiem jak ją znaleźć, nie chcę też, by ktoś, kto mnie nie zna, źle mnie oceniał - jak was czytam, to widzę, że różnie to bywa. Najchętniej porozmawiałabym z dziewczyną w podobnej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agatus27
Do lillliana Bardzo przykra sytuacja Cię spotkała. I jeszcze Ty jesteś za nią obwiniana. Jeszcze dużo psychologów i terapeutów którzy pomogą Ci przejść przez te trudne chwile. Bo jak już sama tego doświadczyłaś pseudo przyjaciołom nie ma co się zwierzać - a co najgorsze mogą Twoją "przygodę" jeszcze wykorzystać :( Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lillliana
Wiesz.... nie każdy jest na tyle zdeterminowany by spędzić większość reszty życia za kratkami. Dla mnie to byłoby stateczne zwycięstwo dla gwałciciela. Poza tym nawet w przypadku nie wykrycia zbrodni takie coś to jest też ślad na psychice na całe życia, coś nieodwracalnego. Mimo wszystko zaplanowane z premedytacją morderstwo jest jeszcze gorsze niż gwałt .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmmmmmmmmmmmmeeeeeeeee
dziewczyny jest sens to ciagle rozdrapywać i przypominać sobie. nie lepiej o tym zapomnieć. 79 długich stron zapisanych... jedne z was pisza raz, inne kilka, a inne są tu na okrągło. czy wy nie macie innych zajęć... nie wiem ale ja bym do tego nie wracała ciagle. stało się trudno. i żyje się dalej, nie? przecież wy nie macie zycia jeśli ciągle do tego wracacie i babrzecie się w tym. nie ma sensu. nie lepiej postawić gruba kreską, oddzielić to co się stało od terażniejszości i iść dalej. wy się tu zamartwiacie, a co mają powiedzieć wasi mężowie, narzeczeni czy matki, dzieci, którzy widzą was wiecznie zapłakane, wiecznie smutne i ciągle wspominające tylko jak to było i dlaczego mnie to spotkało. przecież ich to też boli. nie sądzicie... i te pytania powiedzieć nie powiedzieć iść do łóżka z nim czy nie zapisać się do psychiatry a może lepiej nie. dziewczyny wziąść się w garść i nierozpamietywać. ot moja rada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Posluchaj mojego serca
Do mmmmmmmmmmmmmeeeeeeeee Tyle sie napisalam i sie skasowalo... To nie jest rozdrapywanie bo to sie stalo przez co jest czescia nas. Ja nie przypominalam sobie tego tylko to wracalo. Te 79 stron nie jest o niczym tylko to pomoc tez innym kobieta. Wiem z doswiadczenia ze tylko osoba ktora to spotkalo zrozumie naprawde druga taka osobe. Latwiej to napisac niz powiedziec. Inne emocje. To czy isc do psychiatry czy nie niby banalne pytanie a jednak... Mi bylo wstyd, czulam sie winna, balam sie to powiedziec i balam sie ze trafie do zlego psychiatry...Nie da sie tego oddzielic nawet jakbym bardzo chciala. I nigdy sie nie zamartwialam...bylam zla smutna, zagubiona...ale nie zmartwiona. I rozumiem ze mezom, rodzica jesli o tym wiedza moze byc ciezko ale to trudniejsze niz moze sie wydawac. Moze wlasnie dla niektorych mezow rodzicow itd to tylko zamartwianie sie. Wiem ze trzeba sie wziac w garsc tylko to nie takie latwe. Jesli te emocje trzymasz w sobie i wstyd, poczucie winy, nie ma sie wsparcia itd to nie dziw sie ze niektore kobiety pisza po latach ze nie moga sobie poradzic. Ja wzielam sie w garsc przynajmniej tak mi sie zdaje ale nadal sie boje. I boje sie ze jak "kolege" spotkam to wszystko wroci. Pracuje nad tym. Biore sie w garsc ale to czasami samo wraca. Nigdy nie jest sie juz ta sama osoba co "przed" I chyba z tym niektorzy ludzie maja jeszcze problem. Pokrzywdzone i rodziny, znajomi. Nie mozna tego odgraniczyc tak samo jak nie mozna cofnac. Ty jestes soba z dodatkowym bagazem. Troche tak jak uczenie sie zycia od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamanax xxxxxxx
Powiecie co mam zrobic mam 15 lat a moj chłopak24 poszlismy raz do niego i on rzucił sie na mnie i mnie zgwałcił.od tego mineły juz 2 tygodnie boje sie wychodzic na ulice....czuje ze to moja wina....czuje do siebie wstret boje sie ze jak ze on znowu mnie zgwałci nie moge nic nikomu powiedziec bo powiedział ze zrobi to jeszcze raz i mnie zabije....Pomózcie MI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaalala
bylo sie nie pieprzyc z 10 lat starszym facetem!dzieckiem bylas teraz szmatka jestes

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dalej boli...
mmmmmmmmmmmmmeeeeeeeee nie wiem jak inne Dziewczyny ale ja nie potrafię postawić kreski, nie potrafię zapomnieć. To ciągle we mnie siedzi i tu na forum mogę się wypisać i nikt tu nie napisze że to moja wina… Czas nie leczy ran, czas je jedynie oswaja. Dużo czasu musiało minąć, abym spokojnie umiała patrzeć na inne dzieci. Ręka mocniej ściskała torbę, w której trzymałam mały znicz, którego nie miałam gdzie postawić Krzyczę w sobie, kiedy widzę małżeństwa z gromadką umorusanych dzieci. Płaczę kiedy mijam grupkę przedszkolaków idących na spacer, Pawełek dzielnie by teraz maszerował jako 4-letni chłopiec. Nadal noszę w sobie żal, że nie umiałam ochronić własnego dziecka. Co z tego, że rozsądek mówi, że nie ma w tym mojej winy, serce ma żal. Najbardziej bolą dni planowanych narodzin i Jego śmierci… to nie jest tak, że gdybym wtedy nie była w Ciąży, gdybym nie nosiła Pawełka pod sercem bolałoby mniej. Nie… bolałoby inaczej…boli każdego dnia… bo nikt nie miał prawa mnie tak potraktować, nikt nie miał prawa mnie krzywdzić… zerwałam prawie wszystkie kontakty, pozostali przyjaciele, którzy trwali mimo wszystko. Bo wiedzieli że to wszystko co się dzieje to nie ja, to nie ja krzyczę, trzaskam, tłukę, to nie ja wyję z bólu, ale moje emocje, które tylko tak mogły pokazać się światu. Widzieli mnie wiecznie zapłakaną i przygaszoną i bali się moich reakcji, wiem. Aż wreszcie przyszedł moment, że życie stało się bardziej znośne, po prostu oswoiłam ból, zebrałam się do kupy… ale są momenty kiedy wraca i wiesz mi że dużo bym dała, żeby nie budzić się w nocy z krzykiem, żeby bez obaw chodzić samej na ulicę… zostało, że kiedy widzę grupkę facetów przyśpieszam kroku, a jeszcze lepiej skręcam dwie ulice wcześniej. Chciałabym nie reagować na mężczyzn tak jak teraz, kiedy nie ma przy mnie S. każdego mężczyznę odbieram jako potencjalnego gwałciciela, nawet staruszka, który pyta się o godzinę czy nowego listonosza, który pomylił podwórka. I tak to już jest że w życiu z Osobą którą bardzo kocham – moim Mężem robimy krok na przód, a jedna chwila go przekreśla i cofam się o trzy do tyłu. Wiem że moi bliscy przezywają to ze mną, ale dali mi czas… dostałam go tyle ile potrzebowałam. Pilnowali żebym nie zrobiła sobie czegoś głupiego, nie naciskał, ale stali obok i prawie niewidocznie naprowadzali na właściwy tor. Już kiedyś tu napisałam, że dążymy z Mężem do normalności, ale do naszej normalności. Wiem że nic już nie będzie już takie jak przed gwałtem, ale będzie nasze, zdobyte naszym wysiłkiem, marzeniami i miłością. I wiem że bliscy uśmiechają się kiedy widzą nas jak się przytulamy czy całujemy i po cichu wycofują się z pola widzenia. Nie chcą psuć naszej chwili…teraz, po czterech latach mogę mówić o tym w miarę spokojnie i bez szlochu, ale łezka się nadal kręci… Dziękuję mężowi, za to, że zawsze jest blisko, choć czasem nie bywa to proste. Często targają mną skrajne emocje. Nie zawsze umiem sobie godnie z nimi poradzić. Teraz doszła paskudna choroba i miłość do pewnego chłopca, który na razie nie może być nasz. Gwałt zmienił moje życie, nie na lepsze czy gorsze, ale przekręcił je o co najmniej 360 stopni. Nie trwonię czasu na sprawy banalne, choć czasem tęsknie do umiejętności beztroskiego trwania… a to forum i Dziewczyny pozwalają pozbyć się choć kilogramu nadbagażu… i choćbym nie wiem było tu już nie 79 a 379 stron, to wiem, że znajdę tu osoby, dzięki którym będzie mi lepiej iść w życie, bo One zrozumieją mnie najlepiej. Cóż z tego że Rodzina, psycholog – oni domyślają się co czuję ale tak naprawdę nie wiedzą, a Dziewczyny z tego forum tak….

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja....ja już nie mogę ....Nie mogę. Moje dzisiaj miało by 2 latka . Odebrano mi je . Ja ...ja chyba ze sobą skończę. Nienawidzę facetów za to co mi zrobił tamten....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieumarły30
K.. ja bym takiego sk...syna za ch... powiesił!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agatus27
Załamanax xxxx - nie spotykaj się z nim, mam nadzieje, ze tego nie robisz. Nie jesteś szmatką!! myślę, że aaaalala trochę się zapomniała:( zgadzam się z mysiapysia - dużą ulgą jest wygadać się i napisać to co jest w środku. Ja na pewno nie chce kurczowo trzymać się przykrych wspomnień a już na pewno nie chce swoich niepowodzeń tym tłumaczyć. Ale są dni kiedy stoję w kolejce w supermarkecie, jakiś zapach faceta przede mną, spojrzenie kogoś za mną i mam taki obłęd, że nie wiem dlaczego wszystko samo wraca. Nie widzę w każdym facecie chodzącego p.... ale nie da się całkowicie tego wymazać i wyleczyć. Zyje normalnie, pełną parą :) podróżuje, uczę się i teraz szukam pracy.. Ale nie w tym rzecz, jest fajnie, jest normalnie. a najgorsze w tym wszystkim jest to, że swojego oprawcę widuje od czasu do czasu i on ma teraz śliczną córeczkę ... a ja najchętniej porwałabym ją - żeby ją chronić przed nim. Nie wiem czy posunie się do jakiś czynów stosunku do niej. Ale wobec mnie zachowuje się jakby nic się nie stało - przecież 10latki nic nie pamiętają!!! to wciąż boli!! polka1115 - trzymasz się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już nie wytrzymuję. Nie radzę sobie ,boję sie zostawac sama ,wychodzić na ulicę.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strasznie mi z tym ciężko :( :( Do dziś nie mogę się pozbierać . Choć minęły 2 lata . To dla mnie trudne .Za trudne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×