Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość lu-lu

kącik kobiet zgwałconych

Polecane posty

Gość nie chcę byc kochanaxx
Piro Juz tak tyle łez wylalam a chyba za slaba jestem i nie potrafie bić skoro nawet nie umiałam nic zrobić w tym momencie. zle sypiam w sumie mam też koszmary Galaxy możemy popisać na email ? Może będziemy się razem wspierać Ty masz przynajmniej chłopaka ja nawet nie potrafię takiej bariery pokonać ,moje życie to ciagla rozsypana część której nie chce sklejać nie potrafię nie czuje sił by oddychać tak normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tutaj jestem wmiarę anonimowa,napewno nikt nie rozpoznałby mnie po wpisach. Tak sobie czytam ten wątek i współczuję dziewczynom,które ciężko przeżywają g***t, a jednocześnie zastanawiam się dlaczego po mnie to tak spłynęło..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cień zachodu
Dla jednych lekarstwem może być tłumienie w sobie g****u i milczenie przez wiele lat,to ze anonimowo wyrzucilas tutaj znaczy ze wcale to nie spływa .ja mam odruchy wymiotne jak sobie pomyśle chyba każdy na swój sposób radzenia sobie z tym ze to nie moja wina badz co moglam zrobic by tak sie nie wydarzyło .nie chce żalu i współczucia chcę by ból wewnętrzny i zewnętrzny znalazł ujście .nie chce uciekać wciąż .nie chce się bać .cholera dlaczego to takie trudne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@viki022 zastanawiam się dlaczego po mnie to tak spłynęło Biorąc pod uwagę, co o tym napisałaś, trudno powiedzieć. Może to nie był g***t?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@ nie chcę być kochana mój mail: whiterabbit1822@gmail.com ja chętnie porozmawiam z kimś kto przeżył to co ja... może wymienimy doświadczenia z radzeniem sobie z tym wszystkim. Mój chłopak wiele mi pomógł, ale wciąż "kończę nasz związek" (na szczęście on wie że to tylko słowa), bo mam odczucie, że nie zasługuję na nic dobrego. Nie zasługuję na to żeby mnie kochać, bo we mnie nie ma nic do kochania, jest tylko wstyd, gniew, strach, ból i niemoc. Odebrano mi wszystko, nawet to co było najcenniejsze u kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i znow sie nie zalogowałam, pomieszanie z roztrzepaniem. Przepraszam. Piszcie do mnie jeżeli chcecie, powyższy wpis jest mój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Był to g***t, gdyż stanowczo odmówiłam, nawet pobiłam się z tym facetem,ale jak wystartował z nożem to zbastowałam,nie miałam jak uciec, bo zamknal mieszkanie na klucz.Cóż,może nie jestem poprostu zbyt wrażliwa, mało co mnie rusza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@viki022 obyś tylko nie miała jak ja, im dłużej trzymam to w sobie, tym gorzej to przeżywam. Na początku to w ogóle o tym nie myślałam, wyparłam nawet to z pamięci. Teraz po 4-5latach jest mi bardzo ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miska3w45354
witam.. nie wiem już co robić -.- może tutaj znajdę pomoc wśród kobit które przeżyły to co ja bo gdzie indziej niewiele osób to rozumie.. 4 lata temu zostałam brutalnie zgwałcona przez dwóch typów, miałam zaledwie 14 lat i żadnego wsparcia rodziców, gdy przełamałam się i powiedziałam mamie stwierdziła, że to nie jest aż taka tragedia, że ludzie mają o wiele gorsze problemy ode mnie. Wtedy załamałam się jeszcze bardziej. Nie pamiętam kiedy ostatnio przespałam całą noc, budze się z płaczem i z ich głosami w uszach.. nie zgłosiłam tego na policję, wiem że to głupie ale miałam tylko 14 lat a mama powiedziała mi że to nie jest taki wielki problem, więc tłumiłam to w sobie. miałam okropne problemy z nauką, mama była zła, myślała że to z lenistwa, teraz gdy okazało się że nie przejde do 3 klasy liceum załamałam się.. nie potrafię się skupić na nauce, jestem rozdrażniona i znerwicowana.. chłopak na mnie naciska, twierdzi, że po 2 latach powinnam się już przed Nim otworzyć, ale mi nadal jest trudno. DO psychologa nie mam jak się wybrać, szkolny odpada bo o problemie mojej koleżanki od razu wiedzieli wszyscy.. a taki normalny jest zbyt daleko żeby pojechać autobusem, nie mam prawka, a mama mnie nie zabierze :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Galaxy Lala, Mięły już ok 4 lata, z jednej strony nie przeżywam tego za specjalnie,ale z drugiej,gdyby mnie ta sytuacja zupełnie obeszła to zapewne ie byłabym na tym topiku albo już zupełnie o niej zapomniała,jak o kazdym innym niemiłym wydarzeniu sprzed kilku lat. miska, Czy Twój chłopak o tym wszystkim wie? Współczuję postawy matki,co do psychologa szkolnego to jesteś pewna,że od niego wyciekły informacje? Może masz jeszcze jakieś inne problemy i nie tylko g***t jest powodem Twojego obecnego stanu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miska3w45354
viki Tak jestem, pewna, koleżanka nikomu nie mówiła, poszła tam i najpierw nauczyciele wiedzieli a potem już wszyscy. Chłopak o wszystkim wie, jednak wciąż przeszkadza mu fakt, że po tym wydarzeniu jestem strasznie zamknięta w sobie. Problemów mam mnóstwo, z rodzicami, miałam z rówieśnikami w gimnazjum. Ale wiem, że problemy z nauką zaczęły się 4 lata temu, od tego wydarzenia. Teraz w liceum już nie daje rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xdrxdr
Niecałe 2tyg temu zostałam zgwałcona.Byłam ze znajomymi na ognisku,był też mój chłopak.Wszyscy się upili a ja z jednym typem zostałam,rozmawialiśmy,narzekał na swoją dziewczynę...zaproponował spacer.Przeszlismy się,stało się to na pieńku...nie miałam siły krzyczeć,wyrywać się,straciłam świadomość,nie kontrolowałam swojego ciała,nie mogłam wydusić z siebie słowa.Na policję poszłam za namową chłopaka i mamy.Złożyłam zeznania,byłam u lekarza.Tamtego złapali po półtora tygodnia.Wczoraj zostałam wezwana na komende by zostać raz jeszcze przesłuchana.Policjantka bardzo nie miła,insynuuowała że przespałam się z tamtym z własnej woli bądź na złość mojemu chłopakowi,że g***t jest nierealny...tamten ze swoją dziewczyną z tego co wiem od policjantki wymyślili niezłą bajkę obarczającą mnie.Nie mam już siły,nie mam siły się bronić,to mnie przerasta.Z poszkodowanej stałam się winną.To straszne uczucie gdy nikt Ci nie wierzy,gdy ,mając siniaki na nadgarstkach od trzymania nadal uważają że to był seks z własnej woli.Jedynymi osobami które mi wierzą są osoby mi bliskie,mama,chłopak,brat,siostra i koleżanka której o wszystkim powiedziałam.Nie wiem co robić,teraz wychodzi na to że kłamałam i że złożyłam zawiadomienie na policji bezpodstawnie.Nie mam siły na to...ktoś popełnił zły czyn a jest uznawany za poszkodowanego,a ktoś kto został pokrzywdzony zostaje uznany za winnego.Już nikomu nie zaufam,nikomu nie uwierze...już zaczyna się liczyć tylko moje życie.Nie wiem co będzie dalej,czy w końcu mi uwierzą,czy to ja będe odpowiadała za składanie fałszywych zeznań mimo że to nie prawda.Nie wiem...ale boję się,boję się wszystkiego.Wyjść na ulicę sama,odebrać telefon z nieznanego numeru,boję się gdy ktoś na mnie spojrzy na ulicy,boję się nawiązywać nowe kontakty...boję się ludzi.Za dużo ludzi mnie skrzywdziło bym mogła teraz normalnie funkcjonować. Boje się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@xdrxdr Odwaliłaś kawał dobrej roboty. Byłaś na policji, i to w miarę szybko. Poza tym masz wsparcie chłopaka i najbliższych, czym stosunkowo niewiele piszących tu kobiet może się pochwalić. Niestety, wygląda na to, że policja w dalszym ciągu wymaga trzęsienia ziemi w kadrach, bo pracują tam same buraki. Najgorsze, że brak tzw "solidarności jajników"... Może chociaż prokurator poważnie podejdzie do sprawy. Dobrze, że napisałaś. Gdybyś się przełamała z nawiązywaniem kontaktów, to jest tutaj parę osób, z którymi można czasem pogadać. Możesz też coś naskrobać do mnie (gg: 33843874) ;-) Pozdrawiam Piro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie chce byc kochana xx
utwierdza mnie to w przekonaniu ze zgłoszony mój g***t byłby jak iluzja moje rozdwojenie w rzeczywistości i sama bym nie byla pewna co sie tak naprawde stalo co mowie,czy to co mowie miałoby sens i składnię czy trzyma się sensu kartkowego raportu ,bądź byłabym kolejną która przeszkadza w piciu kawy dlaczego ofiara staje się ofiara w bezsilności i wciaz jest sama z problemem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona 123456
witajcie dziewczyny. od tego ci sie wydarzyło minęlo już ok 7 miesiecy. a ja nadal o tym myśle. pracowalam wśród samych facetów, mała firma. ja jako sekretarka , ich było 8. byli ode mnie starsi. ale dobrze nam sie rozmawiało. szybko przeszliśmy na "ty". wiele razy podczas rozmow przy kawie rozmawiali o sexie, zarty itd. kiedy zawieszalam firanki kolega zawsze podszedł i mnie trzymal . nie przeszkadzalo mi to. byliśmy jak mała rodzina. jeden z tych facetów mial problem z alkoholem. wszyscy widzieli jak przychodził do pracy pijany, ale szef nie chciał go wyrzucic. wszyscy sie znali przecież od lat... po alkoholu bywał agresywny i czasem w złosci złapał za reke mocno albo niby przypadkiem dotknął mnie ale sie tym nie przejmowałam. nigdy mnie nie skrzywdził przez te lata co u nich pracowałam, a dokładnie 4 lata i 10 miesiecy. .. kiedy to sie wydarzyło byłam u nich pracownicą 4 lata i 8 miesięcy. kawał czasu.... od roku w wyniku dużej ilości pracy pracowaliśmy na 2 zmiany. tak zadecydował szef. ja mialam zmienione godziny czasu pracy od 10 do 18 aby być w biurze w dyspozycji obu zmian w jakiś sposób. no i nadchodziły święta. większośc miala urlopy. była 2 zmiana. na nią przyszlo 2 kolegów. i własnie ten co lubiał wypić. był pijany. 2 z kolegów mial prace terenowa wiec z tym zostalam sama na biurze. nie mogł przeciez iść w teren. zacząl do mnie zagadywać. z poczatku niewinnie, potem pytał jak czesto uprawiam sex z mezem. powiedzialam ze to moja tylko sprawa. i ma iśc do siebie do biura, a mi pozwolic pracować. wtedy sie zdenerwował. uderzył mnie. zaciągnal do łazienki i tam to sie stało... pamiętam lodowaty chłod kafelek na podłodze w łazience, było mi tak zimno... płakałam... czyłam jak igły przeszywaja mi plecy, zimne.... do tego ból jaki mi zadawał.. nie wiem co było gorsze czy to jak mnie bolało jak był we mnie czy to zimno ciągnące od podłogi...nie potrafie wybrać. obie te rzeczy sprawily mi bol... nie bił mnie mocno - w trakcie uderzyl tylko raz...wyszlam z pracy. zadzwoniłam do szefa ze prosze o urlop, nie chcial dac ze wzgledu na okres swiateczny ale zgodzil sie. juz tam nie wróciłam do pracy... przedluzałam urlop, poszlam troche na bezpłatny i zdecydowałam złożyc wypowiedzenie. podczas rozmowy z szefem staralam sie trzymać sie i nie powiedzialam nic, podziekowalam za wspólprace i w ten sposób 5 lat kariery przekreśliłam bezpowrotnie. to nadal we mnie siedzi... ale jestem silna , wiem ze musze, maz chce sie starac o dziecko a ja nie wiem czy jestem psychicznie gotowa na to, dziecko to odpowiedzialnośc a ja nie wiem czy kobieta po takim przezyciu bedzie dobra matka. nowej pracy nie znalazłam, nawet nie szukałam... brakuje nam kasy na wiele rzeczy ale ja nie potrafie iść do jakiegoś zakładu gdzie beda faceci, przeraza mnie to. nadal czuje ten chlod na plecach i pozbawiony skrupułów oddech... za wczesnie na szukanie pracy ... o wiele za wczesnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ona 123456:mowilas o tym co sie stalo mezowi?Bardzo ci wspolczuje i jestem przerazona,ze takie bestie chodza po tym swiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podczas rozmowy z szefem staralam sie trzymać sie i nie powiedzialam nic Tak na prawdę o wiele lepiej byłoby i dla ciebie, i dla szefa, i w ogóle dla ludzkości, gdybyś się "nie utrzymała" i np wybuchła. Sprawa by się przynajmniej ruszyła, i nie zatrzymałaby się tak łatwo. Ty byś to wyrzuciła, facet dostałby się w łapy sprawiedliwosci i nie żył jak święta krowa. To twoje "trzymanie się" to pozorne dobro, które tylko spowoduje kłopoty wywołane tłumieniem emocji... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onazg
mąz do dzisiaj nic nie wie.... powiedzialam mu kiedyś że byłam źle potraktowana przez faceta, ale pewnie mysli ze to był jakiś mój ex a ja nie prostowałam tego. zachowalam to dla siebie... ale nawet jesli bym powiedziala o tym mezowi, kolezance, to psychiki juz sie nie uleczy, i wspomnień sie nie wymaże. a najgorsze jest w tym wszystkim jak znajome mi opowiadaja ze sex w wannie jest super, wspolna kapiel, sex na pralce.... o czym one gadaja...?... nie wypowiadam sie na ten temat. ja pomimo zwiazku malzenskiego nigdy nie pozwolilam wejsc mezowi do lazienki jak ja tam byłam. dla mnie sex w lazience to wspomnienie bolu i nie kojarzy sie z niczym dobrym, nigdy nie bralam wspolnej kapieli z mezem, zadnego sexu na pralce... wiem macie racje, tamten facet powinien siedzieć w wiezieniu, ale ja sobie tłumacze to w ten sposob ze : nie chcialam aby wiedzieli inni, nie chcialam aby na mnie patrzyli... to bylo zle... ale tak bylo... przepraszam ze pod innym nickkiiem, pokazuje mi ze jest jakieś hasło i login zajety, a ja hasla nie ustawiałam. przepraszam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UprzejmyGość
Z jednej strony przykro mi. Z drugiej strony nie wiem, czy: mam płakać, śmiać się ... . Itd. Itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karin55
moim zdaniem rozmowa na ten temat nie ma nic wspólnego ze smiechem. ja jestem pełna podziwu dla kobiet ktore po tak traumatycznych przezyciach znajduja w sobie siłę aby sie podnieść i życ dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LadyCat92
---> Piszę w 3 częściach bo wyskakuje mi błąd, że teks jest za długi. W wieku 15 lat robi się różne rzeczy, popełnia się mnóstwo błędów, podejmuje się złe decyzje a skutki w późniejszych latach dają o sobie znak. Myliłam się, że da się o tym zapomnieć. Myślałam, że jak o tym nie będę mówić, będę trzymać "język za zębami" wszystko będzie okej. Jednak z biegiem czasu jest inaczej. O tym co się wydarzyło wie tylko parę osób, którzy teraz nie istnieją w moim życiu. Ale Ci co są, aktywnie przebywają to mój aktualny facet i moja najlepsza przyjaciółka. Moi rodzice o tym nie wiedzą. Kiedyś bałam się o tym opowiedzieć. Dziś nie umiem o tym powiedzieć. I nie wiem czy kiedykolwiek to zrobię. 23 listopada 2007 roku 18:40 - tego dnia i tej godziny nigdy nie zapomnę... Teraz gdy przychodzi ten dzień jestem w domu. Z dala od chłopaka i przyjaciółki. Co prawda już nie płaczę tak jak kiedyś ale smutek przychodzi, potrzebuję wtedy samotności. Nawet nie wiem w jaki sposób zacząć, jak opisać to. Ale potrzebuję się wygadać otwarcie o tym. Ale nie na żywo. Tylko tutaj. Dziś rano zastanawiałam się czy istnieje take forum dla osób takich jak ja. Wujek Google jednak potrafi znaleźć odpowiedzi na nasze pytania aż znalazłam się tutaj. Dużo osób pewnie by się zastanawiało nad tym po co o tym piszę w ten sposób mimo tego, że mam wsparcie od chłopaka jak i przyjaciółki. W świecie internetu jest inaczej. Tutaj nie patrzysz nikomu w oczy, tutaj nikt Cię nie zna, nie wie kim jesteś, jak masz na imię, jak wyglądasz i skąd jesteś. Czasem lepiej jest jak powie się komuś obcemu niż swojemu. Tamtego jesiennego wieczoru było nawet w miarę ciepło, okno było otwarte u mnie w pokoju a ja przy nim wypatrywałam za moim (byłym) chłopakiem. Nasz związek zaczął się 2 lipca 2007 roku. Wtedy miałam 15 lat, byłam dziewicą. Zawsze marzyłam aby swój pierwszy raz przeżyć w wieku 18 lat. Fizycznie byłam gotowa ale psychicznie nie. Gdy już przyszedł do mnie do domu stęskniona za nim i wtulona leżałam z nim na łóżku i oglądaliśmy tv. Trochę gadaliśmy, całowaliśmy się w między czasie. Normalnie jak to para. Aż wyskoczył mi z pytaniem "Kiedy będziemy się bzykać?" Cóż zaskoczyło mnie to pytanie bo nie raz o tym wcześniej rozmawialiśmy i ja mu mówiłam, że nie jestem gotowa psychicznie i musi poczekać. Nie dawałam mu nadziei, chyba, że taką w której mówiłam, że najwcześniej w wieku 18 lat. Miałam stanowcze zdanie na ten temat. Od małego moja mama rozmawiała ze mną o życiu. O seksie, o zabezpieczeniach pigułki / prezerwatywy. O tym kiedy należy to zrobić itc. Powiem szczerze, że z mojego otoczenia mało słyszałam, żeby przez tyle lat jakiś rodzić "trąbił" przez całe "szczeniackie" życie o tak ważnych rzeczach swoim dzieciom (moim równieśnikom, kolegom czy koleżankom). Widocznie moje narzekanie czasem na mamę było błędne - to jest prawdziwa matka, która się troszczy o swoje dziecko. Zawsze mogłam z nią pogadać o wszystkim. Na każdy temat. Lecz o gwałcie nigdy nie powiedziałam mimo tego, że wiedziałam, że znajdę wsparcie u niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LadyCat92
Kolejny raz musiałam mu powiedzieć co o tym myślę czyli "czekasz aż będę gotowa". Ja nie wiem co mu się wtedy stało, nagle poczułam niepewność w jego obecności. Pamiętam ja leżałam na łóżku on wstał stanowczym r****m. Stanął przy drzwiach, które były zamknięte. Spojrzał na mnie i powiedział, że chce tego teraz a jak nie to sobie idzie. Nawet nie wiecie jaka ja wtedy byłam głupia idiotka. I zamiast mu kazać wypier....niczać jak mądra dziewczynka, ja zachowałam się debilnie. Wystraszyłam się. Mówiłam mu, że nie jestem gotowa. Żeby dał mi czas na to. Płakałam jak opętana, błagałam go, żeby mnie nie zostawiał. Głupio zakochana byłam w nim. A raczej go głupio kochałam. On dalej swoje. Pamiętam dokładnie jego słowa "Jak mnie kochasz to zrób. Jak nie to daj znać jak będziesz chciała ja spadam. Nara" Złapał za klamkę i już chciał otworzyć drzwi. Bałam się, że mnie zostawi. To był mój pierwszy chłopak.Nie chciałam żeby szedł i ze mną zerwał. Więc powiedziałam "no dobra". Leżąc na łóżku zdjął mi spodnie niżej. Położył się na mnie. Rozłożył mi nogi i wsadził mi tam. Bolało jak cholera! Piszczałam z bólu ale on mi zakrył twarz ręką. Mówił, że mam siedzieć cicho bo będzie źle. Wystraszyłam się. Leżałam jak kłoda przez te pieprzone parę minut a on sobie dogadzał. Najgorszy był ten ból robił to na "sucho". W domu byli wszyscy. Mama, wujek, babcia, moje zwierzaki. Czułam jak krwawię obficie. Piekło mnie strasznie. Wiedziałam, że jak błona dziewicza pęka to może krwawić albo i nie bo to zależy od organizmu kobiety - mama mnie tego uczyła. Byłam przygotowana na to. Ale nie aż tyle. Cały koc na łóżku był we krwi. Nogi, Majtki, spodnie. Widok jak z horroru. Gdy skończył wstał. Ogarnął się. I jak gdyby nigdy nic powiedział, żebym się ogarnęła i wytarła. Bez żadnych emocji! Gdy wychodził powiedział mi, że jeżeli powiem komuś o tym co się wydarzyło to będzie ze mną źle, że ze mną się rozstanie i pożałuję tego. To co się stało pamiętam jak by to było wczoraj. Niestety nie pamiętam co było potem. Mimo tego, że od tamtego wydarzenia minęło 6 lat ja dalej pamiętam. Pamiętam coś jeszcze ale nie potrafię tego wyjaśnić czemu się tak stało. Sama teraz nie rozumiem tego czemu tak postąpiłam. Kilka dni po tym zdarzeniu on do mnie wpadł do domu. Ja przez ten długi czas około miesiąc chyba nie odzywałam się do niego. No bo jak? Byłam w szoku. Ale świetnie to ukryłam przed rodzicami, w szkole i znajomymi. Nikt się nie zorientował co się stało. I on przyszedł ja myślałam, że z przeprosinami i takie tam. Zapytał się mnie czy jestem sama w domu. Odpowiedziałam, że jeszcze przez chwile tak bo babcia poszła do sklepu na chwile. On wtedy przyszedł zaczął mnie rozbierać, brzydko mówiąc "zrobił swoje" i sobie pojechał do domu. Nie pamiętam czy coś wtedy mówiłam robiłam itp. Byłam świeżo po skrzywdzeniu a on dalej swoje zrobił. Po tym wszystkim minęło dużo czasu aż on się odezwał zaczął błagać o wybaczenie po jakimś czasie zrozumiałam, że nie potrafię o nim zapomnieć, z nim zerwać kochałam go i byłam z nim przez kolejne 5 lat. Potem z nim zerwałam bo mnie zdradził z małolatą, z którą ma teraz dziecko. Nigdy podczas trwania związku z nim nie zapomniałam o tym zdarzeniu i miałam świadomość, że to wszystko to TYLKO MOJA WINA. Dziś wiem, że to wina NAS OBOJE. Poważnie przez 5 lat miałam świadomość, że to moja wina. Bo się zgodziłam a mimo tego nie chciałam. W zeszłym roku poznałam drugiego chłopaka, który siłą wymusił żebym o tym opowiedziała i to on uświadomił mi, że to mojego byłego wina, że to był prawdziwy g***t i powinien koleś za to zapłacić. Byłam w szoku. Żyłam w związku z kolesiem, który mnie zg****ił. Co prawda już nie jestem z tym chłopakiem. Mój aktualny jest moim trzecim i ostatnim facetem, który dowiedziawszy się o tym był gotowy pójść do więzienie za zabicie tego skurczybyka który mi to zrobił. Ledwo go powstrzymałam, żeby tego nie robił. Również powiedział mi, że to był g***t z groźbą. Teraz już to wiem na pewno. Pytał się czemu nie poszłam z tym na policję i czemu moi rodzice nie wiedzą o tym. Rodzice nie wiedzą bo nie umiem o tym im powiedzieć. A czemu nie poszłam na policję? Wtedy bałam się mojego chłopaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LadyCat92
Dziś boje się, że ten koszmar wróci i nikt mi nie uwierzy. Możliwe, że psycholog sądowy potwierdził by moje zeznania na prawdziwe. Ginekolog wątpie, żeby coś znalazł w końcu minęło 6 lat. A świadkowie... cóż tylko ja i on byliśmy w pokoju. Nikt nic nie słyszał , nie widział. A czy liczy się zdanie chłopaka aktualnego i przyjaciółki to nie wiem. Z tego co wiem mam 10 lat od wydarzenia się tego aby zgłosić to na policję. Potem już nie mam co zgłaszać bo będzie nie ważne. Ja wiem, że on nie powinien bez karnie chodzić po ziemi. Ale nie wiem czy warto przeżywać w sądzie to co było kiedyś. Po za tym boje się, że nic by nie dostał. Nigdy nie był karany. Ma dziecko z 16latką (on ma 22) i musi jej pomagać finansowo. Siedząc w więzieniu raczej jej nie pomoże. Tak naprawdę nie mam nic na niego. Tylko moje słowo. Ale nawet jeżeli by się udało jest JEDNA najgorsza rzecz w tym wszystkim... nie umiem z tym żyć normalnie. Sytuacja tamta potrafi mi się przypomnieć od tak. To jak taki moment np gram sobie ze znajomymi w siatkówkę i nagle przed oczami pojawia mi się ten scenariusz, ten moment. Z czymś takim jest trudno żyć. Ostatnio chłopak zaproponował mi abym pogadała o tym z jakimś psychologiem. Że powinien mi pomóc. Są takie sny że śnię jak postać bez głowy mnie g****i. Są takie chwile jak w filmie leci scena z g***tem mi jest źle. Zaczynam płakać bo przypomina mi to coś. Nie umiem funkcjonować normalnie z tym co się wydarzyło. Bardzo mi ciężko. Z drugiej str nie chce iść do jakiejś obcej baby i opowiadać jej o moim życiu. Wstydzę się ludzi ogólnie. A co dopiero czegoś takiego. Wstyd mi za mój błąd i głupotę. Największemu wrogowi nie życzę tego. I przestrzegam każdą dziewczynę przed takim zdarzeniem. Jeżeli facet kocha to poczeka a jak nie to nie jest wart Ciebie ani żadnej innej. Pamiętajcie o tym. I nie popełniajcie tego samego błędu co ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona12345678
hej jesli czytałas moje posty powyżej o tym jak zg****ił mnie kolega z pracy - z ex pracy- to wiesz że nie jesteś sama. tutaj jest łatwiej się wygadać bo nie musimy nikomu patrzeć w oczy. ja tez milczałam , choć tego czasem żałuje.Albo że powinnam zgłosic gdzieś wyżej ze do pracy przychodzi pijany i mimo ze pracy bym sie pozbyła to nie doszło by w efekcie do tego wszystkiego. Czasu nie da się cofnąć . więc funkcjonuję dalej. K?toś mi powiedział ze najwiekszą sztuką w życiu jest śmiac sie zawsze i wszedzie , nie żalować tego co było i nie bać tego co będzie. To prawda, ale jakoś ciężko to realizować. musimy sie trzymać i korzystać z życia, bo mamy je jedno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LadyCat92
ona12345678 Owszem, życie jest tylko jedno ale mimo tego nie da się zapomnieć. To dalej żyje w wspomnieniach. Raz się nasila a raz nie. Ale żyć trzeba dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona12345678
ja jestem radosną osobą, potrafię zagadać w rozmowie i powierzchownie po mnie nie widac ze przeszłam traumę. Ale to owszem nie daje o sobie zapomnieć. pracy nadal nie mam. nie szukam. czasem zdarzają mi sie jeszcze ataki paniki: serce bije szybciej , mam wrażenie że się dusze. Wtedy biore lek uspokajajacy i czekam aż minie. Tego sie nie zapomni, ale żyć musimy. Kiedyś obudziłam sie i mialam wrażenie ze on stoi przy moim łózku, zaczełam krzyczeć... mąz oświecił swiatło i widziałam ze nikogo nie ma, ale trzesłam sie jak galareta. potem zasnęłam przy oświetlonej lampie. nie jest łatwo ale trzymam sie jakoś i funkcjonuję, z uśmiechem potrafie rozmawiać z ludzmi, wyjeżdzać na wakacje. Ale kiedy zacznę szukać pracy.. nie wiem... moze odważe sie założyć jakąś własną firmę, jednoosobową, :) gdzie nie bede pracować w jednym pomieszczeniu z facetem. Czas pokaże i czas mam nadzieje ze zagoi rany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez zostalam zgwalcona i najgorszy jest fakt ze byl to kolega z mojej wioski.nie bede wszystkiego opowiadala ze szczegolami ale powiem wam jedno zle sie z tym czuje podalam kolesia na policje.to nie byl normalny seks.to cos ochydnego do tej pory czuje sie brudna.i co najgorsze nie wytrzymuje siada mi psychika.to stalo sie tak niedawno.a co najgorsze nie mam z kim pogadac na ten temat.jest on tabu.czuje ze koledzy i kolezanki sie odemnie odwrocili.przed tym zdarzeniem chcialam tylko wypic pogadac poprostu dobrze sie pobawic w towarzystwie kumpli.nie myslalam ze dojdzie do tego.najgorsze jest to ze wszystko pamietam jakby to byl zly koszmar.najgorsze jest to ze rozmawiasz z kims a ta osoba mowi obgaduje cie za twoimi plecami.masz wtedy wrazenie ze nosisz nalepke nie rozmawiaj z nia bo byla zgwalcona.jeszcze jakos sie trzymam ale niewiem jak dlugo .naprawde jestem w desperacji.nikt nie wie co osoba zgwalcona przezywa.wiem jedno nigdy nie tkne napoi wyskokowych .nawet jakbym miala najlepszego kumpla .z chlopakiem zerwalam chce byc sama.chlopakom nie ufam i chyba nigdy nie zaufam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pierwszy raz wykorzystywano mnie seksualnie w wieku 9 lat to byl mojego brata bardzo dobry kolegag grozil mi ze jak nie bede tego robila z nim to mnie zabije... pamietam to jak dzis ... zdazylo sie to pare razy pozniej przestal.. nie umialam z tym zyc ale mialam nadzieje ze wiecej razy mnie to nie spotka jednak mylilam sie gdy mialam lat 13 zgwalicil mnie mojej "przyjaciolki" brat... po tym kompletnie sie zalamal mialam rozcieta glowe bil mnie przy tym i dusil.. nie zglosilam tego nigdzie nie poszlam do lekarza nawet mamie nic nie powiedzialm czulam sie jak szmata doslownie nie potrafilam zyc z ta swiadomoscia naprawde wszystko stracilo sens, sens zycia.. do momentu gdy poznalam dziewczyne (Karoline) zaprzyjaznilysmy sie i jej to opowiedzialam co prawda ona nigdy nie zostala zgwalcona ale pomogla mi...przelamalam sie mi mialam chlopaka uprawialam z nim seks zeby przyswoic to jako cos przyjemnego nie pomagalo ... nie jestem z tamtym chlopakiem juz od 3 lat.. teraz od miesiaca mam innego chlopaka i znam go ogolnie 2 lata bardzo mu ufam i mu o tym powiedzialam strasznie balam sie tego ze mnie odrzuci ale nie chcialam ukrywac dluzej tego przed nim.. i dobrze zrobilam bo nie traktuje mnie w sumie tak inaczej pomaga mi podwyzszyc moja samoocene poniewaz bylo zanizona jak sie tylko da... niestety 6 dni temu 3 chlopakow zg****ilo moja znajoma jest pobita i pocieta ma twarz i nie wiem jak jej pomoc ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona12345678
witaj dreams... tak mi przykro ze ciebie i twoja znajoma również to spotkało. wiem co to znaczy i jakie to upokorzenie i ból. Jeśli czytalas moje posty to wiesz ze ja również przez to przeszłam. Do tej pory nie mam pracy- strach przed praca z męzczyzna w jednym biurze wywołuje u mnie atak paniki. Staram sie zyć normalnie ale takie wydarzenie zawsze zostawi piętno w psychice i nic już nigdy nie jest takie jak przedtem. Musisz teraz wspierać dziewczynę która przez to przeszła, powiedzeć ze nie jest sama i może na ciebie liczyc jeśli chce porozmawiać czy wykrzyczec sie. Najważniejsze aby teraz doszła do siebie fizycznie. Staraj się byc przy niej. Ja nie podalam swojego kolegi z pracy na policję za g***t, choć powinnam... i dlatego uwazam ze takiemu facetowi należy sie kara.... wiecie co jest w tym najgorsze ? ze w wiekszości przypadków ich znamy.. to koledzy, sasiedzi, przyjaciele, wujkowie itd. wpuszczamy ich do domu, przebywamy w 1 pomieszczeniu nie czujac zagrożenia... i nigdy nie mozemy dopuscic do tego aby sie obwiniać ze to sie wydarzyło. jestesmy ofiarami... ja mialam mysli- ze gdybym zgłosiła gdzies wyzej ze do pracy przychodzi pijany to nie doszloby do tego.... ale to byl bład ze tak myslalam, obwinianie i myslenie co by bylo gdyby nic nie pomoze... pomóz jej przez to przejść... to jedyne co mozesz zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/wstrzasajace-dane-co-czwarty-mezczyzna-przyznaje-sie-do-g****u/t62h8 Ciekawy art. Pokazuje powszechność problemu i jego przyczyny. Dotyczy co prawda Azji pd wch i Indonezji, ale mężczyźni są z grubsza tacy sami na całym świecie. Oto główne powody, dla których dopuszczają się g****u: 1) Z nudów i/lub dla rozrywki (sic! ale taka prawda) 2) Z gniewu i/lub jako kara dla kobiety 70% zwaliło winę na kult macho. 50% (tylko) odczuwa wyrzuty sumienia. 23% trafiła za to za kratki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×