Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość elene

Śmieszne , wstydliwe , ale nie tragicznne wpadki na porodówce .

Polecane posty

Gość hehe masakra topic fajny
ja mialam poród świetny:) ze skurczami co 15 min poszlam jeszcze na zakupy - kupilam wode i takie inne potrzebne do szpitala, spacerkiem powoli doszłam na porodówke. Nie czułam żadnych skurczy ale widzialam jak brzuch mi sie stawia, zrobili mi KTG i polozna uznala ze mam takie skurcze jak przed samym porodem a ja ich nawet nie czulam, dostalam oksytocyne bo male rozwarcie i lezalam na lozku - czytalam gazete po jakis 30 min czulam ze odeszly mi wody a bylam taka zakrecona ze nawet nie wstalam tylko czytalam sobie w najlepsze dalej:) weszla położna i mówi a czemu pani nie wstaje przeciez wody odeszły ja jej na to : zapomniałam :):) powiedziala ze jeszcze godzinke i urodze no to ok czytam sobie dalej - powoli zaczynał bolec mnie brzuch mialam juz skurcze parte ale mysle sobie ze pewnie panikuje wiec ide na spacer caly czas z tą kroplówką - nagle czułam "jak coś mi wychodzi" biegne z tym wieszakiem od kroplowki i wrzeszcze ze rodze - polożne w śmiech, i teksty nie jeszcze czas wszystko ok, ja znowu ze rodze a one swoje. Wkoncu powiedzialam ze " cos mi wychodzi" kazaly sie polożyc, jedna z nich podniosla koszule i krzyk " kur... ona rodzi wolac lekarza!. caly porod trwał 10 min jednak najbardziej bolalo i wrzeszczalam strasznie jak lekarz polal mnie "czyms" zeby odkazic nacięcie. Wszyscy sie smiali ze porodu nie czulam a przy takim zszywaniu wrzeszcze. urodzilam w poniedzialek o 13,45 i tak we wtorek kolo 11 przyszla nowa pielęgniarka zeby przebrac dziecko i zapytac czy nie trzeba dokarmiac zebyscie zobaczyly na mojej twarzy zdziwienie. Bylam tak przejeta maluszkiem ze nawet go nie karmiłam - nikt mi nie pokazal a ja zapomnialam, na szczescie nic mu nie bylo ale jak dorwał sie do cyca - szokkkk :):D:D:D:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobre:) a co tam... po co karmic:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabaa
Dobr dobre:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siiksssaaa
podnosze upupup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkiem niedawno
3 tygodnie temu: Ja; CC; znieczulenie PP; przy pierwszej cesarce zaraz po podaniu znieczulenia nawet nie mogłam nóg ułożyć tam gdzie trzeba (chociaż bardzo chciałam byc pomocna ;-) ); a tutaj... położyłam się sama, nogi ułożyłam, i nadal czuję; a ONI nadchodzą; wystraszyłam się, że potna mnie na żywca; i wiecie co wymyśliłam w desperacji? zaczęłam machać nogami (tak se, po prostu) w tym moim sapanikowanym móżdżku wymyśliłam, ze skoro będą widzieć, że mam czucie w nogach to poczekają; juz są nade mną; mówię - JESZCZE NIE! Gin się pyta - DLACZEGO? - bo jeszcze czuję! - a co teraz panio czuje? a ja się wysilam, myślę, myślę i w końcu mówię: - no... nie wiem, coś chyba czuję - eeee... to juz pani nie czuje... pewnie juz byłam wtedy \"rozpruta\" :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całkiem niedawno
i jeszcze konwersacja z anestezjologiem... Dzidź juz był wyciągnięty; tata już był na sali żeby go zobaczyć; jakos mi się wydawało, że to zaszywanie straszniedługo trwa; i oczywiście schiza, żeby znieczulenie nie zaczęło \"puszczać\" przed końcem operacji; i pytam się tego \"pana\" z prawej: długo jeszcze? a on: a Panie się dokądś spieszy? i śmieje się; a ja mu na to: jasne, że się spieszę; widzi pan: mąż już jest,czeka; to byśmy chcieli juz wyjść sobie.... a poza tym mały po wyciągnięciu tak capnął położna za maseczkę, ze go odczepić nie mogli :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wiec ja to byłam aparatka w szpitalu ,chyba pobiłam rekord :) tak sie darłam ze dali mi co mieli a ja i tak sie dalej darłam ,w końcu dali mi głupiego Jaska:)mało co pamiętam ,ale lekarz na drugi dzień mi opowiadał ,ze po urodzeniu syna darłam sie na nich żeby mnie nie szyli bo ja jeszcze mam drugie dziecko w brzuchu:):) śmieli sie ze ledwo jedno urodziłam a mnie sie marzyło drugie...:) no nie omieszkali mnie poinformować ze jak będę kiedyś w przyszłości w ciąży to żebym nie przyjeżdżała do ich szpitala :) po 6 latach będę musiała tam wrócić , no ale Lekarz miło mnie wspomina:) :) Ciekawe co tym razem będzie...za 2 miesiące rodzę wiec jak coś to napisze:):) Pozdrawiam Serdecznie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
up up bo to fajny temacik i nie moze pasc!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłka2008
albo sie zesikalam ze smiechu, albo mi wody odeszly... :) zartowalam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja rodzilam za granica pod znieczuleniem slabo znam angielski ale byl ze mna maz tylko ze moj anestezjolog byl hindusem i tez tragicznie mowil ale polozna go rozumiala i w momencie podawania mi epiduralu mielismy gluchy telefon bo ja mowilam mezowi, mąż położnej, położna anestezjologowi on jej odpowiadal ona znow do męża mąż do mnie:) A po porodzie przewiezli mnie na sale a ja zestresowana obcy kraj obcy ludzie z nikim nie pogadam jak sie okazalo na 4 osobowej sali byly 3 polki jedna angielka i to ta bidulka była w mniejszości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elene
Podnoszę , dzięki że piszecie !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a całkiem zapomnialam jeszcze jak mniem przyjeli to na sali takiej dyżurce czy cus bo tam tez lezala ale babka dane spisywala cisnienie mierzyla itp a wody juz mi spory czas odchodzily (mialam ich duuuuzo cale 11 godzin odchodzily) to leze sobie jeszcze w normalnym ubranku wody odchodza powoli pielegniarka podchodzi do mnie i nagle chlup jak wodospad tyle wód mi poszło że łóżko moker polowa pokoju pływa mąż odskoczył ze stachu babka też się ździwiła i to jeszcze jak śmiesznie ze nie polecialy dołem tylko tak jakby do góry i nad paskiem spodni wypłyneły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi nie bylo do smiechu wtedy, ale teraz chyba to jest smieszne ;/ Rodzilam w stanach. Na sali ze mna byl moj maz i dwie corki. Nie zgodzilam sie na znieczulenie te do kregoslupa, bo chcialam rodzic swiadomie. Bol stal sie juz okropny i pielegniarka zaproponowala mi inne znieczulenie, takie, po ktorym sie zrelaksuje i zminimalizuje bol. Po namowach meza i dzieci zgodzilam sie. I to byl blad.........Chwile potem odlecialam, odlecialo ze mnie tez wszelkie czucie oprocz bolu. Maz mowil, ze wywrocilam tylko oczy i kontakt ze mna zostal zerwany. Czulam bol tak okropny, ze nie da sie tego opisac. Cos we mnie wstapilo i corki potem relacjonowaly, ze jeszcze mnie takiej nie widzily :D. Otoz ponoc jak komunikowalam sie z lekarzami, to mowilam do nich po angielsku, ale jak od nich nic nie chcialam, to klelam ich po polsku, ale tak, ze nawet maz moj sie za mnie wstydzil..........dobrze, ze obsluga szpitala nie rozumiala :D Jak chodzilam w ciazy, to codziennie ogladalam program o kobitach, ktore rodza, takie krotkie historie. Po angielsku odejscie wod to water broken. Jak juz bylam po tym dziwnym znieczuleniu, to poczulam jak we mnie cos peklo, wiec krzycze do meza ( a raczej belkocze), ze wody mi sie zepsuly :D, a maz patrzyl na mnie i nie wiedzial czy juz oszalalam, czy jestem tego bliska :classic_cool:. A ja dalej swoje, ze wody mi sie zepsuly. Nie wytrzymal i poszedl zawolac pielegniarke. Biedaczek sam byl wtedy ze mna, bo corki poszly cos zjesc i nie bylo nikogo, kto by mu wytlumaczyl. Mowil mi potem, ze bardzo sie przestraszyl, ale na szczescie pielegniarka wpadla w zachwyt, ze good job i maz sie uspokoil :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przy moim pierwszym dziecku trafilam na nieprzyzwoicie mlodego i przystojnego lekarza. Tyle tylko, ze ja w ogole nie wiedzialam, ze to lekarz. Swedal sie po tej sali i albo cos zapisywal, albo przestawial wiec myslalam, ze to jakis praktykant, albo salowy. Peszylam sie przy nim ogromnie i nie wytrzymalam i pytam go, czy bedzie tu jeszcze dlugo sie tak krecil ? ....:-)) On zdziwiony, dlaczego pytam, na co mu powiedzialam, ze ja bede rodzic. No i ten mlody, przeuroczy chlopczyna oznajmil mi, ze wlasnie dlatego tu jest i bedzie odbieral porod ! Jakby sie dalo to bym zwiala gdzie raki zimuja, ale juz mialam bole parte.....:-)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgkhj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ropuszka82
ja rodziłam w UK.dziewczyny lekko ponad rok temu rodziłam.W nocy złapaly mnie skurcze po 30 minutach miałam regularne co 3 min.Maz zadzwonił do szpitala i tam połozna pyta sie czy on jest pewien ze ja rodze na to moj maz skad moge to wiedziec skoro rodze pierwszy raz.No i kazała nam przyjechac.Jadac do szpitala chyba 80-90 mil/h darłam sie w tym aucie jak cholerka po drodze była kamera i ja do meza mowie zwolnij tu mozna tylko 30/h . Bedac juz w szpitalu połozna mowi do mnie zebym zrobiła siusiu w pojemnik na kontrolne badanie moczu .MOwie ok. i zrobiłam chyba max.5 kropelek a ona spojrzałą i mowi do mnie to ma mi starczyc??? A ja jej na to: skad ja mam to wiedziec???wiecej nie mam. pozniej podały mi gaz i co pare minut mowia do mnie wez gaz ,wez gaz.a ja po polsku do nich same se wezcie i odczepcie sie juz odemnie.Pytały sie meza co ja mowie a on biedny mowi nic nic POzatym poszło gładko jak po masle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jhjhjhjhjhjh
super topik :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaczorzysnka
Ja na stale mieszkam w Sydney, dlatego kiedy urodzilam coreczke, musialam podac jakies imie dziewczynki, bo pytal o to lekarz. Wsciekla na caly swiat i obolala, wrzasnelam po polsku: -k***w, Stanislawa Brzeczyszczykiewiczowna... Lekarz na moja mame, mama na lekarza, a ja siedze i klne na czym swiat stoi... moja przyjaciolka dostala konska dawke lewatywy przez przypadek. siedziala wiec na kibelku i zalatwiala potrzeby, gdy uslyszala: -Pani Mariola S., proszona do gabinetu lekarzy. Biedna wstala i poszla. Caly czas siedziala ze scisnietymi kolanami. Nagle jeden z lekarzy, niesamowicie przystojny ginekolog, poprosil ja, zeby wstala i poszla z nimi na jakies badanie. Mariolcia wstala i nagle... rozleglo sie dlugie, przeciagle i glosne pierdniecie, a podloga w pokoju lekarzy zostala... zanieczyszczona. Mariolke przy wypisie ze szpitala poinformowano o tym, aby na drugi raz zakladala pieluszke;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uwielbiam ten topik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UPIIIII

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamparam
poszlam rodzic z patologii o 5 rano co chwile przychodzla lekarka z polozna badac czy juz ale mojemu dziecku sie nie spieszylo skurcze mialam a rozwarci brak. ok poludnia przyszla sprzatac salowa lezelam sama na porodowce i tak lazila z tym mopem a ja taka rozwalona i z bulami na tym luzku. i salowa muwi do poloznej zeby wezwac mechanika bo kotara nademna sie zepsula no i poszla za jakis czas przychodzi jakis facet i gadaj cos z polozna a ja dalej taka rozwalona na tym luzku i podchodzi do mnie a ja nie wytrzymalam i zj* go ze chyba wstydu nie ma przy rodzacej kotare naprawiac no i sie okazalo ze to lekaz z popoludniowej zmiany :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elene
super piszcie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość innovacja
ja rodzilam 4 miesiace temu i urodzilam tydzien przed terminem. a moja historia wyglada tak: moj maz na 2 tyg przed planowanym terminem porodu musial z pracy pilnie wyjechac za granice ale mial wrocic na 9 dni przed porodem wiec wiadomosc o wyjezdzie przyjelismy bezproblemowo. i tak w poniedzialek maz wyjechal i mial wrocic w czwartek tyle, ze ta sierota utknela w korkach i samolot polecial bez niego. lot powrotny zostl przesuniety na za trzy dni czyli na niedziele. pomyslalam sobie, ze ok, jeszcze tydzien wiec nie ma sie czym przejmowac. tym czasem w sobote siedze sobie i robie mega wyzerke z dwiema przyjaciolkami i... bez zadnego ostrzezenia odeszly mi wody, zaczely sie skurcze. moje przyjaciolki (jedna w 6 miesiacu, druga w 8) najpierw panika, potem sie ogarnely, zadzwonily po swoich mezow zeby jechali do szpitala i taksowke. w taksowce ja panika (ogolnie to starsznie balam sie porodu, bolu i w ogole) skorcze co raz mocniejsze i czestsze, dziewczyny mnie uspokajaja, kierowcy tez sie udzielila ogolna panika bo pomylil droge :D w koncu dotarlysmy do szpitala, kierowca pomogl nam wejsc i zabrac moje rzeczy. wchodzimy do szpitala a tam wita nas mlody sanitariusz na co moja przyjaciolka do niego, ze "my rodzimy!". w zyciu nie zapomne panicznej miny sanitariusza, ktory myslal, ze ma przed soba 3 rodzace ciezarne :D potem jego paranoja jeszcze bardziej sie poglebila bo zanim dotarlismy do windy przyjechali emzowie przyjaciolek i na pytanie, ktory z nich jest ojcem obaj odpowiedzieli "JA!" :D dzieki temu biednemu sanitariuszowi caly strach i stres poszedl w zapomnienie bo jeszcze w windzie przypomnialam sobie o moim mezu wykrzyczalam w windzie "o moj boze, przeciez X nic nie wie! zadzwoncie do niego". i tu kolejna swietna paranoiczna mina sanitariusza :D w trakcie mojego porodu, ktory byl bardzo krotki, sanitariusz opiekowal sie moimi przyajciolkami, ktore bardzo to przezywaly i ponoc co chwila wznosily okrzyki typu "ródź Ziom!" "dajesz bejbi" a on sie stresowal, ze takie podniecenie i zdenerwowanie to zle dla nich. na dodatek mezowi jakims cudem przesuneli lot i mezowie przyjaciolek dodzwonili sie do niego dopiero jak o 22 wyladowal W-wie wiec prosto z lotniska, z walizka wpadl do szpitala caly blady i roztrzesiony i zaczol krzyczec, ze chce sie ze mna widziec i co sie dzieje i z tego wszystkiego zrobilo mu sie slabo i prawie upadl czym ponoc przyprawil tego biednego sanitariusza, ktory ciagle tam byl, prawie o zawal. jak doniesiono mi o rewelacjach z korytarza to z cala "ekipa porodowa" tak sie smielismy, ze "impreza-porod" zostala na ladnych prae minut przerwana :D potem dowiedzialam sie, ze owy sanitariusz byl dopiero 4 dzien w pracy stad stres :D takze porod wspominam po prostu nieziemsko smiesznie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świetne
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olszynka
innovacja - padlam :D porod mojej przyjaciolki tez nas zaskoczyl jak spokojnie poltkujac popijalysmy u niej herbatke. w pewnym momencie zaczela sie drzec , ze jej wody odchodza co bylo mniej wiecej: "kurwaaa! Kaska wody mi odchodza! o ja pierdole! o kurwa, ja bede rodzic! wez cos kurwa zrob! zadzwon po tego debila!" (czyli jej meza). oczywiscie zadzwonilam, uspokoilam przyjaciolke (tez Kasie) i wsadzilam w samochod i jedziemy do szpitala. w midzy czasie nasluchalam sie tekstow (w czasie skurczy), ze ona "kurwa zabije tego chuja, niech sobie sam rodzi! zeby jego tez tak kurwa bolalo!". myslalam, ze poplacze sie ze smiechu kiedy slyszalam moja przyjaciolke, ktora jest psychologiem i nie klnie jak puszczala te wszystkie wiazanki :D a puszczala je do konca porodu az ja polozna ochrzanila, ze dziecko od urodzenia chamstwa uczy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość truskaweczka1982
ha ha ha podnoszę, suuuuper,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikamakami
wiecie jak to jest, mówią, że w trakcie porodu może się darzyć jakaś przykra niespodzianka typu bąki czy też kupa... Ale w czasie porodu zaczyna Ci wszystko zwisać, czy się zesrasz czy nie, że ktoś Cię będzie widział w takiej sytuacji itp. Jak już miałam takie uczucie parcia to mi się naprawdę wydawało, że coś mi wychodzi ;) przed porodem się bałam, jak ja się zachowam w takiej sytuacji i w ogóle co zrobić. No a w czasie porodu... - Idzie kupa? - rodząca prosto z mostu do położnej i to z takim uśmiechem niewinnym ;) - Cooo? - chyba trochę zdziwiona moim pytaniem położna :D - Idzie kupa? - powtórka z jeszcze bardziej niewinnym uśmieszkiem :D - Nieee - położna rozbawiona, ale starała się być normalna. To dla mnie wesołe wspomnienie z porodu. I morał: dziewczyny nie martwicie się kupą, nawet jeśli nadejdzie - dla personelu to fizjologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikamakami
Wytrą i przesz dalej! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mikamakami
a topik jest po prostu genialny, uwielbiam go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×