Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość elene

Śmieszne , wstydliwe , ale nie tragicznne wpadki na porodówce .

Polecane posty

Gość owiecusia
no dziewczyny piszcie dalej! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upisek
No piszcie kobietki, piszcie - uwielbiam TEN TOPIC!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kudzimudzi
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dziewczyny ktora
miala cc i czula.ja tam nic nie czulam.po znieczuleniu dotykali mi brzucha,uda,kolana czyms zimnym.pytali czy cos czuje.na poczatku stracilam czucie w okolicach brzucha a pozniej stopniowo w dol nic nie czulam.i dopiero jak nic nie czulam to zaczeli mnie ciąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czy już tu pisałam, ale przypomniało mi się, jak mielśmy wyjść ze szpitala dałam mężowi istrukcję co ma zabrać jeszze z domu-do spzitala przyjechał jak wielbłąd-fotelik,reklamówka i torba podróżna-ja 2 miałam pod łożkiem.Oczywiście powiedziałam mu żeby nie zapomniał mi zabrać cicuhów na wyjście bo nie uśmiecha mi sie dymać do domu w szlafroku i koszuli nocnej-zabrał wszystko oprócz butów dla mnie-do domu wracałam w klapkach kąpielowych.Urodziłam jedno dziecko a wyszłam z oddziału z dwiema torbami,reklamówką,fotelikiem z dzieckiem pod pachą i mężem obok. Ludzie oglądali się na nas jakbym miała pchać przed sobą conajmniej wózek bliźniaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Duży obwod
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Duży obwod
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Duży obwod
Up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczekująca na bobka
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i zaszłam
up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w temacie mężów
Mój poród (pierwszy) w sumie też szybki. Rano (na patologii) mój gin (z-ca ordynatora był i cały pobyt w szpitalu miałam go pod ręką codziennie), mówi, że jak się dobrze czuję, to na kilka dni mogę iść do domu; ja chciałam (leżałam już 5 tygodni - EP gestoza), więc przed wypisem badanko. Zanim zbadał mnie, czułam kamienie na dole, jakby mega zatwardzenie, ale zignorowałam to, nic nie bolało, więc spoko. Zbadał mnie i powiedział, że rozwarcie na luźne 2 palce (było takie od 34 tygodnia), wysłał jeszcze na usg dopplera, żeby sprawdzić, że łożysko da radę jeszcze i mogę iść na krótki pobyt w domku. A do domku miałam 70 km:p Usg było po obchodach i po zbadaniu, więc za jakieś 2 godziny:p już dziwnie się czułam, brzuch mi się stawiał, od dołu do góry rozchodziło się delikatne ćmienie. Nie mogłam leżeć, więc spoko - łaziłam po całym oddziale:p Na usg lekarka dyżurna oblukała mnie, a ja leżąc na wznak ledwo wyrobiłam, bo miałam ze 2 skurcze już podczas badania, ale nie powiedziałam jej nic, po co, w końcu na wznak macica może się buntować na tym etapie. Zgoniłam to na leżenie. Z wynikiem usg poszłam do dyżurki położnych, wzięły papiery i zaniosły do wypisu. Była gdzieś godzina 11-sta. Coraz dziwniej się czułam, powiedziałabym nawet, że chyba zaczął mnie brzuch boleć miesiączkowo. Zadzwoniłam po męża, żeby przyjechał po mnie, tak koło 13, że wychodzę. Łażę tak po korytarzu, od sali do sali (przez kilka tygodni parę znajomości się nawiązało:p), ale nigdzie nie usiedziałam, bo co siadłam, to mnie gniotło, jakbym siedziała na kuli do kręgli:p znowu na korytarz i tak masuję ten brzuch, idzie oddziałowa (super babka) i woła do mnie: "a tobie co kobietko?"; ja jej na to, że dziwnie się czuję, chyba !!! mnie brzuch troszkę boli. Ta niewiele myśląc mówi "dawaj na salę", przyjechała z ktg, podpięła i mówi "leżeć spokojnie":p tiaaaaaaaaaaaaaa, dostałam skurczy, które już zaczęłam czuć:p co skurcz - ja w śmiech i do kumpeli z sali mówię - to to już fajnie boli:-D ona blada i do mnie mówi - "nie wiem, z czego ty się k***a śmiejesz, masz 100% na skali":-D przyszła położna oddziałowa, luknęła i mówi "to do domciu nie pojedziemy dzisiaj:-D". Godzina 12. Ja telefon do męża "weź aparat - na wszelki wypadek". Przyjechał koło 13.30, ja miałam skurcze co 5 minut i się nieco juz spinałam. Do 15 poczekałam, potem dyżurna położna przyszła i mówi , żeby zabrać rzeczy dla dziecka i sobie wodę jakąś i idziemy. Korytarz dłuuuuugi (w głębi patologia, bliżej wyjścia połozniczy), trzeba było przejść jakieś 100 metrów , żeby wyjść na korytarz, z którego wchodziło się na trakt porodowy. I idziemy - położna z papierami pierwsza, mąż z torbą za nią, ja za nimi 10 metrów, skurcze co 2 minuty , kucam "czekaaaaaajcieeee!!!!":p Wchodzimy na trakt - dowiaduję się, że będę rodziła na "czwórce" (marzyłam o niej, bo tam wanna jest, a miałam obiecane przez położne, że jak będę rodziła, to dostanę najlepszą salę:p bo jak byłam przyjmowana, to nie było na patologii łożka i na zahartowanie tułałam się po trakcie porodowym:p, przerzucali mnie z sali do sali, a ja z uśmiechem i za to, że byłam taka ugodowa, to miałam mieć nagrodę). Hehhe. Tak, tyle, że "czwórka" była za kolejne 100 pieprzonych metrów, ja skurcze co minuta , połozna na mnie macha ręką już przy drzwiach, a ja kucam co 3 metry:p i mówie "zaraaaaz dojdę":) doszłam - godzina 15.20. Podłączyli mnie pod ktg z obietnicą, ze jak dojdę do 6 cm wejdę do wanny (a miałam juz 5 cm). Zbadała i poszła, zostałam z M, a ona miałam drugą rodzącą na "jedynce". Skurcze na leżaka były gorsze, ale spoko. Mąż mówi, że musi iść auto przestawić, bo stoi na zakazie (szpital spory, więc tam i z powrotem zajęło mu to 20 minut, po drodze sklepik zaliczył i kupił moim powiernicom z patologii po batoniku, a mi nie - świnia:p). No i mąż poszedł. Przyszła położna i ja do niej mówię, czy mogę coś dostać żeby odsapnąć od bólu - tam zzo bez poroblemów, więc położna powiedziała, że ok. Zbadała, mówi, że 6 cm jest, więc idzie po anestezjologa. Ściągała go z innego oddziału. Koło 16 ktoś wpada (miałam nadzieję, ze to mąż, ale ten wsiąkł, poszedł jeszcze na patologię wziać jeszcze chusteczki i coś tam z torby, która tam została). Zamkneły się drzwi, ale wróciła położna, bada i mówi - ale nie będziemy znieczulać. Ja już załamka - nieee??????????????? a dlaczego????????? miałam ochotę ją ugryźć, ale ona z uśmiechem - rodzimy:) poszłam do wc na siusiu i tam zaczęły się parte, wróciłam na wyrko i prę. W tym czasie mąż wchodzi jakby nigdy nic na trakt, a tu druga położna macha do niego "szybko, szybko!!!", zaczał biec .. w tym samym czasie druga położna, która była przy mnie pyta, czy mąż ma być - ja na to, że nie (tak ustalilismy, że na parcie go nie będzie). Ale w tym amoku on leci, leci, leci i nagle TRACH tuż przed nosem drzwi się zamknęły:-D:-D:-D hehe Ale za to pierwszy córkę zobaczył, jak ją warzyli, mierzyli i obczyszczali:) Oszacowany czas porodu 4 godziny i 10 minut, ale wymordowała mnie ostatnia godzina tylko. Miło wspominam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w temacie mężów
to był piatek, mój gin w poniedziałek jak mnie zobaczył już na położniczym to od wejścia mówi - jednak pani urodziła?:) ja mówię - wykrakał mi pan") oddziałowa dorzuca - no jakbym jej siłą na wyrko nie położyła pod ktg to wróciłaby z dzieckiem w torbie, a urodziłaby w samochodzie :p (o moim ponoć szybkim porodzie, z którego co najmniej 2 godziny świadoma nie byłam, że to już) mówiło się na oddziale jakiś czas:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w temacie mężów
Jak urodziłam, mąż musiał jeszcze coś przynieść z torby dla małej, no i poszedł na patologię, tam skąd poszłam na poród, już do kumpeli przeniosła się taka inna, z drugiej sali chciała, no i mąż do nich wchodzi, bierze torbę (już miałam przydział na położniczym, sala jednoosobowa;) więc musiał zanieść), no i wchodzi, a koleżanki: no i jak tam? ciężko idzie? a on do nich Już po wszystkim ,urodziła:) a ta moja (co ja z nią leżałam) "pierdo**sz!!!" :-D na drugi dzień przyszła mnie odwiedzić, wchodzi, ja ni eleżałam, tylko siedziałam, a ta od wejścia ty siedzisz normalnie?????:-D (nie miałam nacięcia) heh ogólnie wesoło było:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w razie rozpoczęcia porodu miał nas wieźć mój brat, a że był jeszcze tydzień, a on bidul od mies już w pogotowiu, to pojechał na jakąś imprezę na działce, więc jest tak-sobota, ja od 6 rano okna, podłogi, gimnastyka, 2h spacer z psem, zakupy i ogólnie robaki w dupie, wieczorem wymyśliłam, że przejdziemy się w ramach spaceru do apteki po test na wykrywanie wód płodowych, wracamy, oczywiście jak to na koniec ciąży od razu kierunek sikalnia, wychodzę stamtąd i stwierdzam, że coś mi leci po nogach, wołam męża, mówie "słuchaj chyba mi zwieracze poszły, bo sikam po nogach", żeby nie było dodaję "wiesz, w ciąży tak może byc";) ale siadam na kibelek, staram sie nad tym zapanować i nie mogę, moję ćwiczone przez kilka mies mięśnie nie działają! wtedy pojawia się olśnienie, że może to wody, no ale skąd mam wiedzieć, nieważne, że chwilę wcześniej kupiłam test;) włażę do wanny bo leci coraz więcej, odkręcam prysznic, jakby miało mi to coś pomóc i tak patrze na to co leci "wiesz jakby mocz to chyba byłby żółty? no tak. hmm, w szkole rodzenia to co oni mówili, że słodki zapach czy smak te wody niby mają? hmm...no dobra, kto próbuje Ty czy ja?:D oczywiście to wszystko przy akompaniamencie śmiechu i wygłupów, w końcu gamonie przypomniały sobie o teście. od razu wyszło, że wody:) no ok, ale jak dojechac do szpitala? brata nie ma, dzwonimy do innych, siostra akurat była w pobliżu, ale z jakimś nowym kolegą na randce, ulitowała się, przyjechali.. a ja latam po chałupie nie wiedząc od czego zacząć, wód tyle, że co chwila ręcznik między nogami musiałam nowy wsadzać, bo wszystkie big podkłady poporodwe nie ogarniały, no i tak po 21 na szczeście już ciemno było doturlałam się z ręcznikiem między nogami do samochodu obcego faceta, pełna strachu, że mu zapaskudzę auto:/ a w jakim stresie on był;) pod szpitalem co widzę-mój braciszek już na nas czeka, nie mógł przeżyć, że tak bardzo nie wywiązał się z obietnicy, jakimś cudem z odległej o kilkadziesiąt km działki znalazł sobie podwózkę i dotarł do szpitala przed rodzącą, no ale zaczęły się negocjacje jak się go pozbyć, bo on koniecznie chciał się zrekompensować i nie chciał stamtąd odjechać:D na porodówce chciał mi koniecznie pomóc, lekarzy dopilnować, oczywiście był już trochę zaprawiony;) jakoś udało mi się go pozbyć, ale chyba zobaczył moje miny-skurcze zaczęły się, i odpuścił.. na izbie pan dr przeprowadzając badania jako ostatni miał przygodę z moimi wodami,tylko wsadził palce dopiero chlusnęły, oczywiście na niego:) zamurowalo go, zdołał tylko sięgnąc po przycisk alarmu, wezwał panią salową, żeby zmyła je z podłogi, bo bał się ruszyć, tyle ich było na podłodze:D lada dzień przed nami kolejny poród, ciekawe jak rozpocznie się tym razem;) a swoją drogą brata żona też w ciąży, wyobrażacie sobie jak on teraz świruje i co będzie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malamalamalamalam
co tak ucichlo na tym forum a takie fajne historie sa:) ja rodze za pol roku ale ostatnio mi tesciowa opowiadala jak rodzila mojego męża i otem jego braci, no wiec pomijajac fakt jak doszlo do zaplodnienia przyszla pora na porod (mojego meza), tesciowa bedac pierworodka nie bardzo wiedziala czego sie spodziewac, ale wiedziala ze jak odejda jej wody to ma jechac do szpitala toz i tak zrobila a ze nikogo nie bylo w domu telefonow tez nie ,maz w pracy jedyny srodek lokomocji to autobus kursujacy raz dziennie do tego miasta w ktorym byl szpital, wiec zabrala toboły i dawaj na autobus, dojechala do szpitala wzieli ja na ginekologie do badania, nagle uznala ze kupe jej sie chce, skurczy za bardzo nie miala wiec polozne tylko sie cieszyly ze lewatywy nie beda musialy robic, no i poszla do lazienki probuje probuje a tu nic nie idzie oprocz krwi po chwili sie skapneła ze głowka prawie wyszla a ona na klopie siedzi, zaczela sie drzec zeby ktos przyszedl przyleciala pielegniarka ale nie zdarzyla juz jej zaprowadzic na fotel do porodu urodzila mojego kochanego na płytkach w lazience :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malamalamalamalam
dwa lata póżniej przyszla kolejna ciaza, tesciowa byla pewna ze bedzie dziewczynka bo czula sie calkiem inaczej niz przy 1 dziecku, a ze nie bylo usg to nic nie wiedziala, u lekarza byla 2 razy w trakcie ciazy, no i nadszedl ten moment, wody jej odeszly i znowu w domu nikogo ale tym razem szwagier mial juz samochod wiec poszla do niego zeby zawiozl ja do szpitala, wzieli ja na badanie i lekarz stwierdzil ze z dzieckiem jest cos nie tak bo albo jest okropnie duze albo ma tak znieksztalcona głowę ze chyba trzeba bedzie zrobic cesarke, ale po jakichs 10 minutach dostala takich bóli ze na cesarke juz bylo za pozno dziecko prawie wyszlo i szok- normalne nawet troche malawe wszyscy w szoku zajeli sie dzieckiem tesciowa szczesliwa ze juz po wszystkim a tu nagle nastepne skurcze parte , nikt nie wie co sie dzieje przeciez lozyska sie tak juz nie rodzi lekarz podchodzi patrzy a tu drugie wychodzi- jak powiedzieli tesciowej ze ma bliznieta to wpadla w taki szok i panike az wkoncu zemdlala, szybko zaczeli ja cucic no bo przeciez 2 dziecko trzeba urodzic, ja sie ocknela to powiedziala ze ona juz nie rodzi bo nie chce dwójki dzieci probowala sie powstrzymac no ale sie nie dalo niestety :D i wyszedł kolejny chlopczyk. dzieci zabrali zajeli sie matka która ryczec nie przestawala, po jakims czasie tesciowa bedac juz na sali poporodowej przychodzi polozna i oznajmia ze wezmie sobie jednego malucha, no bo jak ona nie chce a polozna ma corke i wiecej nie moze miec dzieci to ja wyreczy i sobie chlopca zabierze. a tesciowa na to jak na lato - a bierz pani mi jedno wystarczy, wskazala tylko ktore. no wiec polozna malca na rece i wychodzi tesciowa dopiero po pol godzinie zorientowala sie co zrobila, i dawaj w te pedy szukac malego. co sie okazalo polozna zabrala malca do kapieli i tylko taki zarcik jej do glowy przyszedl nie przypuszczala ze tesciowa tak to sobie do serca wezmie, chlopaki juz maja teraz po 30 lat ale i tak cale zycie byla jest i pewno bedzie za tym pierwszym którego nie "oddała "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podbijam :)
PODBIJAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podbijam :)
PODBIJAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość richachahcha
miałam bardzo fajną położną w czasie porodu, jak już miałam pełne rozwarcie i miały za chwile nadejść parte, położna: "a teraz wybierz sobie pozycje najdogodniejszą dla siebie do parcia" ja: "chciała bym usiąść i podeprzeć się plecami o meża" położna: "nie ma sprawy! jak dla mnie możesz nawet zawisnąć głową w dół na lampie, ja się dostosuje do sytuacji" :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
super temat :) jak mi sie cos przytrafi w grudniu to tez opowiem bo pierwszy porod smieszny nie byl .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juyvnhmjmn
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ljkafh
haha dziewczyny aleeee sie uśmiałam ;D jestescie wielkie! ;D ja mam termin na 29.08.2012 i strasznieeeeeeee sie boje :/ ale dam rade ! tak jak wy ! ;) pozdrawiam wszystkie mamy i ich maluszki :) i up up up up up up up up up up up up up up up up !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PrzyszłaMamam
dawać laseczki więcej ! ja rodzę za półtora miesiąca :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna mama22222
hehehe,hahahaha,hihihihihi,suoer jesteście dziewczynki,wasze historie sąsuper:)Oj,piszcie dalej:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czy śmieszne ale też coś wpiszę;-) Rodziłam w dzień rozpoczęcia euro , moja położna miała koszulkę reprezentacji;-) Do męża pisali jaki wynik a on, że mała jeszcze w drodze ,a chodziło o wynik meczu bo ktoś nie mógł oglądać. Wychodzimy do domu ok 12 , rano pisze do męża weź mi ciuchy na wyjście bo w pośpiechu nie spakowałam do torby. taaa ciuchy wziął ale butów już nie i w kapciach szpitalnych i dresie maszerowałam do auta:D(moje buty w których przyjechałam rodzić zwinęła mama)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Laetsja
Najśmieszniejsze, co mi się zdarzyło widzieć na porodówce, to zaaferowani ojcowie prujący w foliowych kapciach na parking albo na przystanek :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Thymi
Ze swojego pobytu na położnictwie zapamiętałam przedni tekst lekarza dokonującego obchodu. Czasy były takie, że nie wolno było mieć miedzy nogami nic oprócz ligninowego podkładu.. Wszedł facet w garniturze i pod krawatem pod fartuchem i stwierdził: "U nas jak w Paryżu - długie buty i bez majtek.." :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PrzyszłaMamam
up :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sytuacione 1: mam skurcze pakujem sie w taksi i do szpitala. uprzejma pani w lutonskim szpitalu konkretnie na recepcji oddzialu polozniczego pyta z jaka sprawa. zgieta wpol odpowiedzialam jej ze na drutach przyszlam porobic:-D:-D. pokierowala mnie tylko na porodowke. sytuacione 2 leze na lozku podlaczona pod ktg skurcze regularne boli jak nie wiem prosze o cos przeciwbolowego. jako ze pierwsze dziecko powiedziala pielegniarka ze to jeszcze troche potrwa ale w koncu mnie zbadala i drzeeee sie na cala sale ze ja rodze! wiec grzecznie jej pytam czy spodziewala sie ze lezac na lozku na porodowce przyszlam do kogos w odwiedziny? mowi.mi.zebym nie parla: - a czy wygladam na taka co ma.na.to ochote? samo sie.prze. :-):-) sytuacione.3 za sasiednim.parawanem.byla tez polka. jej partner baaardzo wczul sie w role tatusia.bo gdy cora zrobila kupe powiedzial do niej: a jaka mu tu mamy niespodzianke? kto.Zrobil taka kupke? enjoy:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hahaha, ale przygody miałyście :) Ja jak rodziłam w kwietniu teraz, byłam już po terminie 7 dni, przyszłam do szpitala ,przetrzymali mnie 2 dni, założyli balonik na rozwarcie,potem jak miałam 4-5cm to kroplówke z oxy i jazda, na poczatku małemu spadło tętno to dali mi jakis zastrzyk przy którym mojego nie mogło być, wyprosili go a mną zaczęło telepać jakbym miała padaczke.. nie wiedziałam co sie dzieje.. ale potem juz git. I tak leze , leze , bóle krzyżowe myślałam, ze oszaleje, jak było juz 8 cm, leze juz nie daje rady, zbieraja sie połozne, dzwonia po lekarza, zakładaja rączki do trzymania i te na nogi, skurcz za skurczem, trzymam sie mocno za te rączki a tu nagle ODRYWAM jedną rączke!! Trzymam ją w reku , zaraz kolejny skurcz a ja ,,ku*wa wsadzcie tą rączke bo zaraz oszaleje!!" i macham tą rączką, mój nie ogarniał co sie dzieje, nagle szybko przyleciały, przymocowały ją hehe jak już urodziłam synka, czekam tylko na info o nim, mówia wage, wzrost i mówią 10 pkt a ja ,,to róbcie ze mną teraz co chcecie" :D przy zaszywaniu na znieczuleniu rozmawiałam z lekarzem o polityce, nawet nie wiem dokładnie co ja gadałam a kolezanka obok co lezała mówi do lekarza ,,panie doktorze, a strzelił mi pan przynajmniej jakiegos kwiatka tam na dole?" :D masakraa hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×