Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość elene

Śmieszne , wstydliwe , ale nie tragicznne wpadki na porodówce .

Polecane posty

i jeszcze coś mi się przypomniało;) to juz nie takie śmieszne, ale...;) kiedy już wróciłam do domu z małym i przyszła położna z przychodni na wizytę, która akurat pracowała też w szpitalu w którym rodziłam, i usłyszała tam moją historię;) powiedziały jej babeczki ze jestem z jej rejonu i opowiedziały od a do z mój poród w szpitalu czyli jakies pól godziny;) a ta do mnie z tekstem ze następmnym razem moge sobie odpuscić dzwonienie na pogotowie, tylko mam zadzwonic po nią, ona odbierze poród w domu, bo zostałam do takiego zakwalifikowana po moich szaleństwach szpitalnych;) 1,5 mies później rodziła moja siostra, znajoma położna przyjechała zobaczyc syt jeszcze w domu. stwierdziła ze mozna sie powoli zbierać do szpitala wyciągnęła tel i dzwoni do kolezanek z porodówki ze zaraz będzie taka młoda rodząca, siostra tej co miesiąc temu tak szybko urodziła;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama29-2010
nie wiem czy kogos to rozsmieszy ale jak sobie przypomnialam co gadalam na bloku operacyjnym w trakcie cc to pekalam ze smiechu (razem z mezem) Otoz w trakcie cc (znajomy) lekarz spytal mnie kto poprzednio mnie cial bo szew mam krzywy. ja na to, ze" tu i tu" mialam ciecie. On na to, ze w takim razie wytnie mi troche skory i szew wyrowna. a ja do niego: to poprosze pare centymetrow wiecej wyciac by mi brzuch pozniejnie wisial :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JA w sumie to z bólu durzo nie pamietam :P wiem ze po porodzie to sie smialam sama z siebie . Jedyne co pamietam to jak polozna zapytala mnie juz pawie przy koncu, kiedy mialam najmocniejsze bule ( jeszcze nie parte) CHCE SIE PANI SIKAC?? a ja na to NIE WIEM, NIE OBCHODZI MNIE TO! wiec ona sprawdza reka rozwarcie a ja fruu i wszystko na nia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusia Natalki
czesc dziewczyny opowiem wam w skrocie moja historie bylam juz tydzien po terminie i nic kompletnie sie nie dzialo,ale nad ranem 16.10.2010 pojawily sie jakies skurcze,dosc bolesne ale nieregularne,pojechalam do szpitala bo i tak mialam zglosic sie na ktg bo to byla sobota a mialam robione juz co 2 dni,w soboty gabinet mojej gin jest nieczynny.Gdy juz bylam na porodowce polozna mnie zbadala i stwierdzila ze nie ma zadnych skurczy i porodu nie bedzie ,ale ze musza mnie zostawic na oddziale bo to juz tydzien po terminie wiec najwyzszy czas(mieszkam w Niemczech, a tutaj po 7 dniach wywoluja porod)wiec polozyli mnie na sali i co 2 godz mialam chodzic na ktg,w poniedzialek mialam miec pierwsza probe z oxy.Lazilam wiec z moim M co 2 godz na to nieszczesne ktg i nic,po czym okolo godz 13 stwierdzilam ze jestem glodna i musze cos zjesc ale na obiad sie juz nie zalapalam w szpitalu,wiec wsiadlam w auto i pojechalam na dobre jedzonko,po czym na 14 grzecznie zglosilam sie na kolejne ktg.Po tym ktg (juz inna polozna ,zarabista babka)idzie do mnie z kroplowka ja jej na to: "a to co" aona: no zrobimy pierwsza probe" "ale mialam miec dopiero w poniedzialek "? "tak ale cos sie zaczyna wiec dzialamy" co jakis czas zwiekszala mi dawke oxy ale po trzeciej mialam juz dosc ,tak strasznie zaczelo mnie bolec,i poprosilam zeby mi to odlaczyla,jak chcialam tak zrobila,po czym wrucilam na sale dostalam kolacje ,ktorej juz nie moglam zjesc takie mialam bole. o 19 mialam zglosic sie na kolejne ktg ale o 18:45 powiedzialam mojemu M ze dluzej nie czekam bo bardzo boli,poszlismy razem zapytac poloznej co dalej,ta mnie zbadala i mowi rozwarcie na 7,ja w szoku "tak szybko"? ipozniej poszlo szybko ,dostalam znieczulenie ale w miedzy czasie na tej sali co rodzilam zapowietrzyl sie grzejnik i musieli wezwac mechanika ,bo jak sie dziecko urodzi to musi byc cieplo i to bylo najsmieszniejsze bo w tym samym czasie polozna przebila mi wody i zaczely mi leciec ,a pan mechanik spuszczal wode z grzejnika nie wiem kto byl bardziej skrepowany ja czy pan mechanik?(na poczatku wogule sie nie zorientowal ze ja juz rodze i jescze z nami gadal,ale jak pokapowal co jest grane to nie wiedzial gdzie sie patrzec he he i tak pan mechanik stal sie swiadkiem narodzin naszej coreczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yukkari
najpierw moja belferska natura: durzo, bule, wogule i skórcze - LITOŚCIIIIIII a teraz do meritum - ja rodzę "dopiero" w przyszłym miesiącu i ten topik bardzo mnie odstresowuje :) Mam za to historię mojej znajomej: rodziła ponad 10 lat temu jako nastolatka wystraszona całą akcją. Kiedy już urodziła, pielęgniarki zabrały dziecko do mycia zaczęła się gramolić z fotela -lekarz zatrzymał ją mówiąc" jeszcze rodzimy"(majac na myśli łożysko). A ona na to; "ojej bliźnięta????" Do tej pory się z tego śmieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gościna
up up fajny temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniat1000
PRZEFAJNY TEMAT! płakałam ze śmiechu i mój mąż też jak mu opowiadałam o rowerowej mamie i o rzyganiu nosem! :) :) :) to i dorzuce coś od siebie: rodziłam w marcu zeszłego roku. byłam w szpitalu równo jak wypadał termin bo tak mi kazał mój ginekolog i już mnie z tamtąd nie wypuścili do porodu, czyli przez dwa tygodnie. nie mogłam urodzić choć wszystko robili - codziennie rano i wieczorem zastrzyk w tyłek na przyspieszenie, cewnik do szyjki macicy, dwa oc testy(kroplówka z oksytocyny na wywołanie) . ordynator juz nie wiedzial o co chodzi i uparl sie ze zle została wyliczona data. w końcu powiedział: "jak nie dołem to górą do końca tygodnia pani urodzi". ucieszyłam się że mi zrobią cc bo już miałam dosyć tego czekania i gnicia w szpitalu (stale kogoś przywozili mi do pokoju i te dziewczyny pierwsze szły rodzić a ja nic). i w końcu zrobili mi ostatni oc test - trzeci - i wtedy ruszyło! co to był za ból! ja mam w ogóle niski próg bólowy, ale podobno oksytocyna skraca czas porodu ale za to zwiększa ból. no więc nie życzę najgorszemu wrogowi takiego bólu. darłam się tak, że na drugi dzień mnie bolało gardło! :) nic mnie nie obchodziło - z zadartą koszulą i gołym tylkiem na wierzchu wierciłam się na łóżku próbując znaleźć pozycję w której mniej by bolało. ale najlepsze bylo to że obok mnie za taką ścianką rodziła dziewczyna która darła się tak ja. mało tego: podano nam kroplówkę o tej samej godzinie i o tej samej godzinie zaczęły nam się bóle więć rozwyłyśmy się jak w duecie idealnie zgrane, często było tak, że w tym samym momencie zaczynał nam się skurcz i tak samo się równo u obu się kończył :) więć wyłyśmy równo razem. urodziłybyśmy też w tej samej minucie, tylko jak się okazało ja nie umiałam przeć i trochę zostałam w tyle - całe 15 minut. i po porodzie umieścili nas w tej samej sali. ale to gardło to mnie na serio bolało, myślałam gdzie to ja się tak przeziębiłam :) i jeszcze jedno: następnego dnia nad ranem córcia tej dziewczyny zaczęła płakać a ona nic - śpi jak suseł. no to ja mówię: halo! pobudka! dziecko płacze! HALO! HAALLOOO! ona nic. no to wyciągnełam rękę i pobujałam malucha - uspokoiło się. za parę minut mój synek zaczął płakać - a ona natychmiast się obudziła, zanim zdążyłam się zwlec z łóżka. takie to były moje przygody z porodem wtedy straszne teraz sie z siebie smieje. dawajcie dziewczyny więcej bo super poprawia humor!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 34tc
pisać kobitki, pisać bo temat cudny :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Temat rewelacyjny. Ja jestem w 20 tygodniu ciąży i przestałam się bać porodu po jego przeczytaniu. A uśmiałam się do łez z niektórych opisów:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupup
do góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupup
szkoda tematu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość civicusia
Może nie takie śmieszne, ale też opowiem a co:) Rodziłam 28.10 2010r. W sumie od odejścia wód rodziłam 4 godziny wcześniej ból był do zniesienia ale po odejściu tych wód sie zaczęło. Wcześniej jak mnie badali stwierdzili, że moge urodzić i za 3 dni, więc stwierdziłąm, że trzeba sie położyć i oszczędzać siły na później. Więc na sali porodów rodzinnych położyliśmy sie z mężem na kanapie. Zaczęłam już przysypiać kiedy nagle poczułam coś mokrego i dre sie do mojego wody, a ten mi podaje butelke z wodą... hehe. Później na szczęście jak miałam już 5 cm rozwarcia dostałąm znieczulenie i mówiłam tylko, że wycałuje całą pania anestezjolog za to, że mi tak ulżyło. Bóle parte już nie były znieczulone i spędziłąm je na czworakach na podłodze w towarzystwie mamy(jest pielegniarka więc też byłą przy porodzie oprócz mojego męża), położnej i pani anestezjolog i wszystkie miały takie miny jakby chciały mi pomóc przec. Lekarz w tym czasie opowiadał kawały więc usłyszał ode mnie, że jest wredny bo ja sie tak męczew a on sie smieje. Ale najciekawszy moment był już przy odbieraniu dzieciątka. Lekarz jedną ręką naciskał mi brzuch i badał krocze a drugą odebrał telefon bo mu akurat zadzwonił i zaczął tłumaczyć jak babeczka ma dawkować jakieś leki- pewnie była przerażona jak słyszała moje krzyki. Temat jest super dziewczynki już przed porodem go czytałam i śmiałam sie strasznie. Piszcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świetne historie dziewczyny
Wszystko przeczytałam, uśmiałam się nieźle. Wiele historii sie powtarza - widać - standard, więc pewnych wpadek nie ma się co bać. Moja koleżanka miaął rodzić w środę. Mąż miał zwyczaj, że co piątek - jak miał ochotę - spotykał sie z kolegami na piwku. Termin porodu sie zbliżał, ale żadnych bólów - nic. No to mąż stywierdził, ze ok - jest piątek, wypije sobie. Zaprosił kilku kolegów, wódeczka, mecz... a tu Dagmara staje w drzwoach i mówi: "Marek, tzreba jechać do szpitala, bo wody odeszły"... On raz na nią patrzy, raz na kumpli - zupełnie jakby nie wiedzieli, co się dzieje... Panowie zabrali torby, małżonka półtzrexwego i do samochodu.... Małżonek na fotel dla pasażera, koleżanka za kierownicę... Bóle jej się zaczęły i chociaż do szpitala mamy normalnie 10 minut, to jechała pół godziny, a wmiedzyczasie inni kierowcy trąbli na nią pukając siew głowy, ze "baba za keirownicą", bo ona co chwile stawała na drodze (z bólu). W kilka godzin po przyjeździe do szpitala urodziłą śliczną córeczkę, a mąż stwierdził, że jednak baba za kierownicą też sobie poradzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość świetne historie dziewczyny
Koleżanka pracuje na uczeli medycznej, jest kierownikiem dziekanatu... No i rodziła przy "swoich" studentach - tych samych, którym zbiera indeksy. Poród przebiegał ciężko, nie miała rozwarcia jak należy, więc w pewnym momencie zawołała: "Doktorze, proszę mi zrobić cesarkę, żeby studenci mi już dłużej w cipę nie patrzyli". Cesarka była, a ona mówi, że i tak obecność studentów należy traktować neutralnie, no bo przy kim jak nie przy rodzących mają sie nauczyć odbierać porody?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolezanka koleznaki
moja koleżanka rodziła z mężem. Maz dzielnie przewal cały poród uwieczniając te chwile na kamerze. Oglądając kasetę słychać jak cały czas dzielnie wspiera małżonkę, i jest pierwsze sekundy życia jego córki uwiecznione i pierwsze słowa dumnego ojca " Aniu ale ona ma duże stopy" oglądając ten film zawsze z tego sie śmiejemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny piszcie, śmieję się aż się trzęsie całe biurko i monitor :D :D :D "jeszcze rodzimy", "ojej bliźniaki" :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uppp up uppppp
super temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaMAKSYMILIANKA
Może któraś mama chciałaby odkupić wózek Baby Merc ze spacerowką plus wyposażenie(torba,nosidło,siatka przeciw owadom,folia przeciwdeszczowa). zielony w czarno białe kwiaty.lekki,alufelgi pompowane koła. Stan idealny. Warto bo za nowy daliśmy 1200.możliwy odbiór osobisty. Zainteresowane mamusie prosze o kontakt. zdj wyśle e-mailem.700zł cena do uzg. 726 850 406 może być sms. Mam też ciuszki dla noworodka mogą być dla chłopca bo kolorowe ale wydaje mi sie że bardziej dla dziewczynki (bo to z chrześnicy mojej).po około 3zł za sztuke.rozmiar 56 0-3mc.w db stanie. 3pajacyki,3body z długim,jedno z krótkim,kaftanik,3bluzeczki,rampers,3pary spodni od półśpioszków. Może ktoś by chciał.726 850 406.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daga S.
No dobra,opowiem i ja:) 04.01.2011 rodziłam po raz piąty.Urodziłam ślicznego,zdrowego syna.Ale oczywiście jak prawie przy każdym porodzie przytrafiła mi się zabawna historia. Termin miałam na 28.12,więc z dnia na dzień kiedy poród się opóźniał czułam się coraz bardziej zdenerwowana.W końcu w nocy z 3 na 4 stycznia zaczęło "coś" się dziać.Rano z mężem poszliśmy do szpitala,ale tam wszystko ucichło.Jednak ze względu na to,że to już tydzień po terminie,zadecydowano,ze mam zostać.Dostałam zastrzyk i tabletki na przyspieszenie,ale nic nie zaczęło się dziać.Nagle po południu koło 17-tej,zaczęłam mieć regularne skurcze co 15 minut,takie małe,że prawie wcale ich nie czułam.Do godziny 18 były wizyty,więc przyszedł mój mąż i razem z nim sobie spacerowałam po korytarzu,praktycznie nie odczuwając skurczy.O 18:30 położna chciała wygonić męża,ale mnie właśnie mniej więcej w tym momencie zaczęło konkretnie boleć.Skurcze co 9 minut,ale trwające około półtorej minuty.Więc grzecznie mówię Pani położnej,że mam takie i takie skurcze,co tyle i tyle minut,na co usłyszałam tekst"PANI NIE WYGLĄDA DO PORODU".Zbaraniałam,w mojej głowie przemknęła mi myśl,jak tez to kobieta do porodu musi wyglądać,żeby to było widoczne dla otoczenia.Na szczęście druga położna,zawołała lekarza dyżurującego.Poszliśmy do gabinetu,w który po badaniu Pan doktor stwierdził,ze jest cudownie,bo rozwarcie jest już na 5 palców i mam biegiem lecieć na porodówkę,bo to już bardzo niedługo.Na porodówce,znowu przestałam czuć ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Daga S.
jakiekolwiek skurcze,więc spokojnie poszłam pod prysznic. Siedziałam tam 10 minut,wylazłam i z położną i mężem poszliśmy do sali porodowej.Połozna kazała władować się na łóżko i podłączyła KTG,w tym samym czasie druga położna zakładała wenflon i podłączała oxytocynę. Uwierzcie mi,ze nie czułam nic w momencie podłączania,za to w momencie,kiedy oxy.już zaczęła płynąć dostałam od razu skurcze i to ciągłe.Zero przerwy między skurczami,na szczęście tylko 3 takie skurcze i dostałam parte.Położna szok,"o Boże głowa już wychodzi,niech pani da mi się ubrać".Mały przyszedł na świat o 19:20,więc w niecałą godzinę po tym jak usłyszałam,ze nie wyglądam do porodu.Dzień później ta położna przyszła na położnictwo i pyta o której urodziłam,kiedy jej powiedziałam,zrobiła tylko wielkie oczy i usłyszałam"aha":D:D:D Zdaje się,ze została bez słowa:D A jeszcze dzień później usłyszałyśmy na sali jak ta sama położna zwraca się do pacjentki po cc"może sobie pani wziąć śniadanie,ale nie wolno go pani jeść".Hmm...ciekawe,co miała z tym śniadaniem zrobić? Oglądać,wąchać a może za szybką postawić:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pięknie pięknie kobiety
Uśmiałam sie do łez, wszyscy słyszą przez ściany, jak ryczę w pracy:-D :-D Kobiety, a dlaczego do cesarki też dają lewatywę? Rozumiem, że później jest łatwiej, lżej, ale czy są jakieś wskazania? Piszcie dalej, topic wspaniały!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesoła mama
to ja wam opowiem moją historię :) na jej wspomnienie do dziś mam ubaw, a dziewczyny z sali w której leżalam po porodzie rżały codziennie :D no ale do rzeczy.... byłam w 34 tyg.c., to byla zima, kiedy u koleżanki w odwiedzinach przy siusianiu zobaczyłam krew na papierze toaletowym, przerażenie, szybki prysznic i jadę z nią do szpitala. Tam lekarz informuje mnie że w mojej mieścinie nie podejmą się porodu takiego wcześniaka, może dać mi karetkę i wyczarterować mnie do Wrocławia, tylko ja głupia się nie zgodziłam bo chciałam jechać z mężem, a w karetce my dwoje-to by bylo niemożliwe. Zatem jedziemy swoim autem, po drodze korki że aż miło, ja zaczynam odczuwać skurcze, bóle jak przy okresie, im głębiej wjeżdżaliśmy w miasto tym były mocniejsze. Mąż mocno skupiony na na jeździe, ręce wyprostowane na kierownicy, wyprostowany jak struna, twarz przyklejony do szyby prawie na glonojada, obok GPS który w tym monecie był dla męża jak wyrocznia :P i dzięki temu krążyliśmy trzy razy dookoła szpitala-kliniki przeświadczeni że to na pewno nie tu, bo budynki wyglądały jak jakiś kompleks uczelni wyższych. Rondo też zostało zaliczone ze dwa razy i jakieś bliżej nieokreślone osiedle mieszkaniowe. Zdegustowani tym błądzeniem zawinęliśmy na postój taksówek z pytaniem gdzie jest najbliższa porodówka? a starszy Pan, palcem wskazujcym robi obrót na pięcie o 180c. i pokazuje a tu! i bingo! to były te budynki które wzięliśmy za Uczelnię Wyższą :P Z piskiem opon parkujemy, ja wytaszczam się z auta, pierwszy prowadzi mój mąż, ja tuż za nim. Idę, można tak powiedzieć w rozkroku jakbym całe zycie na beczce płynęła hihi Wchodzimy w pierwsze drzwi, wielki korytarz, na recepcji starsza Pani. Mój mąż przerażony do niej ( bo czas nagli a ja już sapię) - moja żona jest w 34 miesiącu ciąży iii ...... - Pani na to: wytrzeszcz oczu i zdziwienie: słucham??? jakim miesiącu????!!!! (pomyślała zapewne rety co za słonica :P ) - mąż- yyyyyyhhyy 34 tygodniu ciąży i ma plamienia, bóle i zaczęła rodzić!!!!!!!!!!!!!!!!! - yyyy no ja rozumiem, ale tu jest dermatologia!!!!!!! Myślałam że padne, ale poczułam parcie i uczucie że jak się tu i teraz nie załatwię to się za przeproszeniem zesram tu jej na tej dermatologi. Pobiegłam po ubikacji, tylko że głupia się zamknęłam od środka. Usiadłam na tronie i zonk! o nieeee, bóle parte i nie dam rady wstać, rety, ratunku, ale nic przeczekam, zaraz ustąpi, wstanę i wyjdę z tego przybytku. Chyba musiałam tam dobrą chwile siedzieć, bo jak wyszłam mokra i blada, mój mąż zapytał czy urodziłam?? :P Nieeee, chłopie prowadz na porodówkę! Dotarliśmy, cała papierologia, ktg, monitorowanie i zapewnienie lekarza że dziś nie urodze, bo podadzą mi kroplówkę na przyspieszenie rozwoju płuc dziecka. Zatem urodze raczej jutro lub pojutrze. Trzymałam się tej mysli i odesłałam męża do domu z rozkazem przyjechania rano na następny dzień. Niestety na kroplówkę nie mogłam się doczekać i pół godziny po odjeździe męza poczułam że juz nie ma odwrotu i bóle pojawiły się już co 5minut, a że nikt mi nie sprawdził szyjki i ktg nie wykazały skurczów, nikt nie brał mnie na poważnie. W końcu wezwali mnie do zabiegowego by podłączyć mi wenflon, a tam już odeszły mi wody, zbiegowisko lekarzy bo okazało się już widać główkę. I znów scena jak z komedii. Przenieśli mnie na łózko na kółkach i pędem przez korytarze, bo porodówka w drugim skrzydle budynku. Tak biegł ten lekarz który trzymał-kierował łóżkiem na którym ja leżałam, że mysłam że mu te białe klapki szpitale pospadają hahaha. A mi znów tak głowa podskakiwała na tym łożku, przy każdym przekroczeniu progu kolejnej sali po drodze na porodówkę, że myślałam że mi się mózg zlasuje zanim urodzę :P Po dotarciu na porodówkę i 3 skurczach partych maly był na świecie! Na szczęście jest zdrowy i nie ma problemów dermatologicznych! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ratunku,trzymajcie mnie
ha ha ha poryczalam sie ze smiechu nie moge normalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tralalinka
BUCHACHAAAAAAA ROWEROWA MAMA I WESOŁA MAMA Z DERMATOLOGII WYMIATAJĄ LEJE ZE SMIECHU HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH :D:D:D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bukaa
Ja może nie miałam aż tak smiesznej historii, ale gdy byłam na porodówce przyszedł do mnie w odwiedziny dyrektor szpitala :D Miałam mocna skurcze, myślałam, że umrę z bólu i będę krzyczeć, a zamiast tego musiałam siedzieć na łóżku i spokojnie prowadzić rozmowę. Gdy sobie wreszcie poszedł, byłam najszczęśliwszą osobą na świecie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość topic rewelacyjny
piszcie kobitki bo naprawdę wyśmienicie się to czyta i od razu humor poprawiony :) ale coś tu przycichło, ehh wszystkie tematy forum kafe przygniotły staraczki, planowaczki i ciumkające aż do znudzenia,a tu aż miło! ;) ja jeszcze nie rodziła, ale jakby co to się na pewno podzielę historią, buziaki jesteście wspaniałe :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupupupupupu
podnoszę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juppik
do góry!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misajsdbjcbs
up up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×