Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bloom

Po co ślub?

Polecane posty

Gość bloom

Ja chyba nie wyjdę za mąz... po co się wychodzi za mąż? Po co Wy wychodzicie albo wyszłście za swoich facetów? Ja jakoś nie czuję, że tego potrzebuję... rodzinę mam tolerancyjna, więc nikt mi głowy nie suszy... I tylko moj facet jest bardzo za tym zebysmy sie pobrali jak najszybciej :( Ja bardzo chcę z nim być, kocham go i szanuję i martię się tym, że on chce tego tak bardzo, a ja wcale :( A może nie dorosłam do takiej decyzji? Jak to u Was było? Miałyście taką totalną zmianę poglądów?? Bo ja odkąd pamiętam, to mówiłam, że nie będę miała nigdy męża... (a nie potrafię wytłumaczyć dlaczego tak jest:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ahmymm
ja kiedys bardzo chcialam miec slub koscilny itp a teraz? zadecydowalam-tak tak ja bo mojemu wszystko jedno-ze bedzie tylko cywilny bo z koscielnym same klopoty a zreszta nie jestesmy praktykujacymi katolikami-fakt wiekszosc mojej rodziny to zapaleni katolicy ale co tam,to nasz wybor,nasze zycie:) a cywilny po co? a czemu nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miau Maiu
to ciekawe... tyle tu dziewczyn, ktore wychodza za maz a taki maly odzew na tym topiku...moze zadna sie nie zastanawiala nad Twoim pytaniem? ;-) Ja wychodze za maz za rok i chetnie powiem Ci dlaczego biore slub. Biore slub bo chce zalozyc rodzine. Wychowalam sie w takiej a nie innej rodzinie i slub kojarzy mi sie z bezpieczenstwem wiec jakos tak podswiadeomie chce to bezpieczenstwo zapewnic swoim dzieciom. Biore slub bo odnalazlam kogos kto jest tym kogo szukalam cale zycie i do kogo tesknilam. Wychodze za niego bo poznalam jego imie, i sama chce je nosic. Wychodze za maz bo nie potrafie wymyslic lepszego sposobu by okzac jak bardzo GO kocham, biore slub bo chce zeby powiedziec wszystkim ze teraz ON juz tylko. a wesele robimy zeby uczcic to wszystko o czym wczesniej napisalam, zeby z najblizszymi nam ludzmi szalec cala noc z radosci , ze spotkalo nas to o czym wiele osob moze tylko pomarzyc - Milosc :-) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chce wyjść za mąż, ponieważ kocham mojego narzeczonego, jesteśmy już ze sobą dość długo i chciałabym się z nim związać przed Bogiem i założyć rodzinę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość torba papierowa
ja wyszłam za maż (cywilny ślub to był) , żeby było lepiej z podatkami , a że mieszkam za granicą z "zagranicznym" mężem , to wszystkie formalnosci w każdym jednym są łatwiejsze , kiedy jest się małżeństwem. Oprócz tego chcemy za jakis czas mieć dzieci , a jakoś obydwoje uważamy , że dzieci powinny być z małżeństwa. Po części ze względu na społeczeństwo , które różnie się odnosi do konkubinatów , a po części jakos instynktownie , sami z siebie , może wpływ tradycji , nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość torba papierowa
w każdym jednym urzędzie miało być :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwcowa doli
niewiem czy dosżło- napisze od siebie ze œlub to nie to samo co konkubinat, życie jest niby takie same, ale jednak kawałek papierka duzo zmienia: jest jednoœc, wspólny dom, cel, wspólne nazwisko, slubne dzieci, jest więŸ erodzinna juz. Wspólna kasa........przysięga przed bogiem, rodzinš. Coœ niesamowitego i dlatego kazda dšzy do przysięgi małzeńskiej uwieńczajšcej miłoœć. facet w konkubinacie szybciej odejdzie niż mšż. Mšż sie zastanowi co traci, czy warto, bedš ratowac małżeństwo, a w konkubinacie razd dwa waliska spakowana i po cichu odchodzi. I znów kobieta zostaje sama:( i jest nadal starš pannš:D Ja bym nie wyszła za mšz by ne byc stara panna , ale i takie sš. To decyzja na całe zycie, a w e dwoje zycie jest tez lżejsze. kazda wychodzi -coœ w tym wszystkim jest. Moze tradycja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwcowa doli
miau miau - masz rację. Ja tez. Tylko pozazdrościć:D tez jestem taka szczęsliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do czerwcowa
żyjemy w konkubinabie mamy wspólna kase mamy wspólne konto mamy wspólne inwestycje w razie wypadku mamy upoważnienia jesteśmy rodziną - bo się kochamy a slub bierzemy bo podatki się lepiej rozłożą, i z dziedziczeniem nie bedzie problemu nazwisko zostawim swoje papier nie jest mi potrzebny by dopełnić związku bo on juz jest pełny;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwcowa doli
naprawde nazwisko zostawisz swoje? wiesz jestes z nielicznych osób które tak podchodza do zycia. jestes katoliczka ? domyslam sie ze chyba nie do końca. domyslam się tez ze nie zalezy ci na welonie, weselu, szopce więc bedzie tylko cywilny ? cytat: jesteśmy rodziną - bo się kochamy. Tu sie mylisz w konkubinacie żyją dwie osobne jednostki gospodarcze i nie są rodziną w świetle prawa. Wam sie moze tak wydawac bo sie kochacie, ale patrząc na to wszystko sama powiedz, .i gdzie tu widzisz rodzinę? Rodzina jest po ślubie , gdy ma się dziecko.........a dwie obce osoby zyjące pod jednym dachem..........wiesz w sumie kazdy ma inne pojęcie co do nazwania "rodziną" więc chyba nie bedziemy tego roztrzącać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do czerwcowa
zgodze się z twierdzeniem że rodzina zaczyna się od 3 pod jednym dachem, a nie papier stanowi o tym że 2 jest rodziną masz racje - nie potzrebuje szopki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwcowa doli
cytat: nie papier stanowi o tym że 2 jest rodziną. Hmmmmmmmm chyba jednak tak aczkolwiek jak mówiłam kazdy ma inne pojęcie o tym. ja mieszkam tez z facetem i tez niby czujemy sie rodzinką, sobie gotujemy obiadki, pierzemy ubranka, spimy, kupujemy do mojego mieszkania(mojego jeszcze bo po slubie będzie juz nasze mimo iz jest moją własnościa w akcie). Narazie wszystko jest jakby moje i on nie czuje się u siebie w pełni. Po slubie jako mąz będzie juz czuł się jak w domu. Kupujemy jedzenie razem, robimy zakupy, chodzimy na spacerki, do kosciółka jak rodzina, no ale patrząc w świetle prawa i w świetle kościoła (katoliczka jestem) nie jestesmy rodziną. Dla Boga jestesmy obcymi, żyjącymi w grzechu. W świetle prawa tez jestesmy obcymi. Tylko w serach jestesmy rodzina i chyba tez Tobie o to chodzi. Kiedys przypadek znałam, przez omyłke facet podpisał pół na pół w akcie notarialnym zakup mieszkanie , gdzie kobieta nie wpłaciła nic albo częśc tylko(dokłądnie nie wiem). I zostawiła go , nie byli po slubie. Chłopak chciał by mu połowe oddała a ona mów- ze nie, ze akt podpisany i kwita. I ze ma ją spłacić, on prosił by jednak oddała mu połowę bo to nieuczciwe. Ona mówiła- podpisałes akt to masz. I widzisz? kawałek papierka jak potrafi zmienić wszystko? A kiedys ten facet mówił własnie ze papiery sa nic nie warte no i kobieta mu powiedziała:"chłopie -papiery są nic nie warte? wpakowałes się w gówno własnie przez kawałek papieru". Jednak papier duzo daje. A sece sercem.......W sercu nasza rodzina moze być nawet sąsiad jak go przygarniesz po dach.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do czerwcowa
zgadza się, że w świetle prawa.... a co do przykładu - gdyby byli po slubie to i tak by zakasowała polowe domu - inaczej by było gdyby mieli inercyzę a jeszcze inaczej gdyby kupił sam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do czerwcowa
podtrzymuje - slub ułatwi sprawy formalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwcowa doli
chyba tez własnie m.in sie bierze ślub dl atych spar formalnych ale i tez by stac sie własnie rodzina nie tylko w sercu ale tez przed bogiem oraz w swietle prawa no i aby dzieci były tzw slubne, ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PO CO ŚLUB
żebyś mogła zakładać durne topiki i zadawać głupie pytania na forum...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość torba papierowa
Zal mi osób , które potrzebują ślubu dla poczucia bezpieczeństwa. Długo byłam w konkubinacie i gdybysmy mysleli o rozstaniu , to nie odeszlibyśmy od siebie ot tak sobie , bo to takie łatwe. Jak sie kogoś kocha czy kochało , to zakurwiście trudno jest się rozstać. Więc nie pisz głupot , że jak nie jest mężem , to się spakuje i odejdzie po pierwszej lepszej kłótni. A jeśli tylko ślub trzyma ludzi przy sobie , to o dupe rozbić taki związek. Ślub wzięłam - jak już pisałam - dla podatków i żeby przyszłym dzieciom nikt nie robił przykrości - ale nazwisko też zachowałam swoje. Nie widzę w tym nic złego ani dziwnego. I od slubu nic się nie zmieniło - poza kwestiuami prawnymi. Nie dopełnił się zwiazek , bo już wcześniej był dopełniony. A w grzechu - według innych - żyję nadal - mimo że w świetyle prawa jesteśmy "rodziną". I mam to w dupie , co inni o tym myślą. Ja nie czuję wyrzutów sumienia , bo Bóg był też w urzędzie stanu cywilnego , zresztą nie bedę się nikomu tłumaczyć ze swojego rozumienia wiary. Ślub to tylko papierek , ewentualnie okazja do urządzenia imprezy. Nie ma co wyolbrzymiac zalet , związek to związek , liczy sie w nim uczucie i lojalność , a nie jakieś świstki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do głupiej doli
ty ograniczona trochę jesteś ... jak byś była taką katoliczką, za jaką się uważasz to byś wiedziała, że w Kościół nie uznaje takich związków typu : konkubinat , rozwodnicy lub ślub tylko cywilny ... a twój związek to zwykły konkubinat i co z tego że bierzecie ślub ? poczytaj sobie w archiwum wiadomości w onecie tak się wypowiadali księża , ze nawet takie osoby nie powinny przyjmować komunii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezeli spotykaja sie dwie osoby, ktore nie chca slubu i nie zamierzaja nigdy go brac, to wszystko jest w porzadku. Najgorzej jest,gdy dobiora sie dwie osoby, z ktorych jedna chce slubu,a druga nie. Wtedy jedna z nich na pewno bedzie nieszczeliwa. Jedna z nich bedzie sie czuc zle w zwiazku bez slubu, a jesli juz dojdzie do slubu,to z kolei ta druga bedzie sie czula wmanewrowana w niewygodna sytuacje. Wspolczuje,bo naprawde nie chcialbym byc w takiej sytuacji. Ja moge mowic tylko za siebie- co mi dal slub. Zaznaczam,ze sa to moje subiektywne odczucia i nikomu nie kaze czuc tak samo :) Ja mialam takie poczucie,ze przed slubem bylismy odrebnymi jednostkami- nie mowie,ze obcymi,bo to moze za mocna slowo, ale na pewno nie bylismy rodzina. SLub wlasnie to zmienil- z dwojga odrebnych ludzi stalismy sie rodzina. Wybaczcie,ale konkubinat to dla mnie nie rodzina. Jestem bardzo tradycyjna osoba, a w swietle tradycji rodzina to wlasnie maz i zona. Moze dla niektorych to tylko kwestia nazewnictwa- dla mnie to cos wiecej. Uwazam,ze slub wzbogacil nasz zwiazek- jest to jeszcze jedno wspolne wazne przezycie,ktore nas laczy w sensie emocjonalnym. Sprowadzacie slub do papierka. natomiast dla mnie ten papierek jest w tym wszystkim najmniej wazny. Dla mnie liczy sie ten mistycycm,ta ceremonia,ktora jest naszym wspolnym przezyciem-jednym z najwazniejszych w zyciu. Uwazam,ze piekne jest to,ze oboje bylismy gotowi powiedziec sobie: chce byc z toba do konca zycia, w zdrowiu i w chorobie....itd. Oczywiscie,ze osoby zyjace w konkubinacie tez moga to sobie powiedziec,ale dla mnie to juz by nie bylo to samo- bez tej pieknej oprawy, bez najblizszych, ktorzy przezywaja to razem z nami. Dla mnie konkubinat to odarcie mistycznego zjawiska z jego mistycycmu. Dla mnie konkubinat jest taki zwykly...Nagle jedna osoba mowi \"wprowadz sie do mnie\", druga sie wprowadza i juz. Bez tej magii, ktora towarzyszy slubowi. Od razu zaznacze,ze nie zgadzam sie ze stwierdzeniem,ze malzenstwo jest zwiazkiem trwalszym niz konkubinat, bo przypuszczam,ze w obu przypadkach jest sie tak samo trudno rozstac, zwlaszcza,gdy sie wiazalo z danym zwiazkiem duze nadzieje. Rpwniez kwestie majatkowe nie maja tu znaczenia. Kiedys kolega powiedzial mi,ze nie bierze slubu,bo w wypadku ewentualnego rozwodu podzial majatku to jest upokarzajacy koszmar. Ale przeciez jak sie zyje w konkubinacie,to tez przez lata gromadzi sie jakis wspolny majatek, ktory potem trzeba podzielic. No chyba ze jest zdecydowany podzial: to moje-to twoje- za lodowke ja placilam, wiec jej nie dotykaj. Ale ja uwazam,ze takie podzialy na moje i twoje nie sluza bliskosci... Ale wracajac do tematu: slub dal mi bardzo duzo w sensie emocjonalnym- uwazam,ze nasz zwiazek jest teraz lepszy (co nie znaczy ze przed slubem byl zly).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poooooomaranczka
My wzielismy tylko koscielny bo to wiele spraw ulatwia. A koscielnego nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poooooomaranczka
cholera, chcialam napisać, ze mamy tylko cywilny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem ludzi, ktorzy nie biora koscielnego,bo kwestie wiary nie sa dla nich istotne. Ale nie rozumiem tej nagonki na ludzi,ktorzy koscielnego chca. ZUpelnie jakby wziecie slubu koscielnego to bylo cos zlego. Nikt nie ma prawa wtykac nosa w sprawe religijnosci drugiego czlowieka i oceniac jego religijnej postawy. Kazdy z nas sam bedzie sie rozliczal przed Bogiem. Kim wy jestescie,zeby oceniac innych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poooooomaranczka
nikt nikogo nie ocenia. A u mnie to nie kwestja wiary tylko rozsadku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no a ..
czemu rozsadku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poooooomaranczka
Jestem optymistka i wierze, ze spedzimy ze soba reszte życia w zdrowiu, chorobie itd.Ale wrożka nie jestem i nie mam gwarancji, ze za jakis czas cos sie nie popieprzy. Nie chce tego ale nie wiem co bedzie za 10, 20 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylkomy
a my nie mamy slubu, jestesmy ze soba 8 lat...i jest nam dobrze :) w naszym przypadku slub to bedzie tylko formalnosc...papier.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pamaranczka ja tez nie wiem,co bedzie za 20 lat. Ale nie jest to dla mnie powod,zeby nie brac slubu. Czy dobrze rozumiem,ze nie bierzesz slubu,bo nie ejstes pewna,ze nie bedziesz sie za 20 lat rozwodzic? Ja tez tego nie jestem pewna (chociaz wiem,ze bede robic wszystko,bo tak sie nie stalo). Ale idac twoim tokiem rozumowania czlowiek musialby z domu nie wychodzic,nie pojdejmowac zadnych wyzwan,zadnych zobowiazan, nie wchodzic w zadne emocjonale zwiazku,bo a nuz cos sie nie uda... Wybacz,ale ja wole przezyc cos pieknego, nawet jesli wiaze sie to z ryzykiem porazki,niz nie przezywac tego w ogole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×