Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bloom

Po co ślub?

Polecane posty

malzenstwo to nie papier. ale i papier czasem jest potrzebny. jednak nie on jest najwazniejszy. a ty czepiasz sie slowek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po co slub konkordatowy? Ja chcialam byc zona nie tylko w swietle Boga- w swietle prawa tez. Poza tym uwazam,ze slub cywilny moze byc rownie piekny,jak koscielny. Sama niedawno na takim bylam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość it is me
Generalnie chcialm byc zona,a nie jakas tam...konkubina :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to brzmi dumnie żona
feee - zygam jak to słysze, to wszystko czego pragniecie w życiu? ja zostanę zoną bo tak jest lepiej ale nie dlatego że brzmi to dumnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inesss
co nie zmienia faktu, że nadal lepiej być żoną niż pierwszą lepszą kochanicą czy konkubiną ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiscie,ze bycie zona to nie jest moj zyciowy priorytet, a juz zwlaszcza nie dlatego,ze to brzmi dumnie :D Po prostu na tym topiku akurat o tym rozmawiamy. To nie jest temat pod tytulem: \"twoje zyciowe ambicje\" tylko \"po co slub\". I nie rozumiem czemu w takim razie po naszych wypowiedziach tutaj ktos wnioskuje,ze bycie zona to nasza najwieksza ambicja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjjjjjjjjjjjjjjee
zuzo odpowiedź jest prosta. laski którym facet nie chce się oświadczyć jakoś muszą sobie to zrekompensować i jadą po mężatkach, że niby są bez ambicji, kiedy tak na prawdę 90% z nich marzy o oświadczynach i ślubie. skoro one muszą być pannami, gloryfikują, bo mają kompleksy względem mężatek. mężatki ktoś chciał, je nie, wiec trzeba sie powyzywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może niekróre sa zonami
tylko dlatego ze tak wygodniej a nie dlatego że ladnie się nazywa żona..... ja nawet nazwiska nie zmieniam, poprostu żyliśmy X lat i było dobrze ale teraz weżmiemy slub bo ze slubem jest łatwoeje ot co. pozatym chcemy dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trututu
fajny topik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księża córka
Ktoś tam się denerwował , że znajoma mówi o swoim facecie "mąż" , chociaż meżem nie jest i to obłudne. I że jak jest konkubentem , to tak powinien być nazywany. Tylko jak kojarzy sie konkubent ? Pierwsze , co mi przychodzi na myśl , to zapijaczony menel , który narobił babie 5 dzieci , od czasu do czasu przychodzi do niej pić albo coś zjeśc , potem jest daje w gebę i idzie sobie. Słowo "konkubent" najczęściej pojawia sie w kronikach policyjnych. Osoby spoza środowisk patologicznych wolą unikać tego wyrazu w odniesieniu do siebie , czemu się nie dziwię. Mówią "mój chłopak" , a jak mają wiecej lat - "mój partner' , "mój facet". Jakos w naszym języku nie ma jeszcze odpowiedniego słowa. W jeżyku niemieckim mówi się"mein Freund" i wszystko jedno , ile ten freund ma lat , bo ten wyraz nijak nie łączy się z wiekiem i nigdy nie brzmi groteskowo. A jak ty taka akuratna jesteś i stosujesz odpowiednie nazewnictwo to odpowiedz mi na pytanie : czy do swojej tesciowej zwracasz się per "teściowo" ? "Teściowo , zapraszam cię na moje urodziny". Bo chyba nie mamo ? To w końcu nmie twoja mama - nie adoptowała cię , prawda ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księża córka
ja tam osobiście ślub mam , ale to było ze wzgledów praktycznych ; i niewiele on zmienił , zwiazek jak był dobry , tak dalej takim pozostał; wybaczcie , ale nie jesteśmy nadmiernie sentymentalni i nie potrzeba nam wyciskaczy łez; dla nas taka impreza to raczej targowisko próżnosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miau Miau
Heh.. moze slub to i papierek, moze mistyczne pzezycie, dla jednych zyciowa ambicja, dla innych ulawtienie. Fakt jest taki, ze ludzie od tysiecy lat biora sluby, urzadzaja wesela:-) oczywiscie ze mozna zyc bez tego i nikt nie twierdzi ze takie zycie jest gorsze a zwiazek mniej wartosciowy. Nie widze jednak powodu zeby tak potepiac tych ktorzy slub biora lub go chca. Mam sie czuc winna bo wychodze za maz? Na nikogo tez nie zamierzam krzywo patrzec bo slubu nie ma. A co do zycia w grzechu- to co powiecie na malzenstwa ktore non stop sie kloca, albo nie odzywaja do siebie-czy to nie jest grzech-w koncu lamia przysiege, ze sie beda kochac i szanowac czyz nie? Dlatego ja bym tak nie roztrzasala kto zyje w wiekszym grzechu- ci po slubie czy ci bez slubu. Kazdy ma swoje sumienie, system wartosci i niech kazdy zyje tak jak tego chce. Ja chce slubu...Po 4 latach zwiazku traktuje to jako kolejny jego etap, nastepnym beda dzieci itd ...Tak to sobie poukladalam i tak mi sie podoba Mojemu J. tez. I ciesze sie z tego :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak tylko ze
zwyczajowo mowi sie na tesciwoa "mama"- jest to ustalone przez tradycje i wlasnie podkresla, ze od dnia slubu ta kobieta do ktorej dotychczas mowilas "pani" staje sie twoja rodzina. Zgadzam sie,ze slowo "konkubent" brzmi jak z kroniki policyjnej,ale takie sa fakty- jesli ktos chce zyc w konkubinacie,to niech ponosi tego wszystkie konsekwencje- a nie wybiera sobie to,co mu najbardziej pasuje- stan wolny,ale jednoczesnie poslugiwanie sie nazwenictwem wlasciwym dla malzenstwa. Wiem,ze to sie moze niektorym wydaje blahy problem i ze sie czepiam,bo nie warto sobie tym zawracac glowy. Ja tez nie twierdze,ze spedza mi to sen z powiek, ale po prostu mnie to smieszy, ze dorosla i zdawaloby sie swiadoma swoich decyzji kobieta wstydzi sie przyznac,ze zyje z konkubentem i ucieka sie do nazwenictwa "maz". Ja nie jestem jakas zajadla przeciwniczka konkubinatu-niech kazdy zyje jak chce. Ale tez niech kazdy ponosi konsekwencje swoich wyborow. Nawet te najblahsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jaaaaaa
w 100% popieram przedmówczynię. konkubinat to konkubinat, więc co nagle z tym mężem baba wyskakuje? jak sie wstydzi, że żyje na kocią łapę to niech sformalizuje ten związek. śmieszni są ludzie co boją się nazywać rzeczy po imieniu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewcia7
Jestem ze swoim facetem ponad 4 lata, mieszkamy razem już 3, więc nie wiele raczej po ślubie mnie może zaskoczyć(chyba, że za parę lat). Jesteśmy ze sobą już tyle czasu, że wzajemna fascynacja sobą nawzajem (jak to zwykle bywa na początku związku) dawno mineła - pozostała oczywiście miłość i wiele innych sympatycznych rzeczy.W dzisiejszych czasach zawarcie związku małżeńskiego niczego nie ułatwia (kredyt w banku można wziąć razem nawet jak się nie jest małżeństwem). A wiecie dlaczego 15 lipca staję na ślubnym kobiercu? Ponieważ w ten sposób udowadniamy sobie swoją miłość, oddanie, akceptację swoich wad, wyrażamy chęć bycia ze sobą poki nas śmierć nie rozłączy! Poki śmierć!!!Czy to nie jest wystarczający powód do ślubu? Chęć ofiarowania komuś siebie na zawsze?!!!Ja po to biorę ślub! A gdzieś mam welony, bukiety i treny - to wszystko zabłyśnie tego jednego dnia i tak samo szybko zgaśnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księża córka
Konsekwencje ? Konsekwencje konkubinatu to to , że trzeba o swoim facecie mówic "konkubent" a nie "mąż" ? Przeciezto nawet brzmi śmiesznie - chodzi mi o słowo "konsekwencje" w tym kontekście. Mnie by to koło dupy latało , bo wcześniej mówiłam o nim "mój facet" (chłopak nie , bo przekroczył już 30 i niektórzy uwazają za stosowne się z tego "chłopaka" wyśmiewać , a ja nie miałam na to ochoty). Zaraz mi tu ktoś wyskoczy , dlaczego nie nazywałam go "mój konkubent". Nie wiem , kiedy przestaje się być czyimś chłopakiem , a zaczyna być konkubentem , nie ma żadnej wyraźnej granicy moim zdaniem , więc i nie jest to żaden oficjalny tutuł czy nazwa , jaki takiemu gosciowi przysługuje. To dziwne , że nie ma uniwersalnego słowa , które taka osobę opisuje - bez pejoratywnego odcienia. Wybaczcie , ale konkubent to - w powszechnym znaczeniu - właśnie taki ktoś , jak opisany przeze mnie wcześniej. Dziekuję ,postoję. Mnie tam nie przeszkadza , że ktoś o swoim chłopaku mówi "mąż". Niech sobie mówi nawet tato , co mnie to obchodzi. A teściowa to nie jest mama. I ja tego zwyczaju nie kultywuję - do teściowej się zwracam po imieniu. Mam juz mamę , jedną jedyną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewcia7
Ja też uważam, że słowo konkubent jest okropne i nie widzę w nazywaniu mężem kogoś kto nim nie jest nic strasznego. To mój ukochany i mogę sobie do niego mówić jak mi się zapragnie. I nic nikomu do tego! Na miłość boską, co to komu szkodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to tak samo
jakbys na kawalerke mowila "apartament". Pewnie,ze to nic nikomu nie szkodzi- mow sobie jak chcesz. Tyle tylko,ze to smieszne jest po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nazywanie kogos mezem
mimo,ze tym mezem nie jest,to zwykla obluda- tutaj niby laska jest taka anty-malzenska, slubu nie chce,bo po co jej papier, ale jednoczesnie uzywa slowa "maz", czyli daje do zrozumienia,ze pozostaje w zwiazku malzenskim, mimo,ze dla instytucji malzenstwa zywi niechec. Wiesz jak to sie nazywa? Obluda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Miau Miau
A dlaczego nie uzywac slowa PARTNER ...wydaje mi sie ono bardzo dobre. Nie ma wydzwieku pejoratywnego, wrecz przeciwnie- oznacza ze w tym zwiazku panuje rownouprawnienie i takie tam... Partner zyciowy to chyba lepsze niz konkubent. A maz to maz- jak ktos chce meza to niech bierze slub , jak nie to niech ma partnera. Sa jeszcze inne okreslenia- np "to moja druga polowa", lub " to jest Stasiek, Zdzisiek czy jakmutam, jestesmy ze soba", albo "to jest moje Kochanie" albo " pzredastawiam wam ....-mieszkamy razem" Wydaje mi sie ze jest bardzo wiele okreslen na pare zyjaca bez slubu- ladnych , roznorodnych , ktore mozna dopasowac do towarzystwa i sytuacji. A co do osob zyjacych w Konkubinacie a mowiacych o sobie maz /zona - nie rozmumiem tego. Wydaje mi sie ze to poprostu wyniak z wygody i tego ze chca uniknac krzywych spojrzen jakis ciotek lub ludzi o okgraniczonaych horyzontach oraz nie wysluchiwac zbednych komentarzy- dla mnie to pojscie na latwizne. Jak sie wybiera jakas droge w zyciu to nalezy byc z tego dumnym a nie sie maskowac i wstydzic. Troche wiecej sily charakteru. To wasz wybor i wasze zeycie i nie trzeba udawac malzenstwa gdy sie nim nie jest a o tejze instytucji ma sie takie a nie inne zdanie. Trzeba miec odwage o tym mowic. To jest moja prywatna opinia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fajne i prawdziwe
Wczoraj teść przy kolacji powiedział ze pewna starsza kobieta mu przy jakiejś tam okazji powiedział kawy nie niszczy sie cuktem i nie zabila smietanką, herbaty nie niszczy sie cytryną a dobrego nazeczeństwa małżenstwem nie wiem czy dokładnie tak to napisałam ale koniec tego mówi sam za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do księżej córki
sama sobie przeczysz i to dosyć głupio. teściowej nie nazwiesz matką, bo "Mam juz mamę , jedną jedyną" ale jednocześnie "Mnie tam nie przeszkadza , że ktoś o swoim chłopaku mówi "mąż". Niech sobie mówi nawet tato , co mnie to obchodzi" ciekawe, że słowo "matka" znaczy dla ciebie więcej niż "mąż" czy "tata", którymi można sobie wg ciebie dowolnie gębę wycierać. chyba za bardzo z mamusią związana jesteś... dorośnij.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malola
jak jest slub to sa zobowiazania...jedno za drugie odpowiada...a tak za chwile kazdy moze pojsc w druga strone, bez sensu..jak bedzie slub to sie piec razy zastanowi zanim podejmie decyzje ostateczna..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malola
a tak apropos wlasnie sie dowiedzialam ze zyje w konkubinacie hehe bo mieszkam ze swoim chlopakiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to malo wiesz...
chyba sie zgodzę z tym że męzem można nazywać TYLKO męża. a mamą tylko własną mame-ale to juz inna para kaloszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malola, to chyba nie kwestia slubu, tylko odpowiedzialnosci, lojalnosci, milosci i wszystkiego co sie z tym wiaze. Do bycia z kims slub nie jest potrzebny, przeciez papierek nie gwarantuje wam milosci na cale zycie! Mieszkasz ze swoim chlopakiem - i co, jak ci sie znudzi albo jak sie pokłocicie to po prostu powiesz mu spadaj? Ale jak bedziesz miala kryzys w malzenstwie to za wszelka cene bedziesz sie starala go przetrwac, bo to w koncu twoj maz, tak? Sorry, ale ja tego nie rozumiem. To bzdura. Mieszkam z moim facetem od 3 lat, znamy sie od 4, we wrzesniu bierzemy slub (cywilny) ale wcale nie po to, zeby miec pewnosc, ze trudniej bedzie nam od siebie odejsc, nie po to, zeby sobie \"zaklepac\" te druga osobe. Chodzi o to, ze to jest jakby kolejny etap naszego zwiazku. Kolejna decyzja, ktora podejmujemy razem i kolejne wspolne przezycie. W kwestii naszych uczuc czy wzajemnego traktowania nic sie nie zmienia. Ale bedziemy mogli razem placic podatki, ewentualne dzieci \"beda\" slubne, babcia przestanie pytac \"kiedy slub\" ;) i rozwiaze sie problem swiat spedzanych do tej pory oddzielnie. a tak na marginesie - juz sie nie moge doczekac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to malo wiesz...
do malinka - 3 lata mieszkasz z facetem i swięta osobno spedzcie????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w końcu
nie są jeszcze rodziną bo nie maja ślubu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×