Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutasek21

Patrzę na Niego, niby jest na wyciągnięcie ręki a ja tęsknię...

Polecane posty

Gość up................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek 21
I stało sie....kolejna "sytuacja".. zerwałam... Teraz wszysteko zależy od niego... Was prosze o jedno... wspierajcie mnie... zebym walczyla o swoje szczęście..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nasza
jak to zerwałas? jestes tego pewna?a nie warto było walczyc o ta miłośc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek 21
Walczylam przez 5 miesiecy i dluzej nie dam rady.. nie czulam zeby mu zalezalo. Kocham go ale chce tez byc kochana albo czuc ze mu zalezy. Jesli tak jest to bedzie walczyl zeby mnie odzyskac jesli nie to okaze sie ze jednak nie warto kochac za dwoje :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spark77
czesc Smutasku Zaczelam to wszystko czytac i zaczelam sie zastanawiac czy to czasem nie ja pisalam. Ja jestem troche starsza od Ciebie . Mam 29 lat. On 28. Tez jego watpliwosci czy mnie kocha. A jednoczesnie jestem najwspanialsza dziewczyna jaka mogl sobie wymarzyc. Zerwalas. Ja sie wyprowadzilam. Ciagle bylismy razem. Nawet przez ostatni miesiac juz po tragicznej rozmowie, oczywiscie sprowokowanej przeze mnie. Zastanawiam sie czy gdybym jej nie zaczela, nadal bylibysmy razem. Czasem mysle ze to ja mu wmowilam te watpliwosci. ale chyba tak nie jest. On mi idealnie pasowal - z charakteru i z wygladu. Ale czekalam az jakos sie zadeklaruje. A on peszyl sie przy tematach typu "Slub" lub "dzieci", pomimo tego ze na poczatku mowil ze chce miec ze mna dziecko. Slowo 'kocham' tez rzadko slyszalam i wydawalo mi sie to takie wymuszone. Czesto sie dolowalam, zaczynalam tego typu rozmowy i ciagle czulam niepewnosc. A z drugiej strony bylo nam razem bardzo dobrze. Zaczelam dzieki niemu robic tyle nowuych ciekawych rzeczy. I on chcial spedzac ze mna czas non-stop. Bylismy razem troszke ponad rok. Od razu zaczelismy pomieszkiwac, raz u niego, raz u mnie. Od kwietnia mieszkalismy tylko u niego. A ja wynajelam swoje mieszkanie. Nie minely dwa miesiace a sie wyprowadzilam. Sama wynajelam mieszkanie. Teraz siedze sama w nowym miejscu. Ale mam przynajmniej internet. Nie martw sie Smutasku. Nie jestes sama. Wydaje sie ze jestesmy w bardzo podobnej sytuacji. Dodam, ze ja tez czekam na cud.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spark77
aha, moj chlopak mowil ze on nie potrafi mowic o milosci. Ze to nie jest tak ze mnie nie kocha, ale on nie potrafi mowic o tym. Jakos nie chce mi sie w to wierzyc. Gdybym byla dla niego podla suka pewnie by mnie kochal i mowil mi o tym wyraznie. A on mi na to ze "mądrze mówię". Szkoda. On sam sie nie moze w tym polapac. Jak do cholery ten swiat jest urzadzony! Co teraz porabiasz Smutasku. Czuje ze razem sierotki sie smucimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek 21
Mój jak był pewny nie miał problemu z mówieniem o tym co czuje. Nadal mówił o ślubie o dzieciach sam, nie wymuszałam tego. Wiem że wczoraj po zerwaniu rozmawiał z moim przyjacielem. Mówił że chciał by się ze mna ożenić... w góle to była ciężka noc. poszliśmy do klubu ja ze swoimi znajomymi byłam wcześniej on ze swoimi najpierw mieli popić trochę w domu pod humor i dołączyć do nas. Przyszli usiedli przy stoliku. On nie przywital sie ze mna. Tzn rozmawialismy wszyscy ogolnie ale czulam sie tam bardziej jak kolezanka i nie spodobalo mi sie to, wkurzylam się on widzial ze cos jest nie tak ale nie probowal wyjasnic dopiero po ok godznie poprosilam go zebysmy porozmawiali. Wyszlismy z sali, powiedzialam mu o co mi chodzi stwierdzil, ze robie z igly widly. i to ze mam zly humor to nie znaczy ze On ma sobie psuc swoj humor i psuc sobie zabawe. I ze On nie wie o co mi chodzi ze to moj problem. Ja mu powiedzialam ze zawsze myslalam ze jesli mu albo mi cos nie pasuje to ze powinnismy o tym rozmawiac i wydawalo mi sie ze On tez tak mysli, i że jeśli ma byc tak ze cos mi nie pasuje a On to olewa i mowi ze to nie jego problem to nasze bycie razem nie ma sensu, bo nie chce takiego ukladu.Wkurzyl sie mocno, rozwalil szklanke z piwem o ziemie i odszedl... Poszedl po nastepne piwo..nastepne :/ w miedzy czasie rozmawial z tym moim przyjacielem bo wszyscy razem planujemy wyjazd w gory na sylwetra rozmawiali o tym, i o Nas, wiem ze mowil jak bardzo mu na mnie zalezy ze chcial by ze mna wziac slub itp W pewnym momencie zauwazylismy ze ochrona do kogos sie przyczepila okazalo sie ze to jakis znajomy mojego chlopaka, nie przyszedl z nami . Byl bardzo pijany ochrona chciala go wyrzucic przed lokal, wiec moj chlopak ze swoim kolega powiedzieli ze Oni go wsadza do taksowki zeby nie wyrzucali go. Wsadzili go do taksowki ale ochrona nie wpuscila ich spowrotem do lokalu. Zaczeli sie klucic dlaczego nie nie pozwolili im nwet wrocic po kurtki. Ochroniaz rzywalil mojemu chlopakowi, ten zadzwonil po policje, policja przyjechala i... zgarnela mojego chlopaka na wytrzezwialke :/ dopiero sie zorientowalam ze nadal pisze o nim "moj chlopak" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spark77
tak. i On z dużej litery. Chyba trzeba sie na nich wkurwic, a nie tylko żal hodowac w sobie. Bo to prostsze. I nie szukac kontaktu. Wczoraj moj byly byl ze mna po rzeczy z mojego mieszkania, tamtego co wynajmuje innym ludziom. Bylam dla niego oschla. Straszne! On pytal co u mnie, a ja na to ze dobrze. Ale nie spytalam co u niego. Malo tego. Jak doszlismy do mnie przypomnialam mu ze pozyczyl ode mnie pieniadze na szkole. Ma mi oddac 1000 zl. Czulam sie troche podle, a widzialam ze jego zmrozilo ale powiedzial ze odda. On chyba o tym zapomnial! Bo to tak dawno bylo. Poza tym wspolnie wydawalismy juz pozniej pieniadze. Czulam ze powinnam byla sie upomniec. Bo w koncu czemu mam mu sponsorowac studia? Ale czemu mi z tym tak zle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spark77
troche nie rozumiem reakcji twojego bylego. Zachowal sie jak furiat, z tym rozbijaniem szklanki z piwem. Pocieszajace moze byc to ze mowi innym jak mu zalezy itd. Ale czy na prawde, skoro Ty siedzisz jak jakas pierwsza lepsza kolezanka na tej samej imprezie? Szczerze? to mysle ze wspolne imprezy sa zlym pomyslem. Niech sie dobrze bawi sam. Skoro tak mu na tym zalezy. Chcialabym zeby nasi faceci do nas wrocili. Naprawde. ale nie za wszelka cene. Niech sie zdecyduja. Moze pokaz mu ze az tak Ci nie zalezy. Moze wtedy bedzie wiedzial co czuje. poczuje ze zabraklo kogos waznego w jego zyciu. Mi jest bardzo szkoda naszych wzajemnych kontaktow. Ale wiem ze za kazdym razem jak bede sie z nim spotykac, potem zostane sama i bede ryczec. I po co mi to. Musze zapomniec o nim. A czy wroci, to tylko od niego zalezy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek 21
Tak, dokladnie tak sie zachowal.. szklanka tak jak by wypadla mu z rak nie rzucil nie czy cos tylko upuscil ale to akurat nie ma wiekszego znaczenia. Mam nadzieje ze dzis rano jak se obudzil i pomyslal o tym co sie stalo to dotarlo do niego ze mnie stracil. Podobno faceci czasem musza stracic zeby docenic co a raczej kogo mieli. Chciala bym byc nadal z nim bo go kocham, nie chce wszystkiego rpzekreslac, tego co bylo i wszystkich planow. Ale nie za wszelka cene.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek21
Pogodzilismy sie. Poprosil o rozmowe wytlumaczyl o co chodzilo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spark77
Czesc! A o co chodzilo? Jak tłumaczył? Chyba dobrze ze sie pogodziliscie. Czy z rozmowy wnioskujesz ze bedziecie jeszcze razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek21
Powiedzial jak z jego strony wygladala ta sytuacja i dlaczego tak sie zachowal. Przyeszedl na impreze pozniej niz ja, siedzialam przy stoliku ze swoimi znajomymi i z jego bardzo dobrym kolega, gadalismy itp. Powiedzial ze najpierw jak to zobaczyl to ucieszyl sie ze widac ze jestem w dobrym humorze. Ostatnio mialam duzo problemow rodzinnych przez co czesto bylam w zlym humorze. Ale jak to powiedzial.. im dluzej gadalam z tym jego kumplem smialam sie itp tym bardziej zaczynal byc zazdrosny.. ze On nie potrafi sprawic zebym sie tak usmiechala ( to On tak uwaza, nie ja, przytaczam tylko jego slowa). Byl poszedl sie przejsc, bo nie chcial zeby i mi sie popsul humor wiec chcial sie uspokoic i wrocic.. tyle ze jak wrocil to ja juz bylam na niego zla a reszta juz sama sie potoczyla... Teraz jak na to patrze to mam wrazeie ze sytuacja rodem z dyskoteki dla 12latkow.. mysle ze alkohol tez zrobil swoje. Pogodzilismy sie, prosil zebym nie odchodzila, powiedzial ze tylko ze mna chce byc do konca zycia, ze juz nie ma zadnych watpliwosci. Ale tez ze nie powie "tego" (ze mnie kocha) bo gdyby teraz uzyl tych slow to wygladalo by jak by mowil to tylko po to zeby zatrzymac mnie przy sobie a On nie chce zeby slowa 'kocham" bylo jak narzedzie. Mysle ze bedzie dobrze :) przynajmniej mam taka nadzieje. Sporo rozmawialiśmy, wyjaśniliśmy sobie co było nie jasne tzn glownie co mi lezalo na watrobie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek21
Poszedł miało być a nie "był poszedł.." :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutasku...przeczytalam tylko pierwsze posty z Twojego topiku...nie wiem jak jest teraz bo troszke czasu minelo,moze sie cos zmienilo na lepsze jesli tak to gratuluje...ja jestem na podobnej drodze...minal pewien okres zauroczenia,teraz jest zle...ja jestem taka sama on nie...meczy mnie,czuje ze tak dalej ja nie wytrzymam....on ciagle robi awantury o byle co...bluzga,pije ,wyzywa sie na mnie...a potem nie przeprasza nawet....ale wiem ze kocha...jest kochany jesli chce...nie wiem czy jest sens dalej to ciagnac z jednej strony cierpiec a z drugiej tak mocno go kochac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teraz czytam po kolei caly topik bo cos czuje ze na dluzej tu zagoszcze...widze smutasku ze i wiekowo jestesmy podobne ja i Ty 21 lat Twoj i moj 23 lata i mniej wiecej podobna sytuacja... bardzo dalo mi do myslenia to co na 1 stronie napisala kaska4 o tym ze mozna sie ktorego pieknego poranka obudzic u booku okmpletnie obcej osoby... oraz to co napisala mariolek....ja boje sie tego ze juz nigdy nie pokocham kogos tak mocno jak jego...ze ta skaza na mnie pozostanie i juz na nikogo nie bede potrafila spojrzec tak jak na niego...zreszta mam tego dowody...w kazdym widze skaze...ubytek pewny... kazdego probuje do niego porownywac... i widziec tylko jego... do podupadlej duszyczki choc nie wiem czy jeszcze tu zagladasz....co do powaznego zwiazku gdy zar juz minal-to chyba przede wszystkim jako fundament zaufanie ale takie glebokie ze nawet jesli macie chwile slabosci ,jedno lub drugie sie oddala to ta druga strona ufa i wie ze On/Ona nie zrobi nic co mogloby zepsuc Wasz zwiazek gdy niesnaski,sprzeczki mina(mam na mysli glownie zdrade) tak ja to widze to co tu jedna osoba przytoczyla- \"Puść wolno to, co kochasz, jeśli wróci - jest Twoje, jeśli nie - nigdy tak na prawdę nie było\". Wydaje mi sie ze te slowa maja ogromna glebie...ja zastosowalam sie do nich juz od pewnego czasu...co bedzie? jaki efekt przyniosa? zobacze....nic nie mam juz do stracenia...jesli odejdzie..jesli nigdy juz sie nie odezwie,nie wyciagnie pierwszy reki to znaczy ,ze....tak po prostu mialo byc...nie bede cierpiec...najgorsze tylko ze wspomnienia pozostana na zawsze... Ja nauczylam sie jednego-czasem trzeba zrobic radykalny ruvh w jedna lub w druga strone tak zeby tej drugiej osobie dac taki jakby policzek oprzytamniajacy,zeby sie ocknela i zobaczyla ze cos pieknego przechodzi jej wlasnie kolo nosa spark77-jak dla mnie jesli moge zabrac glos w Twojej sprawie bardzo dobrze zrobila! tylko pogratulowac odwagi i samozaparcia....w momentach gdy uczucie bierze gore ciezko o takie zachowanie jak wlasnie Twoje. a w ogole zauwazylyscie ze tak wlasnie jest jak mowi spark77.... ze mezczyzni kochaja wlasnie te zołzowate suki? ze wtedy jakos czuja respekt,taka kobiete musza stale zdobywac bez wzgledu na to ile jestescie razem,nie ma takiego moemtnu keidy mezczyzna powiedzialby-tak jest Moja... albo tez zauwazylam taka zaleznosc...moze to tylko u mnie moze to tylko ja jestem jakas dziwaczna ale widze ze jesli facet b.kocha stara sie i wogole ach i och super extra to wtedy ja jakos tak podchodze bardziej z dystansem olewczo i nie ma tu znaczenia przyslowie ze to slomiany zapal,nie! i na odwrot ze ja sie staram gdy widze ze mezczyzna jest bardziej zimny...nie wiem moze jestem taki typem ze lubie zdobywac? no nie smiejcie sie ale zawsze mnie ciagnelo do takich \"ciezkich\" typkow pod wzgledem nieosiagalnosci.Albo tez druga opcja wyjasnienia tej sytuacji to taka ze musi byc jakas rownowaga w zwiazku-nie moze chciec oboje ;) ktos musi przewazac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spark77
Smutasku Bardzo się cieszę, że znowu jesteście razem. On musi Cię kochać i powiedz mu ze jest idiota jak mysli ze miłość to ciągle motyle w brzuchu. Chciałabym żeby mój tak zrobił....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spark77
anabelka21 Ja każdego mojego chlopaka kochalam, moze nie kazdego od poczatku, ale jak czulam ze to nie to, to przynajmniej probowalam zerwac. A oni czekaja az to kobieta zacznie rozmowe. Sami nigdy nie powiedza. Przynajmniej w moim przypadku. Ale mnie nie ciagnie do drani. Moj ostatni chlopak bardzo mnie szanowal i dobrze traktowal. Gdyby jeszcze mowil mi ze mnie kochal, kochalabym go jeszcze bardziej i staralabym sie bardziej. A tak to nawet jak chcialam sie starac to troszke sie chamowalam zeby nie wyszlo ze to mi bardziej zalezy. Czy mowilam juz ze jestem rozwódką?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spark 77 z tymi draniami to mam troszke tak samo ;) to chyba jakis nalog,kiedy facet jest dla mnie super kochany to...nie wiem jak to ujac....jakbym szukala dalej i chciala czegos wieccej,taki mezczyzna chyba nie da sie nam kobietom wykazac....i fakt tez wtedy jest pewna bariera zeby nie pokazac jak bardzo nam zalezy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joasinek
smutasku przeczytalam twój topik ciesze sie że jestescie znow razem bo ludzie ktorzy sie kochaja powinni byc razem zycze Wam szczęscia i miłosci po kres 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek21
Faceci wolą zołzy a my wolimy drani... Coś w tym jest, jeśli chodzi o mnie to co prawda nie aż tak dosłownie. Lubię być zdobywana nie ukrywam tego, ale jeśli z kimś jestem i jest On na każde moje skinienie to po pewnym czasie zaczyna to nudzić. Drani jako tako to nie bo jednak lubię być dobrze traktowana przez kogos z kim jestem i sama też wydaje mi się że dobrze traktuję mojego ukochanego :) Mi zawsze najwazniejsze bylo zeby zachowac pewnie stopien indywidualnosci zeby oprocz zycia razem miec tez swoje sprawy, wydaje mi się że jeżeli kobieta jest w pewien sposób tajemnicza ( i tu nie chodzi o ukrywanie czegos tylko poprostu nie spowiadanie sie z kazdej przezytej bez niego minuty. Jesli zapyta nie ukrywam nic) to zawsze bedzie to faceta pociagało. Z resztą to chyba działa w obie strony :) "Partner powinien być towarzyszem drogi, nie jej celem" A co do powiedzenia "pusc wolno to co kochasz, jesli wroci jest Twoje, jesli nie - nigdy tak na prawde nie bylo" Zeby tak zrobic trzeba duzo odwagi ja mam jej za malo bo nie odwazylam sie na ten krok odrazu jak mi o tym powiedzial. Moze tez to nie do konca tak bo nigdy nie trzymalam go na sile, wrecz przeciwnie chcialam zeby wszystko bylo jego wyborem swiadomym i przemyslanym, zeby nic nie robil pod moim naciskiem. Ja nie zastosowalam sie do tego powiedzenia, i na dzien dzisiejszy nie zaluje, mam nadzieje ze to sie nie zmieni :) Powiedzial mi ze mial te watpliwosc min. dlatego ze jak myslal czy bedzie w stanie prezyc cale zycie z jedna tylko kobieta to nie byl tego pewny, bal sie tego. A teraz mowi ze to jego najwieksze marzenie zeby reszte zycia spedzic ze mna zeby za 50 lat obudzic sie w lozku ze mna w ramionach :) Spark77 Życzę Ci z calego serca zebyś była szczęśliwa. Niezależnie od tego co sie stanie, w którą stronę się całą stuacja dalej potoczy. Mam nadzieję że nie będziesz żałowałą zadnych decyzji. Dlaczego masz wrazenie ze "wmowilas mu te watpliwosci"? Jak On sie teraz zachowuje w stosunku do Ciebie? Macie jakis kontakt?Czy tylko taki formalny? anabelka napisz coś więcej jak sytuacja wygląda u Ciebie? Nie Jesteście razem?Macie jakiś kontakt, widujecie się? joasinek - dziekuje :) SweetDreams - niestety ale musze sie z Tobą zgodzić... "człowiek najbardziej odczuwa smotnosc kiedy siedzi obok osoby ktora kocha i wie, ze nigdy nie bedą razem" albo "...i wie ze Ona nigdy nie poczuje tego samego" :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spark77
nie kontaktujemy sie. Ale we wtorki chodzimy razem na rysunki. z tym ze on do innej pracowni. ale zawsze przychodzil do mojej. zaobaczymy jak bedzie w ten wtorek. Nie mozemy sie wcale juz nie kontaktowac bo u niego jest moja lodowka, rower, zdjecia (nie oddal mi razem z innymi drobiazgami), krzesla, kasety, czajnik elektryczny i jeszcze kilka rzeczy. Nie moglam ich zabrac tutaj, bo malo miejsca a jemu sie na razie przydadza. Dobranoc, ide spac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek21
Dobanoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
od 2 lat jestesmy razem ale od pol roku...nie wiem czy tak dalej jest...to juz wegetacja,ja juz chyba nawet przestalam tesknic,wszysytko bylo pieknie cacy,poczatki znajomosci z nim to byl istny raj,to bylo cos wiecej niz moglam sobie wymarzyc,byl cudowny. Moj wlasny ideal...tera czytajac Wasze wypowiedzi wiem ze to bylo wlasnie to zauroczenie ktore juz minelo....czy go kocham? kocham bardzo i nic tego nie zmieni,on tez...spytacie pewnie skad to wiem...po prostu wiem,nasz zwiazek byl oparty przede wszystkim na tym \"innym\" niz kazdy zwiazek zaufaniu...ja po prostu wiem ze nawet jesli jest miedzy nami zle on niczego nie zrobi... nic co mogloby mnie zranic...ale...potrafi byc zlosliwy.dogryzac mi,mnie to zmeczylo...powiedzialam gdzies tam w srodku,ciche i niesmiale koniec...i tak bylo od jakiegos kwartalu wszystko sie zmienilo,przede wszystkim ja sie zmienilam,moje nastawienie do niego....nie wiem czy jeszcze chce byc z nim...powiem tak-chce byc szczesliwa ale juz nie przy jego boku...chce miec stabilny zwiazek a nie uklad pelen niejasnosci i ciaglego napiecia...ale z drugiej strony...nie chcialabym go zobaczyc nigdy z inna kobieta...to troszke taki pies ogrodnika..sama nie wezme ale i nikomu nie oddam...nie umiem tego wyjasnic,wiem ze wystarcy moje jedno slowo...i wszystko byloby jak dawniej...pytanie tylko do kiedy? do momentu jego nastepnego wyskoku...nie nie,nie mowie o zdradzie... Wiecie czego sie najbardziej boje...tego ze nikomu innemu nie bede potrafila ufac tak jak jemu...nawet teraz gdy jest tak daleko przepraszam ze Wam zawracam glowe...ze tu to wylewam...zmeczyl mnie juz placz...chyba nie potrafie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek21
Nie przepraszaj, na prawde nie masz za co! Jesli jestes pewna ze sytuacja by sie powtarzala to chyba rzeczywiscie bez sensu wracanie, ale czy jestes pewna ze tak by bylo? Być może dostał tak porządną nauczkę że coś się w nim zmieniło? Nie chcę ani go bronić, ani namawiać Cię do niczego ale z tego jak widzę w jaki sposób o tym piszesz.. ja chyba bym jednak walczyła. Choć z 2 strony ile można walczyc? Każdy ma jakieś granice i jeśli w środku coś pęknie to już nie powróci się do tego co było wcześniej. Jesteś pewna że u Ciebie juz to nastąpiło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutasku ja jestem naprawde osoba ktora ma na minusie cierpliwosc...w stosunku do niego wykazalam sie i tak zbyt duza dawka spokoju,znosilam wszystkiego jego fochy dasy bo wiedzialam ze i tak potem bedzie jak dawniej,choc ani razu mnie za to nie przeprosil...pare dni temu chcial mi zagrac na nerwach i oznajmil ze wykasowal mnie z gg,z telefonu moj numer..wiem ze w srodku on cierpi bardziej ode mnie,ale nie umie tego pokazac...to taki typowy przyklad faceta twardziela ktory za cene swego honoru i tej pieprzonej meskiej dumy stracil mnie... ja juz nie wroce...jeszcze chce ale juz nie potrafie,to takie sprzeczne ale chyba tylko Wy mnie rozumiecie,znajome sie ze mnie smieja,wstyd mi im to juz mowic,zwierzac sie bo one juz dawno mowily mi ze jakby byly na moim miejscu to by go kopnely w d*** . mi jest ciezko bo ja go znam ,wiem jaki potrafi byc jesli chce... Smutasku mowisz ze Ty bys walczyla...ale o co ja mam walczyc? nakreslilam tutaj powierzchownie moja sytuacje... widzisz jakis sens?mam go przepraszac?bo tego on teraz oczekuje... ja tez mam swoj honor i nie potrafie ciagle byc miekka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spark77
Ja tak mialam dosyc mojego bylego meza. Potrafil mnie bardzo ranic. Byl emocjonalnym gowniarzem, ktory powtarza mi ze mnie kocha ale z jego czynow wynika co innego. Oczywiscie nie zawsze tak bylo. Kiedys bylam bardzo szczesliwa, dlatego za niego wyszlam. Jak sie rozstalismy, naprawde odetchnelam z ulga. ale z nim sie psulo jakis rok przed rozstaniem. Tzn tak powaznie psulo sie . Bo wczesniej bywalo lepiej i gorzej. Nie bylo prawie seksu, a on nie widzial problemu. Moze to smieszne ale mysle ze fizycznie mnie nie zdradzil. Ja niestety nie moge sie tym samym pochwalic. Ale w sumie nie zaluje, bo ten facet na boku, pomimo ze szybko z nim skonczylam bo go nie kochalam, pozwolil mi calkowicie sie oderwac od tego zwiazku, ktorego trzymalam sie pomimo tej calej beznadzieji. Dal mi sile zeby to zakonczyc. Mojego ostatniego chlopaka nigdy nie zdradzilam, ani mi to na mysl nie przyszlo. Bo byl dla mnie dobry i z seksem nie bylo problemow. Nie mowie ze jak jest problem w tej sferze to zaraz trzeba zdradzac. Brzydze sie zdrada. Ale jezeli mezczyzna z ktorym jestes traktuje seks jako akt łaski wobec kobiety, ktora wg niego jest nimfomanka bo chce seksu czesciej niz raz na miesiac... Nie znam szczegolow anabelka, wiec nie chce sie wypowiadac na temat Twojego zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spark77
A tak w ogole to czuje sie teraz jak w jakims koszmarnym snie. To juz troche za dlugo trwa. Nie moge zrozumiec. Jak on moze mnie nie kochac!!! Przeciez bylo tak dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
emocjonalny gowniarz to chyba najtrafniejsze okreslenie jakim mozne okreslic(juz) mojego bylego faceta.Wiecie wczoraj duzo przemyslalam,najwiecej dala mi do myslenia postawa Spark77...Ty zachowalas zimna krew czego skutkiem bylo ze wyszlas z tego zwiazku z twarza,mnie zmeczylo juz odgrywanie roli Meskiej Lady...ze to zawsze ja musze sie o niego starac,zabiegac a on strzela fochy jak baba i łaskawie raczy mi wybaczyc ze (uwaga!) obrazilam sie na niego za to ze wyzwal mnie od idiotek,cudownie nieprawdaz? Dziewczyny prosze powiedzcie cos co na zawsze mnie do niego zrazi i sprawi ze nawet jesli sie odezwie ja nie ulegne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×