Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość żukmruk

Dlaczego tak się dzieje?

Polecane posty

Gość żukmruk

Mój mąż po 10 latach znajomości i 6 latak małżeństwa powiedział mi, że już mnie nie kocha. Załamałam się, ponieważ sądziłam do tej pory, że w naszym związku nigdy nie bedzie kryzysu. Praktycznie wogóle się nie sprzeczamy, o wszystkim sobie mówiliśmy, mąż nieustannie powatarzał, jak bardzo mnie kocha i jak wspaniałą kobieta jestem. Po tygodniu od swojego wyznania stwierdził, że popełnił błąd, nazwał siebie głupcem i stwierdził, że jestem dla niego wszystkim. Minęło dwa miesiące i niby jest wszystko w porządku, tyle że mój mąż przychodzi do domu włącza telewizor, po godzinie siada do pracy przy komputerze, potem idzie spać. Czasem mnie przytuli, na moje pytanie, czy kocha, odpowiada twierdząco. Mimo wszystko coś jest nie tak, mam wrażenie, że to ja proszę o miłość. Po raz pierwszy widzę też na jego twarzy obojętność, czasami ironię. Pytam sie go, obawiając się najgorszego, czy wszystko jest w porządku i czy jest ze mną szczęśliwy i niby tak jest. To dlaczego wydaje mi się, że jest wręcz przciwnie, sama nie wiem, może popadam w jakąś fobię. Zabawne, że po 10 latach kocham go tak mocno, jak na samym poczatku, mam wrażenie, co właściwie traktuję jako głupotę, że bez niego moje życie traci sens. Właściwie to nawet nie oczekuję od Was jekiejś rady, weszłam tu przypadkowo i pomyślałam, że jest to jedno z niewielu miejsc, gdzie mogę się wyżalić, ponieważ nie mam komu o tym powiedzieć, od 6 lat żyję tylko z mężem i praktycznie nie mam koleżanek, a na pewno nie posiadam przyjaciółek, które zechciałby tego wszystkiego wysłuchać. Wobec braku jakichkolwiek kryzysów w naszym małżeństwie czuję się bezradna i bardzo mnie to wszystko rani, a przede wszystkim obojętnośc u człowieka, którego kocham ponad wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć, Wiesz co, wydaje mi się, że popełniłaś jeden zasadniczy błąd, a mianowicie oddałaś sie cała męzowi. Chodzi mi o to, że przez te wszystkie lata żyłaś tylko dla niego. Rozumiem, że go kochałaś i kochasz nadal, ale jak sama zauważyłaś nie masz znajomych, przyjaciół. Myślę, że po prostu popadliście w rutynę, i może okrutne tak pisać, ale męża znudziła ta sytuacja. Chyba najlepszym sposobem, ja tak bym zrobiła, byłoby wzbudzenie w mężu zazdrości. Zacznij bardziej dbać o siebie, zacznij wychodzić na spotkania ze znajomymi ( odśwież satare zajomości), jakaś kosmetyczka, nowa fryzura, kino itp. Nie możesz pokazać, że boisz sie, że on Cie zostawi. Musisz spowodować, żeby znowu mu na Tobie zależało i chciał z Tobą cieszyć sie życiem. Zaproponuj może coś szalonego, cos czego nie robiliście i on nie spodziewałby sie tego po Tobie. Zastanów się, pomyśl i do dzieła. Nie możesz sie załamywać i poddawać, godzić sie na takie traktowanie, o ile zależy Ci na Nim i na prawde Go kochasz. Pozdrowienia i głowa do góry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A ja do ciebie inaczej
http://www.feminoteka.pl/print.php?type=N&item_id=612 ---------------------------------------------------------------------------- Nie mów na mnie idiotka Zofia Milska-Wrzosińska Ludzie nie wierzą, że można znosić takie traktowanie. Mówią: "Jak możesz na to pozwalać? Czemu nie odejdziesz?". Nie rozumieją, jak dramatycznie trudno odejść od części siebie. Osoby uwikłane w układ psychicznej przemocy są mistrzami w kreowaniu uzasadnień własnej bierności i przyzwolenia. I nie chodzi o te najprostsze: gdzie pójdę... jest dobrym ojcem... zabiłby mnie chyba. Oto, co na głębszym, często podświadomym, poziomie mogą myśleć ofiary: Byłabym złą, mściwą, wredną babą, gdybym zaczęła się sprzeciwiać. I to by było najgorsze, bo nie wolno być kimś takim - nienawiść zatruwa człowieka. Jak będę zawsze dobrą, kochającą żoną, to może on zrozumie, że zasługuję na lepsze traktowanie. Mój ojciec był dużo gorszy, a na starość, jak umierał, to mu się odmieniło. Przysięgałam, że na dobre i na złe... I miałabym, ot tak, odejść, bo mi się ten model przestał podobać? Od krzyku i wyzwisk się nie umiera. I nie ma co przesadzać: przecież na co dzień jest dobry, tylko czasem ma zły humor, no to trzeba umieć wcześnie rozpoznać, po prostu schodzić z drogi i tyle. W końcu przecież nie bije, dba o mnie i dzieci. Nie róbmy z igły wideł. Jest taki zazdrosny, bo mnie bardzo kocha i po prostu chce być ze mną jak najbliżej, mieć mnie całą dla siebie. Gdyby nie kochał, po co miałby tak dręczyć mnie i siebie? Ja przecież widzę, że on cierpi. Sam znacznie bardziej się swoim zachowaniem gryzie niż ja. Widzę to po nim, przecież znam go najlepiej. A jak człowiek żałuje, to nie można być zawziętą. Ze wszystkich myśli obronnych stosowanych przez ofiary najbardziej nieprawdziwa jest ta, że od tego się nie umiera. Od wyzwisk, nękania i poniżania przez najbliższą osobę niezauważalnie, ale nieuchronnie umiera dusza - i sprawcy, i ofiary. Dlaczego ofiary tego nie czują, dlaczego mają potrzebę samooszukiwania? Bo kiedyś ich - albo ich matek - godność została złamana. Doświadczyły, że dziewczynka, kobieta to ktoś gorszy, kto ma się podporządkować i nie ma dla niej innej drogi. Czasem są po swojemu dumne, że potrafią to znieść. Przecież najgorsze ze wszystkiego to być "złą kobietą". Bo jest w nich głód miłości, a miłość zaborcza i wyłączna wydaje im się największym, najprawdziwszym zaangażowaniem. Sądzą, że tworzą wyjątkową parę, a krytyczni obserwatorzy nie mają pojęcia o tak głębokiej miłości, udręce i oddaniu. Bo nie widzą granicy między sobą a człowiekiem, z którym się zbliżyły. Codziennie odczytują swoje uczucia i wartość z trwożliwie podglądanego wyrazu twarzy partnera. Nie mają oddzielnej woli, myśli, planów. Dobrze ilustruje to sformułowanie jednej z bohaterek reportażu: "Gdy pytałam, czy wobec tego mogę sobie znaleźć pracę..." Jej umysł został tak wytrenowany, że podległość stała się normą, autonomia - przejawem wrogości i demoralizacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żukmruk
Rzesa, nie należę do kobiet zaniedbanych, mało tego fryzurę zmieniam non stop, zawsze jestem dobrze ubrana, przynajmnie tak mi się wydaje. Jestem wysoka, szczupła i zdecydowanie pogodna, ale faktycznie masz rację, oddałam całą siebie mężowi. Wiem ,że popełniłam błąd. Żyłam jego życiem, a on do jakiegoś czasu żył moim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żukmruk
Ten link do testu nie działa:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żukmruk
Nie wiem, czy ten schemat przemocy psychicznej pasuje do mnie:). Być może do tej pory inaczej definiowałam tego typu przemoc. Jestem energiczna i rzadko daję sobie w kaszę dmuchać, wszelkie inne sfery mojego życia traktuję jako zależne ode mnie i to ja je kształtuję, nie one mnie. Zawsze byłam perfekcjonistką, jeśli wiem ,że coś zrobię źle, to wcale się za to nie zabieram do momentu, aż jestem przekonana, że wyjdzie doskonale. Wiem, że w związku z moim mężem popełniłam błąd. Potrafię zdefiniować przyczynę, natomiast nie umiem poradzic sobie ze skutkami. Poznałam go mająć lat 16, wyszłam za mąż mając lat 20, dobrowolnie bez wizji posiadania w niedługim czasie dziecka. Kochaliśmy się niesamowićie i tak było przez 6 lat. NIe żyliśmy w luksusie i nie żyjemy nadal. Zmagaliśmy się w tym czasie z brakiem pieniędzy, moją chorobą. Było ciężko, ale on był zawsze przy mnie, a ja przy nim. Dojerzewałam przy nim, zamieniałam się z dziecka w kobietę. Zawsze uśmiechnięta, energiczna. To on był moim pierwszym i jedynym partnerem w łóżku. Razem się uczyliśmy, zawsze starałam się urozmaicać nasze życie erotyczne, i zawszr chciałam dobrze wyglądać dla niego i siebie. Teraz nadal nie jest lekko, mąż ma pracę, ale dopiero zaczyna studia, ma 30 lat. Ja jestem po studiach, ale "bujam się od jednego miejsca w drugie". Czy się uzależniłam od niego, tak. Czy potrafię się uwolnić i zawalczyć w innych niż dotycchczas posób, nie wiem. Uśmiechy, słodkie słowa, rozomowa i mój zadbany wygląd, chęć bycia mu partnerką juz nie działają. Być może to brak dziecka, ale na razie nie chcieliśmy go we dwójkę ze względów finansowych i braku świadczeń dla mnie na wypadek ciąży. NIe wiem:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ma kochanke na bank

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ma kochanke na bank
powiedzial z nie kocha bo obiecal kochance ale jak wiekszosc facetow boi sie przelomowych decyzji w swoim zyciu i wycofal sie z tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żukmruk
He, he to chyba ma kochankę wirtualną, ponieważ ciężko pracuje, ale wraca natychmiast po pracy. Weekendy spędzamy razem. Mój mąż jest wygodny, boi się ryzykownych decyzji. Zawarliśmy kiedyś układ, że będziemy wobec siebie na tyle uczciwi, że powiemy sobie w takim wypadku prawdę. Zresztą sama mu dałam wybór, proponując, że wyjadę do siostry na 2 miesiące i niech przemyśli całą sprawę. Zawsze jak zdecyduje, że nie chce być ze mną, to nie wrócę, nie chciał takiego rozwiązania. My nigdy nie rozstaliśmy się na dłużej niż 4 dni, i zawsze wiedziałam, gdzie mąż jest, co robi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ma kochanke na bank
gdyby byl taki wygodny jak twierdzisz nie powiedzial by ci ze cie juz nie kocha tylko przemilczalby to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żukmruk
Może i masz rację, ale dlaczego nie skorzystał z propozycji rozstania się. Tak byłoby dla niego wygodniej, w wypadku, o którym mówisz. Nie wiem, co mam robić, jest dla mnie wszystkim. Jak można być tak naiwnym i romantycznym, by wierzyć w wielką miłość na zawsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ma kochanke na bank
mężczyźni juz tak niestety mają ze wolą tkwić w zwiazku i miec kochanke niz podjac decyzje i odejsc ten strach przed odejsciem jest tak silny ze malo który decyduje sie na to, potrafia spotykac sie z kochanka latami nasze spoleczenstwo narzuca taką presje spotykaja sie latami z kochanka i latami obiecują kochance ze odejda moze byc tak ze ten twoj mial chwile slabosci a pozniej sie opamietal przeanalizowal ile moze stracic przeanalizowal trudnosci z podzialem majątku trudnosci z rodziną, dziecmi itd wiec wolą dlatego prowadzic podwójne zycie ja bym na twoim miejscu sprawdzila czy aby na pewno nie ma nikogo pamietaj ze zona dowiaduje sie zawsze ostatnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żukmruk
Zabawne, że odpowiadasz mi w ten sposób, ponieważ mam wrażenie, że nie czytasz moich uwag, tylko idziesz w zaparte. Piszesz o dzieciach, my ich nie mamy, co nadmieniłam. Sprawdzić? Nie będę śledzić mojego męża, przeglądać jego komórki i podejmować tego typu, głupich w moim mniemaniu, kroków. On ma pracę, która pozwala mu sie utrzymać. Ja jej nie mam, musiałabym powrócic do czasów studenckich i wynajmowania pokoju, bo na tyle stać mnie z mojej pensji. Ale zrobię to i on to wie, ponieważ mogę walczyć o nasz związek, ale zdrady nie przebaczę. Jeszcze pół roku temu mąż nosił mnie na rękach i powtarzał: "moja najwspanialsza żona". Robił to przez 6 lat, pomagał mi w każdej trudnej chwili mojego życia i wzajemnie. Dlatego mimo moich pesymistycznych nastrojów, bólu, którego do tej pory nie znałam, muszę zmierzyć się z tym. Bo przekreślić 10 lat miłości, a przezde wszystkim przyjaźni jest niezwykle łatwo, tylko co potem? Jaką mam gwarancję, że kiedyś w innym związku będzie inaczej, żadną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja już po kryzysie
jestem 11 lat po ślubie i też niedawno przechodziliśmy kryzys. Mąż zaczął się ode mnie odsuwać, chociaż twierdził, że wszystko jest w porządku, ja nabawiłam się obsesji, że mnie już nie kocha i zdradza. Byłam bliska depresji. W końcu, dzięki forum i paru przeczytanym książkom doszłam do wniosku, że po prostu za bardzo oddałam się mężowi, był całym moim światem, moim powietrzem. Odwoływałam spotkania z koleżankami, kiedy on miał wolne itp. On odsuwał się bo czuł moje rozpaczliwe wołanie o miłość, uwagę. Faceci boją się kobiet uzależnionych od nich. Zaczęłam myśleć przede wszystkim o sobie. O swoich potrzebach. Zapisałam się po pracy na aerobik, na język. Czasem, kiedy on jest w pracy robię wypad do kina. Kiedy on jest w domu nie jestem tak jak zwykle w 100% do jego dyspozycji, tylko nagle mam mnóstwo swoich spraw (bynajmniej nie sprzątanie, tylko bardziej twórcze ;) ). Przestałam rozmawiać o uczuciach. Jeżeli zdarzy nam się sytuacja typu: wspólne milczenie na fotelach, to po prostu wstaję i zajmuję się swoimi sprawami. To działa. Wtedy zauważa, że mnie nie ma obok niego i jest zaniepokojony ;) od razu zaczyna mnie szukać :) i namawiać, żebyśmy wspólnie usiedli i pogadali. Sytuacji jest wiele ale nauczyłam się z nimi radzić, a nie rozczulać nad tym , czy on mnie aby kocha czy nie. Spróbuj zniknąć czasem z jego spraw i codzienności a napewno zacznie za tobą podążać ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja już po kryzysie
a swoją drogą to bądź czujna co do innych kobiet. Faceci są niezwykle podatni w czasie kryzysów małżeńskich i wcale nie muszą szukać. Inna kobieta zawsze wyczuje, że facet jest "do wzięcia". Ja właśnie kilka takich telefonów do koleżanki w jego komórce odkryłam i nie chcę myśleć co by było, gdyby ten kryzys nie potrwał dłużej. Nie zaczyna się przecież od łóżka tylko od wspólnych rozmów. Zdrada nie musi być fizyczna, może być też emocjonalna. Dlatego porozmawialiśmy sobie z mężem poważnie na ten temat, zrozumiał sytuację i przyznał mi rację. Ja już jestem spokojna, ale ty bądź czujna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żukmruk
Dziękuję bardzo za tę ostatnią wypowiedź. Podniosła mnie na duchu. Masz rację MUSZĘ zająć się sobą. Jestem ostrożna, wiem, że kręciła sie obok męża jego koleżanka z pracy, nadal się z nią widuje, co oczywiste ze względu na pracę i wspólną drogę do niej. Natomiast po rozmowie ze mną, tak jak w twoim przypadku, przyznał rację, że mogłam się czuć urażona i powiedział, że nie rozmawia z nią o naszych sprawach, mało tego, jeżeli czuję się zagrożona, może mi ją przesdstawić. Ja nie chciałm, ponieważ wiem, że widują się tylko w pracy i w drodze do niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość isurance
Zukmruk Ja mysle ze trzeba obserwowac... ale nie wiem co ci poradzic... bo jak wiesz to samo przechodza, jest ciezko i nie wiadomo co robic dale. My decydujemy sie na terapie malzenska... moze zaproponuj to swojemu , moze bedzie chcial, a moze nie? jesli nie moze warto samej pojsc zeby czegos dowiedziec sie o sobie... mi potrzeba 3 osoby ktora przelozy na moj kobiecy jezyk jego meskie wypowiedzi bo ciezko nam sie dogadac... moze warto... no wiesz nie pytac go sie o to czy kocha, ale wiem jak to trudno, bo gdy my kochamy, rozwala nas mysl ze druga osoba moze tego nie czuc. a moze on naprawde mial kryzys tego co czuje a potem zrozumial ze wydawalo mu sie tylko i po prostu po tym jak cie przeprosil i wszystko wyjasnil, uwaza po mesku ze temat zakonczony i wszystko jest ok. ? Powodzenia bardzo zycze, mam nadzieje ze cos sie rozwiaze... i pogadaj z nim jeszcze. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja już po kryzysie
żukmruk daj czasem znać, jak się sprawy u ciebie mają 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×