Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bratmojejsiostry

przepuklina jądra miażdzystego

Polecane posty

Gość gość Aga
Hej :) ja miałam metodę klasyczną dokładnie to: "najpopularniejsza jest fenestracja,która polega na usunięciu fragmentu jadra miażdżystego uciskającego struktury nerwowe wewnątrz kanału kregowego.Neurochirurg nacina skóre na poziomie uszkodzonego dysku,odsuwa badż nacina mieśnie przykręgosłupowe dostając się do łuku kręgu wycinając w nim fragment kostny i przez ten otwor usuwa uszkodzony fragment dysku". W ostrym stadium (ok 3 miesięcy za pierwszym razem i od maja na dwa tygodnie przed operacją- październik tego roku) nie było szans na funkcjonowanie bez leków, a i z lekami było średnio. Np rozwaliłam sobie żołądek i przez trzy tygodnie byłam na zastrzykach - pracowałam wtedy i jeździłam autem, ale bolało bardzo. Jak rano wstałam to średni bolało przez 15 minut, a potem tak, że jak szłam, to dosłownie padałam na kolana, nie byłam w stanie zrobić kroku, dopóki lek nie zaczął działać, a wtedy mogłam już chodzić (jak pokraka, ale jednak), nie mogłam jednak się schylać, by np. ubrać buty, czy skarpetki. Mnie prawie wcale nie bolały plecy (poza takimi strzałami, gdzie jak mnei strzeliło, to przez pare sekund musiałam się czegoś trzymać i wyłam z bólu, bo nogi odmawiały mi posłuszeństwa, najbardziej bolały mnie nogi. Przed operacją miałam pare dni przerwy ( i tabletki brałam co 3, 5 dni). Wcześniej byłam na nich codziennie inaczej nie wstałabym z łóżka. pzdr aga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piroxeni
Aga-mimo wszystko uważaj na siebie i nie forsuj się. Ja miałam taką samą operację, która uśmierzyła ból na 2 lata, potem pojawiły się przeróżne anomalia, mimo że się oszczędzałam, nie dźwigałam, nie jeździłam na rowerze-tego zabronił mi lekarz, gdyż jakikolwiek najazd na dołek mógłby być porażką dla kregosłupa. Przeszłam też profilaktycznie kilka rehabilitacji, ale to nie uchroniło mnie przed remisją choroby, ba! teraz jest o wiele gorzej i żaden lekarz nie chce się podjąć operacji, by spróbować to nareperować.Żałuję, że nie miałam przy pierwszej zamontowanej stabilizacji, bo wtedy miałabym znacznie większe szanse na normalne funkcjonowanie.Jednak lekarze sami twierdzą, że 'ruszony' kregosłup będzie się 'domagać' ponownych operacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Aga
Hej:) No właśnie uważam na siebie, ale wiem że tak, jak Ty mogę na siebie uważać, a to i tak może wrócić. Ja mam wokół siebie osoby po takiej operacji, które żyją już całkiem normalnie od kilku/kilkunastu lat i bardzo bym się chciała znaleźć w tej grupie:) Ja z lekarzem poruszałam też kwestie ( bo tak wyczytałam w necie) o implancie, stabilizacji itp. Jednak w moim przypadku nie było takiej potrzeby, usunęli mi część, która wyszła, ona w sumie była niewielka, ale dawała mocne objawy. W moim przypadku operacja musiała być, nie dawałam już rady bez leków i porażało mi nogi. Jak będzie trzeba poddam się drugiej. Psychika też mi siadała, mam 33 lata, a byłam mniej sprawna niż mój dwuletni syn:/ I co teraz w Twoim przypadku? Czytałam wcześniej, że byłaś już na paru konsultacjach, ale może warto szukać dalej? Może poza swoim miejscem zamieszkania - czasami lekarze nie chcą podważać/poprawiać błędów "kolegów". Pzdr aga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piroxeni
Widzę, że jesteśmy rówieśniczkami :-) W moim przypadku operacja również była koniecznością, właściwie to uratowała mi zdrowie.Też nie było wskazań do stabilizacji, jednak gdybym się na nią uparła zapewne 'rusztowanie' byłoby wstawione. Pocieszające jest, że wśród Twoich znajomych są osoby, które mają się dobrze po operacjach, u mnie niestety tak nie ma, co prawda znam siebie, brata i jeszcze koleżankę, my niestety nie mamy się najlepiej, ale znam również 2 osoby, który są po stabilizacji już kilka lat, jedna z nich pracuje ciężko na budowie i nie uskarża się na żadne dolegliwości, druga również ma się świetnie. To na ich podstawie wysnuwam wnioski o lepszej metodzie, wiadomo że sama operacja jest trudniejsza i bardziej ryzykowna, bo to jednak pręty, śruby i wiertarki taakie, jakich w obi nie uraczysz :-), rzadko kiedy stabilizacja się nie przyjmuje, bo leki na nią nie pozwalają. Co do mojego przypadku, to najprędzej samo czyszczenie nie było dobre, miały być implanty, z taką świadomością żyłam do rezonansu.Brat natomiast miała operację 2,5 roku temu, ma na 100% implanty i dziś leży nieruchomo od 2 tygodni, a do tej pory czuł się dobrze. Klinika lubelska ( ku większości zaskoczeniu ;-) ) jest drugą, po warszawskiej w rankingu najlepszych w Polsce.Konsultowałam swój przypadek również z innym, każdy z lekarzy zdecydowanie odradza kolejną operację, której jednak nie uniknę, ale oby jak najdłużej.Z takim opisem świadomie nie podejmę decyzji o operacji, bo z między wierszy można było wyczytać"chodzisz, dajesz radę na lekach, nie ryzykuj, bo nie wstaniesz"..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Proszę Was bardzo napiszcie mi coś. miotam się strasznie. pobolewa mnie, pobolewa i noga. pracuję, w zasadzie jestem bez leków-doraźnie biorę. nie mam już siły na tę walkę. małe dziecko w domu. czy operacja??? psychika mi siada. zupełnie. tak myślę,że rozumie to ktoś kto tego zaznał.wiem,że macie dosyć takich pytań głupich pt.-CO JA MAM ROBIĆ.jednak ja już nie wiem czy tak mam żyć z tym co mam. no, nie mam wyboru.ktoś polecał rehabilitanta Lisowskiego z Ciechocinka-boję się trochę już tego wszystkiego.a najbardziej nowej rehabilitacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonymous_14122013
Jestem 5 tygodni po operacji L5/S1 - mikrodiscektomia. Wcześniej 8 tygodni bólu, faszerowania się lekami i wszystko jak psu w d... Po operacji kilka pierwszych dni jest ciężkich, tzn. boli nawet gorzej niż przed (takie miałem subiektywne idczucie), ale to skutek zabiegu i jest to normalne. Ze szpitala wyszedłem po 6 dniach (20 h po operacji już mnie spionowali) i od tamtej pory nie wziąłem żadnego przeciwbólowego, a mój stan zaczął się diametralnie poprawiać. Po 3 tygodniach zaczęło wracać czucie w zdrętwiałej kilka tygodni stopie. W tym tygodniu zacząłem jeździć samochodem (oczywiście krótkie trasy) i chodzić na basen, a o bólu prawie zapomniałem, co oczywiście nie oznacza, że się zapominam i wróciłem do starego trybu życia. Przez pierwsze 3 miesiące od operacji zero dźwigania, a najlepiej aż do roku. No i wogóle trzeba trochę w życiu poprzestawiać priorytety i bardziej dbać o kręgosłup, a nie tylko praca i praca... Wszystkich niezdecydowanym chcę powiedzieć, żeby się nie bali. Ja chciałem operacji, bo już nie mogłem wytrzymać z bólu i kuśtykania, ale całem moje środowisko mnie podburzało - każdy twierdził, że operacja = wózek inwalidzki. Medycyna naprawdę poszła do przodu, cały zabieg trwał 1.5 h nie licząc przygotowania i przeprowadzany był za pomocą mikroskopu. Leżałem w szpitalu WAM w Łodzi w Klinice Neurochirurgii. Razem ze mną było operowanych jeszcze kilka osób (w sensie w tym i kolejnym dniu) - wszyscy wyszliśmy o własnych siłach. Jeśli chodzi o szerszą statystykę - na WAM-ie robią te operacje ponad 10 lat i jak dotąd każda się udała. Oczywiście chodzi o brak komplikacji, bo jeżeli ktoś zbyt długo zwlekał to nie da się zagwarantować, że częściowo obumarły nerw się do końca zregeneruje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja na razie wstrzymałam się z operacją, ale jej nie wykluczam. Masz racje, że medycyna poszła do przodu, mój lekarz także powiedział, żebym sie nie obawiała niczego. Na razie jestem leczon metodą mckenziego i to daje wymierne rezultaty. Dopóki daje to nie podejmuej decyzji o operacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, jakoś ostatnio cisza na forum, to może ja się wypowiem, jestem 11 miesięcy po operacji lędżwiowego, miałam sekwestr, zaczęło mi sie w listopadzie 2012, przeszło na miesiąc, a od stycznia 2013 własciwie nie było dnia bez bólu i a wszystkie noce niesprzespane. Zdecydowałam się szybko, nie jestem wytrzymała na ból i powiem,że jest super, nic mnie nie boli, od maja chodzę prywatnie na zabiegi manualne, chodzę na basen, staram się bardzo dużo spacerować, podobno to najlepsze dla kręgosłupa. Mam pracę siedzącą, także tez nie za dobrze, ale tak naprawdę lepsze to niż fizyczna. Rano do 10 siedzę na klęczniku, staram się robić co godzinę ćwiczenia rozciągające i jakoś prawie rok po operacji daję radę. Byłam już 2 razy w górach, robiłąm po 20 km dziennie, było ciężko, ale bez bólu. Życzę wszystkim podjęcia dobrej decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania lat 35
Ja nadal chodzę do osteopaty i jak na razie jest ok-w sumie coraz większą mam funkcjonalność.Nie pogorszyło się a raczej idzie do przodu.Do neurochirurga i tak jadę bo ostatni rezonans mi trochę namieszał....Faktycznie zrobiło się tu cicho :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Johajma :) Pytałaś mnie o to jak długo trwała rehabilitacja i jak długo dochodzilam do siebie. Napisz do mnie stroiczka@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hej , witam wszystkich dyskopatow :-) Jutro klade sie do szpitala w czwartek operacja. Diagnoza, w odcinku L4/L5 cenralna i nieco lewoboczna protruzja krazka z impresja worka oponowego i lewego korzonka, L5/S1 to samo z tym ze w wiekszym stopniu plus wydzielenie ok 11mm fragmentu, przemueszczonego ku dolowi na ok 10mm. Lewy korzonek L5 pogrubialy i obrzekniety. Obiawy to w ciagu roku kilka ostrych atakow z promieniowaniem do lewej lydki przez udo i posladek, z dretwieniem. W przerwach pomiedzy bol umiarkowany, chyba sie po prostu przyzwyczailam, jednak przy ostatnim ataku, najdluzszym jakos w listopadzie dostalam sterydy i leki na dluzszy czas i teraz przed samym zabiegiem jest w miare ok. Pobolewa, ale nie promieniuje, dokucza ale roznie. I tu moje pytanie, co sadzicie? Mam 24 lata. Na operacje zdecydowalam sie bo jestem polozna, w mojej pracy nie ma szans na unikniecie wszelkich obciazen a nie wyobrazam sobie cyklicznie tak cierpiec, a z opinii lekarzy lepiej nie bedzie. Najbardziej meczy mnie to czy takie wyciszenie objawow jest nomalne? Czy to tylko cisza przed burza? Prrrosze Was o odpowiedzi :-) nie moge spac ze stresu :-p Pozdrawiam, Martyna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dykopatia po ciąży
heeeejjjjj :) no cichutko cichutko, ja często zaglądam ale tylko czytam - nie miałam nigdy czasu no ale napisze, zeee czuje się raz lepiej raz gorzej....generalnie jakos funkconuje, bo muszę i nadal pracuje, chodze teraz na masaze, które bardzo mii pomagają! Przynoszą dużą ulgę....synuś rośnie, coraz cięższy - staram się go nie nosić bo jak go tylko trochę ponosze to później cierpie....Leków nie biore żadnych...no i jakoś czas leci....w moim przypadku operacja to niewypał - napisze to poraz kolejny niestety i boję się co będzie dalej....:( póki co żyje z dnia na dzień i nie mysle żeby nei zwariować :P Pozdrowienia dla wszystkich, napiszcie jak się czujecie: Asiu, zolan co u Was? Buźki do następnego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Johajma
Decyzja o operacji nrawdę musi być indywidualna.nie wiem jak bardzo w kość dały Ci objawy.dźwigać i tak nie będziesz mogła. To wszystko trudne.ja też walczę jak mogę, mam małe dziecko.mam pobolewania obu nóg, lędźwi, wypukliny L5 i S1.i czasami nie mam już siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Johajma
Do zasieki 1969.Dzięki za namiar, napiszę do CIebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania lat 35
Wydaje mi się że to zależy do jakiego lekarza się trafi. Na pewno nie robiła bym operacji gdzieś na prowincji. Dużo opinii się słyszy że "żałuję że tak późno się zdecydowałam na operację, zdecydowana poprawa itp".Każdy sam musi zadecydować.U mnie mija rok od rozpoczętej rehabilitacji i gdyby mi ktoś powiedział, czy dał 110% szansę na poprawę bez wahania położyłabym się na stół. Postąpiłam inaczej i czas pokarze czy była to słuszna decyzja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniaaaaaaaa30
a ja mialam operacje i wspominam to jak horror teraz lecze sie na depresje :( po operacji czulam sie koszmarnie myslalam ze wykituje a potem miesiac lezenia plackiem w lozku i rehabilitacja ponad pol roku poza tym ze noga nie boli to wcale nie jest dobrze bo kregoslup jak bolal tak boli i musze sie we wszystkim ograniczac a niby najlepszy lekarz mnie operowal,koszmar nie polecam i unikajcie operacji jak dlugo sie da!!!!!!! operacja to ostatecznosc i meczarnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja czuję się rewelacyjnie, w lutym minie rok po operacji i nie żałuję, bo to była na razie moja najlepsza decyzja.Dużo chodzę, pracuje od maj tamtego roku, byłam już 2 razy w górach, chodziłam czasami po 20 km dziennie i nic mi nie było. Teraz tez staram się chodzić 3 razy w tygodniu, raz basen i ćwiczenia w domu. Zobaczymy co dalej, czas pokaże, ale teraz jest dobrze. Na wiosnę chcę się zapisać na pilates, także nie wszyscy mają źle po operacji Aga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam wszystkich. Jestem po pierwszym turnusie u dr Paluchów w Opolu. Poprawa w 30 procentach. Niedługo jadę na drugi turnus. Nie zdecyduje się na operację bo uważam że ona niczego nie załatwia. Mam 37 lat i dwoje dzieci muszę być dla nich sprawna. Opowieści ludzi którzy leczą się tam od kilku lub kilkunastu lat są bardzo budujące. Sama widziałam ludzi którzy wchodzili zgięci a po trzech dniach szli już prosto. Każda osoba to indywidualny przypadek i nie można się zrażać - tak møwili wszyscy z którymi tam rozmawiałam. Jestem z Bełchatowa. Sami doktorzy to bardzo fajni ludzie. Nie dają gwarancji ala tradycja tej metody i ilość osób których postawili na nogi mówi sama za siebie. Pozdrawiam. Beata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dyskopatia po ciązy
hmmm a ja byłam w gabinecie we Wrocławiu, u lekarki która stosuję właśnie tą metodę dr Paluchaaa iii powiem szczerze od razu pomyślałam, że to jedna wielka ŚCIEMA! Koszt 500zł z tydzień sesji - jakiś zabieg rano jakiś w południe, trzeba być o ścisle określonych porach....cała terapia trwa rok i co rusz 500zł...hmmm no mnie to nie przekonało, choć wlokłam się do gabinetu jeszcze resztki rozsądku miałam...dlatego ciekawa jestem Beatko - jakie Ty koszty ponosisz? i co oni Ci tam robią? Bo jak ja bylam to tam była kolejka ludzi, którzy wchodzili po kolei dosłownie na pare sekund i wychodzili - każdy się tylko do siebie usmiechal- se mysle CZARY jakies czy co!? Takie to wszystko dla mnie za bardzo szarlatańskie się wydawało....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam Cię. Ja za 6 dni płaciłam 340 złotych. Kolejne 6 dni 220 złotych. Zabiegi trzy razy dziennie polegające na delikatnych uciskach na plecy-nic nie boli. Ustawiana jest również szyja-siedząc na krześle manipulacja szyją niebolesna. Uważam że koszt zabiegów bardzo mały w porównaniu z innymi, gdzie niejednokrotnie płaciłam 100 złotych i musiałam iść kilka razy a efekt zerowy. Ja nikogo nie namawiam bo metoda stara jest stosowsna jeszcze przez dziadka Doktorów ale Uwierz bardzo skuteczna. Po samej terapii może być gorzej ale nie zawsze tak jest bo ja widziałam ludzi którym po trzech czterech dniach było znacznie lepiej. U mnie na początku było znacznie gorzej a z czasem wyraźnie lepiej. Obecnie nie boli mnie noga i pośladek. Boli mnie jeszcze kość ogonowa i ogólnie lędźwie mam dużą sztywność. Jadę 24 lutego na drugi turnus i myślé że na wiosnę będzie ok. Rezonans kontrolny zrobię sobie za półtora roku. Wcześniej nie ma co bo wszystko goi sié do trzech lat. Ale się rozpisałam..... Napiszę jeszcze że przyjeżdzają tam ludzie od kilkunastu lat którzy wg wcześniejszych badań mieli nie chodzić a chodzą mają się dobrze i pracują fizycznie jeden z nich jest w dalszym ciągu górnikiem. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A we Wrocławiu Byłaś u siostry zmarłego ojca Doktorów. W Polsce jest tylko kilku lekarzy leczących tą metodą. Beata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Muszę się poprawić pierwszy turnus 420 złotych nie wiem dlaczego napisałam 360 chyba w tym bólu w jakim byłam było mi wszystko jedno ile płacę. Kolejny turnus za 6 tygodni lub 3 miesiące doktorzy to oceniają i mówią kiedy. Następny za 6 miesięcy a później raz w roku by utrwalić efekt i zapobiegawczo przed nawrotami ale gaduła jestem co Wybacz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochani w tej przypadłości zbadajcie sobie wit.B12 we krwi. Przy jej niedoborach rozwija się ta choroba. Zdrówka życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem dyskopatykiem z 10 letnim stażem. Chciałbym się podzielić doświadczeniami z tego długiego okresu (może komuś pomoże). Problem z którym dalej walczę nie pojawił się od razu. Trwało to około 2 – 3 miesięcy. Stopniowo na lekcjach WF-u zauważyłem coraz mniejsze zgięcie tułowia. Potem pojawił się ból, promieniowanie do prawej nogi. Wylądowałem na tomografii komputerowej. Rezultat – rwa kulszowa prawostronna. Nadawało się do to operacji, ale nie miałem zamiaru się w wieku 19 lat ciąć. Pojechałem do Katowic. Do znanego kręgarza. Ustawił wszystko tak jak ma być. Miesiąc ulgi. Potem stopniowo coraz gorzej i gorzej. Kolejna wizyta i znowu to samo. Spokój na miesiąc i ponownie po 2 – 3 miesiącach powrót problemu (nieco mniej uciążliwego, bo mogłem spokojnie chodzić, ale mimo wszystko denerwującego).Chyba z czasem przyzwyczaiłem się do tego a równolegle chodziłem na dość prymitywną rehabilitację. Pomogło na cały okres studiów. Zima, praca w domu, i znowu coś „poleciało”. Wizyta u innego specjalisty w Żorach. Postawił mnie na nogi, ale jak napisałem wyżej, dalej coś w plecach bolało… Postanowiłem udać się do neurologa, skierowanie na RM. Wynik potwierdził to co wyszło kiedyś na TK, tylko dokładniej można było stwierdzić, jak głęboko wypuklina wchodzi w światło kanału kręgowego. Dyskopatia L5-S1 (6mm) oraz L4-L5 (3mm). To teraz jak sobie z tym radzić (wg mnie oczywiście). Podstawą są ćwiczenia – poszedłem do porządnego fizjoterapeuty w Gliwicach (dla zainteresowanych namiary na priv). Oględziny kręgosłupa oraz całej dokumentacji medycznej. Dostałem proste dwa ćwiczenia „na start”. Kolejna wizyta za 3 dni. Manipulacja manualna kręgosłupa (pomogła od razu), kolejne dwa ćwiczenia. Kolejna wizyta za 4 – 5 dni. Tym razem już bez manipulacji, tylko 45 min ćwiczeń, do których konieczna jest druga osoba. Potem wizyta co tydzień i wymiana ćwiczeń które „nie podchodzą” na inne. I tak zebrałem komplet 10 – 12 ćwiczeń, które wg mnie wręcz cofnęły objawy które miałem do tej pory. Mogę spokojnie dotknąć palcami rąk podłogi przy prostych nogach, śpię spokojnie, czuję się stabilnie w torsie. Ćwiczenia dziennie kosztują mnie 1 godzinę (ćwiczę od poniedziałku do soboty, w niedziele przerwa), trzeba się z tym po prostu pogodzić. I pomyśleć, że chciałem się operować... Generalnie coś tam niekiedy poboli, ale jest o niebo lepiej :-) Pozdrawiam wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania lat 35
Ja wszystko rozumiem ale jak każdy chciałabym żyć NORMALNIE bez ćwiczeń, ciągłego uważania na siebie, strzykania tu i ówdzie. Znam przypadki i tylko te dobre że operacja pomogła. Sama dałam sobie jeszcze rok. Perspektywa 10 lat z tą chorobą nie napawa optymizmem. Mimo wszystko fajnie że podzieliłeś się z nami swoim doświadczeniem. Zdrówka życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@Ania lat 35 1. Nie wiem co złego jest w ćwiczeniach. Ja sprawę traktuję tak: "nawet jak byłbym zdrowy o i tak bym ćwiczył, aby zachować ciało i umysł w dobrym zdrowiu. Jedynym ograniczeniem w doborze ćwiczeń jest stan kręgosłupa więc ćwiczę tak aby zachować plecy w dobrym stanie (przez co mogę w miarę normalnie funkcjonować) oraz nieźle się napocić (bo przy tych ćwiczeniach można :-)" 2. Operacja - robiłem dwie przymiarki do operacji. Za każdym razem się wycofywałem. W moim przypadku tylko zabieg PLIF lub TLIF wchodził w grę. Proponowano mi również wstawienie implantu DIAM, który w ogóle nie miałby racji bytu na L5-S1. Dlaczego zrezygnowałem z operacji: a) po jakiejkolwiek interwencji chirurgicznej nie będzie możliwości prostego poprawienia stanu zdrowia, zawsze będzie to obarczone tym, że kręgosłup jest już po operacji. b) wszelkie powikłania pooperacyjne będą musiały być leczone metodami bardziej zaawansowanymi (np. kontrast przy badaniu RM), c) długa rehabilitacja d) koszty e) brak gwarancji, że coś nie nawali na innym poziomie kręgosłupa f) a jeśli coś nawali to znowu operacja itp.... wg. mnie błędne koło... Ważne: nie mówię, że operacja to zło. Po to wymyślono te metody leczenia aby ludzie z nich korzystali. Może niekiedy wystarczy obkurczenie laserem krążka między kręgowego.Natomiast jeśli ktoś nie spróbuje wcześniej porządnej rehabilitacji to nie będzie wiedział co traci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ania lat 35
Szczerze mówiąc to nie specjalnie lubię ćwiczyć :) Ze sportu to tylko pływanie i rower, który właśnie muszę wystawić na sprzedaż-sylwetka zbyt obciążała mój kręgosłup.Na pewno masz wiele racji.Ja rehabilituję się od ponad roku i chciałabym już normalnie funkcjonować.Nie fiksuje ale ta choroba potrafi rzucić na kolana-trzeba mieć silną psychikę.Faktycznie na poziomie l5/s1 nie ma szans na implant-to pamiętam z rozmowy z neurochirurgiem.W ogóle ten poziom jest fatalny do zoperowania a właśnie to nieszczęsne l5/s1 mi doskwiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hejka dopiero znalazłam te stronkę wiec mam trochę do czytania:) Bliska mi osoba czeka na operację. Napiszcie jak wygląda 1 miesiąc po operacji. Jakie sa zalecenia lekarskie;na czym spac, czy można siedzieć przyj jedzeniu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do miesiąca zero siadania, leżeć i chodzić, jestem rok po operacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
włąsnie oto siadanie mi chodzi. Jak korzytac z toalety be siadania? Jesc na stojąco?Wstając z łożka ten na chwile siada się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×