Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość magdalena....

Trzy lata w związku, marzę zeby z nim zamieszkać, być jego żoną, tymczasem...

Polecane posty

Gość magdalena................
Wiem Angelaaaa, nie Ty pierwsza mi dajesz takie rady, cos w tym musi byc, dzieki ze jestescie...Tylko mam swoj honor, nie chce go do niczego zmuszac - typu stawiam sprawe na ostrzu noza, on mnie kocha, wiec zrobi tak jak sobie zycze, mimo ze sam nie jest do tego przekonany, ani nie jest na to gotowy. Rozumiesz? Nie chce byc z facetem, ktorego do czegos zmusilam. Jesli podejmuje decyzje o rozstaniu, to bedzie do decyzja ostateczna. Nie chce wzbudzajac w nim strach wymuszac jakies decyzje. Ja w dupie mam takiego mezczyzne:o Nie chce po dobroci, to nic mi z tego, ze chce w sytuacji zagrozenia ze mnie straci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moonalizaaaa
i dobrze :) badz twarda,zalezy co czujesz ale od rodziny jego tak nie stron,tez by mi przykro bylo jakby moj facet jak ognia unikal rodziny mojej:/ pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magdaleno Pokochałaś trudnego człowieka. Chłopak jest bardzo skaleczony przez matkę. Przez chorą matkę. Przez swój trudny charakter straciła męża i niczego to nie nauczyło. Stała się jeszcze bardziej \"skwiaśniałą\" osobą i swoje żale, lęki, samotność skupiła na synu. Uwiązała go do siebie, przelewając na niego wszystkie swoje fobie. Wydaje mi się, że i on potrzebuje jakiegoś wsparcia. Ktoś postronny (może fachowiec) powinien mu uświadomić, jak powinna wyglądać normalność w relacjach z ludźmi. Oprócz tego powinien bardziej zbliżyć się (emocjonalnie) z ojcem. Porozmawiać o przyczynach jego odejścia od matki i poprosić o radę, jak syn ojca, jak się wyrwać z tej matni. Mama twego chłopaka, to trudny orzech do zgryzienia. Ciągle możesz być u niej na indeksie, obserwacji, poddawana ciągłej krytyce. Wyciągam wnioski na podstawie ostatniej twojej wypowiedzi. Może się, niestety, okazać, że żadna kobieta nie będzie godna dla syna twojej przyszłej teściowej. Wcale a wcale nie brałabym do siebie jej uwag, niezadowolenia, bo prawdopodobnie będzie szukać samych złych cech u ciebie. Staraj się być sobą przed teściową, nie graj kogoś innego tylko dlatego, żeby się jej przypodobać, bo wpadniesz w pułapkę. Ja raczej skupiłabym się na chłopaku. Powiedział wiele ważnych (jeśli nie najistotniejszych) spraw. Poznałaś przyczynę całej tej sytuacji. Matka! Najprościej byłoby, żebyście mieszkali z dala od niej, przynajmniej 500 km, ale to nie takie proste. Pokochanie kobiety i rozpoczęcie z nią życia nie oznacza braku szacunku do matki. Oznacza, że człowiek dojrzał do założenia rodziny, co jest jego naturalną potrzebą. Jeśli matka uważa, że jest inaczej, to ma problem ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalena................
Widze, ze sie ostro szarpiesz w tym zwiazku, tak samo jak ja. Nie wiem czy ogladalas Vanilla Skye - tak jest taki tekst - nie ma prawdziwej milosci, bez odrobiny goryczy. Mam wrazenie, ze nasze zwiazki to przede wszystkim gorycz, ciagle rozczarowania, niepewnosc i smutek:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalena................
:) W czwartek zdam Wam relacje z pobytu u mamusi. Wierze, ze bedzie dobrze i ze ta kobieta tylko urosla w moich oczach do rangi demona. Wiem, ze nie wolno stronic od rodziny chlopaka, sprobujemy to wszystko ponaprawiac, okaze sie z jakim skutkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalena................
Jeszcze jedno, apropos fachowcow. Bliski kolega mojego chlopaka jest psychologiem, jest naprawde dobry. Moj chlopak chce, zebym z nim pogadala o moich problemach. Ja go zachecam, zeby pogadal o swoich. Mysle, ze to dobry pomysl, choc wiem ze moze byc trudno otworzyc sie przed przyjacielem, ktory bedzie rozmawial z nami nie jak przyjaciel, tylko jak lekarz. Do jakiegos postronnego specjalisty moj chlopak nie chce isc, mowi ze sam potrafi rozwiazac swoje problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moonalizaaaa
to trzymam kciuki :) powiedz chlopakowi ze nie chcesz stronic od mamy jego,niech ma swiadomosc ze anty nie ejstes na to wszystko trzymaj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magdaleno Jeśli chłopak przestał cię zapraszać do swojego domu, to prawdopodobnie dlatego, że matka \"wierciła mu dziurę w brzuchu\". Już dostrzegła jakieś powody, żeby z tobą zerwał. Ale ty mu się bardzo podobałaś i nie zrobił tego. Lawirował pomiędzy tobą i matką. Nie zdaje sobie sprawy, że ma prawo do samostanowienia. Każdy z nas ma prawo do szczęścia, nikt nie może nam tego zabronić. Czytałam w pewnej książce, że nie powinniśmy przyjmować na siebie czyjegoś nieszczęścia. Na przykład, jeśli mama twego chłopaka jest niezadowolona, bo syn ma dziewczynę (bez wględu jaka to dziewczyna), to nie powinien się tym przejmować. To nie jego problem. To zmartwienie to jej problem i jeśli ma życzenie martwić się i być nieszczęśliwą z tego powodu, to jej sprawa. Wolno jej. Chce cierpieć, to niech sobie cierpi. A twój chłopak powinien stać na swoim stanowisku i przygotować ją do zmian. Najlepiej jest zastosować \"terapię szokową\". Nie żadne tam tupanie małymi kroczkami, tylko uderzyć z całej siły. To co dla was byłoby najlepsze, abyście byli razem jak najszybciej, to namówienie chłopaka do opuszczenia domu swojej matki, tak z dnia na dzień i nie ceregielić się, bo mamusia dozna szoku. Właśnie powinna! Dozna, potem będzie musiała się pogodzić z nową sytuacją. Jak nie od razu, to po jakimś czasie. I nie wolno wam ustępować. Dość cierpieliście przez jej durne poglądy! Chłopak nie jest w porządku, że ma do ciebie pretensję o to, że jesteś obcą osobą dla jego matki. Nie doczytałam się jakoś z twych postów, że to ty nie chciałaś się z nią spotykać. Takie argumenty jak najszybciej obalaj w waszych dyskusjach, bo inaczej dasz sobie wmówić wiele rzeczy. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdybym to ja miała takiego chłopaka, to na dzień dzisiejszy mogłabym powiedzieć z całą odpowiedzialnoscią, że kopnęłabym go w de. Znam to z autopsji, chociaż było trochę inaczej. Rodzina mojego męża z maniakalnym uporem buntowała go przeciwko mnie. Nie podobało się im, że mamy partnerskie małżeństwo i o wszystkim dyskutujemy i decydujemy we dwoje. Tłukli mu do głowy, że ja powinnam wykonywać rozkazy mężusia i zająć się kuchnią i tym podobne. 16 lat nagonki na mnie poskutkowało rozwodem, przegrałam. Gdybyśmy mieszkali z dala od jego rodzinki, to bylibyśmy razem. Dlatego wiem, że masz trudny orzech do zgryzienia, najbardziej z teściową. Możecie być szczęśliwi, ale warunkiem jest odstawienie jej na boczny tor. Niektórym się udało. Czytam post o wrednych teściowych z racji tej, że mój syn będzie się żenić i nie chcę popełniać jakiś błędów wobec jego i jego żony.Są tam dość ciekawe posty z rozwiązaniami różnych patowych sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę się, że coś się w końcu wyjaśniło u Magdaleny. Ja teraz już będę mniej pisał na tym topiku, ale nadal uważnie będę go śledził. Starałem się pomóc Magdalenie, bo sam byłem (wciąż jestem?) w nieco podobnej sytuacji (z tym, że chodzi o matkę mojej dziewczyny). Na szczęście moja dziewczyna od początku była po mojej stronie i walczyła o mnie (i o siebie) z matką. Wciąż walczy (a ja staram się ją wspierać). Ale to inna historia. :) Mam kilka uwag i spostrzeżeń (do których wcale nie musisz się zgadzać): 1. Przez jakiś czas bądź bardziej bierna, nie nalegaj na nic i nie poruszaj tematu wspólnej przyszłości (przynajmniej tak ze 3-4 miesiące). Po pierwsze dasz pewną \"swobodę\" swojemu facetowi, a po drugie przekonasz się, czy mu się przez ten czas coś \"zmieniło\" w podejściu do Waszego związku - najgorsze co możesz zrobić, to co jakiś czas wypytywać się go \"czy już\" (w sensie - czy już jest gotowy na zmiany). 2. Miałem rację, że Twój chłopak coś przed Tobą ukrywa. Zresztą prawie każdy ma coś do ukrycia, czasami są to błahe rzeczy, a czasami bardzo poważne - tak jak w tym przypadku - i rzutujące mocno na przyszłość. Dobrze, że Ci w końcu powiedział o tym - plus dla niego - ma do Ciebie zaufanie (albo to była jego ostatnia deska ratunku). 3. Skorzystajcie oboje z pomocy fachowca - psychologa i wspierajcie się wzajemnie, bo wtedy będzie łatwiej przejść przez terapię. Jeśli Twój chłopak woli chodzić do kolegi, to jego wybór - ważne, by robił to regularnie. I nie ma sięco wstydzić swoich problemów, bo nikt nie jest doskonały, ważne jest, że się coś robi w kierunku zmian na lepsze. 4. Mamę też wysłałbym do psychologa, ale z doświadczenia wiem, że jest to mało realne i nawet bym o tym jej nie wspominał. Ale niech wie, że jej syn chodzi na terapię do psychologa związaną z urazami, których ona jest powodem (ale bez robienia jej z tego powodu wyrzutów). Pamiętajcie, że ona sama jest psychologiem. 5. Musisz być Magdo stanowcza (niestety to u kobiet ciężka sprawa) - mówię tu o relacjach z Twoim facetem (o spotkaniach). Wspólne spotkania muszą Wam coś dawać, a nie zabijać wolny czas, więc odpada jego siedzenie przed komputerem. Myślę, że powinniście dużo rozmawiać (banał), przede wszystkim o tym jak spędziliście bieżący dzień, co się fajnego (lub niefajnego) wydarzyło - ot, takie pierdoły (ale mimo to zbliżają i pozwalają lepiej poznać drugą osobę). 6. W sprawie seksu nie będę Ci nic radził, ale warto byś przemyślała tę kwestię. Radykalna metoda (nie polecam jej, ale i nie znam Waszej sytuacji) polega na tym, że w celu \"uzdrowienia\" Waszych relacji powinniście postępować zgodnie z daną sytuacją w związku - nie ma czegoś takiego, jak seks u Ciebie w domu (ani gdzie indziej) - możliwy dopiero po zaręczynach. Pieszczoty stopniować z upływam czasu, pocałunki i przytulanie bez ograniczeń. Ważne, żeby mu wyjaśnić powody takiego zachowania i żeby wiedział, że to nie jest kara dla niego. Otóż wtedy facet będzie się bardziej starał, będzie miał motywację (ważne u facetów - wierz mi!), bo jak nic w seksie się teraz nie zmieni, to on nie odczuje różnicy - wiem, nie sam seks się liczy - ale jest ważny dla Was, prawda? Nie polecam jednak takiego zachowania, bo to może też go zniechęcić do starania - musisz sama to przemyśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
C.D. 7. Nie używałbym szantażu typu - jak czegoś nie zrobisz, to się rozstaniemy, bo to tylko odsuwa problem na później, a nie go rozwiązuje (zresztą sama o tym pisałaś - że nie chcesz niczego na nim wymuszać - normalka). W przypadku, kiedy jednak zauważysz, że coś nie idzie po Twojej myśli (zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami), to warto byś mu powiedziała, że jesteś rozczarowana jego postępowaniem i zaczynasz się zastanawiać nad rozstaniem. Już wiesz, jak na niego podziałały te słowa. I żeby go utwierdzić w tym, że mówisz poważnie, zmień swoje zachowanie (rzadsze spotkania z nim, więcej rób dla siebie - zmień fryzurę, ubieraj się atrakcyjnie i seksownie) - niech wie, że robisz to nie dla niego... :) 8. Skorzystaj z pomocy jego ojca (rozmowa) - być może dużo sie dowiesz. Ale oczywiście zrób to delikatnie. 9. Przed jego matką nie staraj się popisywać, ale bądź pewna siebie (jak z w tej reklamie z zupą Winiary ;) ). Niech wie, że Ci zależy na jej synu, że go kochasz, ale że nie zamierzasz być jego niańką i oczekujesz, że on będzie odpowiedzialnym facetem. Jest (małe) prawdopodobieństwo, że te problemy, o których Ci powiedział Twój facet, to nie wszystko i że z czasem wyniknie coś jeszcze. Przede wszystkim ważne będzie \"odcięcie pępowiny\", czyli odsunięcie od mamy i spowodowanie, że będzie miał obowiązki wobec Ciebie (we wspólnym domu). Ale to dopiero po jego terapii \"uczuciowej\". Życzę powodzenia i byłoby mi miło, gdybyś czasami napisała coś na tym wątku, jak Ci się układa. Pozdrawiam Paweł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żona Froda
Madziu...ja także śledzę wątek z dużą uwagą. Uważam, że udało Ci się już coś zapoczątkować- pokazałaś, że taka sytuacja nie może mieć dalej miejsca, że to Ci nie odpowiada... i chyba coś w nim ruszyło. Nie demonizowałabym obrazu matki- rozumiem, że to trudny przypadek ale jeśli macie razem tworzyć rodzinę to chyba nie ma sensu aż tak źle się nastawiać bo to do niczego pozytywnego nie doprowadzi. Postaraj się ją "wyczuć" i do siebie przekonać (swoją drogą czy masz 100% pewność, że ona nie akceptuje Waszego związku? ... ja tak tego nie odebrałam- uważam raczej, że jego matka nie potrafi się odnaleźć w "nowej sytuacji" i zaakceptować faktu, że syn jest już dorosłym facetem). Twojemu chłopakowi brak dojrzałości bo nie pozwolono mu tej dojrzałości osiągnać. Ważne jest to, żeby on sam zaczął to dostrzegać. Madziu, bądź dobrej myśli i powalcz o ten związek- uważam, że naprawdę zrobiłaś duży krok, żeby to wszystko zmienić. Nie naciskaj ale nie rezygnuj też ze swojej postawy- bądź ciepła ale konsekwenta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona tym samym
Witam. Z tego co piszesz rozmowa była ciężka! Ale coś zapoczątkowała. Wypowiedział słowa, które bola i co gorsza o takich słowach nigdy się nie zapomina. Są plusy i minusy całej tej sytuacji, a mianowice: - plusem jest to że cos drgnęło w twoim facecie, że może zdał sobie sprawę z tego jak jesteś dla niego ważna. - minusem jest fakt, iż rozmowa na temat przyszłości związku wyszła od Ciebie. Może jestem konserwatystką ale uważam że kwestia małżeństwa, wspólnego mieszkania - powinna wyjść od mężczyzny i powinna wynikać z jego szczerej miłości i chęci. Z własnego doświadczenia wiem, że póxniej człowiek nie jest w stanie się z niczego cieszyć!!! Co niby mam się cieszyć że mój facet po 5 latach bycia z nim i po wielu rozmowach na ten temat i po wielu unikach z jego strony - chce mnie teraz za zone - bo boi się że mnie straci. OTÓŻ NIE CHCĘ TEGO. Chcę normalnego, szczerego związku który niesie ze sobą przyszłośc, poczucie bezpieczeństwa i spełnienia. Dojrzałam do decyzji że kończę tą farsę! Nie chcę żyć w naciąganym świecie i w naciąganej miłości. Bo wierzę że jak człowiek kocha naprawde - to chce być z ukochaną osobą jak najszybciej !!! mam 26 lat - to był mój 1-wszy poważny związek - świata poza tym facetem nie widziałam- ale już po prostu wpadłam w taki dołek psychiczny że nei jestem w stanie tego opisać. Postanowiłam zacząć życie od nowa - bez niego!!! Teraz ja go odpycham!!! Co do jego matki!!! Moi rodzice żyja w związku w którym zawsze najwięcej do powiedzenia miała matka mojego ojca czyli teściowa. Do tej pory są o nią kłotnie - ojciec zawsze robi to co każe mu mamusia, nie liczy się z nami - zawsze racje ma ona. Co ona powie to jeste święte.nie chcę Cię załamywać ale to okrótnie wróży na przyszłość i niesie ze sobą wiele problemów. Życzę ci powodzenia. Walcz o swój związek dopóki będziesz czuła że jest miłość, że jest sens i że masz na to siły. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzydziesteczka
Zmęczoona!!! Doskonale ciebie rozumiem bo jestem w podobnej sytuacji tyle że tkwiłam w tym wszystkim o wiele dłużej póki zrozumiałam !!!! Boli bardo, mózg rozrywa, a myśli krążą wokół minionego ale trzymajmy się razem!!!!!życie dalej się toczy i trzeba walczyć i trwać dalej i napewno będzie lepiej!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czoko loko
witam, szukałam właśnie takiego forum..gdzie mogłabym porozmawiać z kimś na taki temat..ciesze się że go znalazłam..może poradzicie mi coś mądrego.. Moja sytuacja jest troche podobna do autorki wątku.. Jestem z facetem 3 lata w związku.On jest odemnie o 4 lata starszy.Oboje pracujemy i studiujemy ( on kończy ja w połowie ).. Chciałam z nim zamieszkać...ale tu powstaje problem. On mieszka razem z babcią...do której wprowadził się po śmierci dziadka kilka lat temu,po to aby babcia nie czuła się samotna.Babcia jest wspaniała kobieta jak na 75 lat,baardzo tolerancyjna,nie wstrąca się,ona ma swoje życie i szanuje jego jego i moje... Mieszkanie jest już mieszkaniem mojego faceta ale mieszka tam z babcią...a ja nie mam się gdzie wprowadzić...bo jest za mało miejsca.. Co sądzicie o takiej sytuacji ? Jestem z nim od 3 lat,on ma dość trudny charakter..generalnie nie lubi gdy ktoś wywiera na nim presje ( wtedy efekt może być odwrotny ) jeżeli ja naprawde chce z nim mieszkać to musze to tak zrobić aby to on mnie o to poprosił.On już dobrze wie że ja bardzo bym chciała..zwłaszcza dlatego ze mieszkałm już sama,wynajmowałam mmieszkanie z kuzynką..ale na dłuższą mete..stwierdziłam że bez sensu wynajmować,pchać komuś kase..jak mogłabym samacos dla siebie kupic..ale za mało zarabiam aby dostać taki kredyt....Ja po 2 latach wróciłam do rodziców do ich domu..niby na okres "wakacji"...ale chyba tu zostane...bo boje sie ze jak znowu Ja zaczne wynajmować to jego nic nie zmobilizuje do tego by zacząć mysleć o naszym wspólnym życiu.. Latka lecą,kazdy ma swoje nawyki upodobania..myślę że po 3 latach trzeba by się sprawdzić w realu w nowej pzestrzeni w życiu na codzień..w codziennych obowiązkach.. On tłumaczy to tak,że nie wynjamnie nic bo po co skoro ma tu mieszkanie...a co jeśli ktoś je zajmie ?np.rodzeństwo ? Ja wiem że to materialistyczne podejście ale w takich czasach trzeba dbać o swoje.Mieszkanie jest piękne,babcia zajebista,a ja cche znim spedzić swoje życie...myśle że on też tylko mu to przez gardło jeszcze nie cche przejść ;) ..mogłabym się tam wprowadzić pod warunkiem że zrobilibyśmy tam mała zamiane..który pokój jest czuji i itd..ale zdajecie sobie sprawe s tego ile naszza babcia ma swoich rzeczy które są jej potrzebne albo kiedyś się pryzydadzą...po 50 latach mieszkania tam ? to nie takie proste.. Będe wdzięczna za odp.co radzicie i co sądzicie... Ja cche mieć domek..mój domek..wracać tam po pracy i być z nim..zasypiać budzić się itd..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona tym samym
Dzięki trzydziesteczka. Na początku robiłam ściemę - udawałam że chcę to skończyć i to udawnie zakończyło się tym, iż uświadomiłam sobie że się strasznie męczę w tym związku i że nie zyje tylko wegetuję. Nie wiem już co mogłabym więcej zrobić zeby się od niego uwolnić. Zmieniam pracę, którą 4 lata temu - pomogła mi podjąć jego mama. To wspaniała kobieta. Ona wie od dłuższego czasu że już po prostu sobie nie radzę z tą miłością - i nie ma do mnie żadnych pretensji. Powiedziała mi nawet ostatnio że ma nadzieję że niezależnie od sytuacji nasze stosunki się nie zmienią. Płakałysmy obie. Wkońcu to prawie 6 lat!!! Dzisiaj zablokowałam jego nr na gg. Nie wiem czy w telefonie komórkowym da się to zrobić. On pisze i te smsy - choćby najcudowniejsze - typu kocham cię i tęsknie - doprowadzają do tego że robi mi się niedobrze (to prawda)!!! Poza tym miałam nadieję że facet się ocknie i po 3 tygodniach niewidzenia się podejmie jakieś kroki żeby ratować to wszystko. A on nic. Pisze tylko smsy jak to on mnie nie kocha, że nei dopuszcza do siebie myśli że to koniec ale nic nie robi. To jest upokarzające. Gdybym była mężczyzna i kochałabym kobietę to robiłabym wszystko żeby się z nią spotkać, żeby załagodzić, żeby uratować miłość! On nic!!! Wiem że podobam się innym facetom, choć nigdy tego nie wykorzystywałam. W głowie mi się nie mieściło że mogłabym mu coś wywinąc na boku i nie rozumiałam kobiet które to robią i póxniej patrzą na swoje odbicie w lustrze. Na razie chcę być sama - muszę odetchnąć, uspokoić się - bo w mojej głowie i z moją psychiką nie jest nalepiej!!! Póxniej chcę się znów zakochać i zaufać. Tylko czy zaufam. Dziękuję że mnie słuchasz!!! Świadomość ego że ktoś gdzieś tam bardzo daleko jest ze mną dodaje mi otuchy!!! Dziękuję ci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzydziesteczka
Twoja sytuacja to chyba wprost odbicie mojej, ja tez miałam dobry kontakt z jego mamą i tez nie raz razem rozmawiałyśmy i ryczłayśmy ona mnie doskonale rozumie i powiedziała ona i jego rodzina bardzo mnie ceni i że takiej dziewczyny jak ja on juz nie znajdzie!! ale on uważa inaczej ja żyałam w takiej farsie prze conajmnie 3 lata 5 porzednich było w miare dobrych dogadywaliśmy sie ale w pewnym momencie cos pękło i chyba nic nie dało sie już zrobić ja wiele razy próbowałam z nim rozmawiac ale te rozmowy zasze konczyły sie wilką awanturą i dziś on stwierdza, ze zupełnie do siebie nie pasujemy. Mimo ze twierdzi że nie wie czy wyobraża sobie życie z kimś innym, ale nie chce zrobić kroczku żeby cokolwiek naprawić. Nie jestem ofiarą losu, chyba że jego ofiarą i jego gierek, mam pracę nie jestem głupiai i wilelu ludzi mnie ceni. Nigdy bym nie zdradziła i nie oszukała tak samo jak ty, uważam ze to dobrze i mam nadzieję że w koncu poznam kogoś wartościowego kto będzie mnie rozumiał doceniała moją czułość uczciwość i miłość i przy kim poczuję sie warościową kobietą. Czasu mi nikt nie odda ale życie przed nami !!! Trzymaj się!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andziaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Trzydziesteczka - słodkich snów. Głowa do góry. Dziękuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona tym wszystkim
Co byście powiedziały na podobną sytuację , co byście poczuły??? Są wakacje, moi rodzice wyjeżdżają - mój chłopak z którym jestem 5 lat - przychodzi do mnie - ma u mnie nocować!!! Kochamy się - jest fajnie - ale tylko jemu jest dobrze (nie przeszkadzało mi to wtedy) - po protu nie miałam dnia. Kładziemy się spać i proszę go aby wyłączył telewizor. On mówi : Wiesz mysza to ja chyba ide do domu!!! Wyszedł!!! Dla mnie to był osobiście gwóźdż do trumny. Płakałam i trzęsłam sie sama całą noc - a on do tego wyłączył telefon!!! Czułam się jak zwykła dziwka - a poświęciłam temu facetowi wszystko co najlepsze!!! Co wy na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzydziesteczka
Zmęczona zastanawiam sie czy oby ty to ja??? sytuacje z mego zycia wyjęte, głuch dźwięk telefonu albo nieodbieranie by dobić, zdołować w chwilach gdy czułam się źle, samotnie , ale gdy tylko jemu działo się źle to był tylko mój adres i telefon. Ostatnio były takie sytuacje że spedziłam z nim kilka nocy, kochałam go, ale nie czułam tego co czuc powinna kochna kobieta. Czułam się tak ja bezpłatana dzi....., później jesli podjęłam temat to on śmiał się z tego. poprostu zwyczajny cham .... Dla niego pewnie to był tylko sex i to bez zobowiązań. Nie wiem czy gdybyśmy wpadli jak by się zachował w takiej sytuacji bo nie dawno było zdarzenie że tak myślałam, kupił test przyszedł i gdy okazałao się, że wynik jest negatywny po prostu po pół godziny wyszedł, szok. Płakałam jak bóbr on również nie odbierał telefon. Ach !jak wspomnę to wszystko to się zastanawiam jak pozwoliłam tak siebie traktować!!! Nigdy w życiu nie dam się tak traktować!!!To nie ja tylko on zwyczajnie na mnie nie zasługiwał, a za moja lojalność wierność i uczucie otrzymałam z jego strony chłód. Gdyby był prawdziwym facetem to powiedział by mi prosto w twarz nie kocham cię i poprostu zakończy tą farsę nie on wolał tkwić w takim związku że gdy chciał to sie pojawiał i otrzymyawał to co pragnął, brutalne ale prawdziwe. Tak moja wina że pozwoliłam na takie traktowanie, ale naprawdę go kochałam i za wszelką cenę chciałam to ratować, a on mimo chwilowych przebłysków czułości i uczuć zazwyczaj olewał mnie " ciepłym moczem" Aż w końcu powiedziałam że mam dość choć on myśli że za jakiś czas zmięknę, jednak nie mam zamiaru, czara sie przelała, DOŚĆ!! Pozdrawiam !!!dobrej nocki kochane!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalena..............
Co ja na to? Niekrzy faceci to debile, wieczne dzieci, nie robia sobie nic z tego ze nas rania. a czasem wystarczy nam zwykla szczera rozmowa, czuly gest, jakies zapewnienie, ze to ja, ze jest tyle kobiet na swiecie, ale on chce byc ze mna, ze nigdy by mnie nie opuscil, ze nie chce mnie ranic. Zobaczcie jaka oni maja tchorzliwa postawe - sa z nami bo jest im zwyczajnie wygodnie - my jestesmy kochankami, w domu jest mama - sprzataczka i kucharka. Czego chciec wiecej? Zmeczona tym samym - ja mysle, ze On w koncu bedzie chcial z Toba nawiazac kontakt, bedzie chcial to zalagodzic. Wiesz, on zwyczajnie dowagi nie ma, czeka az emocje opadna, az zaczniesz myslec racjonalnie. Tylko, czy da sie myslec jeszcze racjonalnie i probowac cos naprawiac, po tylu latach cierpienia i samotnosci w zwiazku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalena..............
Trzydziesteczka - to ja mam zycie jak w bajce w porownaniu z Toba. Powiem tylko, ze podjelas jedyna sluszna decyzje. Pamietaj o tym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona tym wszystkim
Trzydziesteczka - buziaki! Mam nadzzieję że jaakoś wspólnie przez to przebrniemy! Ten dupek napisal przed chwila ze kocha mnie i teskni i ze jest mu zle beze mnie. Problem w tym ze mi jest dobrze bez niego. Z uśmiechem patrze w lustro i wiem że nie mam kompleksów. To on je miał i one tak negatywnie na mnie wpływały. I nie poddam się! Po tym co napisałam w poprzednim poście - czuje obrzydzenie do seksu, do niego, do wszystkich facetów którzy mogliby zrobić podobnie. Przecież dla kobiety czułośc i bezpieczeństwo są najważniejsze - a oni???!!! Drodzy Panowie! Widać są jeszcze wrażliwe i pożądne kobiety! Do jutra.Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzydziesteczka
Oj są wrażliwe kobiety, ma nadzieję że dzięki wam i jeszcze kilku przyjaciołom w realu uda mi się prztrwać te ciężkie dni. Ja bym nie wierzyła już w żadne jego zapewnienia o miłości i tęsknocie teraz jest mu źle bo to ty powiedziłaś koniec... niech postawi się teraz w twojej sytuacji i pomyśli co czułaś ty!! Mam tylko pytanie czy ty odpowiadasz na te jego sms-y??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona tym wszystkim
Magdalena.... Wydaje mi się, że już zaczynam myśleć racjonalnie!!! BOje się tylko że to zaprzeapaszczę w chwili słabości - i znowu wszystko wróci do normy!!! Czy to możliwe żeby nie wiedzieć co się czuje do faceta? Bo ja nie wiem czy kocham, czy nienawidzę, czy wogóle coś czuję? czy to jest normalne? Dobranoc [kwiatek}

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona tym wszystkim
wczoraj miałam niestety napad i sypnęłam mu wiązanką o tym żeby dał mi spokój, on dzwoni do mnie do pracy, wysyła smsy a mi po prostu w zołądku coś sie robi. Dzisiaj gdy napisał że mnie kocha, teskni i jest mu źle i że mam nie pisać - odpisałam tylko: nic a nic mnie to nie obchodzi! Dobrze czy źle? Mogłam milczeć ale to silniejsze ode mnie?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzydziesteczka
Nie możesz Zmęczona w chwili słabości ulec mu, ja popełniłam ten błąd kilka razy i nic to nie dało było tylko gorzej!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalena..............
Czoko loko - mialam dokladnie taka sama sytuacje. Od urodzenia mieszkalam z babcia, ktora zmarla 3 lata temu. Teraz mam po niej mieszkanie. I powiem Ci tak - gdyby Twoj chlopak czul sie gotowy do wspolnego zamieszkania z Toba, to nie byloby zadnych przeszkod. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawe jednak, ze mieszkanie z nim i z babcia - bnawet baaardzo w porzadku kobieta, moglby to byc dla Ciebie (dla niego, dla babci) niezreczne i moze uciazliwe. Zreszta sama o tym wspominasz. Czulabys sie tam jak gosc. Nie tedy droga. Co innego wejsc do takiego domu jako zona, albo narzeczona, ale nie dziewczyna - jakby nie bylo obca osoba. Ja mialam taki sam problem - bylam kiedys z chlopakim przez 2 lata, ktory mial wlasne mieszkanie w pobliskim miescie. Ja mieszkalam z babcia. NAsz zwiazek rozpadl sie z wielu przyczyn, jedna z nich bylo to, ze nie chcialam opuscic babci i z nim zamieskac. To ze on wprowadzi sie do mnie nie wchodzilo w gre. Po co robic tlok - on, ja, babcia, czulabym sie glupio. Nie chcialam z drugiej strony sie wyprowadzic, bo czulam sie, ze jestem w pewien sposob za babcie odpowiedzialna, ze moze ona sie czuc zraniona, ze ja opuszczam, moze sie zle poczuc w nocy i nikogo przy niej nie bedzie - zostawiam moje przyszle mieskanie i ide zamieszkac z chlopakiem, nie moglam sie przelamac. Wiesz co teraz o tym mysle? Te argumenty nie maja zadnego sensu. Gdybym byla gotowa, dojrzala do tej decyzji, zeby byc z chlopakiem a nie z moja babcia - to bym zwyczajnie sie wyprowadzila do niego wtedy, a babcie bym odwiedzala. Musiala by to zrozumiec i zaakceptowac.Nie oznaczaloby to, ze przstaje ja kochac, z emi na niej nie zalezy. w razie potrzeby sa telefony, miala by pomoc i wsparcie. Zreszta nie jestem pzreciez jedyna rodzina! Mialam 22 lata, balam sie opuscic moj dom i pojsc w sina dal, nawet jesli tego chlopaka bardzo kochalam, nie bylam gotowa a wmawialam sobie inne sprawy. Nie naciskaj na zamieszkanie u niego, to moze byc zle odebrane....tak nie wypada. On powinien chciec byc z Toba, a nie ze swoja babcia.budowac Wasze wspolne gniazdko, do tego mieszkania zawsze, jak widac tego na razie nie chce. I wracamy do punktu wysjcia z mojej obecnej sytuacji. Ile czasu mozna takie cos akceptowac:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzydziesteczka
Wiem doskonale i tak jestes mocna!! Nie poddawaj się Kochana Zmęczona !! Oni jak chcą potrafia pieknie mówić ale nie znajduje to niestety pokrycia w czynach. Trzymasz się doskonale, ja nie wiem czy byłabym taka silna!!?? ale mam nadzieje że tak, dziś tak, ale nie wiadomo co przyniesie jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmeczona tym wszystkim
Przepraszam że to powiem: ale teraz nasuwa mi się tylko jedna myśl: Niech skurwiel cierpi tak jak ja cierpiałam! W tym związku wogóle było tyle wątków - fakt nigdy mnie nie zdradził - jestem tego pewna - ale jego niezdecydowanie, momentami chamstwo, i czasami bezmyślność (ma z tym pproblemy) - to po prostu szok!!! Po ostatnim zajściu - tym o którym napisałam wyżej on powiedział że nie wiedział że sie tak poczuję tzn. jak zwykła dziwka!!! Czy to wogóle możliwe? 30 lat a w głowie tylko piwo, komputer i głupie gierki w strzelanie! Po prostu niech spieprza! Nie chcę go widzieć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×