Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość magdalena....

Trzy lata w związku, marzę zeby z nim zamieszkać, być jego żoną, tymczasem...

Polecane posty

cd. Czy przeoczyłaś wiadomość o chorobie Magdaleny? To też może mieć znaczenie, że dziewczyna nie potrafiła zdobyć się na postawienie ultimatum wobec chłopaka. Miej to na uwadze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem pewna siebie i znam swoją wartość i na pewno nie będę z człowiekiem ktory nie bedzie mi odpowiadal pod jakims powaznym wzgledem. twoja kolezanka ma zyczenie byc z leniwym niewyksztalconym flejtuchem? to jej wybor i sprawa. w dzisiejszych czasach niestety coraz mniej kobiet ma poczucie wlasnej wartosci i dlatego faceci to niedorajdy i maminsynki a wy skaczecie wkolo nich latami i dziwicie sie, ze nie staraja sie o wasze wzgledy. doskonale wiedza, ze boicie sie samotnosci jak diabel swieconej wody i wychodzicie z zalozenia \"niechby pił, niechby bił, byleby był\", to o co maja sie starac? a wyczuc druga osobe mozna duzo szybciej niz przez 3 lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coffe Powtórzę za Casanovą - och, żeby to wszystko było takie proste :) Ty masz absolutną rację, nie zaprzeczam. Gdyby olewać wszystkich \"dziwnych typków\", to wymarliby śmiercią naturalną, albo zaczęliby się starać. Ale w takim razie dlaczego są kobiety, cenione jako np. artystki, naukowcy, pisarki, mądre, bogate, które radzą sobie ze wszystkimi, tylko nie z ukochanym? Bo psychika ludzka jest bardzo złożona. Pomóżmy, wspierajmy Magdalenę, ale nie potępiajmy jej, Coffe. Masz dla niej jakąś konkretną radę? Pamiętaj, że ukochany, to nie para zdartych butów, że bez namysłu można je wymienić na nowe. Owszem, czasem trzeba faceta wymienić i może Magdalena to zrobi, ale w taki sposób, żeby była do tego całkowicie przekonana. Kiedy nabierze więcej pewności siebie, to sama zdecyduje. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość santi_23
hej Magdalena! Ja uważam, że powinnaś wyłożyć kawę na ławę!!!!!!! Absolutnie nie powinnać tego dłużej ciągnąć nie wiedząc czy ten chłopak ma jakieś plany związane z tobą czy nie. Powinnaś w któryś romantyczny wieczorek spytać po prostu czy wiąże z tobą jakąś przyszłość czy nie!!!!!!!!!!! To konieczne. Jeśli tego nie zrobisz będziesz żyła w niepewności a może się okazać że on w ogóle nie jest stworzony do małżeństwa...bo takich facetów też znam. A może po prostu nie jest w tobie zakochany i dlatego jest niepewny. Wybacz ale to trochę dziwne bo związek 3 letni, w którym oboje jesteście wystarcająco dorośli i dojrzali do ślubu a tu nic. Ja zawsze ceniłam sobie szczerość i wiedz że lepsza najgorsza prawda niż ukrywanie czegoś. Musisz dążyć do tego żeby ci wyjaśnił swoje odkładanie ślubu. Honor odłóż na bok:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jednak trzymam się swojego. jeśli wybierasz sobie na \"ukochanego\" padalca to potem sobie nie radzisz. zastanówmy się jednak najpierw, jak to się stało, że ów padalec stał się ukochanym? oddałaś swoje serce i zaufałaś komuś kto nie jest tego wart? no to już problem danej dziewczyny czy kobiety... na naiwność nie ma niestety leku. no, co najwyżej odpowiednie doświadczenie. ja byłam w koszmarnym związku ale tylko pół roku i owszem, potraktowałam faceta jak parę butów do wywalenia. niczego więcej nie był wart. teraz uwazam i obserwuje dokladnie od samego poczatku. nie nabieram sie na piekne slowka i kwiatuszki tylko staram sie ocenic szanse tej znajomosci za pare lat. to tylko i wylacznie nasza wina jesli damy sie zdominowac dupkowi. trzeba umiec odstawic uczucia w kat i zachowac klase a nie sie plaszczyc latami jak niektore tutaj... :/ kobiety, troche godnosci!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jesli mowisz, ze ukochany to nie para butow to pomysl jak ten gosc magde traktuje. bo moim zdaniem jak szmaciana laleczke ktora wlasnie w dogodnym dla siebie momencie wymieni na nowa, mloda, ktora nie bedzie chciala poki co slubu i dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coffe Piszesz tak: \"teraz uwazam i obserwuje dokladnie od samego poczatku. nie nabieram sie na piekne slowka i kwiatuszki tylko staram sie ocenic szanse tej znajomosci za pare lat.\" Ty kochasz, czy rachujesz? Jeśli kochasz będąc czujna, to dobrze. Ale jeśli kalkulujesz tylko, to jesteś pozbawiona uczucia. Wybierz to, co tobie pasuje. Z jednej strony mówisz same konkrety, masz 100% rację, aż chce mi się klaskać. Ale wiesz co? Coś mnie powstrzymuje. Nie wiem co. Fajnie radzisz, ale może brakuje w twoich wypowiedziach szczypty uczucia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coffe dobrze mówi, ale to tylko teoria. A praktyka wygląda różnie. Coffe może brakuje nie szczypty uczucia, ale zrozumienia (empatii) dla Magdy. Magda popełniła duży błąd, angażując się w ten związek i nie zauważając, że nie jest on zdrowy. Była zakochana - to się zdarza. Ale w końcu przejrzała na oczy i próbuje coś z tym zrobić. Ma dwa wyjścia - albo zakończyć tę znajomość, albo o nią zawalczyć. Zakończyć zawsze zdąży - dała sobie pół roku prób - i dobrze. Jest szansa (wprawdzie mała, ale jednak - faceci czasami się zmieniają), że im się uda. Ważne, że Magda już coś robi. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kocham, ale zrozumiałam już, że to nie jest argumentem na to, żeby tkwić w czymś jeżeli będę nieszczęśliwa. kocham, ale także szanuję siebie, swój czas, swoje życie. nie rachuję tylko rozpatruję, że WSZYSTKO może się okazać. nie wpadam w uczucie ślepo jak nastolatka tylko staram się zachować rozsądek. kocham jak nikogo innego ale to nie znaczy, że jeśli mnie zrani to nie odejdę i będę w nieskończoność czekać na \"zmianę\" która - umówmy się - nigdy nie nadejdzie... wyrachowanie? a może asertywność?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalena............
Cofee prawidz bardzo madrze, ale jako naukowiec musze ci powiedziec, ze teoria czesto ma malo wspolnego z praktyka. Tak, bo kobiety boja sie samotnosci jak swieconej wody, boja sie odrzucenia, boja sie tego bolu, co nie daje potem przez (mi przez rok po ostatnim zwiazku) spac po nocach...bo kobiety potrafia kochac miloscia durna, czasami bezwarunkowa. Przykladem jest moja matka, ktroa przez cale zycie kocha jednego czlowieka - z ktorego jest kawal skurwysyna...to moj przy nim aniol, bo nie pije, nie bije, nie kradnie, mowi ze kocha, glaska, caluje przytula...moja matka tego tak naprawe nigdy nie miala, a wdepnela jak sliwka w kompot i nie potrafi do tej pory z tego wyjsc. Ja jej bledow powielac nie zamierzam, bo w swej naiwnosci licze w zyciu na szczescie i rpawdziwa szczera milosc...byc moze nie z Nim, to sie okaze. Tak jak ktos zauwazyl - nareszcie cos robie. Apropos roznych dziwact w naszym zwiazku. Coffee nie wyobrazasz sobie, jak mozna z kims byc i nie znac jego rodziny. Otoz racja, tylko ze ja rodzine od strony ojca cala znam, az mi sie imiona placza i mieszaja. Jestesmy non stop zapraszani na uroczystosci rodzinne, nawet swieta - tylko ze w swieta moj facet jedzie zawsze zmama do babci. Naprawde, kazdy by chcial miec takich tesciow jak tata mojego chlopaka i jego druga zona. Problem jest caly czas tylko z matka mojego faceta - tu sytuacja jest chora i obiecalismy ja sobie ja uzdrowic - szczegoly szeroko opisywalam. On nie jest chyba z tych, co rzuci dziewczyne, jesli nie pasuje ona jego matce, aczkolwiek na pewno bedzie cierpial bedac miedzy mlotem a kowadlem. Baby sa glupie! Jak bede miala dziecko, nigdy nie bede wprowadzac chorych relacji miedzy mna, synek i jego dziewczyna! Toz to obled, ktory niszczy nam zycie, bo jego niezdecydowanie wlasnie z nieprawidlowych relacji z matka wynika i z nadmiernego do niej przywiazania!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trzydziesteczka
Droga Coffe bardzo mądrze teoryzujesz, dobrze że jesteś tak aserywna, mądra i nigdy nie popełniasz błedów, mozna powiedzieć że podchodzisz do życia bardzo rozsądnie. Jezeli tak twardo będziesz trzymała sie swoich reguł to napewno nie pozwolisz by ktoś ciebie skrzywdził. Jednak każda z nas jest inna jedne są twarde jak skały , inne kruche i wrazliwe . Coffe, jednak chcę zauważyć, że życie może rózne płatac figle i nigdy nie mów nigdy......... A Magdalenę doskonale rozumiem, jeżeli naprawde kochasz tego faceta to walcz o waszą miłość i przyszłość!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
popełniłam różne błędy ale teraz staram się po prostu inaczej podchodzić do życia... co z tego, że kochasz kolesia jeśli on nie kocha Ciebie? wybacz Magdo, ale zwalanie na matkę jest troszeczkę niepoważne... on nie ma 15 lat nie miał tylu kiedy zaczynaliście... dojrzały mężczyzna który kocha potrafi zorganizować wszystko tak, żeby było OK... ja nie dziwię się tej pani, że zwracała się do Ciebie per \"pani\".. jesteś dla niej obcą osobą w końcu a stało się tak, bo Twój luby nie zrobił przez te lata nic żeby to zmienić. to moje zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trzydziesteczka
Zmęczona bardzo ciekawa jestem co u Ciebie czy zdecydowałas się na zmianę pracy i w pogóle jak się trzymasz??? Pozdrawiam!!:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalena.............
Tez czekam na wiadomosc od Zmeczonej, oby Ci sie ukladalo..... Cofee - ja wiem, z emasz duuuuzo racji, ale widac kazdy dojrzewa w swoim czasie do pewnych decyzji, a ja jestem osoba, ktora musi miec 100% pewnosc bezzsensu swojej sytuacji, zeby z czegos rezygnowac na dobre, bo ja powrotow czyli tzw odgrzewanych kotletow nie uznaje. Casanova - gratuluje dziewczyny i jej twardej postawy. Wspieraj ja, bo na pewno jest jej bardzo ciezko. Mimo nieporozumien na pewno bardzo kocha swoja mame. Moge wiedziec, ale czasu jestescie razem i jakie anty-argumenty przeciw Tobie ma jej mama? Mieszkacie razem czy osobno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepewna uczuć...
przeczytałam ten topik w calosci od wczoraj, bardzo mnie wciagnal, bardzo mnie poruszyly Twoje problemy magdaleno, mam nadzieje ze uda ci sie uratowac wasz zwiazek, chociaz niektore rzeczy ktore opisalas o swoim chlopaku moga wpedzic czlowieka wierzacego w milosc w depresje... nie wiem czy moja sytuacja jest podobna, ale jestem od roku z chlopakiem i w sumie czekam na jakies deklaracje, ale na razie cisza...moja sytuacja jest troche inna bo niestety jestem starsza od ciebie, (mam ponad 30 lat) i boje sie samotnosci a poza tym w tym wieku spotkac \"normalnego\" faceta jest bardzo ciezko... moj facet tez nie jest zbyt wylewny w stosunku do mnie, roznimy sie pod wzgledem temperamentow, co nie raz doprowadza mnie do furii i kłotni... oczekuje tez wiecej czułosci i namacalnych oznak jego milosci i cierpie gdy widze zachowanie innych par, tak rozne od naszego...probuje go troche zmieniac, ale niestety nie udaje mi sie to zbyt dobrze...zaczynam miec watpliwosci czy to ta moja druga połowka i czy nie zakonczyc tego zwiazku, a zdrugiej strony boje sie samotnosci i tego ze moze nie spotkam juz nikogo wartosciowego... wogole dochodze do wniosku czytajac wasze wypowiedzi ze teraz nadeszly ciezkie czasy dla kobiet, niby mozemy wiecej, mamy prace, wyksztełcenie, samodzielnosc ale wiecie czego nam brakuje ? facetow z jajami.... bo ci ktorych spotykamy to chyba sa z jakimis bledami... pozdrawiam wszystkie panie na tym forum, trzymam kciuki aby wam sie powiodlo....:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmęczona tym samym
No cześć dziewczynki!!! Kuźwa ile się u mnie działo od 2 dni to porażka. W pracy prawdziwa afera. Przyznałam się mojemu Kierownikowi że pod koniec miesiąca składam wypowiedzenie (ale czekam jeszcze na szczegóły z tamtej firmy) więć na razie tylko niezobowiązujaco informuję. Zabolało go to strasznie - ale przy okazji odpowiedznio mnie potraktował. Jak śmiecia. Prawdziwego. Wiecie była taka jedna głupia do zapieprzania przez 4 lata - i będzie natępna. Powiedział że nie zgodzi mi się na skrócony okres wypowiedzenia, żenia ma mowy, na pewno nie - a ja mu już zdenerwowana odpowiedziałam że na szczęście nie tylko on w tej firmie podejmuje decyzje!!! I skoro zaczęłam tę prace po znajomości to i skońćze po znajomości!!! Zresztą zawsze mi to Pan wypominał!!! O ludzie jaka była wojna. Nie złożyłam jeszcze wypowiedzenia a on już dzisiaj szukła kandydatki na moje miejsce!!! Wyobażacie sobie??? rasowy palant, powiedział że chce kogoś z wykształceniem pawniczym i spokojnego, że tak powiem "bez jaj". No bo prawda jest tak a że ja je mam i uciekam do innej firmy. Wiec najlepiej wziąć bezjajowca który będzie siedział na dupie przez 30 lat na jednym fotelu. Mówię Wam dziewczyny - ryczałam jak bóbr i koleżanka z którą pracuje też. Wiecie - ruszyło go to maksymalnie - bo wie że traci dobrego pracownika ale próbował to ukryć i się wyżywał. Kręcił się dzisiaj przy mnie cały dzień i non stop coś. Palant!!! Idę teraz bez żalu do nowej pracy. Pod koniec miesiąca będę miała informacje od kiedy miałabym zacząć, ja się zorientuję kiedy mogłabym odejść z obecnej firmy i zaczynam wszystko od nowa!!! Bez żalu. Żal mi tylko moich współpracowników bo ten gnój niech spieprza na drzewo!!! AAAAA.... Powiedziałam mu jeszcze - niech się Pan nie martwi nie utopi się Pan w tym wszystkim - jak trezba będzie to i przyjadę w niedzielę i pomoge zrobić, pokażę, nie jestem świnia jak Pan wie!!! Zmył się!!! GŁUPEK!!! Mój luby napisał mi dzisiaj że chciałby się ze mna spotkać na weekend. Odpisałam mu że teraz mam ciężki okres w pracy i nie potrzebuję dodatkowego balastu i że się już nie zobaczymy!!! No to zaczęły się amory : "bardzo , strasznie za Tobą tęsknie, kocham cię!!! Chciałbym Cie przytulić tak bardzo." i takie tam. Odpisałam mu tak: "Miałeś tyle czau i okazji żeby mnie kochać i przytulać a nie chciałeś. Wiesz?!!! Fajnie się to czyta! Tylko czyta!!!". No i już nic nie napisał. dajcie spokój - z jkażdej strony cios. Chodzę od 2 dni po domu i ryczę. jestem cała porozmazywana. Przykre że tak mnie ten dupek w tej pracy potraktował!!! Wiem że jestem dobra w tym co robię i on też to wie. Nawet nie zapytał do jakiej firmy, za ile - nic??? Trafił go szlak!!! Magdalenko i trzydziesteczko - dziękuję że o mnie pamiętacie!!! Czytałam wypowiedzi "coffe" i fajnie to wszystko brzmi - fajnie gdyby tak każda za nas potrafiła robić. Ale wszystkie jesteśmy inne. Ona potrafi odstawić uczucia w kąt i racjonalnie przeanalizować całą sytaucję. Ja np. mam problem z odstawieniem uczuć poniewaz one cały czas sa we mnie i nie potrafię ich oddzielić od siebie na 5 minut i kalkulowac na zimno. Jak się kocha to akceptuje się również wady i czasami jest tak że dopiero po paru latach coś w facecie zaczyna drażnić i irytować. Wszyscy się zmieniamy. Ja np. jestem w takiej sytuacji że to był mój pierwszy związek i pierwszy facet pod każdym względem. I nie potrafię odstawić uczuć i powiedzieć - spieprzaj facet bo nie podoba mi się w tobie to, to i tamto. Kto kocha, to wierzy że ta druga osoba może sie zmienić, próbuje walczyć (przykład Magdaleny)!!! I mimo że nie jesteśmy takie jak Ty - droga Coffe to mamy swoją godnosc - nie jesteśmy jakimiś zahukanymi tłukami - po prostu miłość jest i bywa czasmi bardzo trudna. Mówisz że popełniłas różne błędy - masz więc doświadczenie. Nie wszystkie je mamy!!! Trzymajcie się wszystkie i głowy do góry. Życie przed nami. Jest ciżko ale wierzę że wspólnie damy sobie radę!!! Piszcie i pamiętajcie o mnie!!! Myślę o Was!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie powiedziałam, że jesteście tłukami! ale nie jest też tak, że ja jestem wyzuta kompletnie z uczuć i potrafię wszystko przekalkulować... powtórzę to co już napisałam: KOCHAM, ALE NIE POZWOLĘ SIĘ RANIĆ BO SZANUJĘ SIEBIE. tego Wam wszystkim życzę i siły którą znajdziecie w sobie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wp.pl
coffe ma rację, ale czasem my - kobiety jesteśmy cholernie głupie i naiwne i łudzimy się, że on wreszcie coś zmieni, nabieramy się na te piękne słówka itd. bez sensu :O Jestem w takim związku 3 lata, żadnych świąt nie spędzaliśmy razem, bo w ogóle pochodzimy z innych miast i jeszcze w innym mieszkamy razem od roku, i jak są święta to każdy jedzie do siebie, jego rodziców widziałam kilka razy, dwa, trzy razy może byłam u niego w ciągu tych 3 lat. Ale znam jego kuzynów, ciocie, wujków, tak samo on zna moich. Nie mówią do mnie per Pani, ale mało o sobie wiemy, a ze strony jego mamy żadnej sympatii nei czuję i czasem jak mam do wyboru: jechać do siebie czy do niego, to zdecydowanie wolę moją mamę, mój dom rodzinny, gdzie jest taka zdrowa wesoła atmosfera :) może i powinnam tam, ale brak ochoty zwycięża stety i niestety... :) A mieszka nam się różnie. Jest gorzej i lepiej. Ja mam trudny charakter i stąd może te kłotnie... Brakujemi wylewności z jego strony, nie tyle co uczuć, ile opowieści o tym co robił, gdzie był, co widział, ja nie lubię ciągnąć za język, sama jestem rozgadana, dużo opowiadam i wymagam tego samego... Jak rozjeżdżamy się każde w inną stronę to zero wiadomości, jak ja nie napiszę pierwsza to on też :O albo czasem nawet jak napiszę to on mlczy i ma mnie w d. I np. mija kilka dni i zaczynam się do tego przyzwyczajać, do takiej ciszy i zaczynam się zastanawiać co to jest za związek, czy on w ogóle ma sens? I brakuje mi spontaniczności. Chciałabym żeby idąc z pracy zadzwonił, napisał, żebym się uierała, szykowała bo idziemy tu i tam. Nie ma czegoś takiego. Wraca, je obiad, posiedzi, popatrzy na komp, tv, idzie spać o 21-22 :O szok. A ja już nie mam ochoty, siły organizować czegoś po raz kolejny, wymyślac gdzie by tu pójść:O Czasem mam wrażenie, że żyjemy jak stare dziadki, ale czy tak mozna mając lat 20kilka?? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to po co Ci taki związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzydziesteczka
Zmęczona jesteś naprawdę silna dziewczyną i nie poddajesz się.Starą praca nie przejmuj sie napewno pokonasz chwilowe kłopoty. A z byłym , chyba rzeczywiście masz go juz serdecznie dość bo ja nie wiem czy stac byłoby mnie na takie słowa. Trzyamj tak dalej bedzie w porządku. Magdaleno doskonale Ciebie rozumiem i trzymam kciuki za powodzenie twoich planów. Najłatwiej komuś z boku powiedzieć po co Ci taki związek ale przecież z tym człowiekiem łaczy Cię tak wiele, kochasz go i nie można z dnia na dzien powiedzieć "żegnam" bo sytuacja się skomplikowała. Życie nie jest tylko białe albo czarne, ludzie nie są tylko dobrzy lub źli , najczęściej sytuacje sa bardziej skomplikowane. I trzeba walczyc do samego konca, aż we własnym wnętrzu przyzna się sobie że dalej nie warto lub i oby tak było "zwyciężyłam"!!!Powodzenia!👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalena............
Zaraz idziemy do jego taty na imieniny, mam lekkiego stresa - sami obcy ludzie, znajomi ojca.....Mam nadzieje, ze bedzie dobrze:) W ostatnich dniach taki marazm mnie dopada, siedze i mysle, czy warto...mam nadzieje, ze to minie:) Trzymajcie sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzydziesteczka
Hej Magdaleno... jak tam twoja wizyta u ojca twego faceta?? Mam nadzieję że wszystko było ok. Napisz o swoich spostrzeżeniach??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalena................
Pozna noc, oj pozna, ale pisze....Super fajnie, jak w sumie zawsze u nich w domu. Sa to ciepli, serdeczni ludzie, choc tata jest troche twardy w obyciu - ale to wina wykonywanego zawodu - od lat na kierowniczym stanowisku w duzej firmie, przenosi pewne nawyki na dom. Musze sie pochwalic. Poznalam ex-posla Nalecza i Siemiatkowskiego...kojarzycie jeszcze rzady SLD?:D Fajni, luzni ludzie....Z tej strony rodziny, jak juz podkreslalam nieraz nie ma zadnych problemow. Bardzo , bardzo, bardzo kocham mojego faceta, mimo tego wszystkiego co jest miedzy nami nienormalne...ma tyle cieprliwosci i wyrozumialosci, dzis z nowu mialam maly ataczek agarofobiczny lęku, a byl przy mnie i wspieral. Tylko mi smutno bardzo, ze odwiozl mnie do domu, a sam pojechal do swojego, no ale moze wszystkow swoim czasie. Dzis mi juz proponowal ponowna wizyte u niego w domu, wiec chyba zalezy mu na budowaniu pozytywnych relacji...w koncu. Trzymajcie sie dziewczyny... a Ty zmeczona Zyciem - trzymam kciuki i jestem z Toba myslami. Badzmy dzielne! Jesli ktos ma podobny problem lub mial - zapraszam do dyskusji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popełniłam taki bład..
i nie umiem sobie darowac...mialam 31 lat poznalam chlopaka młoodszego ,bardzo zabiegal o mnie , byl super dla mnie, spedzilismy z sobą kilka miesiecy.ja sie troche broniłam przed nim....odmowilam wyjazdu na wakacje i kilka takich tam...nie całowalismy sie..po kilku miesiacach sie zakochalam..a on wtedy troche zdystansowal sie do mnie..choc dalej sie spotykalismy codziennie, poswiecal mi wszystkie wieczory jak powiedzial..ale jak probowalam jakos porozmawiac o nas to on sie dystansowal i teen stan trwal rok.w miedzy czasie dochodzilo do jakiejs bliskosci.ale zadnych deklaracji....w pewnym momencie zaczal nadmieniac o innych dziewczynach i wiedzialam ze jest zle..w pewnym momencie poznal kogos i tam skupil swoja uwage...w miedzy czasie spotykal sie ze mna i w pewien sposob intensywnie....bardzo mnie zabolal ten koniec...bo niczego mi nie powiedzial nie wyjasnial...sama musialam sie tego dowiedziec...zbierajac opiernicz od niej...teraz minelo poltorej roku jak jest z tamta i mnie to boli dalej, kocham go dalej , nie umiem sobie darowac ze nie pokierowalam naszej znajomosci na poczatku inaczej.ze dalam sie podporzadkowac....bez planu swojego...ze nie wykorzystalam okazji...ze bylam bardziej zdystansowana do niego...ze nie nawiazalam od razu zwiazku...czasami mnie to dopada...i jest mi z tym zle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzydziesteczka
Hej Dziewczyny!!! Pustki... tu odezwijcie się napiszcie co u was?? Pozdrawiem 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem na trzeciej stronie i mam nadzieję, że będe miała co czytać, kieyd dojdę do końca:) takim ciepłem tu wieje... zwłaszcza od słów Chaber robi się przyjemnie na sercu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Magdaleno. Od kilku dni śledzę Twój watek. I może tym razem ja odpowiem na pytanie, które zadałaś Casanovie. Jestem Jego dziewczyną. Jesteśmy razem trzy lata. Rzeczywiście mamy skomplikowaną sytuację. Jestem niepełnosprawna. Mój ojciec opuścił nas z Mamą, gdy miałam dwa lata. Wybrał łatwiejsze wyjście, niż opiekowanie się chorym dzieckiem. Moja mama poświęciła swoje życie mnie. Było jej bardzo ciężko, tym bardziej, że nasza najbliższa rodzina mieszkała tysiące kilometrów od nas. Moja Mama miała w życiu prawie same negatywne doświadczenia z mężczyznami i nie ufa żadnemu z nich. Zawsze krytykowała mój stosunek do mężczyzn, szczególnie kiedy któryś za bardzo się do mnie zbliżał. Odkąd pojawił się w moim życiu Paweł, moje relacje z Mamą bardzo się pogorszyły. Ona nie widzi w Nim absolutnie żadnej pozytywnej cechy, natomiast wytyka [zwykle mnie] każdy najmniejszy Jego błąd. Nie rozumie i nie chce zrozumieć, że ja, mimo, że BARDZO Go kocham, już nie patrzę na Pawła przez różowe okulary i że zauważam w Nim także złe cechy, [każdy je ma] a Jego charakter nie należy do łatwych. Mama uparcie twierdzi, że jestem \'\'zaślepiona\'\' i ciągle stara się \'\'otworzyć mi oczy\'\'. Ja rozumiem, że boi się o mnie, bo bardzo mnie kocha, ale taką miłością można kogoś udusić. Jest mi BARDZO ciężko. Często z ust Mamy padają ostre i przykre słowa. Czasem mówi mi coś, co brzmi tak, jakby kazała mi wybierać, Ona, albo Paweł. Kocham Mamę i wiem, że poświęciła mi swoje życie, ale ja też chcę mieć swoje. Wiem, że Pawłowi również nie jest łatwo. Prawdę mówiąc, nie wiem, czy bym wytrzymała na jego miejscu. Dlatego rozumiem problemy w Twoim związku. Życzę odwagi. POZDRAWIAM. OLESIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdalena............
Bardzo mi milo, ze napisalas. Z eslow Casanovy wynika, ze on bardzo Cie kocha i jest w stanie wiele poswiecic i wiele zniesc, by byc z Toba. Takiego partnera zyczylabym kazdej kobiecie. Najgorsze, co moze zrobic rodzic to wychowywac dziecko pod tzw kloszem, nie da mu dorastac swobodnie i podejmowac wlasnej decyzji. Z czasem powstaje z tego paranoja, ze dziecko musi wybierac miedzy rodzina, a partnerem. Salsa, myslisz, ze Twoja mama by wyrazila sprzeciw, gdybyscie chcieli sie zareczyc, zamieszkac razem i wziac slub? Wstrzymuje Was od tego postawa Twojej mamy, czy sa inne czynniki? Pamietaj, ze niepelnosprawnosc nie moze byc zadna przeszkoda w drodze do szczescia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magdaleno. To, że jeszcze się nie zaręczyliśmy i nie zamieszkaliśmy razem nie wynika z postawy mojej Mamy. Są inne, jak to nazwałaś – czynniki. A moja Mama niedawno w złości wykrzyczała mi w twarz, że nigdy nie da Nam swojego błogosławieństwa. :( Zraniła mnie tym BARDZO i o tym wie. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×