Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mamusia_muminka

czy wasz ginekolog był przy porodzie?

Polecane posty

dochodza mnie słuchy,ze zazwyczaj wszystko kończy się na obietnicach lekarza- i jak juz się wszystko zacznie, to ma wyłączony telefon albo wychodzi ze szpitala wraz z końcem dyżuru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamusiakubusia
moja ginka nie byla przy porodzie bo akurat miala gabinet ale jak szlam rodzic to zadzwonilam do niej i wyslala do mnie swojego znajomego lekarza ktory pracowal w szpitalu no i co chwilke do mnei dzwonila jak sie czuje i zebym sie nie martwila, a jak musialam wylaczyc tel, bo mialam KTG to dzwonila do poloznej na stacjonarny ale jak tylko skonczyla gabinet to zaraz do mnie przyjachala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przy pierwszym dziecku mój prowadzący lekarz akurat był bo miał dyżur,cały czas był w pobliżu ,ale przy drugim dziecku chodziłam do ginki która nie pracuje w szpitalu w którym rodziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam cesarkę. Lekarz nic mi nie obiecywał, a że jest w tym szpitalu ordynatorem więc ja go o to nie prosiłam, bo myślałam, że wyznaczy do tego jakiegoś innego lekarza. Mimo to zobaczyłam go nad sobą na sali operacyjnej :) powiem ci, że bardzo się ucieszyłam, bo mu ufam i wiedziałam,że wszystko zrobi jak należy :) żadnej dodatkowej kasy mu nie dałam a mimo to nie olał mnie. Będę się dalej leczyć u niego, bo jest w porządku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna///
Mój musiał być, bo miałam planową cesarkę. Wyznaczył mi taki termin żeby mieć 2 dyżury pod rząd. Przez te 2 dni cały czas do mnie przychodził i badał, o wszystko się pytał. Byłam w szpitalu aż 8 dni, bo mała miała silną żółtaczkę i pod lampami musiała leżeć. Mnie dopadła depresja, więc Pan doktor przychodził do mnie pogadać, pośmiać się, mówił, że miusi mnie rozbawić. Miałam salę jedynkę, z osobną łazienką i pokojem do kąpieli dla dziecka (za to się płaci, ale on mi załatwił, że zapłaciłam malutko). Mąż mógł ze mną w szpitalu być całą noc, bo stał dla niego rozkładany fotel i koc. Jak przed cesarką mąż do niego poszedł to powiedział, że to nie jego prywatna klinika i jak będzie się chciał odwdzięczyć za opiekę to po wszystkim mogą się spotkać, jak ze szpitala wyjdę. W ogóle to fajny człowiek i mam nadzieję, że jeszcze długo będzie pracował, bo jak bym chciała mieć drugie dziecko to chcę jego za lekarza. Wiem też od koleżanek ze jak poród naturalny to też stara się być, choć to w naszym szpitalu trudne, bo wyszło zarządzenie, że lekarze nie mogą przebywać w szpitalu po dyżurach, bo jak by coś poszło źle to wtedy szpital odpowiada, bo go tam być nie powinno. Jeśli tylko mogą to biorą swoje pacjentki do szpitala przed terminem i jak są na dyżurze i coś się zaczyna dziać to zaraz pomagają, a jak ich nie ma to udzielają rad i kontaktują się telefonicznie z mamą i lekarzem, który odbiera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie-lekarze często traktują zobowiązanie do bycia przy porodzie jako dodatkową fuchę bo za to należy się im kasa-mnie zalezy na tym zeby był moj gin ,ale nie chce zbankrutowac:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi nie zależało, żeby był mój gin przy porodzie, choć wiadomo byłoby miło. Dowiadywałam się jednak na szkole rodzenia i koleżanek, że ginekolog nie jest najważniejszy przy porodzie tylko położna i jak już to o nią warto się postarać:) Mój lekarz innej kobiecie w ciąży kiedy zapytała o jego obecność przy porodzie: \"jest taka możliwość, ale według mnie moja obecność nie jest najważniejsza, więc szkoda Pani kosztów\" (jest to zazwyczaj płatne coś ekstra i w sumie im się nie dziwię, bo jak każda ciężarna chciałaby mieć mojego gina przy porodzie to by nie wychodzili czasem ze szpitala - mój ma bardzo dużo pacjentek). Złożyło się jednak tak, że miał dyżur w ten dzień i co jakiś czas przyszedł sam od siebie popytać oraz zbadać, choć go nie informowałam, że rodzę. Potem dodatkowo przychodził na salę podczas mojego pobytu. Także miał na mnie \"oko\":) Potwierdzam to co słyszałam - przy moim porodzie (naturalny bez komplikacji) położna była najważniejsza i miałam wspaniałą kobietę (nie zapłaconą).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cleo_
Był. Ale! jest ordynatorem, więc sprawa jasna. Jego rola sprowadzała się do prób rozbawienia mnie, przebicia pęcherza i nadzoru nad sytuacją. Długo mu nie zajęłam; uwinęłam się w godzinkę :) Faktycznie to z położną współpracujesz w trakcie porodu itd Jednak wiadomo o co chodzi, o takie małe poczucie bezpieczeństwa, obecność kogoś, kto towarzyszył nam przez całą ciążę od strony specjalistycznej, komu ufamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie byl ktos inny :) chodzilam do faceta ginekologa a mialam babke ginekolog, zreszta bardzo fajna :) troche zalowalam na poczatku, bo wkoncu to moj gin wiedzial co i jak, zreszta bralam leki w czasie ciazy i o nie bylam pytana, wolalabym zeby moj gin ze mna byl, no ale jakos to przezylam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×