Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jestem tu pierwszy raz

ja Cię kocham, a Ty... się modlisz

Polecane posty

nieźle :) przecież do 4 roku w seminarium ma czas na zastanowienie się czy jednak chce być ksiedzem, czy to jednak nie dla niego. Bo potem składa się śluby... Niektórzy rezygnują.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tu pierwszy raz
oh, droga Widzialna... nie irytuj się tak! może ktoś był/ jest w podobnej sytuacji, więc pytam. Tarara- wiem, wielu rezygnuje, to prawda. To mnie jednak nie pociesza, bo perspektywa, że miałby zrezygnować dla kogoś innego, tym bardziej mnie przygnębia. Ale dziękuję. Wiem, jestem straszną egoistką i histeryczką... czyli chyba się zakochałam ;) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czy Ty z nim rozmawiałaś o tym co czujesz, ale ja bym porozmawiała i powiedziała mu szczerze otwarcie co myślę itd. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie ;) Tu nie ma żadnej rywalizacji, nie można tak do tego podchodzić. Trudno, zdarza się i zakochac się w przyszłym księdzu ;) przecież to też mężczyzna :) A wybór i tak należy tylko i wyłącznie do niego... :D pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ależ ja się nie irytuję! chcialam spokojnie, przyjaźnie ci wytluamczyć, ale widać inaczej wyszlo :) a ty sie nie przejmuj, gdyby zrezygnowal, to znaczyloby, ze wie co roi, to bylby jego wybor i ma do niego prawo,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tu pierwszy raz
kochane jesteście :* ale jednak nie chcę z nim o tym rozmawiać. dlaczego? 1) nie mam odwagi 2) mogłabym go śmiertelnie zaskoczyć 3) odnoszę wrażenie, ze puki co jest bardzo zakochany w seminarium 4)..... (długo by wymieniać inne powody)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie chcesz porozmawiać to... Twoja strata. Będziesz miała pretensje tylko do siebie. Do odważnych świat nalezy ;) Widać nie bardzo Ci zalezy, skoro nie masz potrzeby rozmawiania z nim o tym. I odwagi. Ja bym pewnie nie wytrzymała :D ale też warto się zastanowić czy na pewno TO do niego czujesz - czy nagle nie stwierdzisz, że tylko Ci się wydawało, że go kochasz itd. A ta miłość okazała się tylko zauroczeniem ;) Możliwe że on zakocha się w Tobie, rzuci to semin, ale Ty powiesz że to nie to, i co wtedy??? :O pozdrawiam! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja nie uwazam, ze od razu \"twoja strata\". moze go rownie dobrze przestraszyć i przestaną się w ogole spotykać, on moze się czuć postawiony pod ścianą itd . przeciez nie jest powiedziane, ze jak ona porozmawia, to on sie rzuci w jej ramiona, moze to przynieść odwrotny skutek!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
owszem, ale przynajmniej ona będzie wiedziała na czym stoi i nie będzie sie męczyć. Sprawa będzie jasna i tyle ;) Nikt nie mówi, że on od razu rzuci się w jej ramiona ;) na Twoim miejscu: 1. albo bym porozmawiała i wtedy będę wiedziała jak się sprawy mają 2. jeśli będą miały się źle, bo rzmowa przyniesie odwrotny skutek, to rzuciłabym to wszystko i z czasem by mi 'przeszło' - nic nie trwa wiecznie :) Tak źle i tak niedobrze. 3. albo w ogóle dała sobie spokój z rozmową, jeśli podoba Ci sie to co jest teraz i jeśli chcesz żeby tak między Wami było zawsze. Owszem, rozmowa może zepsuć tę znajomość albo dać mu do myślenia... Prawda jest taka, że jeśli ktoś czuje powołanie to nie sądzę, że nagle przestanie je czuć i rzuci wszystko. A nawet jeśli jak rzuci to zdarza się, że potem się wraca... Ja bym sobie nie zawracała głowy ;) wiem, że to łatwo powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja wlaśnie sobie pomyślalam tak. wypisz sobie na kartce co możesz zrobić jakie są zagrożenia ( ryzyko) a jakie przypyszczalne zyski czyli np mowisz mu teraz zagrożenie - bierze manatki i mowi - nie mozemy się spotykać. moze w ten sposob urwać tą znajomośc, być może przez to nie dac sobie szansy na milośc zysk - moze zaczać myśleć o tobie inaczej itd czekasz : ( mozesz sobie wyznaczyć do kiedy) zagrożenie - zangażujesz się i trudno będzie się rozstać jesli okaże się, że on nie ( potem np możesz zdecydowac, że mu mowisz, przeciez nie musisz czekać wiecznośc) zysk - moze przez ten czas on sie zangażować i rzucić semionarium zastanow się ktore z zagorzeń jesteś w stanie \"znieść\", jakie ryzyko podjąc, ktore rozwiazanie jest najlepsze na ten czas. bo mozesz np postanowic, ze czekasz, a potem mu powiedzieć ( np za pol roku). wtedy bedzie to w pełni twoja decyzja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pamiętaj także, że nie jesteś w stanie zmienić boskiego planu. znaczy to, ze jesli rzuci seminarium dla ciebie znaczy, ze bog tak zechciał. a jesli nie, to znaczy tez, ze on tak chcial. poza tym mozna służyć bogu będąc osobą świecą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tu pierwszy raz
tararara- to nie takie proste. Jak już powiedziałam, nie jestem pewna, czy to miłość. Wręcz zupełnie nie zdziwiłoby mnie gdyby to było jedynie zauroczenie (które przecież może się w coś więcej z czasem przerodzić). Gdyby jednak on rzucił seminarium a ja bym go potem rzuciła, skrzywdziłabym go niemiłosiernie. Może nie jestem zbyt odważna, ale naprawdę bałabym się powiedzieć mu. Przecież nie wiem, jak to wygląda z jego strony. Czasem miewam dziwne wrażenie, że on mi się jakoś inaczej przygląda, alebo pisze do mnie z byle powodu, ale przecież to mogą być tylko złudzenia zakochanej głupiej dziewczyny, która dopatruje się znaków wszędzie (patrząc na sprawę zimno i z boku). Nie wiem. Może. Niektóre sytuacje są naprawdę dziwne, ale może dla niego normalne? Widzialna, jest dokładnie tak, jak piszesz- będzie tak, jak chce Bóg. I chyba niezależnie od tej rozmowy, jeśli on ma opuścić to seminarium (wątpię, przyznam ze smutkiem), to opuści go tak czy inaczej. Jeśli nie- to nie. Znam na tyle siebie i jego, że wiem, iż ta rozmowa nie wyszłaby nam na dobre. Przypuszczam, że on mógłby zupełnie zerwać ze mną kontakt, a przecież cenię go również jako dobrego kumpla. Bardzo Wam dziękuję za te rady, są mądre i dały mi wiele do myślenia. Uważam, że nie odważe się z nim porozmawiać, ale być może jakoś bardziej dosadnie powinnam dac mu do zrozumienia, żeby zauważył moje uczucia. Nie bezpośrednio (wiem, ze z facetami trzeba wprost, ale to zbyt delikatna sytuacja). ale jednak dam mu do myślenia. hmmm.... tylko jak? ;) coś się wymyśli (?)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak tu czytam to co piszecie
i powiem Wam jedno: na 80% ten koleś zrezygnuje z seminarium (bo gdzieś taki procent kleryków w końcu rezygnuje ;) ) ale nie narzucaj mu się dziewczyno, bo tacy nie lubią natrętnych babek. Wolą te pokorne, ale pogodne dziewczęta, co to uśmiechem zjednują serca starszych pań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak wpadłam na moment....dziewczyno swego czasu dałabym sobie rękę uciąć,że ten mój kolega zostanie księdzem,a teraz z perspektywy czasu widzę,że on na początku był zauroczony tym wszystkim,miał szczere chęci i wogóle,a potem kiedy zobaczył na własne oczy jak wygląda życie księdza(że tych z prawdziwym powołaniem jest garstka)to zrezygnował.i ty też nie mów,że jesteś pewna,że on zostanie.może teraz właśnie jest ten początek u niego kiedy wszystko jest piękne....poczekaj,cierpliwości -bądź dla niego dobrą koleżanką i obserwuj jego zachowanie,jeśli nie masz odwagi mu powiedzieć co ja akurat rozumiem,to nie pozostaje ci nic innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tu pierwszy raz
Kropku, kochana jesteś dziękuję :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tu pierwszy raz
kiedy sobie to wszystko na zimno przemyślałam... wiem, że nie mam szans u niego. On kocha to seminarium. Widzę, że ograniczył ostatnio ze mną kontakt (czyżby bił się z myślami?). Nie będę się narzucać. Jakoś to przetrzymam. Nie wiem tylko czy będę długo czekać na niego... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tu pierwszy raz
zaraz przed tym jak wyjechał do seminarium rozpocząć rok akademicki spotkaliśmy się przypadkiem (a może zrządzeniem losu?) i on poprosił, żebym... PISAŁA DO NIEGO LISTY!!! oczywiście nie napiszę, bo nie jestem pewna na ile poważnie to mówił (choć wyglądał na poważnego) a nie chcę się wygłupić... niech spokojnie się kształci... brakuje mi go :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znam to uczucie
Napisz... Skoro Cię o to poprosił tzn. że chce wiedzieć, co u Ciebie. A to dużo... Ja tez mam kogoś bliskiego sercu, kto jest w seminarium... Jest ciężko, ale wiem, że On o mnie pamięta i On wie, że ja o Nim tez myślę. Wczoraj właśnie dostałam list :-) Głowa do góry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tu pierwszy raz
cieszę się, że utrzymujesz z tym kims korespondencyjny kontakt, ale ja nie napiszę. Boję się. Zresztą gdyby chciał, napisałby pierwszy: ma mój adres. Nie chcę, żeby myślał, że się mu narzucam. Prosił mnie o to już jakiś czas temu i na pewno nie spodziewa się teraz listu... pewnie zapomniał już o mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tu pierwszy raz
jak to z czym? :O raczej z kim z ludźmi innymi niż Ty, Amant

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tu pierwszy raz
Misiu, boję się... nie chcę nieszczyć naszych obecnych relacji, a taka rozmowa zrobi to na pewno. Postaw się w sytuacji osoby, która dla kogoś ma rzucić swoje całe plany na przyszłość. W takiej właśnie sytuacji bym go postawiła. Gdyby więc sam miał zamiar to wszystko rzucić, zrobiłby to bez mojej pomocy, sam by ze mną porozmawiał. Sam by zdecydował. Rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham ksiedza
hymmmmmmmmmm.......kolejny raz probuje sobie pomoc przez to forum wylewajac swoje smutki w klawiature........pewnie to nic nie pomoze ale jak to sie mowi " nadzieja umiera ostatnia"......... nie musze Wam mowic w jakiej jestem sytuacji bo wiadomo........ mam tylko pytanie co Was laczy z ksiezmi czysta znajomosc czy cows wiecej z jego strony???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tu pierwszy raz
pomału staram się zapomnieć... staram się zagasić płomień, który niczym pożaru łuna bije przez lody... ale staram się zapomnieć bo jaki sens ma użalanie się nad sobą? pomału mi się udaje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kocham ksiedza
a ja zapomnialam na miesiac i kiedy sie spotkalismy wszystko wrocilo.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem tu pierwszy raz
no... to jest najgorsze- jak go widzę- dziczeję :( i znowu wszystko wraca ja mam ten komfort, że on wyjechał na studia i rzadko wraca- w seminarium mu nie pozwalają zbyt często wracać. ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×