gdy rodzice po 30latach rozstaja sie...

myslalam, że mam fajnych rodziców, bo zawsze trzymali sie razem, dobrze w miare nas wychowywali, myślałam, ze musza siebie kochac skoro co niedziela chodza po poludniu na spacery.mylilam sie. nigdy z rodzicami nei rozmawialismy kazdy byl zajety swoim zyciem, az tu nagle moja mama mowi ze nigdy ojca nie kochala, ze on jest chorobliwie zazdrosny, teraz ja zaczal szpiegowac, wmawiac jej kochanków, nie dawac pieniedzy na zycie (mama nie pracuje) bo uwaza ze wynosi komus, ze chodzi do kosciola zeby sie spowiadac z tego ze zdradza go....i to wzsystko ukrywane przez 30 lat przed nami...doznalam szoku. nieodzywaja sie do siebie, mama zawsze byla ponizana, męczona psychicznie, zawsze ojciec ja pogardzal a ona jemu cale zycie poswiecajac, siedziac w domu (ojcicec zrobil dzieci - nas, po to by matka siedziala w domu), do tego ma chora tesciowa, ktora jest tak samo walnieta jak ojciec, musi sie nia opiekowac. teraz juz swiruje. wyglada na separacje chcemy sie wyprowadzic od ojca, ale nie wiem czy nie sfiksowal do konca i nei popoleni jakiegos samobojstwa czy cos, wtedy moja mama by sobie nei wybaczyla. zwątpiłam w małżeństwo. nidzie nie ma milosci. rzadko kto moze wytryzmac ze soba do grobowej deski. w tej chwili malzenstwo nie ma sensu dla mnie. przyklady, moi niby normalni kochajacy, okazuje sie ze sie nienawidza i cierpia, a dzieci nigdy nie chcieli, znajomy ojciec pijak tlucze cala rodzine, patologia zupelne, jakies samobojstwa itd, inny znajomy, rodzice juz dawno w separacji, spia oddzielnie, tylko mieszkaja razem, inny znajomy, skłoceni, udaja ze wszystko ok, a tak naprawde siebie nie kochaja i sie kloca wciaz. nie rozumiem juz niczego....malzenstwo nie ma sensu.skoro 90% sie rozpada.