Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dostałam_opieprz

Dostałam opieprz od kontrahenta - co sądzicie o tej sytuacji?

Polecane posty

Gość Dostałam_opieprz

Przygotowywałam ofertę cenową i w ofercie podałam również ceny netto. Kontrahent oferte przyjął, ale po paru dniach wyszło, że on oczekiwał ceny brutto, podczas gdy ja podałam cenę netto. Właśnie rozmawialismy przez telefon, kontrahent zagroził, że porozmawia z szefem, bo nie napisałam, że cena jest netto + iles procent VAT-u, tylko podałam samą cenę i on myślał, że to cena całkowita. Moim zdaniem powinien zapytac, jesli mial wątpliwości, ale jutro będzie szef, a ja już się boję, że dostanę opieprz i od szefa. Dodam, że kontrahent był bardzo nieuprzejmy, wydarł się na mnie, że skoro prosi o ofertę cenowa, to chyba logiczne, że chce wiedzieć, ile będzie musiał płacić, a ja sie zdenerwowałam i odpowiedziałam, że mógł zapytać. On na to, że pożałuję tego tonu i że jutro rano dzwoni do mojego szefa. Jestem cała w nerwach, kto Waszym zdaniem miał rację? Myślicie, że mogę za takie coś wyleciec z pracy? W końcu to nie ja zaczęłam krzyczeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze moze byc...
Ja bym cie wyp*eprzyl gdyby transakcja nie doszla do skutku. W koncu ty jestes dla kontrahenta a nie odwrotnie. Jesli nic nie piszesz to przyjmuje sie ze to ceny brutto. Jesli dajesz netto to pisz ze to netto, bo ja stawek vatu na wszystkie artykuly znac nie musze i taka oferta jest mi na hoooj potrzebna skoro nie wiem ile mam do tego dodac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słyszałam, że jeśli ceny są podane bez określenia brutto czy netto, to należy je traktować jako brutto natomiast ja w większości dostaję oferty netto, tyle, że zazwyczaj jest dopisek, że do cen należy dodać VAT nie martw się, szef najwyżej pokrzyczy i przejdzie mu, a kontrahent nie powinien krzyczeć, każdemu może zdarzyć się błąd :) głowa do góry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też przygotowuję rózne oferty i np. na transport piszę: cena brutto za autokar za 1 dzień. Albo: cena netto + 7% VAT (jesli jest to przejazd krajowy). Dziwi mnie, że najwyraźniej nie pojmujesz, że jeśli kontrahent np. potwierdziłby ofertę za Twoją cenę, odrzucając inne oferty, a potem musiałby dopłacić np. 22% VAT-u, to może okazałoby sie, że Wasza oferta była najmniej korzystna. ZAWSZE trzeba pisac, czy cena jest brutto czy netto. Jak ja proszę kogoś o kalkulację cenową i nie ma podanej ceny, to z kilku ofert pierwszeństwo mają te, które podają, czy cena jest brutto czy netto - jest to większy profesjonalizm. A nie chce mi sie dzwonić i pytać, czy cena jest brutto czy netto. Rozumiem, że mogłaś odpowiedziec krzykiem na krzyk, ale niestety źle to o Tobie świadczy, bo słusznie dostałaś opieprz. Czy ktoś w ogóle wyjasniał Ci, jak przygotowuje się oferty cenowe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karenina
Nie chcę Cię martwić, ale pomyśl, czy to nie jest logiczne? Twoim obowiązkiem było poinformowanie klienta czy ta cena zawiera vat czy nie.Na jakim Ty świecie żyjesz? Na wszelkich dokumentach i cennikach podana jest taka informacja. I to nie on powinien pytać, tylko Ty poinformować jakie ceny łaskawie podałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze moze byc...
Ps. się ciesz że oferty nie przyjął bo na upartego jeszcze byś musiała vat dopłacać z własnej kieszeni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dostałam_opieprz
Myślicie, że musiałabym, dopłacać z własnej kieszeni? Pracuję dopiero dwa miesiące i jeszcze nie wszystko umiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze moze byc...
Jakby się kontrahent wqurwił i poszedł do sądu to szef by mu musiał zwracać, a potem ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym dopłacaniem vat\'u z własnej kieszeni to przesada. Najwyższa kara finansowa jaką można wymierzyć pracownikowi, to 50% jego pensji miesięcznej (oczywiście w przypadku ewidentnego narażenia fimmy na straty). A poza tym faktycznei powinno się podać cenę brutto lub netto + ile procent vat\'u. Twój błąd. Dobrze że kontrachent nie przyjął tej oferty, bo wtedy Twoja firma musiałaby uwzględnić podane ceny jako brutto, co byłoby pewnie sporymi stratami. Moja rada - poinformuj szefa jako pierwsza, o całej tej sprawie. Przyznaj się do będu, powiedz że jest Ci przykro i że to się nie powtórzy . Musisz też liczyć się z opcją pisemnych lub ustnych przeprosin kontrachenta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze moze byc...
terrax a gdybym pomnożył cenęrazy ilość, i wpłacił na towar (w cenach netto niewiedząc o tym) , zażądał bym wydania towaru i co byś zrobił/a ? Po dobroci nie to do sądu i gwarantuję ci że bym wygrał, oferta handlowa w rozumieniu KC i nie ma bata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dostałam_opieprz
Ale za co mam go przepraszać? Przecież nie krzyczałam na niego, starałam się wyjasnić całą sprawę spokojnie, a to on podniósł na mnie głos, jakbym była jakimś debilem. Źle przygotowałam ofertę, rozumiem, ale gdyby on rozmawiał ze mną spokojnie, ja też rozmawiałabym spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze moze byc...
To biznes a nie sentymenty. Spokojnie to możesz klocka posadzić w domu, facet czekał na oferte, liczył, tracił czas a ty nie widzisz tego. Mało się nadajesz póki co do roboty. Pierwsza praca ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak klient prosi o oferte cenowa, to powinnas podac brutto. rzeczywiscie, sama mam zawsze wielkie nerwy, gdy mi ktos poda netto i jeszcze ma waty, ze to ja powinnam zapytac :O Ja zawsze przedstawiam oferte w cenach netto i brutto, a jak podaje same ceny, to zawsze w brutto. Z drugiej strony - sprawa mozliwa do wyprowadzenia, chyba, ze poszlo juz zamowienie... Ale jak nie, to przeciez swiat sie nie zawalil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie koniecznie - w budownictwie za ceny ofertowe zazwyczaj są przyjmowane ceny netto. Mam wrażenie że kontrahent o tym wiedział ale złapał cię na braku informacji o cenach brutto czy netto. Szef cię nie wypieprzy bo stare herbatniki wiedzą jak się to załatwia. Masz nauczkę - ludzką rzeczą jest się mylić ale też i uczyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dostałam_opieprz
Akurat pracuję w firmie przewozowej, a tu za kilometry krajowe dolicza się 7% VAT-u.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
druga sprawa, jak chcesz pracowac, to zapomnij o kulturze. Ja tez wylecialam z pracy kiedys, bo ktos zaczal na mnie krzyczec :) Wiec mu oddalam slownie i okazalo sie, ze to on wiecej mogl ;) ale kazdy tai blad to doswiadczenie. Ucz sie i wiecej nie rob bledow. Prawda jest taka, ze to Ty zrobilas blad - jak nie doszlo do zakupu - to jeszcze nie jakis potworny, wiec da sie wszyto naprawic. Na przyszlosc ceny podawaj w brutto i netto, a gdy prosza o cene to wiadomo, ze chca taka, jaka maja zaplacic. Ale jak juz doszlo do zakupu, to ja niew iem co bym zrobila pracownikowi, gdyby sie okazalo, ze musze placic o 22% wiecej niz przypuszczalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze moze byc --> Ja nie pisałam że nikt nie ponósłby odpowiedzialności, wręcz przeciwnie - zgadzam sie że w takiej sytuacji firma musiałaby sprzedać towar czy usługę wg. cennika. Tyle że dziewczyna ze swojej kieszeni nie musi szefowi/firmie tej różnicy zwracać - co najwyżej 50% swojej wypłaty (ew. możnaby ją wylać z pracy, może nawet dyscyplinarnie). Stratna byłaby firma jej szefa po prostu. Chyba że dziewczyna ma w umowie o pracę jasno i wyraźnie napisane że ponosi pełną odpowiedzialność finansową za swoje decyzje, ale nie spodziewam się.. Dostałam_opieprz --> tu już nie chodzi o to, na ile \"spokojnie\" z nim rozmawiałaś. Chodzi o to że przedstawiłaś mu fałszywą ofertę, co naraziło jego interesy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to 7%, ale zawsze dodatkowo. Wyobraz sobie, ze to TY idziesz do sklepu. Widzisz cudowne meble do salonu, pytasz ile ksoztuja, kobieta odpowiada 10 000 zl. Zbierasz kase, idziesz do sklepu i przy kasie okazuje sie, ze do tego 7% podatku jeszcze trzeba, czyli 700 zl wiecej. Niby nic, ale w portfelu tyle nie masz i nie jestes w stanie wysuplac juz nawet tych 700 zl. Dopoki sie swojego biznesu nie prowadzi, to ciezko pojmowac niektorym takie male gowienka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie interesują mnie oferty , w których nie jest zaznaczone , czy to cena netto , czy brutto , jesli jest jedna przyjmuje , że to juz z podatkiem i wiecej nie mam ochoty płacic.Kupuję z 3,7,22 % towary i usługi i chce wiedziec , ile dokładnie zapłacę.Tez bym sie wkurzyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze moze byc...
Czapka z głowy spadnie jak zadzwonisz do kontrahenta z rana i wyjaśnisz mu sprawę ? Przeprosisz itd ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no sorry dziewczyno, ale jak dla mnie mozesz byc i wybitnym fachowcem, wiedziec lepiej od kontrahenta itd, ale masz za slaba psychike by zajmowac sie klientami vel kontrahentami. bo jakis idiota Ci nawrzeszczal do sluchawki to jestes klebkiem nerwow? chyba potrafisz w razie czego spytac szefa, do kogo ma wieksze zaufanie i kogo zna lepiej? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam wrażenie, że sprawa rozeszłaby się po kościach, gdybyś zareagowała jak należy. Z własnego doświadczenia wiem, że to nie brak doświadczenia, ale umiejętności zachowania się jest naiwększym problemem. Gdybyś po odebraniu telefonu przeprosiła, wyjasniła, że pracujesz od niedawna, pewnie kontrahent trochę by poburczał, ale rozbroiłabyś go. A ty potraktowałaś sprawę olewczo, na zasadzie, że trzeba się było domyślić. W tym przypadku facet słusznie się wpienił, bo pracujesz od niedawna, a maniery masz jak wielka dama. Niestety, na palcach mozna policzyć przypadki, kidy ktos robi błąd, a potem mówi: Przepraszam, pomyliłam się. Najczęściej słyszę : o, faktycznie sie pomyliłam. W takich przypadkach ja też zachowuje się nieuprzejmie i odpowiadam: To już zauważyłam. Dlaczego, do cholery, jak ktos sie pomyli, nie potrafi zwyczajnie przeprosić za błąd? Czy ludziom się wydaje, że jak przeprosi, to przyzna się do bycia debilem? Ile razy ja przepraszałam za swoje błędy, nie mówiąc już o współpracownikach? Ktoś nie wysłał na czas oferty, a klient dzwoni i dopytuje się, czemu nie dostał odpowiedzi. Wtedy tez przepraszam, mimo, że to nie ja zrobiłam błąd. Jeśli szef podziękuje Ci za prace, to będzie raczej z powodu Twojego krzyku w rozmowie z kontrahentem, a nie z powodu błędu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aggie ma rację. Jak już to z powodu braku opanowania i braku odpowiedniego podejścia wylecisz. Wiem co mówię, sama wyleciałam :) Teraz już wiem, jak należy się zachować. Jak ktoś już wcześniej napisał. Biznes to nie sentymenty, ani podwórko \"bo ona na mnie nakrzyczała...\". Zrobiłąś błąd? To twoim obowiązkiem jest przedstawić firmę jako profesjonalną i umieć się przyznać do błędu. Ciebie zwolnią, a w firmie już ten gość nie kupi, bo firma jest mało przyjazna. Rozumiesz? W momencie, kiedy gadasz z kontrahentem, to firma to TY i tak, jak sie zachowasz, tak klient odbierze cala firme. NIe dziw sie, ze na szefa tez wyleci, a szef na Ciebie. Newrowka bedzie, ale poki nie doszlo do zaupu - powinno rozmyc sie po kosciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kierpce- cos Ty dziewczyno , na etat poszłaO_O oszalałaś?:P:P Umiejętność rozmawiania z klientem jest bardzo ważna.I to nie jest truizm , ze klient ma zawsze racje.Trzeba potakiwac , a potem wyłozyc spokojnie swoje.Przeprosic i wyjaśnic. W takich sytuacjach nie mozna dac sie ponieśc emocjom , zeby nie wiem , jak się chciało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tej sytuacji klient miał prawo się zdenerwować, poza tym nie zwyzywał Cię od debili. Ja też miała rozmowe z Panią, która zadzwoniła po raz pierwszy i prosiła o opisanie oferty, którą miała w katalogu przed sobą. Nie jestem jasnowidzącą i nie wiem, o której ofercie Pani myślała (Chorwacja, a były dwie oferty), spytałam więc, o która ofertę chodzi. Jek westchnienia, no bo Pani nie potrafiła nawet powiedziec nazwy hotelu (katalog miała przed sobą, no ale problemem jest przeczytać i powiedzieć: hotel X czy Y), usłyszalam tylko komentarz \"ale w tym biurze są tępe dziewczyny\". Nie podnosząc głosu powiedziałam, że tym tonem nie będziemy ze sobą rozmawiać. Nie wolno dać sobą pomiatać, ale opisana przeze mnie sytuacja roche się różni od Twojej. Zadzwoń do kontrahenta i spróbuj załagodzić sprawę. Widac od razu, że niedługo pracujesz i jeszcze nie jestes otrzaskana ze specyfiką Twojej pracy, ale myślę, że z takim podejściem będzie Ci ciężko. Wiesz, uczenie dorosłej osoby, że jak się popełni błąd, to sie przeprasza, mija się z celem. Pewne rzeczy trzeba po prostu rozumieć, zwłaszcza, jesli pracuje się z ludźmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I nie jest prawdą, że klient ma zawsze rację, ponieważ zwykle klient nie orientuje się w wielu rzeczach. Pracownik musi umiec mu wszystko wyjasnić. Trzymaj się dziewczyno, daj znac, jak Ci pójdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KLient czesto nie ma racji , nie wie , czego chce , myli się.Pracownik jest od tego , zeby mu wytłumaczyc nie dajac odczuc , że klient jest głupszy , albo mniej inteligentny , co wcale nie jest rzadkością. Tutaj nie ma watpliwosci , że pracownik popoełnił bład.Zachowanie kontrahenta to juz inna bajka...tez go obowiazuje kultura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×