Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

klau_dyn_ka

samotny piątek...

Polecane posty

Gość JA TEŻŻŻ
sama🌼 i nie tylko w piątek.. ale całe.. zycie...:Da jeszcze tyle lat samotnosci przedemną...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA TEŻŻŻ
Kornik79 nie mam co przesadzać.. bo wiosna nie idzie tylko zima idzie..a zazwyczajna wiosnę sie przesadza:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annnnaj
julio.... Aby podjac decyzje trzeba wiele..... Zdz\arzalo mi sie pomagac w jakims stopniu....ale nie ejstem wyrocznia, tylko ty mozesz zianic swoje zycie bo wiesz jakie jest i co cie czeka dalej... To trudne , wiem, i nie zawsze jest do czego uciekac... Prosze cie...jezeli masz jakiekolwiek wyjscie realne, i bardzo tego potrzebujesz, nie czekaj... To zycie jest tylko Twoje i nie pozwol aby ktos nim sterowal. Gorzej jest , jesli na cos nie masz wplywu....to powiedz nam... Z czego niema wyjscia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ee jeszcze chwilę i będzie po samotnym piątku ;) nadejdzie wspaniała sobota :) i jeszcze wspanialsza niedziela :) ps. ale się tu wszyscy rozpisali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annnnaj
Ja szczegolnie......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
annnnaj co tak nagle zaniemówiłaś? Julia już poszła spać z bałaganem w głowie. Może kolejne dni przyniosą jej rozwiązanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annnnaj
Kornik79.. zanieowilam, bo mam swiadomosc, ze na duzo zeczy nie mam i nie mamy wplywu. Wiedzialam juz to wczesniej, tylko nie zawsze zdawalam sobie sprawe, ze zycie ludzi, ktorych nie znam, moze mnie tak wzruszyc. Chodzi mo o blizej nieoreslony tepy bol, ze jestem nikim i nie mam wplywu. Przezywalam cos takiego ostatnio czesto. ale im jestem starsza, tym bardziej mnie to boli... Co ja moge? nic..... Dlatego jestem tylko i wylacznie zwolennikiem idei samoswiadomosci... Kazdy dziala w wl;asnem interesie... smutne...ale prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annnnaj
Kornik79.. zanieowilam, bo mam swiadomosc, ze na duzo zeczy nie mam i nie mamy wplywu. Wiedzialam juz to wczesniej, tylko nie zawsze zdawalam sobie sprawe, ze zycie ludzi, ktorych nie znam, moze mnie tak wzruszyc. Chodzi mo o blizej nieoreslony tepy bol, ze jestem nikim i nie mam wplywu. Przezywalam cos takiego ostatnio czesto. ale im jestem starsza, tym bardziej mnie to boli... Co ja moge? nic..... Dlatego jestem tylko i wylacznie zwolennikiem idei samoswiadomosci... Kazdy dziala w wl;asnem interesie... smutne...ale prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadza się nie mamy wpływy na wiele spraw ale czy potrafimy stać obok i nie reagować? hmm chyba nie a czasami nawet drobiazg potrafi zmienić bieg zdarzeń, a czasem można się naprodukować i nic to nie da nic nie zmiani. Dlaczego tak jest? Taki właśnie jest świat... ludzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annnnaj
Musimy miec swiadomosc, ze nikt nie zmieni naszego zycia...tylko mozemy zrobic to My sami..czesto duzym kosztem, kosztem wielkiego bolu nie do okreslenia (nie wiem jakie etap bolu ja poznalam), ale tylko my sami.... czy tzw dojrzalosc wiaze sie w wielkim bolem? Czy dojrzalosc wiaze sie z umiejetnoscia wyciagania wnisoskow? Nie zawsze jest to (wiem) tak proste....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
są chwile że nie potrafimy zrozumieć danych sytuacji, zachowań ludzkich... ale nie jesteśmy jednostką, żyjemy w grupie i nie zgodze się ze kazdy działa we własnym interesie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlaczego dojrzałość ma się wiązać z wielkim bólem ? musiała byś zadać to pytanie każdej jednostce... ja tak nie uważam. Za bardzo wietrzysz w dojrzałość, kiedy możemy powiedzieć że będziemy dojrzali? mając 30 a moze 50 lat ? To jest pewnien stan w którym człowiek \"stara\" się myśleć przyszłościowo poważniej... wyciąga sie konsekwencje.. ponosi kare za złe czyny czy nieodpowiedzialne... Zgadza się tylko my możemy zmienić swoje życie ale czy nie uważasz ze często to robimy pod wpływem innych ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to jest strasznie szeroki i obszerny temat... nie wiem chyba nie potrafie Ci odpowiedzieć na to pytanie czym jest dorosłość, odpowiem Ci za 20 lat ;) Zresztą nie chce być jeszcze poważny, dorosły... w każdym z nas jest jakaś cząstka dziecka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annnnaj
Korniczku...zgodze sie z tym, ze gdyby kazdy zyl tylko i wylacznie we wlasnym interesie, i swiat stworzony bylby z samych egoistow, nie oprowadziloby to do NICZEGO. Ale jest pewna teoria... Jezeli sami nie wyznaczymy wlasnych GRANIC, inni zrobia to za nas i nie bedzie to mile uczucie.... Kiedfys zaczac mowic NIE? Kiedy zdrowy jest EGIOZM? Kiedy trzeba zaczac myslec o sobie, aby byc czlowiekiem na tyle swiadomym. (szczesliwym?), i spokojnym, aby moc tym obdarowywac innych? Wiesz, ze np nieszczesliwi rodzice nie stworza szczesliwego dziecinstwa dziecku.... Gdzie jest granica? To wszystko wzgledne, indywidualne, dlatego wierze tylko i wylacznie w jednostki ktore MYSLA.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszyskiego nie da sie zobaczyć przez \"szkiełko i oko\"... Ludzie którzy myślą... nie da się wszystkiego racjonalnie wytłumaczyć, człowiek jest tak złożoną istotą że nie da się pojąć niektórych decyzji czy zachowań. Jeśli w to wszystko są wplątane uczucia, przywiązanie, opętanie to już wyedy umysł ludzki nie jest w stanie tego pojąć... Granice oczywiście trzeba wyznaczać, ale czy zawsze się tego twardo trzymnamy ? hmm nie mogę tego o sobie powiedziać... nie jestem na tyle silny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość annnnaj
Sila...rzecz wzgledna... dziekuje za mily wieczor, na dzis mi wystarczy. czuje sie juz zmeczona po calym tygodniu pracy. Dziekuje za yowarzystwo. bylo mi bardzo milo. Dobranoc i do "przeczytania":" nastepnym razem..... Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do U-U-U... niby taka do konca samotna nie jestem...spotykam sie z kims... ale wiem,ze z tego nic nie bedzie.. nie czuje \"iskier\"... ale czasem dobrze jest wyjsc z domu.. nadal kocham tego drania, mysle o nim..czasem gdy nikt nie widzi , placze.. to on zerwal, to on przestal mnie kochac... a teraz gdy widze- jego opisy na gg - ze spotyka sie z kims..lub opisy typu : \" (imię) jak sie spotkamy na piwku i tak Cie wycałuje...\" , to boli cholernie... wiem,ze moze jest to egoistyczne troche, bo sama sie z kims spotykam..ale w glebi duszy kocham tamtego, mysle sobie jak on moze - rzucil mnie, a teraz spotyka sie z nastepna, byc moze ona zajemie moje miejsce.. probuje sobie na nowo zycie posklejac , bo momentami jestem zdruzgotana.. Mowia,ze w zyciu wszystkiego nie mozna byc pewnym - ale wiem,ze on zlamie serce kolejnej dziewczynie.. zreszta po alkoholu staje sie obycm , zlym czlowiekiem.. Juz ma opis w stylu- \" (imię) wiem,ze zawaliłem..\" Znam go bardzo dobrze i moge sie domyslac co zrobil... Powiecie - dziewczyno po cholere myslisz o nim, skoro jest takim skur***.. no fakt...ale jak powiedziec sercu by nie kochalo ?... bo mial tez duzo zalet... bywaly zle chwile, ale i dobre... przepraszam za ten chaotyczny post, ale nie moge pozbierac mysli.. pozdrawiam wszystkich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Irish najlepiej będzie jak spalisz mosty za nim, wykasujesz go z życia telefonu czy gg... był dobry, ma dobre strony ale jeśli coś Was rozdzieliło to drugi raz w ten sam związek już się nie wchodzi... po zerwanej więzi zawsze zostaje ślad... nie da się ot tak zapomnieć, ale musisz zacząć od wyeliminowania powodów ciągłego przypominania sobie o nim. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kornik dzieki... Dzis wykasowalam jego gg.. tylko, tylko.... najgorsze jest to, ze on mieszka niedaleko mnie.. staram sie unikac miejsc gdzie on przebywa.. Ja wiem,ze nie bedziemy razem.. jednak mimo wszystko cierpie..od zerwania minal miesiac , a ja jednak ciagle podnosze sie z upadku.. Jeszcze przypomne pewna sytuacje (wiem,ze to nie jest zwiazane z tym tematem..).. Czasem wyslalam mu smski - ze wciaz kocham i nie moge zapomniec.. ostatnio nie moglam spac - wyslalam mu piosenke, przy ktorej az plakalam, bo byla o nieudanej milosci... a pare dni temu zdjecie, aktualne moje zdjecie z dedykacja \"zebys czasem wspomnial i sie usmiechnal..\" Nie mialam nic zlego na mysli..chcialam mu tylko pokazac, ze byl dla mnie kims waznym, ze jest... Przedwczoraj byl pijany, zagadal do mnie na gg... spytal sie dlaczego mu wsylalam fotke, a ja odpowiedzialam, \"..bo Cie kurwa wciaz kocham :( ... \" powiedzial mi,zebym wykasowala jego gg.. zebym zapomniala o nim... powiedzial ze zmieni gg i maila... wreszcie po pijaku krzyknal abym sie odpierdolila i nawet mu czesc na ulicy nie mowila... to zabolało okrutnie.. ale jednak taki kopniak w tylek troche we mnie zmienil podejscie do niego..aczykolwiek nie zupelnie.. boze jaka ja glupia jestem :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli on się określił że nie chce z Tobą być to nie powinnaś się tak zachowywać, najlepsza wtedy jest totalna cisza, a smsy, maile potrafią właśnie doprowadzić do tego typu sytuacji co opisujesz. Nie pisz, nie dzwon na ulicy udaj ze nie widzisz... szybciej zapomnisz... napewno cierpisz ale innej dróżki nie ma :) i staraj się teraz nie być sama, rób coś żeby po prostu nie myśleć. A w sumie to ten gość nawet na myślenie o nim nie załuguje... trzymaj się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak... pewnie tak... wtedy (na gg) jeszcze sie przyczepil o to,ze mowie, iz kocham a po opisach widzi ,ze sobie radze... (a czesto zostawialam opisy,ze gdzies wychodze...ze jest ok... )...mozliwe,ze chcialam mu tym samym pokazac,ze umiem zyc bez niego..ze moze cos sie w moim zyciu osobistym pozmienialo.. wiem... teraz silniejsza nieco jestem po tym co mi powiedzial...silniejsza w sensie, iz nie odezwe sie do niego slowem.. bede chodzic usmiechnieta, nawet gdy go spotkam.. nawet mu czesc nie powiem! ciezko...ale po takich slowach, nie mam wyjscia.. zreszta z tych 2-ch lat moglabym ksiazke napisac o \"przebojach\" jakie zainstniaky w moim zyciu...i bynajmniej nie bylaby to komedia :( zanudzam... po prostu chcialam sie wygadac...wyrzucic wiele z siebie! pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zanudzasz, a wygadanie się wyrzucenie z siebie problemów zawsze pomaga ;) 2 lata to dużo czasu i nie da się ot tak zapomnieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niestety... 2 lata...ba... 2 lata i prawie 4 miesiecy ... tyle czasu zmarnowanego.. zastanawiam sie nad sensem milosci.. czy to nie hormony.. glupia fenyloetyloamina.. a pozniej przyzyczajenie... mowia,ze milosc trwa tylko pare lat... zastanawioam sie czy bede umiala znowu komus zaufac, oddac cala siebie... bo po co? po to aby znowu zostac zdeptaną jak mrowka? ...heh :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miłość na kilka lat... hmmm napewno to uczucie przygasa ale prawdziwa miłość trwa do końca życia, ale nie mylmy pojęć miłość z przyzwyczajeniem hormonami cielesnością... Czas leczy rany i na pewno odbudujesz wiarę w ludzi ( facetów) kiedyś zaufasz jakiemuś odpowiedniemu. Mi kiedyś po nieudanym związku pomogła książka Jedenaście minut - Paulo Coelho odbudowałem wiarę w miłość którą wtedy utraciłem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×