brak zyczliwosci wkoło, tego zeby mnie kiedys ktoś za cokolwiek pochwalił...

zeby mi nowopoznani faceci nie pierniczyli -matko jak ja nie lubię rozmawiać z facetem na pierwszej randce no...:o

no kurde no brak, brak pogadania z kumpelą, ta praca zabija relacje międzyludzkie..no rzesz...:o ożesz

nie rozumiem sedna sprawy.........

sedno jest takie, ze zycie mnie rozdeptalo w swoim pędzie - wszyscy zapieprzają naprzod i nawet nie zauwazają, ze po drodze gdzieś leżę rozdeptana, niemająca z kim pogadać....ja chce mieć paczkę albo swieee albo chociaz kolegę fajnego....:(

nie ma mnie, jakbym nagle zeszła albo lezała w domu tydzien, dwa , dwadziescia dwa - nikt by nie zauważył oprócz jednej mojej kolezanki a jej i tak nie chcialabym obarczać brak mi poczucia przynaleznosci do grupy, do kogoś... ps.zaraz mi przejdzie, naprawdę...

:(

musisz po pierwsze przestac sie mazgaic:) a po drugie, nei uwierze, ze nie masz znajomych.... odezwij sie do kogos.... a wkrotce.....nie bedziesz juz taka samotna:) a juz na pewno nie rozdeptana:) powodzenia:)

Ale masz kanał! Zaraz ci przejdzie. I nie wszyscy zapieprzają. Np. z lenistwa...

powiedz jestes sama i wkurzaja cie pirwsze randki z facetami , jak juz to chciałabys od razu z kims byc by zaiskrzyło , a nie by facet przed randka na gwałt zmieniał skarpetki, apóznie rozmówki typu co porabiasz gdzie pracujesz i jaki jest twój ulubiony kolor?

mam to samo___ --->pieprz to....czasem pomagają perfumy a czsem tylko salatka z feta albo mozarellą...:o ale zawsze jakaś rzecz pomoże... znajomi się porozjeżdżali...nie chcę wypisywac czemu jest do luftu - musze chyba nową grupę stworzyć, albo wpasc w alkoholizm to chociaz bede miec pretekst chodzić na mityngi AA.... wiecie, ze ja ciągle zagaduję jakąś kobitę w busie? no zesz - a one nawet ze mną rozmawiają...:o

rozumiem ze masz dooooła --->skarpetki? wiesz, ja nie lubię wlasnie tej gadki-szmatki, widze, ze rozumiesz, w czym rzecz........ nie mam z kim pojezdzić na rolkach a tu kazdy kurde przychodzi i patrzy jak mi się dekolt rozchyla i w którą stronę zamiast powiedziec: "to jak się umawiamy na to jezdzenie? nie przejmuj się, ze nie umiesz hamować i pocharatsz kolana - woda utleniona i po bólu" :o

pysiątko--->no nie wszyscy....masz rację

ale nie ma nikogo do wspólnego pojeżdżenia ps.przepraszam za to uzalanie, zaraz zaniosę topik na smietnik...

Wiem ;) I to pomaga :)

to jeszcze coś na koniec napiszę - smutno mi, ze moja mama krytykuje nawet to, ze slucham Małgorzaty Walewskiej....:o czy moze ktoś tak miał z Was? rodzice sa czasem jak dzieci...