Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kasikkk27

Do kobiet po rozwodzie.

Polecane posty

Gość takajatysia
wlasnie tez jestem w trakcie rozwodu.. jestem w zwiazku z kims nowym, ale tez nie potrafie sie otworzyc na niego tak jak bym chciala. Uf.. maz mnie nie bil, szanowal i kochal. Ale cóż, paru innych rzeczy zabraklo.. zycie. Nie widze w nim mężczyzny - ale dobrego czlowieka i tyle. Kiedys myslalam, ze to wystarczy, nie wystarczylo. Mam nadzieje, ze tym razem pokocham bezwarunkowo i tego nie spieprze :/ Chce zebysmy byly szczesliwe, i ja i moja coreczka. Mam nadzieje, ze tego Nowego ( hehe ;) ) pokocham, bo naprawdę jest tego wart. Babeczki kochane po co żałować gnojków i wmawiać sobie miłość do nich? To źli ludzie byli i krzyż im na drogę. Można znaleźć porządnego faceta - u mnie już drugi. Warto szukać, trzeba tylko uważać żeby tego nie schrzanić. Od początku wymagać szacunku, uwagi, wrażliwości. Samej to okazywać. Szczęścia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda_76
jasne,ja tu często zagladam ale nie widzę nowych postów.....wakacje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia22031
jestem rok po rozwodzie.rozwiodłam sie po 5 latach małżeństwa. niby na poczatku wszystko było ok... oboje zakochami pełni marzen i wspolnych planów... ale bardzo młodzi(ja mialam 21 on 23 lata) i zupełnie nie gotowi na załozenie rodziny. do puki nie urodzilam dziecka bylo dobrze ale pozniej obowiazki i klopoty finansowe przerosły nas. i moze gdybysmy mieszkali sami to mielibysmy szanse to uratowac ale mieszkalismy w domu moich tesciow a oni we wszystko sie wtracali. niestety mojemu mezowi to kompletnie nie przeszkadzało wrecz przeciwnie był bardziej za nimi niż za mna i naszym synem. kiedy po kolejnej klotni chcialam zabrac synka i jechac do moich rodzicow jego ojciec mnie pobił a moj były maz powiedzial ze nic nie widział i o niczym nie wie. to był definitywny koniec naszego małzenstwa. rozwód przebiegł bardzo szybko, bo po trzech miesiacach bylismy juz po. ja zostałam bez niczego, bez domu, srodow do zycia. o podziale majatku nie bylo mowy poniewaz dom w ktorym mieszkailsmy ( mimo ze wyremontowalismy go za wlasne pieniadze) nalezał do jego rodzicow samochod tez. teraz moje zycie wyglada tak... mieszkam z synkiem u rodziców w malenkim pokoju( mieszka tam rowniez siostra z mezem i corka, maja swoje mieszkanie na pietrze domu). mam prace ale moja pensja to 1000 zł i z ledwoscia wystarczy mi na biezace wydatki. od bylego meza dostaje 300 zł alimentow. w styczniu poznalam pewnego mezczyzne. od samego poczatku wiedzial ze mam syna i jestem po rozwodzie, i nie przeszkadzało mu to. bardzo polubili sie z moim synkiem i bardzo mnie to cieszy. widze i czuje ze on bardzo mnie kocha i duzo by dla nas zrobil. ostatnio mi sie oswiadczył a ja nie wiem co mam zrobic, nawet nie wiem co do niego czuje... zalezy mi na nim i to bardzo. on chce zebym sie do niego przeprowadzila ale on rowniez mieszka ze swoimi rodzicami w domu ktory bedzie jego. ale ja juz to przerabialam.... nie wiem ci mam zrobic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gohna
Po 16 latach małzeństwa, dochodzi do rozwodu. Na kazde moje pytaje mój móa odpowiada nie wiem. Jestem kłebkiem nerwów. chciałabym ułozyc sobie zycie, na nowo. ale nie na siłe , nie dla zemsty. Tylko gdzie sa CI wspaniali faceci, no gdzie?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unia
KOBIETY PO ROZWODZIE ŁĄCZCIE SIĘ. Przeszłam to 2 lata temu.Sam rozwód nie był najgorszy.Najgorsze przyszło później - samotność,pustka,brak bezpieczeństwa,niska samoocena-KOSZMAR!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem po rozwodzie prawie 2 lata i nadal nie mogę uporządkować się emocjonalnie , zabija mnie gdzieś ta pustka , brak stabilizacji , nie jestem sama a jednak , chyba nie potrafiłam się otworzyć na nowego partnera i coś nie zadziałało , czasami myślę o tym że gdyby można było cofnąć czas zrobiłabym to , tylko dlatego że teraz wcale nie jest mi lepiej , chyba to czego szukałam było marzeniami na wyrost

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozwód przeszłam dawno - trwał prawie 5 lat - makabra! Były dni słabości, pustki ale miałam dwójkę dzieci. Więc wstawałam rano i robiłam wszystko jak robot. Pewnego dnia powiedziałam sobie koniec. Przeciez to nie moja wina to On wybrał kolegów, alkohol. Mówiłam sobie - to nie moja wina, teraz pokaże mu co stracił !!! Fryzjer, nowe ciuchy, nawet nowa praca, nawet przestawiałm meble w mieszkaniu :)) To dodawało mi sił - wszystko robiłam z myślą - zobaczysz co straciłeś. 10 lat byłam sama z dziećmi. Gdy dorosły samotność bardziej doskwierała. Pogodziła sie z tym -będę sama. Aż tu nagle na mojej drodze stanąl mężczyzna, pobraliśy się i jest wspaniale. Życzę takiego zakończenia wszystkim wspaniałym kobietom. Spójrzcie w lustro - JESTEŚCIE WSPANIAŁE to oni są pokręceni. Zróbcie w końcu coś dla Siebie. Uwierzcie e lepszą przyszłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia22031
Bardzo ci gratuluję. Jesteś szczęściarą. Mam nadzieję, że ja tez będę. Spotykam się z pewnym mężczyzną, ale nie potrafię się odblokowac i dać szansę temu związkowi. A może po prostu się boję...że to wszystko się powtórzy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nicole173
Witam. Jestem studentką V roku pedagogiki. Piszę pracę na temat: "Funkcjonowanie kobiet po rozwodzie". Aby przeporowadzić badania potrzebuję chętne osoby, które zechciałyby odpowiedzieć na moje pytania dotyczące życia po rozwodzie ( drogą mailową ). Gdyby któraś z Pań wyraziła chęć wypowiedzenia się na ten temat, to proszę o kontakt mailowy : nicole173@op.pl lub na gg 5396281. Każdej respondentce zapewaniam anonimowość i gwarancję, iż podane odpowiedzi zostaną wykorzystane wyłącznie w celach naukowych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mika8111
witajcie dziewczyny cieszę się że znalazłam ten temat bo sama już niewiem co się ze mną dzieje...Po 8 latach małżęstwa zostałam sama z dwójką dzieci, na szczęscie nie wywruciło mi się życie bo mieszkanie zostało moje itp rozstaliśmy się w zgodzie chociaż to on zawinił ale nie miałam sił nawet walczyć i się szarpać,mój ex ułożył sobie życie i ma swoją sielanke,a ja choć na powodzenie nie nażekam po prostu z jednej strony chciała bym a z drugiej mam jakomś blokade nie potrafie się w coś zaangażować, przez to już skrzywdziłam jednego faceta.To jest chore kiedys gdy byłam panienką potrafiłam zmieniać facetów jak rękawiczki a teraz nawet gdy dojdzie do pocałunku po prostu pózniej czuje jakieś obrzydzenie,nawet nie myśle o sexie z kimś innym.Niewiem co zrobić jak zacząć nad sobą pracować przecież nikt nie chce być sam, może pozostaje mi czekać na tego którego pokocham wtedy będe mogła się otworzyć?doradzcie dziewczyny po jakim czasie to mija?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ana3131
Witajcie, czytam wasze doświadczenia po rozwodzie i singli.... mam 30 lat jestem po rozwodzie od 5 miesiecy, mam 6 letniego cudnego synka. Wyprowadzilam sie od ex 7 miesiecy temu bo kazda chwila dluzej z nim to była gechenna.... Był tyranem emocjonalnym, potrafil mi powiedziec w 7 miesiacu ciazy ze jestem ''zerem'' i nic nie warta osoba... Bylam naiwna ze zmieni sie wobec mnie chocby dla faktu ze mamy wspolne dziecko, byl kierowca zawodowym i do nadal jest....bylysmy 6 lat malzenstwem ale od 3 lat borykalam sie z problemem rozwodu, ale ciagle klotnie przy dziecku wykanczaly mnie, jego chamstwo brak kultury i rzadza wladzy... Kiedy dowiedzial sie ze zlozylam pozew o rozwod to beszczelnie zaczal [pytac sie mnie jaka kobiete ma sobie wybrac gdy odejde ''rozwodke czy tez panne''... Moj problem polega na tym ze poznalam fantastycznego faceta, ktory daje mi to czego ex mi nie dawal, czuje sie przy nim spelniona, jest to swieza znajomosc bo od miesiaca ale czuje ze to cos wyjatkowego, mamy tyle tematow wspolnych, podobna wrazliwosc itp. Ex czesto zabiera syna i ich realcje sa silniejsze niz przed rozwodem, najbardziej boje sie ze synek nie bedzie umial zaakceptowac mojego partnera, nie wiem kiedy synkowi powiedziec ze mama poznala mezczyzne z ktorym dobrze sie czuje, syn ma dopiero 6 lat i boje sie ze przezyje fakt ze nie kocham juz jego tatusia acz kolwiek rozmawiam duzo z nim ze czasem tak jest ze rodzice musza sie rozejsc by widzial ze jestemy szczesliwsi niz razem. Ja boje sie tez faktu kiedy dowiedza sie rodzice ex ze mam nowego faceta po 5 miesiacach rozwodu, nie wiem chyba za bardzo sie przejmuje tym wszystkim a moze to jeszcze za wczesnie na zwiazek i zeby syn dowiedzial sie o moim partnerze Pomorzcie lub wypowiedzcie sie, szcerosc do bólu P.s mieszkam z moja mama i nie do konca tez rozumie ze chce byc szczesliwa, rece czasem opadaja, ale strasznie lubie przebywac w obecnosci partnera, jest kawalerem i akceptuje moja sytuacje, jeszcze jeden minus, ex zna sie z moim partnerem i mieszkaja niedaleko siebie, mam nadzieje ze zrozumieliscie moja pisownie i moj problem. Boje sie pokazac w tej miejscowosci wiedzac ze predzej czyu pozniej ktos z ex znajomych lub rodzina zobacza mnie, nie wiem czego sie boje lub obawiam nie wiem.... A nie chce stracic tej znajomosci.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość juu00h
ana to walcz o nią i jakiekolwiek skropuły schowaj do szuflady "nie otwierać" To Twoje życie i to Ty masz o nim decydować, a nie ktoś inny. Jakoś ex nie miał problemu niszczyć Tobie życie...A jego rodzina....czy oni coś Tobie pomogą...wypną się na Ciebie i Twojego synka - to kwestia czasu..Znam pełno takich przypadków...Jeżeli będziesz szczęśliwa to i mama zrozumie.... Powinnaś spróbować, jednak bądź ostrożna. Pozdrawiam i trzymam kciuki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ana3131
juuOOh Dziekuję za odpowiedż, naprawde takie słowa budują i masz rację, to moje zycie.... Zbyt długo chowałam głowę w piasek i w sumie pozwalałam na poniżanie siebie w oczach i słowach ex Serdecznie pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasikkk27
Hej dziewczyny. Weszłam na forum po 30 i jestem w szoku ,że wątek ktory załozyłam tak dawno jest na pierwszej stronie. W sumie to smutne ze jest tyle kobiet ktore musza sie borykac z takimi problemami. Moze co u mnie :) W czerwcu bede obchodziła 2 rocznice slubu , tak tak wyszłam drugi raz za maż i to za tego faceta nad ktorym sie tyle zastanawiałam. Teraz wiem , ze wtedy poprostu miałam problem sama ze soba. Po akich doswiadczeniach jak rozwod ciezko jest oceniac rzeczywistosc. odrtoznic dobro od zła. Dołki i zagłebianie sie w cos czego juz nie ma nie pomaga. Teraz mam meza rocznego synka i inaczej patrze na zycie niz w 1 zwiazku. Wtedy inaczej wyobrazałam sobie małzenstwo. Zyje spokojnie i ciesze sie z tego co przyniosło mi zycie. Wam zycze z całego serca rafnych decyzji i duzo szczescia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lizawa
Kasaikk! Cudownie! Wiesz,że ja mam takie rozterki jak Ty wcześniej,teraz? Powiedz,kiedy i czy pokochałaś tego nowego (juz męża)? Ściskam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasikkk27
wiecie co ??? mam juz 31 lat i sama juz nie wiem ......... u nas jest tak raz z górki raz pod górke. Mąz juz mnie tak nie adoruje jak kiedys, ale obwiniam sama siebie za to. Bo nigdy nie pokazuje mu moich uczuc . Po pierwszym rozwodzie znienawidziłam facetów a ze temu bardzo zalezało to i mi zaczeło. A dzisiaj sama nie wiem , moze tak wyglada dorosłe dojrzałe zycie .... niech sie wypowiedza dojrzałe babki w długich zwiazkach tak ok 40 -50 lat jak to jest z ta miłoscia ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lizawa
Ja nie jestem dojrzała...,ale się wypowiem. Mam niecałe 25 lat. Rok temu się rozwiodłam,a z mężem nie jestem już 2 lata. Ech,ciężkie przeżycia. Do dziś mi zatruwa życie. Ale mam nowego faceta,który zrobiłby dla mnie wszystko. Z tym,ze ja go nie kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawska zoska
lizawa-mam podobnie z tym ,że ja byłam chyba najgłupsza z Was wszystkich....już wyjaśniam:) mam podobnie,bo mam drugiego męża ,którego nie kocham... a jestem najgłupsza z was,bo wyszłam za mąż drugi raz i chyba rozwód kolejny czai się za moimi plecami...:( a mam 33 lata,więc już swój rozum powinnam mieć... pozdrawiam serdecznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lizawa
Zośka,a dlaczego? Napisz coś więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane... U mnie sytuacja dziwna...gdyby ktoś z boku na to spojrzał. Mąż nie pije, nie szwęda się z kolegami, kocha naszego 2 letniego synka, robi zakupy, buduje dom. Rok temu wnosiłam sprawę o rozwód i wycofałam, dałam szansę. Dlaczego? ?? Jakie miałam powody? Przecież wszystko jest niby w porządku. Czego ja się czepiam?? Otóż to typowy jedynak, który wszystko dostawał od mamy, wychowany w chorym związku swoich rodziców, gdzie kobieta mimo niezależności finansowej robi co jej mąż karze od lat 30 i godzi się na chorą zazdrość.Nie ma koleżanek, nie wyjeżdża nigdzie sama, siedzi z nim i jego urojeniami. W takim klimacie wychowywał się mój mąż i choć po 5 latach bycia ze mną zmienił się bardzo dużo...ja się wypaliłam. Nic do niego nie czuję. Tylko nasze dziecko jeszcze mnie zmiękcza. Kiedy cofnę się 3 lata wstecz - to był burzliwy związek od początku - pełen kłótni, besztania mnie nawet za to, że zgubiłam klucze, że kupiłam kolejną bluzkę (mamy osobne konta i nieźle zarabiam, mąż przeciętnie), że jadę na wyjazd służbowy się puszczać, że wracam za późno z pracy - a przecież ktoś musi zarabiać porządnie. Kolejne - chciałby mieć drugie dziecko, ale nie daje mi zabezpieczenia. Mieszkanie w którym mieszkamy jest na jego mamę, i zostanie przepisane tylko na niego. Razem mamy działkę na kredyt, na której połowie buduje się dom. Chciałby byśmy wzięli kredyt na dokończenie domu wspólnie i płacili na pół a on bedzie sobie wynajmował mieszkanie mamy i doliczał do swojej pensji, bo jak mówi ja i tak zarabiam więcej - tylko kto mu broni zmienić pracę???!!! Wsytsko dzielimy na pół, nawet dopomina się bym mu na paliwo dorzucała bo on na budowę jeździ. Czy to męskie??Dla mnie nie. O to się wszystko rozchodzi. Niemęski jedynak ze zmiennymi nastrojami, furiat. Postawiłam sprawę jasno - spisujemy intercyzę jedną połowę działki na mnie (tą bez domu) a druga połowa z domem jest jego i on sam bierze ten kredyt. I co??Nie godzi się na to - mimo, że jest to dla niego idealny układ - wszytsko będzie jego, nie moje. ' jestem mu chyba tylko potrzebna do tego kredytu??? Jeśli chodzi o dziecko, kocha je ale tak bez obowiązków - nie lubi go kąpać, denerwuje go jak jest niegrzeczne, nie ma dla niego cierpliwości. Ja też nie jestem idealną mamą, ale staram się. Bynajmniej nie myślę o drugim skoro dla tego jednego mam tak mało czasu. Dojrzewam do decyzji o rozwodzie, nie wiem jak to będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Liwia31
czy są tu jakieś kobiety z gdańska po rozwodzie? może miałybyście ochotę się spotkać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andzela20135
pisze bo zastanawiam sie nad rozwodem .jestesmy 4 lata po slubie mamy czteroletniego syna ale problem tkwi w moim mezu bardzo duzo pije prubowalam chyba wszystkiego zeby go odciagnac od alkoholu nawet wyjechalismy za granice ale to wszystko na pruzno juz w tej chwili sie mecze z nim nie poswieca dla mnie i naszemu synowi czasu .nie wiem poprostu chyba sie boje reakcj syna i samotnosci wsumie to czuje jak bym byla sama bo on codzien jest pijany moze w ciagu tygodnia ma 2 dni przerwy nie wiem co robic pomuzcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anabis
A ja muszę przyznać, że to wszystko była moja wina, wszystko rozwalilam, zepsulam... po dlugim czasie doszlam do wniosku, że ze strachu,... leczylam nerwice i stany lekowe w zamkniętym ośrodku i powiedziano mi że .... zresztą sama do tego doszłam, że to strach byl przyczyną.. strach przed relacjami, przed bliskością... że to przez mój dom rodzinny bo nigdy nie bylo w nim ciepla tylko przemoc, bicie i picie i matka mówiła całe życie że nas otruje... i nie potrafię dziś z nikim żyć szczęśliwie... nie chce mieć rodziny i dzieci i mam tylko strach i poczucie winy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja muszę przyznać, że to ja wszystko spieprzyłam. Ze strachu. Teraz dopiero rozumiem. Lezylam nerwicę, depreche i stany lękowe w zamkniętym ośrodku i tam doszlam do tych wniosków - bo nie potrafię utrzymać dobrych relacji z ludźmi, bo boję się bliskości i związków, bo nie chce rodziny, bo boję się mieć dzieci... to straszne... wszystko podobno przez dzieciństwo.. bo pili i bili i sina bylam cala często, i matka mówila często że otruje... i balam się jeść w domu... i teraz boję się świata a druga osoba ta najbliższa jest dla mnie największym zagrożeniem... mogę mieć full znajomych, chodzilam na impry, ludzie mnie kochali ale jak ktoś by się zbliżył... jak z tym żyć? No i tak spieprzylam małżenstwo... rozwiodlam się tydzień temu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja muszę przyznać, że to ja wszystko spieprzyłam. Ze strachu. Teraz dopiero rozumiem. Lezylam nerwicę, depreche i stany lękowe w zamkniętym ośrodku i tam doszlam do tych wniosków - bo nie potrafię utrzymać dobrych relacji z ludźmi, bo boję się bliskości i związków, bo nie chce rodziny, bo boję się mieć dzieci... to straszne... wszystko podobno przez dzieciństwo.. bo pili i bili i sina bylam cala często, i matka mówila często że otruje... i balam się jeść w domu... i teraz boję się świata a druga osoba ta najbliższa jest dla mnie największym zagrożeniem... mogę mieć full znajomych, chodzilam na impry, ludzie mnie kochali ale jak ktoś by się zbliżył... jak z tym żyć? No i tak spieprzylam małżenstwo... rozwiodlam się tydzień temu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze - sorki dziewczyny że tak zawalam wpisami ale wlaśnie się zalogowalam i kurde mialam wrażenie, że mi tu cos nie gra z tym wysylaniem wypowiedzi Buźki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ligeia
Tak czytam wasze wypowiedzi i straszne to wszystko... Niby człowiek ma rozum, a potrafi się tak uwikłać w chore sytuacje. Nie spodziewałam się nigdy (jak byłam młodsza i beztroska), że tyle się dzieje takich rzeczy! Myślałam, że będę miała normalna rodzinę, będę kochać z wzajemnością, żyć z człowiekiem, który będzie moim najlepszym przyjacielem, a to się okazało zupełnie inne. Może jakbym miała tą wiedzę, którą mam teraz w momencie kiedy rozwaliłam bardzo udaną relację, wplatałam się potem w inną i wyszłam za mąż, to wiedziałabym jakie decyzje podejmować, czym się kierować. Teraz będę się rozwodzić i znów czuję, że jestem w punkcie, w którym nic nie wiem! W którą stronę się ruszyć? O czym myśleć? Tyle aspektów mojego zycia ucierpiało po tym związku. Nie wiem czy umiem kochać, nie wiem czy umiem żyć sama, nie wiem czy faktycznie jestem taka beznadziejna za jaką uważa mnie mój mąż, czy to kompleksy, czy dam radę się ich pozbyć? Jak? Czy sama, czy ktoś mi będzie do tego potrzebny? Czy mam to wszystko jakoś odreagować? Mój mąż pod koniec naszej relacji zrobił tyle i takie rzeczy, że mogłabym go nienawidzić, ale z drugiej strony jest mi tak ogromnie przykro.. szczególnie z tego powodu, że chciałam dobrze, chciałam się starać, ale on zachowywał się tak, że nie mogłam się zgodzić na jego traktowanie. Doszukuję się wszędzie swojej winy, wyolbrzymiam swoje przewinienia, boję się, że będę się kiedyś obwiniać za nasze niepowodzenie, choć to dość niedorzeczne, ale takie uczucia mną targają. Nie mam z kim pogadać, bo nawet mi głupio, nie lubię się rozklejać. Nie wiem co robić. Mam nadzieję, że to wszystko minie i bedę jeszcze umiała żyć normalnie, bez tylu negatywnych emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×