Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kasikkk27

Do kobiet po rozwodzie.

Polecane posty

Dziewczyno- 27 lat, wszystko przed Tobą, świat stoi otworem. Ja mam duuuużo więcej lat i co? Jakie szanse na szczęście? Trzymaj się, pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasikk27 => dołaczam do Ciebie niesttey :( wczoraj miałam miec wreszcie cudowną sobote i niedziele...w koncu pierwszy raz miałam z moim przyjacielem, z którym powoli cos zaczęlismy tworzyć w rodzaju związku opartego na przyjaxni, rozmowach, wzajemnym wsparciu...I wszystko trafił szlag - moja córka, która polubiła go z wzajmenościa, która cały czas powtarzała mamo wyjdź gdzies , poznaj kogoś, na jednym facecie się świat nie kończy itd itp była u kolezanki u której miała spać i to sama mi zapowiedziała trzy dni temu. Wiec ja pełna radosci, ze wreszcie spędze więcej czasu z przyjacielem / bo spedzamy go razem mało z racji tgeo, że on mieszka 90 km ode mnie, obydwoje pracujemy, on jest szczególnie zagoniony no i obydwoje mamy kupe innyhc obowiązków...wreszcie mielismy spedzic sobote i niedziele razem.... i moja córka o 23.30 dzwoni, ze mam po nia przyjśc i koniec dyskusji, bo ona wraca do domu ....Mnie dosłownie scieło z nóg....I tak skonczył sie mój cudwony weekend - pierwszy usmiechniety weekend od roku.....Przebeczałam pół nocy, bo oczywiście D. zebrał sie i pojechał, bo wiadomo mocno niezręcznie byłoby żeby został.... becze całą niedziele, córka zabrała sie i wyszła, ja jestem sama w domu jak zwykle....Najgorsze jest to, ze D. ze względu na swoją córkę rozstał się ze swoja miłością i od tamtej pory nie chciał się z nikim wiązać, ze względu na córke...a teraz jak w końcu zaczęło nam się układać...to moja córka postapiła dokładnie jak jego.... Te godziny mi uświadomiły, że jak sa dzieci to my kobiety nie mammy szans na ponowny związek...Wiem, ze nie ułoże sobie zycia przez dziecko....Jestem taka samotna, że aż mnie wszystko boli.... Mojej córki nie ma , ona praktycznie ma swoje życie i widujemy się wieczorami....a ja ciagle to samo,: praca, dom, samotnosc w sieci....i tak juz zostanie...do niedawna starałam się spotykac z róznymi ludźmi, przyjaciółmi, mezczyznami - teraz juz tego nie chcę, bo nie chce się angażować. Moje emocje sa mi niepotrzebne za bardzo bolą..... Myslę, że ta sobota skończyła mój związek/ nie związek z D. Co prawda dzwonił, ale ja nie chce rozmawiać....to nie ma sensu...on ma te same problemy, ja okazało się, ze mam problem którego się nie spodziewałam, bo córka zaznaczała, ze nie moge byc sama - a najgorsze jest to, ze ona go polubiła i on ja....Ja juz nic nie rozumiem!!!!!przepraszam za chaos...ale moje mysli kłębia się w mojej głowie zupełnie niepoukładane , totalny chaos i pustka, samotność , ból....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gin z tonikiem
Nie mogę zgodzić się z twierdzeniem, że kobieta z dzieckiem nie może ułozyć sobie już życia !!! Jestem przykładem że MOŻE !!!! W dodatku mój obecny mąż był kawalerem, bezdzietnym kawalerem, więc szanse na szczęście były, są i będą. Ja nie starałam się żeby facet zastępował córce ojca. Psycholog nauczyła mnie, że on MA BYĆ dla niej ojcem. W istocie tak jest. Myślę że miałam wiele szczęścia. Śmeszne tylko jest to, że mijaliśmy się na osiedlu, znaliśmy z widzenia a każdy miał partnera. Ja męża pomyłę, on dziewczynę, z którą chodził 4 lata. Nigdy nie przypuszczałabym że my razem ??? !!!!!! Minęło kilka lat, oboje zostaliśmy bez partnerów i los pchnął nas do siebie w nieoczekiwanym momencie. Początkowo myślałam że to chwilowe, romansik (głównie z jego strony, gdyż jest młodszy). Po 3 latach pobraliśmy się, obecnie mamy wspaniałą córeczkę (wspólną). Myślę że dokonałam dobrego wyboru. Trzeba spojrzeć na swoje szczęście a nie tylko dzieci. One z domu wyjdą a kobieta zostanie sama. Oczywiście ważne żeby przypadli sobie wzajemnie do gustu, lecz NASZE szczęście też się liczy. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
..gin z tonikiem... oczywiście,ze mozna...jestem rozwódką z dzieckiem...a mój obecny partner to starszy ode mnie o 6 lat kawaler bezdzietny...i jest cudnie...dziewczyny można...tzreba tylko chceć i próbować :-) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie można ...hmmm... no mnie ten weekend zwalił z nóg dosłownie...jakos hmmm ostygły stosunki z przyjacielem - nie wiem moż ewymyslam, a moż etak jest - nie wiem... czas pokaże.... Ale za to wyciszyłam się, wyłączyłam emocje i ...wpadłam na świetny pomysł... który mam zamiar zrealizować...Znalazłam wreszcie cel - cel mierzalny, osiągalny, realny!!!! Przestałam czekać na miłość , choć cały czas głośno krzyczałam, że nie czekam to w duchu myslałam co innego....Teraz \" juz nie czekam, już nie trwonię mych dni na żal, jestem pewna antidotum dzis w sobie mam ...\" Wróciłam znowu do tematyki pozytywnego myslenia i róznych metod wyciszania, medytowania itp... Oczywiście boje się, ze to znowu na chwile, że znowu minie i ogarnie mnie czarna rozpacz braku męskiego ramienia które mnie przytuli, ale na razie - żyje chwila i mysle o realizacji mojego pomysłu :) dziewczyny napiszcie jak to z Wami było po rozstaniu, jak długo dochodziłyscie do siebie, jak radziłyscie sobie w samotne dni, wieczory no i szczególnie weekendy... Ja na poczatku miałam w okół siebie mase przyjaciół, którzy się o mnie troszczyli, wspierali mnie.... ale mineło pare miesięcy i grono przyjaciół zaweziło się i to bardzo... i wiadomo każdy ma swoje sprawy, swoje życie... A ja nie chce juz żeby sie martwili o mnie i nie chce się czuć, ze robia tak bo tak wypada i nie chcę się czuć jak piąte koło u wozu... Czy moze , któras z Was jest ze Śląska????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gin z tonikiem
Jestem z Katowic. jak będziesz w pobliżu, daj znać, wyskoczymy gdzieś na piwko :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam. Tez po rozwodzie ;-) I bardzo z siebie dumna i zadowolona, ze to juz za mna. Czasem dopada mnie zlosc, ze tak dlugo zylam w takim zwiazku, ze trzeba bylo wczesniej... ale... czasu nie cofne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dżola
Ja jestem po rozwodzie 5 lat i ciagle probuje sobie ulozyc zycie z jakims sensownym facetem, tylko ze ostatnio stracilam juz nadzieje ze jeszcze tacy istnieja.Mam 10 leniego synka i on tez mi nie ulatwia tego, przyzwyczail sie do tego ze mial mame tylko dla siebie, teraz probuje to zmienic i jest bardzo trudno.Dziewczyny nie zapominajcie o tym ze wam tez sie cos od zycia nalezy.Kocham dziecko ponad swoje zycie ale on ostatnio jest obrazony nawet o to jak pisze z kims sms-y.Jest strasznym egoista i to moja wina.Mam nadzieje ze jeszcze nie jest za pozno na to zeby go nauczyc sie dzielenia mna z drugim czlowiekiem.A jak wy sobie radzicie z zazdroscia dzieci o to jak spedzacie kilka wolnych chwil np. w weekendy???????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raspberry
Witam, naprawde bardzo ciekawy topik, jestem od roku po rozwodzie, 2 dzieci, zawirowania zmusily mnie do zamieszkania z mamą. I co z tego wynika? Żadnej ale to żadnej intymności, skrawka czasu i powierzchni dla siebie, wieczna kontrola - bo przecież po pracy powinnam się meldować w domu i nigdzie nie wychodzić. Ciągle powtarzana fraza:" no teraz to już chyba masz dosyć związków". Przez ten rok, a właściwie przez 3 lata samotności chciałabym wreszcie zacząć żyć na nowo, poznać kogoś. Nic z tego. Czas ucieka, czuję się coraz bardziej samotna. A przecież podobno tuż za rogiem czai się.........właśnie chyba już nikt się nie czai.:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dżola
Hej. Mam podobnie jak Ty, tez mi sie wydaje ze zycie ucieka a ja stoje w miejscu i zadnych konkretnych perspektyw.Na szczescie nie wrocilam do rodzicow i bardzo sie z tego ciesze, bo mowili by mi to samo co Tobie.Wynajelam mieszkanie i staram sie zwiazac koniec z koncem.Nikt mi nie pomaga bo rodzice mieszkaja 50 km odemnie.Zdana jestem sama na siebie.Jestem dumna z tego ze nie musze byc nikomu wdzieczna za nic, ani ze nie musze robic tak zeby zadowolic rodzicow. Byl taki czas ze na sile probowalam kogos znalezc, ale to byly totalne pomylki.Teraz sobie mysle ze faceci sa do niczego i ze chyba czas pogodzic sie z tym ze ksiazeta juz dawno wymarli.Zapisalam sie na fitness, ucze sie jezyka,pracuje i staram sie byc najlepsza mama na swiecie z roznymi skutkami).Czasem mi dobrze, czasem bardzo zle ale co mi pozostalo musze zyc dalej mimo tego ze myslalam ze moje zycie bedzie wygladalo troche inaczej.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasikkk27
dawmo tu nie zagladałam , miło ze ktos pisze. Ja dalej borykam sie z tym samym problemem, mam koło siebie mezczyzne ktory mnie kocha nad zycie i zaczynam sie z tym zle czuc , bo go ranie swoim zachowaniem, ciagle mysle o swoim ex, bo go nadal kocham , ex prosi zebym do niego wrociła , ze kocha ze teskni.... i co ja mam zrobic....tak bardzo sie z tym mecze, czy obecny zwiazek był tylko lekarstwem na strate starej miłosci,??? a teraz sie pogubiłam... ale okropnie cierpie , to mnie przerosło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gin z tonikiem
Może będzie to jeszcze inny związek ??? czasem nie potrafimy wybrać, ten, czy tamten ??? a jeden gorszy od drugiego. Nie ma sensu wchodzić z deszczu pod rynnę !!!!!!!!. Czy aby na pewno któryś z tych facetów jest dla Ciebie // ??? może żaden z nich......... U mnie była to całkiem nowa znajomość, a też miałam dylemat który ??? Olej oby dwóch !!!! skoro nic nie czujesz (a z tego co piszesz tak jest ) nie ma sensu wmawiać sobie albo broń Boże zmuszać sie do czegokolwiek. Radzę też zastanowić się nad prawdziwym uczuciem do byłej miłości. Często "kopnięci w dupę" wyolbżymiamy uczucia, nie potrafimy poradzieć sobie z porażką i przeceniamy faceta, który nie jest wart naszej miłości. Fakt że dostajemy " kopa" jest dla nas tak bardzo bolesny, godzi w dumę zmniejsza samoocenę.............. dlatego zrobiłybyśmy wiele aby sytuację odwrócić !!!!!! Czy w twoim przypadku nie jest podobnie ?? Nie ważne czy jest wart miłości, ważne że Cie nie chce i MUSISZ TO ZMIENIĆ . Wtedy odzyskasz wiarę we własne siły, podniesiesz mniemanie o sobie, poczujesz się doceniona, atrakcyjna...............??????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dżola
Nie znam Twojej sytuacji za bardzo ale wiem z włsnego doswiadczenia, ze powroty do byłych nie koncza sie najlepiej.Pomysl czy zniosłabys kolejna porazke. gdyby sie nie udało....Oni raczej nigdy sie nie zmieniaja.Tez słyszalam, ze teskni, ze kocha i takie tam ....Tak naprawde to chodzilo mu chyba o jego urazona meska dume, o to ze to ja odeszlam, a teraz przyznaje sie do porazki i wracam.W pore sie ocknelam i nie wrocilam do niego.A on tak nas strasznie kocha, ze nie znalazl czasu aby przyjechac na urodziny swojego dziecka mimo naszych telefonow z zaproszeniem.Byl zalety kolejna malolata.Ręce opadaja............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a taka nieznanej firmy
tak to zalezy dlaczego odszedl co zrobil, jesli to bylo naciagnietye zaufnie na maksa to jak go odbudujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaha72
Ello kobietki:) Też po rozwodzie,dwójka dzieci i nieeeeewymownie szczęśliwa... Rybka-masz 27 lat.Nie pakuj się w związek do którego nie jesteś przekonana...To nie da Ci szczęścia na które zasługujesz...Zmień totalnie miejsca w których bywasz,poznaj nowych ludzi...Jedź na weekend do dawno nie widzianej koleżanki...Czy wyjdź ze znajomymi do lokalu do którego dotąd nie chodziliście.... I nie rób nic z rozsądku-chyba że nie zależy ci już na wulkanie uczuć...Ja .....Po prostu zwaliło mnie z nóg kiedy go zobaczyłam...Nie to żeby był jakimś super ekstra modelem...Po prostu w jednej sekundzie poczułam że to jest ten facet na którego czekałam całe życie.... I uwierz mi... Dla takiego zwiazku warto czekać.... Jesteśmy od roku ze sobą i oboje po prostu emanujemy szczęściem... Dzieci widząc to są szczęsliwe razem z nami...Nareszcie dom gdzie panuje miłośc szacunek i zrozumienie... Jeśli nie czujesz tego "wow!" to naprawdę...nie zbudujesz na tym swojego ani przyszłych dzieci szczęścia... A z doświadczenia i obserwacji wiem że drugie związki są ZAWSZE lepsze...Dojrzalsze... Jest w nich więcej miłości...Są po prostu szczęśliwe... Czekaj na to wow!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wieczorowa porą 🌻 dziewczyny ja wypróbowałam juz wszystkich sposobów na bycie szcześliwą, z natury jestem pogodną osoba, ale czuję sie jakbym przez ostatnie miesace robiła dobra mine do złej gry. Jak wyżej wspominałam pojawił się ktos w moim zyciu i jakos to sobie tak szło - poznalismy się przez net najpierw email, potem gg, potem rozmowy na telefon - facet przyjaciel stawiał mnie do piosnu w cięzkich chwilach. rewelacja! Po 3 mise. spotkalismy sie na kawę ot taka wiecie kawka i poznanie się po tylu tygodniach rozmów.... Pierwsze spotkanie i z dwóch stron - no walneło ! wiecie - może nie od razu strzała amora, bo obydwoje po przejściach on po rozwodzie parę lat ale dodatkowo po kolejnym nieudanym związku ... Ja dystansik, ostroznosc bo wiadomo świeża rana... No i tak sobie biegł dzień za dniem, telefony, sms, gg, spotkania od czasu do czasu.. żadnych deklaracji, żadnych wielkich słów....spotkania rozesmiane, noce na hot line przegadane... wszystko do przodu... I nagle jebudu sytuacja opisana troche wyżej.... i tak jak mówiłam ochłodzenie ...rozmowy owszem, ale wyczuwałam inny klimat.... W końcu dzisiaj postanowiłam w końcu to usytsematyzowac jakos.Dodam, ze facet jest nieprzeciętnie inteligentny, uciekł w prace i rózne inne zajęcia ...Kilka godzin rozmowy- rozmowa to to czego zawsze brakowało mi w małżęnstwie, rozmowa szczera , otwarta czasem az do bólu, ale mnie to odpowiada, bo przez 15 lat żyłam w kłamstwie ... Facet zamknął sie na związki - wystarczy mu doswiadczeń ... Boi sie, bo nie wylizał się z poprzednich tzn małżenstwa, potem 4 letniego związku który sie rozpadł, bo wybrał pozostanie na miejscu ( jego dziewczyna mieszkała daleko i miał się do niej wyprowadzić ) ze względu na córkę , a potem jakis taki jak mówi nienazwany luźny związek, który jednak w końcu dał mu popalic...no i teraz ja... Ja dla niego jestem o tyle\" problemem\", że mam wszystko co od kobiety oczekuje , ale nagle wystraszył sie swoich emocji i ..... wolał je zgasić...Nie chce zerwania kontaktów, bo mnie ceni, szanuje, przywiązał się do mnie,.... ale boi sie żeby nie byc zraniosnym po raz kolejny i żeby mnie nie zranić, bo wiele osób mu powiedziało, ze nie nadaje się do związku... Ja wiem, ze jest mocno emocjonalnie pocharatany - zaakceptowałam to i dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych, jak się chce to się zrobi, ale wyłączanie uczuc, wyzbywanie się emocji - chyba nie tędy droga.... Zostawił decyzje dla mnie czy zaakceptuję przyjaźn - w pełnym słowa tego znaczeniu nie jako damsko męską, ale po prostu przyjaźn, bo on napradwe nie chce na razie brac na siebie odpowiedzialności za mnie, za córke, bo sam nie poskładał sie w sobie i nie jest w stanie udźwignąc ciężaru odpowiedzialności jeszcze za moje dołki, które wiadomo czasem mnie dopadają, bo jestem w trakcie rozwodu ( z orzekaniem o winie męza ) , który nastapi lada moment bo to juz bedzie 3 sprawa , a mąż wine już dwa razy wziął na siebie, tyle ż emusieliśmy przejśc badania psycholog. z córką i czekam w tym tygodniu na wyniki.... Mam taki metlik w głowie, że nie wiem co mam mysleć, bo z jednej strony wydaje mi się, że on rzeczywiście boi sie , że moge go za jakiś czas znowu zranić, a z drugiej strony zastanawiam się czy to nie takie kulturalne \"odwal się\"...choć podkresla wielokrotnie, ze on nie chce zerwania znajomosci ... Stara, a głupia jestem...wydawał omi się, że jak dwoje ludzi się spotyka i zaczyna się przyjaźń, która stopniowo wnosi dodatkowe emocje i uczucia - to jest ok .... Cholera czy ci facecie sa naprawde z Marsa?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasikkk27
Ex ciagle dzwoni , błaga o spotkanie jest pewny ze potrafi mi udowodnic , z emnie kocha. Nigdy tego nie potrafił zrobic, a ja prosiłam sie o skrawek jgo uczucia. Fakt jego słowa sa piekne i łapia za serce, ale to sa tylko słowa , znam go wiem jakim jest facetem. A nie wierze ze sie zmienił. Ciezko mi jak z nim rozmawiam , bo za nim tesknie , a moze raczej dobrymi wspomnienia, ktore tez były. Własnie napisał kolejnego sms , ze kocha ze musi mnie zobaczyc... ja wymiekam, ale wiem z enie moge do niego wrocic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaha 72
Ello! I nie zmięknij...Ja słyszałam wiele deklaracji... W pewnym momencie wydawało mi się że naprawdę się do nich zastosuje(ex) ale.... niestety...Facetów tego pokroju chyba nic nie jest w stanie nauczzyć rozumu..:( Potrafią tylko niszczyć,niszczyć i jeszcze raz niszczyć...Ja ani przez sekundę nie żałowałam decyzji o rozwodzie... i ex udowadnia mi często że była słuszna... Nigdy nie było takiej sytuacji żeby coś mnie łapało za serce na jego widok..Zero uczuć... Ma 15 lat młodszą lalę i to też absolutnie mnie nie wzruszało i nie wzrusza...On się nigdy nie zmieni...I jeśli Twój też dawał tego dowody-nie warto nawet myśli sobie nim zaprzątać...Po raz kolejny da Ci tylko cierpienie i upokorzenie... i będzie jeszcze gorzej sie pozbierać.... Pozdrowionka dla Ciebie-trzymaj się i bądź twarda:) Jestem z Tobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krissss
up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melbourn
Trafiłam tu zupełnie przypadkiem...no nie wiem czy to przypadek. Jestem przed rozwodem, a jeszcze ostatnich parę dni pod wspólnym dachem...wiem że dobrze robię, wiem że On nie zasługuje na moje uczucia, nie był dla mnie dobrym człowiekiem przez całe 13 lat, ale zaczynam wahać się coraz bardziej. Jeszcze niedawno plakał, prosił, przepraszał, mówił że sie zmieni-już nie chciałam wierzyć, nie uwierzyłam. Powiedziłam że juz nie kocham. Ale czy tak jest?Dotarło do Niego że to koniec. Teraz mijamy się jak jacyś obcy ludzie, zimne słowa i więcej nic. Nie ma juz kłótni, nie jestem juz w zamkniętej klatce...nie ma juz nic. Tylko dlaczego teraz płaczę i się zaczynam zastanawiac czy dobrze robię? Znam kogoś kogo myslę..pokochałam, ale każdą najmniejszą jego wadę interpretuję: to nawet mój \"jeszcze\" mąż taki nie jest. To są drobnostki, błahostki, więc dlaczego tak bardzo obwiniam ta osobę za delikatne minusy, których nie ma mój mąż, a tak bardzo wyolbrzymiam je u tej osoby.W gruncie rzeczy mój mąż , a ten człowiek to niebo, a piekło. Więc dlaczego? Czy ja próbuję idealizować swojego męża? Czy płaczę za wspomnieniami o życiu z człowiekiem, którego nie było..bo był zupełnie inny, ale w moich myslach, w moich wspomnieniach jest wyjatkowy. Skąd to się bierze? Dlaczego koloruję różową kredką to co było szare? Czy będzie łatwiej kiedy nie bedziemy mieszkać razem? Dzieko kocha nas oboje, ale uważa że dobrze robię. A ja sama nie jestem tego pewna. Czy nie będe żałowała? Czy nie będę płakać? Wiem że decyzję podjęłam słuszną. Nie było mi dobrze, to dlaczego teraz myslę że było jednak ok? Ja zwariuje chyba:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ElaWwa
Cześć mam na imię Ela. Niedawno złożyłam pozew o rozwód. Czekam na termin rozprawy w sądzie. Obecnie przeżywam straszne rozterki, czy rozwód jest najlepszym rozwiązaniem moich problemów z mężem. Jesteśmy od 5 lat w związku, mamy 3,5 letnią córkę. Od dłuższego czasu nie ma u nas uczuć, namiętności, szczerej rozmowy, tego czego tak bardzo zawsze pragnęłam. Już wcześniej myślałam o odejściu ale brakowalo mi odwagi, bo małe dziecko, bo nie chcę jej zabierać ojca, który ją przecież kocha, bo nie mialam wystarczająco dużo pieniędzy, by się sama utrzymać, bo co rodzina powie, bo wszyscy się ode mnie odwrócą, bo lęk przed karą z "góry". Lęk przed samotnością. Już parę razy chcialam zrezygnować i wycofać pozew, ale gdzieś w środku jest myśl, że już nie chcę z tym czlowiekiem dalej żyć. Nie czuję się bezpiecznie i nie umiem zaufac. Nie chcę sprzedawać swojego panienskiego mieszkania żeby wykończać dom pod Warszawą. Boję się że znów wrócą złe dni i wtedy będzie za późno na samodzielne życie. Ale w końcu kiedyś żyłam bez niego i sobie radzilam, to czemu mialabym sobie teraz nie poradzić, nawet z córką? Proszę o Wasze refleksje nt. rozwodu, Waszych wątpliwości i jak sobie z nimi poradzilyscie. Jak teraz Wam się żyje? Pozrdrawiam Ela z Warszawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosikex
Ja także jestem po rozwodzie, łącznie z separacją minęły już 4 lata. Mój ex miał problemy emocjonalne -szczególnie po alkoholu, robił się agresywny. Rozwiodłam sie z nim ale nie czuję do niego nienawiści , raczej traktuję go po przyjacielsku , zresztą on ma już swoją rodzinkę!! Wychowuję dwoje dzieci i nie jest mi lekko. Od 2 lat spotykam sie z kimś. Jest on bardzo dobrym człowiekiem i jest dobry dla dzieci , ale nie kocham go. Zmuszam sie ale nie potrafię . Też sie zastanawiam czy ja wogóle potrafię jeszcze kogoś pokochać? Stwierdzam z przykrością, że to nie jest ten właściwy - dla mnie . I tutaj jest dylemat- czy powinnam patrzeć na dobro dzieci i być z nim , moja rodzinka też za nim przepada a mnie dopadają coraz częściej mdłości na myśl że znowu będziemy razem. Przed nim był jeszce ktoś, kogo darzyłam szczerą, spontaniczną i szaloną miłością i CHCIAŁO MI SIE ŻYC, mogłabym przenosić góry, mogłabym zrobić dla niego wszystko -- to było piękne . Ale chociaż otrzymywałam i odczuwałam zapewnienia o jego zaangażowaniu i uczuciach do mnie - po kilku miesiącach pożegnał sie ze mną niespodziewanie - sms-em!! Nie miał odwagi się ze mną spotkać i wytłumaczyc , dlaczego ??!! Myślałam ze umrę , serce mi pękało , wylałam strumień łez, nie chciało mi sie życ , nawet dla własnych dzieci. Przetrwałam, od tamtej pory minęły 3 lata a ja wciąż nie moge zapomnieć o tym co czułam, o tym pięknym uczuciu , które wtedy zostało brutallnie zabite. Czuję się jak przedmiot , który musi żyć , pracować i udawać przed wszystkimi, że wszytko jest w porządku . NIE JEST. Ja nie czuję ze żyje. Podświadomie wciąż marzę o tym , ze jeszcze kiedyś kogoś pokocham i poczuję sie szcześliwa. Co będzie dalej nie wiem , ale jeszcze teraz czuje sie jak manekin, który robi to co musi, którym inni kierują i mówią co mam robić , nawet to z kim mam być

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozwodka
po rozwodzie nic nie jest takie same, a zyc trzeba, wychowywac dzieci. NIewiwle pomoga inni, nie mozna pokazywac tez smutku, bo sasiadow i innych ludzi ciesza nasze niepowodzenia, dlatego trzeba udawac nawet przed dziecmi. Ja plakalam 3 lata, az kiedys dostalam zyczenia od dzieci, zeby moje zycie plynelo juz bez lez. Corkom wydaje sie, ze to bardzo naturalne, urodzic dzieci i byc samemu, rozwodzic sie. A jednak trzeba pokazac i mowic, ze to nie jest naturalne i dobre. Zycie jest trudne, codziennosc itp. Zaufanie??? komu mamy zaufac???? Facet to gnida, ktora tylko chce wykorzystac bo jemu tak wygodnie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nina77
kaha72, proszę napisz na maila, pomoz. Widze, ze poradzilas sobie z tym z czym ja nie moge.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frrfeg
dziecko najważniejsze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierze ze sie uda
do Kasikkk27 Witam czytajac Twoje wypowiedz myslałam że czytam o sobie !! Ja tez non stop borykam sie z tym samym tematem!! I jak ? dałas Sobie rade udalo Ci sie podjac jakas decyzje?? pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam.Również jestem po rozwodzie ,ale niedługo znów wychodzę za mąż.Przeszłość czasem wraca ,ale staram się ją odganiać...Mam nadzieję,że teraz bedzie już tylko lepiej,czego i wam życzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość azja1977
Ja jestem w zwiazku oszukanym okłamuje meża a on mnie ale nie umiem podjac decyzji o rozwodzie bo go bardzo kocham ale dalej nie potraszie tak zyc co mam zrobic ja chce ratowac ten zwiazeka on teraz jest na imprezie i sie dobrze bawi nie wiem co robi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×