Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Loczkins24

Napady lęku panicznego, jak sobie z tym poradzić...

Polecane posty

Gość a mozecie
napisac jak dokładnie przebiega taki atak? i jaka to nierwica? bo tych nerwic jest bardzo duzo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga panikara
oj z tym hasłem co nas nie zabije to nas wzmocni to trochę się nie zgadzam. mnie każdy kolejny atak powoli i skutecznie ściąga w dół, na dno. to, że pamiętam, że z tego wyszłam, w momencie ataku wogóle się nie liczy. w tym czasie jest ważna tylko chwila obecna. i wtedy myślę, że tak już zostanie a ja dłużej nie wytrzymam. a co do pracy, to dla mnie wybawienie. ale musi to być coś co lubicie robić i gdzie są fajni ludzie. bo jeśli praca jest stresująca to nowy powód do nerwów. a podziwiam was, że potraficie to ukryć. przed znajomymi owszem, ale jeśli coś mi jest zawsze cała rodzina o tym wie. potem mi wstyd ale wiem, że zawsze mogę liczyć na siostry i rodziców. mó mąż krzyczy na mnie, że jeszczę mamę denerwuję i ona będzie chorować i nie spać po nocach. Bo moja nerwica i lęki biorą się z myśli, że moi bliscy, mama, tata umrą. rozpisałam się. A jestem w pracy. hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aga panikara>>>> dopoki pozwolisz aby kazdy atak tak Cie ciagnal w dol to bedziesz je miala ,wiesz ,ze wszystko jest w glowie ,czym bardziej sie boisz tym sa gorsze a jak powiesz mam Cie w d...-atakuj to zobaczysz ,ze bedzie lepiej.Trzeba czasu aby wypracowac sobie myslenie ,po latach juz mi latwiej,zdarzaja sie ale sa zadko i umiem je gdzies na boku przeczekac bez histerii i wzywania rodziny(co jest wazne gdy jestem np.na ulicy)siadam gdzies na lawce i przeczekuje .... Z troski o rodzine i moze z cech mojego charakteru ,ze jestem skryta nauczylam sie nie obarczac rodziny moimi \"schizami\" bo wiem ,ze to zaraz przejdzie,czsem tylko mowie ,ze mnie glowa boli lub kregoslup i musze polezec-jest wtedy bez stawiania rodziny ,jak moglabym robic dzieciom takie przedstawienia/ Kiedys na poczatku to owszem troche tego bylo ale jak juz poznalam kolezanke N i jej mozliwosci to postanowilam panowac nad nia .Jest ciezko bo chcialoby sie wyc ale ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do a mozecie>>>>>>>> po co mamy pisac jak wyglada atak ,objawow sa tysiace ,poczytaj sobie w necie albo ludzi na forumkach tematycznych i bedziesz wiedziec ,chyba miewasz skoro tu jestes wiec je znasz.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loczkins24
aga panikara , rrenka037 ma racje - im bardziej sie tego boisz tym bardziej cie to atakuje. ja tam mialam i tak mam. im wiecej mysle "o teraz mnie na pewno zlapie" i sie stracham przy tym tym wieksze prawdopodobienstwo zze mnie to gowno zlapie. ja zaczelam wychodzic z domu, choc niedaleko, ale wlasnie dzieki slowom" no i co z tego"a nie "co jesli". mowie sobie codziennie"niech sie stanie, niech sie stanie, bo to i tak nie ma znaczenia"i to bardzo pomaga. nawet nie wiedzialam jak bardzo, a nauczyla mnie tego pani psychiatra po pierwszym silnym ataku. głowa do góry. a swoja droga rrenka037 podziwiam cie ze mozesz zagladac na forum jak jestes w pracy - ja bym sie bala, ze zaczne o tym myslec i atak gotowy. wiem ze to moze wydawac sie smieszne, ale ja wole unikac takich sytuacji, bo mnie stresuja. tak samo w domu, jesli zostaje sama, to nie zagladam tutaj bo boje sie ze sie złamie. ach durne mysli:):):)przejdzie. buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loczkins24
aga panikara..a z drugiej strony dobrze cie rozumiem, bo mnie po ataku nie obchodza zadne hasal, jest tylko ogromny lek i oczekiwanie na nastepny, ale moze jak mowi renka (sory za skrót:) z czasem uda nam sie wypracowac te metody i bedzie lzej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Loczkin>>>>>.. jak pisalam wczesniej- nie pracuje wlasnie przez te cholerna nerwice tzn.zaczelo sie kiedy siedziam w domu wychowujac dzieci i mowy nie bylo zeby szukac pracy ,to byl blad tylko wtedy nie bylam taka\"madraa\" jak dzis w kwestii nerwicy... a dzis sytuacja na rynku pracy bardzo sie zmienila wiec siedze sobie w domu wychowujac dzieci ,dorabiam tylko dorywczo ale tez korci mnie aby sprobowac jakiegos swojego interesu...kto wie....dlatego goraco namawiam tych co maja szanse na prace aby nie daly sie N jej pozbawic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
osiagnelam stan kiedy nie sprawia mi klopotu czytanie o nerwicy ani wpisow ludzi ,kiedys tak bylo...na dzwiek karetki na sygnale robilo mi sie slabo.....dlatego jestem na forum ze pomaga mi kontakt z ldzmi o tych samych problemach jak rowniez dziele sie swoimi doswiadczeniami,nawet jak sobie dobrze radzimy z nerwica to trzeba sie wspomagac psychoterapia od czasu do czasu chocby w postaci forum,pozdrowka i milego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loczkins24
a cholera:)pomylilo mi sie renka przepraszam;_)to aga panikara jest w pracy, wiec aga te słowa wyzej skierowane sa do ciebie. Wiesz renka ja wiem ze masz racje, ze nie nalezy sie pozbawiac szansy jaka moze byc praca, mam przyklad w domu-mama tak jak ty, zajela sie nami i rzucila prace, ale widze ze jej to nie sluzylo. no niewzne, w kazdym razie szykuje sie psychicznie na to ze nie bedzie latwo, najgorsze jest to ze ja sie szybko lamie, ze nie jestem stailna emocjonalnie, jak jednego dnia czuje sie super i wierze w to wszystko tak nastepneg moge sie tak sciagnac w dol, totalna deprecha, ze nie wierze juz w nic...dzieki ze tak mnie podtrzymujesz na duchu, im wiecer razy powiesz idz do pracy bo dasz sobie rade, to ja ty bardziej w to uwierze:)ot taki durny charakter, ze musze to słyszec od innych, buzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loczkins24
renka to może założymy stowarzyszenie nerwicowców i bedziemy zbierac kase dla tych, który potrzebują profesjonalnej terapii?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loraine
Też leczyłam sie na nerwicę lękową i dopiero egzorcyzmy uwolniły mnie od "lokatora", ktory latami czerpał moją energię przez co byłam stale zmęczona, rozdrażniona , żle spałam w nocy i miałam napady lęku. Teraz śpię bardzo dobrze i zapomnialam co to lęk. Ale nauczyłam się już sama się oczyszczać. Poczytaj sobie:" egzorcyzmy XXI wieku" A.Atras i L.Żądło a także" Opetani przez duchy" W.Prątnickiej. Zaznaczam,że wychodzę z tego forum i nie będę odpowiadać na złośliwości .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga panikara
bardzo dużo napisałam w pracy ale wyrzuciło mnie z serwera... chciałam powiedzieć, że teraz jest wszystko bardzo dobrze, nie mam lęków i wiem, że to niestety zasługa lekarstw no i może troszkę mojej z tym walki. ta choroba zaczęła się kiedy wyjechaliśmy z mężem do USA. ciągle chorowałam, nie służyło mi tamtejsze jedzenie i baaaaaaaaaaaardzo tęskniłam. Siedziałam sama w domu i bardzo się tym denerwowałam. potem, gdy mój stan się pogorszył (lęki, omdlenia, wymioty, schudłam do 42 kg) wróciłam do Polski. Ale to nie wszystko, potem szukanie pracy i kompletny brak wiary w to, że cokolwiek umiem i ktoś mnie zatrudni. teraz pracuję w banku i swoją pracę bardzo lubię. potem starania o dziecko. siedem lat i nici. prawdopodobnie dzidziusia jednak nie będzie. A tak w ogóle to bardzo źle znoszę zmiany, bez względu na to czy są na dobre czy na gorsze. długo przystosowuje się do nowych sytuacji. a teraz bardzo fajny czas--> kupiliśmy mieszkanie i za jakieś dwa tygodnie przeprowadzamy się! cieszę się bardzo ale... i właśnie to ale zawsze gdziś tam w głowie jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga panikara
a tak naprawdę to zdaję sobie sprawę, że cały mó strach jest związany z tym, że boję się samotności. Boje się co będzie gdy moi rodzice umrą, jak ja wtedy będę mogła żyć?! jestem trochę taką wychuchaną najmłodszą córeczką, którą zawsze wszyscy hołubili i bardzo o nią dbali. Moja mama zanim jeszcze była w ciąży została napadnięta przez jakichś facetów, pobita, skopana. ona też miała ciężko. odbili jej nerkę, dostała roponercze. potem zaszła w ciąże ze mną, którą powinna usunąć co zasugerował jej lekarz mówiąc, że któraś z nas nie przeżyje!! obie jesteśy na świecie, ale po jakimś czasie od urodzenia mnie mamie usunięto nerkę. też mówili, że może nie przeżyć. a ja byłam mała i mama bała się, że odejdzie i mnie zostawi. no więc ten brak odporności psychicznej to też wynik takich odległych sytuacji. Sorki, że się tak rozpisałam, ale coś mnie naszło i chciałam się troszkę usprawiedliwić. pozdrowionka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga jestes fajna osobka ,bardzo wrazliwa my tacy jestesny wrazliwi za malo odporni,sporo przeszlas ,jestes bardzo zwiazana z mama ja nie za bardzo- mam jako tako dobry kontakt z mama - ale odbieramy na innych falach -troche mnie w zyciu zawodla...choc nie byla zla matka...ale jakies ale sa.....to ,plus troski zycia codziennego daly mi co daly...az trudno uwierzyc ,ze tak malo...a dalo tak ...duzo...wiesz o co mi chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dzis mam jednak kiepski dzien-pada deszcz wiec jestem przymulona i glowe mam wielkaaaaaaaa ale wyszlam z domu na zakupy bo umowilam sie z corka wracajaca z wycieczki w ciucholandzie gdzie wczoraj fajne ciuszki wypatrzylam.Czulam sie nie najlepiej i niestetyw sklepie bylo duszno i juz mi sie mienilow oczach od wejscia,w przymierzali klapnelam na krzslo dzieki Bogu i pocilam sie jak szczur ,w occzach mi ciemnialo ,zoladek sie wykrecal-ech atak mnie dopadl...balam sie ze zemdleje i co ta moja corka zrobi....ciezko bylo ale przetrzymalam i nawet ona niczego nie zauwazyla-dobrze ze troche miala do miary tych ciuchow to zdazylam ochlonac....efekt taki ze udalo nam sie jeszcze poszperac i czulam sie juz dobrze ...kiedys bym dazyla aby wyjsc i gnac do domu ,teraz przeczekuje....cholera nie dam sie !kupilysmy fajne rzeczy i to jest najwspanialsze,jeszcze zamierzam sie na rowerek wybrac i poczte zaliczyc.To ze mialam atak to nie znaczy ze dam sobie dzis zakmnac drzwi ,o nie! jestem wsciekla i ta wscieklosc mnie wlasnie pobudza do dzialania ! Uffff sorki ale musialam sie wygadac! wczesniej na forum nerwica nie bylam juz nigdzie bo deszcz pada ale sie nie zrazam jutro znow kolejny dzien....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loczkins24
Ciesze sie ze nadal piszecie dziewczyny. aga wiesz ja mam podobe leki a propos rodzicow, jestem tez najmłodsza i nadal z nimi mieszkam choc juz raz sie wyprowadzilam. ale moje relacje z mam sie pogarszaja, moja terapeutka mowi ze w duzej czesci to ona mnie wpedzila w ta nerwice.ale to zbyt wiele do pisania. Renka zazdroszcze ci ze potrafisz przeczekac atak, ja bym dzwonila po kogos w mig. dzis mial byc super dzien, ale nie dalalm rady, chcalam zostac sama w domu, mieli jechac tylko na zakupy ale stchorzylam i czuje sie z tego pwodu zle bo wiem ze dalabym rade . nie wiem dlaczego tak sie boje, tak okrutnie sie boje zostac sama ze swoimi myslami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga panikara
no cześć kochane. nikt nas nie zrozumie. ten czas kiedy myśli wymykają mi się z pod kontroli i mam ich cały natłok i nie mogę tego zatrzymać jest najgorszy. muszę wtedy szybko zacząć coś robić, wskoczyć w cudzy świat, nawet w świat bohaterów tych głupich seriali. albo zaczynam czytać książkę. czasem się udaje. a czasem nie. to jest takie głupie uczucie, że wtedy zastanawiam się nad różnymi rozwiązaniami. przeraża mnie na przykład myśl, że będę całe życie pracować a za chwilę umieram ze strachu, że będę musiała kiedyś iść na emeryturę i nie pracować. zorganizować sobie czas od rana do wieczora, a nie mam dzieci więc to będzie trudne. boże jaka jestem wtedy skołowana. a to tylko trzeba przeżyć normalnie, spokojnie każdy kolejny dzień. łatwo się tak mówi, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja po prostu biore leki... wiem, ze to nie jest rozwiazanie, ale miewam takie tygodnie (np teraz), ze bez lekow nie daje rady. dusze sie, mam kolatanie serca i mysli w stylu- umieram.. zreszta wszyscy to znamy. jesli atak mam w dzien, to spoko- daje rade. natomiast wieczorem, jak leze w lozku i mnie napadnie to nic z tym zrobic nie umiem- wtedy alprox + no spa i juz. niestety :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez jestem zwolennikiem lekow ,po to sa aby sie wspomagac ,bez nich dawno bym u czubkow byla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loczkins24
Piszecie o lekach...ja nigdy ich nie bralam, z wyjatkiem jednego razu. przez ten jeden raz tak sie zrazilam do tabletek, dostalam takiej traumy, ze do teraz boje sie jesc jakiekolwiek tabletki. to jeden z powodow dla ktorych nie wspomagam sie. drugi jest taki, ze poprostu za duzo sie o nich naczytalam i boje sie ze doprowadza mnie do uzaleznienia, do tego ze bede chodzic zamulona albo za bardzo pobudzona, a pozniej bede miala problem z ich odtsawieniem, tak jak moja klezanka teraz. w koncu to swinstwo jest na dluzsza mete..czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga panikara
Loczkins24 --> biorę ten seroksat i jestem szczęśliwa, że od razu trafiłam na niego. nie tyję, nie jestem ospała ani zbyt pobudzona. jedyny skutek uboczny to... w kontaktach seksualnych... no, trudno mi skończyć... to znaczy miło skończyć. ale to po pewnym czasie ustępuje a poza tym nie biorę jeden, dwa dni i już wieczorem jest super. a odstawia się sukcesywnie wtedy też nic złego się nie dzieje. ale i tak podziwiam Cię za upór i umiejętność radzenia sobie z tym cholerstwem. Więc nie namawiam, ale mówię, że nie uzależnia. No, chyba że uzależnieniem można nazwać strach, że ataki wrócą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loczkins24
aga chodzilo mi równiez o takie uzależnienie-tzn psychiczne, ale sa takie leki które uzależniaja róþwnież fizycznie. a podziwiac mnie nie masz za co...poki co trzeci miesiac przesiedzialam w domu...no moze nie do konca, ale sama nie potrafie do konca funkcjonowac. stawiam na terapie. no wlasnie a ktos z Was korzystal z pomocy psychoterapeuty?a moze ktos byl na dziennym "psychiatryku"?bylam tam kilka dni, mieszane uczucia..moze opisze nastepnym razem. poki co szykuje sie na powrot do normalnego zycia, o pracy. mam nadzieje ze tym razem wygram. buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga panikara
Loczkins24, ja tak naprawdę nie wyobrażam sobie, że mogłabym żyć na codzień z takim niepokojem. wybrałam pewnie najłatwiejszą drogę. ale moja lekarka internistka mówi, że przyjdzie czas kiedy poczuje się pewniej. już tak było i w końcu odstawiłam te tabletki i miałam spokój na dobrych kilka miesięcy, nawet nie wiem czy to nie był rok. a kiedy poczuje się pewniej? Cóż, narazie jestem chyba straszną egoistką. zastanawiam się tylko nad tym czego mi brak, może gdybym miała dzieci mogłabym się skupić na nich. podobno wtedy całkowicie zmienia się światopogląd i w ogóle hierarchia ważności spraw. teraz jednak w pracy dziewczyny ciągle rozmawiają o swoich dzieciach, a to okropnie dołuje. a z drugiej strony boję się, że stane się już całkiem wygodnicka i nawet nie będę nic robić w tym kierunku, żeby zajść w ciążę. to znaczy nic medycznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loczkins24
z tymi dziecmi to pewnie racja,ale ja nie chce teraz o tym myslec,tzn o ciazy.poki co wole najpierw sama sie uleczyc, a fakt, ze moja nerwica jest wynikiem, jakby to ujac, relacji bliskich sobie osob. chce najpierw nad tym popracowac, zeby nie skrzywdzic swojego dziecka o ile bede je chciala w ogole miec. to tak po krotce. a z tym wygodnictwem, to wydaje mi sie ze jesli bedziesz chciala bardzo miec dziecko, to "ja" pojdzie w odstawke, ale i to bardzo zalezy od charakteru. milego weekendu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loczkins24
Witam. i juz pazdziernik, jak to machnelo kurcze, a dopiero byl czerwciec. tak sobie mysle ze cale wakacje zmarnowalam przez te cholerne lęki, ale mam mocne postanowienie nie dac sie i nawet idzie mi niezle. za tydzien mam egzamin na prawko, bardzo sie boje, bo chce w koncu zdac(drugie podejscie). tzn nie boje sie samego egzaminu ale tego ze bede tam siedziec z obca dla mnie osoba...no ale obiecalam sie nie poddawac, wiec nie moge sie doczekac egzaminu, bede mogla sie w koncu poruszac autkiem! jak pozniej czytam to co napisalam to wychodzi ze jestem troche nielogiczna, ale to chyba moje roztrzepanie. dzis sama siedzialam w domu - po raz drugi od niedawana i dalam rade, bardzo mnie to cieszy, choc wiem ze dla niektorych to smieszne, cieszyc sie z takich bzdur...pozdrawiam i piszcie cos prosze!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga panikara
no cześć wszystkim. a ja muszę się pochwalić, że cały tydzień byłam sama bo mój mąż był w hamburgu na targach. i sama spałam. a teraz niestety złapało mnie przeziębienie a ja się boje takich stanów innych niż normalnie. od razu zaczynam panikować. ale mam nadzieję, że szybko się wykuruję. teraz też się denerwuje, że już jesień a ja to strasznie ciężko znoszę. nic to. będzie co ma być i oczywiście będzie dobrze. na razie, buźka. pozdrawiam i wracam do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loczkins24
aga miło słyszec takie pozytywne nastawienie, fajnie ze dalas rade sama, wiem ile to kosztuje, ja od trzech misiecy nie zostawalam sama ani na chwile dopiero kilka dni temu pierwzy raz sie przemoglam. najpierw zostalam na pol godziny , drugi raz na chwilke dłuzej. cieszylam sie bardzo, ale wiecie nie wiem z czego to wynika, ze jednak nigdy nie jestem z siebie tak na[prawde dumna...ze zawsze uwazam ze to jeszcze nie to, ze to jeszcze za mało sie postaralam..ehh, w ogole u mnie z tym "zostawaniem"smej w domu to cazla historia, np nie wiem czy tez tak ktos mial, jak ktos ma mnie opuscic ale idzie tylko blizej do sklepu, to w ogole sie nie denerwuje, i nawet gdyby nie mialo tego kogos byc dluzej niz te "chwilke" to wiem ze nie myslalabym o lękach o napadzie, ale jak tylko ktos mi oznajmia ze chce skoczyc do iasta to zaczynam sie bardzo denerwowac i wpadac w panike...wiem ze to durne, ale co ja moge..a tak wlasciwie to najbardziej w tym wszystkim, w zrozumieniu nerwicy pomoglo mi uswiadomienie sobie-ze nikt nie moze mi pomoc procz mnie samej, ze nie moge liczyc na innych ale musze na siebie ze przeciez obecnosc innych nie zmieni nic, bo oni i tak nie potrafia mi pomoc - no bo przeciez nie przerwa ataku...no to sie rozpisalam. ale zeby nie konczyc tak tragicznym tonem - wierze ze bedzie juz tylko lepiej. buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny ! Mialam popsuty komp dlatego nie pisalam ,mam zaleglosci ,poczytam sobie....pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loczkins24
renka a juz myslalam ze nas zosatwilas...czekam na jakis poscik z wiadomosciami od ciebie, dobrej nocki wszystkim!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×