Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Manox

Rutyna - czy przypadek odosobniony

Polecane posty

Gość Manox

Trzeci rok w malzenstwie, ósmy jako para. Zawsze bardzo ciezko bylo nam porozmawiac szczerze na trudne tematy. I nie chodzi o to, ze rozmawialismy nieszczerze. Po prostu raczej wcale. Omijalismy to. Ja nie jestem wylewna osoba, Ona tez. I to okazuje sie byc problemem. Stad tak trudno siasc i wyjasnic pewne sprawy. A jest co... I tu moje pytanie, czy ktos tez tak ma? Patrz nizej... Ona rzadko kiedy sie do mnie odzywa. Czesto gdybym sam nie rozpoczal rozmowy lub nie spytal o cos, mam wrazenie, ze milczelibysmy godzinami. Jak probuje (probowalem) ja gdzies wyciagnac (spacer, impreza) to jej sie nie chce. Moge isc sam - no problem. Ha, z jednej strony fajnie... Seksu nie bylo od miesiecy. Nie zeby ktores odmawialo. Po prostu chyba zadne z nas nie chce. Na pytanie dlaczego tak jest - "nie wiem", "jakoś tak". Z jej strony nie padnie propozycja wspolnego wyjscia do znajomych czy chocby na wspolny spacer. No i tymi sposobami oddalamy sie od siebie. Nie ma wiezi duchowej, fizycznej. Mieszkamy wrecz jak brat z siostra. Nie chce idac za moda po prostu sie rozwiesc nie probujac zrobic czegos w kierunku poprawienia stanu rzeczy. Z drugiej strony wspomniane oddalenie jest, przynajmnniej w moim przypadku dosc duze i nie potrafie sobie jakos wyobrazic, ze dam rade sie zaangazowac znowu. A naiwnym nastolatkiem nie jestem i wiem, ze okres zauroczenia juz nie powroci. Dlatego prosilbym o Wasze opinie. Czy wyzej opisana sytuacja jest normalna (taka stagnacja w zwiazku) czy tez jest to jakis ciezszy przypadek ?? Bo, ze trzeba siasc i szczerze porozmawiac to wiem :|

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Załamka29
U m nie było inaczej. 3,5 roku razem, ale ja chciałam urozmaicać nasze wspólne życie, miałam ochote na seks, rozwowy, spacery... Ale on nie! A zapewnia, że kocha :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość radosnab
witaj...a czy w okresie wzajemnego zauroczenia,fascynacji sobą-Wasz związek również oparty był na milczeniu? A może stało się w jej życiu coś strasznego,co ją pogrąża w smutku,depresji? A może jej potrzebny jest psychoterapeuta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Załamka29
Nie wytrzymałam tego. Zamiast kwitnąć i żyć, gasłam. Postanowiłam odejść, bo wszelkie jego zapewnienia o zmianach kończyły się na słowach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może jest typem
samotnika... tak jak ja. Z tym, że ja ze swoją skłonnościa walcze. Staram sie rozmawiać z mężem (który jest bardzo żywym czlowiekiem), wyciagac go gdzies... Sam wiesz, że trzeba rozmawiać, wiec rozmawiajcie. Macie dzieci? Pewnie nie.. moze ona chcialąby je mieć. Moze spróbujcie rozmawiać o takich rzeczach. Czy ona pracuje? Kurcze nie rozumiem czemu aż tak sie zamyka w swoim świecie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może jest typem
aha sytuacja nie jest normalna, ale nie Ty jeden tak masz. Moja bliska koleżanka po 8 latach małżeństwa ma to samo. Mąż w ogóle z nią ine rozmawia, chyba ze chce zapytać czy zrobic jej kawę.. i co mam jej poradzic. A zaznaczam, że jest on swietnym, dobrym czlowiekiem i pewnie mysli,że wszystko jest ok w jego małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Manox------> obawiam się że bez rozmowy się nie obejdzie jednak. był taki krótki okres w moim małżeństwie gdy coś takiego zaczynało się pojawiać, żyliśmy jakby obok siebie pochłonięci swoimi sprawami. Co dziwne było to na samym początku, z pól roku po ślubie. Nas zbliżyły zdarzenia od nas niezależne, smierć bliskiej mi osoby, czego Wam nie życzę. Wtedy ten mieszkający ze mną facet okazał się najbliższym człowiekiem na świecie. Ale wszytko dzięki temu że zaczęliśmy znów ze sobą rozmawiać a nie tylko wymieniać zdania co w pracy i co na obiad. Mam nadzieję że jednak Wam się uda, a co do zaangażowania to jeszcze możesz się zakochać we własnej zonie, uwierz mi;) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Manox
Moze da sie zakochac. A moze to juz tylko przyzwyczajenie i wygoda. I trudno jest sie znow angazowac gdy partner nie wykazuje znikome zainteresowanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×