Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość PrzylecielidwajAnieli

Buduję jezioro.

Polecane posty

Mam nadzieję, że nie powiedziałeś jej tego na około, w stylu, że budujesz dla wybranki serca, patrząc jej przy tym głęboko w oczy... ;-) Akurat w tym wypadku trzeba konkretnie, po imieniu. Zwłaszcza osobom, którym do tej pory nie dane było zaznać wyjatkowości i tak dedykowanych działań ze strony innej osoby. Nie wiem, jak jest z U. Ale wiem, że w moim przypadku tak by to działało. Rozumiem tez, że zakładasz, że U. w końcu przyjmie to do wiadomości ze skutkiem pozytywnym?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wasserpumpe
:-) Powiedziałem jej w sposób obrzydliwie konkretny. Bez zaglądania w oczy. Przy elektrycznym świetle, bez użycia alkoholu dla uwrażliwienia U. i innych podobnych rekwizytów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wasserpumpe
A czy to do niej dotrze w takiej postaci, w jakiej zakomunikowałem, nie mam zielonego pojęcia. Trzeba by ją o to zapytać. O ile wiem, ma do mnie pretensje, że niby teraz bez żadnych konsultacji społecznych, na własną rękę, bez porozumienia. Ale ja nie mam zdrowia się użerać z U., która choć jest inżynierem, nie jest w stanie zdediniować pojęcia ciśnienia hydrostatycznego albo wyjaśnić, na czym polega działanie pompy głębinowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaaa... :-) I co ona na to? Odpowiedziała równie konkretnie? Robisz założenia na podstawie jakichś konkretnych przesłanek z jej strony? I znów to pytanie - czy gdyby nie U., też podejmowałbyś te wszystkie wysiłki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wasserpumpe
Zresztą, Ryba, Ty mi powiedz - Ty znasz choć jedną kobietę, której facet by dogodził? U. jest karmiona frykasami i niczego jej nie brakuje. Za rok dostanie dom. i co? Jest nieszczęśliwa. Najprawdopodobniej. A bierze się to stąd, że U. nie ma na mnie żadnego haka. U. nie może pojąć, na jakiej zasadzie dwoje ludzi ze sobą jest. Jej się wydaje, że ona jest, dlatego że ja chcę, a ja jestem, że ona chce. Gdy tymczasem zupełnie prosta prwada nie trafia jakby do jej rozumu - że ona jest, ponieważ ona tego chce, i że ja jestem, bo ja tego chce. I jeszcze jedno zżera U. - że jeśli kiedykolwiek powie - koniec - to nie tylko z mojej strony nie będzie rozpaczy, wybuchów żalu, rozczarowania i prób szantażu polegających np. na groźbie popełnienia zelbstmordu, ale owszem, pospieszę jej z pomocą w pakowaniu walizek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wasserpumpe
A gdyby U. nie było, dla własnej satysfakcji spróbowałbym zbudować jezioro, zaś o hektarach myślałem już od jakiegoś czasu jako o azylu dla moich skołatanych nerwów. Jak się rzekło, wystarczyłby mi dom wielkości altanki ogrodowenj albop kiosku z gazetami - inna rzecz, że pewnie dość starannie wykonany, bo ja lubię rzeczy ładne a nie nawidzę szpetoty - zwłaszcza w pięknej okolicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to ztrudnij mnie
do badania i odwiertów...jestem z branży więc jak co :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wasserpumpe
Wydaje mi się, że do niej coś dotarło. Ale chyba nie jest całkowicie tym ustaysfakcjonowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wasserpumpe
Proszę bardzo - trzeba przebadać geologicznie grunt, a jeśli badania wypadną pomyślnie, wywiercić studnię bądź kilka studni, zrobić wały i napełnić dziurę w ziemi wodą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, znam taką kobietę - siebie. Naprawdę łatwo mi dogodzić, mam jasno sprecyzowane oczekiwania w kwestii dawania i brania. Znam jeszcze kilka podobnie skonstruowanych kobiet! :D Ale nie o mnie, tylko o U. Co to znaczy, że nie ma na Ciebie haka? Bo nie rozumiem... Że nie może Ci niczego zarzucić? Że nie może wytknąć braku należytej \"staranności starań\"? :-) Oświadczyłeś się już? To zazwyczaj wzmaga procesy myślowe ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No to zatrudnij mnie
Ja mówię poważnie. Jeśli faktycznie myślisz o tym jeziorku i mieszkasz nie na drugim końcu polski , to jestem gotów do podjęcia się tego zadania. oczywiście na warunkach umowy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wasserpumpe
Mnie interesują na dzisiaj dwie sprawy: - zrobienie pewnej ilości odwiertów celem sprawdzenia, co hektary kryją pod trawą oraz - wywiercenie odpowiednio wydajnej studni głębinowej. A zamieszkuję w Olsztynie, zaś robota jest w okolicach Gietrzwałdu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wasserpumpe
Nie ja się U. oświadczyłem, ale ona mi się oświadczyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wasserpumpe
Bo widzisz, Ryba, w naszych nowoczesnych czasach, kiedy pojęcie małżeństwa stało kompletnie niezorzumiałe, koniec końców dochodzi do sytuacji, kiedy strony wytaczają armaty najcięższego kalibru. Tylko że szanse są nie jednakowe. W najlepszym razie facet może poddtoczyć straszną co prawda, jeśli idzie o siłę rażenia, zwykłą czterdziestkę piątkę, za to kobieta przeciw niemu ma w arsenale Grubą Bertę. Wynik takiego pojedynku jest oczywisty. Widzisz, Ryba, kiedy świat nie był tak nowoczesnym jak obecnie, życie w rodzinie (w małżeństwie) oznaczało współuzależnienie. To trzymało ludzi w pewnych ryzach i dyscyplinie, dzięki czemu nie dochodziło do sytuacji ekstremalnych, z jakimi mamy teraz do czynienia, a mianowicie do kompletnego rozkładu pożycia. Kiedyś wiązała ludzi w związku wspólnota interesów jaką było fizyczne przeżycie. Facet tyrał, żeby było co jeść i gdzie mieszkać. Kobieta, pomagając facetowi w jego czynnościach, rodziła dzieci, prowadziła dom. Jedno potrzebowało drugiego a drugie nie mogło funkcjonować bez pierwszego. Teraz nie ma żadnego przymusu bycia razem. Nawet dobro dzieci nie jest w stanie wymusić odpowiednich zachowań. A przy powszechnym braku zrozumienia istoty miłości, dzieje się, co widać. 75% małżeństw w Belgii i Holandii idzie w czorty! A przecież teraz ludzie sami sobie wybierają "partnerów" i, oczywiście, wiążą się z ogromej miłości. Zapewne 95% zawieranych związków małżeńskich ma miejsce po sprawdzeniu seskualnego dopasowania oraz "próbnym mieszkaniu razem". I co? Ano, chciałoby się, Ryba, użyć pewnego barwnego rusycyzmu dla spuentowania sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wasserpumpe
Teraz popatrz, Ryba, na sytuację U. Panna pracuje, zarabia, odkłada sobie pieniądze. Jak znamy się od 5 lat, ani razu nie powiedziałem U. "kochanie, a może teraz byś ty zapłaciła za te bilety do Krakowa", albo: "wiesz co? ja płacę za każde tankowanie wożąc ciebie wszędzie - może byś tak choć raz zapłaciła na stacji"? Dla sprawiedliwości trzeba dodać, że kilka razy U. sama podnosiła temat współudziału w kosztach, ale ja się na to nie godziłem, wychodząc z założenia, że skoro ja jestem facet, to powinienem zapewnić wszelkie materialne potrzeby. U. zaś nigdy jakoś nie stawiała sprawy na ostrzu noża. I myślę, że w tej chwili traktuje tę sytuację jako normalność. No więc, U. jest samodzielna finansowo, ale jej samodzielność wynika nie tylko z tego, że sama pracuje, ale również z tego, że nie ma potrzeby wydawać pieniędzy, ponieważ zapewnienie środków utrzymania to nie jej problem. Z całą pewnością, kobieta w takiej sytuacji jest podwójnie niezleżna. U. z całą pewnością nie miałaby nic przeciwko temu, żebym się z nią ożenił. Zawsze to przecież papier. Ale jestem święcie przekonany, że gdyby przypiec U. czerwonym od gorąca pogrzebaczem, albo pokąsać ją odpowiednimi szczypczykami, wnet by zeznała, że to, co sobie teraz odkłada, to jest jej polisa na "w razie gdyby". I czy to w razie gdyby w przypadku posiadania glejtu małżeńskiego, czy nie. I to jest ogromnie smutne. Jeśli o mnie idzie, Ryba, bez wahania przedstawię do dyspozyji kobiety, którą kocham cały mój majątek, a przynajmniej taki, który uznałbym za niezbędny dla pomnażania kapitałów. Ze świadomością ryzyka, że kochana kobieta - ot, pewnego dnia uzna, że poraz się rozstać. Ma się rozumieć, ze mną ale nie z dobrami materianymi, które wniosłem do związku. I to jest właśnie rzecz, o której z kimś kiedyś rozmawiałaś, Ryba. Moim zdaniem, jest to zjawisko tyle smutne, co powszechne. Dorośli ludzie (nie mówię o gówniarzach), mielą słowo "miłość" na wszelkie możliwe sposoby, ale... na wisijakij pażarnyj słuczaj, dobrze być mężczyzną/kobietą niezależną, choćby materialnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wasserpumpe
Brak haka na mnie, Ryba, oznacza, że: 1. U. żyje w bożym strachu, wiedząc dobrze, że mleczny cycek zostanie jej odjęty, jeśli będzie się za bardzo burzyć. Wprawdzie odjęcie cycka nie oznacza, że U. zacznie przymierać głodem, ale sen o pięknym domu w ślicznej okilicy będzie musiała odłożyć przynajmniej do czasów poznania nowego frajera. 2. U. bardzo gnębi bark podpisanego przeze mnie glejtu, wiedząc w gruncie rzeczy bardzo dobrze, że dla mnie się nie tyle liczy sam podpis i papier, ale zobowiązanie wobec samego siebie, a wynikające z deklaracji "kocham cię". 3. U. czuje się mocno niepewna, ponieważ nie wiążą nas dzieci. U. doskonale wie, że gdyby dzieciaczek pojawił się na tym świecie, to tak, jakbym sobie założył kaganiec na paszczękę. 4. Wresz cie U. należy do ludzi (kobiet), bojących się życia w pojedynkę. Ja się nie boję. Radzę sobie w życiu od lat, nie oglądając się na nikogo. Toteż U. dobrze wie, że gdyby mi jutro powiedziała "cześć", nie wywołaloby to na mnie większego wrażenia. "Cześć"? Krzyżyk na drogę (oraz "ku chwale ojczyzny"). Powodzenia w poszukiwaniu kolejnego frajera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wasserpumpe
A teraz, Ryba, pora na mnie. Dzisiaj spuściłem na hektarach suchą sosnę (suchostoja), i ciachnąłem dwie beleczki wzdłuż. Wyjdą z nich dwie ławeczki i polowy stolik. Jutro pozbijam wszystko do kupy. Zachód na hektarach cudowny. Jeszcze długo po schowaniu się słońca za linię lasu, w oddali unosił się oświetlony zarys Sanktuarium. W ogóle, niektóre moreny pogrążyły się w wieczornym cieniu a inne jeszcze odbijały światło dnia, ślicznie świecąc w rozmaitych kolorach. I te pasma cienia i słońca przekładały się aż po horyzont. :-) Na polach ślicznie zielenią się oziminy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szaszłyk_Wyborowy
Dzień dobry. Zaraz udaję się na hektary, celem wytrasowania wyspy. Muszę jednak poczekać do otwarcia magazynów, bo potrzebuję kupić przynajmniej jednego faksasa, merlina do łupania kloców, solidny młot do wbijania kołków. A magazyny alensztackie odwtierają dopiero o 8.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kawa_Cibo
Dzień zawodowy, Ryba, ma się już z grubsza ku końcowi. U mnie się tak naprawdę dopiero zaczyna. O 16 rozpoczynam sesję z W. i po dwóch godzinach będę dętka. Ale za to jutro, Ryba, udaję się automobilem do miasta stolcowego załatwić pewną sprawę. To straszne - ja, cżłowiek z dziczy w samo centrum wielkieiej euor-azjatyckiej dżungli. Gdybym się w czwartek nie zameldował, należy uważać, że nie odnalazłem powrotnej drogi do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ło matko i córko! Powinnam się zatem wystrzegać morenowych rejestracji... ;-) Dzień zawodowy jeszcze w pełni. Powodzenia w bojach! :-) PS. Dziś jestem wyjątkowo mało rozmowna. Dlaczego ten Bresslau tak daleko? 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kawa_Cibo
A na czorta Ci Breslau?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kawa_Cibo
E tam, Ryba. Podróż to mały - jak się powiada - pikuś. Jeśli o mnie idzie, najgorszą męczarnią jest przesiedzenie całej nocy wśród hałasu i alkoholowych oparów i udawanie do tego, że świetnie się człowiek bawii. Brrrrr! Miałem jedną taką uroczystość pod koniec września w Skawinie a 11 listopada czeka mnie podobna w Rzeszowie. Poza Ty jesteś, zdaje się, lekko ode mnie młodsza, więc i do balowania masz więcej ochoty. Ja tego z całego serca nie znoszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zamierzam niczego udawać. Na szczęście uroczystość odbywa się w tym samym hotelu, w którym goście zostają zakwaterowani - zatem nie widzę problemu, aby wymknąć się niepostrzeżenie. O ochocie do pląsów nie będę mówić. :-0 Mówiłam już, że to spęd międzynarodowy? Można poćwiczyć języki obce. ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kawa_Cibo
Chyba że jedziesz tyklko na ceremonię a nie na ceremonię i przyjęcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kawa_Cibo
To się zgadza, Ryba. Języki obce najlepiej poznawać w towarzystwie pięknych, dwudziestoletnich kobiet. Lubię poznawać obce języki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×