Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość babds

ta szkoła mnie dobija- jestem nauczycielką

Polecane posty

Gość gość
Ciekawe, czy te braki i oszczędności to są tylko w wiejskich szkółkach? Czy w miastach, tych większych, też tak oszczędza się na materiałach biurowych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prawda jest taka, ze zamiast skupiac sie na uczniach i nauczaniu dajecie sie wciagac w jakies chore gierki. W kazdej pracy, a zwlaszcza w sektorze panstwowym, gdzie aktualna wladza dyktuje atmosfere, sa plotki i obgadywanie - w niejednej firmie juz pracowalam i tak juz po prostu jest. Przestancie plakac i wezcie sie do roboty, bo prawdziwych, dobrych nauczycieli to mialam w swoim zyciu gora 3, a ukonczylam studia. Wiekszosc moich nauczycieli byla tepymi robotami, ktorzy to dzieciom przyjacioleczek podwyzszali oceny i blagali u kolezanek o pytania jakie pojawia sie na klasowkach. Ile giftow i prezencikow dostajecie to glowa mala, do tego korepetycje i inne zrodla finansowania. Wakacje macie najdluzsze wsrod wszystkich zawodow, a i tak ciagle tylko narzekacie i biadolicie jak jest zle. Nie pasuje to do biedry na kase, tam jest 0 stresu. Dzieki szkole panstwowej moge o kadrze nauczycielskiej powiedziec tylko jedno - nikt tak skutecznie nie wykastruje Cie z pomyslow i inicjatyw jak nauczyciel. Pptraficir w uczniu jedynie zabic milosc do danego przedmiotu. Nigdy nie zapomne jak w mojej klasie utalentowana polonistycznie dziewczyna musiala zadowolic sie nizsza ocena niz jej kolezanka - coreczka innej nauczycielki z naszej szkoly. Ta druga musiala miec za wszelka cene lepsza srednia by zdobyc "pasek" na swiadectwie. Wasze ohydne praktyki i machlojki - to pamietam z czasow szkolnych i akademickich. Na uczelniach to juz wam sie w ogole w tylkach przewraca, bo w koncu mozecie bezkarnie traktowac mlodych ludzi jak g.owno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po pierwsze, jak w każdym zawodzie, tak i w szkole są czarne owce. Ale nie każdy idzie do pracy z nastawieniem aby krzywdzić uczniów. Ja sama będąc uczennicą w podstawówce widziałam taką niesprawiedliwość a jak kończyłam LO to byłam przeszczęśliwa, że opuszczam te mury i więcej nie doświadczę niesprawiedliwości. Teraz staram się i pracuję nad tym, by się nie wstydzić za pracę z małym człowiekiem. Jednak wiem też, że cokolwiek robię jest brane pod lupę, analizowane subiektywnie przez rodzica i przedmiotowo przez dyr i zwierzchników. Traktuje się nas jak nierobów i darmozjadów. Lepiej wypominać dłuższy urlop niż zrozumieć prawdziwe bolączki. Myślę, że to się skończy wkrótce, gdy z zawodu odejdą ostatni Judymowie i Stasie Bozowskie. Młodzi już nie dadzą sobie wmówić, że ważniejsza jest misja, niż własna godność albo powołanie, niż wartość rodziny, tej własnej. Gdy nie ma równowagi to wszystko się wali. Praca w szkole to misja i powołanie bo pracujemy z żywym człowiekiem i mamy wpływ na to co wyrośnie z dziecka. A przynajmniej jeszcze się tak łudzę. Jednak bez wsparcia społeczeństwa i państwa to wszystko stanie się fikcją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I właśnie dlatego jak mnie ktoś nie zna to NIGDY nie przyznaję się gdzie pracuję. Nie dlatego, że się wstydzę, ale dzięki takim jak Wy, którzy myślicie, że praca w szkole to Eldorado...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może jednak czas już nie ukrywać się i zacząć głośno mówić o bolączkach. Jeszcze nidy nie czytałam tak wielu tekstów o naszym zawodzie jak ostatnio. Nawet na Onecie jest cykl misja nauczyciel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrych, prawdziwych tekstów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Temat wątku idealnie opisuje mój stan na chwilę obecną. Jeszcze nigdy nie było mi tak ciężko. Tak wszystko we mnie klapnęło. Przycisnął mnie nadmiar obowiązków i przepracowanie. Ja tego nie ogarniam. Im bardziej chcę się obrobić tym mocniej odczuwam jakąś blokadę. Jestem potwornie zmęczona. Śpię krótko i z przerwami. Jednak nie daję też rady z tymi paradoksami i niespójnościami w działaniu szkoły. Coraz mniej w tym logiki czy sensu a coraz więcej odgórnych wymagań. Czuję ogromny żal, że praca z uczniem to już tylko namiastka mojego zawodu, a reszta to matrix, który nie wiele ma związku z uczeniem. Nie mogę wyrobić normy. Kolejny weekend w papierach. Zaniedbuje dom i własny wypoczynek. Próbuję każda chwilę wykorzystać, żeby skończyć to co zaczęłam. Wciąż coś dochodzi innego. Wciąż jakieś wymogi i zmiany. I padam na twarz. Zawieszam się. Nie wiem co się ze mną dzieje. Fizycznie czuję ból w piersi. I okropny marazm, czuję że już nie wytrzymam. Czy ktoś z was miał załamanie nerwowe związane z pracą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wróciłam do pracy w nauczaniu początkowym po macierzyńskim. Jestem przerażona ilością dokumentacji i mam dość tego wyścigu między nauczycielami. Kto ma pierwszy gazetkę, lepszą zabawę, przedstawienie itp No masakra jakaś bo nie widzę w tym dzieci! Po trzech miesiącach pracy w takich warunkach mam chęć na zmianę zawodu pomimo tego ze lubię dzieci i prace z nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×