Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość buntownik z wyboru

historia zycia zaskoczy was tak mysle

Polecane posty

Gość buntownik z wyboru

Opowiem wam historie swojego życia . Mam prawie 33 lata (niedługo moje urodziny) byłem w związku (na szczęście nieformalnym) 8 lat . Ta pani która oczywiście kochałem wymyśliła sobie chorobę ( nazwy nie podam nie jest istotna) na leczenie której szło podobno bardzo dużo pieniędzy .Wiec kupiłem mieszkanie za własne zaoszczędzone wyremontowałem oczywiście tez za własne i tak to trwało jakiś czas .W końcu gdy odłożyła dość kasy postanowiła mnie opuścić .Dodam tylko ze na potrzeby choroby nawet dwa razy udała omdlenie ,wiec kiedy wróciłem z pracy i zastałem ja leżąca możecie sobie wyobrazić w jakim szoku byłem .Oczywiście za każdym razem szybko dochodziła do siebie .Gdy chciałem wezwać pogotowie zawsze mówiła ze już wszystko jest ok. Gdyby jednak znalazły się osoby które powiedzą ze biedna może rzeczywiście była chora a ja taki nieczuły samiec , mam namacalne dowody ze było to kłamstwo .Trochę to trwało zanim się pozbierałem .Odpaliłem net i postanowiłem spróbować szczęścia. Spotykałem się kilka razy z kobietami i nagle trafiłem na osobę na która jak mi się wydawało czekałem cale życie. Po miesiącu kupiła sobie rower ponieważ ja uwielbiam jeździć. Po 2 zaciągnęła mnie właściwie na sile do swojej rodziny na święta. Po 4 miesiącach bycia razem wyjechaliśmy za granice do jej matki na urlop (dodam ze chciałem jechać na tydzień by drugi spędziła tylko z matka nie często się widują ,nawet nie chciała o tym słyszeć) po 5 miesiącach nie jesteśmy już razem .Zapytacie jak to możliwe skoro wszystko układało się wprost cudownie. Tu pojawia się problem . Była przez 6 lat w związku który miał się zakończyć ślubem ale facet okazał się gejem .Niemożliwe? Ale prawdziwe . Nie będę się wdawał w szczegóły bo nie chce obrażać tej osoby . Zrobiła z niego swojego najlepszego przyjaciela .Więcej jej się wydaje ze kocha go jak brata .Tylko niech ktoś mi powie czy do brata się wiecznie wydzwania czy brat siedzi wam wiecznie na głowie czy jadąc z facetem na urlop myślicie o swoim bracie ? Cały nasz związek to była ona ja i jej „brat” .Jeśli nie fizycznie obecny to przez sosy .Zapytacie dlaczego tego nie uciąłem . Odpowiedz jest prosta . Zanim to zrozumiałem już się w niej zakochałem , potem zaś próbowałem ale to niestety niemożliwe bo ona go kocha nad życie . Jestem już 3 facetem ( wiem jednak ze mną była zdecydowanie najbardziej zauroczona) który tak kończy .I tak wytrzymałem zdecydowanie najdłużej . Najsmutniejsze jest to ze ona tego nie widzi a rozstając się ze mną nie umiała mi podąć przyczyny rozstania .Uważa mnie za cudowna osobę ale się we mnie nie zakocha ponieważ psychicznie cały czas jest zakochana w geju. Pierwsza pani odchodząc powiedziała „za bardzo umiesz kochać jeszcze nieraz dostaniesz w dupę”. Jak się to pięknie sprawdziło .Druga pani na początku naszych spotkań twierdziła ze faceci to świnie . Potem mnie przepraszała bo jednak poznając mnie widzi ze są wyjątki .Wiec mam pytanie ? Nie mogła sobie mnie oszczędzić ? Wiedział przez co przeszedłem . Jestem z natury wesołym osobnikiem ,ale to troszeczkę za dużo jak na mnie? Strąciłem wiarę ze znajdę jeszcze kobietę ,zwykła normalna osobę która nie będzie ze mną bo kasa lub cokolwiek innego co można sobie wyśnić .Wiem ze jeszcze mogę się śmiać i być szczęśliwy tylko potrzebuje trochę szczęścia w życiu . Było długo wiem . Lecz ci którzy wiedza o czym mowie na pewno przeczytali do końca .Pozdrawiam wszystkie normalne kobiety .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie powiem Wam kim jestem
Znajdziesz znajdziesz i jeszcze bedzxiesz szczesliwy!! To prawda co powiedziala Twoja byla, nie tylko do mezczyzn sie ta prawda odnosi. Kochac za bardzo... Hmm... ja tez inaczej nie potrafie. Oberwałam juz kilka razy (tak sobie mysle ze na własne zyczenie chyba - bo bylam za mocno ZA) ale teraz jestem szczesliwa. Juz poł roku szczesliwie zakochana i zapowiada sie na dłuuuugo dłuzej :) Pozdrawiam. Ania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę, że to niestety jest tak, że szczeście mają ci którym uda się sensownie sparować w wieku bardzo młodym, kiedy nikt jeszcze nie ma znaczącej przeszłości i pasma rozczarowań za sobą, a ludzie mają w sobie dużo spontaniczności, naturalności i wiary. Ze wszystkiego tego odziera życie. Samemu się oberwało od niego, plus kandydat na partnera w pewnym wieku też wlecze za sobą bagaże. Zazdroszczę ludziom, ale ich nie rozumiem, którzy po pierwszym drugim, trzecim tragicznym i bolesnym niepowodzeniu potrafią dalej ufać i zachować nadzieję, że bedzie na zawsze i na całe życie. Poza tym, co to dużo mówić, uczucia ustępują z wiekiem miejsca racjonalizmowi. Czy to rzeczywiście ma sens, czy się pakować, czy nie lepiej postawić na spokój i bezpieczeństwio własnej singlowatości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gospochaa
Hej Buntowniku... Pozdrawiam ciepło:) będziesz jeszcze szczęśliwy:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hienho
dzieki za pozdrowienia :) glowa do gory, gdzies tam za zakretem czeka na Ciebie normalna kobieta :) i najprawdziwsza milosc :) a teraz poczytaj... moj przyjaciel, byl kiedys w zwiazku trwajacym 7 lat. po 2 odkad zaczeli z soba byc, chcial sie rozstac, bo wiedzial, ze milosci na cale zycie z tego nie bedzie. no ale kobitka uderzyla w tony, ze chce ja zostawic na pastwe losu, ze jak ja sciagnal do wawy (on mieszkal w wawie i pracowal, ona sie do niego przeprowadzila) to ma jechac do jej rodzicow i mowic co i jak, i czemu. koniec koncow jakos tak sie stalo, ze przetrwali tamten kryzys. z niego jest bardzo dobry czlowiek, spokojny, opanowany, serdeczny, ale taki naprawde oddany, zlote serce. zatem, przyjaciel bardzo sie staral, pracowal nad soba, wydawalo mu sie, ze wspolnie pracowali nad zwiazkiem. do slubu z nia nie byl kompletnie przekonany, ale ona tez nie naciskala, wiec sobie razem w tym zahibernowanym zwiazku trwali.. i, po 7 latach, owa kobitka, rozpoczela romans z jakimstam dawnym swoim kolega (na dodatek, na komputrze tego mojego przyjaciela :) wiec mozesz sobie wyobrazic jak go bolalo, jak potem sobie przesledzil archiwum gg, po rozstaniu i wiedzial ile czasu ta baba go oszukiwala). w kazdym razie krach. zdobyla sie na odwage i mu powiedziala co i jak, ze to koniec, ze ma innego i generalnie to sie wyprowadzi, jak znajdzie z tamtym inne mieszkanie :) no, to mozesz sobie wyobrazic, jak moj przyjaciel mial fajnie :) w jednym pokoju z nia dalej spal, tyle ze ona w lozku, a on na podlodze... musial radzic sobie z tym rozstaniem, kiedy ona mu sie dalej krzatala przed nosem zakochana juz w innym... i pewnego wieczoru przyejchal do mnie na kolacje. powiedzialam mu ta sama sztampe, ktora napisalam i tobie, a ktora dla mnie nie jest sztampa, bo ja naprawde wierze w milosc :) ze ta najprawdziwsza czeka na niego tuz za zakretem i ze dorwie go w mgnieniu oka, musi tylko uwazac, zeby jej nie przeoczyc :) i co? przyjaciel okazal sie byc bardzo uwazny. tydzien pozniej zakochal sie w jednej sekundzie na zaboj :) a po 6 miesiacach znajmosci sie ozenil :) zatem, glowa do gory :) uwierz mi, mnie to spotkalo, mojego przyjaciela spotkalo, spotka i Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pod pomaranczowym...
albi - racja, racja, racja!! uwazam dokladnie tak samo.. z kazdym kolejnym zwiazkeim- z biegiem lat, to juz nie jest ta sama milosc, co przy pierwszym facecie... niestety :( zycie nas zmienia.. mimo wszystko ja wierze, ze jeszcze bede szczesliwa i prawdziwie zakochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napewo będziesz szczęśliwy... a miłość sama Cie znajdzie. ja również wierzę, zę w końcu i ja swoją znajdę gdzieś blisko, jak będzie przechodzić obok :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karmazynowy swir
r

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Albi, masz sporo racji, ale nie rób z tego reguły. Także dla mojego dobra ;-) Im dalej, tym trudniej. Bo więcej doświadczeń, więcej zawodów, więcej rozczarowań. Ale może też więcej wniosków? Więcej wiedzy na temat siebie samego, drugiego człowieka, sztuki bycia z kimś? Większa dojrzałość, umiejętność współistnienia bez zatracania własnego istnienia? Może tak trzeba spojrzeć? Czy to w dużej mierze nie zalezy od nas? Z każdego związku należy zabierać ze sobą doświadczenie związku, nie człowieka. Trzeba pilnowac i chronić jakąś niewinność i otwartość w nas. Niech ból i rozczarowanie nie zabierają nam ostrości widzenia i zwyczajnej logiki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OvoOvo
Ja swoje zwiazki moge przyrownac do statkow a raczej krotkimi rejsami na owych statkach. Najpierw bylo kilka nie znaczacych rejsow choc do tej pory milo je wspominac. najdluzszy moj rejs trwal 6 lat. Zaczelo sie cudownie , jak kazdy taki rejs, codziennie swiecilo slonce, swiat nabieral cudownych barw az pewnego dnia zaszlo slonce i nastala burza. Burza , deszcz , wichury , pioruny, doslownie sztorm. I tak plynelam w tym sztormie przez dobre kilka lat. Dlaczego? Sama nie wiem , albo moze wiem. Statek trafil na skale i sie rozbil, znalazlam sie w sytuacji rozbitka z tym , ze nie na bezludnej wyspie ale w codziennosci, samotnosci , rozgoryczenia i utraty zaufania w sama siebie. Ale okazalo sie , ze takich rozbitkow jak ja jest na swiecie bardzo duzo. I wlasnie poznalam takiego rozbitka jak ja. Teraz plyniemy razem w nasz rejs i jak do tej pory swieci tylko slonce i trwa to 4 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ovovo: podoba mi sie to porownanie do statkow :) ja moglbym powiedziec podobnie - najpierw kilka krotkich rejsow a pozniej dluzsze. I tak samo bylo - pieknie slonce swiecilo a jak zerwal sie wiatr to statek tonal... Mysle, ze w koncu trafilem na kogos z kim plywam nie tylko w sloncu ale i w deszczu i w sztormie, bo takie wlasnie jest zycie.. nasz statek plynie, bo nauczylem sie przez ten czas dobrze zeglowac i ta druga osoba mi w tym pomaga. I tak plyniemy juz pare lat. Tego Wam tez zycze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie narzekaj. Ja na przykład zazdroszczę Ci tego, że te związki były nieformalne. Możesz iść śmiało do przodu, tylko trzeba znaleźć w sobie odwagę. A ja już zawsze z kulą u nogi. :O P.S. Poza tym przeżycia mam mniej więcej te same. W druga stronę, oczywiście, chociaż zaczynam żałować, że nie jestem lesbą. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada75
W pełni rozumiem o czym mówi buntownik z wyboru. Tak się właśnie kończy moje małżeństwo, przede wszystkim z powodu "siostrzyczki - bratniej duszy" i przyjaciółki w jednej osobie. Też czułam ze zawsze jesteśmy w trójkę, a nawet że jej zdanie jest istotniejsze niż kogokolwiek innego. A najgorsze jest to, że smród jaki po niej został już nigdy nie wywietrzeje. Staram się jakoś sobie radzić i wierzyć, że gdzieś tam jest jeszcze ktoś dla mnie Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karmazynowa damulka
moze jakas normalna kobieta zaczepi cie na tym forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przykro mi ale szczescia nie da sie zlalesc nie moze go nam nikt ofiarowac gdzy jest ono \"efektem ubocznym\" roznych zdarzen :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem Cię doskonale
ja miałam podobnie, lata spędzone z bydlakiem, który próbował okręcić mnie wokół palca, zrobić ze mnie wariatkę musiało się przelać morze łez zanim dotarło do mnie że już nic się z tego nie sklei teraz jestem przede wszystkim szczęśliwą matką, ale do pełni szczęścia trochę brakuje. Nie czekam, nie szukam, wiem że szczęście w końcu znajdzie chwilę żeby się do mnie szeroko uśmiechnąć :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bonia_79
ja płynełam tylko na jednym statku ale wiele lat ponad 7. bylo cudownie czemu sie skonczylo, do tej pory nie wiem czy bede jeszcze szczesliwa? jesli znajdę normalnego faceta, który sprawi ze powroci mi wiara w ludzi na pewno. tylko gdzie takich szukac. i rece załamuje jak mi tu 20 , 21 wypisuja ŻE SĄ SAMOTNE i sie nie zakochaja. co ma dopiero powiedziec osoba pod 30? albo i po!!! wiec malolaty nie wipisujcie mi na forum ze nikogo nie poznacie!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korniszonka lily
szkoda ze normalne kobiety nie trafiaja na takich facetow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agaatka
a może ty za bardzo szukasz i dlatego ci sie nie udaje.Przyciagasz same toksyczne kobiety, myśle,że jestez zestresowany,że to już 33 i nic, żadnego stalego zwiazku przestań szukać,a znajdziesz naucz sie żyć dobrze w pojedynke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rababraratan
o rany co za ironia losu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bonia_79 ---> zgadzam się z Tobą , mnie też te 20 letnie samotne, które już zawsze bedą samotne:P wkurzają ... Ja jeszcze, mimo że jestem w twoim wieku (1979) nie płynęłam jeszcze na żadnym statku... (!) ale teraz jak czytam kolegę zamyślonego, zastanawiam się co lepsze.... Chyba ja jednak mam lepiej, trochę mniej zmarszczek i serce, chociaż na maxa znudzone, tojednak pewnie w dużo lepszym stanie... zawał mi nie grozi... choć mała arytmia przydałaby się... bo czuje się strasznie samotna... banalnie mi ta końcówka wyszła... ;) Chyba jednak trzeba wierzyć do końca, my Bonia i Ty zamyślony musimy wierzyć.... A to że są normalne kobiety.... są .... ja jestem raczej normalna... i też nie wiem czemu taki mój los.. Pozdrawawiam i do góry głowa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mloda84
milosci nie mozna szukac i nie trzeba na nia czekac-sama przyjdzie...i najlepsze jeste to ze nie wiadomo kiedy :) a jak sie szuka na upartego to zawsze sie trafia NIE TO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buntownik z wyboru
dzieki za komentarze widac ktos jeszcze w tym kraju mysli podobnie jak ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buntownik z wyboru
widzisz chodzi o to ze ja nic nie robie na sile nie jestem z typu nachalnych facetow poprostu potrzeba troche szczescia co do zycia w samotnosci przeciez zyje pracuje mam wypelniony czas ale to chyba normalne ze czlowiek potrzebuje drugiej osoby jesli tego nie rozumiesz to zal mi ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myślę, że ona to rozumie.. chyba chodzi jej o to, zeby nie szukać na siłe, ale szukać owszem.. Ja się właśnie na obecnym etapie mojego życia zastanawiam czy to jednak dobre podejście... chyba jednak zacznę szukać na siłe, bo czas ucieka, a tak jak mówisz, życie w pojednynkę jest bardzo ubogie i po prostu smutne. Ale będziesz szukał tak, jak będziesz chciał.. najważniejsze to być otwartym na miłość, na drugiego człowieka.. Tobie zapewne, po przeżyciach jakie miałeś z kobietami, nie przyjdzie to łatwo. No, ale jesli nie chcesz być w życiu sam, to chyba nie masz innego wyjścia.. będziesz musiał kiedys jeszcze raz jakiejś kobiecie zaufać.. Ja życzę Ci , zeby nikt już więcej nie nadużył Twojego zaufania! Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość buntownik z wyboru
dzieki za ostatnia wypowiedz czasami sie zastanawiam ze bylem tak blisko tego szczescia a jednoczesnie tak daleko mysle ze jest swiatelko w tunelu tylko trzeba spokojnie do nie go isc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tajna bron
moze za bardzo umiesz kochac i to jest twoj blad uwazaj na nas jestesmy bardzo przebiegle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×