Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Chaber

Sprawcza siła myśli - udało się to komuś?

Polecane posty

Gość 9oun
tylko jeszcze nie pogoniłam myślami mojej choroby może dlatego że wydaje mi się to niemożliwe choc parę razy próbowałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-->materialistka33 Fakt, niewielki odsetek ludzi umie wpływać na odradzanie się komórek. Większość jednak robi to całkiem nieświadomie. Zwróć uwagę na drugą część mojej wypowiedzi - zależy to od tego, jak często dana osoba sobie wmawia \"ja chcę być młoda\" - efekt jest zazwyczaj odwrotny - otrzymują własnie \"chcenie\" i ciągle narzekają, że się starzeją, a więc efekt jest odwrotny. Znam takie przypadki, gdy delikwent potrafił wywołać u siebie na ciele olbrzymi czyrak - nie wyglądało to \"sympatycznie\" i bez udziału lekarza się nie obyło. Znacznie \"łatwiej\" jest wywołać chorobę niż ją wyleczyć, a to z tej prostej przyczyny, że oprócz własnego \"ukierunkowanego\" myślenia, podlegamy wpływom zewnętrznym na nasze myśli. Cóż, tak to już jest, że bardziej wierzymy w chorobę niż w uzdrowienie. Znam przypadek całkowitej remisji raka płuc u osoby, której dawano maksimum 3 miesiące życia. Po latach, gdy o tym wspominam, myślę, że polegało to na \"całkowitym zapomnieniu\" o chorobie. Wówczas jednak traktowano to jako cud - czasem też się zdarzają. Tak nawiasem, materialistko33, nie karaj, proszę, swego ciała za niepowodzenia duchowe, bo przecież nie o to chodzi, a o własny rozwój. Porażki czasem są potrzebne, aby poznać prawdziwy smak zwycięstwa. -->9oun Właśnie spróbuj odwrócić myślenie - nie myśl o chorobie w sposób \"ja chcę być zdrowa\". Podziękuj raczej za doskonałe zdrowie, a niemożliwe stanie się możliwe. Życzę Ci tego z całego serca. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9oun
Mars🌻 wysłałam Ci maila będę wdzięczna, jak rozwiniesz swoją myśl pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość materialistka33
mogę kontrolować komórki, wszystko co materialne, ale nie potrafię kontrolować umysłu i emocji, nawet swoich. moge pozbyc sie chorób ciała, a nie potrafie sobie poradzic z depresja. gdy ją mam, nie udaje mi sie wpływanie na świat materialny, dletego zapewne, że w depresji w głębi duszy jest zbyt dużo negatywnych przeświadczeń, zbyt negatywne nastawienie? może to i dobrze, bo wtedy nawet żałuję, że świeci słońce. kiedy jest tak, jak wówczas, gdy zazwyczaj odczuwam radość, w depresji sprawia ból. Mars, pewnie nie miałeś depresji i nie wiesz co to zabezsensowna przypadłość, nie można sobie pomóc, za to świadomie się sobie szkodzi... gdy mija, sama nie rozumiem, jak mogłam taka być, nic z tym nie robić, pozwolić jej być i mnie niszczyć. znów rozumie, gdy w nią wpadam. czuję wtedy, że to dążenie do autodestrukcji, tylko niewiem dlaczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-->materialistka33 Gdybyś zechciała cofnąć się kilka stron na tym topicku, odnalazłabyś coś więcej o mnie. Większość nie czyta wcześniejszych wypowiedzi (sam do nich należę :) ) stąd Twoja dygresja. Wiem jedno (zazwyczaj doradzam tylko to co mi pomagało) środki antydepresyjne to ostateczność. Wiele osób sięga po nie bez chwili zastanowienia się, czy może jest inny sposób na depresję. Wiem jak bardzo wielu ludzi \"nakręca\" się w te stany i oczywiście bez chemii nie potrafią sobie poradzić. Jeśli powód depresji \"rozbierzesz na części pierwsze\" możesz szybko opanować ten stan. Nic tak nie pomaga w smoleczeniu depresji jak po prostu zaakceptowanie tego stanu i ocenie z czego on wynika. \"Samoprzyjrzenie się\" temu stanowi i jego obserwacja już powoduje jego powolny zanik. Powiem Ci, że moja znajoma uwielbia \"taplać\" się w tych stanach. Uwielbia również, gdy już się porządnie \"nakręci\", sięgać po środki farmakologiczne - w jej przypadku zupełnie niepotrzebnie. Poniżej podaję Ci link do bliźniaczej strony gdzie wkleiłem, moim zdaniem dwa ciekawe sposoby na pokonywanie depresji. Oczywiście pomijam tutaj depresję paranoidalną, która powinna być leczona przez przez lekarzy specjalistów. http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=408761&start=6420 Pierwszy sprawdziłem na sobie - \"działa\" bez zarzutów. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość materialistka33
Mars, przeczytałam cytaty z linku. raczej to nie dotyczy mnie... tam opisują smutek, a to nie to... ja właściwie nie mam problemów... nie dotyka mnie żadne z nieszczęść jakie się ludziom przytrafiają, robię to co lubię zawodowo, mam znajomych... ja nie mam problemów, jeśli porównać je do problemów, jakie mają inni ludzie... mało tego, w stanach zagrożenia sprawdzam się lepiej niż bez nich... zawsze sobie radzę, gdy mam problemy, zwalczam je i po sprawie... to jest coś innego. to jest poczucie beznadziejności, straty, przegranej, nie chcę przyszłości. nawet nie da się tego opisać dokładnie, nie jestem precyzyjna w tym opisie. kiedyś to już zwalczyłam, wtedy cieszyłam się wszystkim, robiłam wtedy z radością i poczuciem misji drobne rzeczy, ale teraz widzę, że był to stan samooszukiwania się. teraz wyprowadzam się z obecnego stanu, znów programuję mózg na stan "samooszukiwanie" ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilogram slońca
do materialistka33 to wyglada na jakis gleboki wzorzec, ktorego nie da sie przetransformowac za pomoca samej wizualizacji. tzn. mozesz sobie zwizualizowac, ze jestes szczesliwa, swietnie sie bawisz itd i jak sie uprzesz i powtorzysz to wiele razy, wizualicja zadziala, ale ten wzorzec pozostanie jakby w uspieniu. sprobowalabym na Twoim miejscu czegos mocniejszego, np. regresingu (terapii odwolujacej sie do poprzednich wcielen), czy modlitwy (do Boga jesli masz uzdrowiony stosunek do niego lub do Wyzszego Ja) tutaj strona tworcy regresingu poswiecona metodzie: http://www.rsr.pl/index.htm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość materialistka33
kilogram slonca, tak, to byłoby chyba to... przypomnienie sobie - uświadomienie pewnych faktów rzeczywiście leczy, np. fobie. przez całe życie miałam taką fobie - bałam się igieł i ukłuć, jak już komuś udało się zrobić mi zastrzyk albo pobrać krew do badań, to wiadome było, że zaraz zemdleję. nawet podczas przekłuwania ucha zemdlałam, choć to nawet nie boli. wszystkie zabiegi dentystyczne, leczenia kanałowe przeszłam bez znieczulenia, ze strachu przed zastrzykami. aż pewnego razu myśląc sobie nad czymś skojarzyłam fakty z dzieciństwa - miałam brata, który był chory, dostawał zastrzyki. po ostatnim zmarł. pamiętam to zdarzenie, chociaż miałam 3 lata, wszystko, pielęgniarkę, która robiła ten zastrzyk, trumnę w której leżał, pogrzeb, na czas którego rodzice oddali nas pod opiekę sąsiadce, itp. I stąd wzięła się moja fobia. od 2 lat idąc do dentysty życzę sobie najsilniejszą dawkę znieczulenia, choć zastrzyków, pobierania krwi itp itp nadal nie lubię i jakoś mi przy tym nieswojo, boję się trochę, ale nie aż tak, żeby uciekać albo mdleć. czyli w dużym stopniu skojarzenie tych 2 faktów i uświadomienie sobie źródła fobi pomogło. wiecie co jeszcze sobie przypomniałam? że w dzieciństwie bawiłam się w udawanie zwierząt. tzn. np. bardzo lubiłam konie, biegałam udając, że jestem koniem, naśladując jego bieg - trudno udawać, że się ma 4 nogi mając do dyspozycji 2, ale psychicznie zmieniałam ciało (myślałam, że jestem koniem, więc biegłam jak on i wcale mi to nie przeszkadzało, ze brakuje mi 2). w wieku nastu lat renowałam karate, mieliśmy katorżnicze (jak na moją kondycję) treningi, biegaliśmy raz w koło, bardzo długo, myślałam, ze padnę, w końcu przestałam myśleć, wczułam sie w rolę konia, i biegałam nadal, nie czując, że padam i że już nie dam rady. podobnie nauczyłam się pływać. poprostu zanurzyłam się i oczywiście poszłam w pozycji poziomej na samo dno. powietrze miałam w płucach, wystarczyło tylko poruszać rękami, by płynąć po dnie. poszłam na dno nie umiejąc pływać i nie utopiłam się, poprostu płynełam przy dnie. żeby móc pływać musiałam więc wracać na powierzchnię po powietrze i szłam na dno z powrotem. wszyscy znajomi pływali po powierzchni, a po dnie. z czasem nauczyłam się pływać pod powierzchnią ale z głową zanurzoną, w końcu wystarczyło się położyć na wodzie, żeby płynąć po powierzchni... ale wtedy zatraciłam umiejętność schodzenia na dno :( ale o co mi chodzi: przypadek z koniem - sądzę, że dzięki takim przemianom. stawaniu sie psychicznie zwierzęciem, zyskujemy na ten czas cechy, jakie wyobrażamy sobie, że ono je ma (np. wytrzymałość, szybkość). drugi przypadek związany z pływaniem - naturalne instynkty, pewnie z życia płodowego, być zanurzonym -naturalna sprawa, ale kiedy nauczyłam się utrzymywać na powierzchni, czyli kontrolować ciało, zatraciłam instynkt pływania pod wodą, jakby wiedza i doświadczenie odebrały naturalne zdolności związane z byciem zanurzonym - zapomniałam jak schodzić na dno? nigdy świadomie nie wiedziałam jak to się robi, włączając kontrolę, wyłączyły się instynkty? tyle razy próbuję się zanurzyć i popływać po dnie ale już nie dam rady, już nie potrafię, woda wypycha mnie na powierzchnię i tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilogram slonca
do materialistka 33 bardzo poruszajaca jest Twoja historia o bracie i zastrzykach. nie mam podobnych doswiadczen z 'wcielaniem sie' w zwierzeta i nie pamietam jak nauczylam sie plywac, ale wydaje mi sei, ze rozumiem o co Ci chodzi :] zycze Ci dotarcia do zrodla Twojego podskornego smutku, ktory pojawia sie niezaleznie od tego, ze masz udane zycie no i oczywiscie uzdrowienia tego wzorca 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kropkanadi
Materialistko33, czy mozesz wyjasnic, jak do siebie przemawiac, aby zatrzymac czas i sie nie starzec wizualnie?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...ja
Witajcie, Materialistko33-interesujący opis.Przypomniałaś mi nieco podobną historię,która dotyczy pływania.Otóż zawsze miałam lęk przed wodą.W dzieciństwie podczas zabawy wpadłam do rzeki,wyszłam z tego cudem.Nigdy nie nauczyłam się pływać,musiałam mieć grunt:-). W bardzo dorosłym:-)wieku,cztery lata temu zakochałam się nieprzytomnie,najsilniej jak to możliwe .Będąc na wakacjach nad jeziorem pomyślałam,że dla tej osoby mogę mzrobić absolutnie wszystko(choć nigdy nie byliśmy razem).Stanęłam na brzegu jeziora,określiłam odległość do drugiego brzegu(2 km),kiedy kładłam sie na wodę,by pokonać tą odległość,nagle przypomniałam sobie,że jestem z młodzieżą,córka wie,że nie pływam i z pewnością zaczęłaby panikować..To mnie powstrzymało dosłownie w ostatnim momencie,ale wiem,że zrobiłabym to bez problemu.Weszłam więc głęboko,pomyślałam dla kogo to robię i bez problemu płynęłam wzdłuż lini brzegu,by nie przerazić dziecka:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-->materialistka33 Afirmacje to nic innego jak samooszukiwanie się. Czyż zewsząd nie jesteśmy \"bombardowani\" wszelakimi kłamstwami, działającymi na nas w sposób bardo negatywny? Znacznie lepiej jest, gdy czynimy to świadomie wobec siebie i w określonym, pozytywnym celu.Niektórym nie przypada do gustu, gdy podświadomość się buntuje i \"kłóci\" się z nami o tę \"nieprawdę\". Sprawdź siłę tej afiramcji: \"W dzień i w nocy wszystko mi sprzyja\". Największe jej działanie osiąga się przy powtarzaniu jej w myśli (bardziej działa, gdy wypowiadamy na głos) w sytuacjach dla nas niekorzystnych. Osobiście stosuję ją w każdej sytuacji gdy przychodzą mi myśli typu: \"ja chcę\" lub \"ja potrzebuję\". Odnośnie regresingu. Ktoś tutaj wspomniał na ten temat. W Twoim przypadku byłoby to z wielką korzyścią dla Ciebie. Sam korzystałem z tego typu terapii oczyszczającej i przyznam się szczerze, z zadziwiająco pozytywnym skutkiem. Do tego dodać trzeba, że jest to niesamocie ciekawe doświadczenie, nad którym ma się całkowitą kontrolę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilogram slońca
Mars kilogram slonca wspomnial ;) to moze dodam jeszcze odnosnie regresingu, zeby uwazac, poniewaz pod ta nazwa mozna spotkac terapie oparte na hipnozie, ktore generalnie nie sa korzystne. w metodzie o ktorej pisze wchodzi sie w stan regresywny za pomoca specjalnego rodzaju oddychania, ale nie bede sie rozpisywac, bo w koncu nie jestem nauczycielem ;) jak ktos bedzie zainteresowany, jeszcze raz wklejam linka do strony tworcy tej metody w Pl: http://www.rsr.pl/index.htm odnosnie stronki, to moze robi nie co sekciarskie wrazenie i jakbym miala kierowac sie jej estetyka, to bym nie skorzystala, ale znalam regresing zanim na nia zajrzalam ;) poza tym czytalam wiele ksiazek Leszka Zadlo (tworcy tej metody) i uwazam, ze jest madrym facetem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-->kilogram słońca Wiem co to jest, bo korzystałem z tego i dlatego napisałem, że ma się wszystko pod kontrolą. Zachowuje się świadomość cały czas i w każdej chwili można terapię przerwać. Zdecydowanie polecam regresing nad hipnozę w której zatraca się świadomość, a i terapie hipnotyczne zawierają znacznie więcej szkodliwych błędów niż regresing.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilogram slońca
Mars doprecyzuje :) zdarza sie, ze ktos reklamuje swoja terapie jako regresing, a stosuje cos co wprawdzie odwoluje sie do poprzednich wcielen, ale regresja zachodzi za pomoca hipnozy. polecam tylko regresing niehipnotyczny, czyli moim zdaniem ten wlasciwy ;) napisalam bardziej dla osob, ktore nie znaja metody, zeby zwracaly uwage na jaka terapie sie decyduja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fffssfdghgtsdfsfasdas
po 1 jebnij sie mocno w glowe po 2 takie idiotki jak Ty powinny wyginac juz w poprzednim tysiacleciu po 3. jak juz ktos chce sie zajmowac psychologia, to niech czyta psychologie, a nie pseudo bajkopisarzy z Ameryki ktorzy w 100 stron odmienia Twoje zycie. Niestety 90%spoleczenstwa to prostaki, ale nikt sie nie przyzna...kazdy uwaza sie za ideal...a wystarczy spojrzec w lustro-...kobiety,mezczyzni smialo !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość animka
I co ulzyło ci?! ale jesteś człowieku sfrustrowany, aż mi cię szkoda..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do tego kogoś kto pisał przed animką Każdy jest ideałem (nie ma innej możliwości), również Ty nim jesteś, chociaż na swoim poziomie tylko i na nim pozostajesz. Wróć tutaj za kilka lat (jeśli będzie istniał ten portal) i wówczas będziesz potrafił/ła odpowiedzieć sobie na pytanie \"dlaczego, dlaczego właśnie mnie to spotyka?\" Mimo wszystko życzę Ci pomyślności.:D Ta nawiasem - jaki przeżywasz straszny problem, że aż musisz obrażać innych. -->kilogram slońca Nie uraziłaś mnie w niczym i niczym. :) Rozumiem Ciebie i tak trzymaj. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilogram slońca
Mars pozwolilam sobie wkleic na blizniaczym topiku linka do jednej Twojej wypowiedzi ;) a to dla Ciebie: 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość materialistka33
ja -> przytoczyłaś przykład na to, co pisał Mars cytując książkę. gdybyś nie pomyślała, zrobiłabyś to. i tak zrobiłaś, ale inaczej. ja też kiedyś komuś chciałam zaimponować, był straszliwym materialistą, więc założyłam firmę, w ciągu pół roku pisały o niej gazety (w dobrym tego słowa znaczeniu), osiągnęłam sukces, jaki doceniał każdy. Kazdy, tylko nie on, on wtedy odszedł. Stałam się za silna w jego oczach? uznał, że nie ma już mi czym imponować? a ja coraz mocniej starałam się mu zaimponować rosnąc w siłę materialną, żeby mnie docenił, że nie jestem nieudacznikiem, że jestem kimś, kto może iść z nim równym krokiem, ale wtedy uciekł, choć wiem, że mnie podziwiał, poznałam potem ludzi, którym to mówił... widzisz, też nie jesteście razem. skoro on był ekspertem w pływaniu, to może lepszy skutek osiągnełabyś tonąc na jego oczach ;) ? kropkanadi -> szczerze mówiąc, nie miałam ustalonej regułki, wyobrażałam sobie pracę organizmu i znając te procesy spowalniałam jedne a przyspieszałam drugie. zawsze zaczynałam od oczyszczania organizmu, spalania, wydalania tego, co zbędne, żeby nie obciążać organizmu nadmierną pracą, wśród śmieci... afirmowałam mózg, że odbiera informacje o stanie nasycenia gdy coś jest już w żołądku, a także, że daje mi informacje, gdy jest pusty... w ten sposób mniej jadłam i sięgałam po jedzenie tylko wtedy, gdy żołądek naprawdę był pusty. bo ja wcześniej czułam głód cały czas, tzn. mogłam jeść cały czas i nie czułam się nasycona... tak schudłam i to jest mierzalne, natomiast młody wygląd to rzecz niemierzalna - może bez tego też tak wyglądałabym? afirmowałam stare komórki do destrukcji i wytwarzanie nowych, które się nie starzeją tak szybko (w końcu oczyszczałam organizm afirmując to) potem wyobrażałam sobie siebie, jak wyglądam ogólnie, w efekcie zmian którymi steruję. myślę, że pobudzenie organizmu do oczyszczania się ze złogów, trucizn i produktów ubocznych przemiany materii to podstawa. nie afirmowałam się długi okres czasu, gdy znów zacznę, opiszę to bardziej szczegółowo. -> Mars, to brzmi smutno, że to tylko fikcja... ale wg... Sokratesa? nie jestem pewna, ale chyba to jego teoria, że świat wyobrażeń (taki, jaki powinien być) to świat prawdziwy i właściwy, a rzeczywistość, która nas otacza, to fikcja i fałsz? że świat idealny to świat naszych wyobrażeń i on jest prawdziwy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilogram slońca
do materialistka 33 no teraz to mi zaimponowalas, choc to nie bylo Twoim celem ;) zalozyc firme, zeby zaimponowac facetowi? :D niesamowita determinacja i skutecznosc. ja kiedys zaczelam uprawiac pewien ekstremalny sport w tym celu, do tego na poczatku oszukujac sama siebie, ze w zadnym stopniu nie chodzi mi o faceta..., tylko o sam sport ;) nawet niezle mi szlo, ale cialo jednak sie buntowalo i zdarzaly sie nieprzyjemne kontuzje. a facet...? wybral inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilogram slońca
do ja ale w koncu zostaliscie razem :) ? bo nawet jak nie, plywanie, to przydatna umiejetnosc... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beatricek
Ale d asie wplynac na czyjes uczucia czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hemhem
Wlasnie....co z innymi?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...ja
Mars>jeszcze nie czytam,myslę,że to jeszcze nie ten moment.Wciąż myślę o tym.. Materialistko 33>nie mojej miłości chciałam zaimponować ,lecz sobie,że zrobie wszystko dla niej..W tym stanie tak bywa:-) i jak sie okazuje wiek nie gra roli,wtedy nie ma:nie wypada,to niepoważne itd.Moja miłość wtedy była gdzieś daleko.raczej jeszcze nieświadoma,że ktoś w tym czasie gotów jest życie oddać,tak..A Nasze wszystkie spotkania odbywały się ,można by rzec mniej więcej podczas moich wizyt'służbowych"-TAM:-).Tam to się stało. Kkilogram słońca>jeszcze nie,ale tak się stanie-MUSI !Już wie o moich uczuciach wszystko.A moja intuicja i pewne sygnały po prostu krzyczą,wyją i zapewniają,że nie tylko ja to czuje.Powód milczenia jest jeden-przeszkody wyjątkowo delikatne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulala kejan
to ja mam zrobic by wampirek wrocil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość materialistka33
kilogram słońca, można wiele zrobić dla miłości. wcale nie zdziwiłabym się, gdyby ...ja.. napisała, że pomimo tego, że wtedy popłynęła, obecnie też nie potrafi pływać... bo już nie ma motywacji... to było działanie zdesperowanego umysłu, tak jak ludzie w stresie, szoku, np. po wypadku, potrafią biec na złamanych nogach, podczas gdy normalnie się przecież nie da. gdy tylko minie ten stan, ci sami ludzie już tego nie dokonają, co przecież chwilę temu jeszcze robili. wbrew pozorom, to, co zrobiliśmy dla kogoś, wcale nie jest czymś, co nam zostaje na pocieszenie. ...ja zapewne nadal nie potrafi pływać, choć gdyby on z nią był, jej umysł byłby w stanie utrzymywać ten stan, ja wcale nie jestem szczśliwa z tym, co mi zostało z czasów gdy się starałam zaimponować. wtedy wszystko miało sens, było potrzebne, miało przynieść określone cele. teraz jest tylko pomnikiem mojej porażki emocjonalnej, mnie niepotrzebne, mało tego, nie mogę tego pozostawić bo za daleko zabrnęło, odzwyczaiłam się od roli szeregowgo pracownika, nie mogę wrócić do zwykłej pracy bo nikt by mnie nie przjął z takimi przywyczajeniami, zaprzestać działalności - to byłby mój kolejny upadek, zaprzepaszczając to, co dobrze funkcjonuje. ale wolałabym, by ta firma nigdy nie powstała, jeśli wiedziałabym jaki będzie koniec tej historii. teraz czuję się, jakbym była zarządcą dobrze funkconującego cmentarza mojego związku, nie można odejść ale przebywanie na tym cmentarzysku dołuje. jest coś, co nikomu nie jest porzebne, za piękne by zniszczyć, ale bez celu i sensu, emanuje smutkiem i pogardą, jaką ktos pozostawił w jej fundamentach, gdy ją budowałam z myślą o rzeczach wzniosłych. reasumując, przynajmniej mnie nic z tego nie zostało, bo to, co zostało, jest niczym przy tym, dla czego to powstawało, a czego nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam :) mam pewne male pytanko.. a propo\'s wizualizacji posiadania jakichs rzeczy materialnych. Niby wszystko jest mozliwe,ale gdy \"rzekomą\" barierą jest ich dosc wysoka cena,a wiadomo są inne wazniejsze wydatki, szanse na dojscie gotowki spoza tego co zarabia matka,lub ojciec sie polaskawi narazie są marniutkie itd itp... plus ta durna bariera w umysle,ze to jest nieprawdopodobne skad wezme pieniadze na ten zakup (nie chodzi mi o mercedesa, rolexa et cetera,az tak to nie:P) Czy mimo tego mam wizualizowac sobie,ze jestem owej rzeczy szczesliwą posiadaczką,nie zwazajac na te \'przeszkody\" glupie pytanie ale ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilogram slońca
do ja jezeli wierzysz w moc modlitwy, to pomodl sie, zeby relacje pomiedzy wami ulozyly w zgodzie z Twoim i jego Najwyzszym Dobrem :) wklejam linka do swietnego artykulu o mocy modlitwy, lacznie z przepisem ;) http://cudownyportal.pl/article.php?article_id=580 btw i nawiazujac do posta materialistki33, czy zostala Ci umiejetnosc plywania ;) ;) ;) ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kilogram slońca
do materialistka33 ale tak czy inaczej osiagnelas sukces! piszesz, ze firma nadal dobrze funkcjonuje :) sama to stworzylas! jestes wielka :D sprobuj docenic, ze masz za co zyc i nie musisz dla kogos pracowac... ;) jedynie problem w tym, ze firma Ci sie kojarzy z niespelniona miloscia... sprobuj wybaczyc sobie, ze stworzylas sytuacje, w ktorej ktos odrzucil Twoja milosc... jak wybaczysz sobie, wybaczysz jemu, moze przede wszystkim jemu, to zniknie to skojarzenie emocjonalne: firma - niespelniona milosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×