Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie chce nic insynuowac

chodzacy do kosciola - to w eiekszosci hipokryci

Polecane posty

Gość jsksid
Won mnie stąd!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dres mam dres
Słuchajcie, mój mąż ma taką ciotkę, która każdego dnia lata do kościoła a w niedzielę dwa razy. W domu pełno świętych obrazków, 100 ksiązek o papierzu i Maryja nad łózkiem. A poza tym ma syf i nie chce jej się palcem kiwnąć, żeby chociaż dywan okdkurzyć (który wygląda jakby kwiatki na nim przesadzała), swojej córce kazała się zwolnić z pracy, bo tam kazali jej w niedziele pracować (laska po zawodówce- gdzie niby miała pracy szukać? W banku?). Kiedys do niej do pracy przylazła i kzała jej wiząć wolne, bo ją na pielgrzymkę zapisała. Tak, tylko kościół, ksiądz, pielgrzymka, tv trwam, ale jest taką wredną suką, że jej nienawidzę jak psa, gorzej nawet. Jest zimna, wyrachowana, chytra, wszystkich obgaduje, wszystko jej sie nie podoba. A do tego jest leniwa, wszystko w domu robi jej córka. Jest taka perfidna, że potrafi swojej córce, która ledwo z pracy wróciła i pada na ryj, jechac na drugi koniec miasta po szynke, bo ona z innego sklepu nie zje. I po co ona sie tak modli i łazi do kościoła? ja osobiście nie lubię chodzic do kościoła i księzy też nie lubię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waga161080
oczywiście po czesci mają rację ci, którzy krytykują księży i tzw. "wierzących" ale też nie można wszystkiego generalizować. Nie chodzi się do kościoła dla księży czy "bo tak wypada" ale dla Boga, z potrzeby serca, po to aby "naładować akumulatory". I myślę że jeszcze jest sporo takich ludzi......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie lubie kościoła
I włąsnie dlatego uważam, że kościół odbiera niektórym mózg, zwalnia z obowiązku myślenia. Ludzie chodzą do kościoła i grzeszą, kłąmiąc że tych grzechów żałują. KŁAMIĄ:O i to przed bogiem, którego niby szanują i kochają:o Są złośliwi, nienawistni, leniwi. Koszmar. Moja sąsiadka chodzi do kościoła codziennie. Chodzi na pielgrzumki i trzy razy dziennie odmawia jakieś modlitwy z radiem maryja:O A przed ponad 30 lat nie odezwała się do własnej siostry, jeszcze chwali się tym:o A gdzie najważniejsze przykazanie miłości?:O Gdzie życzliwość, myślenie, jakaś ludzka godność?:o Tragedia. ALbo palacze, alkoholicy, którzy popeniają świadomie najcięższy grzech, jakim jest brak poszanowania życia danego przez boga?:o Świadomie narażają własne życie, Tak samo jak samobójców powinno się ich wykluczac ze wspólnoty kościoła. Ale ponieważ księża sami piją i palą, mają nałogi, to przymykają na to oko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quos deus vult perdere, prius dementat. I tyle do znacznej cześci katolików, a że chodzicie do kościoła i wam się wydaje że w \"coś\" wierzycie to inna para kaloszy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waga161080
ja idąc do koscioła nie myślę o tym, że ksiądz robi to czy tamto:), że ludzie obok mnie stojący po wyjsciu z kościoła będą dalej kłamać, obgadywać, pluć na innych, seksić sie itd, wiem że tak jest, mam przykład choćby w rodzinie, ale to mnie nie zniechęca do kościoła, bo nie chodzę tam dla ludzi tylko dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"ja nie lubię kościoła\" - wierzysz w człowieczeństwo. A co to jest? Poproszę o krótkie wytłumaczenie. (ja wiem, ale chcę coś wyprowadzić z Twojej wypowiedzi, zobaczymy, czy w to trafisz)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość schizodreniczka
W większości przypadków ludzie/katolicy chodzą do kościoła tylko po to by pokazać się sąsiadowi z góry. Bądź sprawdzić czy sąsiadka, obok aby na pewno ma nowe futro, o, którym trąbi się na całym osiedlu. Nie chcę generalizować i przepraszam osoby, które rzeczywiście idą do kościoła z sentencją modlitwy, ale takich można zliczyć na palcach jednej ręki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętacieeeee
Naród ginie, gdy znieprawia swojego ducha, naród rośnie, gdy duch jego coraz bardziej się oczyszcza i tego żadne siły zewnętrzne nie zdołają zniszczyć........................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
--> schizodreniczka No i proszę. Mamy rowiązany problem z ludzmi wierzącymi. Jest ich pięciu. :D🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie lubie kościoła
Nie muszisz nic wyprowadzać:) Człowieczeństwo to jest poczucie, że oprócz człowieka i jego roumu nie ma NIC. Tzn. nie ma juz wyższej władzy, Jest tylko przypadek, ale nie ma władzy sprawczej oprócz rozumu i rozumnej woli. A skoro nie ma niczego innego, to ja jestem, jako człowiek, odpowiedzialny za siebie, za to, jak żyje i co robię, jakie jest moje życie, ale także i za innych ludzi. Ponieważ oni także są ludźmi. Nie mogę znieważać ich, nie szanować, nienawidzieć, bo za każdym razem, kiedy upadla się człowieka, to samemu jest sie upodlonym. Po prostu jeżeli ludzie samych siebie nie będą szanować i uważać za wartościowych, nikt inny tego nie zrobi. I staną się tylko głupimi, agresywanymi zwierzętami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierni do koscioła ...
tez chodza po to, żeby dawac ksiedzu na tacę datki po to zeby księża mogli np. robić takie przyjęcia na kilkaset osób z ok. swoich urodzin jak znany ksiądz Jankowski z Gdańska :-D PS Nie dziwię się już, że na zachodzie ludzie odchodzą od koscioła kat., a kościoły sa zamykane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sprowadzasz człowieka do organizmu biologicznego ale wyposażasz w rozum i rozumną wolę. I jeżeli miłość jest chemią, dlaczego twierdzisz, że katolicy zapominają o miłości bliźniego? Czyżbyś wierzył/a w miłość jako formę duchową? I skąd określenia \"odpowiedzialność\", \"szacunek\", \"nienawiść\", \"wartość\" itp. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skąd te określenia się biorą i co oznaczają? Jak wytłumaczysz istnienie duchowości, bo wydaje mi się, że w to jednak wierzysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętacieeeee
Dorotko, mój pies ma szacunek do mnie, nienawidzi kotów, i zna wartość posiłków bo cholernie miski broni. Czy tą istotę podejżewasz o jakieś duchowe ciągoty ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój pies się zakochał. Czy to, że oprócz fizycznych ciągot, lubi się z NIĄ bawić jest wyrazem jekiejś zwierzącej bezmyślności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czym dłużej żyję ...
i widze co się dzieje wokoło to nasuwa mi sie mimo woli takie pytanie ... Panie Boże widzisz i nie grzmisz ? U nas kościół kat. robi wszystko zeby odsunąc ludzi od koscioła, takie zakłamanie jakie jest w kosciele to tylko jest równiez w polityce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętacieeeee
Nie. Jest oznaką procesów chemicznych zachodzących w jego mózgu. Niewielkiego ale zawsze mózgu. U człowieka te możliwości poszły bardziej do przodu, ale żadnych nadprzyrodzonych sił w tym bym się nie dopatrywał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kościół katolicki ma nową głowę. Józefa Ratzingera, Benedykta XVI. Ciekawe, że bukmacherzy przyjmujący zakłady dotyczące papieskiego imienia, właśnie to uważali za najbardziej prawdopodobne. Pomimo że najczęściej stawiano na zupełnie innego kandydata. Ten wybór mnie nie zdziwił. Właściwie się go spodziewałam. Z pewnością zawiódł środowiska oczekujące reformy kościoła, drastycznych zmian w rodzaju sakramentalnej legalizacji związków homoseksualnych, zniesienia lub złagodzenia celibatu czy wreszcie wprowadzenia kobiet do stanu kapłańskiego. Nowy szef na pewno nie będzie populistyczny. Czy jednak powinien taki być? Czy stojąc na straży objawionej doktryny należy przychylać się do głosów żądających dostosowania kościelnej nauki społecznej do oczekiwań mas? Czy ewentualnie niepopularne decyzje nowego papieża będą dla samej instytucji niedobre? Moim zdaniem nie. A że to zdanie może być kontrowersyjne? Trudno. Nie przeszkadza mi to. Nie musi - jestem członkiem tej organizacji jedynie de iure, a od ostatecznego z nią pożegnania dzieli mnie tylko jeden krok. Nie zrobiłam go dotychczas wyłącznie ze względu na rodzinę, którą zaczynam przygotowywać na to, że krok nastąpi. A dlaczego tak uważam - postaram się wyjaśnić poniżej. Wyjaśnienia - chociaż skrótowe - zapewne okażą się sążniste, choć tematu z pewnością nie wyczerpią. Nie mam ambicji uczynienia ich wyczerpującymi - właściwie sama sobie odpowiadam na postawione wyżej półretoryczne pytania. Jak wiadomo, chrześcijaństwo należy do tzw. religii objawionych. Źródłem objawienia jest bóstwo, wyrazem święte księgi (w przypadku katolicyzmu również tradycja - przyjmowane przez wieki rozwiązania wynikające z interpretacji biblijnych zapisów), a narzędziem ludzie, którzy je spisywali. Objawieniu nie należy się sprzeciwiać. Od wewnątrz można polemizować z interpretacjami, ale nie z samym rdzeniem. Jeżeli rdzeń - zawarte w pismach wyraźne i jednoznaczne zakazy, nakazy i wytyczne, stają się z różnych względów nie do zniesienia lub niewykonalne - właściwe jest szukanie własnej ścieżki na zewnątrz. Właśnie własnej. Takiej, w której ramach będzie można się rozwijać - stawać się coraz bardziej człowiekiem, coraz bardziej sobą. Niezależnie od tego, czy wytyczyli ją wcześniej inni, czy mozolnie wydeptujemy ją sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Broni jej przed innymi psami, wynosi czasem coś z domu kiedy idziemy na spacer, żeby zanieść jej pod drzwi (najczęściej jest to kawałek mięska), bo wie dokładnie gdzie mieszka. Tego nie widziałam jeszcze u żadnego psa, więc z całą pewnością mogę stwierdzić, że się zakochał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na święte pisma - znowu truizm - składają się księgi tworzące kanon Starego i Nowego Testamentu. Nowy Testament nie zastępuje i nie wyklucza Starego, podając jedynie jego nową wykładnię. Wprawdzie włączono do niego zaledwie cztery ewangelie z kilkunastu/kilkudziesięciu spisanych (co jest wynikiem przyjęcia doktryny stworzonej i wprowadzonej w życie przez Pawła z Tarsu; na ile zgodnej lub nie z rzeczywistymi wydarzeniami \"z przełomu er\" i rzeczywistą nauką mistrza, na którego się powołuje - mogą dziś ocenić tylko ci, którzy zapoznali się z rzadko publikowanymi księgami spoza kanonu), jednak obowiązuje w kościele od stuleci, zatem wierni powinni trzymać się ich zapisów i realizować podane w nich zasady. Rdzeń powinien pozostać niezmieniony - inaczej cała nauka traci sens. Oczekiwanie zmian w regulacjach i prawidłach bezpośrednio wynikających z biblijnych zapisów moim zdaniem zakrawa na herezję. I nie oceniam tu samej zasadności oczekiwań lub jej braku, a jedynie ich związek z objawieniem. Ci, dla których jego ramy są za ciasne, nie powinni drżeć przed ekskomuniką. Dążąc do swojej prawdy mogą na zastanej bazie stworzyć własną instytucję, własny kościół, oparty na akceptowanych przez nich prawach. Że zostaną okrzyczeni heretykami? Dziś nie ma już stosów. Droga do pełni człowieczeństwa, takiej jak sami ją rozumieją, do stworzenia więzi z bóstwem powinna być dla nich wystarczającym usprawiedliwieniem. Odłamy już powstawały. Powstają nadal, sprzyja im swoboda interpretacji i powszechna dostępność Biblii w językach narodowych. Nie można identyfikować się z nauką, której podstaw się nie akceptuje, chce się je zmieniać i naginać do własnych oczekiwań. To zwykła hipokryzja. Jednoczesne okłamywanie siebie i swojego bóstwa. A - według doktryny - jego okłamać się nie da. Pozostaje oczekiwanie miłosierdzia - litości. Dziękuję, postoję. Inną rzeczą jest wpływ kościoła na życie ludzi niekoniecznie z nim związanych. Na politykę społeczną wielu rządów. Na politykę międzynarodową. Przekonanie tej instytucji o własnej słuszności i nieomylności. Uznawanie samej siebie za strażnika jedynej prawdy (choć jej założyciel zapytany czymże ona jest, nie odpowiedział - J. 18:38). Przewodnika jedynej słusznej drogi. Stróża \"zbawienia\". Dla mnie niezrozumiałe, chociaż - jak dla wszystkich ścieżek duchowych, mam dla niej wiele szacunku. I żywię ogromny szacunek do ludzi, którzy szczerze i uczciwie żyją przyjętą przez siebie nauką, tym co wyznają i co uznają za moralną oś rzeczywistości. Z kolei każda postać hipokryzji, tym bardziej w sferze tak głębokiej i intymnej, jak interfejs osobistego kontaktu z Siłami, budzi moją głęboką pogardę. Dodam jeszcze, że nie zgadzam się z często wyrażaną opinią dotyczącą niemożności nawiązania bezpośredniego, osobistego kontaktu z chrześcijańskim bogiem. Przez wieki historii kościoła przewinęło się wielu mistyków, których posądzenie o fałsz wydaje mi się nieprawdopodobne. Nie wspominając o tzw. ojcach pustyni, powołam się tu choćby na Franciszka z Asyżu, Teresę z Avila, Jana od Krzyża, Teresę z Kalkuty, czy niedawno zmarłego papieża. Bez bezpośredniego kontaktu z Siłą czy Siłami nie znaleźliby odwagi do prowadzenia takiego życia, jakie wiedli. Wierzyli w \"nadprzyrodzone\" wsparcie i doświadczali go. Ich bóstwo było dla nich bezpośrednio namacalne, tak jak namacalni są dla nas nasi bogowie. Bo rozwijając się i otwierając, stając się coraz bardziej ludzcy, pozwalamy Siłom działać. A że postrzegamy je przez pryzmat interfejsu, w którym wyrastamy, w którym się szkolimy lub tworzymy go sami? Siły mają liczne oblicza. Być może tak liczne, jak wiele jest ścieżek rozwoju, a może jeszcze więcej - tyle ilu jest ludzi chcących się rozwijać i pracujących nad tym? Lampa, komputer, silnik i kuchenka zasilane są tą samą energią... Tyle byłoby tytułem wstępu. A teraz ad rem. Ograniczę się do trzech spraw - kobiet w kościele, sakramentalizacji związków homoseksualnych i kwestii odnoszących się do ezoteryki, magii, przez wielu nazywanej pracą z energiami. Rzeczy, których akceptacja przez kościół jest szeroko oczekiwana, chociaż biblijne objawienie wyraźnie się im sprzeciwia. Uniemożliwiających mi identyfikację z tą organizacją, choć wierzę, że są tacy, którzy potrafią zmieścić się w tych ramach. Tym większy zresztą mój do nich szacunek. To że sama tego nie umiem i szukam innych dróg nie sprawia, że uważam ich za gorszych. Lub siebie. Jesteśmy po prostu różni. Sprawy wyrosłe z tradycji, jak choćby celibat (tymczasem?) pominę - choć jeśli tradycję przyjmować jako część objawienia - ich niewzruszalność wydaje się równie oczywista. Opieram się na papierowej Biblii Tysiąclecia, jednak ze względu na i tak znaczny rozmiar tej notatki, w większości przypadków bezpośrednie cytaty zasygnalizuję zwyczajowymi sygnaturami. Ich rozwinięcie można znaleźć w serwisie biblia.net.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobiety w kościele. Rdz 1:27 stwierdza \"Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, / na obraz Boży go stworzył: / stworzył mężczyznę i niewiastę\". Stąd wynika powszechne przekonanie o równości płci w oczach chrześcijańskiego Boga. Mimo to w listach Pawła spotykamy obraz diametralnie różny. Chociaż nigdzie nie jest powiedziane wprost, że kobiety są siedliskiem zła i źródłem grzechu, jednak sporo jest zapisów, które upoważniły późniejszych ojców kościoła do wyciągnięcia takich wniosków. Wprawdzie w 1 Kor. 11:7 mój ulubiony mizogin stwierdza, że kobieta jest chwałą mężczyzny (jak mężczyzna stworzony na oraz boga jest jego chwałą), jednak już w następnym wersie dodaje, że to ona powstała z niego, a nie odwrotnie. W kolejnym uzupełnia, że ona powstała dla niego... W 1 Tm. 2:9-15 poucza, że kobiety powinny uczyć się w cichości i całkowitym poddaniu, nie wolno im prowadzić nauczania i przewodzić nad mężczyznami, a zbawione zostaną przez rodzenie dzieci. Tyle, ni mniej ni więcej, mówi litera objawienia. A raczej mówi sporo więcej, ale tyle nam na razie wystarczy. Jej duch był wielokrotnie naginany i interpretowany - ale jak długo można naginać system do własnych oczekiwań? I jak długo będzie wtedy tym samym systemem? Związki osób tej samej płci. Dla mnie są czymś absolutnie naturalnym. Sposób kochania i wybór osób kochanych to sprawy intymne. Najbardziej, jak tylko mogą być. Nikomu nic do nich. Ale przyjmowane przez chrześcijan objawienie mówi inaczej. Używa na ich określenie słowa \"obrzydliwość\" - w stosunku do konkretnych ludzkich czynów zastosowanego w Biblii niewiele razy. Kapł. 18:22 mówi: \"Nie będziesz obcował z mężczyzną tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość!\". Kapł. 20:13 umieszcza współżycie osób tej samej płci wśród zbrodni karanych śmiercią. Zarówno Kapł., jak i Pwt. stawiają je w jednym rzędzie z sakralnym nierządem, cudzołóstwem, dręczeniem podwładnych i wyżywaniem się na wdowach i sierotach. Cóż więc pozostaje? Związek absolutnie platoniczny, emocjonalny, pozbawiony współżycia lub odejście od kościoła. Bo spodziewać się sakramentalizacji takich związków raczej niepodobna. A jeśli zostanie wprowadzona - instytucja nie będzie już sobą, zbyt daleko odchodząc od swoich podstaw. Praca z energiami - jak eufemistycznie nazwałam to wcześniej. Czyli czary, gusła, pozachrześcijańskie rytuały, ale również wróżby czy próby nawiązania kontaktu ze zmarłymi, a więc praktyki spirytystyczne. Także zaliczane są do \"obrzydliwości\". Pwt. 18:10-12 wyraźnie i bez wątpliwości do \"obrzydliwych w oczach Pana\" zalicza każdego, kto by \"uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych\". A mój ulubiony werset, Wj. 22:17, mówi wprost: \"Nie pozwolisz żyć czarownicy\". Magia i kobieta w jednym wersie... Jedna z przyczyn, dla których swojego miejsca zaczęłam szukać gdzie indziej. Jedna z o wiele liczniejszych, ale nienajbłahsza. Nie chcę być źle zrozumiana. Nie dokonuję tu żadnych ocen. Nie wartościuję. Jedynie prowadzę oparty na cytatach wywód logiczny, jednocześnie zastanawiając się nad sensem nad- i przeinterpretowywania zapisów. I nie rozumiem zasadności trwania w doktrynie, w której trwający się nie mieści, pozostawania przy tej twarzy bóstwa, która na widok danej osoby krzywi się wyrazem obrzydzenia. Przecież zarówno Pwt. 6:5, jak i Mt. 22:37 wyraźnie żądają miłości \"Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił\". A jeśli kogoś się tak kocha - obrażanie go, czy choćby sprawianie mu przykrości \"obrzydliwym\" postępowaniem jest tej miłości zaprzeczeniem. Trzeba poszukać innej twarzy. Takiej, w którą będzie można spojrzeć bez wstydu, stojąc prosto i pozostając sobą. To nie jest niemożliwe. Kontakt można nawiązać, odczuć go bardzo blisko i osobiście, stworzyć więź nieporównywalną z niczym innym. Niewyobrażalną dla wielu spośród wypełniających kościoły w niedzielne przedpołudnia rzesz pseudochrześcijan, naginających naukę do siebie, a nie siebie do niej (a czy można być częścią jakiejś struktury oczekując, że to ona sie do nas dopasuje?), bezmyślnych zjadaczy hostii, z ulgą przyjmujących stukanie kapłana w drewnianą ściankę na zakończenie rytuału sakramentu zdejmującego z nich odpowiedzialność za popełnione czyny. Na tamtej ścieżce, w kościele, też można doświadczyć obecności i bliskości bóstwa. Człowiekiem można być wszędzie. Im bardziej ludzkim, tym prawdziwszym. Każdemu życzę znalezienia pełni. Niezależnie od drogi, od interfejsu, który zgłębia. I mam - niewielką, ale jednak - nadzieję, że choć jeden chrześcijanin odpowie \"nawzajem\"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja chodze do kosciola
ba nawet w kosciele sie modle, chodze nawet w tygodniu, nie tylko w niedziele, wierze w Boga ktory mnie kocha maialm nawte taki czas w zyciu ze do kosciola nie chodzilam pije alkohol pale papierosy (teraz b rzadko) uprawialam seks przed slubem imprezuje na calego mam przeyjaciol homoseksualistow teraz chodze do kosciola regularnie, staram sie milowac blizniego, nie oceniac tych, ktorzy zyja inaczej, maja inne poglady nie nienawidzeic tych ktorzy wyzywaj mnie od hipokrytek, ktorzy nie szanuja mojego wolnego wyboru, chodzenia do kosciola wiara jest darem od Samego Boga staram sie by lepsza czesto upadam Kosciol pozwla mi sie podniesc i probowac na nowo kiedy po latrch niechodzenia do spowiedzi znow sie wyspowiadalam, poczulam niesamowite szcescie, mozecie wierzyc czy nie ale zmienilo sie moje zycie wam tez teg zycze Pax tecum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ponieważ właśnie wybaczanie jest najbardziej nienaturalną reakcją ludzkiego organizmu, więc jeśli człowiek żyje według procesów przebiegających w jego szarych komórkach, powinien li tylko być pamiętliwy, agresywny lub mścić się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kocham takie topiki...slogan na sloganem...zero odkrywczych mysli skoro autor nie rozumie katolikow..nie bede tłumaczyla za wszystkich. powiem za siebie chodze do kosciola.znajduje tam spokoj..to jakby podsumowanie calego tygodnia. bog dał nam wolna wole, co niesie ryzyko grzechu. najwazniejsze przykazanie to \" kochaj blizniego jak siebie samego\" to prosta wiara, prosty obrzadek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×