Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

uśmiechamy się, na pewno ja, czasami. czas się nie zatrzymał, życie biegnie dalej, a ja (my?)? no cóż, my musimy iść razem z nim i jesli po drodze przytrafi się coś miłego, dobrego (może wielki powrót do ex a może coś całkiem nowego, innego), to wtedy znowu szczęście i usmiech zawitają. mam nadzieję, że tym razem już na dobre. czego sobie i nam wszystkim życzę z głębi skołatanego serca.i w sekrecie zdradzę wam, że mam nadzieję, że wszystkich nas spotka to bardzo, bardzo szybko. a co do filmu- ja uwielbiam Forresta Gumpa, zawsze poprawia mi humor (no, może prawie zawsze...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja wczoraj dostałam kolejny cios, ale przynajmniej już wiem dlaczego mnie zostawił. Musiało to mieć wpływ na Jego decyzję. Mój IDEAŁ mój idealny Z. znalazł sobie kogoś, będąc jeszcze ze mną, planowaliśmy wesele a On rozmawiał z inną kobietą. Rozmawiał z obcą kobietą, którą poznał będąc w pracy ( jest kamerzystą) widział ją raz na weselu i wystarczyło. Skąd wiem, że \"łączy\" ich coś, dowiedziałam się przez przypadek, nasza-klasa to miejsce z którego można dowiedzieć się wiele rzeczy. Koleżanka mi powiedziała czy widziałam jaki wierszyk ma wypisany mój Z., nie wiedziałam przeczytałam. Teraz dam przeczytać Wam jak sądzicie czy takie coś mogła napisać obca kobieta? \"Jesteś przyjacielem, ponieważ jesteś węzłem, który łączy, lecz nie zniewala. Przyjacielem, ponieważ jesteś podmuchem, który uspokaja, lecz nie usypia. Przyjacielem, ponieważ jesteś bratem, który poprawia, lecz nie upokarza. Przyjacielem, ponieważ jesteś wzrokiem, który śledzi, lecz nie osądza. Przyjacielem, ponieważ jesteś ręką, która prowadzi, lecz nie ciągnie na siłę. Przyjacielem, ponieważ jesteś oazą, która pokrzepia, lecz nie zatrzymuje. Przyjacielem, ponieważ jesteś sercem, które kocha, lecz nie zmusza. Przyjacielem, ponieważ jesteś czułością, która chroni, lecz nie podporządkowuje. Przyjacielem, ponieważ jesteś obrazem Boga, - właśnie dlatego.\" Zresztą to już wiesz... ;) Miłego wieczorku... Bo ja wczoraj po raz kolejny umarłam, bo może nie zdradził mnie w pełnym tego słowa znaczeniu ale coś Go łączy z tą kobietą :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość innabajka12
pomyślałam sobie, że może powinnyśmy przestać wzajemnie się nakręcać, jakos tak wspólnie motywować do dalszej rozpaczy. każda z nas swietnie radzi sobie z rozpaczaniem sama. zaba powiem ci z własnego doswiadczenia - faceci czasami bywaja beznadziejni ( kobiety zrteszta tez:) ). ja np nie szukam na zewnątrz tego, co mam w swoim zwiazku, a jesli nie mam tego, to po prostu zrywam, a w zasadzie zrywalam. ale moje zwiazki konczyly sie zanim kogos nowego poznałam, nie kiedy to juz nastapiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LISTONOSZ wierze że są kobiety które naprawdę kochają :p przykłady naszego forum :p teraz tylko trzeba takie poszukać skoro nasze Ex nie chcą \"spijać miłości którą praniemy je zalać\"... ale czasami jedna osoba potrafi tak podciąć skrzydła że zmieni nasz światopogląd na pewne rzeczy :( żaba1982 ten wierszyk mógł być typowym flirtem, albo faktycznie podziękowaniem za jego \"dobroć\" tylko za co i w jakim sensie... co do naszej - klasy to Ja mam dopiero dziwny przypadek.... moja Ex do dzisiaj ma tam nasze zdjęcia które wystawiła jak się wyprowadzała i do dzisiaj ich nie ściągneła mimo iż cały czas jest z tym kolesiem... i co wy na to!? sądzicie że to zostawienie otwartej \"furtki\"...?? ale to nie zmienia faktu że nadal jesteśmy dalej niż bliżej rozwiązania tej sytuacji ale wieczorkiem wam opisze jak wyglądało to weekendowe spotkanie :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Zaba .......powiem w prost msle ze cos ich laczy obca kobieta by czegos takiego nie napisala.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem to niestety wiem :( tylko jak się pozbierać? Teraz gdy mam świadomość, że gdy byliśmy razem On już kogoś miał obok siebie. Gdy ja walczyłam ona była, rozmawiała z Nim, spotykała. Ja nie wiedziałam nic a teraz gdy mam powód żeby Go znienawidzić, ja głupia dalej Go kocham i mogłabym Mu wybaczyć. To już trzeba leczyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem to niestety wiem :( tylko jak się pozbierać? Teraz gdy mam świadomość, że gdy byliśmy razem On już kogoś miał obok siebie. Gdy ja walczyłam ona była, rozmawiała z Nim, spotykała. Ja nie wiedziałam nic a teraz gdy mam powód żeby Go znienawidzić, ja głupia dalej Go kocham i mogłabym Mu wybaczyć. To już trzeba leczyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie, ja wpadlam w taka paranoje, ze nawet zastanawiałam sie nad wizyta u wrozki ;) na szczescie odegnalam od siebie te mysl jako kompletnie pozbawiona sensu. zaba nie glupia, zakochana.trzymaj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
acha!rodzina i przyjaciele funduja mi w przyszly poniedzialek wizyte u psychologa. chyba skorzystam, bo przeciez nic nie trace, moze dzieki takiej wizycie bedzie mi latwiej pogodzic sie z ta sytuacja, co nie znaczy, ze sie poddam i przestane walczyc:) mam w sobie jeszcze na tyle sily,zeby zawalczyc. tak czy siak - lepszy psycholog niz wrozka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALA26
innabajka ja tez sie zastanawialam nad psychologiem. na zlamane serce na pewno nie pomoze, ale moze nauczy jak byc silniejszym i jakos rozsadnie sobie to poukladac w glowie. bo serce posypalo sie i tak, teraz tylko mysli poukladac bo zapomniec tez nie da rady:-( napisz koniecznie jak bylo i czy warto szukac pomocy u psychologa. zobacz do czego to nas doprowadza. masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mala powiem ci, ze mnie sama zmeczylo juz bycie cierpietnica i zycie w ascezie. kocham go ponad wszystko i jesli tylko skinie palcem-wroce.a najgorsze jest chyba to, ze kocham go bardziej niz siebie, a to mnie juz na serio wkurza. wiec pomoc mi sie przyda.chce byc silniejsza, nie tylko zeby sobie poradzic z ta sytuacja, ale tez,zeby nie pozwolic sobie tego zrobic w przyszlosci. ani jemu ani nikomu innemu. w poniedzialek na pewno dam znac, jak poszlo i czy warto. ale powiem ci, ze na jakis wielki cud nie licze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie zajrzalam tu po jakims czasie i duuuzo sie tu dzieje kolko wzajemnych wspieraczy dziala na pelnych obrotach oby tak dalej... bo bardzo mi pomogliscie nie tylko przychylnym slowem ale pocieszajace bylo i to ze nie jestem sama ze swoimi problemami ze sa i tacy ktory borykaja sie z tak nieprzychylnymj losem... wierzcie mi kiedys po burzy przychodzi slonce... a jego promyczki grzeja tak mocno ze sa wstanie mocno poparzyc :) Droga Żabo... gdzies tam znajdziesz kilka skromnych poscikow nasze historie sa podobne ja 6 lat zwiazku termin slubu byl blablabla...(zostawil z dnia na dzien dla dopiero co poznanej kobiety)plus rok zeby dojsc do siebie po tym co sie stalo... po 11 miesiacach zatesknil... chcial wrocic niemial do czego na dzien dzisiejszy jestesmy w kontakcie tzn on jest przekonany ze do mnie wroci ja absolutnie nie chce go zpowrotem... nie jestem wstanie wybaczyc nie chce nawet zrozumiec dlaczego do tego doszlo...dlaczego mnie tak zranil... teraz on chce rozmawiac o nas ale nas juz nie ma od roku... sa tylko wspomnienia puste obietnice bez deklaracji oszukal... zdradzil(nie wnikam na jakiej plaszczyznie)... wierze ze sie pozbierasz musisz.. latwe to nie jest mnie to zajelo prawie rok teraz wkoncu jestem szczesliwa sama ze soba wkoncu przestalam szukac odpowiedzi na pytania ktore klebily sie w mojej glowie wiec Zabo pozbierasz sie nie ma innej opcji wierze w to bardzo to wcale nie takie proste ale zaciskaj zeby i walcz o siebie :) bo zycie jest zbyt krotkie zeby poswiecac je dla jakis baranow ktorzy nie sa wstanie nawet tego docenic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bedoego
Witajcie Mam taka sytuacje byłem z dziewczyna 2 lat... bywało dobrze i źle jak to w każdym związku przeżyliśmy dużo mieliśmy kryzysy ale jakoś dawaliśmy rade. kochała mnie naprawdę mocno tak jak ja ją wybaczała mi wiele razy za moje błędy. wiem wina nie leży po obu stronach za zwyczaj oboje dolewamy krwi do pucharu lecz pewnego dnia przelałem miarkę i powiedziała ze nie ma już siły i zerwała ze mną:( myślałem ze to tak z gniewu ale niestety okazało się poważna i przemyślana decyzja. Załamałem się nie wiedziałem co robić jak ja straciłem dopiero wtedy zrozumiałem co straciłem i jakim byłem egoista. próbowałem przepraszać ale nic to nie dało chciałem się zmienić ale powiedziała ze nie zmieni decyzji. Potem mi odbiło najbardziej jak mogłem chciałem ja wziać na litosć..... ciagle wojna była miedzy nami. Dałem spokój po miesciącu nadzieja upadła zrozumiałem ze przez to wszystko tylko uswiadamiałem jej ze dobra decyzje podjeła. mineło juz 3 miesiace chciałem zapomniec znaleźć nowa miłosc ale cały czas nie mogłem bo myślałem o niej zrozumiałem ze kocham tylko Ja. Poszedłem na studia myślałem ze jej nie spotkam a tu nie spodziewanie spotykam na mieście no i pogadaliśmy spokojnie powiedziała ze nadal mnie kocha ale trzyma się swojej decyzji bo boi się ze będzie to samo ja jej mówiłem ze zrozumiałem dużo...ale chyba nie może w to uwierzyć:( Proszę pomóżcie jak ja odzyskać czy jest szansa ?? co robić jak się zachowywać nie chce popsuć niczego. postanowiłem spróbować w sumie nic nie tracę tylko jak się zabrać do tego ??? Plz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co? nie ma chyba jednej uniwersalnej recepty, nie ma panaceum ani na zlamane serce ani na odzyskanie exów. wszyscy tutaj jestesmy w podobnej sytuacji i jak widzisz, niemal kazdy z nas zastanawial sie nad ty, co zrobic, zeby ta druga polowka wrocila. jedyne, co moge powiedziec, to chyba to, co wielokrotnie tutaj przyczytalam - nie narzucaj sie, nie osaczaj jej swoja miloscia, najwazniejsze, zeby wiedziala, ze jestes. i zeby ta wiedza wyplywala z niej i cieszyla ja, a nie osaczala. moze faktycznie czasami takie rozstanie jest potrzebne, zeby poukladac sobie wszystko w glowie. ale powtarzam, jesli czujesz,ze ten zwiazek byl wlasnie TYM, to walcz.powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie... bo to taki charakter… Bo nasi Ex są tacy, a nie inni, a my mamy zupełnie inne wymagania wobec Nich. Okazuje się, że oboje liczyliśmy na całkiem co innego, niż potrafimy sobie zaoferować. Dziwne. Ale lepiej wiedzieć to teraz, niż później. Teraz, czyli kiedy? Po miesiącu, po roku, po 2 latach, czy po 25, kiedy ma się wspólne konto, dzieci i „majątek” do podziału? Pary tak samo, jak się ze sobą schodzą, tak się rozchodzą. I choć osobiście nie wierzę w ślepy los, który „każe” robić nam pewne rzeczy, to czasem zastanawiam się, czy nasze uczynki i wybory nie zostały już gdzieś odgórnie spisane, a my tylko gramy wedle ściśle ustalonego scenariusza. Zastanawia mnie tylko to, dlaczego dobrzy ludzie są skazani na cierpienie, a Ci, którzy nie rozumieją wagi pokładanych w nich uczuć, najzwyczajniej w świecie sobie to olewają. Św. Franciszek był dobry, łatwowierny i kochający - i co? Oberwało mu się za to. Roland, Werter, Odys, i wszyscy inni... (wiem, że błyskam wiedza jeszcze z ogólniaka:P) byli dobrzy i oberwali. Jedynie wyidealizowany świat amerykańskich filmów i harlekinów wydaje się nam sprzyjać. Tylko, czy warto się truć tym światem, skoro za chwilę gasimy telewizor i wracamy do tego piekła? Ktoś kiedyś powiedział, że \"Ziemia jest piekłem innej planety\"... myślę, że się specjalnie nie pomylił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdecydowanaaaa
Ludzie przesteńcie sie zadręczac! Postarajcie się zapomnieć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bedoego
Do -"innabajka26" Dziekuje za dobre słowa napewno bede walczył i postaram sie nie narzucac ale tez nie mam nadziei nie wiem czemu przez te wydarzenia straciłem nutkę optymizmu stałęm sie pesymista i nie wiem czy to dobrze czy żle. Ale nauczyłem sie ze nie ma co planować życia do przodu. Słyszałem takie fajne słowa i jakos mi wpadły w ucho "To co było wczoraj jest przeszłoscia, to co jutro tajemnica a to co dzisiaj to dar od Boga" może coś w tym jest. Widze ze duzo ludzi ma problemy na tym samym tle trzeba sie wspierac bo inaczej człowiek się zamknie w sobie ze swoimi problemami. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma chyba dobrej pory na rozstanie. zawsze jest tak, że ktos cierpi bardziej. i zawsze czlowiek zaluje tego, co bylo i co jeszcze moglo byc. i chce sie zrobic wszystko, zeby to wrocilo, nawet za cene kolejnego tego typu cierpienia czy zdrowia psychicznego. a ktos inny napisal, ze gdyby piekla i nieba nie bylo, czlowiek by je sobie stworzyl. i przyznac trzeba, ze cos w tym jest. ja nie chce wierzyc w to, ze czlowiek jest marionetka w rekach losu, chce wierzyc, ze czlowiek jest z zalozenia dobry, a swiat i okolicznosci go zmieniaja. a jesli nie dobry, to przynajmniej jest ta nieszczesna "czysta karta", na ktorej zycie zapisuje kolejne rozdzialy. i chce wierzyc w to, ze jednak mam pewna moc sprawcza, ze na rowni z innymi ludzmi kreuje swoja rzeczywistosc. bo tez nie jest tak, ze czlowiek zyje w prozni, ze ma wokol siebie banke. na rzeczywistosc wplyw ma calosc uwarunkowan, decyzje moje i innych ludzi uzupelniaja sie wzajemnie. i nawet jesli sa ze soba sprzeczne (tak, jak to ma miejsce w wypadku naszych rozstań), to trzeba przyznac, ze to wlasnie one skladaja się na nasze bycie w swiecie. i fakt, za czesto jest tak, ze swiat piekny, dobry i z happy endem jest tylko w filmach i niektorych ksiazkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bedoego na pocieszenie- pesymizm ma paradoskalnie te swoja dobra strone, ze zaklada sie wszystko, co najgorsze i niemal kazde rozwiazanie, ktore nie okazuje sie zgodne z tym, co przewidzial pesymista, jest dla takiej osoby pozytywnym zaskoczeniem:) a poza tym, to nie moje dobre slowa czy jakies bajanie, zeby wylac troche balsamu na zlamane serce, tylko wiara w to, ze moze sie udac. co oczywiscie nie gwarantuje ostatecznego sukcesu.ja po prostu chce walczyc, zeby pozniej nie zalowac, ze bylam ciapa i pozwolilam mu odejsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
LISTONOSZ i zainteresowani :0 opiszę wam teraz moje weekendowe spotkanie z Ex… w ogóle to cały tamten tydzień był dziwny, zaczęła pisać esy że jest jej przykro iż mnie tak raniła po rozstaniu, że zrozumiała że ten czas był potrzebny na to abyśmy uwierzyli w swoją „MIŁOŚĆ”, że dlaczego złamała serce tamtemu itp. (uprzedzam że oczywiście mimo tego wszystkiego nie jesteśmy dalej razem i wydaje mi się że dziewczyna znów „zamydliła” mi oczy, ale po co…?? Oczywiście jest to tylko moje odczucie). Zaczęło się od piątku - przyjechała do mnie, było w miarę ok. jak zwykle standardowe teksty totalnie nic nowego i dystans do siebie, sytuacja była bardzo podobna w sobotę… natomiast w niedziele napisałem jej esa że jak ma ochotę to żeby wpadła bo mam „myślawke” i pomyślimy sobie razem :p oczywiście napisała ostrożnego esa żebym nie brał sobie tego tak na „poważnie” i że to nie jest „jeszcze początek związku” :p napisałem „luz” :p było fajnie ale znów tak naprawdę bez konkretów chociaż coś drgnęło bo w końcu słowa pokrywały się z mową ciała… Ja praktycznie się nie odzywałem i leżałem sobie obok niej z uśmiechem na twarzy bo wiedziałem że finał będzie zawsze taki sam i trochę mnie to już śmieszyło!!! No i dziewczyna chyba pękła… zaczęła mówić że mimo czasu i tej całej sytuacji dalej mnie kocha i nie chce tego stracić, że jak tak na mnie patrzy to wydaje jej się jakby nic się nie stało i że chciała żebym tak zawsze sobie obok niej leżał… stwierdziliśmy że nie mamy już dystansu do siebie… ale oczywiście jakby nam się udało :d i co i nic…. Dalej jesteśmy osobno a ona chyba dalej jest ze swoim nowym nabytkiem ale fakt ten jest jeszcze nie potwierdzony…. LISTONOSZ Nie wiem czy nie dałem d..y bo tak naprawdę spotkałem się z nią aby mnie od siebie uwolniła, i za bardzo naciskałem żeby podjęła w końcu jakąś decyzje bo chcę normalnie żyć!!! Tyle że ona nie była gotowa aby ją podjąć a Ja już tak… powiedziała że nie chce teraz decydować bo chce być tego pewna na 100% bo nie chce mi nigdy już zniszczyć życia gdyby powtórzyła jej się taka sytuacja jak ma teraz, i że przy mnie myślałaby o nim!!! Krótko - wymusiłem na niej (ona raczej tego nie chciała) żeby mi powiedziała że już „nas nie będzie”… powiedziała że to koniec (nie powiedziała że nigdy nas już nie będzie – a więc co to za koniec…) ale wcale mi to nie pomogło… w poniedziałek napisałem jej esa że nie wiem czemu ona mnie nie „uwolniła” ale robie to JA!!! Sam się „uwalniam”!!! Odpisała mi że chciała mnie tak naprawdę stracić żeby odbudować w sobie myśl że tylko ze mną chce spędzić to życie i żebym jej pozwolił naprawdę tęsknić i żeby miała wrażenie że teraz to ona powinna coś zrobić… i że wierzy że tej miłości nic nie zaszkodzi!!! Ale LISTONOSZ powiedz mi jedno jak wróciła do niego to co to ku..a ma wszystko znaczyć???? To jest chyba jakieś totalne skur….stwo z jej strony bo jak mam to inaczej rozumieć!!!!!!????? Teraz to sam się zgubiłem!!!!!! Chce czegoś z idzie w innym kierunku!!!!! Jak sądzisz gra, fałsz, zemsta czy co to może być?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc.......u mnie powoli coraz lepiej ....nie placze juz za nim nie rozmyslam non stop ..ale to moze tylko na chwilke i boje sie ze to wszystko znow wroci ,,,,narazie sie dobrze trzymam i mam zamiar trzymac sie dalej ..powiedzialam sobie tak\" jestem piekna,wesola,madra kobieta i nie bede plakala za kims kto nie jest wart moich lez\" on bedzie chcial kieds wrocic jestem o tym przekonana ale to ja wtedy nie bede chciala go spowrotem ..mysle ze juz teraz nawet bym nie chciala po tych wszystkich klamstwach ....brzydze sie sie jeko klamst i wiecie co nie licze juz na to by wrocil nawet nie chce i jest mi z zym dobrze .....oczywiscie cczasem o nim pomysle ale juz nie boli i nie bedzie bolalo tak sobie to postanowilam .....;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
innabajka26 zgodze się walczyć tak ale zastanów się za jaką cene!!!! pamiętaj nic kosztem swojego szczęścia!!!! można walczyć ale żeby ta walka nie zatruwała nam codzienności...... bo to nie bedzie walka a "błaganie"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
STAR_DUST Bądź mądry i zrozum Kobiety... Sam napisałeś \"nic kosztem swojego szczęścia\"... Dziwny ten Wasz stan zawieszenia, bo tak naprawdę ani nie jesteście do końca razem szczęsliwi, ani osobno. Myślę, że teraz więcej obaw ma Ona,a a nie Ty i stąd bierze się Jej niezdecydowanie. Ale...(hehe, znów to magiczne słówko:P), czy w końcu nie jest tak, że TY powinieneś podjąć decyzję? Ona czeka na Ciebie, a Ty na Nią. Skoro jedno z Was proponuje jakąkolwiek formę intymnego (w znaczeniu, że sam na sam, w miejscu, gdzie nikt Wam nie będzie w niczym przeszkadzał) spotkania, a drugie na to spotkanie przystaje, to moim skromnym zdaniem sytuacja jest dość klarowna. Chyba, że Ona jest tak perfidną aktorką, że nie ma co robić wieczorami, brakuje Jej sexu, albo chce mieć w Tobie \"przyjaciela\" i nie mówi Ci o wszystkim. Ale pomyśl nad jednym - czy większe wątpliwości i ból rodzą się podczas spotkania z Nią (lub po spotkaniu), czy wtedy, kiedy się nie widzicie i próbujesz \"wyzdrowieć\" z tego \"cholerstwa\"... Miłość to skurwysyństwo a my jesteśmy skurwysynami:P SENGAX Brawo, coraz lepiej. Określenie świata, którego nie widzielismy poza naszymi partnerami, jako pieknego, to duży postęp w naszej kondycji psychicznej. każdy do tego dojrzewa, każdy w swoim czasie. Nasi Ex z reguły wcześniej, bo od dłuższego czasu żyją z myslą, że będą musieli to zrobić. Na nas to spada radykalnie, a mimo wszystko jestesmy na tyle silni, że po pewnym czasie wstaniemy na nogi. Oby ten stan pozytywny trwał u Ciebie jak najdłużej...:) trzymam kciuiki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no właśnie cały czas do tego zmierzam.to mam na mysli kiedy pisze, ze bede walczyc można walczyć, ale nie ponizac sie. kocham mojego drania bardzo, niewyobrazalnie, ale nie chce go blagac. takie blaganie ma wiecej wspolnego z kapitulacja niz z walka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie traktuj tego jak kapitulacji. To oznacza poddanie się i przegraną. Tymczasem zrozumienie tego ze jednak bez Niego jest jeszcze coś na tym świecie to raczej oznaka zwycięstwa. Nad samym sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
p.s. i nie mówiłem tu o błaganiu. A raczej o całkowitym zaprzestaniu prób kontaktu. Nie ma bardziej komfortowej sytuacji jak byc z kims czy planować to i wiedzieć ze gdzieś tam czeka była\były i zawsze mozna do niego wrócić jak się coś nie uda. Przestając sięodzywać pokazujesz że wcale tak łatwo nie ma ze zajmujesz sięjużwłasnym zyciem. On nie wie już co robisz, gdzie chodzisz (nawet jeśli siedzisz w domu, co odradzam to i tak będzie się zastanawiał skąd taka nagła cisza) daje mu to do myślenia. A o to właśnie chodzi zeby zaczęli mysleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
listonosz ....mam wrazenie ze bardzo fajny z ciebie facet i ja rowniez trzymam kciuki za Ciebie i innych tutaj .....ta Twoja byla bedzie kiedys starsza i sobie przpomni jakiego super chlopaka stracila takie jest moje zdanie .....a ten moj \"byly\" moze mnie narazie ugrysc tam gdzie slonce nie dochodzi .....tak kocham go nadal ale on nie jest juz dla mnie pepkiem swiata nie bede sie meczyla plakala bo to i tak nic nie da i jestem dumna z siebie ze nigdy i to nigdy sie przed nim nie plaszczylam tzn.sms,dzwonc lub lazic za nim .....to ja jestem wspaniala i on dobrze o tym wie jest tylko tchorzem przyznac sie do beledu ...coz jego strata ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bedoego
Dzisaj zaproponowałem ex. czy nie chciała by sie zabrac ze mna do naszego miasteczka na weekend bo studiujemy w tym samym miescie. no najpierw mówiła ze po co bede czekał na nia i wogle a ja powiedziałem ze nadal mi na niej zalezy i chce poczekac no to sie zgodziła nie wiem czy dobrze posepuje??:( po prostu mam auto a ona sie tuła pks wiec pomyslałem ze zaproponuje. wiem ze nie moge nic sobie obiecywac ale jakos boje sie ze zaczne jej pomagac bo ja kocham cały czas a ona tylko bedzie korzystac a potem mnie w dupe kopnie i bede znowu cierpiał czy dobrze postepuje ?? wiem ze mnie kocha ale mówiła mi juz ze decyzji sie trzyma swojej ze nie bedzie ze mna w co tu wierzyc ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bedoego
Dzisaj zaproponowałem ex. czy nie chciała by sie zabrac ze mna do naszego miasteczka na weekend bo studiujemy w tym samym miescie. no najpierw mówiła ze po co bede czekał na nia i wogle a ja powiedziałem ze nadal mi na niej zalezy i chce poczekac no to sie zgodziła nie wiem czy dobrze posepuje??:( po prostu mam auto a ona sie tuła pks wiec pomyslałem ze zaproponuje. wiem ze nie moge nic sobie obiecywac ale jakos boje sie ze zaczne jej pomagac bo ja kocham cały czas a ona tylko bedzie korzystac a potem mnie w dupe kopnie i bede znowu cierpiał czy dobrze postepuje ?? wiem ze mnie kocha ale mówiła mi juz ze decyzji sie trzyma swojej ze nie bedzie ze mna w co tu wierzyc ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×