Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

Gość już_inna
Właśnie w tym tkwi problem, że nie da się odzyskać, trzeba zdobyć na nowo... tak tutaj pisali mądrzejsi/bardziej doświadczeni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już_inna
Może nie warto?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaulinkaZuzanka
A co ja mam powiedziec jak moj najuochanszy przyjaciel sie otajemnie ozenil nic mi nie mowil ( mimo codziennych smsko, emaili) ze ma kogos ateraz wypisuje mi zebym nie byla na niego zla bo jestem dla niego bardzo wazna ...a ja zakochana w nim powinnam zerwac znajomosc nie odpisywac na emialie a nie umiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety rozumiem :), niestety - bo wolałabym być na tyle silna, lub w takiej sytuacji , że moglabym napisac; jezu dziewczyno, ale jestes glupia i nawina! Ale sama tez nie potrafie porzucić nadzieji chociaz bardzo bym chciała. rozmawialam dzis z tym moim "znowu ex" , pytałam czy to skończone raz na zawsze i mam ruszyć dalej, on nie chciał odpowiedzieć. dopytywalam dalej podsuwając mu propozycje tzn : "nie jestesmy razem i nie bedziemy" czy " nie jestesmy razem ale nie wiadomo czy się znowu nie zejdziemy", powiedzial że boi się powiedzieć to drugie bo nie chce mi narobić wielkich nadzieji, nie chce zebym zyla z przekonaniem, że na 100% do siebie wrócimy. Powiedzialam, ze wiem ze nie moze mi niczego zagwarantowac i powiedziec ze na 100% bedziemy razem, ale chce wiedziec co on mysli. Powiedzial ze nie wie co będzie, nie wie czy za 2-3 miesiace sie zejdziemy czy nie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już_inna
Desiginerxxx, nie czekaj na jego łaskę, pokaż mu że masz swoje życie, znajomych, poznajesz nowych ludzi. On się Tobą bawi jak zabawką - niech spada na drzewo jeśli tak robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem :/ ale to naprawde dziwna sytuacja, wiem ze wyznaje on zasade; lepiej byc samemu niz byc z byle kim byle byc, no i mimo swojego wieku i doswiadczen z kobietami w zyciu do zadnej nie wrocil, zrywal i urywal kontakt, nie chcial sie zadawac z ex ani nic z tych rzeczy. Jestem jedyna do ktorej wrocil ;/. Wiem ze ma na glowie duzo problemow i niestety jest typem czlowiek, ktory chce sobie z wszystkim poradzic sam, niestety- poniewaz ja wyznaje zasade ze we dwojke zawsze lepiej radzic sobie z problemami, albo chociaz potrzymac ta druga osobe za reke :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już_inna
Ja też uważam, że lepiej iść przez życie we dwoje, trzymać się za rękę... ale pod warunkiem, że ta druga osóbka również tego chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana i smutna
Ale możecie i tylko jedno powiedzieć czemu tak się dzieję że kochamy a pozniej cierpimy...Ja tego nie rozumiem pod koniec września było dobrze razem nam nic na to nie wskazywało że ma się coś rozpaść...i co w październiku po kłótni jednej wg się nie odzywał pozniej powiedział że mu nie zależy i że chce czasu to zakonczyłam to bo nie bd sobie pozwalać ile można czekać ciągle na niego czekałam jak wypływał i zawsze coś było nie tak i jakby to moja wina wszystko była...to i tydzień po zerwaniu miał już inną zdziwiło mnie to bo tak mnie kochał i mówił że nie rzuca słów na wiatr...nie wiem czy coś było już jak byliśmy ze sobą a może grał tylko może wykorzystał mnie...i nie wiem czy to jego pocieszenie żeby o mnie zapomnieć nie wiem tak naprawdę to zostałam z samymi pytaniami i wspomnieniami a on on jest szczęśliwy z nią...ostatnio w mieście z mamą szłam zauważyłam ich jak idą razem ale szybko gdzieś indziej się spojrzałam bo nie mogłam na to patrzeć pozniej poryczałam się mama moja zła była bo go bardzo lubiła i nawet się chociaż do niej nie przywitał a tak długo bywał w naszym domu poprostu gnojek nic wiecej nie ma serca ma kamień..i niezły Aktor z niego...Dlaczego są ludzi którzy wykorzystują ludzi wrażliwych i dobrych...I ludzie zmieniają się tylko na gorsze zauważyłam to on gdy go poznałam całkiem inny był zmienił się na takiego twardziela że szok...To ja byłam głupia i naiwna nie wiedząc z kim jestem...nic już z tym nie zrobię nie cofnę czasu... tylko mam chęć mu wygarnąć jakim jest niedobrym człowiekiem który oszukuje a sam mówił że widzi mnie w tym złym świetle że znajdę sobie kogoś innego a sam to zrobił...to jest nie do pojęcia...Tak na prawdę z każdym dniem coraz bardziej go nienawidzę.!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichymercin
do zakochana i smutna: Wiesz co, no ja juz opisalem moja sytuacje troche wyzej, tez trafilem na taka dziewczyne ktora byla moim marzeniem, miala wszystko czego chcialem a sam dawalem wszystko co moglem i jeszcze wiecej. No i ona odeszla... Odnosnie twojego faceta, ze teraz sie zrobil niby twardzielem- w istocie pewnie ON teraz sie czuje takim, ty czekalas na niego przez ogromny okres czasu, tesknilas on na poczatku na pewno tez no a pozniej to po prostu sie zje#%$^ bo poczul ze ty i tak bedziesz. Ehhh cos bym napisal madrego. Ludziska juz tacy sa ja tez zylem w cudownym swiecie i tez sie skonczylo. Wiem ze to trudne ale nie jestes sama w tym temacie (rozstania). Co moglbym ci doradzic: moze przestan o nim myslec, nie staraj sie go znienawidzic- nienawisc nie jest dobra. Dla ulgi mysle ze moglabys mu wygarnac ale nie z emocjami tylko zgrabnie podsumowac to co bylo i odejsc duma w polowie jakiegos jego zdania z usmiechem na twarzy :) Rozni ludzie chodza po tym swiecie i oszukuja nas niestety. Ale tak mysle ze jezeli odpowiesz sobie w glebi siebie ze nie zrobilas niczego zlego wobec tej osoby, zawsze sie staralas to to na pewno przyniesie ci ulge. Mi to zajelo 2 dlugie tygodnie przy kielichu zrobilem sobie rachunek sumienia i wytknalem sobie pare bledow ale czytajac to forum i pare innych wiem ze to blachostki. Po takich przemysleniach wraca usmiech na twarz, uwierz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana i smutna
do cichego marcina. Tylko to nie jest takie łatwe nie myśleć tak porostu zapomnieć..i najgorsze to jest że spotykam jego znajomych non stop.Teraz na sylwku był jego kumpel i byłam w szoku nie poznałam go kiedyś piliśmy razem u znajomych mojego ex i mi mówił że dobrze zrobiłam że z nim zerwałam oczywiście mi słodził nie wiem po co i jeszcze mi powiedział że on się martwi o mnie że jakiś ruchy z mojej strony nie zrozumiałam tego helloł jak może sie martwić jak znalazł sobie lepszą zgrabniejszą tylko ciekawe czy go pokocha tak jak go ja i czy da radę czekać na niego jak już skonczy teraz studia i bd normalnie juz pracował na statku a niezłe z niej ziółko to słyszałam.Tylko wiesz staram się myśleć o nim jak najgorzej jakim jest złym facetem pomaga nawet ale najgorsze to te dobre chwile wspomnienia to zabija...Byłam za dobra dalam całą siebie widocznie nie doceniał tego co miał a ja teraz nie potrafię zaufać boje się tego wszystkiego.Ale ja wszystko mu wygarnęłam jak się z nim rozstałam powiedział tylko"a co ja mam za Tobą latać jak pies" i to wszystko wsiadł w samochód podziękowałam mu za wszystko i koniec.Najgłupszą rzecz jaką zrobiłam to że jakieś pare dni po rozstaniu bo nie mogłam wytrzymać napisałam do niego że to nie tak miało być że chce porozmawiać wyjaśnic na spokojnie to wszytko ze nie chce zyc w zupełnej ciszy napisałam co czuje a on nic kompletnie...niedługo minął 3 miesiące a ja nadal o nim myślę śni mi się z nią po nocach katastrofa.Ukrywam się z tym uczuciem nie jest tak że codziennie gdzie jestem wśród znajomych płacza i użalam się nad sobą nie. Ja się śmieje bardzo dużo lubię ale gdy zostaje sama napada smutek i wracają wspomnienia.Chyba muszę zmienić w sobie jedno nie być taka dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już_inna
CichyMarcin, na której stronie opisałeś swoją historię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichymercin
do już_inna: strone wczesniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichymercin
do zakochana i smutna: Nie ! jezeli ty zmienisz to ze przestaniesz byc dobra to co sie stanie jezeli trafisz na mezczyzne ktory bedzie do ciebie pasowal bedzie sie staral ?? a ty nie bedziesz umiala sie do niego przekonac. uwazam ze nie tedy droga. Ty musisz byc soba a zmienic w sobie ewentualnie negatywne cechy jezeli posiadasz takie i poznajac faceta przesunac plantacje motyli o 2 tygodnie w przod (zakochac sie pozniej :p) zeby miec czas na poznanie go chocby na puszczenie sieci miedzy znajomymi zeby nie okazalo sie ze nie jest niczego wart bo wtedy ty znowu sie zaangazujesz i mozliwe ze znowu napiszesz na tym forum :( To ze sie koles martwi o ciebie to normalne, ludzie staja na przystanku autobusowym i jak komus cos sie stanie to tez sie troche martwia. A on byl z toba wiec cos was wiaze i to normalny odruch ze tak sie mowi. Musisz o nim zapomniec, a w momencie kiedy jestes sama i o nim myslisz to wyciagnij te mysli sila z siebie ! Tak jest najlepiej uwierz mi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już_inna
Cichy Marcin, już znalazłam. Przez to wszystko czasem zachowuję się jak jakiś tłumok albo opętaniec. Swoją historię też opisałam stronę wcześniej. Skomentujesz? Teraz staram się z nim nie kontaktować, ale to takie cholernie trudne, ta cholerna tęsknota... beznadzieja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich.Chciałbym Wam opowiedzieć po krótce historię mojego związku,który rozpadł się definitywnie 2 listopada tego roku.Byliśmy ze sobą od marca więc niewiele ponad pół roku.Wiadomo że nie jest to jakiś porywający wynik ale dużo się przez ten czas wydarzyło.Na początku było nam ze sobą bardzo dobrze,stanowiliśmy udany związek.Kłóciliśmy się czasem,docieraliśmy jak to zawsze w młodych związkach bywa.Mimo kilku kłótni zawsze potrafiliśmy się dogadać,znaleźć kompromis,wzajemnie przeprosić za przykre słowa i było nadal fajnie.Uważam niestety że dałem swojej dziewczynie powód do tego aby zaczęło się psuć ponieważ byłem zazdrosny o jej byłego faceta a mojego bardzo dobrego kolegę.Mianowicie irytowało mnie to że gdy szedłem do tego kumpla,ona zawsze chciała iść ze mną co mnie denerwowało bo nie chciałem widzieć ich razem obok siebie,najzwyczajniej w świecie denerwował mnie ten widok i przywoływał przykre wspomnienia.Wiem jednak że między nimi tak na prawdę niewiele się wydarzyło i ta moja zazdrość była nieuzasadniona.Niestety dość często kłóciliśmy się na ten temat... Ona jest bardzo upartą osobą,ja również nie potrafiłem odpuścić i dochodziło do na prawdę bezsensownych awantur.Teraz tego bardzo żałuję.Myślę że spory wpływ na nasze rozstanie miała półtora miesieczna rozłąka w wakacje gdyż ona mieszka 320 km ode mnie a studiujemy w jednym miescie.Podczas wakacji sporo sie uczylem poniewaz mialem egzamin poprawkowy a ona nie mogla pogodzic sie z tym ze nie mam dla niej czasu zeby porozmawiac na gadu,ze chodze poddenerwowany i wyzywam sie na niej... Miala w tym troche racji ale to byl na prawde powazny egzamin od którego zależało moje być albo nie być na studiach i musialem sie do niego pożądnie przyłożyć.Moja była nie potrafiła tego zaakceptować i znowu dochodziło do awantur w sms-ach i przez internet.Niestety zawsze to ja musiałem załagodzić konflikt bo ona nie potrafiła się przyznać do swoich błędów.Było mi przykro.Egzamin na szczęście zdałem w poprawce ale widziałem że relacje między nami nie wyglądają już tak jak przedtem.Byłem kilka dni po tym egzaminie u niej w miejscowości na weselu ale bawiliśmy się kiepsko,ona bardziej ze swoimi znajomymi niz ze mna.Dochodzilo do takich sytuacji ze gadalem sporo z jej rodzicami i dziadkami na tej imprezie bo ona byla zajeta zabawa z kolegami... Kolejna przykra sytuacja.Najgorsze przyszlo w pazdzierniku kiedy zaczal sie rok akademicki.Stwierdzila ze nie czuje do mnie tego co wczesniej,ze nie czy mnie kocha i ze powinnismy ograniczyc relacje miedzy nami.Powiedziala jedno a robila cos zupelnie odwrotnego widujac sie ze mna prawie codziennie.Nie klocilismy sie zbyt duzo ale czulem ze nie darzy mnie takim uczuciem jak jeszcze w sierpniu kiedy bylem u niej tydzień a pozniej ona u mnie.Czare goryczy przelala historia o ktorej krotko napisze: Poszedlem z kolegami do baru a ona miala tego samego dnia isc ze swoja przyjaciolka.Bary byly oddalone od siebie o kilkaset metrow ale postanowilismy ze wieczor spedzamy oddzielnie.Miala sie odezwac kiedy wroci do akademika jednak bylo juz pozno a od niej uzyskalem zadnego odzewu wiec sam napisalem co sie dzieje.Powiedziala ze jeszcze tam siedzi.Stwierdzilem ze nie mialem okazji poznac tej przyjaciolkia to podobno jej najwieksza wiec wybralem sie tam na chwilke.Niestety zobaczylem ja jak siedzi z jakims kolesiem przy stoliku i sa pochlonieci rozmowa.Powiem tylko tyle ze znowu doszlo do awantury a na koniec powiedziala mi ze juz nie jestesmy razem... To byl dla mnie potezny cios.Poszedlem do domu a na drugi dzien odezwalem sie zeby okreslila sie o co jej w zyciu chodzi i w naszym zwiazku.Powiedziala ze na prawde musimy ograniczyc kontakt i wtedy juz sie tak stalo.Moim ogromnym bledem bylo zabranie jej na wesele pod koniec pazdziernika.Bardzo zaluje ze to zrobilem ale bylismy jeszcze teoretycznie razem wiec glupio by bylo jechac samemu zwlaszcza ze miala tam byc moja byla dziewczyna z chlopakiem wiec i ja chcialem byc na tym weselu z dziewczyną. Kończąc napisze tylko tyle że cale wesele sie klocilismy,ona tanczyla ciagle z nowo poznanymi kolesiami,mnie miala w przyslowiowej dupie a nie podobalo mi sie poniewaz zachowywala sie prowokacyjnie wobec innych tanczac na poczatku ze mna.Nie patrzyla na mnie w tancu.Okazalo sie pozniej ze upatrzyla sobie kolesia z zespolu ktory gral na tym weselu,dostala od niego wizytwoke,ja tez bo bylem druzba na tym weselu i napisala na ten numer sms-a.Tak sie potoczylo ze zerwala ze mna i jezdzi co weekend do tego goscia ponad 100km,sa teraz razem... Bardzo mnie przygnebila ta sytuacja,padlo bardzo duzo ostrych slow miedzy nami lacznie z wyzwiskami pod jej adresem za ktore ja przeprosilem w liscie bo spotkac juz sie ze mna nie chciala.Na tym weselu doszlo miedzy nami nawet do lekkiej szarpaniny ale nic zlego nie zrobilem,panowalem nad soba i jedynie chcialem jej uswiadomic zeby sie opanowala i dotarlo do niej co robi jak fatalnie sie zachowuje. Pointa jest taka ze jednak ja kocham i nie moge o niej zapomniec.Czy macie dla mnie jakas pomocna rade co zrobic zeby poprawic miedzy nami relacji i zeby kiedykolwiek jeszcze do mnie wrocila? Przepraszam ze sie tak rozpisalem ale chcialem zebyscie mieli jak najpelniejszy obraz calej sytuacji.Wiem ze swiety nie bylem ale i ona nie dawala mi od jakiegos czasu powodow do radosci w tym zwiazku ciagle robiac na zlosc i probujac ratowac naszego uczucia. Czekam na rady z Waszej strony i z góry dziękuję za wyrozumiałość bo liczę że jakoś bardzo mnie nie potępicie za moje poczynania.Jestem wrażliwy i nie mogłem spokojnie patrzeć na to jak zachowuje się moja ukochana ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już_inna
Petrus... Przez pół roku tyle się naszarpaliście, to co byłoby za 5 lat? Myślę, że dla świętego spokoju Twojego i jej, odpuśćcie sobie... Wiem, że nie to chciałeś usłyszeć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichymercin
do Petrus_LBN: Ehh petrus na twoim miejscu to wymazalbym ja z pamieci !. Widze to tak: -dziewczyna nie potrafila uszanowac tego ze miales egzamin (zonk), jezeli ona by byla zakochana w tobie to chyba zrozumialaby ze warto miec fajnego wyksztalconego mezczyzne -dwa. dziewczyna idac z toba na wesele (mowie o tym pierwszym kiedy nie bylo jeszcze zle) powinna jakos sie toba interesowac, chyba kazdy wie ze jezeli idzie sie z kims na jakis event to spedza sie ten czas wlasnie z ta osoba ! albo przynajmniej w wiekszosci czasu. A ona cie sprzedala rodzicom i dziadkom hmmm -trzy.odnosnie tego sytuacji w barze hmm no to wiesz taka sporna sytuacja. Po prostu cie ponioslo i to na maksa. Bo mogla siedziec z przyjaciolka ktora poszla po prostu a ona zobaczyla kolege i gadala z nim normalnie (tak moglo byc) a ty robisz akcje to sie nie dziw ze ci mowi ze cie rzuca bo kto cywilizowany tak sie zachowuje jak ty wtedy..... Pisze ci to tak na przyszlosc zebys wiedzial i trzymal reke na pulsie i byl ELEGANCKI !!... -cztery. dziewczyna idzie ta wesele z toba chodz nie powinienes jej w ogole zapraszac, z toba mogla isc kuzynka ciocia siostra babcia kolezanka ze studiow albo kolezanka kolezanki ale NIE ONA !, no ale stalo sie. A pozniej to z tym gosciem z kapeli ze sie smaczyla na niego i teraz z nim jest. Podsumowujac powiem tak. Do czego ty chcesz wracac ?? Kolego, ona byla zainteresowana toba chyba tylko na poczatku, pozniej to popatrz trzezwo na to: brak zrozumiania dla twojej sytuacji, olewanie cie, awantury (po pol roku ?? stary wy byscie sie zabili za pare lat). Olej to zapomnij i zrob cos fajnego :) nie mysl o niej i koniec kropka, aha a zeby ci bylo latwiej to zrob sobie rachunek sumienia (tak jak pisalem wyzej) i zastanow sie czy byles w porzadku i czy mozesz sobie cos zarzucic. Amen

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichymercin
do już_inna: Komentarz na życzenie :) odpowiem ale najpierw cos napisze. Duzy wplyw na jego zachowanie ma ten jego zwiazek z przeszlosci. Czytalas pewnie to co napisalem o sobie. To byla masakra dla mnie, myslalem ze to juz bedziemy razem forever. A tu takie cos. Teraz spotkalem taka dziewczyne, podoba mi sie ja jej chyba tez (albo ona udaje ze tak jest:p haha) ale oswiecilo mnie !! Ze bylbym ostatnim skur@##@$# gdybym z nia byl. A dlaczego ? Bo jej nie pokocham ! nie po tym co przeszedlem z eks, jak zostalem zraniony. to byloby po prostu nie fair wobec niej i kazdej innej, dlatego tez zero zwiazkow w najblizszym czasie. Popatrz teraz tak. Moze on tez zostal zraniony, oszukany etc. Tylko moze jego nie oswiecilo jak mnie zeby nie wiazac sie z nastepna kobieta. To ze ty kochasz to chyba mozna sie domyslic. A on... hmmm on lubi cie nie chce sie rozstawac. No to teraz tak: albo bedziesz cierpliwa i bedziesz musiala z nim porozmawiac i dowiedziec sie po prostu czy on nie umie czy nie chce. Jak nie chce to gorzej a jak nie umie to wytlumacz mu ze nie skrzywdzisz go cos w tym stylu strach z jego strony przed ewentualnym odrzuceniem moze go przerastac. A jezeli nie masz cierpliwosci to wiesz, mowi sie ze jezeli kochasz to pozwol odejsc. to ciezkie ale tak to funkcjonuje wiem bo sam tak musialem zrobic, nie szalec dzwonic pisac tylko pozwolic odejsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już_inna
Przez co najmniej półtora roku było nam cudownie... później nastąpił lekki chłodek z jego strony, ale tak jak pisałam, byłam pewna że to tylko przez nawał spraw i problemów. Poprzedni związek zakończył 1,5 roku przed tym jak się poznaliśmy, został zraniony, ale nie przez odrzucenie, tylko przez dalsze zachowanie jego ex... przynajmniej tak mówił. Ciężko mi tutaj pisać o szczegółach - wiadomo dlaczego. Najpierw nie chciał się rozstawać, później już chciał... Rozstaliśmy się. Teraz mam plan odczekać co najmniej miesiąc bezkontaktowo i porozmawiać, tak na zimno... Muszę mieć pewność, że zrobiłam wszystko... Na razie jest tyle emocji, że mam wrażenie, że on też nie był do końca szczery. I albo jeszcze raz spróbujemy (wciąż się łudzę, że faktycznie się pogubił), albo ostatecznie pozwolę odejść - i jemu, i sobie. Ech... Bardzo go kocham, kocham, kocham, kocham... Z ilości stron tego wątku wnioskuję, że taka sytuacja jaka nam wszystkim się tutaj przydarzyła (wszystkie są podobne choć tak różne :]), jest niestety w jakimś sensie normą. Życie... Ideałem byłoby gdyby o końcu każdego związku decydowały obie strony, zgodnie, żeby żadna nie poczuła się odepchnięta, porzucona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichymercin
odczekaj ten miesiac, bedzie ci trudno ale warto, lepiej sie wtedy podchodzi do takich waznych spraw, nie ponosza emocje i po takim czasie widac dopiero czy sie za kims teskni. zero kontaktu no i pozniej wszystko sie wyjasni albo bedzie ok albo nie. w tych sprawach nie ma 3 drogi bo szkoda sie meczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już_inna
CichyMarcin, ja też myślałam, że będziemy już razem forever. Byłam pewna, że to TO, że to TEN, mój ksiażę. Ile czasu zamierzasz się nie wkraczać kolejny związek? Ja też myślę, że teraz nie mogłabym. Kocham kogoś i muszę najpierw z tym się jakoś rozprawić... Nie boisz się, że dajesz tej dziewczynie nadzieję?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichymercin
nie wiem ile ale chyba dluugo :( nie ma to sensu. A co do tej dziewczyny to nie doszlo jeszcze nawet do momentu ze pojawia sie cos takiego, takiego momentu ze mozna powiedziec ze robi sie komus nadzieje albo ze ta osoba sobi ja robi. tak mi sie wydaje w kazdym razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cichymercin dzięki wielkie za cenne rady :) Co do obu pobytów na weselach to zgadzam się w pełni z Twoimi wypowiedziami.Również uważam że moja ex nie powinna się tak zachowywać.Ja zawsze starałem się o nią dbać,troszczyłem się żeby nic jej nie brakowało a postąpiła tak jak napisałem. Co do kłótni w barze to na drugi dzień to sobie wszystko wyjaśniliśmy i mieliśmy sobie zrobić przerwe w kontaktach ale nie wyszło bo jednak ciągle sie do siebie odzywaliśmy.Tak na prawde oboje czuliśmy że brakuje nam kontaktu i pewnie dlatego nie potrafiliśmy go zerwać i odpocząć od siebie. Z czasem odnoszę wrażenie że ona tylko szukała powodu żeby ze mną zerwać no i po ostatnim weselu mówiąc kolokwialnie nie było co zbierać po tym związku. Jest mi ciężko,codziennie o niej myślę,jeszcze za nią trochę tęsknie bo wiem że łączyło i pewnie nadal przynajmniej odrobine łączy mnie z nią uczucie... Mam też świadomość że popełniłem sporo błędów na czele z tą zazdrością i wypominaniem przez co związek robił się toksyczny ale czy to był aż takie wielki powód do tego aby zrywać ??? Zrozumiałem ten błąd,przeprosiłem ją,byłem w stanie się dla niej zmienić ale ona mnie totalnie olała.Teraz dzięki temu związkowi wiem że stałem się lepszym człowiekiem bo już nigdy nie popełniłbym tych samych błędów ale uczucie niestety pozostało... Niepotrzebnie się do niej odzywalem,nawet w święta z życzeniami bo odpisała mi z agresją że zrobiłem z niej przed moimi znajomymi szmatę a wcale tak nie było. Nie chce generalizować ale wielka szkoda że kobiety czasem nie potrafią wybaczyć kilku błędów,rzucają faceta którego podobno tak bardzo kochały i ładują się w kolejny związek który często nie ma przyszłości. Jakby miał ktoś ochote coś dodać do mojej sytuacji to zapraszam do dyskusji :)!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coccinelka
chcialam podzielic sie moja historia... bylam z Ł 4 lata , poznaliśmy się i w sumie zaraz stalismy sie para, bylo cudownie a ze poczatki byly w okresie matur nie było łatwo.Ł mial okazję wyjechac na studia za granice, wszystko bylo ustalone, przyjeli go, a on zrezygnował dla mnie z miłości, zalil sie w domu ze on nie moze bo on sie zakochał, chcial rozmawiac moze oczekiwal ze go zatrzymam ale nie napierałam chyba bylo mi wszytko jedno bo on z czasem mnie rozkochiwal w sobie...i tak nam sie wiodło raz gorzej raz lepiej kochalismy sie, on mnie kochał...dałby mi gwiazdke z nieba...chcial seksu...dostał calosc po 3,5 roku jeden raz i zaluje bo to moja wielka milosc byla....po wielkiej tragedii jaka przezylam ktora pomogl mi przejsc stalam sie nerwowa, strzelalam fochami, bilam go, wyrzywalam sie na nim, chcialam go miec na wlasnosc mial mnie kochac i juz na maksa i kochal....raz mial kryzys ze chce wiecej luzu i po 4 latach zerwał co tydzien pzez miesiac sie spotykalismy i co tydzien mowil 'kocham Cie' , jakbym Cie nie kochal to bym wszystko popieprzyl' , ale tez ze zobaczyl realnie na to ze to nie ma sensu, nie widzi nas razem itp. plakalam on mowil przestan, czasami plakal rowniez byl przesaczony zalem, konfliktem wewnetrznym chyba ... i na koniec: "chyba koniec z nami, tak sie schodzilismy i zrywalismy i to chyba nie ma sensu, nie czuje tego co dawniej, nie kocham juz' przestalam sie odzywac.....tesknie kocham i chce go odzyskac-dziele sie moja historia gdyz codziennie karmie sie nadzieja,,,czy ktos z Was mial podobna historia? jak sie potoczylo zycie? prosze o odpowiedzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już_inna
Petrus, to nie tak, że kobiety nie potrafią wybaczyć. To nie tak, że związek kończy się przez jakiś Twój błąd. Sam napisałeś, że szukała pretekstu... no i go znalazła. Gdyby nie ten, to co innego by wymyśliła pewnie. Coccinellko, wszyscy tutaj mieli podobne historie. Daj sobie na razie na wstrzymanie a czas pokaże Ci co będzie. Do wszystkich cierpiących - czasem warto zdefiniować sobie trochę pojęcie miłości i jej składniki - oczywiście gdy chemia już minie. A więc mamy tutaj następujące składniki: - przywiązanie do drugiej osoby + wiele rzeczy które robimy razem, rozmowy, wyjścia, wyjazdy, itp... - poczucie bezpieczeństwa, wsparcie - pociąg seksualny - fascynacja sferą umysłową partnera - poczucie własnej wartości, mniejsze lub większe - przecież ktoś nas kocha - może Wy macie jakieś pomysły? Trzeba sobie uświadomić, że wszystko to, a może więcej mogą nam dać inni ludzie/inna osoba. Część tych składników musimy sami sobie dać. Bez części da się żyć jakiś czas. Musimy odnaleźć w sobie siłę. Bądźmy silni. Kocham Cię, ale będę silna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichymercin
do coccinelka: mam chyba jakies zacmienie umyslowe ale nie rozumiem nic od polowy twojej wypowiedzi :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milosc bezendu
Pisalem juz na tym watku wczesniej, ale chyba mam potrzebe napisania znowu, bo z roznych przyczyn nie moge I nie chce swoim zyciem dzielic sie z rodzina, znajomymi. Od rozstania minely 4 miesiace bez kilku dni a dzieja sie ze mna dziwne rzeczy. Wiadomo szok i rozpacz minela, teraz jestem spokojny, zajalem sie swoim zyciem, jem i funkcjonuje normalnie, nawet zaczalem spotykac sie z inna dziewczyna, ale tesknie i to chyba coraz bardziej. Brakuje mi jej i to coraz bardziej. Coraz trudniej mi sie spotykac z ta nowa bo wtedy wiecej mysle o eks. Patrze na K. A widze twarz eks. Kocham ja i nie umiem tego sie pozbyc. Za kilka dni beda dwa lata jak sie poznalismy. To bylo takie uczucie, taka chemia i malo ktory moj znajomy przezyl podobna milosc. Milosc byla do wrzesnia a potem nagle z dnia na dzien koniec. Nie rozumiem tego. Jak mozna sie odkochac w tydzien czy dwa?? Nawet jesli wierzyc w tlumaczenia eks M. to i miesiac na takie uczucie to malo.... Ja nie umiem sie odkochac juz 4 miesiac a ona wyparla sie uczucia w 2 tygodnie?? Czy to jest w ogole mozliwe?? 3 tygodnie po rozstaniu ze mna zeszla sie z innym. Ja po 4 miesiacach nie potrafilbym wejsc w zaden zwiazek a Ona po 3 tygodniach to zrobila... Czy to jest w ogole szczere? Czy to mozliwe? Jesli go nie kocha to czemu jest z nim? Jesli go kocha to jak Ona to zrobila. To nie bylo jednostronne uczucie. Wiem ze mnie kochala i wiem ze bylem calym jej swiatem jeszcze w lipcu, wiec gdzie w glowie jest ten przycisk ktorym sie wylacza swoje uczucia, bo ja nie chce tak zyc. Czy tego sie nie da tak po prostu wyprzec...? Jeszcze dzwonila do mnie w wigilie z zyczeniami i chciala pogadac co u mnie. Zaproponowala spotkanie, ale ja sie boje isc na to spotkanie, bo nie chce zostawac zadnym przyjacielem. To tylko pogorszy moj stan. Juz ze 2-3 razy proponowala spotkanie, mowie ze pomysle, ale po kilku dniach sie wycofuje z tego bo sie boje ze nic z tego juz nie bedzie. Zaczynam sie zastanawiac czy skoro i tak nie umiem sie odkochac to czy nie sprobowac poprzez przyjazn ja odzyskac? Moze Ona sama nie zdaje sobie sprawy ze swoich uczuc. Ja bym jej zyczen w wigilie nie zlozyl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cichymercin
Hmm bardzo podobna mialem sytuacjie, u mnie to sie stalo tez z dnia na dzien :/ jak one to robia ?? albo jak ogolnie robia to ludzie ? nie mam pojecia. Zawsze ktos kocha bardziej a jedna osoba mniej no i pozniej to wychodzi. Musisz sie spotykac z ta nowa dziewczyna ?? mysle ze nie, lepiej znajdz porzadnego kumpla i z nim mozesz chodzic na silownie grac w tenisa albo zglebiac pojecia chemii fizycznej fizyki albo innej dziedziny. Dlaczego tak ? bo to ty bardziej kochales i mimo 4 miesiecy ty nie przestajesz. No i ja to rozumiem. wiec nie pakuj sie w spotykanie z dziewczyna w celu bycia z nia bo sam sobie rozdrapujesz rany. Daj sobie jeszcze kolejne 4 miesiace albi jeszcze 8 najlpiej akurat za 8 miechow wakacje :D. Co do tego jak oni (ludzie) to robia ze zaraz po odejsciu od mniemanej wielkiej eks milosci sa juz u boku innej osoby ?. No dla mnie to proste, ktos musi sie zajac nimi, pogadac pocieszyc. Dziwne bo oni od nas odeszli ale teatr to tez sztuka zycia. No a co do przyjazni miedzy bylymi to kurde watpie w to. Sam bym sie nie zgodzil bo jestem pewien ze czegos takiego nie ma, tzn moze jest ale nie po takich przejsciach milosnych. Moze pare lat pozniej kiedy osoba opuszczona (bardziej kochajaca) ochlonie calkowicie i znajdzie oparcie w nowej milosci to wtedy tak. Ale po 4 miesiacach to ja w to nie wierze. Ktos tu kiedys napisal na forum ze "bedac jej przyjacielem slyszalbym o jej problamach w lozku z nowym partnerem". hmmm ja bym nie wytrzymal osobiscie. Co do zyczen. to ty nie musiales sie odzywac w ogole no bo po co jakby niebylo to dala ci mega kosza, a w jej przypadku to proba moze zalagodzenia sprawy dla uspokojenia sumienia albo zwykla grzecznosc albo "wyslij do wszystkich".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milosc bezendu
No jak zaczynalem spotykac sie z nowa to nie wiedzialem ze to tak sie potoczy. Nie powinienem sie z nia spotykac, dla jej i mojego dobra to juz wiem. Mam nadzieje ze nie zaangazowala sie zbyt mocno. Mam kumpli i czasem sie z nimi spotkam, ale wcale mi to nie pomoglo. Tak na dobra sprawe nie mysle o bylej tylko na silowni, pilce, kiedy gram w Call of Duty :D (moja nowa milosc) i czasem jak zajmuje sie grafika, ale (tutaj jednak mysli mi dryfuja w jej strone jak tworze) Prawie 27 lat a jak mnie mloda zalatwila... Gorzej ze nic mi nie pomaga tak na dluzsza mete.... Nic Nie no przyjazn nie wchodzi w gre, ale sie zastanawialem glosno bo skoro bez niej cierpie tak czy siak to moglbym poudawac przyjaciela bo troche nie wierze w to ze ona tak mnie przestala kochac z dnia na dzien. Dla mnie to jest niepojete. Kochalem ja bardziej ale roznica nie byla az tak duza... Mysle zeby jej napisac maila w 2 rocznice naszego poznania sie ale tez nie wiem czy to dobry pomysl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×