Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

EKD 34

CZY SĄ JESZCZE WOLNI NORMALNI FACECI PO 30 ?

Polecane posty

hmm... aż mi trochę słów zabrakło... Atrakcyjność przekleństwem... No tak zapomniełam, że nadal żyjemy w świecie dziwnych stereotypów, to chyba silniejsze od nas... Mądre a przy tym atrakcyjne, czyli nadmiar radości, przeklęty urodzaj;) Ach... A może zamiast siłować się ze sobą by być na miarę tej kobiety, choć miarę przecież i tak każdy przykłada swoją, warto byłoby przestać mierzyć a po prostu poznać i zaakceptować. Chociaż w tak jednowymiarowym postrzeganiu świata o akceptację trudno, cóż... W takiej sytuacji więcej wiary w siebie i mniej frustracji życzę Panom nie tylko po 30, tak jest radośniej i przyjemniej dla obu stron:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
casa nova Czy ty wogóle jesteś facetem, czy też samotną (i trochę sfrustrowaną ) kobietą, która wrzóciła tu ten post, skierowany do singielek ? ? (ps: ilość postów : 8) Ja jednak stawiam na to drugie. Tekst napisany przez kobietę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czy temat podupadł
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NO TO JAK Z TĄ ODPOWIEDZIA NA PYTANIE?????????????są czy ich juz nie ma,bo tracę nadzieję................ 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa 37
umarli w butach hwhehehee, a co się o nich tak dopytujesz chcesz poderwać?? czy to badania socjologiczne ;-)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tom_Wroclaw
Ja jestem po 30 tce (rocznik 74) jestem wolny chyba normalny :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rocznik83
to jak to jest z tymi facetami??? znajdzie sie jakiś wolny może być do 30 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa 37
no mamy juz toma z wrocławia a tobie mało?? hahahahaha No tak wszytkie sie nim nie obdzielimy i ja chciałabym takiego bliżej 40....jesli juz mam skladac zamówienie :-)))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luk123
sa fajni po 30stce - czesto po jakis przejsciach, i wlasnie dlatego nie chcac sie bawic emocjami nie spiesza sie i nie rzucaja w nastepny zwiazek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luk123
mysle ze nadmierna atrakcyjnosc jest pewnego rodzaju przeklenstwem dla kobiety facet traci odwage albo ochote - bo czeka szuka to naturalnej atrakcyjnosci nie wiem czemu ale przy nadmiernie seksownej lasce - zapala mi sie czerwone swiatlo - a napewno nie naleze do nie-atrakcyjnych:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam cały topik ...:) i jestem mile zaskoczona , bo nie sądziłam, że na kafe bywają wolni faceci a jednak kilku się wpisało. Sama jestem wolną kobietą po 30, po przejściach( wdowa) i wierzę , że kiedyś los się do mnie uśmiechnie i spotkam jeszcze w swoim życiu wartościowego faceta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość echTomek
Witam! byłam tu kiedyś! (patrz str.4 i 5 ) Powoli bardzo ale kręci się topik! widać jednak niewielu zainteresowanych po 30 ? i panów -bo głównie do nich skierowany-i także pań! Więcej odwagi kochani a mniej powagi i nawiążą się może nowe znajomości? Tyle super wypowiedzi, jednak w podtekstach dużo rezerwy i ciut mało dystansu do siebie i tematu...Pozdrowienia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majeczka35
Witam!!! Czasami też się zastanawiam czy jeszcze sa fajni faceci po 30 ? Mam nadzieję że tak, bo pewniego dnia chciałabym spotkać takiego faceta. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NeverEndingHope
NIe mnie oceniac czy nim jestem ale moze coś o sobie: Na studiach zabiegałem o taką jedną, dłuuugo. Ale nie chciała mnie. Teraz wiem, że byłem zaślepiony i zadurzony i cieszę się, że nie wyszło znająć ją po ochłodzeniu emocji. Ale żeby zagłuszyć ten zawód wytyczyłem cele, rzuciłem się w wir pracy, później kłopoty zdrowotne i tak sam dotrwałem do 30tki. Teraz jestem już po, mam dobrą pracę, mam pasje, uprawiam hobby które uprawia w Polsce kilkadziesiąt osób, mam dobry kontakt z rodzicami, którzy mieszkają w górach. Mam też tak jakby już wypracowaną emeryturę tzn takie zabezpieczenie finansowe na starość. Jestm lubiany przez znajomych i cieszem się uznaniem ludzi w różnym wieku. Kiedy odkryłem swoją prawdziwą wartośc stałem się pewny siebie, ale też przez moje dzieciństwo i młodość szedłem z dużym cierpieniem emocjonalnym, co ukształtowało mnie na wrażliwego człowieka, niezmiernie wrażliwego. Dla mnie nie liczy się jak kto wygląda, ile ma kasy, kogo zna tylko kim jest jako osoba. Wszystkich traktuję z jednakowym szacunkiem dopóki nie poczuję że chce mnie wykorzystać i tyle. Gdyż takich ludzi jak ja często się wykorzystuje... Ale nie o tym chciałem. Chciałem o tym, że powoli przestaję wierzyć że istnieją na świecie kobiety, które nie stosują perfidnych gier emocjonalnych, które po prostu spotykają się, żeby się poznać, a nie udają niedostępne bo nie chcą wyjść na puszczalskie, odpisują na majle, smsy, nie podszywają sie na gg za panienki i poźniej sprawdzają czy jesteś chętny na sex itp. Czy są jeszcze jakieś dziewczyny pewne swej wartości, a zarazem wykazujące cień empatii i zaufania, że ta druga strona może mieć pozytywne i szczere zamiary???!!! Ja nie potrafię inaczej, nie potrafię kałamać, nie potrafię stosować gier stosowanych przez podrywaczy, ale też nie toleruję gier stosowanych przez tzw pseudo zołzy... Już moja psychika ma dość spotkań z upokorzeniami ze strony sfrustrowanych kobiet co domyślają sie wszędzie podstępu.... jestem już zmęczony. Największym moim marzeniem jest dać siebie swojej rodzinie, dać wszystko co we mnie najlepsze, wspierać ją i ufać bezgranicznie, ale chyba już nie będę potrafił.... Jak czytam te wątki tu na forum uczuciowym to włosy mi dęba stają ile jeszcze ran mnie czeka ze strony kobiet... Czy są jeszcze normalne, potrafiące zaufać komuś kobiety, pragnące zwykłego, ciepłego uczucia, oddania, wzajemnego oddania dla siebie i swojej rodziny bez emocjonalnych szantaży???? Czy są...? I jeśli tak to gdzie? Gdzie Was szukać....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz mam to samo odczucie jak czytam wypowiedziedzi niektorych mężczyzn każdy \"normalność\" mierzy podług siebie zresztą tu na forum, to nie jest normalne zycie...więc nie ma co się przejmowac :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do NeverEndingHope
skąd jesteś?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Majeczka73
do NeverEndingHope Witaj widzę że nie tylko kobiety poszukują uczuciowych fajnych facetów ale kobiety też są poszukiwane. Napisz skad jesteś.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NewerEndingHope
Jestem z gór. Mieszkałem w wielu miejscach Polski i w świecie też. I ciągle marzę o drewnianym domku w górach. Ale pewnie pytacie gdzie przebywam obecnie. Otóż mieszkam w Warszawie. Ale [przeciętnie dwa weekendy w miesiącu spędzam w górach wśród szumu potoków i lasów, które cierpliwie zagłuszają moją samotność... I chętnie spotkam się z każdą dziewczyną poszukujacą tego co jest moim i pewnie większości z Was przeznaczeniem: ...ukojenie w czyiś ramionach, ciepłym spojrzeniu, założenie rodziny ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hanka79
ja też o tym marzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coś tam coś tam
do NewerEndingHope Swoją drogą... jak na brak szczęścia do kobiet to spory odzew. Życzę powodzenia. A ja mam prośbę do ludzi (szczególnie tych którzy są w związkach) - przestańcie gadać do singla (samotnego, starej panny czy kawalera) że grymaszą, sami nie wiedzą czego chcą i szukają księcia z bajki (lub księżniczki). To przykre. Nie pomyśleliście że może zwyczajnie nie iskrzy? nie ma chemii czy czegoś tam co powinno być? Czy naprawdę lepiej oszukiwać i wyjść (ożenić się) za kogoś tylko dlatego że zegar biologiczny tyka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do NEWER ENDING... przeczytałam to co napisałeś i teraz to mnie włosy debem stoją.. nie mam pojęcia gdzie ty spotykałes takie kobiety..może szukałes na necie..nie wiem. piszesz że nie ma kobiet ktore moga jeszcze komuś zaufać...ale jak tu ufac ? powiedz jak ufać skoro człowiek tyle razy dostał potężnego kopa na dowidzenia i nic poza tym ?? słuchaj , jestem rozwiedziona od 8 lat. po 6 latach życia w samotności ze strachu przed następną porażką poznałam kogoś. od początku było jasno powiedziane że nic miedzy nami nie bedzie, to tylko taka znajomość. przeistoczyła się ona w przyjażń. moj przyjaciel właśnie wchodził w okres okołorozwodowy. im dlużej go znałam tym bardziej mu ufalam. zaczęłam otwierać się pzrted nim. i to mnie przeraziło. probowałam się wycofać. ale nic z tego. okazało się że takie dylematy mam nie tylko ja , ale on rownież. oczywiście z czasem przyjażn przeistoczyła się w uczucie. bylo cudownie. i co?i banka zaczęła pękać...kiedy już problemy mial za soba powolutku zacząl odsuwać się ode mnie. każde nieporozumienie które sam po części prowokowal kwitował olaniem mnie, nieodzywaniem sie po kilka tygodni. to ja wychodziłam z inicjatywą , przepraszałam, bo nie wierzyłam że ot tak mógłby po prostu mnie zostawić. wiedzial przez co w życiu przeszłam. ale sytuacja powtarzała się coraz częściej... niestety ja już tego psychicznie nie wytzrymywalam. zaczęłam analizować nasze wspólne wielogodzinne rozmowy , jego zachowanie wcześniej , gdy mnie potzrebował , i porywnywać do tego co dzieje sie teraz , jak mnie traktuje...doszlam do wniosku że nie byłam niczym innym jak takim \" plastrem \" na ciężki okres , ktorego trzeba się pozbyc pzry pierwszej lepszej okazji... dziś poprzez maila definitywnie zakończyłam nasz związek. niestety on nie dał mi innej możliwości. ucieka nawet od rozmowy. nigdy nie stosowałam wobec niego żadnych gierek , zawsze byłam szczerą i spontaniczną osobą, ale na początku wystraszoną..bo czułam że coś bedzie nie tak...zawsze szczerze okazywałam swoje uczucia..i co ? wykorzystał to. dziś jestem strzępem nerwów, ale musze sobie z tym jakoś poradzić. wiem jedno.. ja nie mogę wchodzić w związki. to dla mnie awsze była potężna porażka. nie wierzę w szczerość meżczyzn , uważam i wiem to z autopsji że kobiety zimne i wyrachowane są cenione przez mężczyzn.takie kobiety sie szanuje. ja tego szacunku nigdy nie mialam , tylko dla tego że chcialam być kochana i chcialam kochać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NeverEndingHope
Melni Widzisz klucz do Twoich problemów to jest to, że on był w okresie gdy potrzebował plastra. Sam wiem doskonale w jakim jest się stanie psychicznym po rozstaniu i wydaje się wtedy, że każda napotkana osoba okazująca trochę ciepła zastąpi nam to co straciliśmy. Ale to tak nie działa. To jest oszukiwanie siebie i tej drugiej osoby. Sam zawsze po rozstaniu, czyli kopie w dupę, czekam aż moje emocje opadną, wyciszą się, abym mógł na nowo, trzeźwo oceniać swoje uczucia. Inaczej jest to wszystko zaburzone przez pryzmat ostatniego rozgoryczenia. Nie zmienia to faktu, że wiele ludzi nie ma za grosz empatii i wykorzystuje innych, bawi się ich uczuciami. I niestety świata nie zmienimy. My co wrażliwsi albo mamy szczęście na siebie trafić, albo los nas poniewiera. Pocieszam się tylko tym, że po każdym zranieniu staję się silniejszy, ale też staram się nie zatracić swojej wrażliwości. Może zbyt długo czekałaś, 6 lat to kawał czasu. Myślę, że trzeba wyciągać wnioski i próbować, bo inaczej to chyba jeszcze większe rozgoryczenie nas czeka? Sam jestem strzępkiem nerwów i nie wiem kiedy się podniose, ale czas leczy rany i kiedyś znów spróbuję. Bardziej doświadczony, może już nie będę potrzebował chemii, iskrzenia, a zwykłej przyjaźni i mając w pamięci poprzednie porażki docenię tę przyjaźń bardziej. Mi naprawdę wystarcza trzymanie się za ręce na lodowisku, nie potrzebuję zwierzęcego pociągu. Jestem w miarę atrakcyjny fizycznie i nie miałbym kłopotu z szybkimi numerkami. Ale ja tego nie potrzebuję... Fakt jest faktem, że ciężko sobie radzić z odrzuceniem przez kogoś komu się ufało. Metodę jaką sobie wypracowałem to taka, że zachowuję te piękne uczucia, ale staram się nie kojarzyć ich z osobą która je wyzwalała, tylko trzymać gdzieś w sobie i wmawiam sobie że kiedyś je wydobędę dla kogoś kto to doceni... Charakteru swojego człowiek nie zmieni, choćby nie wiem jak się zapierał, trzeba tylko się przystosować do świata, a to wymaga poświęceń i rezygnacji z niektórych wyobrażeń jakich o nim mieliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj NEWER. dziękuję ci za twój wpis. widzisz,tak własnie się czuję , jak ten \" plaster \" piszesz że 6 lat to długo...w zasadzie to 7 bo my znamy się od 2 lat , ale para byliśmy od roku.. może i długo , ale widzisz ,ja strasznie zblokowałam się po poprzednich związkach. najpierw był narzeczony którego po 3 latach złapałam z moją koleżanką, a póżniej mąż który znalazł sobie kochankę...dużo czasu minęło zanim stanęłam na nogach.ale udalo się , tyle tylko że nie psychicznie. zblokowałam sie i uwierz mi nie jest łatwo z czymś takim zyć. nie raz ryczałam do poduszki bo to przeszkadza w życiu. ale nie umialam sobie z tym poradzić. dopiero on sprawił iż powolutku zaczęłam się otwirać. kiedy nasze relacje pogłębiły się zaufałam mu , wierzyłam ,uwierzyłam w to że życie może inaczej wyglądac , że istnieją jednak uczciwi mężczyżni...ale byłam przerażona jednocześnie..nie raz mu o tym mówiłam..wiedzial jak bardzo się boję..heh , nawet pamiętam jak śmiał się że już robię postępy bo udało mi się powiedzieć że tęsknię za nim :) i co ? i kiedy juz udalo mi się on mi to odebrał...zrobił krotkie cięcie..zerwal kontakt...ot tak.po prostu...tego nie potrafię zrozumieć..przecież obiecal..a teraz nawet uciekł od rozmowy..i to był podobno moj przyjaciel.. podniosę się , napewno , ale boję się że już nigdy nie uda mi się zaufać. niestety taką mam nature. wiesz ? najbardziej wkurzające jest kiedy ludzie dziwią się i mowią \" co ty wydziwiasz !! jesteś fajna laska , niejedna małolata mogłaby ci pozazdrościc , baw się nimi !! ty masz ich lowić !! cholera...tylko nikt mnie nie rozumie..nikt nie rozumie że wlałabym mieć wstrętną gębe, ale miec u boku kogoś dla kogo będę coś warta..bo jak dotąd mi się to nie udalo ..a nie mam już 20 latek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NeverEndingHope
Hej Melni Witaj w klubie, mam to samo tyle tylko, że nigdy nie zaznałem kobiecego ciepła. Również jestem w miare atrakcyjny i wiele okazji do podrywu, ale coś mnie blokuje, sam już nie wiem co. NIe wiem już, co robię nie tak, że ciągle dostaję kopa w dupę za dobroć, za to że się staram. Że pokazuję jak mi zależy... hmm? Chyba to wszystko zależy od szczęścia na kogo się trafi. Bo od czego innego? Ja nauczyłem się szybko zapominać o tym co mnie spotkało. trwa to ok 3-5 miesięcy. Później z nowym optymizmem patrzę w życie, chociaż całą młodość byłem pesymistą, to teraz po każdej porażce podnoszę się silniejszy i bardziej zawzięty do walki o lepsze jutro dla siebie. Przecież miłośc można znaleźć i po 40stce. A że już będzie za późno na rodzinę? Widocznie natura sama neutralizuje pechowe jednostki... ;) Trzymaj się, pielęgnuj swoją wrażliwość. To nic złego, że jesteśmy pozornie słabsi w tym świecie. Za to piękna jakim postrzegamy świat nikt nam nie zdepcze, chociaż to tak boli ... czasem ... Jestem z Tobą :) Jest nas już dwoje co nie wstydzą się przyznać, że są wrażliwi, a przez to toretycznie skazani na przegraną - taki wredny świat, zawsze taki był i będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×