Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Rionka

Będziemy rodzicami, nasze małżeństwo się sypie...

Polecane posty

kochana Rionko! dzis jak poczytalam twój topik to po prostu sie poryczalam ... musze Ci cos napisać ... a Ty sama wyciągniesz z tego wnioski ..choć w Twoim przypadku wszystko moze się potoczyc inaczej - to bedzie tylko zalezało jak to napisałas od Was! Moja historia jest ciut podobna do twojej - choc i tak bardzo inna my z moim M. jesteśmy ze soba 12 lat i od 3,5 jesteśmy malzeństwem ... w sumie zawsze tak bardzo się kochaliśmy - az do bolu - tak samo rożni od siebia - jak i podobni - po prostu uzupelnialiśmy się jak dwie polówki jabłka ... może nie mamy az takich pieniedzy jak Wy - bo pisałas o wyjazdach na narty w alpy - ale tez zawsze dażylismy z uporem do osiagniecia czegoś - by po prostu było nam lepiej ... najpierw mieszkanie - potem samochód ... i w tej calej bieganienie moj maz zacząl się ode mie oddalac - tylko ze on miał dwie prace - i ciągle go nie było w domu a jak był to juz strasznie zmeczony ... w wakacje zamiast gdzies jechac wyjeżdzał ze ścianą wizyjną na róże imprezy ... a ja sama - ciągle sama ... caly czas walczyłam o to by z nim byc ... by mnie kochal i nie zapominal ze mnie ma ... bo pieniadze ... tak naprawdę dla mnie sie tak nie liczyły ... ale ... on jakby tego nie zauważal - ciagle zabiegany ... bedacy w innym towarzystwie - roześmiany - a ja sama ... i stało się - poznalam kogoś ... kto jakby docenil moje piekno i wrażliwa duszę ... NIE ZDRADZIŁAM SWOJEGO MĘŻA - ale sie strasznie zagubilam ... pochłoneło mnie cos innego ..cos swieżego ... pisaliśmy do siebie e-maile ... najpierw niesmiale - potem juz pelne fantazji ... ten czlowiek miał żone, dziecko ... / starszy odemnie o 8 lat/ tłumaczył sie szarą rzeczywistością i nudą ... a ja byłam jego \"barwnym motylem\" ... tylko to tak w rzeczywistości nie było prawdą ... jak sie później okazało jego żona - to sliczna kobietka ... nie wiedząca nic o nudzie i o problemach o których pisal mi ten facet ... koszmar ... probowalam to przerwać raz ... ale jego blagalne spojrzenia - i slowa \" piszmy ze soba - prosze Cie \" i te jego smutne oczy! zmięklam i poddalam się ... ale juz nie pisałam tak jak wczesniej - probowalam poznac przyczyne jego zainteresowania moja osobą ... nie wiem co by się stalo ale zarówno jego zona jak i moj maz zauważyli nasze odmienionego zachowania ... było strasznie ... koszmarnie ... mnóstwo łez ... ja się przyznałam - i moze dlatego uratowałam swoje małrzeństwo? ten mężczyzna klamal ... klamal ... ale to juz jego sprawa - nawet w chwili kryzysu nie potrafił przed swoja zona zachować twarzy ! chcialabym Ci cos przekazać ... a mianowicie ... jeżeli dwoje ludzi wiedzi jak mocno sie kocha ... i chce ocalic swoja milośc - to wszystko zrobi by tak było ... ja nadal pracuje na zaufanie u mojego męża ... i wiesz chyba jestem na dobrej drodze byśmy juz nigdy o tym nie wspominali ... wiem ze zrobilam źle i mam nauczke na cale życie - choc nie było zdrady to nasze dusze tak bardzo cierpiały ... poradziliśmy sobie bez psychologa - choc też o tym myśleliśmy ... dużo rozmów ... całe noce - spedzamy teraz więcej czasu z soba - i juz nie czuje się taka opuszczona - moj maz tez wyciągnął wnioski dla siebie - że trzeba związek pielęgnować i nie wystarczy jak tylko jedna osoba pcha wóżek ... teraz chcemy miec dziecko - i chodz to było prawie rok temu ... kochamy się jakbyśmy się dopiero poznali ... to moja Historia ... może nie jestem pozytywną postacią ale pełną skruchy i pokory ... uwierz Rionko ... \"co nas nie zabije to nas wzmocni\" - to moje motto ... Pozdrawiam goraco ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ediczka
smutne ale prawdziwe,niestety😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nawet jak
mu wybaczysz, dziewczyno, to patrzbardzo, bardzo uważnie facetowi "na ręce" jak się już dziecko urodzi. Taki maluch w domu (a nie zawsze jest tak słodko i milutko) to dopiero test czy mężczyzna nadaje się na męża, czy wolałby pozostać chłopcem bez takich prawdziwych zobowiązań i obciążeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poczytałam wpisy po paru dniach przerwy i bardzo się cieszę Rionko, że dobrze się czujesz fizycznie, a i z psychiką lepiej:) Wiem, że na pewno ci ciężko, ale pewnie tak jak i ty widząc nadal miłość oraz pragnienie naprawienia wszystkiego przez męża dałabym mu szansę. Jeszcze kilka lat temu w rozmowach twierdziłam, że to byłby koniec, ale teraz mając dziecko oraz to co nas łączy inaczej na to patrzę. Na szczęście na razie (i oby nigdy) nie musiałam przez to przechodzić. Na pewno nie zapomnisz, bo nie da się, ale może gdzieś głęboko schowasz w sercu za jakiś czas i stopniowo odbudujecie to co was łączyło. Może nawet będzie z czasem lepiej, bo wzmocni was to doświadczenie... Ufam w to i trzymam kciuki za taki obrót sprawy - życzę powodzenia 🌻 Tego ci życzę na nowy rok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klimat
Rionko,co słychać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rionko odezwij się
Jak tam dzidziuś i sprawy małżeńskie? Mam nadzieję ze brak wiadomości świadczy o tym ze wszystko jakos skladasz w całosć i nie masz dlatego czasu pojawić sie na kafe ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ołówek z gumką
Rionko,halo, odezwij sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam, że tak długo milczałam... od mojego ostatniego wpisu minął ponad miesiąc. Wiele się wydarzyło, tak wiele, że ciężko to ogarnąć, ale pomimo dość późnej pory postaram się opisać w sposób skrótowy i w miarę sensowny... Wprawdzie jutro rano trzeba się zerwać do pracy, ale jestem „wina” kilka słów osobom, których załamach kafeterii wciągnęłam w moje bolesne przeżycia. Najważniejsze – z dzidzią wszystko w porządku. Niedługo rozpoczniemy 20 tydzień, moja Mała (to dziewczynka!! wiem od tygodnia :) ) rośnie w najlepsze dając znać o sobie zaokrąglającym się z dnia na dzień brzuszkiem i od tygodnia „wypłacając” porządne kopniaki... Jestem tak szczęśliwa, że maleństwo rozwija się pomimo tej huśtawki emocji i dawek stresu, na jakie było narażone praktycznie od pierwszych tygodni życia :( We mnie również zaszła niesamowita przemiana. To, że już wkrótce będę Mamą daje mi niesamowitą radość i siłę :) Natknęłam się gdzieś na zdanie, że kobiety w ciąży odkrywają w sobie niesamowite pokłady siły w beznadziejnych - wydawałoby się sytuacjach... i chyba jest w tym sporo prawdy. Nigdy przenigdy nie posądzałabym siebie o tyle optymizmu, stanowczości i zrównoważenia w obliczu totalnej \"rozpierdziuchy\" w mym życiu. Sprawy małżeńskie... noc sylwestrowa była swego rodzaju przełomem; zdobyliśmy się wówczas na szczerą rozmowę o nas i od tego momentu próbujemy ratować nasz związek. Oj, nie jest łatwo... Pomimo mojego głębokiego uczucia do niego /a jednak... mimo wszystko.../ , pomimo jego starań i zapewnień, że tamto to błąd, to przeszłość, to nauczka na całe życie, że teraz chce być tylko dla nas, że do końca życia będzie wdzięczny za szansę, jaką mu dałam.... J-E-S-T M-I CH-O-L-E-R-N-I-E C-I-Ę-Ż-K-O :( w sensie emocjonalnym... Nie sądziłam że zdrada to tak wielki ból duszy... jest we mnie straszne poczucie krzywdy, nieufność, lęk. Te lepsze momenty (a jest ich wiele wbrew pozorom) w mig ustąpić potrafią przed - wydawałoby się niczym nieuzasadnionymi w danej chwili - podejrzeniami i panicznym strachem, że on może znów ją spotkał.... Tym bardziej, że moja rywalka wcale nie jest taka kryształowa. Im więcej się o niej dowiaduję, tym mniejszy odczuwam do niej szacunek... Pani tej ciężko jest zrozumieć, że jej rola kochanki się skończyła. Nie potrafiła uwierzyć, że gdy już wszystko się wydało, a ja wyprowadziłam się z domu on nie wpadł w jej szeroko otwarte ramiona, tylko zaczął desperacko ratować swoje małżeństwo... I nadal próbuje udowadniać, że u jej boku czekałaby mojego męża świetlana przyszłość pełna rozrywek, biznesowych układów z lekką, ale konkretną kasą... Wiem to. Miałam nawet tę nieprzyjemność ją poznać. To było tuż po nowym roku. Ona przyjechała w miejsce, gdzie spędzaliśmy wspólnie czas. Nie wiem po co. Ale gdy już doszło do konfrontacji /na której chyba jej zależało/, nie potrafiła sklecić sensownego zdania i odgrywała role skrzywdzonej, płaczącej ofiary rwącej włosy z głowy... brrrrrrrrrrrrr, koszmar... Momenty, gdy dzwoniła do naszego wspólnego znajomego grożąc, że tego dłużej nie zniesie, że jest już u kresu i popełni samobójstwo również się zdarzały podczas tego miesiąca. Nawet nie chcę tego komentować. Nie chcę zaprzątać sobie myśli osobą, która weszła z butami w moje życie i próbowała budowac związek korzystając z mojej niewiedzy, a teraz buntuje się przeciw roli kochanki, której rola się kończy, bo skruszony mąż postanowił wrócić na łono rodziny... Jest we mnie sporo złośliwości. Jej nienawidzę. Ale mojego M. również – bo jestem świadoma wagi tego, co mi zgotował w tak ważnym momencie naszego życia... Wierzę jednak, że próby naprawy mają sens. Cieszymy się na przyjście na świat naszego maleństwa, cieszymy się sobą, tęsknimy, dużo rozmawiamy i wspieramy w tych gorszych momentach - starając się znaleźć drogę do siebie. Ale równocześnie jestem czujna i stawiam warunki. On wie również, że najmniejsze kłamstwo, na jakim go przyłapię i które świadczyć będzie, że tamto nie jest skończone przekreśli wszystko... Pozdrawiam wszystkich, którzy się ujawnili i tych którzy zetknęli się ze mną \"po cichutku\" czytając me pogmatwane wyznania. Umacniałam się czytając Wasze, nierzadko bolesne wyznania...Dziękuję, już nie pierwszy raz za słowa skierowane do mnie; było mi łatwiej mogąc wyrazić wszystko, co czuje w tych gorszych i lepszych momentach i wiedząc że moje słowa nie pozostają bez odpowiedzi. Obiecuję wpadać częściej 🌻 PS. I jeszcze jedno. Cieszę się, że ją spotkałam, bo dzięki temu wiem, że ja w 4 miesiącu ciąży z lekko uwydatniającym się brzuszkiem wyglądałam na tle mojej rywalki jak Miss Polski. Myśl, że jestem atrakcyjniejsza i potrafiłam zachować klasę stojąc z nią twarzą w twarz naprawdę pomaga w tych gorszych momentach ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to też ja
to też ja sprzed paru lat..... bylismy małżeństwem jakich wiele ale jednego mogłabym byc pewna że mąż mnie nie zdradzi... niestety zdradził, bolało strasznie zwłaszcza że długo byłam głucha i ślepa -była starsza ode mnie o 15 lat, zadbana i z ogromna kasą - szefowa działu- nasze wymodlone, cudem oczekiwane dziecko miało rok.............. gdy mi powiedział płakałam pół dnia, powiedział bo był szantaż z jej strony i nękanie mnie telefonami, czasami po 20 w ciągu godziny wybaczyłam ale nie zapomniałam, to nadal boli. a minęło 7 lat... kocham go i tym bardziej mnie to boli. on dzisiaj boi się zblizyc do kobiety,czasami to aż smiesznie wygląda ale czuł sie przez nią osaczony, no i ten styl zycia który wtedy prowadziła , to miała byc tylko przyjażń.... Jesteś silna i wytrwasz, ale u mnie rana nigdy się nie zagoi. Trzymaj się i pamiętaj nie jesteś sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rionko cieszę się, że postanowiliście dać sobie drugą szansę (trzymałam za to kciuki - jestem niepoprawną romantyczką), choć wyobrażam sobie jak musi być ci ciężko. Tego nie da się zapomnieć, a brak zaufania i niepewność to wg mnie normalne odczucia. Sama bym nie potrafiła przejść całkowicie do porządku dziennego nad tym co przeszłaś. Wierzę, że wasze uczucie jest mocne i przetrzymacie to, a wasza córeczka wam w tym pomoże. Pewnie gdzieś w głębi serca będzie to w tobie, ale mąż udowodni swoją miłość i z czasem może będzie lżej. Może u was spełni się powiedzenie: \"co nas nie zabije to nas wzmocni\" :) Życzę tobie i dziecku wiele zdrowia, a waszemu małżeństwo spokoju i miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rionko, przed wszystkim gratuluję dziewczynki. :) To dobrze, że jest zdrowa i dobrze się rozwija. I po drugie - dobrze, że daliście sobie drugą szansę. Może nic z tego nie wyjdzie, a może wasz związek się odrodzi. Jedno jest pewne - nigdy nie będziesz musiała miec do siebie żalu, że nie spróbowałaś. Życzę wam, aby jednak wszystko sie ułożyło. Mam nadzieję, że twój mąż uświadomi sobie, jak wiele mógł stracić, nie zyskując nic w zamian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rionko - cieszę się ogromnie, że chcesz próbować. Nie rezygnuj z psychoterapii i mediacji - tyle mogę Ci poradzić. Wszytskiego dobrego 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ołówek z gumką
Rionko,cieszę się, trzymam kciuki i zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melisa S.
Przeytalam topik tak po krotce i mniej wiecej wiem o co chodzi.. Rionko naprawde Cie podziwiam, ze probujesz mu wybaczyc. Ja jestem obecnie w 36 tyg, 2 tyg dowiedzialam sie, ze moj wybranek byl na imprezie z jakas dziewczyna!! Mial byc wtedy u swoich rodzicow. Dowiedzialam sie przez przypadek, bezczelnie mnie oklamywal, nie ufam mu juz, nie wierze w zadne slowo, nie wierze, ze mnie nie zdradzal z innymi. Mam w sobie tyle zalu do niego, ze nie wiem ile czasu bedzie musialo minac, zebym mu wybaczyla.. Wiem tylko tyle, ze juz chyba nie moglabym z nim byc, Dziecku ojca zabierac nie bede, ale jesli chodzi o mnie to moglabym go w kazdej chwili znienawidzic, mimo, ze bardzo bardzo go kochalam , bo teraz juz sama nie wiem czy cos do niego czuje oprocz tego zalu. Zniszczyl mi zycie ! i wiem, ze jesli ktos oklamuje osobe ktora "kocha" zrobi to kolelejny raz i zawsze taki bedzie, nie wierze w takie przemiany. Nie mam zamiaru marnowac sobie zycia z taka osoba i miec nadzieje, ze moze on jednak bedzie taki jak mowi, a za jakis czas znowu sie na nim zawiesc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Melisa S.
36 tyg ciazy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Meliso, jeszcze dwa miesiące temu czułam DOKŁADNIE TO SAMO co ty /burza emocji, niedowierzanie, ogromny żal, złość, zawód…/ Mogę tylko napisać, że rozumiem i jestem przy tobie myślami. Być może twoja sytuacja się wyklaruje, a partner zrozumie jaki zawód i ból ci sprawia i wykaże się odpowiedzialnością /czego życzę z całego serca/, ale może być i tak że nie sprosta roli ojca i dojrzałego partnera. W każdym z tych przypadków życzę ci dużo siły. I konsekwencji. Nie rezygnuj z siebie i nie zapominaj o dziecku – ono już niebawem pojawi się na świecie. Szkoda, że zostałyśmy doświadczone tak bolesnym przeżyciem w tak ważnym momencie życia, ale ból z czasem przeminie, kochana. Trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie. Napisz jeszcze. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość llllllllllllllllllllllllll
ja bym chyba wszystko w zyciu zniosła,jestem juz uodporniona na bol i zal.wypalilam sie,gdyby moj maz mnie w takim momencie zdradzil,to bym moze nie wybaczyla ale byla z nim dalej ,tak bez milosci dla dziecka,mam nadzieje,ze mnie ominie takie swinstwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wymogłam na moim M., by zabrał od niej wszystkie swoje rzeczy. Nie zależy mi na nich w sensie wartości finansowej, chodzi mi o wymiar symboliczny... część tych rzeczy to prezenty moje dla męża, które z roztargnienia u niej zostawił, cześć jej podarków dla niego czy tez zakupiona wspólnie przez nich…. Te, będące efektem ich wspólnych działań i przebywania razem - jak dla mnie mogą u niej zostać, jeśli je zwróci oddamy je bardziej potrzebującym :-/ CHCĘ PO PROSTU, BY ETAP ROMANSU ZOSTAŁ OSTATECZNIE ZAMKNIĘTY, a przede wszystkim, BY ODCZUŁA TO ONA. Nie robie tego z chęci zemsty, choć pewnie z ciężkim sercem pakowała jego rzeczy. Nie daje mi to satysfakcji, wręcz przeciwnie – bardzo boli :( Jest tyle spraw, które nas teraz zaprzątają (m.in. wybór i zakup mieszkania dla nas), między nami jest bardzo dobrze… widzę jego zaangażowanie, czuję jego obecność – pod każdym względem. Ale wspomnienie Tamtego ciągle potrafi wtrącić mnie w emocjonalny dołek, choć to pewnie stan przejściowy. Chcę wierzyć, że Tamten etap został zamknięty (w sensie dosłownym, ale w jego głowie przede wszystkim) a ona w końcu odpuści… Do mojej ostatniej przedmówczyni - staram się wybaczyć POMIMO bólu i żalu, na który nie jestem niestety uodporniona, może DLATEGO właśnie, że go kocham - pomimo wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rionko, jesteś bardzo mądrą, opanowaną kobietą. Podziwiam to, w jaki sposób sobie radzisz, z jakim zaangażowaniem starasz się dla dzidziusia. Aby wszystko zaowocowało, życzę z całego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rionko, ja też bardzo Cię podziwiam za siłę charakteru i klasę. Różnie się układa w życiu i możesz być wzorem, jak godnie stawić czoło przeciwnościom losu. Uda się Wam. Bo oboje tego chcecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rionka - przeczytalam caly topik i wiem,ze jest Ci ciezko zaufac mezowi i byc moze nigdymu juz nie zaufasz, a o tym co bylo nie da sie zapomniec... Wspomnienia beda przychodzily w najmniej oczekiwanych momentach!! Ale widze, ze jestes twarda, wiec dasz rade :) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klamka 80
Rionko, jak samopoczucie i relacje z mężem?no i zdrowko? Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pkm
Rionko gratulacje podjęcia decyzji.Nawet gdyby była inna -najważniejsze ,ze to twoja decyzja!!! -- ,,NAJSZLACHETNIEJSZą ZEMSTą CZłOWIEKA JEST PRZEBACZENIE"---

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Odgrzebuję\" mój topic... chciałam tylko napisać, że u mnie wszystko OK., zarówno pod względem zdrowotnym, jak i osobistym...Mała rośnie, kończymy własnie 26 tydzień; przy czym nawiązałysmy swoistą nić porozumienia :) ja dbam, by rosła sobie zdrowo i bezstresowo, a ona pozwala mi na aktywne życie - pracę, spotkania ze znajomymi, załatwienie zaległych spraw... Do przyjścia na świat mojej córeczki pozostało 3 miesiące, a szczerze mówiąc perspektywa porodu i wychowania mojego maleństwa jest nadal dla mnie czystą abstrakcją. Muszę chyba zacząć konkretne przygotowania na jej przyjście... szkoła rodzenia, fachowa literatura, zakupy... jestem nieziemsko przerażona i czasem szczerze wątpię czy dam radę podołać roli rodzica... Na razie jeden ważny krok mamy za sobą - zakup mieszkania. Zanim się wprowadzimy czeka nas generalny remont, ale dało mi to wiele satysfakcji - w końcu własne cztery ściany i szansa na stabilizację... Wynajmowane mieszkania, życie na walizkach, spełnianie własnych zachcianek, praca po kilkanaście godzin - to wszystko zaczęło mi ciążyć. Pragnę bezpieczeństwa i spokoju. Między mną a mężem jest ... prawie jak dawniej... wspólne cele, dużo rozmów, dużo czułości... szkoda tylko, że za nami taka trauma :( Muszę przyznać, że mimo to jest we mnie wiele wątpliwości. W tej chwili nastawiłam się głównie na moją kochaną córeczkę - to jej dobro jest najważniejsze, jej harmonijny rozwój, zapewnienie wszystkiego co potrzebuje- w sensie emocjonalnym i materialnym... dlatego sądzę, że być może nawiększa próba naszego związku ciągle przed nami, i to ona pokaże czy będziemy razem czy nie... Kocham mojego M., on też to często powtarza i czuję, że \"wrócił już na właściwy tor\", ale oboje mamy świadmość, jak bolesnym dla mnie doświadczeniem był romans męża i wszystkie zdarzenia temu towarzyszące. Jest mi strasznie przykro, bo zostałam odarta z niemal całej radości, beztroski, ufności i spokoju ducha... początki mojego macierzyństwa zostały naznaczone niewiarygonym bólem i jakkolwiek moje dalsze losy się potoczą - niestety jestem skazana na pamięć o tym doświadczeniu przez długie lata... Czasem mam wrażenie, że zaczynamy niemal od zera, jak gdyby ostatnie 8,5 roku nie istniało. Ciężko mi nawet wracać myślami do wspólnych chwil z przeszłości, wyjazdów, wspólnych planów... nie potrafię nawet oglądac naszych zdjęć, od grudnia nie noszę obrączki ani pierścionka zaręczyowego :( romans, w który uwikłał się mój M. przekreslił wszystko - każdą piekną chwilę naszego związku... Oj, ciężko jest, chyba bardziej niż sama podejrzewam. Miało być optymistycznie, a zupełnie nieoczekiwanie się rozkleiłam. Widocznie to forum to taki mój konfesjonał, i tylko tutaj potrafię zdobyć się na całkowitą szczerość. Nie odzywam się zbyt często, bo po pierwsze - nie lubię mówić tylko o sobie, zawsze byłam lepszym słuchaczem niż mówcą ;) a po drugie - najczęściej moje wypowiedzi kończą się dołującym tonem... jak wyżej... ale to na szczęście przejściowe - tak naprawdę chyba całkiem nieźle przez to wszystko przeszłyśmy - ja i moja dzielna mała bohaterka. Tak się cieszę, że się pojawiła i czasem nawet podejrzewam, że nieprzypadkowo właśnie teraz... Pozdrowionka, byle do wiosny! 🌻 🌻 🌻 🌻 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kkkkkkkkkkkkkkk
super,ze czasami napiszesz,doskonale cie rozumiem,powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszy, że układa się wam:) Zdrady nie da się zapomnieć - można ją jedynie schować głęboko w sercu i starać się nie zadręczać nią. Wyobrażam sobie co czujesz i podejrzewam, że ja w takiej sytuacji miałabym podobne rozterki. Życzę wam jak najlepiej, bo w końcu wasza miłość przetrwała, a córeczka, która przyjdzie na świat da wiele radości 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakaja a notaka
co nas nie zabije to nas wzmocni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milego dnia
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna z 3miasta
Rionka co slychac? wózek i łóżeczko zakupione i jak relacje z mężem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imponujace jest to
w jaki sposób autorka topiku pisze o tym co czuje, aż mi się łza w oku zakręciła :-( Z całego serca życzę Wam wiele miłosci i radości na przyszłość. Abycie potrafili walczyć o Wasze uczucie i uczyli się je pielęgnować i oby Wasza córeńka urodziła się zrowa jak rybka i była cementem dla waszej miłości .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×