Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hojraczka+meduza

doszłam do wniosku, ze zbedny mi ślub

Polecane posty

Gość a moze zwykly strach
?? nie pewnosc? bo co Ci zalezy wziac ten slub chocby cywilny? nie ma z tym wiele zachodu, ale do tego potrzeba odwagi;) zyc na kocia lape jest wygodnie i latwo, bez zobowiazan.... a Twoj ukochany co ma mowic? wiadomo, ze mu wygodnie miec niezobowiazujaco - kochanke, gosposie i przyjaciolke pod swoim dachem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mnietka
podoba mi sie ten zwrot "bo konkubinat jest latwy i bez zobowiazan"; te wszystkie zamezne matrony chyba sie czuja takie dobre i dojrzale , bo maja zobowiazania; sama mam męża , ale ani sie nie czuje przez to lepiej , ani gorzej , zwiazek sie ani nie ubogacil , ani nie zubozal , nic sie praktycznie nie zmienilo; nie wiem , skad u niektorych przekonanie , ze malzenstwo jest lepsza forma zwiazku niz inny zwiazek - jak dla mnie to nie ma to zadnego znaczenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hojraczka+meduza
nie mogłam sie powstrzymac, zebu tu nie wejsc chociazby po to , zeby złozyc wszystkim zyczenia radosnych świat a dla tych co sie zastanawiaja: jestem przedstawiana jako: w sytuacjach formalnych: z imienia i nazwiska, nic komu do tego kim dla niego jestem w sytuacjach nieformalnych: moja druga żywsza połowa, moja wieczna narzeczona, moja Magda. i jak to ładnie okreslił ktos, ze ma w domu kochanke i gosposie bez zobowiazań. nie wiem jak wy ( moze jestescie zonami, kochankami i gosposiami na papierze), ale my przez całe 4 lata prowadzimy dosc stały podział obowiazków, tak żeby nikt nie czuł sie pokojówka czy kucharzem. mówcie co chcecie, a zanim zaczniecie rzucac jadem i obelgami to przypomnijcie sobie słowa do Koryntian. Tam chyba wyraźnie powiedziane jest co to miłość i co daje. Czytajac wiekszosc z Was, dochodze do wniosku, ze to zapomniane słowa przez was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ona xxxxxxxxx
do autorki topiku.........ZGADZAM SIE Z TOBA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!w kazdym zdaniu,lepiej jest byc szanowana i kochana konkubina niz poniewierana zona ...mi papier tez jest do niczego niepotrzebny,jak sie naogladam co sie dzieje wokol z malzenstwami to odechciewa sie wszelkich slubow i zobowiazan...a niektore matrony(co rozwala mnie psychicznie)jak maz je zdradza na lewo i prawo,udaja ze jest ok i mowia do sasiadek..MOJ MAZ JEST TAKI DOBRY I KOCHANY...itp obluda zaklamanie,a fe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hojraczka + meduza--- cóż... wobec tego pozdrowienia dla Magdy :) Szczęśliwych Świąt, dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a dlaczego uważacie
że lepiej być szanowaną konkubiną niż poniewieraną żoną? To wy macie jakieś stereotypy dotyczące małżeństwa. Zarówno w konkubinacie jak i w małżeństwie można być nieszczęśliwym lub szczęśliwym. Tyle że ja jestem już 8 lat po ślubie i nigdy nie żalowałam tej decyzji. Mam wspaniałego męża i tyle:-) Jestem szczęśliwa:-) Dlaczego mówisz o poniewieraniu żony? Nie rozumiem. Owszem, są przecież nieudane małżeństwa ale z takich ludzi nie bierzemy przykładu. Równie dobrze mogłabym ci podać nieszczęśliwe pary żyjące w konkubinacie:-( Nie ma przecież reguły na szczęśliwy związek. Nie mówię że konkubinat to coś złego. Tyle, że ja osobiście nie zdecydowałabym się żyć tak bo moja wiara jest taka a nie inna. I nie chodzi tu o to że "złapałam" faceta i teraz się nie boję że odejdzie bo został moim mężem. Odejść zawsze każdy może jak się zniszczy miłość- czy to w małżeństwie czy w konkubinacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecież nikt Cię nie zmusza do ślubu kościelnego, do założenie sukienki za 5 tys. i do kupna obrączek za 10 patyków. Mylisz pojęcia, po prostu staramy się uświadomić Tobie, że w świetle prawa nie jesteś żadną narzeczoną, ale konkubiną. Dla mnie zaręczyny są równoznaczne z podjęciem decyzji o ślubie. 2 lata przed ślubem mówiłam o moim przyszłym mężu- mój narzeczony, ale takie prawdziwe, oficjalne zaręczyny zorganizowaliśmy dopiero wtedy, kiedy byliśmy pewni, że wkrótce się pobierzemy. Nie mamy ślubu kościelnego, bo mój mąż jest ateistą, kupiliśmy tylko obrączki, nie miałam drogiego kostiumu, a nasi goście ograniczyli się tylko do świadków, ale i tak jestem szczęśliwa, że mogę powiedzieć o sobie Mężatka, a nie konkubina, albo co gorsze panna z dzieckiem:( Mój mąż (wtedy jeszcze chłopak), kilka lat temu miał poważny wypadek, ja dowiedziałam się o tym pierwsza, udałam się do szpitala, lekarz prowadzący zapytał się mnie kim jestem dla pacjenta, nie mogłam powiedzieć, że żoną, bo to byłoby niezgodne z prawem, skłamałam i powiedziałam, że jestem narzeczoną. Lekarz powiedział, że informacji o stanie zdrowia pacjenta udzielają tylko najbliższej rodzinie i nie obchodziło go to, że jesteśmy razem od 2 lat. Chciałam uniknąć takich sytuacji i zdecydowałam się na ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a w czym...
komkubina jest gorsza od mężatki??? a co do tego ma panna z dzieckiem..osobiscie wolalabym byc panna z dziecki m niz mezatka, ktora maz wział z obowiazku bo byław ciazy. liczy sie tylko milosc, sformalizowana czy nie. ludzie ktorzy az taka wage przywiazuja do pbrzadku sa zwyczajnie ograniczeni, zero horyzontów i wyobraźni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a w czym...
ha..moja przyjaciółka jest panna z dzieckiem..zwyczajnie powiedziął nie oswiadczynom, gdy byla w ciazy..jest samodzielna wesoła dziewczyna, dziecko radosne i zdrowe....daleko do niej naszej innej kolezance, ktora brała slub bo była w ciazy. smutne to, wiecznie zmeczone. tragedia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konkubina az po grób
no cóż. moj konkubent, ma w dokumentach wpisane, ze jestem jedyna osoba, ktorej mozna udzielac informacji w razie wypdku, jedyna, ktorej mozna oddac ciało. jedyna dziedzcze. wszystko notaralie potwierdzone. dzieci mamy zdrowe, norlane, emocjonalnie zrownowazone. jestesmy razem 6 lat. jestem wykształcona, inteligenta zadbana kobieta i nie sadze, ze 23 letnie zamezane smarkule sa w czymkolwiek ode mnie lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oczywiście że są
lepsze a może i mądrzejsze!!! To wszystko co tu piszesz jest takie puste. Jak mogłabym później uświadamiać dzieciom znaczenie rodziny, dawać jakikolwiek przykład skoro sama żyję w konkubinacie? Co z naszą religią? Co z przysięgą w obliczu Boga? To się nie liczy? Dzieci będą zanpewn zadawać różne pytania, np czemu rodzice nie mają ślubu itd. I co wtedy im powiesz: "Kochane dzieci, ślub jest zbędny, za dużo kłopotu z tym. Przysięga się nie liczy, to jakiś gówniany wysmysł, staroświecki". Nieźle, oj rodzice rodzice z was będą:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My nie mamy ślubu, ale nie mamy też dzieci. Nie zanosi się na to, żeby nam się odmieniło, po prostu nie chcemy mieć dzieci, gdyby nam się zachciało zapewne wzięlibyśmy ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jejku bez zobowiazan
znaczy, ze w kazdej chwili mozna spakowac manatki i pojsc swoja droga - o ta roznice tu chodzi!! czyste wygodnictwo! wolny zwiazek, ot co......nie musi byc gorszy ani lepszy, po prostu jest latwiejszy. malzenstwo nie tak latwo zakonczyc - mnostwo formalnosci! to jest trudniejsza droga zwyczajnie:) a czy lepsza czy gorsza to nie ma znaczenia.....latwiejsza po prostu! a z tymi Koryntianami to wylecialas jak Filip z Konopii hehe;) nawiazanie do religii katolickiej przez osobe, ktora tak mocno zaprzecza glownej tezie tejze religii, glownej misji jaka Bog powierzyl ludziom, a wiec tworzenie rodziny jak przykazal Pan:) Merry Christmas Everyone!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co jest złego...
w pakowaniu manatek jak miłość sie skończyła?? lepiej budzić sie koło mężczyzny, którego przestało sie kochać? lepiej budzić sie koło kogos kto np.: cie legalnie zdradza? trzeba tkwić w zwiazku, bo jest trudniej odejść? idzie do sadu na alejach solidarności. zobaczcie ile rozwodów. ludzie ktorzy kiedyś sie kochali skacza sobie do oczu. konkubinat nie jest gorzy, jest inna forma parterstwa dzieci z takich zwiazków sa równie mądre co dzieci z małżenstw, jezeli rodzice potrafia rozsadnie podejsc do sytuacji i wytłumaczyc fakt co do religii. to również nie jest wyznacznik wartosci. ile zakłamania w wierze...Bóg wybacza, a Wy młode flądry umiecie tylko oceniać. sam chcrystus mówił: kto sam jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień. z tego co widze, to katolicyzm nie uczy tolerancji i miłości do bliźniego. jestescie puste i zakłamane. trwacie w wierze w sakramentach, a nie w przykazaniach. tym bardziej wasze przysiegi małżeńskie sa jeszcze bardziej puste, sa fałszywe. skłonie się do faktu, ze 3/4 forumowiczek "ślubów i wesel" to młode dewotki, dziewczynki, ktore w zyciu nie osiagneły nic oprócz wyjscia za mąz. nie jestescie lepsze...wy zwyczajnie przestaniecie istnieć, gdy opuści was mąż. jestescie nikim, bo wasze wartosci sa stronnicze. szkoda mi was oczywiscie wiem, ze sa małżeństwa oparte na prawdziłej dojrzałej miłości. na tym forum jest to jedno małżenstwo na 1000. smutne to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mężatka30
Moi rodzice są razem od 40 lat, najpierw była między nimi młodzieńcza miłość, a teraz ta rozkwitła- dojrzała, pobrali się tak jak Pan Bóg przykazał, więc nie pieprzcie, że ślub=rozpad związku. Konkubinaty też się rozpadają, moja ciotka była w 3 konkubinatach i żaden nie przetrwał. Jedyny plus jaki widzę w konkubinacie to, to że unikniecie procedur związanych z rozwodem, ale nad tym można pomyśleć wcześniej i spisać intercyzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a kto napisał
że slub równa się rozwód?? ja tak czytam i mysle, skad taka ignorancja u mezatek czy przyszlych mezatek, taka pycha i mania wielkosci?? czyżby same księżne Walii??? ślub, konkubinat..malo istotne ..kluczem jest miłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a do czego Ty
takiego wielkiego doszlas, Ty trwajaca w tym cudownym konkubinacie? robisz to samo co mezatki, zachwalasz zalety konkubinatu, wywyzszajac sie i oceniajac 'zamezne matrony' :O:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co jest złego
do czego doszłam... a juz mówie...przed Wigilia obraniłam doktorat, w prezencie gwiazdkowym dla konkubenta..jest dumny mówie biegle dwoma językami, sama zarobiam na własne ciuchy i własne zachcianki. sama spłaciłam kredyt za swoj samochód. mam swietna prace duzo radosci w sobie, cynizm wziął sie z obesrwacji smutnych ludzi. tak wiec poprzedniczko sama widzisz, ze doszłam do czegos, spełniam swoje marzenia. zaadoptowałam 3 konie, sponsoruje schronisko. i szczerze mówiac mam w głebokim powazaniu wasze teraz opinie, ze sie chwale. owszem, chwale sie, bo mam czym. jestem szanowana za to, ze prowadze madre odczyty na konferencjach, ze ma cos do powiedzenia na temat impresionistów i nowoczesnych technik oswietleniowych, a nie za fakt, ze jestem zona. kocham swojego konkubenta i jestem przekonana, ze wiekszosc waszych mezczyzn dałoby sie zabic za taka konkubine jak ja. pozdrowienia dla wszystkich szczesliwych mezatek, ktore kochaja i sa kochane. tylko takie osoby sa tolerancyjne. kochane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kur.......a
jestem po ślubie i też robie doktorat. Mąż ma już go od 2 lat. Poza tym w tych czasach doktorat to nic nadzwyczajnego dziecko więc nie chwal się do czego ty doszłaś:-) Śmiać mi się chce jak to czytam. Czy ślub w tym przeszkadza? O matko jakie porypane jesteście:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NIe moge! Jak przeczytalam wasze wypowiedzi,to smiac mi sie zachcialo- i to zarowno jednej jak i drugiej strony. Macie te swoje doktoraty- tak sie nimi chwalicie, a ja pytam: co ma jedno do drugiego? Jaki jest zwiazek miedzy doktoratem,a forma zwiazku, w jakim sie pozostaje. Zawsze wydawalo mi sie,ze do zrobienia doktoratu potrzebna jest wiedza i inteligencja, a nie maz czy konkubent (przynajmniej tak bylo,jak ja robilam doktorat). Z jednej strony osoby wychwalajace konkubinat zachowuja sie jakby to byla jedyna sluszna droga i jedyna rcepta na szczescie. Probuja za wszelka cene udowodnic mezatka swoja wyzszosc,bo przeciez oni sie kochaja, ich trzyma przy sobie milosc,a nie papierek- a przeciez malzenstwa laczy tylko papier i gdyby nie ten papier, to maz/zona juz dawno by odeszli w sina dal. A tymczasem te biedne mezatki tkwia ponizane, zdradzane i poniewierane w tych pseudo-zwiazkach za jakie uwazacie malzenstwo. Zas druga strona -mezatki- wyrzucaja konkubinom,ze sa traktowane jak tania sila robocza- skrzyzowanie gosposi z prostytutka, ktora lada moment zostanie opuszcozna przez konkubenta-bo przeciez wkonkubinacie nie problem odejsc. Kurcze, z tego co piszecie o sobie, jestescie wyksztalconymi, inteligentnymi babkami,a gadacie jak potluczone! Naprawde nie widzicie, jak plytkie, stereotypowe i krotkowzroczne jest wasze myslenie? Jedyna chyba sensowna wypowiedzia na tym watku jest wypowiedz osoby, ktora podpisala sie nickiem: \"a dlaczego uważacie\". Przeciez ani malzenstwo,ani konkubinat nie gwarantuja wiecznego i bezwarunkowego szczescia. Przez wszystkie wypowiedzi \"konkubin\" przbija poczucie wyzszosci- \"ja slubu nie potrzebuje,bo jestem ponad tym- slub jest dla mnie zbyt trywialny, a przeciez nasza milosc jest zbyt wzniosla na takie cos\". No wybaczcie, ale to smieszne. Tak samo jak smieszne jest traktowanie slubu,jako gwaranta wiecznego szczescia. W moim zawodzie (jestem socjologiem) zbyt duzo napatrzylam sie zarowno na poniewierane zony, jak i na poniewierane konkubiny. I wierzcie mi,ze slub, czy brak slubu nie mial tu nic do rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do a co jest złego
weź się schowaj mądralo:-( Twoja wypowiedź zupełnie sie mi tu nie klei. CO ma ślub czy konkubinat do doktoratu?:-( Bo nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co jest złego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no no no no
Chcialabym sie odniesc do wypowiedzi autorki: "ha..w spawie testamentu...nieuwzglednienie kogos w testamecie czyni prawo do zachowku. przy wydziedziczeniu nie bardziej rozumne osoby zrozumieja jakie to ma znaczenie." Wydziedziczenie kogos wcale nie jest takie proste. Cytuje Rzeczpospolita: "Wydziedziczenie to pozbawienie zstępnych, małżonka i rodziców spadkodawcy prawa do zachowku. Może ono być dokonane wyłącznie z przyczyn wskazanych przez ustawodawcę w art. 1008 k.c. Wydziedziczenie może nastąpić, gdy uprawniony do zachowku: 1) wbrew woli spadkodawcy postępuje uporczywie w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego, 2) dopuścił się względem spadkodawcy albo jednej z najbliższych mu osób umyślnego przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności albo rażącej obrazy czci, 3) uporczywie nie dopełnia względem spadkodawcy obowiązków rodzinnych. Żadne inne przyczyny nie mogą stanowić podstawy wydziedziczenia." Musialabys wiec ponad wszelka watpliwosc udowodnic,ze ktoras z tych przyczyn dotyczy osoby, ktora wydziedzczasz. Jezeli tego nie zrobisz- osoba taka ma prawo do zachowku. Dlaczego o tym pisze? Dlatego,ze bylam swiadkiem sytuacji, kiedy rodzice oraz rodzenstwo zmarlego konkubenta po jego smierci zaczelo domagac sie zachowku- mimo,ze wczesniej zyli w idealnej zgodzie i zarzekali sie,ze o nic takiego nie beda wnosic. Zycie bywa przewrotne. A poki co polskie prawo dziala na korzysc zon, a nie konkubin. Chociazby z tego wzgledu warto byc zona. Mam jeszcze pytanie do "konkubiny az po grob": piszesz,ze twoj konkubent ma ma w dokumentach wpisane, ze jestem jedyna osoba, ktorej mozna udzielac informacji w razie wypdku, jedyna, ktorej mozna oddac ciało. jedyna dziedzcze. wszystko notaralie potwierdzone. Chyba z tym bylo duzo zachodu, prawda? Naprawde nie prosciej bylo wziac slub cywilny, niz tluc sie po notariuszach i placic za to pewnie niemale pieniadze? Co chcialas w ten sposob zamanifestowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co jest złego
o przepraszam was bardzo Kobietki. Pomyliłam się tam w jednym zdaniu. Powinno być że uzyskałam tytuł PROFESORA a nie DOKTORA. To mój konkubin zrobił DOKTORAT. Wszyscy mężczyźni mówią mi że moje publiczne wystąienia na temat nowoczesnych technik oświetleniowych są niesamowicie fascynujące. Gdybym miała męża nie miałabym czasu na to. Ciągle tylko by były obiadki i pranie skarpetek. A fuuuu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Haahahaha to mnie rozbawilas. A jak uzyskalas ten tytul PROFESORA? :D Dla twojej informacji: \" tytul profesora nadawany przez Prezydenta RP osobie, która uzyskała już stopień naukowy doktora habilitowanego, ma osiągnięcia naukowe lub artystyczne znacznie przekraczające wymagania stawiane w przewodzie habilitacyjnym oraz posiada poważne osiągnięcia dydaktyczne, w tym w kształceniu kadry naukowej. Wyjątkowo może być nadany osobie ze stopniem doktora, o wybitnych osiągnięciach naukowych lub artystycznych. Tytuł naukowy profesora potocznie określany jest jako tzw. profesor belwederski (nazwa pochodzi od byłej siedziby Prezydenta RP, w której nadawano tytuły naukowe). Inne określenia dla tytułu naukowego to profesura, ale także profesor tytularny.\" Natomiast: \"Profesor zwyczajny (skrót: Prof. zw. dr hab. / z łac. professor ordinarius, z niem. ordentlicher Professor, skrót: o. Prof.) - stanowisko na uczelni przewidziane dla pracownika naukowego lub naukowo-dydaktycznego, który posiada tytuł naukowy profesora (art. 114, ust. 1 Ustawy z dnia 27 lipca 2005 roku Prawo o szkolnictwie wyższym, Dz.U. 2005, Nr 164, poz. 1365 z późn. zm.). Stanowisko profesora zwyczajnego jest ukoronowaniem kariery naukowej pracowników uczelni. Wiąże się bowiem z największym prestiżem - jest przyznawane szczególnie zasłużonym dla uczelni i wybijających się naukowo tzw. tytularnych profesorów. Profesor zwyczajny jest wyższą rangą niż profesor nadzwyczajny. Uwagi: ¹Profesor zwyczajny i profesor nadzwyczajny to stanowiska. Nie należy ich mylić z tytułem naukowym profesora.\" Dziecko kochane, jak juz chcesz klamac, to rob to przynajmniej dobrze. Poza tym co kaze ci myslec,ze mezowi trzeba gotowac obiadki i prac skarpetki? Rozumiem,ze twoj konkubent sam sobie gotuje. U nas na przyklad gotujemy na zmiane,a skarpetki pierze pralka- zarowno moje,jak i jego. Cholera,a myslalam,ze po raz pierwszy na kafe dyskutuje z ludzmi na poziomie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co jest złego
no nie chciałam się tak przechwalać. Źle mnie zrozumiałaś. Po prostu w małżeństwie nie udałby mi się do tego dojść. Mam w adopcji 2 konie i już planuję kolejną adopcję rasowego Araba. Która mężatka dokona czegoś takiego? Pytam: która??? Żadna. Mąż i rodzina to większe obowiązki. A schronisko, które sponsoruję????? To też się nie liczy? A tak przy okazji to mam PROFESORA NADZWYCZAJNEGO dzieci:-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmm cos tu nie pasuje
teraz rodzina i maz to wieksze obowiazki? a ponoc to takie same formy zwiazkow, tylko, ze jedna z tymi 'papierkiem' :O to wg Ciebie w konkubinacie nie ma obowiazkow? nie dba sie o konkubina ani o dzieci (jesli takowe sa)? konkubinat jest bardziej swobodna forma zwiazku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
średnio inteligenty człowiek zauważyłby, ze dwie ostatnie wypowiedzi nie sa moje :) stanełam w obronie autorki, przed tymi szczesliwymi mezatkami, ktore jako jedyna forme wspolistnienia dwóch ludzi uwazaja małżenstwo. poza tym zauwazyłam, ze na tym forum panuje dosc stereotypowe pojecie, ze np.: 28 lat to juz stara panna. nie moge sie nadziwic, ze w demokratycznym kraju panuja tak ograniczone poglady, przesady i wartosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"a co jest złego...w pakowaniu manatek jak miłość sie skończyła?? \" moim zdaniem w wolnym zwiazku latwiej pomylic codzienna rutyne z koncem milosci, latwiej sie rozstac nie podejmujac zadnej proby naprawy zwiazku moja przyjaciolka jest w nieformalnym zwiazku z chlopakiem, mieszkaja razem, planuja wspolna przyszlosc, ale ona by chciala slubu (nie teraz, w przyszlosci), on bron boze. Rzekomo dlatego \" ze to tylko papierek\". Ale ona pyta \"skoro to tylko papierek, to czego sie boisz?\" i duzo ma w tym pytaniu moim zdaniem racji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z tym zwrotem
to juz wieje tandeta. skoro to tylko papierek to czego tak sie boisz. a skoro to tylko papierek to co ona tak nalega

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×