Paryz jest przereklamowany .

Japończycy padają ofiarą "syndromu paryskiego" Co najmniej kilkunastu japońskich turystów rocznie pada we Francji ofiarą "syndromu paryskiego" i z tego powodu musi natychmiast wracać do swej ojczyzny. Jak tłumaczy BBC, dolegliwość występuje u Japończyków, którzy podczas pobytu w Paryżu odkrywają, że miasto nie spełnia ich oczekiwań, a paryżanie okazują się grubiańscy. Doświadczenie może okazać się tak silne, że doprowadza turystów z kraju kwitnącej wiśni do załamania psychicznego. W związku z tym japońska ambasada uruchomiła specjalną linię telefoniczną, działającą przez całą dobę. Syndrom po raz pierwszy 20 lat temu zidentyfikował japoński psychiatra Hiroaki Ota. Ofiarami syndromu padają głównie kobiety, w których wyobraźni stolica Francji to romantyczne miasto pełne kultury i sztuki. Rzeczywistość często jest dla nich koszmarem. Jedynym znanym remedium jest powrót do Japonii i niewracanie do Paryża. W tym roku z powodu tej dolegliwości musiało wrócić ze stolicy Francji do Japonii czterech Japończyków.

Dobre :) jak dla mnie Paryż nie jest przereklamowany, ale co do Francuzów to się zgadzam, gburowaci i mało sympatyczni ...

moim zdaniem Paryżewo jest mocno przereklamowane- byłam tam kilka razy, podobnie jak na południu Francji i powiem tak- to sa kpiny:o Zameczki np. nad Loarą są żenujące:o Wiadomo, ze we Francji srali pod siebie, to zamki czesto musieli zmieniać, ale to jest żenujące. A podobno całe wycieczki robią z Polski, żeby takie zameczki obejrzeć:o Ludzie... I ta słynna paryżewska katedra taka zwalista nieco... Naprawdę po tym jak zobaczyłam kościół św. Anny w Wilnie, którym zachwycali się juz od XIV wieku włoscy królowie i wielcy tego świata, a który teraz się niemalże sypie, bo nie ma pieniędzy na jego renowację- nie ten PR, myślałam, że katedra paryska mnie powali, ale się myliłam:o Nic szczególnego. No i Paryż jest straszliwie betonowy, Francuzi chamowaci, niegrzeczni, nie mówią w żadnych językach, albo udają że nie rozumieją:o Żenada...:o W jakimkolwiek kraju przychodzi się do restauracji czy baru a kelner rozmawia po angielsku, niemiecku, włosku, francusku, rosyjsku itd. A we Francji każdy udaje, że nie rozumie. Nie to nie...

Oborniki sląskie nie są przereklamowane