Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość girtvin

ludzie religijni są lepsi niż niewierzący - tak pokazują badania

Polecane posty

Gość ulkino
zdecydowany bucie wyjąłęś mi to z ust

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulkino
religia już u starożytnych była sprawą przede wszystkim publiczną. W domu można myśleć co się chce ale publicznie potwierdzamy współną wiarę, wspólną moralność, wspólne prawa ... bez tego co wspólne nie ma społeczeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adevilek
polska byla, jest i pozostanie panstwem katolickim i zaden "inny" sie temu nie sprzeciwi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parówkarz
ty ksindz to lepiej spadaj bo nie ma z ciebie europa żadnego pożytku. jesteś piąta kolumną islamu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksiondz proboszcz
hahaha :) ok, spadam smażyć się w piekle ]:->

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adevilek
parowkarz a gdzie twoja tolerancja co do odmiennych pogladow kolegi? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parówkarz
trzeba odróżnia różne poglądy od wrogiej propagandy - ksiądz uprawia propagandę wrogą Europie, chrześcijaństwu i Kościołowi. gdyby chrześcijaństwo było równie okrutne jak islam to zosatłby ukamieniowany, a tu został tylko wezwany przez mnie do zniechania uprawiania niszczycielskiej propagandy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jacy sa ludzie religijni
to wiemy, wystarczy popatrzeć na moherowe berety z o. rydzykiem na czele czy ks. Jankowskiego czy też innych księży chociazby twojego proboszcza ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksiondz proboszcz
niszczycielskiej propagandy - ???? wklej mi tu proszę chociaż kawałek mojej niszczycielskiej propagandy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adevilek
parowkarz, a ja uwazam ze on jedynie w sposob dosc ironiczny stwierdzil fakty ;) ( a mialam nie dyskutowac..)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ryffkin
o.rydzyk czy ks. Jankowski i to całe ich środowisko to archeologia Europy. Prawda jest taka, zę Europra po 2 wojnach światowych postanowiła odbyć pokutę i zaprzeczyła całemu swojemu dorobkowi, wartości wałsnej historii i tradycji, zanegowała własną tożsamość. To zrobiła być może w dobrzej wierze lewica i liberałowie. Poszliśnmy, Europejczycy, w tej samokrytyce czy wręcz samobiczowaniu za daleko. Ostatnio okazało się na dobitkę, że gdy myśmy uprawiali samokrytykę to muzułmanie uprawiali samoafirmację i treraz mamy sytucję jak w przededniu II wojny światowej. Role Zachodu gra cała Europa, a rolę Niemiec świat islamu. My jesyeśmy słabi, niepewni i zblazowani, a muzułmanie mobilizują sie propagandowo do agresji. Tak nie może być ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość parówkarz
moherowe berety to nie całe chrześcijaństwo, to grupka ogłupionych przez paru hochsztaplerów staruszków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moherowa Babcia
parówkarzu -> a kto dał ci prawo żeby ich oceniać? dla mnie jesteści wszyscy równie obłąkani. DLACZEGO WIERZYMY W BOGA? Wiara w istoty wyższe jest tak stara, jak ludzkość. Jak powstała koncepcja boskości? Czy jednakowe odczucia religijne miały wpływ na ewolucję naszych najstarszych przodków? Te pytania stawia w swojej najnowszej książce Robert Winston. W roku 1909 w Tennessee powstał Kościół Boga z Widocznymi Znakami. Założył go George Went Hensley. Pewnego razu ten były przemytnik wygłaszał płomienne kazanie przed zgromadzeniem zielonoświątkowców w Grasshopper Valley. Nagle ktoś z zebranych rzucił mu pod nogi pudło z grzechotnikami - nie wiadomo: ze złości czy ze znudzenia. Nie przerywając kazania Hensley schylił się, podniósł metrowego węża i uniósł go nad głowę. Nietknięty przez gada, nakazał zebranym iść za jego przykładem. Przytoczył słowa Chrystusa: "Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą... w imię moje... węże brać będą do rąk". Wieść o kazaniu Hensleya rozeszła się po Grasshopper Valley. Liczba poskramiaczy węży rosła. Od tamtej pory od ukąszeń zmarło 120 wyznawców Kościoła Boga z Widocznymi Znakami. Większość z nich odmawiała pomocy medycznej, zdając się na działanie sił boskich. Hensley również zmarł od ukąszenia węża w 1955 roku. Poskramiaczy węży nadal spotkać można zwłaszcza wśród małych społeczności Tennessee i Kentucky. Wyznawcy tego Kościoła wierzą, że kiedy otwierają pudła z wężami, zstępuje na nich "duch Boga". Zdarza się, że biorą w ręce naraz trzy, cztery gady. Pozwalają im wić się wokół ramion i tułowia, a sami w ekstazie wychwalają Pana. Dla wielu z nas - wierzących i niewierzących - zachowanie takie graniczy z obłędem. Rzeczywiście, religia i choroby psychiczne od dawna bywają ze sobą łączone. Szaleniec, który uważa się za Chrystusa lub twierdzi, że dostaje wiadomości od Boga, nie jest niczym nowym. Już w czasach Zygmunta Freuda łączono religię z nerwicą i niedomaganiem psychicznym. Wiele lat temu naukowcy z wydziału antropologii Uniwersytetu Minnesoty postanowili zbadać te związki. Po lupę wzięli skrajne grupy religijne, takie jak fundamentalni baptyści, zielonoświątkowcy czy poskramiacze węży z Zachodniej Wirginii. Chcieli sprawdzić, czy badani wykażą typowe cechy psychopatologiczne związane zwykle z chorobą psychiczną. Dla porównania badano także wyznawców głównych Kościołów protestanckich, wywodzących się z podobnych środowisk. Niektórzy z najgorliwszych fundamentalistów modlili się w sposób, który można nazwać ekstazą transcendentalną. U większości badanych nie było jednak oznak jakiegokolwiek schorzenia psychicznego. Po dalszej analizie naukowcy zauważyli w jednej z grup skłonność do niestabilności psychicznej. Ponieważ eksperyment został utajniony, większość ankieterów robiących wywiady z wiernymi nie miała dostępu do końcowych wyników. Jednak gdy pytano ich, która grupa wydała im się najbardziej zaburzona psychicznie, wszyscy wskazali na poskramiaczy węży. Później dane ujawniono i okazało się, że więcej przypadków chorób psychicznych zanotowano wśród przeciętnych protestantów niż wśród osób żarliwie wierzących. Psycholog z Harvardu Gordon Allport prowadził w latach 50. ubiegłego wieku badania na temat różnego rodzaju uprzedzeń i stworzył obowiązującą do dziś definicję religijności. Według Allporta są dwa typy religijności: zewnętrzna i wewnętrzna. Pierwsza definiowana jest jako religijny egocentryzm. Wierni traktują chodzenie do kościołów i synagog jako środek do celu - chcą w ten sposób coś uzyskać. W ich środowisku bywanie w świątyni jest normą, budzi szacunek, sprzyja awansowi, a więc staje się społeczną konwencją. Dla osób o religijności wewnętrznej celem jest sama religia. Ludzie ci są zwykle dużo bardziej zaangażowani. Religia staje się ich nadrzędną zasadą życiową, ważnym doświadczeniem osobistym. Badania pokazały, że tendencje do uprzedzeń częściej mają ludzie, których cechuje religijność zewnętrzna. Religijność wewnętrzna wiąże się z niższym poziomem niepokoju i stresu, brakiem poczucia winy, lepszym dostosowaniem społecznym i mniejszymi skłonnościami do depresji. Wówczas, gdy religia służy odnalezieniu się w obrębie grupy, poczucie winy i lęk są większe. Możliwe, że silna wiara w Boga, bożków, duchy i istoty nadnaturalne dawała naszym przodkom istotne korzyści. Wielu antropologów i socjologów podziela pogląd, że religia powstała z poczucia niepewności i zagubienia. Stanowiła wyjaśnienie nieszczęść i chorób - jako konsekwencji gniewu Boga. Zapewniała też, że po śmierci istnieje życie. Wszelkie rytuały dawały kojące, choć złudne poczucie, że można kontrolować to, co tak naprawdę jest całkiem poza kontrolą człowieka: pogodę, choroby, ataki drapieżników czy innych ludzi. Z drugiej strony możliwe, że koncepcja boskości nie miała zbyt wielkiego zastosowania w twardych i niespokojnych czasach prehistorycznych. Życie na sawannie to nie był piknik. Pierwsi ludzie musieli cały czas chronić się przed drapieżnikami, zdobywać pożywienie i walczyć między sobą o względy płci przeciwnej bądź pozycję w grupie. Do czego w tej codziennej gonitwie potrzebna by im była religia? Richard Dawkins, najsłynniejszy darwinista i żarliwy krytyk zorganizowanej religii zauważa, że niesie ona ze sobą więcej kosztów niż korzyści: "Zachowania religijne wśród małp dwunożnych zajmują mnóstwo czasu, pochłaniają olbrzymie środki. Do zbudowania średniowiecznej katedry potrzeba było setek ludzi i długich lat pracy. Sztuka sakralna w znacznym stopniu zmonopolizowała talenty średniowiecza i renesansu. Tysiące, może nawet miliony ludzi zmarło, często poddanych wcześniej torturom, w imię lojalności wobec danej religii. Od stuleci ludzie pobożni umierają za swych bogów, zabijają dla nich, godzą się na post, chłostę, celibat, albo milczenie w odosobnieniu". Na pierwszy rzut oka wydaje się więc, że z punktu widzenia ewolucji religia to strefa klęski. Można by sądzić, że sama wiara nie byłaby w stanie prześlizgnąć się przez sieć naturalnej selekcji. Chociaż możliwe też, że taka interpretacja słów Dawkinsa nie bierze pod uwagę korzyści, które w swej walce o przetrwanie człowiek ma dzięki religii. W książce "Katedra Darwina" David Sloan Wilson, profesor biologii i antropologii w Binghamton University mówi, że religijność powstała jako użyteczna cecha genetyczna. Sprzyjała ona scalaniu zbiorowości. Ta prospołeczna natura religii z pewnością dawała grupom myśliwsko-zbieraczym poczucie wspólnoty. W efekcie powstawała sprawniejsza maszyna przetrwania: grupa mogła skuteczniej chronić dostępu do wody, zabić antylopę czy pojmać dziewczęta z wrogich plemion. Im lepszą organizację i dyscyplinę osiągano dzięki religii, tym większe były szanse na przetrwanie, a zarazem przekazanie genów następnym pokoleniom. Tak właśnie rozumiemy selekcję naturalną. Oznacza ona, że środki przystosowawcze pomagające w przetrwaniu i reprodukcji przekazywane są poprzez geny. Biorąc dodatkowo pod uwagę wyniki badań przeprowadzonych na bliźniętach, z których wynika, że możliwe jest dziedziczenie skłonności do przekonań religijnych, czy można zaryzykować pogląd, że koncepcję boskości mamy zapisaną w genach? Choć jak dotąd nie zidentyfikowano genu religii, to istnieją takie, które mogłyby mieć wpływ na naszą osobowość i religijne skłonności. Mogą do nich należeć geny kontrolujące poziom neuroprzekaźników w mózgu. Jednym z nich jest dopamina. W ogromnym stopniu wpływa ona na nasze dobre samopoczucie. Może być także odpowiedzialna za wrażenie spokoju, które niektórzy odczuwają w trakcie doznań o charakterze duchowym. Gen receptora dopaminy (DRD4) ma u niektórych ludzi nieco odmienną niż u pozostałych, bardziej aktywną biologicznie postać. To może częściowo wyjaśniać skłonności do takich, a nie innych zachowań religijnych. Łatwo też przedstawić koncepcję, w której wiara miałaby sprzyjać przekazywaniu genów. Większa jedność i surowsze zasady moralne pociągają za sobą zwykle lepszą współpracę, a to z kolei oznacza lepsze rezultaty, na przykład podczas polowania. Więcej pożywienia to zwiększona siła, czujność i odporność na infekcje, szybszy rozwój potomstwa i jego dochodzenie do samodzielności. Ponadto członkowie spójnej grupy chętniej opiekują się sobą nawzajem, co w szczególności dotyczy chorych i rannych. Tak więc w dłuższej perspektywie wspólna religia może przynieść ewolucyjne korzyści, a mechanizm selekcji naturalnej może faworyzować te grupy, wśród których wiara jest silniejsza. Ale to jeszcze nie koniec historii. Chociaż religia może być przydatna do tworzenia i egzekwowania solidnych ram moralnych, to my sami - bez pomocy religii - z łatwością rozwijamy w sobie intuicję moralną. Psycholog Eliot Turiel zauważył, że nawet trzy-, czterolatki widzą różnicę między zasadami moralnymi (nie wolno nikogo bić) a konwencją (nie wolno rozmawiać na lekcji). Potrafią też zrozumieć, że łamanie zasad moralnych (uderzenie kogoś) jest złe, niezależnie od tego, czy nam ktoś tego zabronił, czy też nie. Z kolei naruszenie konwencji (rozmowa w czasie lekcji) jest złe tylko wówczas, gdy wcześniej zostało wyraźnie zakazane. Dzieci potrafią także jasno odróżnić wspomniane normy moralne od zasad zdrowego rozsądku. To by mogło oznaczać, że w ludzkim mózgu istnieje coś takiego, jak moduł moralności, który uaktywnia się we wczesnym dzieciństwie. Tezę tę potwierdzają do pewnego stopnia obserwacje z zakresu neurologii. W swej ostatniej książce "Umysł ludzki" stwierdziłem, że niektóre obszary mózgu stają się aktywne, gdy angażujemy się we współpracę z innymi. Obszary te związane są z odczuciem przyjemności i nagrody. Pewne obszary mózgu mogą się również uaktywniać, kiedy odczuwamy empatię i przebaczenie. Tak więc religia nie jest raczej wytworem jakiejś konkretnej części naszej konstrukcji psychologicznej. Czy jest zatem bardziej prawdopodobne, że koncepcje religijne są czymś w rodzaju produktu ubocznego powstałego w ewoluującej podświadomości po to, aby pomóc nam przetrwać? Robert Winston (26.10.2005) wiadomosci.onet.pl/1256190,240,kioskart.html Lord Robert Winston jest profesorem medycyny na Uniwersytecie Londyńskim, jednym z czołowych światowych specjalistów w dziedzinie płodności. W parlamencie brytyjskim zajmuje się sprawami nauki i techniki. W BBC regularnie prezentuje programy naukowe. Jest autorem książek oraz ponad 300 publikacji naukowych w prestiżowych pismach fachowych. Pisuje do prasy. W Polsce ukazała się jego książka pt. "Manipulacje genetyczne" - przyp. Onet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moherowa Babcia
Richard Dawkins, najsłynniejszy darwinista i żarliwy krytyk zorganizowanej religii zauważa, że niesie ona ze sobą więcej kosztów niż korzyści: "Zachowania religijne wśród małp dwunożnych zajmują mnóstwo czasu, pochłaniają olbrzymie środki. Do zbudowania średniowiecznej katedry potrzeba było setek ludzi i długich lat pracy. Sztuka sakralna w znacznym stopniu zmonopolizowała talenty średniowiecza i renesansu. Tysiące, może nawet miliony ludzi zmarło, często poddanych wcześniej torturom, w imię lojalności wobec danej religii. Od stuleci ludzie pobożni umierają za swych bogów, zabijają dla nich, godzą się na post, chłostę, celibat, albo milczenie w odosobnieniu". Na pierwszy rzut oka wydaje się więc, że z punktu widzenia ewolucji religia to strefa klęski. Można by sądzić, że sama wiara nie byłaby w stanie prześlizgnąć się przez sieć naturalnej selekcji. Chociaż możliwe też, że taka interpretacja słów Dawkinsa nie bierze pod uwagę korzyści, które w swej walce o przetrwanie człowiek ma dzięki religii. W książce "Katedra Darwina" David Sloan Wilson, profesor biologii i antropologii w Binghamton University mówi, że religijność powstała jako użyteczna cecha genetyczna. Sprzyjała ona scalaniu zbiorowości. Ta prospołeczna natura religii z pewnością dawała grupom myśliwsko-zbieraczym poczucie wspólnoty. W efekcie powstawała sprawniejsza maszyna przetrwania: grupa mogła skuteczniej chronić dostępu do wody, zabić antylopę czy pojmać dziewczęta z wrogich plemion. Im lepszą organizację i dyscyplinę osiągano dzięki religii, tym większe były szanse na przetrwanie, a zarazem przekazanie genów następnym pokoleniom. Tak właśnie rozumiemy selekcję naturalną. Oznacza ona, że środki przystosowawcze pomagające w przetrwaniu i reprodukcji przekazywane są poprzez geny. Biorąc dodatkowo pod uwagę wyniki badań przeprowadzonych na bliźniętach, z których wynika, że możliwe jest dziedziczenie skłonności do przekonań religijnych, czy można zaryzykować pogląd, że koncepcję boskości mamy zapisaną w genach? Choć jak dotąd nie zidentyfikowano genu religii, to istnieją takie, które mogłyby mieć wpływ na naszą osobowość i religijne skłonności. Mogą do nich należeć geny kontrolujące poziom neuroprzekaźników w mózgu. Jednym z nich jest dopamina. W ogromnym stopniu wpływa ona na nasze dobre samopoczucie. Może być także odpowiedzialna za wrażenie spokoju, które niektórzy odczuwają w trakcie doznań o charakterze duchowym. Gen receptora dopaminy (DRD4) ma u niektórych ludzi nieco odmienną niż u pozostałych, bardziej aktywną biologicznie postać. To może częściowo wyjaśniać skłonności do takich, a nie innych zachowań religijnych. Łatwo też przedstawić koncepcję, w której wiara miałaby sprzyjać przekazywaniu genów. Większa jedność i surowsze zasady moralne pociągają za sobą zwykle lepszą współpracę, a to z kolei oznacza lepsze rezultaty, na przykład podczas polowania. Więcej pożywienia to zwiększona siła, czujność i odporność na infekcje, szybszy rozwój potomstwa i jego dochodzenie do samodzielności. Ponadto członkowie spójnej grupy chętniej opiekują się sobą nawzajem, co w szczególności dotyczy chorych i rannych. Tak więc w dłuższej perspektywie wspólna religia może przynieść ewolucyjne korzyści, a mechanizm selekcji naturalnej może faworyzować te grupy, wśród których wiara jest silniejsza. Ale to jeszcze nie koniec historii. Chociaż religia może być przydatna do tworzenia i egzekwowania solidnych ram moralnych, to my sami - bez pomocy religii - z łatwością rozwijamy w sobie intuicję moralną. Psycholog Eliot Turiel zauważył, że nawet trzy-, czterolatki widzą różnicę między zasadami moralnymi (nie wolno nikogo bić) a konwencją (nie wolno rozmawiać na lekcji). Potrafią też zrozumieć, że łamanie zasad moralnych (uderzenie kogoś) jest złe, niezależnie od tego, czy nam ktoś tego zabronił, czy też nie. Z kolei naruszenie konwencji (rozmowa w czasie lekcji) jest złe tylko wówczas, gdy wcześniej zostało wyraźnie zakazane. Dzieci potrafią także jasno odróżnić wspomniane normy moralne od zasad zdrowego rozsądku. To by mogło oznaczać, że w ludzkim mózgu istnieje coś takiego, jak moduł moralności, który uaktywnia się we wczesnym dzieciństwie. Tezę tę potwierdzają do pewnego stopnia obserwacje z zakresu neurologii. W swej ostatniej książce "Umysł ludzki" stwierdziłem, że niektóre obszary mózgu stają się aktywne, gdy angażujemy się we współpracę z innymi. Obszary te związane są z odczuciem przyjemności i nagrody. Pewne obszary mózgu mogą się również uaktywniać, kiedy odczuwamy empatię i przebaczenie. Tak więc religia nie jest raczej wytworem jakiejś konkretnej części naszej konstrukcji psychologicznej. Czy jest zatem bardziej prawdopodobne, że koncepcje religijne są czymś w rodzaju produktu ubocznego powstałego w ewoluującej podświadomości po to, aby pomóc nam przetrwać? Robert Winston (26.10.2005) wiadomosci.onet.pl/1256190,240,kioskart.html Lord Robert Winston jest profesorem medycyny na Uniwersytecie Londyńskim, jednym z czołowych światowych specjalistów w dziedzinie płodności. W parlamencie brytyjskim zajmuje się sprawami nauki i techniki. W BBC regularnie prezentuje programy naukowe. Jest autorem książek oraz ponad 300 publikacji naukowych w prestiżowych pismach fachowych. Pisuje do prasy. W Polsce ukazała się jego książka pt. "Manipulacje genetyczne" - przyp. Onet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moherowa Babcia
Są napewno jeszcze aktualniejsze atrykuły, ostatnio był jakiś w newsweeku, ale nie chce mi się szukać... Dobranoc. Zmykam do swojej złej, nieprzyzwoitej, pełej przedziwnych dewiacji rzeczywistości. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulkino
Moherowa babciu, Dawkins za te bzdury, które wypisywał o religii został dawno wyśmiany więc powoływanie się na tego lewicującego idiotę nie ma sensu. To epigon urodzonych wrogów Pana Boga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rwący rycho
po to jest religia by ludzie byli lepsi i bardziej skłonni do poświęcej na rzecz innych więc wyniki badań mnie nie zaskakują. W ogóle gdyby nie religia nie powstały by społeczności większe niż ród. Teraz często zapominamy ile zawdzięczamy religii w ogóle jeśłi idzie o rozwój człowieczeństwa, a w Europie chrześcijaństwo zbudowało w Średniowieczu solidne fundamenty pod przyszły rozwój Europy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość padalczyn
religia jest cool choć od czasu do czasu wymaga naprawy ... Teraz mamy okres papieży wielkich odnowicieli jak Jan XXIII, Jan Paweł II, Benedykt XVI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmm....hmmm..
taaaa kościół i nędzarze.. Oglądam właśnie tych nędzarzy jeżdżących "nędznymi" samochodami..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szatanos
tu ludzie jakoś nie kumają, że Kosciół to nie tylko hierarchowie, że to nie tylko rydzyk i jankowski ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kapuścik piotr
no i wyszło szydło z worka - kolejne lewicowe kłamstwo zostało zdemaskowane. Tearz wiemy, że wiara rzeczywiście czyni człowieka lepszym, oczywiście statystycznie bo indywidualnie różnie może być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stratosferos
wierzący górą !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakie bzdury:P.Ja czytałem że ateiści są lepsi:P.Do tego podejrzewam że badanie przeprowadzali republikanie:P.Do tego stwierdzam że ja bym wolał ateistkę:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żewonija
też uważam, ze ludzie religijni są lepsi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żewonija
ale za to zdradzą z kolegą, sąsiadem i przełozonym ! Tudziez z listonoszem, hydraulikiem i mleczarzem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość np Czesi i Francuzi
są w wiekszosci niewierzacy , w kazdym razie nie ma porownania do Polakow - i co? Więcej tam przestepstw? Mniej bezpiecznie? Brudniej? Mniej kulturalnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żewonija
czesi a szczególnie francuzi są przede wszystkim bardziej zamozni. Poza tym są to narody degeneratów, a takie narody trwają dopóki nie napotkają problemów. W przeciwnym przypadku rozpieprzają się. na przykład francuzom nie chaciało sie pracować ani rozmnażać więc spropwadzili sobie arabów. Teeraz rozmanżają się arabki a arabowie czekają tylko jakby im dokopać, a najlepiej zniewolić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kajko i kokosz
ja tam jakos nie ufam tym, co im religia zezarla mozg :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×