Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość S M U T N A

ROZWÓD???

Polecane posty

Gość S M U T N A

witam. chcialabym sie podzielic z wami moim problemem,moze zle robie ze tu pisze ale nie wiem juz co robic,poza tym nie mam nic do stracenia. mam24 lata,3 letnia coreczke i meza z ktorym jestem od prawie 4 lat po slubie(w sumie 7 lat znajomosci).pochodzimy z jednego miasta,tam tez sie poznalismy,po slubie przeprowadzilismy sie do innego miasta ze wzgledu na prace,wynajmujemy mieszkanie. nie mielismy nigdy wiekszych problemow,upragnione dziecko,udane zycie sexualne,zawsze sie jakos dogadywalismy,mamy podobne charaktery,gusta,temperamenty. ale cos zaczelo sie psuc...nie mozemy dojsc do porozumienia,ciagle sie klocimy,nie rozmawiamy ze soba nawet przez kilka dni,wiecznie sie o cos obwiniamy,nawet o glupoty,nie mozemy isc na kompromis bo oboje mamy wybuchowe,klotliwe charaktery wiec szyby leca... wiem ze on nadal mnie kocha a to dlatego ze jestem dobra zona i kochajaca matka i on dobrze o tym wie.klocimy sie dlatego ze glownie to jego wina bo wogole nie pomaga mi w obowiazkach domowych,przy dziecku,traktuje dom jak hotel a mnie chcialby miec tylko do sexu i uslugiwania,jak niewolnica,i jeszcze zebym sie nic nie odzywala tylko robila co on kaze.kiedy ja protestuje wtedy wlasnie sie klocimy.kiedy ja mowie mu swoje racje i wytykam mu bledy i to co mi sie nie podoba i chciala bym zmienic,on nie potrafi nawet odbic pileczki i wymienic moich wad a to dlatego ze mu odpowiada to jaka jestem i co robie.dla niego liczy sie tylko praca,zarcie,tv i spanie.przychodzi do domu i odrazu sieda na fotelu,ja podaje obiad i po chwili jego juz nie ma bo spi,wszystko jest na mojej glowie,o wszystko ja musze zadbac,pranie,gotowanie,sprzatanie,rachunki,dziecko i inne sprawy mniej lub bardziej wazne.kiedy on choruje poprostu kladzie si do lozka i idzie na chorobowe ale kiedy ja jestem chora musze zapierdzielac w domu i w pracy i zrobic wszystko przy dziecku bo jego to nie interesuje.pije prawie zawsze w weekendy wiec o wspolnych wyjsciach chociaz w tych dniach nie ma mowy bo on ma kaca i spi do poludnia.nie mowiac juz o tym ze od ok 2 mscy nie uprawiamy sexu z mojej inicjatywy a to dlatego ze po kolejnej awanturze poprostu nie moge sie zmuscic.ostatnio upil sie i wykszyczal naszemu znajomemu zeby nigdy nie dopuscil do tego zeby jego zona zarabiala wiecej od niego bo bedzie skonczony(tak jest w naszym przypadku,to ja zarabiam 3 razy wiecej niz on),ciagle mi to wypomina ze mam wiecej kasy niz ona,a mi to wogole nie przeszkadza nawet nie daje mu tego odczuc i nie wywyzszam sie,poprostu ciesze sie ze mamy wiecej pieniedzy.pozniej wykszyczal ze nie jestem juz jego zona,zebym wogole zeszla mu z oczu i ze chce sie rozwiesc.mowil ze jestem nienormalna,chora i ze (mam na srane we lbie i nie wymieszane)...fajnie nie??ja przez ten caly czas milczalam bo wiedzialam ze jak sie odezwe to bedzie jeszcze gozej.na drugi dzien klekal przede mna i przepraszal...ale tego co powiedzial juz sie nie odwroci,nie mog ise pozbierac po tym co uslyszalam,chce ale nie moge,ciagle rycze i walcze z tym.chce zeby bylo lepiej ale za duzo zostalo powiedziane i za bardzo mnie tym zranil,moze faktycznie bylo by dobrze sie rozwiesc.wiem ze on tego nie chce,ja ciagle sie zastanawiam,tez nie chce ale moze to by bylo najleprze rozwiazanie.pomozcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
czy naprawde zadna z was nie jest w podobnej sytuacji??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
niestety ale nie ma juz tego tematu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to może tak
otworz nowe okno i wtedy przekopiuj linka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm kochanie ja nie jestem w takiej sytuacji i mam nadzieję, że nigdy nie będę! A u Was skoro rozmowy nie pomagają to może warto pomyśleć o czymś radykalnym?Nie mówię od razu o rozwodzie!Ale jest przecież separacja!Tylko to Ty musisz podjąć decyzję!My możemy Ci tu radzić i mówić co my byśmy w takiej sytuacji zrobiły!Ja nie mogłabym być z takim facetem!On Cię niszczy psychicznie!I jeszcze Wasze dzieciątko na to patrzy :( To nie jest dla maleństwa dobry przykład :( Życzę Ci wszystkiego najlepszego i podjęcia jak najlepszej decyzji!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja w takiej sytauacji nie byłem ale moja dziewczyna była w podobnej. Efekt tego że została z mężem był taki że alkocholu było coraz więcej w końcu nie tylko w weekendy, później doszło popychanie, jeszcze później bicie. Po pierwszym razie kiedy uderzył ją tak że się przewróciła spakowała się i wyprowadziła do mamy. Teraz jesteśmy razem już od paru miesięcy, najprawdopodobniej w tym roku przyjdzie na świat nasze dziecko i zamieszkamy razem. I w domu na pewno będę robił mniej niż ona ale to nie znaczy że nic ( po prostu ona ma za dobry charakter). Smutna... mam nadzieję że Ci się ułoży z mężem ale ponieważ nie wierzę w to że ludzie się zmieniają zastanów się poważnie czy chcesz w tym trwać bo z moich obserwacji wynika że takie rzeczy nie zmieniają się na lepsze tylko raczej na gorsze...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryśkam
ile on zarabia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tytuł topiku
Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kryśkam
czemu on zarabia mniej? Wiesz, mam wrazenie, ze on odreagowuje na Tobie swoj zal i frustracje....dlugo to trwa? Nie moze on zmienic pracy jak mu tak nie pasuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak się wychodzi
za mąż w wieku 20 lat za równie młodego człowieka, to tak niestety jest. a dziecko w wieku 21??????szok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak się wychodzi
nie zdziw sie jak ci powie któregoś dnia, że nie ma nic z życia i chce się bawić......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
dzieki za wasze wypowiedzi.caly czas sie nad tym zastanawiam czy odejsc,ale nie potrafie postawic pierwszego kroku,boje sie strasznie,caly swiat przewroci sie do gory nogami,najgorsze jest w tym wszystkim ze dziecko ucierpi najbardziej.on jest dla corki dobry,ona go kocha,nie chce byc tym kims kto to rozwali.ale ja juz nie chce zyc tak dalej,jestem za mloda na to zeby tkwic w tak chorym zwiazku i tak ja mowicie nie wiadomo czy zmieni sie to na leprze,juz widze ze on sie stara,naprawil nawet fotel wczoraj o ktory tez sie poklocilismy ze stoi juz 2 msce popsuty.ale wiem ze te jego starania so tylko na troche i za chwile i tak wyjdzie z niego potwor i jak zwykle to ja bede psychicznie chora bo o wszystko sie czepiam a ja poprostu chce miec meza na ktorym moge polegac a nie odwrotnie ze to ja jestem glowa rodziny.chce sie czasem poczuc jak mala,nieporadna kobietka a nie facet z jajami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
wlasnie o to chodzi ze nie pobralismy sie ze wzgledu na dziecko bo i tak mielismy to zrobic a dziecko to tylko przyspieszylo o kilka miesiecy,bylismy na tyle dojzali ze tego chcielismy,wyszalelismy sie razem i to byla wspolna decyzja wiec nie ma mowy tu o jakims szczeniackim slubie z wpady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
nie jestesmy zgoszknialym malzenstwem,umiemy sie bawic razem,szalec,nie brakuje nam tego to nie o to tu chodzi,jego do tego nie ciagnie,mnie tez nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak się wychodzi
no właśnie jest, bo nie zawsze wpadka decyduje...wybacz...ale w wieku 21 lat przewaznie ma sie wyidealizowane zdanie o zyciu, związku, partnerze, tym bardziej, że pewnie był twoim pierwszym chłopakiem.... nie chodzi o wpadkę, ale o wiek.... studia, stypendia, wyjazdy, praca i dopiero jak sie uzbiera pewien zasob doswiadczen zyciowych...to jest czas.... a tak masz meza, który nie rozumie na czym polega malzenstwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm.. a moze zwyczajnie trzeba go poprosić o to,żeby coś zrobił. Nic nie piszesz, że go o coś prosisz, tylko że jak już masz dosć to krzyczysz. Może wystarczyłoby zwyvczajnie powiedzieć, kochanie jestem taka zmęczona, czy możesz pozmywać? Padam z nóg.. Jak by zareagował?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
on nie jest moim pierwszym facetem,jestesmy wyksztalceni,po studiach,mamy oboje prace,dobrze zarabiamy,nie nazekamy...ale moze masz racje,on nie dorosl do malzenstwa,ja tak.on zyl zawsze i zyje lightowo,co bedzie to bedzie,ja zawsze zestresowana,zabiegana,dazaca do doskonalosci perfekcjonistka,wzorowa matka i zona.on zyjacy bezstresowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
wieczorynka...jak by zareagowal?...ja tez jestem zmaczony,dopiero wrocilem z pracy,zrobie to pozniej. juz nie raz go o cos prosilam,on zawsze mowi"zaraz","pozniej","potem" i to "pozneij" zmienia sie w dwa dni jesli chodzi o mycie naczyc...wiec i tak pozniej ja musze to zrobic.a jesli chodzi i inne obowiazki jakie do mezczyzny naleza to "pozniej" przeksztalca sie w miesiace.dlatego teraz juz nawet nie prosze tylko robie sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm.. to faktycznie nieciekawie. Ale jeślibyś zostawiła górę naczyń i nie zmywała 3 dni i nie robiła sniadania? Czy to już zbyt radykalne podejście do sprawy? Myslę, że on nigdy nic nie robił. Tak się przyzwyczaił, że prace domowe to Twoja \"działka\" i już. Do pewnego czsu dawałaś radę, a teraz się buntujesz i może go to dziwi, że skoro zawsze wszystko robiłaś to dlaczego teraz nagle nie.. Jaki masz pomysł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
wieczorynka...dokladnie tak jak piszesz.od poczotku naszej znajomosci to ja wszystko robilam choc on nie byl do tego przyzwyczajony bo stracil matke 2 lata przed naszym poznaniem wiec umial sobie ugotowac,uprac itd.wiem ze to moja wina ze go do tego przyzwyczailam ale ilez mozna?juz probowalam wszystkiego,gora naczyn przez kilka dni,nie gotowalam,nie pralam,nie sprzatalam ale to byla kwesiia kilku dni bo nie wytrzymywalam,pekalam i bralam sie za robote.jemu to nie przeszkadza ze jest brudno,nie obchodzi go to.jak by gowno lezalo no srodku pokoju nawet by go nie zauwazyl,przeszedl by obok.nigdy go nie zmuszalam do sprzatania bo wiem ze zrobie to lepiej wiec sobie dalam spokuj ale zawsze chodzilo mi o "meskie" obowiazki ktorych tez nie robi.jak nie ugotowalam to zjadl poza domem albo sam to zrobil bo potrafi,wiec ta metoda sie tu nie sprawdza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o mnie to uważam, że rozwód jest decyzją naprawdę ostateczną i powienien być rozważany w momencie kiedy faktycznie nic już nie da się zrobić. Może na początek powiedz mężowi o tym, że bardzo chciałabyś z nim poważnie porozmawiać nie dziś, nie jutro a w sobotę (właśnie wtedy kiedy zazwyczaj jest pijany) zobaczysz jak zareguje. Powiedz, że oczywiście w tym dniu nie może być po kielichu czy browarku, bo wówczas ta rozmowa nie będzie miała miejsca ani wówczas ani nigdy-zaznacz, że bardzo ci na niej zależy! (wyznacz godzinę) W tym dniu przygotuj dobrą kolacyjkę, ładnie się ubierz i czekaj... Jeśli przyjmie twoją informację do wiadomości i będzie w domu trzeźwy weź głęboki oddech i opowiedz spokojnie o tym co czujesz...Pamiętaj, że zasada w prawidłowej komunikacji to mówienie o tym, co nam się konkretnie nie podoba a nie zwalanie winy na całą osobę - mów o swoich emocjach np. \"bardzo zabolało mnie to, jak nazwałeś moją osobę\" / a nie ... \"kim ty jesteś, aby mówić do mnie w taki sposób\" / rozumiesz różnicę? Nie denerwuj się, by nie powiedzieć czegoś, co wywoła ponowny gniew, krzyk idt. Rozmawiaj o wszystkim...o uczuciach, szacunku do ciebie, podziale obowiązków, o tym, co cię boli, czego nie lubisz. Pozwól także wygadać się swojemu mężowi, wysłuchaj...na koniec podejmijcie jakieś decyzje, aby było wam lepiej, bo w przeciwnym razie faktycznie będziecie musieli się rozstać (powiedz mu o tym) Jeśli ta rozmowa nie przyniesie żadnych korzyści, jeśli spowoduje kolejną kłótnie, albo jeżeli wogóle nie potraktuje jej poważnie i znowu przyjdzie podchmielony to przemyśl decyzję związaną nie tyle z rozwodem ale wyprowadzką od niego (zalezy czyje jest to mieszkanie) Ewentualnie drugiego dnia spakuj jego rzeczy. Czasami męzczyźni potrzebują takiego kubła zimnej wody na głowe, by przemyśleć niektóre rzeczy, wartości. Jeśli zrozumie kogo traci albo \"otrzeźwieje\" i się zmieni albo pozostanie sobą. Boję się jednak, że gdy nic z tym nie zrobisz za kilka lat gdy \"zupa będzie za słona\" oberwiesz od niego, usłyszysz kilka słówek typu \"ty ku...wo\" \"dziwko\" \"szmato\" itd. Nie pozwól na to!!! Nie pozwól obrażać siebie!!! Nie bądź dla niego służącą!!! Miej szacunek i godność dla samej siebie!!! Powodzenia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
dzieki wielkie. obawiam sie jednak ze to pomoze ale tylko na moment,juz nie raz tak robilismy,winko,kolacja,rozmowa i sex a pozniej wszystko wracalo do nienormalniej normy.o to chodzi ze my nie umiemy ze soba rozmawiac,jesli ja chce wszystko wyjasnic i zaczac wszystko od nowa to konczy sie klotnia,wytykaniem wszystkiego,ja mam 1000 slow do powiedzenia co mi sie w nim nie podoba a on tylko przytakuje albo kreci glowa bo nie ma zadnych argumentow.czesto wtedy pytam sie go czy i on ma do mnie jakis zal i pretensie to sie zmienie to on mowi ze nie,ze mu sie wszystko podoba(dziwne zeby nie skoro ma przy sobie darmowa sluzbe)i mowi ze to tylko ja sie czepiam,to dlaczego tego nie zmieni? zebym sie wrescie nie miala czego czepic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
skoro nie potrafimy sie juz dogadac sami to moze isc do terapeuty malzenskiego? ale nie wiem czy on bedzie chcial.bo jesli to nie pomoze to zostaje tylko rozwod choc tego nie chce ale z drugiej strony nie chce tez tak dluzej zyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna ja mam identyko sytuacje, wszystko co opisujesz u mnie jest tak samo, jestem w pracy jestem szesliwa.....wracam do domu widze jego ryj jestem smutna:( mam go dosyc jak narazie to olewam go i mam go gdzieś,poprostu on nic nie robi, nie bede opisywac bo nie musze, moj jest chyba blizniakiem twojego:) wlasnie wybieram sie do prawnika nie dlugo i olewam tego smiecia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem facetem i może dlatego Cie nie rozumiem. Ja nie umiałbym zyć w takim związku. Przez rok byłem z kobietą gdzie moje życie wyglądało dokładnie tak samo jak Twoje. Praktycznie ja wszystko robiłem w domu i jeszcze było źle. teraz jestem z kimś gdzie praktycznie jest na odwrót. Moja obecna partnerka praktycznie nie pozwala mi nic zrobić w domu. Ale już rozmawiałem z nią o tym. Po prostu znam siebie i wiem że jak tak będzie cały czas to się przyzwyczaje i (oby nie) ale byc może zamienie w kogoś takiego jak Twój mąż. Ale ona już obiecała że się zmieni i nie będzie wyjmować mi miotły z reki jak będę chciał pozamiatać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po studiach a takie błędy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz w domu zakompleksionego ,leniwego tchörzliwego smiecia i(skoro mu przeszkadza ze zarabiasz wiecej czemu cos z tym nie zrobi?,czemu nie poszuka innej pracy? Bo jest smierdzacym leniem.Chcialby miec zone potulna,uslugujaca i wdzieczna,A tu niestety...Zaczyna sie od wyzwisk a skonczy na biciu??? Dziewczyno!!!! nie licz na to ze sie polepszy.Mysl jak sobie pomöc,zadbaj o mieszkanie o srodki do zycia i kopnij H**a w dupe bo to juz lepiej nie bedzie.Nie lödz sie.Nie mysl ze jestem jakas zwolenniczka rozwodöw ale po tym co napisalas tylko taka odpowiedz mi sie nasöwa,a poza tym jestem od Ciebie troche starsza i troche sie w zyciu napatrzylam na kolezanki,znajomych,jak juz Cie tak wyzywa to juz nie ma szacunku i miec juz nie bedzie.Boli go to ze nie jest dla Ciebie jakims wielkim autorytetem(kwestia zarobköw),i nie umie sobie z tym dac rady i dlatego pije a jak pije co tydzien to juz alkoholik.A poza tym dziecko bardziej cierpi zyjac w rodzinie patologicznej niz zyje w swietym spokoju a tate widuje raz na jakis czas-wcale nie musi byc rzadko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S M U T N A
wielkie dzieki za wasze wypowiedzi.wlasnie znowu sie poklocilismy,zawsze o to samo,ty jestes taki a ty taka,ty robisz to a ty to itd...chce mi sie wyc,jutro chce z nim pogadac o rozwodzie bo trzeba dojsc do jakiegos porozumienia bo ja juz tak dluzej nie wytrzymam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×