Czy ktoś mnie pocieszy?

Pewnie prawie każda z was ma jakiegoś swojego, nieosiągalnego idola. Mój jest łyżwiarzem. Moim wielkim, naprawde wielkim marzenie było zobaczenie go na żywo. Okazja spadła jak z nieba-mistrzostwa europy w Warszawie. Przez cały rok czekałam, aż spełni sie moje marzenie, wreszcie kupiłam bilety, zarezerwowałam hotel. Dziś dowiedziałam się, że on-właśnie on- nie przyjedzie. Moje życie jest pełne takich rozczarowań. Chciałam się wyżalić właśnie wam. Dziękuję za uwagę.

" lyżwiarz" to oczywiscie ksywka mego idolas bo tak sie slizgal w sledztwie o udzial w gwalcie zbiorowym na zwierzynie plowej. a mieli go przywiezdz by garowal w Warszawie ale niestesty wywiezli go do Sztumu. a ja na bilet nie mam bo moj aktualny misio mi nie da gdyz to by 15 alpag mu przepadlo. co poczac?

co ty mnie mozesz obchodzic mendo społeczna

świnie jesteście, naprawdę..

a mendą to jesteś ty i w ogóle się nie liczysz..

przecięta------>czym sie pochlastałaś? mendy to ty masz we wlosach:D

przecięta, ja nie musze sie liczyć, bo nie mam rozdwojenia jaźni, w przeciwieństwied o ciebie:D

hahaha, ciekawa teoria, może w twoim przypadku rozdwojenie jaźni sprawiłoby, że zaczniesz sie liczyć..