Gość ula1963 Napisano Kwiecień 18, 2009 kaju co u ciebie napisz kochana dawno nic nie napisałaś odezwij sie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Hayah Napisano Kwiecień 18, 2009 widocznie trzeba bylo. Nie jestem z tego dumna, przykro mi ze dotarlo do mnie tak pozno, ale przeciez dobrze ze w ogole dotarlo. Nie chcialam nikogo obrazic ani urazic. Bardzo mi od tego daleko. Staralam sie tylko powiedziec byscie nie tracili nadziei, nawet jesli lekarze ja Wam zabiora. Bo i oni moga sie mylic. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pietia Napisano Kwiecień 19, 2009 Heyah ojciec, 60 lat, miał operację pod koniec stycznia, po operacji w szpitalu spędził tydzień, najgorsze były pierwsze dwa tygodnie wszystko go strasznie bolało, przepisano mu leki przeciwbólowe, nasenne i zastrzyki przeciwzakrzepowe, które można robić samemu, po dwóch tygodniach po zdjęciu szwów poczuł się znacznie lepiej, nadal miał kłopoty ze snem, mógł leżeć tylko na jednym boku, ale ból powoli mijał, w moim przypadku moja mama siedziała z ojcem przez pierwsze dwa tygodnie, a potem ojciec dawał sobie już radę sam. Od samego początku osoba po operacji nie powinna ciągle leżeć, ale powinna starać się normalnie funkcjonować, dużo się ruszać i chodzić, gdyż płuca lepiej goją się na chodząco. Wiem, że u niektórych osób ogólne samopoczucie przez pierwsze miesiące nie jest najlepsze, ale najważniejsze jest w tym wszystkim wsparcie i obecność najbliższych. U niektórych pacjentów wskazana jest specjalistyczna rehabilitacja, natomiast mój ojciec sam wykonuje ćwiczenia, które pokazano mu w szpitalu i czuje się coraz lepiej. Czasami coś go zaboli, ale to normalne po tak poważnym zabiegu. Trzymaj się i powodzenia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mała35 Napisano Kwiecień 20, 2009 pietia U mojego taty również wykryto raka płaskonabłonkowego bez przerzutów w październiku(ma 61 lat).Jest po dwóch cyklach chemioterapii(guz się zmniejszył).Nastepnie miał robione w Gliwicach dwie brachyterapie.Po tym zalecono aż 32 naświetlania.Minęło 4-tygodnie od naświetlań,jutro jedzie na kontrolny tomograf i będzie miał robione reszte badań.Ma lepsze i słabsze dni(ale po takim maratonie to chyba normalne).Jestem z niego bardzo dumna,jest bardzo dzielny.Nie daje po sobie poznać że go osłabiła ta kuracja.Jesteśmy wszyscy dobrej myśli.Teraz będą najważniejsze wyniki.Napisz jak czuje się Twój tata.Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mała35 Napisano Kwiecień 20, 2009 Po moim tacie generalnie nie widać choroby,ktoś kto nie wie że choruje w życiu by nie pomyślał że jest po tak poważnym leczeniu.Bardzo źle wyglądał w zeszłym roku w wakacje przed postawieniem diagnozy.Teraz wrócił do swojej wagi.Trzeba być dobrej myśli.Musimy być silni i wspierać ich mocno żeby wiedzieli że są nam bardzo potrzebni i że nie moga się poddać chorobie-pozdrawiam!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pietia Napisano Kwiecień 20, 2009 Mała 35 czemu twojemu ojcu nie zaproponowano operacji skoro nie miał żadnych przerzutów. Mój ojciec po operacji czuje się bardzo dobrze i wrócił do dawnej formy. Mam nadzieję, że wyniki twojego ojca będą pomyślne. Trzymam kciuki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Kwiecień 21, 2009 Dla mojego taty juz nie ma ratunku.Lekarze juz zrobili wszystko co mogli.Wczoraj tatko wrocił ze szpitala.Nie dostał tej chemii.Lekarka powiedziała,że wątroba taty jest w krytycznym stanie.Tata tego nie wie.Boze chce mi się wyc.Tak mi strasznie taty żal.Nie możemy taty pomóc. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
mała 35 0 Napisano Kwiecień 21, 2009 pietia Kiedy trafił do szpitala to po pierwszym tomografie wyszły mu stany zapalne w śródpiersiu.Dlatego zamiast operacji miał robioną tą brachoterapię(dostawali mu się do tego guza przez przełyk) po której się wszystko cofnęło.Teraz mam nadzieję żę te wszyskie naświetlania uporały się z tym guzem.Musimy się uzbroić w cierpliwość i poczekać na wyniki.Cieszę się że Twój tata czuję się dobrze.Chyba mają oby dwoje szczęście (o ile można pisać przy takiej chorobie o szczęściu)że trafili na taki rodzaj raka.Pozdrawiam serdecznie:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
mała 35 0 Napisano Kwiecień 21, 2009 pietia ,Z tego co się zorientowałam to jesteś z nad morza.Dzieli nas spory kawałek Polski.Ja jestem z Dąbrowy Górniczej.Mój tata miał robioną brachoterapię i radioterapię w Gliwicach. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
mała 35 0 Napisano Kwiecień 21, 2009 Hayah Nie widzę nic złego w tym co napisałaś i żebyś musiała przepraszać za to co czujesz.Ja myślę że w takich ciężkich chwilach człowiekowi jest się łatwiej otworzyć i napisać swoje myśli(lżej się robi na sercuchu).Też wierzę w cuda i nie widzę w tym nic złego.Pozdrawiam i trzymam kciuki za operację Twojego taty! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość anet22k Napisano Kwiecień 21, 2009 Gabi , mam identyczną sytuację , tata dostał raz chemię ale uszkodziła mu nerki i ju z więcej mu nie podali, naświetlania też nic nie pomogły, tylko osłabiły tatę, odesłali go do domu i powiedzieli nam że już nic nie da się zrobić, wszyscy jesteśmy załamani, tak bardzo go kochamy , tata tak bardzo chce żyć, to jest jakiś koszmar, boję się każdego dnia, z każym dniem tata słabnie bardziej, tak bym chciała żeby był z nami jak najdłuzej, rozumiem Cię i wiem co czujesz , życzę Ci dużo sił , napisz jak długo Twój tata choruje? my dowiedzieliśmy się we wrześniu. Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Kwiecień 21, 2009 ANET22K my dowiedzieliśmy sie w listopadzie,ze tata ma raka.Rozne dolegliwosci mial juz od dawna tylko nie chciał iśc do lekarza.Gdy poszedł we wrzesniu zeszłego roku to lekarz tate leczył na serce,bo tata miał duszności,bolało go w klatce piersiowej i lewa reka.Pierwsza chemia i jedyna oraz naswietlania pomogły tacie na płuca,ale na watrobe nie.Mielismy nadzieje,ze ta druga chemia jedniodniowa,ktora tata mial dostac w czwartek mu pomoze,ale niestety nie dostał jej.Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Kwiecień 21, 2009 Kochane, czytając Wasze wypowiedzi, wszystkie wspomnienia wracają...tatuś odszedł w listopadzie, zaledwie poł roku po zdiagnozowaniu. Bądźcie przy swoich bliskich, ja trochę uciekałam od tego, nie wierzyłam, ze choroba mi tatusia zabierze...o raku płuc wyczytałam wszystko, wiedziałam, że zaledwie kilka procent chorych przeżywa 5 lat, a ja głupia pewna byłam, że tato właśnie do tej nielicznej grupy należy...pomyliłam się cholernie:/ Gdybym wiedziała, że dzisiaj po raz ostatni zobaczę cię śpiącego, objęłabym cię mocno i modliłabym się do Pana, by pozwolił mi być twoim aniołem stróżem. Gdybym wiedziała, że są to ostatnie minuty; kiedy cię widzę, powiedziałabym "kocham cię", a nie zakładałabym głupio, że przecież o tym wiesz. To co Was czeka będzie bardzo trudne, nie będę ukrywać musicie mieć wiele sił. Dla mnie ta przegrana walka, ta bezsensowna śmierć i bezsilność, patrzenie, jak z każdym dniem ubywa sił, oddech staje się płytszy, to największa porażka życia :(:(:( większej nie będzie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dora21 Napisano Kwiecień 21, 2009 dawno mnie tu nie było mój tatuś czuje się coraz gorzej jest bardzo słaby po tym naświetlaniu dziś stracił z nami kontakt na prawie 5 godzin cały czas chudnie niema apetytu i jest bardzo nerwowy w maju ma dostać pierwszą chemie paliatywną strasznie się tego boje skoro po naświetlaniu jest tak źle to co będzie po chemii trzymam za was kciuki trzymajcie się Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ewerolka Napisano Kwiecień 22, 2009 Mój tata był z nami tylko miesiąc po zdiagnozowaniu :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
hamster 0 Napisano Kwiecień 23, 2009 Na innych forach doczytales sie ze raka powoduje brak witaminy B17 i spanie przez dluzszy czas na zylach wodnych. Zalecam wejsc do wyszukiwarki np. google i wpisac: witamina.B17. Wszystkim cierpiacym na ta chorobe zycze rychlego i pelnego powrotu do zdrowia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość misio1 Napisano Kwiecień 24, 2009 witam wszystkich mój tata właśnie odebrał wyniki PET i na szczęście w nieszczęściu nie ma żadnych przeżutów teraz czeka na przyjęcie do szpitala termin ma na 8 maja i pewnie będą mu usuwać płuco . Tylko dlaczego wszystko musi dziać się tak wolno . Pozdrawiam wszystkich gorąco , trzymajcie się Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Hayah Napisano Kwiecień 24, 2009 Pietia dziekuje, ze mi opisales czego mam sie spodziewac. Tata jest juz po operacji. Wszystko sie udalo. Boli Go bardzo ale z kazdym dniem lepiej sie czuje. Jak wyjdzie ze szpitala to bede na Niego czekac w domku. Mala 35 i Tobie dziekuje :). Misio 1 jestesmy ze Slupska nasz lekarz dal nam skierowanie do Gdanska. Trafilismy na jak mi sie zdaje samego ordynatora dr. Rzymana. Powiedzial nam ze w Gdansku musielibysmy czekac 5 tygodni na operacje a w Prabutach da tacie termin na za 10 dni. Swieta byly pomiedzy dlatego te 10... moze gdybyscie sie do niego zglosili to moglby zaraz operowac. Pozdrawiam Was wszystkich bardzo cieplo. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Kwiecień 24, 2009 OLAMOT co u Ciebie odezwij się? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Bezsilna 09 Napisano Kwiecień 26, 2009 Dawno tu nie zagladalam ,ale dzisiaj kiedy czytalam bardzo sie wzruszylam.Moj tatuś odszedł 28 .03 -mial 57 lat Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Bezsilna 09 Napisano Kwiecień 26, 2009 Chcialabym jeszcze napisac ,iz zadziwia mnie reakcja nas wszystkich tu piszacych na te okropna chorobe.Niekiedy myslimy ,ze jestesmy sami ,ze tylko my to przechodzimy i nasi bliscy ktorych to niestety dopadlo-a tu tylu ludzi w doslownie prawie takiej sytuacji .Życze naprawde ogromnie duzo sil tym ktorych ta tragedia dopadla,a nam co mamy juz to za saba -myslenia ,ze im im juz jest dodrze,nie cierpia -tylko MY .Ja osobiscie pochowalam NAJWIEKSZEGO PRZYJACIELA --- TATUSIA. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dora21 Napisano Kwiecień 26, 2009 :( mój tatuś nic nie je jedynie wodę pije już od tygodnia od wczoraj dużo śpi bardzo ciężko oddycha jest mu ciepło no i jest strasznie wyczerpany niema siły nawet mówić proszę napiszcie mi co się dzieje :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Kwiecień 27, 2009 Dora, ja miałam podobny problem, mój tatuś miał raka płuc z naciekiem na tchawicę, to utrudniało, a pod koniec życia właściewie uniemożliwiało mu przełykanie, nie jadł właściwie nic, pl jedynie i to też niewiele...gdy błagałam lekarza, żeby pomógł, coś na to poradził, to powiedział, że nie jest w stanie nic zrobić i że najważniejsze, żeby tato pił i sie nie odwodnił, a jedzenie, to nie jest największy problem, bo tato i tak już więcej nie schudnie, bo nie ma już z czego...tak powiedział...w zasadzie miał rację, tato gdy zmarł, ważył może ze 40 kilo:(:( Dora, pamiętaj, że najważniejsze, to nie dopuścić do odwodnienia. W aptekach można kupić taki napój o nazwie Nutri Drink. To zastępuje posiłek i można ich wypijać kilka dziennie, ma dużo wartości odżywczych. Trzymam kciuki za Twojego Tatę, możliwe, że te kłopoty z jedzeniem są przejściowe i to minie. Jeśli chcesz fachowej porady, napisz zapytanie na forum onkologiczne, którego linka podałam kilka stron wcześniej. tam porady udzieli Ci lekarz:) Pozdrawiam Wszystkich CieplutkO:)) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dora21 Napisano Kwiecień 28, 2009 dziękuje za odp.dziś tata dostał morfinę jest fatalnie bardzo cierpi :( lekarze mówili 6miesięcy a tu jeszcze 2 nie minęły i jest tak źle ile twój tatuś żył takim stanie :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jusstyna85 Napisano Kwiecień 28, 2009 Dora jak czytam Twoje słowa,to tak jakbym widziała moją mame,która poand mies temu zmarła .Miała identycznie,ale przez 5 dni pojawiła się poprawa,ja byłam w szoku, mama zaczęła normalnie pić i jeść, miała nawet życzenia co do obiadu,kolacji...Byłam taka szczęśliwa,wierzyłam że się poprawiło,miała wyjść ze szpitala w czwartek,wszystko było w porządku, lekarka zbadała ją,żartowała,a kiedy odchodziła to to wszystko znowu wróciło...straszne bóle i to z połykaniem... nie wróciła już do domu, zmarła w sobote w strasznych męczarniach,tak bardzoi chciała chociaż sie normalnie napić,a nie mogła :( Dostawała morfine co godzine i już nie bylo gadania,że powinna tylko po pół dawki,już nie było ratunku, można było tylko tylko troche ulżyć .A co w tym najgorsze było? Po prostu czekaliśmy na śmierć...:( była w letargu, oddech był coraz płytszy i płytszy,aż go już nie usłyszeliśmy... To wszystko jest niesprawiedliwe, nie rozumiem jak nie da sie tego wyleczyć,jak nie można pomóc... mamy XXI wiek :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość juz nie palę Napisano Kwiecień 28, 2009 :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Kwiecień 28, 2009 Dora, Kochana, nie chcę, żebyś się sugerowała moją historią, bo każdy przypadek jest indywidualny, zaś mój tato został zdiagnozowany w maju, od razu dostał chemię i naświetlania, muszę powiedzieć, że znosił to bardzo dzielnie, wogóle mój tatuś był odważnym i silnym człowiekiem, mimo, że niewielkiego wzrostu... kiedy odeszła od niego nasza mama, zostałyśmy obie z siostra z nim, był dla nas wszystkim, nigdy nie skarżył się na swój los, nawet gdy dopadła go ta choroba... przez cały okres leczenia czuł się dosyć dobrze, mało kiedy miał słabe dni i zostawał w łóżku, tak więc cały czas był aktywny...tak było do października, wtedy coś się załamało i już prawie z łóżka nie wychodził, tyle tylko co do toalety...dziś już wiem, że strasznie cierpiał, ale wtedy uśmiechał się i udawał, że to nic takiego... morfinę dostał raz, w dniu śmierci... przyjechał lekarz hospicjum, podał tacie morfinę, uczył mnie, jak ją dawkować i wbijać w kroplówkę, a ja się tak starałam, byłam przygotowana na to, że odtąd będe musiała być przy nim, a lekarz wychodząc, na klatce schodowej, powiedział mi: "Pani tato odejdzie dziś w nocy..." Miał rację... od jego wyjścia tatuś żył może jeszcze z godzinę:(:(:( to jest takie trudne, teraz siedzę i płaczę, te wspomnienia są najgorsze:(:( jest ciężko, ale wiem, że dla niego to było lepsze, niż ta męczarnia, przez którą tak na prawdę przechodził sam... gdybym myślała inaczej, byłabym egoistką, a ja go tak kochałam:( i kocham nadal... Dora i inni: jestem z Wami całym sercem, bądźcie dzielni i nie traćcie nadzieji, że wasi bliscy zaznają ukojenia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Kwiecień 28, 2009 Rozpisałam się, a nie odpowiedziałam na Twoje pytanie, jak teraz sobie pomyślę, to wydaje mi się, że na prawdę krytyczny był ostatni miesiąc...18 pazdziernika brałam ślub, tato prowadził mnie do ołtarza, na weselu bawił sie znakomicie, zaś tydzień po ślubie już nie wychodził z łóżka...zmarl 22 listopada o 22:20...dziwny zbieg cyfer... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość olamot Napisano Kwiecień 28, 2009 Długo mnie tu nie było bo leżałem 2 tygodnie w szpitalu.Wczoraj wróciłem. Po długich badaniach podano mi 1 cykl chemioterapii i naświetlanie paliatywne. Nie jest wesoło, ale myślę że do następnej chemii w połowie maja wytrwam. GABI tak mi przykro z powodu Twego taty. A co z naświetlaniami? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Kwiecień 28, 2009 Olamot, mam nadzieję, żeczujesz się dobrze, mojemu tacie naświetlania bardzo pomogły, czuł sie po nich dużo lepiej i myślę, że efekt tych naświetlań utrzymałby się dłużej, gdyby tato o siebie dbał...on niestety nie miał chęci i siły do walki, nie rzucił palenia, przeciwnie, ze strachu palił jeszcze więcej, nie jadał regularnie, a jak już jadł, to posiłki, które nie miały wielkich wartości odżywczych, gdy przyszła jesień, nie dbał o cieply ubiór, a i na alkohol sobie pozwalał...wiem że to reakcja na stres, niestety takie zachowanie okazało się dla taty zgubne... Olamot, błagam Cię, nie powtórz błędów mojego taty, dbaj o siebie, chuchaj i dmuchaj a przede wszystkim bądź dobrej myśli:) wszyscy jesteśmy z Tobą, pamiętaj, źe są ludzie, których pomimo, ze nie znasz, to myślą o Tobie ciepło i modlą się za Ciebie:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach