Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Gość dora21
do aaa-nka mam tekie pytanie znasz kogoś kto to stosował jak to zdobyć cokolwiek jestem zainteresowana proszę o jakieś szczegóły pozdrawiam dora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak ostatnio pisalam stan mojej mamy jest ciezki rak drobnokomorkowy pluca prawego stanIIIB nacieki z krtani i czesciowo rozpad guza lekarze w jednym ze szpitali powiedzieli ze zrobil sie stan bakteryjny i nie podadza chemi bo jest za slaba o naswietleniach tez nie ma mowy bo moglo by dojsc do krwotoku .myslalam ze oszaleje ze strachu ale zalatwilam mamie wizyte w poznanskim centrum onkologi i ktos dal nam troszke nadziej nie ze mama bedzie zyla dlugo ale ze konfort jej zycia moze choc troche sie polepszyc guz byll dluzy i naciskal na oskrzela co powoduje dusznosci i szybkiemeczenie ponaddto bardzo niska hemoglopina .w szpitalu mama zaopiekowalisci sie rewelacyjnie moja mama chodzi o klulach jest po wypadku i ma endoproteze nie bylo problemu dla lekarki aby wezwa laboranke pierto wyzej i pobrac krew do badania zrobiono mamie zabieg brachoterapi naswietlono ja lekarka powiedziala ze moze wystapic krwioplucie i goraczka przez kilka dni narazie nic takiego nie ma miejsca czule sie bardzo dobrze nic ja nie boli we wczesniejszym szpitalu lekarz powiedzial ze nie odzyska glosu mama mowi prawie normalnie tylko troszke sie jej glos zmienil ma troche bardziej meski 8 kwietnia ma nastepny zabieg profesjonalizm i podejscie do pacjeta zaskoczylo mnie wielki plus dla lekarki z tego szpitala i calego personelu medycznegoja zdaje sobie powage z choroby mamy ale dzieki takim ludzion jak w tym szpitalu na oddziale brachoterapi czlowiek ma wiare i nadzieje.chce podkreslic ze wszystko zostalo zalatwione bez rzadnych znajomosci po czterech godz bylysmy w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak ostatnio pisalam stan mojej mamy jest ciezki rak niedrobnokomorkowy pluca prawego stanIIIB nacieki z krtani i czesciowo rozpad guza lekarze w jednym ze szpitali powiedzieli ze zrobil sie stan bakteryjny i nie podadza chemi bo jest za slaba o naswietleniach tez nie ma mowy bo moglo by dojsc do krwotoku .myslalam ze oszaleje ze strachu ale zalatwilam mamie wizyte w poznanskim centrum onkologi i ktos dal nam troszke nadziej nie ze mama bedzie zyla dlugo ale ze konfort jej zycia moze choc troche sie polepszyc guz byll dluzy i naciskal na oskrzela co powoduje dusznosci i szybkiemeczenie ponaddto bardzo niska hemoglopina .w szpitalu mama zaopiekowalisci sie rewelacyjnie moja mama chodzi o klulach jest po wypadku i ma endoproteze nie bylo problemu dla lekarki aby wezwa laboranke pierto wyzej i pobrac krew do badania zrobiono mamie zabieg brachoterapi naswietlono ja lekarka powiedziala ze moze wystapic krwioplucie i goraczka przez kilka dni narazie nic takiego nie ma miejsca czule sie bardzo dobrze nic ja nie boli we wczesniejszym szpitalu lekarz powiedzial ze nie odzyska glosu mama mowi prawie normalnie tylko troszke sie jej glos zmienil ma troche bardziej meski 8 kwietnia ma nastepny zabieg profesjonalizm i podejscie do pacjeta zaskoczylo mnie wielki plus dla lekarki z tego szpitala i calego personelu medycznegoja zdaje sobie powage z choroby mamy ale dzieki takim ludzion jak w tym szpitalu na oddziale brachoterapi czlowiek ma wiare i nadzieje.chce podkreslic ze wszystko zostalo zalatwione bez rzadnych znajomosci po czterech godz bylysmy w domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pietia
Misio u mojego ojca od wykrycia raka do operacji minęły 3 miesiące. Zrobili mu wszystkie badania, bronchoskopie, tomograf. Muszą wszystko dokładnie sprawdzić, gdyż operacja raka z przerzutami nic nie da, a tylko spowoduje dodatkowe dolegliwości wynikające z tak poważnej operacji. Na szczęście nie wykryli żadnych przerzutów. Operacja się udała. Ojciec czuje się coraz lepiej, wraca do dawnej formy. Zrobił prześwietlenie płuc. Z opisu zdjęcia wynika, że nie ma żadnych zmian ogniskowych. Także trzeba wierzyć, że będzie dobrze. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pietia
Misio u mojego ojca od wykrycia raka do operacji minęły 3 miesiące. Zrobili mu wszystkie badania, bronchoskopie, tomograf. Muszą wszystko dokładnie sprawdzić, gdyż operacja raka z przerzutami nic nie da, a tylko spowoduje dodatkowe dolegliwości wynikające z tak poważnej operacji. Na szczęście nie wykryli żadnych przerzutów. Operacja się udała. Ojciec czuje się coraz lepiej, wraca do dawnej formy. Zrobił prześwietlenie płuc. Z opisu zdjęcia wynika, że nie ma żadnych zmian ogniskowych. Także trzeba wierzyć, że będzie dobrze. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jusstyna85
ja nigdy nie byłam za eutanazją,dla mnie było to zabójstwo człowiekaDopiero przy mamie zrozumiałam,że to uwolnienie od cierpień.To,co przeżyłam w ciągu ostatnich 2 tyg na zawsze pozostawi ślad w mojej psychice.Ja tak bardzo cierpiałam i nie mogłam sobie wyobrazić,co czuje mama. Powiem Wam jedno-gdyby nie to, że ordynatorką w spzitalu chorób płuc był ktoś w rodzinie i mama mogła tam pójść,to wszyscy zwariowalibyśmy,bo tylko patrzyliśmy,jak każdego dnia coraz mniej tlenu wytwarzają płuca.Śmierć była okropna i bolesna,o ona tak bardzo chciała żyć.Ja mam sporą wiedze w leczeniu doraźnym,bo próbowlaiśmy wszystkiego,więc gdyby moja wiedze mogła sie przydać,to piszcie.lekarze wyrpóbowali wszystko. Z tą chorobą nie wygra się-umiera sie wcześniej czy później w strasznych męczarniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jusstyna85
ja nigdy nie byłam za eutanazją,dla mnie było to zabójstwo człowiekaDopiero przy mamie zrozumiałam,że to uwolnienie od cierpień.To,co przeżyłam w ciągu ostatnich 2 tyg na zawsze pozostawi ślad w mojej psychice.Ja tak bardzo cierpiałam i nie mogłam sobie wyobrazić,co czuje mama. Powiem Wam jedno-gdyby nie to, że ordynatorką w spzitalu chorób płuc był ktoś w rodzinie i mama mogła tam pójść,to wszyscy zwariowalibyśmy,bo tylko patrzyliśmy,jak każdego dnia coraz mniej tlenu wytwarzają płuca.Śmierć była okropna i bolesna,o ona tak bardzo chciała żyć.Ja mam sporą wiedze w leczeniu doraźnym,bo próbowlaiśmy wszystkiego,więc gdyby moja wiedze mogła sie przydać,to piszcie.lekarze wyrpóbowali wszystko. Z tą chorobą nie wygra się-umiera sie wcześniej czy później w strasznych męczarniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misio1
ja zdaję sobie sprawę że badania są potrzebne do podjęcia odpowiedniego i skutecznego leczenia tylko dlaczego to tak długo wszystko musi trwac , to czekanie zabija nas i tatę . Chcemy mu pomóc jak najszybciej a tak czujemy się strasznie bezsilni . Z dnia na dzień jestem bardziej zdołowana ,a jak w tym czasie choroba posunie się tak że nie da się leczyć operacyjnie, albo zrobi jakieś przeżuty. Chyba oszaleję z tej niepewności . Pozdrawiam wszystkich serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niewiem w jakim szpitalu lecza twojego tate moja mama ponad miesiac lezala w jednym ze szpitali w poznaniu robili jej badania po tym miesiacu powiedzieli ze stan jest ciezki i nie poddadza jej chemi ani lamp nie mowiac o operacji bo moja mama ma nacieki z krtani i lekarze nie podejma sie operacji przeczytaj co pisalam wczesniej na tym forum moja mama zaczela leczenie w poznanskim centrum onkologicznym ul.garbary nie moge nic zarzucic telj placowce medycznej a tez juz balam sie ze lekarze nic nie pomoga okazalo sie inaczej jest wielu wspanialych specjalistow trzeba szukac i pukac do kazdych drzwi gdzie ktos moze naszym bliskim ja walcze o kazdy dzien mojej mamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ROKSANA moj tata tez lezal w Poznaniu tyle,ze na ul.Szamarzewskiego,a na Garbary jezdzil na naswietlania.Tam tez jest swietna opieka. Tata tez ma raka drobnokomorkowego lewego pluca z naciekami na oskrzele. MISIO 1 te wszystkie badania tak dlugo trwaja,bo moj tata tez tak dlugo czekal.Denerwowalismy sie,ze od razu tata sie nie zajmuja.Na kazdy wynik badania trzeba bylo czekac kilka dni to tez bylo denerwujace.Teraz 31 marca tata jedzie na badania kontrolne czy po naswietlaniach cos sie poprawilo i zobaczymy co bedzie dalej.Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....finka
Profilaktyka i leczenie Raka ;temat -tu na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....finka
Nafta leczy .......................................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....finka
Andrzej Zak --specjalista w chinskiej terapii pranicznej oraz medycynie tybetanskiej zaleca tutaj herbate z kłacza tataraku .Rownoczesnie nalezy zuc kłacze tataraku ,conajmniej parokrotnie w ciagu dnia ,i pic herbate z przytulii-na ogniska nowotworowe w płucach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....finka
Kłacze tataraku---dla sporej grupy osob słodko -gorzki smak kłacza jest czesto przykrym smakowo doswiadczeniem .Lepiej zatem zuc rozdrobnione ,wysuszone juz korzenie tataraku -do kupienia w sklepach zielarskich. To wodne ,majace ogromne lecznicze war tosci ziele jest sprawca licznych wyleczen nawet najciezszych przypadkow nowotworowych .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....finka
Kłacze tataraku --- dla sporej grupy osob słodko -gorzki smak klacza jest czesto przykrym smakowo doswiadczeniem .Lepiej zatem zuc rozdrobnione ,wysuszone juz korzenie tataraku .To wodne ,majace ogromne lecznicze wartosci ziele jest sprawca licznych wyleczen nawet z najciezszych przypadkow nowotworowych.Andrzej Zak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....finka
Kłacze tataraku ...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ....finka
to wodne ,majace ogromne lecznicze wartosci ziele jest sprawca licznych wyleczen nawet z najciezszych przypadkow nowotworowych .(do nabycia w sklepach zielarskich).Podaje Andrzej Zak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj gabi41 moja mama miesiac byla na szamarzewskiego ale lekarze tam nie widzieli wiekszych szans bo tam oni nie maja tak specjalistycznego sprzetu jak na garbarach pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.finka a gerson leczył tylko sokami z warzyw i owoców i miał sporo wyzdrowien 500 pacjentów tylko mu 5 zmarło bo dopiero się uczył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dora21
witam co myślicie o tej terapi garsona ktoś z was ją stosował?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich, czy wiecie może gdzie można wypożyczyc lub kupic pompę do oddychania? prosze o informacje, tata ma problemy z oddychaniem, jego stan gwałtownie się pogorszył , jest tak słąby że musi trzymac się ścian, czy jest jeszcze jakiś cień nadziei że będzie poprawa, czy któryś z waszych bliskich był tak osłabiony i czy jego stan się poprawił ? tak bardzo się boje że tata jeszcze bardziej będzie cierpiał. Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość misio1
witam wszystkich Czy może ktoś powie mi czy przy raku płuc okropny ból łopatek , taki że aż skóra boli to zły znak? Mojego tatę zaczęły boleć plecy w okolicy łopatek, nadal czekamy na badanie PET , nie bardzo wiemy co robić czy to ma związek z nowotworem czy jest to coś innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jusstyna85
Misio-moja mama miała identycznie, ból w ostatnich 2 dniach był tak potężny,że nawet morfina co godz nie pomagała.Najgorzej właśnie ją bolało z tyłu.Jest też podejrzenie, że to mógł być przerzut do kości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jusstyna85
Misio-moja mama miała identycznie, ból w ostatnich 2 dniach był tak potężny,że nawet morfina co godz nie pomagała.Najgorzej właśnie ją bolało z tyłu.Jest też podejrzenie, że to mógł być przerzut do kości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jusstyna85
Misio-moja mama miała identycznie, ból w ostatnich 2 dniach był tak potężny,że nawet morfina co godz nie pomagała.Najgorzej właśnie ją bolało z tyłu.Jest też podejrzenie, że to mógł być przerzut do kości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alexia35
Anet22ka, moj tatko tez tak osłabł,idąc do łazienki musiał korzystac z inhalatora i trzymal sie scian,a do przejscia mial zaledwie 5,6 metrow, w toalcie rowniez wspomagal sie inhalatore- na rozszerzenie oskrzeli, w miare czul sie tylko leżąc- nie mial wielkich dusznosci, niestety taki stan twal okolo 3 tygodni, potem nagle stan sie polepszyl, mial ochote wszystko jesc, wstal z łóżka, rozmawiał,nastepnego dnia odszedl.To jest oczywiscie moj przypadek, mam nadzieje ze u Ciebie bedzie inaczej,trzymaj sie mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonietkatka
Mój tata również był tak osłabiony, początkowo takie osłabienie i kłopoty z oddychaniem były spowodowane gromadzeniem się płynu w opłucnej, który trzeba było ściągnąć... ale ostatnie takie osłabienie już nie było spowodowane płynem bo go po prostu nie było już wogóle (tata przeszedł zabieg talkowania płuca), tata nie mógł wstać z miejsca, jak tylko wstał i próbował zrobić jakies kroki zataczał się, miał okropne duszności, problemy z oddychaniem. Najlepiej czuł się własnie gdy leżał... tamtego dnia zabrało go pogotowie do szpitala, po kilku dniach prosto ze szpitala trafił do hospicjum i już było tylko coraz gorzej, po ok 3tygodniach od tych duszności i bardzo złego samopoczucia tata zmarł, lekarz powiedział, że gdyby nie silne serce tata odszedł by o wiele wcześniej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonietkatka
Mój tata również był taki osłabiony i to kilka razy, jedna wszystkie poza ostatnim razem były spowodowane nagromadzeniem się płynu w opłucnej, który potem mu w szpitalu usuwali i tata wracal do siebie na następny dzień... ale ostatnie takie osłabiebie nie było już spowodowane tym płynem, bo go po prostu wogóle nie było (tata przeszedł zabieg talkowania płuc)... po prostu tata nie mógł wstać z fotela, jak wstał i próbował zrobić kilka kroków to zataczał się i opadał z sił, trzeba go było trzymać, żeby się nie przewrócił... mój tata także lepiej czuł się gdy leżał (nie pamiętam już czym lekarz to tłumaczył), tamtego dnia pogotowie zabrało go do szpitala (chociaż musieliśmy się naprosić żeby pani przyjmująca zgłoszenie wysłała pogotowie do duszącego się lekarza - bo kazała mu się zgłosić do leczącego go onkologa, tylko że tata nie mógł zrobić nawet kroku i nie mógł złapać oddechu), pogotowie od razu zabrało go do lekarza, po kilku dniach trafił do hospicjum i już było tylko coraz gorzej, w ciagu tygodnia przestał jeść, mówić, zachowywał się jak małe dziecko, chyba miał jakieś omamy wzrokowe, ok 3tygodnie od tego jak mial te duszności zmarł nie odzyskując przytomności przez 3-4 dni wogóle... lekarz powiedział nam tylko, że tata zmarłby wcześniej gdyby nie miał bardzo silnego serca, bo tylko to go trzymało przy życiu, bo już wszystkie układy miał zakażone :( i dodam jeszcze, że lekarz w hospicjum od razu kazał odłożyć wszystkie inhalatory, powiedział że w tej chorobie i w takim stadium one nic nie pomagają, potrzebne są zupelnie inne leki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochani...jakoś nie potrafie sie stad uwolnic...wciaz przychodza mi posty ma maila...wciaz czytam o WASZYCH bliskich i o tym co przezywacie....wciaz powraca bol...pomimo tego ze minelo juz 3 miesiace....wiem,ze tatus jest szczesliwy....juz jest..ale byl moment kiedy snil sie bardzo zle...chyba o tym wspominalam.....nie pamietam:(( jedno co moge Wam przekazac i co tez juz pisalam...nie zatrzymujcie...niech ida do Boga.....przedluzanie zycia..to kolejne dni przedluzania cierpienia..ja wiem....wiem jak to boli......sama przez to przeszlam....ale z ta choraba sie nie wygra...nie ma szans....:((( Czytajac ostani post..to tak jakbym czytala o swoim tatusiu...tez zmarl nie odzywkawszy przytomnosci...mial przerzuty do mozgu....(teraz umiera moj wujek..zdrowy ..rosly chlop jak dab....mial chemie...guzisko sie rozpadl...i co z tego skoro poszedl w kosci.....wczoraj ciocia brala pampersy od mojej mamy ktore zostaly..juz nie ma sil by nawet wstac z lozka.....)i wiecie co..?! naprawde dziekuje Panu Bogu,ze zmarl nieprzytomny....tez raczysko zaatakowal wszystko.....niz patrzec na to jak swiadomy czlowiek w pelni rozumny ...umiera..proszac najblizszych o pomoc..ktorej k...a nie juz nie.....ja wiem..wiem co czujecie....wiem jaki to bol.....traci sie bliskich....ale wezmy pod uwage to...ze to nie nas boli...a ich.....:((((Całuje Was mocno.....jestem z Wami i Waszymi najblizszymi...modlitwa i calym sercem.... Kaja vel Gosia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jusstyna85
Kaja32 dobrze napisałaś... Nie przerywajcie śmierci swoim bliskim,bo będzie jeszcze gorzej.W tej chorobie śmierć,to ukujenie bólu. To już 8 dni,a ja wciąż słysze duszenie sie,wciąż widze to cierpienie na twarzy.To wszystko takie niesprawiedliwe... osoby,które nie odzyskały świadomości mialy naprawde szczęście, nie wiedziały co sie dzieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×