Gość dora21 Napisano Czerwiec 6, 2009 Gabi moje kondolencjie dołączył do mojego tatusia trzymaj się kochana jestem z tobą :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
roksana84 0 Napisano Czerwiec 6, 2009 gabi przyjmij moje kondolencje, łacze sie z toba w bolu i cierpieniu :(kolejna osoba opuscila swoich bliskich z powodu tej choroby :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ania-29 Napisano Czerwiec 6, 2009 Gabi szczere wyrazy współczucia :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aga_k Napisano Czerwiec 6, 2009 Najszczersze wyrazy wspólczucia. kurde jak to szybko sie kończy. za szybko. współczuje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aga_k Napisano Czerwiec 6, 2009 Do: asdera. jesli jestescie z Krakowa to może warto, pomysleć o szpitalu w zakopanem. tam jest podobno doskonały oddział polmunologiczno-onkologiczny. nie pamietam jak się szpital nazywa,ale pamiętam, ze jest na ulicy Gładkie 1. lekarz, który tam zawiaduje na nazwisko ma Zieliński. polecali mi to znajomi z Krakowa. ja skorzystac nie mogę, bo tatuś jest spod Zielonej Góry i jest za słaby, aby go do Zakopanego wozic. podobno do tego zakopaneggo nawet nie jest cięzko się dostac. wygoogluj sobie ten szpital. moze warto spróbowac? Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sandlaa Napisano Czerwiec 6, 2009 Gabi, jest mi bardzo przykro...Kolejny Tatuś w Niebie... :(( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość doświadczonaksięgowa Napisano Czerwiec 6, 2009 Może opiszę swoje doświadczenie: U mojej mamy rak szyjki macicy przerzucił się do płuc, a potem do kręgosłupa, a na samym końcu do mózgu. Ksiądz - u nas jest tak, że w pierwszy piątek miesiąca ksiądz chodzi z sakramentami do przewlekle chorych, ale gdy stan chorego gwałtownie się pogorszy (np traci przytomność, lub przeczuwa, że odchodzi), można go wezwać nawet w środku nocy. Na pewnie często zastanawiacie się, co jeszcze możecie zrobić dla swoich bliskich? Np mi się udało załatwić hospicjum domowe - polecam w ostatnim stadium! Lekarka i pielęgniarka z oddziału onkologicznego przychodziły raz w tygodniu, dzięki czemu moja mama do końca czuła się leczona, kiedy już wszystkie ośrodki przestały się nia zajmować. Ich pomoc była nieoceniona, m.in. przy biegunkach, wymiotach, odwodnieniach, anemii, czyli przy dolegliwościach często występujących przy ostatnim stadium nowotworu. Pielęgniarka z Caritasu codziennie przychodziła do pomocy przy toalecie (z mamą był duży problem przy najmniejszych próbach poruszania, gdy rak zajął wypustki nerwów przy kręgosłupie). Gdy przestała chodzić, załatwiłam wózek inwalidzki połączony z toaletą, później dofinansowanie do pampersów, rehabilitanta, który starał się na nowo uczyć ją chodzić. Gdy mamie rak zajął już całe płuca i zaczęła się dusić,załatwiłam miejsce w hospicjum stacjonarnym. Okres oczekiwania wynosił ponad 2 miesiące.Tam spotkałam się ze wspaniałą domową atmosferą, było tylko 9 łózek, świetna opieka. Niestety, mama spędziła tam tylko 1 dobę :( Piszę o tym wszystkim przede wszystkim po to, żeby oswoić się z tym, co spotkało moją mamę, wszystkim was serdecznie współczuję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość daffy Napisano Czerwiec 6, 2009 ~~Gabi41-baaardzo mi przykro,wiem co czujesz, dokładnie tydzien temu to smoprzeszlismy-teraz w piatek 5.06 pochowalismy tatę;(~ Jest to uczucie którego nie potrfie okreslić, czasem mam takie wrazenie ze tata gdzies wyjechał, choc byłam przy nim, trzymałam za reke jak umierał,nie wiem teraz nie chce dopuscic mysli ze juz go niezobacze;((((( ~~ASDERA-ja jestem z Krakowa,mieszkam blisko szpitala JPII-powiem tak,moj tata w grudniu na dzien przed swietami został wypisany do domu, bo jak tolekarz powiedzial-nie dozyje drugich swiat BOzego ?Narodzenia (niestety miał racje...) Moja rodzina z Wa-wy konsultowała z innymi lekarzami, aleoni to potiwerdzili, ze nic nie da sie zrobic!lekarz z JPII powiedział ze jest to tak złosliwy rak ze chociazby byl wielkosci glowki od szpitli i by sie go wycieło to i tak byłby w ogranizmie!!!Tata miał juz duze rozmiary guza płuca prawego-5x6x9 cm!!!! 8 stycznia-załatwilismy chemie-na sniadeckich, ale to tylko rozwscieczyło tego pasozyta i choroba rozwineła sie w zastraszajacym tempie!po 3 miesiacach od 1 chemii(miał przyjac 4 cykle, ale ze wzgledu na osłabienie otrzmał ledwo 2 cykle-wykonczyły go, ale nie sugeruj sie bo w Twoim przypadku moze byc inna reakcja u taty-mam taka nadzieje!)tata miał juz niewielka zmiane na nadnercze,pluco praktycznie cale przestało funkcjonowac...noi najgorsze-naciekna główna zyłę aorty!!!!i tak po niecąłych 5 miesiacach walki,meczarni taty (w sumie nie miał boli,ale to chyba naprawde skutek przyjmowania tych papryczek,bo w ostatni dzien tylko dostał 2xpo pol tabletki morfiny,bo 4 dni wczesniej je odstawilismy ze wzgledu na pogorszenie stanu ogolnego fizycznego) ASDERA-jesli chcesz podogac sluze pomoca, przeszłam to,sledziłam codziennie przebieg choroby... Odradzam jedynie domowe hospicjum-przy ul.Nad sudołem 32!!!w sobote prosilismy zeby ktos przyszedł podac jeden jedyny raz morfine w zastrzyku,nie było chetnych do podjechania aby ulzyc cierpieniu!!!!masakra!!!!Pani z hospicjumna drugi dzien dzwoniła azeby sie wytlumaczyc czemu tak sie stalo, co moglismy zrobic itd-najwidoczniej czuja sie sami winni nidopełnienia obowiazku hospicjum ktore wlasie w njgorszym momencie powinno byc przy nas i tacie,wczesniej nie naduzywalismy ich pomocy-lekarka był co 2 tygodnie (podam taki paradoks-8 dni przed smierciA ostatni raz byłalekarka-mama zapytala ile to moze potrwac, a ona ze moze tydzien, moze dwa...a zapowiedziała sie za 2 tygodnie!!!!!)-czy tak funkcjonuja hospicja?????!!!mam nadzieje ze nikt tam nie trafi.mozecie pomyslec-jest rozzalona, szuka winnego-nie absolutnie nie, wiedzielismy ze to nastapi bo widzielismy jak ta choroba zapier....ala, ale chodziło o to ze w sobote był problem z przyjazdem kogos z hospicjum w celu podania tej cholernej morfiny, bo tak jak pisałam tata niby był w agonii,ale ludzie w agonii nie rozmawiaja z innymiQ!!!!!!!! Trymajcie sie!!!!słuze pomoca-jak ktos chciałaby nr tel przesle na maila,moze moje doswiadczenie komus w czyms pomoze ~~Roksana84-bardzo dziekuje, za to ze caly czas wszystkich wspierasz,super ze tacy ludzie sa wsrod nas!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asdera Napisano Czerwiec 7, 2009 dziękuję za odpowiedź. mój tata leczy się wlasnie na JPII lekarze powiedzieli, że 23.06 zrobią operacje aby wyciąć tego guza bo oni nie wiedzą co to jest (jest kilka hipotez - jedna mówi o tym że jako że mój tata miał kontakt lata temu z gruźlicą, moglo się tak zdarzyc ze organizm wybronił się przed ta gruźlicą otorbiając prątka i tworząc coś w rodzaju guza - ale ciężko to porównac bo są tylko zdjęcia rtg) Dlatego operacja będzie w celu wycięcia tego guza i zbadania go (tata będzie w narkozie oni go wytną guz pójdzie na badanie) w zależności od wyniku badania guza - jesli okarze sie łagodny to go zaszyją - jeśli okarze się złośliwy to wytną całe prawy płat i dopiero zaszyja. ten guzek jest na wszystkich zdjęciach rtg od 2000 roku (bo tyle zdjęć tata miał w domu) ale ze wzgl. na to że to tylko rtg robione na różnych aparatach nie można się na nich wzorować - dlatego nie mozńa powiedzieć czy ten guz rośnie czy nie. - lekarze powiedzieli że jeśli to jest ten prątek gruźlixy - i się tego nie wytnie - a okarze się że rośnie - może w pewnym momencie uaktywnić się ten prątek czyli gruźlica ale że to jest w penym stopniu skamieniałość mogą sobie nie poradzić z takim czymś. Dlatego lepiej wyciąć tak czy siak pójdzie pod nóż. tata nie chce się konsultować - bo jeśłi np. w zakopanym powiedzą że to nic takiego, to wtedy będzie miał dylemat co zrobic? i przytacza mój przykład jak byłam chora bedac niemowleciem - zostaly mi przepisane zastrzyki, ale babci mojej sie nie widzialo jak to takiemu dziecku zastrzyki, wiec pojechali to jeszcze skonsultowac do innego pediatry który dał tabletki jakies, a za 3 dni mi sie tak pogorszylo ze na miesiac trafilam do szpitala z zapaleniem płuc. Dlatego woli mieć jedną diagnoze.. a nie zastanawiać się potem kto ma racje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asdera Napisano Czerwiec 7, 2009 ja mam nadzieje, że to jest niezłośliwy guz i że wszystko będzie dobrze. przykro mi że u was się tak to potoczyło. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asdera Napisano Czerwiec 7, 2009 lekarze dają mu teraz 90% na wyleczenie, ale musi byc operowany już czyli za 2 tygodnie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ula1963 Napisano Czerwiec 7, 2009 GABI41 GORĄCE WYRAZY WSPÓŁCZUCIA DLA CIEBIE I TWOJEJ RODZINY TRZYMAJCIE SIE. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość straszny_bol Napisano Czerwiec 7, 2009 wczoraj odeszła kochana mama mojego kochanego męża. to wszystko trwało od wykrycia troszkę ponad miesiąc ;( ten ból jest nie do opisania i nikomu go nie życzę ;( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aga_k Napisano Czerwiec 7, 2009 Cześć, mam prośbę do osób, które leczyły/leczą swoich bliskich w Warszawie lub Poznaniu (szamarzewskiego) o kontakt mailowy. potrzebuję porady. będe wdzięczna za pomoc. kubiakab@gmail.com Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mała35 Napisano Czerwiec 8, 2009 Gabi 41.Przyjmij ode mnie gorące wyrazy współczucia.Ja w życiu codziennym mam dziwne uczucie tzn.mam wrażenie że to się nie wydarzyło,dopiero jadąc do mamy i idąc na cmentarz do taty dociera do mnie to że nie ma go już w śród nas(bardzo dziwne uczucie,niesposób to wytłumaczyć).Może to z czasem minie.Pozdrawiam wszystkich! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość misio1 Napisano Czerwiec 8, 2009 proszę o poradę mój tata po operacji usunięcia płuca stracił zupełnie apetyt niechce nic jeść bo robi mu się niedobrze , bardzo schudł proszę może ktoś napisze mi co w takiej sytuacji poprawi jego apetyt lub chociaż go wzmocni . Myślałam że operacja zakończy etap choroby ale chyba troszkę sie pomyliłam , tacie puchną dłonie i boli go wszystko, jest tym bardzo przybity a my razem z nim Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość straszny_bol Napisano Czerwiec 8, 2009 kup w aptece takie multi drinki czy coś takiego, oni będą wiedzieli, chociaż mamusia mojego męża nawet tego nie chciała ;( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aga_k Napisano Czerwiec 8, 2009 Do: misio1 Nutridrink - zawiera wszystkie potrzebne organizmowi elementy, jest dosyc kaloryczny i mój Tatus twierdzi, że nawet dobry. Lekarz przypisal równiez takie mleczko (nie pamietam nazwy) na zaostrzenie apetytu. działa. Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość straszny_bol Napisano Czerwiec 8, 2009 o właśnie! nutridrink. zresztą w aptece będą wiedzieć życzę siły mnie ból przygniata ;( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
roksana84 0 Napisano Czerwiec 8, 2009 to mleczko nazywa sie pewnie megalja nie jestempewna czy poprawnie napisalam ale tak sie wymawia mojej mamie pomoglo jadla i miala apetyt nalepiej podawac rano Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość misio1 Napisano Czerwiec 8, 2009 dziękuję wszystkim za radę obkupiłam tatę i poczekamy na efekty, mam pytanie czy ktoś z odwiedzających to forum leczył swoich bliskich w centrum onkologii na Ursynowie w Warszawie i czy słyszał o doktor Kowalskiej. Jutro jedziemy tam na pierwszą wizytę i nie wiem jak się to będzie tato jest strasznie słaby , podobno trzeba długo odczekać swoje w kolejkach Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość daffy Napisano Czerwiec 8, 2009 Tak to mleczko to megalia, jest na recepte, ze znizka kosztuje cos ok 10 zł, a bez ponad 200 zł za 200 ml!!! Do misio-----jak chcesz to moge ci przesłac to mleczko, tata zaczal kolejna butelke ale jego stan sie pogorszył i niestety nie skonczył..mleczko działa-tata jak zaczal chemioterapie stracil w ogole apetyt i to naprawde działało!! Co do boli-tata brał kapsaicyne (z suszonych papryczek habanero o oleju lnianego)-to napewno działało przeciwbolowo,tata do ostatniego dnia nie potrezbiował przeciwbolowych tabletek!!!!NAPRAWDE!!!i napewno to sprawka tych papryxczek;) co do opuchlizny-mojemu tacie jakies 2 tygodnie przed smiercia zaczeły puchnac dłonie,nadgarski-az d łokcia....to chyba oznacza zle krazenie-ale nie jestem ekspertem....oprocz tego, tata miałopuchnieta twarz oraz szyje i gorna czesc klatki piersiowej-ale to przez ucisk guza.... Mam nadzieje ze u Towjego taty bedzie stan sie polepszał,operacja to naprawde duzo-jest szansa na cąlkowite wyleczenie-TRZYMAJCIE SIE I WALCZCIE NIECH KOMUS SIE UDA!!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aisha255 0 Napisano Czerwiec 9, 2009 witajcie.. w zwiazku z tym ze moja mama ma raka to czy ja tez powinnam zrobić badania??? czy to jest dziedziczne??.. proszę o radę.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aga_k Napisano Czerwiec 9, 2009 Do misio1: postaraj się o kontakt z doktorem Wieslawem Lasotą. On jest zdaje sie zastepcą ordynatora pulmunologii na ursynowie. Ja z nim konsultowałam wyniki Taty (a w zasadzie ich brak...). bardzo przystępny człowiek, bezpośredni w kontakcie. Troche może ekscentryk, ale podobno wybitny fachowiec. ja po spotkaniu z nim mam również takie wrażenie. najlepiej go złapac pod nrem 22 5462758. Mi się udało dodzwonić, ale łatwo nie było - strasznie zalatany. Nie zrażaj się jak Cie spuści na drzewo. mnie zrzucał ale się w końcu udało. Życzę powodzenia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość doris39 Napisano Czerwiec 10, 2009 itajcie! Czytam to forum i beczę, co zresztą zdarza mi się ostatnio bardzo często. Od 6 lat leczę się na guz - mięsak złośliwy (sarcoma synoviale) i miałam w tym czasie 5 operacji usunięcia guza, ostatnia w kwietniu tego roku. W tej chwili mam 39 lat. Przy okazji operacji w wielkopolskim centrum onkologicznym zrobiono mi dodatkowe badania i mam podejrzenie o (meta) przerzuty do płuc. Miałam zrobione zdjęcia RTG, wykazały 2 cienie o średnicy 1 cm. Później tomografię komputerową. Guzki są 4, na razie malutkie. -0.5 - 1 cm w 3 różnych miejscach. Miałam próbę zrobienia biopsji cienkoigłowej, jednak biopsja (prawdopodobnie) nie udała się. Ja się czuję ogólnie bardzo dobrze, wyniki mam idealne, i w sumie nie mam żadnych oznak choroby - oprócz tej nieszczęsnej tomografii. Trochę ostatnio chodziłam po lekarzach, zaczęłam od szpitala chorób płuc w Poznaniu i pierwszy ekarz stwierdził, że powinnam dostać chemię, ale dał skierowanie do innego ośrodka, gdzie mają większe doświadczenie w leczeniu sarcoma synoviale. Dostałam też skierowanie do Warszawy, do centrum onkologicznego - tam pracuje prof Ruka, podobno najlepszy lekarz od mięsaków. Zaczęłam od Poznania na Łąkowej - jednak lekarz stwierdził, że przy tego typu rakach najpierw operacja, później chemia i znów dostałam skierowanie do szpitala chorób płuc w Poznaniu na torakochirurgię. Na razie w celu stwierdzenia czy można u mnie przeprowadzić operację. Na razie czekam na wizytę u torakochirurga, myślę, że zaczną od stwierdzenia, czy to na pewno jest przerzut, ja jednak bardzo się boję operacji. I właśnie mam pytanie, czy może jest tu ktoś, kto miał operowane płuca ? Z tego co wiem to w Poznaniu mają nowoczesne metody, robią torakoskopię. Ja nie jestem jedyna w rodzinie, która choruje na raka płuc, moja ciotka (Ma 53lata) leczy się od zeszłego roku i w chwili obecnej można powiedzieć, że z nią już wszystko w porządku. Przy innej okazji opiszę jej przypadek. I jeszcze postanowiłam i tak jechać do Warszawy, choćby tylko na konsultację. pozdrawiam wszystkich. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość doris39 Napisano Czerwiec 10, 2009 Jeszcze dopiszę, że lekarz powiedział mi, że w moim przypadku operacja i chemia i mogę doczekać się wnuków. A rozmawiałam z naprawdę cudownym lekarzem, ordynatorem oddziału chemioterapii na Łąkowej, poświęcił mi chyba z 45 mintut i do tego przyjął tak po prostu z marszu, bez wcześniejszego umawiania, mimo iż najwcześniejszy termin do zapisów miał za 2 tygodnie. Tak więc czasem cudowni lekarze się zdarzają. Ja dodatkowo wspomagam się preparatami wzmacniającymi, i w tej chwili to w sumie liczę na cud, że one pomogą i że kolejna tomografia nie wykaże nic. Myślę, że nie zaszkodzi a jedynie mnie wzmocni przed dalszym leczeniem. Ne chcę to robić reklamy, ale wczoraj kupiłam sobie tabletki z olejem z wątroby rekina i sok noni, o którym ktoś już wcześniej pisał. Zamówiłam sobie też reishi - wyciąg z grzybka i od 2 tygodni jem też chlorellę - wyciąg z alg, jako, że zawiera jakieś-tam enzymy czy aminokwasy (lizynę i prolinę) a te enzymy mi poleciła lekarka rodzinna. Wszystko zakupione w aptece, więc myślę, że nie zaszkodzi. I jeszcze dodam, że jak lekarz powiedział mi, że mam coś w płucach to była kompletna załamka. Więc jeśli macie taką możliwość, to lepiej choremu nic nie mówić, lepiej, żeby był nieświadomy. Można powiedzieć, że jakiś łagodny guzek, ale nie mówić nic więcej. I jak najdłużej się da nie mówić. Bo niepotrzebnie do choroby dochodzi jeszcze stres. Ja z tego stresu przytyłam chyba z 5 kilo, co mi pewnie nie zaszkodzi - chemia raczej wyciąga kilogramy. Miałam dosłownie jakieś napady głodu, nigdy mi się coś takiego nie zdarzało, byłam najedzona po same uszy i jeszcze pchałam w siebie jedzenie. No i nerwy, faktycznie, z byle powodu wybuchałam i krzyczałam na wszystkich. A w samotności miałam napady płaczu. Ale ja tak mam, muszę mieć trochę czasu, aby wszystko przetrawić, i dojść do siebie psychicznie. I w sumie dopóki nikt nie mówi o przykrych badaniach, czy operacji to ja się czuję psychicznie dobrze, ale jak tylko zaczynam o tym myśleć, albo ktoś wspomni to momentalnie wpadam w złość albo w depresję. W tej chwili staram się odsuwać od siebie myśli o tej chorobie, bo inaczej byłoby naprawdę ciężko, ale od czasu do czasu łapie mnie dołek. Wtedy sobie popłakuję. Pozdrawiam wszystkich. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość misio1 Napisano Czerwiec 10, 2009 do daffy : bardzo chętnię odkupię od ciebie te mleczko mój adres mailowy to gosiagosia125@wp.pl Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
roksana84 0 Napisano Czerwiec 10, 2009 aisha225 jesli jedna osoba w rodzinie zachorowala to nie ma sesu robic badan bo jest male prawdopodobienstwo ze masz komorki rakowe genetycznie w przypadku kiedy jest wiecej niz jedna osoba w rodzinie chora na raka powinno sie robic choc te badania genetycznie stwierdza ze na przyklad nie masz tych komorek nie oznacza ze nigdy nie zachorujesz .ja jestem genetycznie w grupie ryzyka i powinnam zrobic badania bo siostra mojej mamy miala raka watroby tata mojej mamy raka prostaty a mama raka pluc wiec u mnie jest dluze ryzyko Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość sylwusiakolo Napisano Czerwiec 10, 2009 witam wszystkich serdecznie!!Jestem załamana niewiem co mam robic moja mamusia na raka płuc choruje od sierpnia 2008 roku do tej pory było wszystko ok ale tem skurwysyn odezwał sie zrobiłprzezut do krtan i kilka innych guzów sie powiekszyłoi!!mamusia nie moze jesc niewiem czy wazy 40kg! a w sierpniu mam termin porodu jestem zalamana Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość doris39 Napisano Czerwiec 10, 2009 a ja mam pytanie odnośnie badania PET, czy lekarz przyjmujący prywatnie może wystawić skierowanie na druczku NFZ ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach