Gość doris39 Napisano Czerwiec 10, 2009 Bo my rozmawialiśmy już odnośnie tego badania i ja się na nie kwalifikuję, kasa chorych zapłaci, ale właśnie mam problem ze skierowaniem. Mój lekarz prowadzący nie chciał mi go dać, bo stwierdził, ze ono nic nie wnosi i to tylko obrazek. Mi się nie wydaje, że to prawda, bo po co w takim razie robi się to badanie ? W USA nie zrobią operaccji płuc, jeśli nie jest poprzedzona badaniem PET - u nich od tego trzeba zacząć, a chyba wiedzą co robią. Na stronie Euromedic można pobrać wzór takiego skierowania i tam jak wół jest napisane NFZ. Za to badanie nie płaci lekarz kierujący - jak w przypadku np. rtg, ale w całości płaci NFZ (lub osoba prywatna) a lekarz kierujący nie jest obciążany żadnymi kosztami. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość doris39 Napisano Czerwiec 10, 2009 MISIO1 Bardzo proszę napisz mi, czy w badaniu PET stwierdzono także jaki to jest typ guza, czy tylko, w jakim jest miejscu ? I jeśli mogłabyś napisać też o tej operacji ? Jak to mniej więcej wygląda, jak tata się po niej czuł, jakie miał znieczulenie w trakcie operacji ? I czy miał usunięte całe płuco, czy segment ? Bardzo proszę o odpowiedź. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Czerwiec 10, 2009 WCZORAJ O GODZ.13.00 POCHOWALIŚMY TATUSIA. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość misio1 Napisano Czerwiec 10, 2009 do doris :tato miał usunięte całe prawe płuco badanie pet miało pokazać czy są przeżuty do innych nażądów , na szczęście takich nie było dzięki temu można było go zoperować . Rodzaj nowotworu określiła bronchoskopia, póżniej po usunięciu płuca zrobiono badanie histopatologiczne które potwierdziło wcześniejszą diagnozę był to rak płakonabłonkowy grupy III B. Po operacji tato nie czuł się najlepiej najgorsze były pierwsze 2 tygodnie musiał odkasływać wydzielinę która się zbierała a rany był zbyt świerze i bardzo to bolało. Teraz ma spore trudności w oddychaniu szybko się męczy i ma duszności wysiłkowe ale jesteśmy po wizycie u onkologa i ma zalecenie : chemioterapia zapobiegawcza termin pierwszej dawki ma na 23 czerwca. Ot i cała historia mojego taty Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość misio1 Napisano Czerwiec 10, 2009 nie napisałam o znieczuleniu, miał do kręgosłupa a oprucz tego jeszcze był uśpiony, w pierwszej dobie po operacji otrzymywał znieczulenie w kręgosłup , potem dożylnie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość doris39 Napisano Czerwiec 10, 2009 DO MISIO1 Dziękuję za odpowiedź. Jak to czytam to mi się włosy jeżą na głowie. Mogę jeszcze zapytać jak był cięty - między żebrami z boku ? czy z przodu przez mostek ? pod piesiami ? duże nacięcie ? Ja miałam robioną punkcję cienkoligłową, lekarz 3x nie mógł trafić, za trzecim razem to już chciałam wrzeszczeć, że ma mi tą igłę zabierać. Badanie, twierdzą, że nie jest bolesne a jest, do tego później latają po płucach pęcherzyki powietrza, co nie jest przyjemne i na koniec jeszcze lekarz mnie poinformował, że mogę dostać odmę i może mi się zapaść płuco od tej punkcji. Ze strachu leżałam cały dzień i bałam się ruszyć. Ale to nijak się ma do tego, co przeszedł Twój tata. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość misio1 Napisano Czerwiec 10, 2009 doris tata miał nacięcie między żebrami nacięcie gdzieś około 10 cm. tak mniej więcej pod piersią, badanie bronchoskopii też nie należy do przyjemnych wsadzają rurę do gardła i pobierają wycinki z płuca , tato źle to znosił ponieważ męczył go straszny kaszel a podczas tego badania niemożna się nawet poruszyć jest się miejscowo znieczulonym ale mimo wszystko odruch kaszlu jest silniejszy, jak masz jakieś pytanie jeszcze to pytaj o ile będę znała odpowiedź to na każde Ci odpowiem Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość doris39 Napisano Czerwiec 10, 2009 MISIO1 Bardzo dziękuję za informacje, na pewno jeszcze będę pytać :) MI lekarz powiedział, że to co będę mi robili podczas operacji to nic w porównaniu z tym co mi będą robili podczas chemii, i , że jeszcze będę na maratonach biegać - tu już chyba lekko przesadził. ja mam te guzki małe, więc i inwazyjność inna. o bronchoskopii już słyszałam, moja ciocia miała ją dopiero co robioną. U niej w zeszłym roku stwierdzili raka, miała 3 chemie, miała mieć 5, ale źle je znosiła, szczególnie źle było po drugiej chemii, ponieważ miała złe wyniki i była przeziębiona lekarka dała jej jakąś inną chemię, zdaje się, że bez tych osłonowych dodatków. I po tej drugiej chemii było tragicznie, nawet pogotowie u niej było. Ogólnie podczas tych chemii była osłabiona, ciągle się przeziębiała i miała złe wyniki, nie chciała jeść, więc ciągle przesuwali te chemie. W końcu dostała 3, później 6 tygodni naświetlań. Ogólnie schudła jakieś 10kilo, a włosy jej wypadły tak 50% ma takie przerzedzone, ale ma. Na razie jest dobrze, tylko ona strasznie kaszle. Po tych naświetlaniach w wlkp centrum onkologii powiedzieli, że już jest ok, ale lekarz z szamarzewskiego z tych samych zdjęć, wyczytał co innego, więc położył ją do szpitala, zrobili jej badania w tym bronchoskopię i ma po prostu stan zapalny po naświetlaniach, dostaje teraz w szpitalu antybiotyki dożylnie. A raka już nie ma. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość daffy Napisano Czerwiec 10, 2009 Gabi41-bardzo mi przykro,wiem co czujesz bo od pogrzebu taty mija5 dni i straaaaasznie mi go brakuje i mojej 2-letniej córeczce takze;(((((ale pamieta dziadka i wspomina go.... Misio-trzymam kciuki i tak jak napisałam czekam na adres;) Moj tata tez poczatkowo miał raka IIIB, ale niestety miał przeciwskazania do operacji (miazdzyca zył w konczynach dolnych i po zawale;()-wiec została mu dana szansa która MUSI WYKLORZYSTAC i NIE PODDAWAC SIE!!!!!!! Doris39-masz malutkie guzki-tata miał 9x11x12 cm!!!!w momencie diagnozy w grudniu 2009 mial 5x6x9 cm! Napewno wylecza Cie!!!i tak jak powiedział lekarz wnuków i prawnóków dozyjesz:)z tego co słyszałam najpierw wykonuje sie operacje jesli mozna a potem chemie, jesli rak jest duzy to najpierw chemie potem operacje a potem chemie i naswietlania.... Trzymam kciuki-walcz, walcz i badz silna!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jeszczenie Napisano Czerwiec 11, 2009 Dawno się nie odzywałam, ale śledziłam to, co piszecie. Daffy - bardzo Ci współczuję...wiem, co czujesz, ale niestety musisz sobie z tym bólem poradzić. Masz dla kogo żyć. Misio 1 - pytałaś o doktor Kowalską na Ursynowie, to on - doktor Dariusz Kowalski. Znam go, to dobry specjalista, chociaż bardzo oszczędny w słowach. Każdy z nich to trochę ekscentryk. Kilka dni temu rozmawiałam z onkologiem, stwierdził, że jest wypalony zawodowo i powinien móc pójść na roczny urlop dla poratowania zdrowia. A tak sobie myślę, że oni też mają trudno - nie mogą za bardzo się zbliżać ze swoimi pacjentami, bo oni im za szybko umierają...A umierają szybciej, niż w innych krajach europejskich bo nasz kochany NFZ nie wyraża zgody na kuracje niestandardowe. A idąc dalej, te właśnie kuracje mogłyby znacznie wydłużyć życie, ale nie ma na to kasy, więc wracamy do punktu wyjścia. Trzeba umierać, choć jeszcze nie pora... Doris, lekarze dają Ci dużo nadziei. Trzymaj się dobrych prognoz i nie poddawaj się depresji. Czytałam, co napisałaś o sobie i to jest tak, jakbym czytała o sobie - czasem złość, niczym nie uzasadniona, którą wyładowuję na bliskich, a jak jestem sama nachodzą mnie depresyjne myśli, płacz, bezsilność, czarne myśli...Przy najbliższym pobycie w szpitalu poproszę o psychologa. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wstrętne raczysko Napisano Czerwiec 11, 2009 Witam wszystkich ,u mojej mamusi nacieki na opłucną stwierdzono w listopadzie.Skierowano nas na onkologie do Kielc,tam lekarz zlecił chemie co trzy tygodnie dożylnie i oprócz tego codziennie w tabletkach.Dodam ,że 9 lat temu mama miała usuniętą lewą pierś (rak złośliwy).Na dzień dzisiejszy jest po 4 seriach chemii w płynie,czuje się po nich okropnie,wymiotuje ,ma biegunkę wogóle nie ma siły(półtora tygodnia dochodzi do siebie.Pije mleczko megalia po którym przytyła 8 kilo(w listopadzie ważyła 37 kilo).Teraz bardzo boli ją biodro ,puchnie jej reka buzia i nogi w kostce dlaczego?,bardzo szybko sie męczy,często kaszle,i co najgorsza te biegunki trwają do 2 óch tygodni po chemii.Bardzo się o nią boję.Ostatnio przy podawaniu chemii zemdlała.Napiszcie czy u któregoś z rodziców tak było.Bardzo współczuje tym którym odeszli najbliśsi .Pokój im duszom. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość paula1980 Napisano Czerwiec 11, 2009 WITAM MÓJ TATA ODSZEDŁ 15 MARCA.MIAŁ RAKA NIEDROBNOKOMÓRKOWEGO ( PŁASKONABŁONKOWY).WALCZYŁ Z CHOROBĄ 1,5 ROKU. BARDZO DZIELNIE ZNIÓSŁ CHEMIĘ RADIOTERAPIĘ . PO ROKU PO RADIOTERAPII NASTĄPIŁ PRZERZUT DO MOZGU. MIAL OPERACJE USUNIECIA GUZA PO TYM MIAL NASWIETLANIA MOZGU. PO 2 TYGODNIACH OD NASWIETLAN BARDZO BOLAL GO PRZELYK NIE MOGL NIC JESC ( BARDZO GO PIEKLO ) PO CZYM ZACZELY MU PUCHNAĆ NOGI NIE MIAL SILY CHODZIC. A ZA 2 DNI ZMARL - PRZYCZYNA ZGONU BYL MASYWNY KRWOTOK Z PRZEWODU POKARMOWEGO. BARDZ MI GO BRAKUJE. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wstrętne raczysko Napisano Czerwiec 12, 2009 Witaj Paula1980,bardzo mi przykro z powodu śmierci twojego taty,z całego serca Ci współczuje i wszystkim którym odeszli najbliżsi.Powiem szczerze ,że nienawidzę dni gdy mama jest po chemii i czuje się okropnie.W lutym po pierwszej chemii czuła się tragicznie ja myślałam ze to juz koniec leżała nie miala sily zjeść ,napić się,a w plucach miała straszny ucisk bardzo ją bolało.Gdy zadzwonilam na pogotowie powiedzieli że nie mogą nic zrobić bo nie znają historii choroby pacjentki.Myślałam ,że szlag mnie trafi,ale nie poddalam się ,ocierałam łzy i dzwoniłam wszędzie gdzie było można aby tylko pomóż mamie.W końcu siostra cioteczna podała mi numer pani doktor która ma poradnie paliatywną,zadzwoniłam i udalo się.Mama dostała leki przeciwbólowe,rozkurczowe,.po dwóch dniach doszła do siebie.Ale to co przeżyłyśmy nie da się opisać.Napiszcie mi kochani czy u waszych bliskich wystąpiła grzybica w jamie ustnej jelitach całym przewodzie pokarmowym po braniu chemii,co oznacza biały kał,czy ktoś miał taki przypadek?A jeszcze d po 4 seriach chemii ,ostatnia byla w tamten poniedzialek mama miała robiony tomograf -wynik -zmniejszenie obiętości płuca lewego,przesunięcie śródpiersia co to oznacza napiszcie, Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość daffy Napisano Czerwiec 13, 2009 PAULA1980--bardzo mi przykro,współczuje Ci i wiem co czujesz, choc mineły 2 tygodnie od pogrzebu to i tak w to nie moge uwierzyc ze moja 2-letnia córeczka nie zobaczy najukochanszego dziadka oraz ze dziadek nie zobaczy swojej najukochanszej jedynej wnuczki;((( WSTRETNE RACZYSKO--megalia -działa niech beirze dopoki działa i tyje, jak jest apetyt to jest baaaardzo duuuuuuzo, co do opuchlizny-tata miał buzie, ramiona i rece opuchniete-to oznaczało podobno ucisk guza a poza tym miał jeszcze naciek na wezły srodpiersia...chemia jest staaaszna-przynajmniej tak to zadziałało na mojego tate ze nie bylo rezultatu leczenia-rak sie rozwscieczyl ale inaczej moze byc u kogos innego, praktycznie u wiekszosci po chemii albo w trakcie wystepuje grzybica-niestety jest to uciazliwe dla chorego-moze pomoze u Was nestatyna-tata nia płukal gardlo Trymam za wsytskimwalczacych kciuki!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda04 Napisano Czerwiec 13, 2009 Witam. W zeszłym tygodniu u mojej 88-letniej babci zdiagnozowano niedrobnokomórkowego raka płuc z przerzutami do nadpiersia i węzłów chłonnych. Zastosowano leczenie objawowe gdyż na terapię jest już za późno (bardzo zły stan ogólny). W tej chwili babcia jest w domu pod tlenem, jest bardzo słaba i dzieją się z nią dziwne rzeczy. od 2 dni ma halucynacje wydaje jej się że z kimś rozmawia albo trzyma coś w rękach. Jest ogólnie bardzo słaba ale są chwile że rozmawia z nami a za moment robią jej się mętne oczy i wygląda jakby była naćpana. Nie wiem jak jej pomóc co mam robić. Lekarz z pogotowia mówi że to już nadchodzi koniec a lekarz z paliatywnej że będzie jeszcze dobrze. Bardzo żal mi babci ona mnie wychowała jest dla mnie jak matka, której nigdy nie miałam i chciałabym by jej ostatnie dni były jak najmilsze. Co robić? kogo słuchać? Wiem że babcia jest już starutka i kiedyś umrze ale jak się do tego przygotować? czy mam jeszcze czas? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nowa terapia Napisano Czerwiec 13, 2009 Właśnie znaazłam artykuł o leczeniu raka mlekiem ludzkim - http://www.dailymail.co.uk/health/article-1192547/Woman-donates-breast-milk-father-bid-help-beat-cancer.html Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Czerwiec 13, 2009 Witajcie kochani.Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie i kondolencje.Wczoraj minął tydzień jak odszedł mój tatuś.Tak na prawdę jeszcze do mnie nie dociera,że go nie ma z nami.Mam takie wrażenie,że gdy zajdę do rodziców to tata będzie siedział w swoim fotelu albo,że jest na działce i wróci wieczorem.Pocieszam się tym,że już nie cierpi i nic go nie boli.W ten ostatni dzień tatuś strasznie cierpiał.Tak go bolało,że nawet morfina już nie pomagała.Ja nad nim klęczałam,płakałam i trzymałam go za rękę.Tata starał się podnieść rękę i mnie pogłaskać po policzku i kiwał głową żebym nie płakała.Gdy odchodzł wszyscy przy nim byliśmy,trzymaliśmy za rękę i głaskaliśmy po głowie.Teraz już wiem,że tata już coś przeczówał,że chciał księdza w środę,a w piątek odszedł.Pozdrawiam wszystkich. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wstrętne raczysko Napisano Czerwiec 14, 2009 Wczoraj byłam u mojej kochanej mamy,bardzo bolą ją stawy biodrowe nie może siedzieć praktycznie non stop chodzi albo stoi,od dwóch dni zaczęły boleć ją barki,nacieram miejsca bolące żelem ketonal ale ból ustaje na godzinę.Mam wątpliwości czy mama puchnie czy tyje tak szybko ,w ciągu niecałych dwóch tygodni przytyła 2 kilo czy to możliwe?.Dodam ,że apetyt ma ogromny bo bierze mleczko megalia.Boję się ,że zaczyna się dziać coś niedobrego ,jestem cała w nerwach.Wczoraj gdy wyszła na zakupy nie mogła potem dojść do domu,nogi Ją tak bolały w piszczelach,a oddychala tak jakby przebiegła jakieś 100km,szybko się męczy,a o wejściu pod schody nie ma nawet mowy... Gabi41 przyjmij głębokie wyrazy współczucia,trzymaj się jestem z Tobą Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
natka7 0 Napisano Czerwiec 14, 2009 Mam pytanie jak zrozumieć wynik rtg płuc; zwapniały guzek wlk.ok 12mm oraz zmiany wlokniste i drobnoguzkowe,w lewym szczycie pęcherz rozedmowy,plamisty naciek z bronchogramem powietrznym.Bardzo proszę o odpowiedz, Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
natka7 0 Napisano Czerwiec 14, 2009 Jeszcze dodam że po stronie lewej wejscie do oskrzela plata dolnego zamknięte przez guz żywo krwawiący przy kontakcie z instrumentem.a po stronie prawej widoczne blizny antrakotyczne w błonie sluzowej oskrzeli płata środkowego i gornego.Jest to wynik bronchoskopi. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Angela87 Napisano Czerwiec 14, 2009 Współczuje wam śmierci bliskich osób.. Mimo trwającej choroby niestety nie da się na nią przygotować..Moja mama po chemii zawsze jest taka słabiutka, tak mi jej szkoda :( ale wiem ze to jedyna szansa- mam nadzieję że nowa chemi jej cos da, pierwsza kuracja ani nie pomogła ani nie zaszkodziła- tak nam lekarz powiedział i zapowiedział cos nowego.. Słuchajcie moja mam bierze lekką morfine 2 tabletki 2 razy dziennie Sevredol.. ale nic ją nie boli- nie wiem czy dlatego ze to bierze regularnie i ona sie zastanawia czy nie brać po 1 tabletce, ktos w szpitalu mowił jej też że te tabletki powinno sie brać jak zaczyna boleć, ale to dla mnie bez sensu. Wiecie coś na ten temat, ktoś z waszych bliskich ma przepisany Sevredol? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GABI41 0 Napisano Czerwiec 14, 2009 NATKA7 mój tata oprócz Morfiny brał też SevredoL.Sevredol działa natychmiast i krótko. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość doris39 Napisano Czerwiec 15, 2009 Jeszczenie, Daffy, dziękuję za słowa otuchy. Mi się dzisiaj udało załatwić PET, więc jestem w euforii, chociaż nie wiem czy to się cieszyć czy nie, w końcu to badanie potwierdzi moją chorobę. No ale, jest też taka możliwość, że jednak nie potwierdzi. Ciągle się łudzę, że te guzki to może jakieś zwapnienia czy inne coś a nie rak. W sumie to nawet jestem zdziwiona, że tak łatwo poszło z tym PET-em, w razie gdyby co to mogę podać namiary, numery tel, itd. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
lasia80 0 Napisano Czerwiec 15, 2009 Witam Moja mama ma guza w kanale żółciowym. Podobno też przerzut na wątrobe. Rak jest nieoperowalny. Jest tak słaba, że nie można jej chemii zrobi. W tamtym roku zmarł mi tata. Czuje bezsilnośc. Co robic? Strace drugą najbliższą osobę? Nie dam rady. Życie jest niesprawiedliwe. Jestem załamana... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
lasia80 0 Napisano Czerwiec 15, 2009 Witam Moja mama ma guza w kanale żółciowym. Podobno też przerzut na wątrobe. Rak jest nieoperowalny. Jest tak słaba, że nie można jej chemii zrobic. W tamtym roku zmarł mi tata. Czuje bezsilnośc. Co robic? Strace drugą najbliższą osobę? Nie dam rady. Życie jest niesprawiedliwe. Jestem załamana... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Requiem 0 Napisano Czerwiec 15, 2009 Nie mogę powiedzieć, że wiem ,co czujesz...Moja babcia ma złośliwego raka płuc. Również jest to nieodwracalne,ponieważ chemia nie pomoże... Niestety nie mamy wpływu na to co Nas spotyka. Moja Babcia np. nigdy nie paliła-a tu rak płuc. Moja mama również choruje na ciężką chorobę- reumatologiczne zapalenie stawów. Z ojcem mam zły kontakt. Cóż... Nie pomogę Ci w żaden sposób ,jednak życzę dużo siły i wytrwania. Mam nadzieję,że jest ktoś kto Cię wspiera w tych trudnych chwilach Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
lasia80 0 Napisano Czerwiec 15, 2009 dziękuje za słowa otuchy. Wierze, ale czasem brak mi tej wiary. Czasem mam ochotę klnąc na Boga za to że mama musi cierpiec a my wraz z nią. Ale nie klne. Jeszcze wierze. Jak można zabrac czlowiekowi wszystko co ma najcenniejsze? Jak mozna wystawiac na proby. Ile jeden czlowiek może udźwignąc? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Requiem 0 Napisano Czerwiec 15, 2009 Aż się łezka w oku kręci,gdy się słyszy takie słowa... Nie wiem dlaczego jest tak, że ludzie szczęśliwi i dobrzy muszą dźwigać taki krzyż.Zapewne nigdy się nie dowiemy... Moi najbliżsi również cierpią,a Ci ,którzy są mi najbardziej obcy- chociaż też z rodziny cieszą się zdrowiem(absolutnie im nie życzę źle). Mogę zapytać ile masz lat? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
lasia80 0 Napisano Czerwiec 15, 2009 29 lat, studiuje z dala od domu ale co tydzień jeżdżę do mamy by ją w szpitalu zobaczyc Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jagoda04 Napisano Czerwiec 15, 2009 A ja już mam dość!!! Moja babcia marnieje w oczach. Co chwila prosi bym pomogła jej umrzeć!!! Strasznie się męczy a lekarze karzą tylko zwiększać dawki przeciwbólowych. Ma już przerzuty do wątroby, nadnerczy i mózgu. Jest świadoma i błaga Boga o śmierć ale on milczy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach