Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

witajcie ... WIDZISZ najgorsze a moze najlepsze z tego wszystkigo jest to ,ze jeszcze nie ma diagnozy dzis mi lekarz powiedzial,ze ma bronchit i rozedme pluc, Miala robiona bronchoskopię,biopsje wezłów chlon,tomografie po ktorej sie walsnie dowiedzuala ze ma jakas zmiane w plucach -chyba guz...bo lekarz dzis powiedzial ze nie wiadomo ...Ponoc jutro czeka ja nakłuwanie klatki piersiowe w celu pobrania tego co w tym guzie jest i ..poleci to do badania histop... Lekarz pierwsze co to sie mnie zapytał czy pae papierosy-ja akurat nie pale i nigdy tego nie robilam ..powiedzial tylko ze kazdy kto pali to sie w koncu zemści ..Moja mama juz nie ma apetytu ale to chyba ze stresu i z widokow osob ktore ja w szpitalu otaczaja.. Twoja mama JOANKA35 faktycznie jest w mojej mamy wieku i wiem co czujesz ;( Super ,ze jest w dobrej kondycji psychicznej ..moja nalzey do osób strasznie panikujących i słabych psychicznie . Dlatego boje sie że....jesli diagnoza okaże sie zła...bedzie Masakra :( powiedz mi a raczej napisz czy u Twej mamy od razu stwierdzono tego raka czy tez tak dlugo diagnozowano? bo widzisz jak powiedzial lekarz po pobraniu wycinka z bronchoskopi i biopsji wezłów wynik wyszedł negaatywny...a jednak o niczym to za bardzo nie świadczy -Nie rozumiem juz tego wszystkiego..nie ogarniam...choc wiele na ten temat czytam ! trzymaj sie ciepluteńko w ta paskudną pogode:) Paula

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlatego AndziaSlupsk badz tu z nami ---razem jest lepiej i o wiele łatwiej ... Odkąd zaczelam odwiedzac te stone naprawde inaczej to wszystko postrzegam wiec.. witaj w klubie szkoda ze takim smutnym :( pozdrowioneczka For you

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pisałam już tu kiedyś
Pauli czy Twoja mama paliła ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mamci palila i pali ale juz mniej wiecie co ja mieszkam w Angli15 lat teraz wlasnie jade do domu zeby pobyc z mamciom i mam straszne wyrzuty sumienia ze nie moge byc na miejscu wredne zycie mozecie mnie skrytykowac ze tak jest ale staram sie jak moge

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no sama widzisz jacy sa palacze choroba im nie straszna czy jak :( nie maja szacunku dla zdrowia..choruja ale dalej kopcą... mojej MAMIE akurat palic sie odechcialo-ale podejrzewam ze to tylko stres wielka niewiadomą.. ''wspomnienia to jedyny wechikuł czasu jakim dysponujemy ''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paula, moja mama też paliła 40 lat i nadal pali. Twierdzi, że ją to uspakaja. Pali dużo mniej niż jak była zdrowa ale jednak. Na początku się złościłam, ale teraz stwierdziłam, że to nic nie da. Nawet jak teraz rzuci palenie. Przecież potrzeba czasu aby płuca się zregenerowały, a choróbsko już w niej siedzi. Przykre:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak to jest ale czy mozna jej tego zabronic nie wiem sama pale ale po tym wszystkim to zucam mam plastry tabletki nie chce przezywac tego samego.Tak po zatym moja mama bize wit b17 kazdy ratuje sie jak moze choc przez cale zycie swiadomie sie trul.Przepraszam za byki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Joanka moja mama tez ograniczyla i zmienila papierochy ale teraz czy to ma jakis sens moze by mialo 5 lat temu smutne ale prawdziwe co zrobic ja nie wiem czuje sie bezradna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mojej mamy diagnoza była błyskawiczna, tylko szkoda, że w tak zaawansowanym stadium. Ona źle się czuła we wrześniu, wymiotowała, nie chciała jeść, strasznie schudła. Była leczona na żołądek ale po serii zastrzyków lekarka rodzinna skierowała ją na badania do szpitala. Zrobili jej USG i RTG i odrazu było widać co się dzieje. Skierowali ją do innego szpitala, tam bronchoskopia i po tygodniu Pani Doktor mi powiedziała, że potwierdziły się ich przypuszczenia. Drobnokomórkowy rak płuc z przerzutami. Bardzo im przykro ale rokowania są bardzo złe:( Przepłakałam 3 tygodnie. Ale potem wziełam się w garść. Najgorszy był dzień, w ktorym mama się dowiedziała. Poprosiłam lekarkę aby jej powiedziała. Jak do niej jechałam to całą drogę wyłam a przy niej udawałam twardzielkę. To był szok. Teraz nauczyłam się z tym żyć, cieszyć się z każdej dobrej chwili:) I mama stara się bardzo, jest dzielna. Podziwiam ją. Ona to robi dla nas, czyli swoich dzieci. Wiem o tym. Trzymam za Was wszystkich kciuki, mam nadzieję, że jeszcze długo będziemy mogli cieszyć się z obecności naszych bliskich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez trezymam kciuki i tak jak u Twojej mamy u mojej jest podobnie diagnoze postawiono w grudniu zaczelo sie od oka opadlo zespul Hoppera i reka prawa opuchnieta sina straszny widok trafila do lekarza za pozno tak powiedzieli ma przezuty do wezlow i srodpiersia choroba postepuje Boze jak ja sie boje a ostatnio wogole nie chce rozmawiac rece mi opadajom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak ale spochla byla w szpitalu zeby temu zapobiec no i wyslali mame na radioterapie nie wiem ile dostanie bo miala dopiero 3 naswietlania i jesli bedzie dobrze sie czula po powrocie ma sie zglosic na chemie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama dostała 4 cykle chemii, co trzytygodnie po trzy dni pod rząd. Piątej nie dostała bo się rozchorowała. Teraz za duża przerwa aby kontynuować. Miała tomograf bo podejrzewali przerzut do mózgu, ale okazało się, że mózg jest czysty. Dzisiaj lekarka prowadząca miała porozmawiać z ordynatorem co dalej i jutro mamy dzwonić. Mama od czwartku bardzo ożyła, jest dużo silniejsza i humor jej wrócił. Ja jej cały czas od początku , nawet w trakcie chemii (po konsultacji z lekarzem) podawałam BioMarine 570. Myślę, że te kapsułki są bardzo pomocne. Spróbuj twojej mamie je podawać. Moja mama bierze po 4.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pisałam już tu kiedyś
Moja też paliła...odkąd pamiętam :( Dziewczyny i ja ten nałóg winię za śmierć mamy.❤️ :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z mamą w szpitalu była kobieta 40 letnia, z rakiem płuc. Nigdy nie paliła. Także to nie jest norma ale w większości przypadków raczej palenie spowodowało wystąpienie tej choroby. Uciekam już. Jutro się odezwę. Papa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalla85
Moja mama nie paliła i prowadziła bardzo zdrowy tryb życia i co i nic, miała strasznego pecha, zmarła na najgorszą odmianę tego cholerstwa i choć minęło już ponad 2 miesiące ja dalej nie wierzę że jej nie ma....i tak naprawdę czas wcale nie leczy ran;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszę tu po raz pierwszy zmotywowana waszymi przeżyciami i cierpieniem- chcę też podzielić się swoim. Mój tata ma 56 lat. Dwa lata temu wykryto u niego dużego guza w gardle pod językiem (tata długo nie chciał poddać się badaniom, dopiero, kiedy nie mógł prawie nic przełykać- nowotwór więc był w bardzo zaawansowanym stadium). Tata był poddany chemioterapii i radioterapii w warszawskim szpitalu na Ursynowie, dało to taki efekt, że przez dwa lata jeszcze mógł w miarę normalnie funkcjonować, oprócz tego, że nie był już zdolny do żadnej pracy po tym leczeniu. W ubiegłym roku w lipcu tata przeszedł ostre zapalenie płuc, co załamało jego i tak już nadwątlone zdrowie, a prześwietlenie płuc wykazało ogromnego guza w prawym płucu (przerzut). Tata został wypisany do domu, wszyscy bardzo przygnębieni, a tata bardzo mało je- po prostu nie może przełykać (rana w gardle po radioterapii). We wrześniu kolejne zapalenie płuc - tata bardzo słaby i wychudzony, a lekarz w szpitalu mówi do mojej mamy: "Nie możemy go przyjąć. Czy chce Pani, żeby mąż swoje ostatnie dni spędził w szpitalu?" Ale po wielokrotnych prośbach mojej mamy zostaje przyjęty na oddział, gdzie spędza kolejne 3 tygodnie. Znów zostaje wypisany ze szpitala i wraca do domu. Pani doktor proponuje hospicjum stacjonarne, ale nie zgadzamy się wraz z całą rodziną na to- wolimy, aby był w domu - tu ma dużo lepszą opiekę. Hospicjum domowe niestety nie obejmuje rejonu, w którym mieszka tata. Jest spokojniejszy, ale nadal prawie nic nie je- pije za to dużo mleka. Obecnie- koniec stycznia- tata jest w stanie skrajnego wyczerpania. Wychudzony do granic możliwości, nie może samodzielnie się poruszać, nie ma siły mówić ani nawet siedzieć. Kości prawie przebijają skórę, oddycha ostatkiem sił. Koszmar straszny dla nas, a dla niego... Wypożyczamy koncentrator tlenu, aby lżej mu było oddychać w tych ostatnich dniach- to powolne umieranie jest gorsze, niż wszystko. Tata męczy się straszliwie, ma pełną świadomość swojego stanu, wie, że umiera i nie chce już żyć. Ale ma przy sobie rodzinę- i to jest chyba najważniejsze w tych ostatnich dniach. Jak wiele człowiek może znieść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moni po przeczytaniu twojej historii strasznie posmutniałam..sobie ze to sie moze mi zdazyc choc wszystko jest mozliwe poniewaz mam tez chora mame.. Dlaczego Bóg pozwala na to by tak cierpiał...wyobrazam sobie co przezywasz wraz z cala rodzina..pieklo na ziemi:( Wspaniale ze tata ma was..i ze jestescie przy nim caly czas..najgorsze jest to ze przyjdzie czas sie pozegnac,,,i to beda najtrudniejsze chwile.. zawsze pamietaj ze tam bedzie my lepiej tam juz nic nie bedzie bolało.. cholernie mi smutno nawet nie wiem co dalej napisac;( trzymaj sie i nie poddawaj...widze ze jestes mimo to dzielna ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W trakcie choroby taty , gdzieś zapadli się pod ziemię znajomi.Było ich tylu a teraz ? Zostało kilku.Każdy boi się ,że będziemy potrzebować pomocy nawet nie mają czasu na szybki telefon. Teraz dopiero można się przekonać jakich ma się przyjaciół. Tata jest po trzeciej chemi.Każda chemia dodaje mu skrzydeł ,czuje sie po niej dobrze ,tylko że badania krwi są coraz gorsze.Lekarz zastanawiał się czy podać następną . Co można brać aby poprawiły się wyniki krwi ? Pozdrawiam wszystkich iżyczę wytrwałości i wiary .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Pauli za słowa wsparcia. Ten niewypowiedziany ból, kiedy widzimy powolne umieranie najbliższej osoby i nic nie możemy zrobić, nie da się opisać. Cieszę się, że jest to forum, na którym można się wypłakać i nikt nie powie, że to głupie itp. Przyjdzie godzina rozstania z kochaną osobą, ale cieszmy się jej obecnością tutaj, dopóki jest z nami, pomimo jej i naszego cierpienia. To trudne, ale musimy być dzielni, aby nasi najdrożsi, najbardziej cierpiący mogli brać z nas siłę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj IWONA20! Z tymi znajomymi i przyjaciolmi ktorzy sie odsuwaja w cień to prawda:( Mysle ze u nas ludzie boja sie patrzenia ..samego patrzenia na chorobe na tragedie ludzka .z wlasnego doswiadczenia wiem jak ciezko z do takiej osoby isc pocieszysc ja ..po prostu nawet nie wiadomo jak sie zachowac To chyba nie tylko chodzi o jakąkolwiek pomoc..tylko o patrzenie na ból..pamietam jak bliska smierci byla moja babcia Uwierz mi ja nawet nie wiedzialam co mam przy niej mowic..naprawde niechetnie tam chodzilam-teraz zaluje ze nie umialam :( Mam nadzieje ze przy rodzicach ktorzy na pewno kiedys odejda bedzie inaczej ze bede silna .. Juz teraz staram sie byc przy chorej mamie chociaz narazie nie obłoznej DZIEKI BOGU OCZYWISCIE :\ CO do preparatow aby poprawily sie wyniki krwi to ..czytalam gdzies o tym tutaj na forum poradu osob ktore tu pisza...jeszcze nie jestem na tyle madra by cos poradzić.. Musimy trzymac sie razem -choc sie nie znamy łaczy na wiele 🌼 pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj IWONA20! Z tymi znajomymi i przyjaciolmi ktorzy sie odsuwaja w cień to prawda:( Mysle ze u nas ludzie boja sie patrzenia ..samego patrzenia na chorobe na tragedie ludzka .z wlasnego doswiadczenia wiem jak ciezko z do takiej osoby isc pocieszysc ja ..po prostu nawet nie wiadomo jak sie zachowac To chyba nie tylko chodzi o jakąkolwiek pomoc..tylko o patrzenie na ból..pamietam jak bliska smierci byla moja babcia Uwierz mi ja nawet nie wiedzialam co mam przy niej mowic..naprawde niechetnie tam chodzilam-teraz zaluje ze nie umialam :( Mam nadzieje ze przy rodzicach ktorzy na pewno kiedys odejda bedzie inaczej ze bede silna .. Juz teraz staram sie byc przy chorej mamie chociaz narazie nie obłoznej DZIEKI BOGU OCZYWISCIE :\ CO do preparatow aby poprawily sie wyniki krwi to ..czytalam gdzies o tym tutaj na forum poradu osob ktore tu pisza...jeszcze nie jestem na tyle madra by cos poradzić.. Musimy trzymac sie razem -choc sie nie znamy łaczy na wiele 🌼 pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×