Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

do Sylwia 26564 Wyrazy współczucia rozumiem co czujesz, 3 grudnia odeszła moja mamusie. to będą najsmutniejsze swięta, ale niestety trzeba żyć dalej. Trzymaj się!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Sylwia 26564 Wyrazy współczucia rozumiem co czujesz, 3 grudnia odeszła moja mamusie. to będą najsmutniejsze swięta, ale niestety trzeba żyć dalej. Trzymaj się!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Sylwia 26564 Wyrazy współczucia rozumiem co czujesz, 3 grudnia odeszła moja mamusie. to będą najsmutniejsze swięta, ale niestety trzeba żyć dalej. Trzymaj się!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość natie7534
do Artur Wramba tak na poczatku to odeszła moja mamusia nie tata tata mój zyje i mam nadzieje ze długo jeszcze będzie żył co o tego co napisałeś.....ja Ci powiem że mi osobiscie to forum troche pomogło ale to indywidualna sprawa Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieNegujTegoCzegoNieRozumiesz
w przypadku wszelkich przewleklych chorob a takze nowotworow, trzeba zdac sobie sprawe ze nasze cialo jest na tyle madre ze postara samo sie wyleczyc jesli damy mu szanse. Ta szansa jest oczyszczenie organizmu, dawka witamin w postaci sokow warzywnych, oczyszczjace techniki oddechowe (70% szkodliwych zwiazkow jest wydalanych wraz z oddechem). Polecam ksiazki Michała Tombaka, lub Maxa Gersona, lub Grieorgija Małachowa. Możecie wyszukać w wyszukiwarce np. "terapia Gersona", "oczyszczanie Tombak" itp. Polecam. Równiez ciekawy jest uzdrawiajacy wplyw ziol na organizm, o tym tutaj "Apteka Pana Boga" Marii Treben. Nie jestem przeciw lekarzom i ich chemicznym zabawkom, przydadza sie przeciez w 1% przypadkow (choroba genetyczna - watpliwe, zlamanie lapki, borowanie zabka- ach te slodycze) na 100.... Nikt sie o Ciebie (lub tych ktorych kochasz) lepiej nie zatroszczy niz Ty sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cbadef
Czy zdajemy sobie sprawę z tego jak istotne jest nasze pożywienie? Przecież jesteśmy tym, co jemy. Odżywianie ma bezpośredni wpływ na naszą kondycję i zdrowie. Wiedzieli o tym nasi przodkowie, my często zdajemy się o tym nie pamiętać. Czy można odżywiać się zdrowo i smacznie? Dlaczego są takie miejsca na Ziemi gdzie nie jedna osoba dożywa 120 lat w dobrym zdrowiu? Co jeść i jak jeść, żeby zachować na długie lata zdrowie, szczupłą sylwetkę, piękny, młody wygląd? Czy Ty również chcesz cieszyć się długim życiem w zdrowiu? Zaparz dobrą herbatę, usiądź wygodnie i zobacz film "Jedzenie ma znaczenie"! UWAGA!!! Obejrzenie tego filmu może wywołać trwałe, pozytywne i nieodwracalne zmiany w Twojej świadomości i sposobie odżywiania. Czy liczysz się z tymi konsekwencjami? Na pewno? W takim razie zobacz film już teraz :) http://www.wellness.pijnazdrowie.pl/artykuly/jedzenie_ma_znaczenie/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adala
do konca w to nie wierze...tez,tak myslalam dopoki nie zachorowal moj maz W przeciwienstwie do mojej mamy,ktora umarla 1 marca na raka pluc On zachorowal na raka migdalka w wieku 40 lat,stosujac kuchnie sroddziemnomorska,uwazana jedna za najdrowszych...na dodatek przerwal swoja kariere i od 3 lat delektuje sie morzem,sloncem...a jednak zachorowal! Co moge polaczyc,tak jak moja mama sporo palil...To to jest przyczyna wiekszosci chorob!...A propose mojej mamy,to od malenkosci chorowala na pluca...Mysle,ze na powstanie tej choroby maja inne czynniki niz jedzenie...Byc moze brak witamin i mikroelementow...ale,w pozywieniu naszpikowanym niewiadomo czym ich nie znajdziemy...Pozostaje profilatyka suplementami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwia 26564
Nie było mnie przy śmierci mamy, ale był mój brat i tato. Wszystko zaczęło się od tego, że mama w ten dzień już prawie nie kontaktowała nawet oczu nie otwierała. Pod wieczór zaczęła tracić oddech, więc mój brat zawołał przywołaczem personel. Przyszli i stwierdzili, że mama odchodzi i żeby jej nie przeszkadzać. Brat zadzwonił po tatę i krzyczał do mamy, żeby zaczekała, że tato zaraz będzie. Jak przybiegł na oddział to mama żyła jeszcze tylko 2 min. Ale najważniejsze, że zdąrzył. Mamusia i tak się za długo męczyła. Od dwóch miesięcy brała morfinę. Była naprawdę dzielna. Pogrzeb będzie w środę. Nie wiem jak będzie wyglądało życie bez niej, ale napewno będzie wielką pustką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Royo
Witam. Mam 24 lata i zostałem sam. Moja historia rozpoczęła się bardzo wcześnie. W wieku 11 lat zmarła moja mama na raka piersi. Nie byłem świadomy wtedy wielu rzeczy nawet nie do końca wiedziałem co się stało. Pamięta tylko ze długo chorowała, przyjazdy do szpitali i spacery po szpitalnych korytarzach. Z ojcem zostaliśmy sami, początki były trudne dla mojego ojca starał się jak mógł. Pamiętam tam ten okres jako ciężki ale z każdym rokiem z którym dorastałem było coraz lepiej. Gdy wybrałem się na studia moje relacje z ojcem były wręcz świetne. Nigdy nie przypuszczałem że aż tak dobre mogą kiedykolwiek być. W miedzy czasie mój TATO ułożył sobie życie z inną kobietą, która ja jak najbardziej akceptowałem. Gdy wydawało mi się, że więcej tragedii w moim życiu się nie wydarzy dostałem telefon że Tato jest w szpitalu i podejrzewają raka. To co wtedy poczułem nie da się opisać, to była ostatnia rzecz o jakiej myślałem zęby dwa razy ta sama historia. Diagnoza ostateczna była straszna rak płuc, złośliwy nie operacyjny. Ojciec nigdy nie palił. Najgorsze są chwile kiedy siedzi się przy łóżku i chciało by się rozmawiać o wszystkim tak na wszelki wypadek żeby nie tracić czasu, ale wtedy nie zawsze da się rozmawiać. Ile bym dał żeby jeszcze raz choć tak posiedzieć przy łóżku. Śmierć była dla mnie szokiem cztery miesiące od rozpoznania ojciec zmarł, nigdy tego nie zapomnę tak jak śmierci mamy. Próbuje sobie przypomnieć święta z rodzicami i przypominają mi się tylko jedne i to jak przez mgłę. Te święta spędzę pewnie sam, ale raczej w wyboru niż z przymusu. Mimo tego wszystkiego jestem optymistą. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hayah
Royo Twoja historia... i innych... w glowie mi sie nie miesci, ze to jest rzeczywistosc... Mam pytanie do tych, ktorych rodzice mieli raka pluc z przerzutami do mozgu, jakie sa objawy? Moj tata byl operowany w kwietniu, plaskonablonkowy operacyjny bez przerzutow. Badania robimy regularnie i niby wszystko ok ale ostatnio strasznie zapomina. Mowi i nie wie jakich slow chcial uzyc. Babcia miala alzheimera, moze to poczatki, moze przez ostra chemioterapie... a moze... sama nie wiem az sie boje to wypowiedziec na glos. Mam nadzieje, ze to skutek uboczny chemii... tata ma 60 lat, moze to normalne w tym wieku, nie wiem, nie mialam "normalnych" dziadkow, zebym mogla porownac. Pietia, co u Was? Jak sie trzymacie? Zycze Wam wszystkim zebyscie mieli spokojne Swieta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pietia
Mój ojciec odszedł dziś o 10.25, wczoraj o 18.00 jeszcze sie z nim widziałem i rozmawiałem, przyszedłem mu powiedzieć, że wygraliśmy sprawę z ZUS-em o emeryturę, podziękował mi za to, pojechałem do domu, w nocy zadzwoniła moja mama, że z ojcem jest coś nie tak, raz mu było ciepło raz gorąco, miał coraz większy kaszel, myśleliśmy, że to przeziębienie, z samego rana nic się nie poprawiało, mama przebrała ojca i powiedziała mu żeby poszedł pospać i zasnął na wieki wieków amen, odszedł w spokoju, po cichu, mama na początku się ucieszyła, że trochę pośpi, ale gdy chciała sprawdzić czy wszystko jest ok zobaczyła jego szeroko otwarte, nieruchome oczy, nie było mnie przy samej śmierci, ale pożegnałem się z ojcem jak tylko potrafiłem najlepiej, miejmy nadzieję, że w innym świecie będzie mu lepiej, gdyż na tym zawsze miał pod górkę, a przez ostatnie kilka miesięcy bardzo się męczył. Mam nadzieję, że będzie otaczał opieką naszą całą rodzinę. Miałem dzisiaj jechać pokupować prezenty, a tu pogrzeb w wigilię. Pierdolone życie. Chciałbym was wszystkich serdecznie pozdrowić i życzyć wszystkiego najlepszego, tym którzy walczą walczcie dalej, szczególne pozdrowienia dla Hayah, mam nadzieję, że wygracie walkę z rakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Hayah
Pietia, tak strasznie mi przykro. Od samego poczatku gdy weszlam na forum Ty i historia Twojej rodziny dawaliscie mi nadzieje. Opowiadales o operacji taty, ze zdrowial... I ja myslalam, ze jesli u Was jest wszytko dobrze to i u nas tak moze byc. A dzis Twoj tata odszedl... nie znamy sie osobiscie ale to tak jakby przyjaciele przegrali walke. Tak strasznie mi przykro... Pewne jest tylko ze wszyscy odejdziemy... Twoj tata juz sie nie meczy a TY mogles spedzic z nim te ostatnie miesiace swiadomie. Pozegnac sie w pewien sposob. Jeszcze chwila a nikogo z nas nie bedzie. Mam tylko nadzieje ze spotkamy sie z bliskimi po tamtej stronie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pietia,śledziłam twoją historię od początku..wasz przypadek był jedynym w którym widziałam jakąś nadzieję.Jednak teraz dopiero stało mi się jasne że z tej choroby się nie wychodzi,nawet jeśli wydaje sie że w tym przypadku mogłoby się udć..okropnie jest mi przykro...z moim tatą jest też nie najlepiej..robię wszystko żeby te Święta były w miare normalne,żeby tato miał to uczucie że są jak kiedyś..Mimo wszystko życzę wszystkim spokojnych Świąt..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaglądam tu często z nadzieją, że ktoś napiszę-mam receptę aby cud się wydarzył..... pamiętajcie jednak o jednym -w tej walce nie ma przegranych-sama walka o każdy dzień, godzinę, minutę życia dla chorych to wygrana. Miałam takiego księdza znajomego, który był ciężko chory i zawsze zapytany jak się czuje -odpowiadał-wiem, że dożyję do samej śmierci-reszta mnie nie obchodzi. U nas ciężko-ale nie poddamy się tak łatwo. Ciepło Was pozdrawiam w ten świąteczny czas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milul
Moi drodzy. Choroby nowotworowe są chorobami z którymi ciężko walczyć. Optymistyczne jest tylko to, że wcześnie wykryta choroba daje nadzieje na wyleczenie. Rak jest sam w sobie okrutnym mordercą. Nie pyta czy może w Nas zamieszkać i nie ma reguły na to kogo dopada. Rok temu zmarł na Raka płuc mój tata.Był wyjątkowym dla mnie człowiekiem. Był okazem zdrowia,cieszącym się życiem 66 latkiem i dobrym człowiekiem. Któregoś dnia zasłabł i tak się zaczęła moja walka o Jego życie. Diagnoza była powalająca. RAK PŁUC. Dopadł mnie ogólny strach. Walczyliśmy dzielnie. Tata był bardzo dzielny, stosował się do wszystkich zaleceń lekarzy. Choroba rozwijała się błyskawicznie. Każdy dzień zabierał mi nadzieje ale siła walki pozwalała mi się nie poddawać. Tacie też było łatwiej znosić każdy kolejny dzień Jego życia, który upokarzał Go coraz bardziej. Zmieniło się całe nasze życie. Z dnia na dzień było Go coraz mniej. Wiedziałam,że jedyne co można zrobić to pozwolić mu do końca być sobą. Opiekowaliśmy się tata z rodzeństwem sami. Byliśmy przy Nim w każdej sekundzie Jego życia. Choroba każdego dnia odsłaniała swoje okrucieństwa. Nie da się tego opisać. Zmieniła Nas nieodwracalnie. Zmieniła nasze życie. Rak zabrał mi tatę i Jego miłość. Teraz została już tylko pamięć po tacie i wyrzuty sumienia, że nie zrobiłam niczego więcej. Lekarze mówili mi, że więcej już nie można było a ja myślę, że można było. Nie umiem się z tym pogodzić. Pamiętajcie, że czas u ludzi chorych na raka płynie błyskawicznie. Starajcie się być wtedy całym sobą przy bliskiej Wam osobie bo to jest najlepsze lekarstwo, leczenie zostawcie lekarzom i przypadkowi... Bądźcie silni przy chorych ale nie przed samymi sobą. płaczcie w rękawy przyjaciół i miejcie żal do całego świata. Macie prawo do słabszych dni. I pamiętajcie jesteśmy tylko ludźmi. Dziś ja czekam na wyniki badań. Mam 32 lata, potrzebę życia i nadzieję że dożyje późnej starości. Życzę wszystkim wytrwałości. Z wyrazami szacunku Monika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milul
Moi drodzy. Choroby nowotworowe są chorobami z którymi ciężko walczyć. Optymistyczne jest tylko to, że wcześnie wykryta choroba daje nadzieje na wyleczenie. Rak jest sam w sobie okrutnym mordercą. Nie pyta czy może w Nas zamieszkać i nie ma reguły na to kogo dopada. Rok temu zmarł na Raka płuc mój tata.Był wyjątkowym dla mnie człowiekiem. Był okazem zdrowia,cieszącym się życiem 66 latkiem i dobrym człowiekiem. Któregoś dnia zasłabł i tak się zaczęła moja walka o Jego życie. Diagnoza była powalająca. RAK PŁUC. Dopadł mnie ogólny strach. Walczyliśmy dzielnie. Tata był bardzo dzielny, stosował się do wszystkich zaleceń lekarzy. Choroba rozwijała się błyskawicznie. Każdy dzień zabierał mi nadzieje ale siła walki pozwalała mi się nie poddawać. Tacie też było łatwiej znosić każdy kolejny dzień Jego życia, który upokarzał Go coraz bardziej. Zmieniło się całe nasze życie. Z dnia na dzień było Go coraz mniej. Wiedziałam,że jedyne co można zrobić to pozwolić mu do końca być sobą. Opiekowaliśmy się tata z rodzeństwem sami. Byliśmy przy Nim w każdej sekundzie Jego życia. Choroba każdego dnia odsłaniała swoje okrucieństwa. Nie da się tego opisać. Zmieniła Nas nieodwracalnie. Zmieniła nasze życie. Rak zabrał mi tatę i Jego miłość. Teraz została już tylko pamięć po tacie i wyrzuty sumienia, że nie zrobiłam niczego więcej. Lekarze mówili mi, że więcej już nie można było a ja myślę, że można było. Nie umiem się z tym pogodzić. Pamiętajcie, że czas u ludzi chorych na raka płynie błyskawicznie. Starajcie się być wtedy całym sobą przy bliskiej Wam osobie bo to jest najlepsze lekarstwo, leczenie zostawcie lekarzom i przypadkowi... Bądźcie silni przy chorych ale nie przed samymi sobą. płaczcie w rękawy przyjaciół i miejcie żal do całego świata. Macie prawo do słabszych dni. I pamiętajcie jesteśmy tylko ludźmi. Dziś ja czekam na wyniki badań. Mam 32 lata, potrzebę życia i nadzieję że dożyje późnej starości. Życzę wszystkim wytrwałości. Z wyrazami szacunku Monika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moniko zgadzam się, że choroba, tragedia zmienia życie nieodwracalnie i ta beznadziejna walka każdego dnia-człowiek chciałby zrobić więcej niż się da.... Ja usłyszałam już raz pod swoim adresem-chodzi o sprawy nowotworowe-od tej pory doceniam to, co los mi daje, ale bardziej cieszę się z tego, czego los mi jeszcze nie zabrał Niedawno walczyliśmy w rodzinie z czerniakiem, teraz z niedrobnokomórkowcem płuc. Ciągle próbuje szukać jakiegoś cudownego środka i ......jakoś tak nic się nie chce znaleźć :( Kochani dorodźcie proszę-chodzi mi o kwestie wzmocnienia organizmu oraz łagodzenie tego duszącego kaszlu. Na szczęście póki co podejście chorego jest godne naśladowania-silny, dzielny, wytrwały. Bardzo bym chciała aby mógł o własnych siłach wstać z łóżka, bo z tym niestety gorzej i wyniki badań też coraz mniej optymistyczne. To jest najgorsze w tym wszystkim jak chory człowiek bardzo chce aby się poprawiło, stara się ale organizm odmawia posłuszeństwa. Może macie doświadczenie z jakimiś odżywkami, suplementami diety itp Bądźcie dzielni-pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moniko zgadzam się, że choroba, tragedia zmienia życie nieodwracalnie i ta beznadziejna walka każdego dnia-człowiek chciałby zrobić więcej niż się da.... Ja usłyszałam już raz pod swoim adresem-chodzi o sprawy nowotworowe-od tej pory doceniam to, co los mi daje, ale bardziej cieszę się z tego, czego los mi jeszcze nie zabrał Niedawno walczyliśmy w rodzinie z czerniakiem, teraz z niedrobnokomórkowcem płuc. Ciągle próbuje szukać jakiegoś cudownego środka i ......jakoś tak nic się nie chce znaleźć :( Kochani dorodźcie proszę-chodzi mi o kwestie wzmocnienia organizmu oraz łagodzenie tego duszącego kaszlu. Na szczęście póki co podejście chorego jest godne naśladowania-silny, dzielny, wytrwały. Bardzo bym chciała aby mógł o własnych siłach wstać z łóżka, bo z tym niestety gorzej i wyniki badań też coraz mniej optymistyczne. To jest najgorsze w tym wszystkim jak chory człowiek bardzo chce aby się poprawiło, stara się ale organizm odmawia posłuszeństwa. Może macie doświadczenie z jakimiś odżywkami, suplementami diety itp Bądźcie dzielni-pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich którzy zmagają się z tą okropną chorobą. Mój tatuś był zdrowym silnym 52 letnm facetem (palącym ) .W pażdzierniku robił badania do pracy i wykryto guza na prawym płucu , w trakcie dokładniejszych badań na lewym płucu .Pobrano wycinek operacyjnie bo inaczej nie szło i wyniki SZok dla całej rodziny ,mój tato nie ma siły walczyć jest załamany i wie, że powoli umiera .Nie ma żadnej nadziei ,jutro ma pierwszą chemię. Szedł na badania to tylko pokasływał , a teraz nie może mówić i go dusi . Bardzo chciałabym mu pomóc ale ta bezsilność -najgorsze co może być .Patrzę jak mój tata cierpi i nie mogę mu pomóc . To tak boli -tak bardzo boli . Mama ma jeszcze nadzieję ,że jakoś zaleczą i żę będzie dobrze i to ją trzyma. A ja już nie daję rady to wszystko dzieje się za szybko choroba tak szybko sie rozwija. To były koszmarne Święta ....kładę się co wieczór z nadzieją ..a budzę z żalem do Boga? , do życia? Czytam wasze posty i zalewam się łzami ... ale wiem... że nie jestem sama ... Życzę wszystkim wytrwałości i wiary choć wiem jak o to trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich którzy zmagają się z tą okropną chorobą. Mój tatuś był zdrowym silnym 52 letnm facetem (palącym ) .W pażdzierniku robił badania do pracy i wykryto guza na prawym płucu , w trakcie dokładniejszych badań na lewym płucu .Pobrano wycinek operacyjnie bo inaczej nie szło i wyniki SZok dla całej rodziny ,mój tato nie ma siły walczyć jest załamany i wie, że powoli umiera .Nie ma żadnej nadziei ,jutro ma pierwszą chemię. Szedł na badania to tylko pokasływał , a teraz nie może mówić i go dusi . Bardzo chciałabym mu pomóc ale ta bezsilność -najgorsze co może być .Patrzę jak mój tata cierpi i nie mogę mu pomóc . To tak boli -tak bardzo boli . Mama ma jeszcze nadzieję ,że jakoś zaleczą i żę będzie dobrze i to ją trzyma. A ja już nie daję rady to wszystko dzieje się za szybko choroba tak szybko sie rozwija. To były koszmarne Święta ....kładę się co wieczór z nadzieją ..a budzę z żalem do Boga? , do życia? Czytam wasze posty i zalewam się łzami ... ale wiem... że nie jestem sama ... Życzę wszystkim wytrwałości i wiary choć wiem jak o to trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała35
Pietia Bardzo mi przykro z powodu smierci Twojego taty.Miałam nadzieję że jemu akurat się uda.Wygląda na to że ta choroba nie daje za wygraną i jak na razie nie ma na nia mocnych.Pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona55
do ann mój tato przez cały okres trwania choroby pił zioła, Vilcacora, zamawialiśmy z Peru, z centrum IPIFA. niestety nie ma go już z nami ;(, ale myślę, że dzięki tym ziołom bardzo dobrze zniósł całą chemię i ogólnie chorobę, bo tak naprawdę w łóżku leżał ok 1,5 tygodnia, cały czas był sprawny, żył normalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona55
do ann mój tato przez cały okres trwania choroby pił zioła, Vilcacora, zamawialiśmy z Peru, z centrum IPIFA. niestety nie ma go już z nami ;(, ale myślę, że dzięki tym ziołom bardzo dobrze zniósł całą chemię i ogólnie chorobę, bo tak naprawdę w łóżku leżał ok 1,5 tygodnia, cały czas był sprawny, żył normalnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KasiaBB
Bardzo smutny temat :( Moja ciocia walczy z rakiem, wiec szukam wszelkich informacji na ten temat w internecie. Jeżeli kogos interesuje temat niekonwencjonalnych metod leczenia, troche informacji mozna znalezc tu: www.amigdalina.com.pl Pozdrawiam, i zycze wszystkim duzo sily w walce z chorobą i nie poddawajcie sie, nie mozna sie poddawac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga 19
czesc wszystkim czytam wasze wypowiedzi i co szok moj tatus ma raka płuc i przezuty na kregosłup od polowy pazdziernika nie chodzi bardzo cierpi boli go niesamowicie i tak moze bez serca ale zastanawim sie ile jeszcze mu zostało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kingsol
witam. moja mama miala dzisiaj czwarta lub piata chemie(juz zaczynam sie gubic) teraz dostaje najslabsza. 14 stycznia jedzie do poznania i wtedy juz dostanie mocniejsza. ma fajna lekarke, mloda ktora jeszcze nie popadla w rutyne i walczy o mame. najpierw dawala slabsza chemie bo nie wiedziala jak zareaguje mamy oslabiony organizm. teraz uznala ze jest na tyle silna ze moze dostawac silniejsza chemie. tylko ta lekarka zgodzila sie dac mamie szanse, starzy lekarze nie chcieli juz sie podjac leczenia. mama czuje sie dobrze, tylko przy takiej pogodzie jak dzis bardziej sie meczy. nie ma kaszlu, zajmuje sie moimi i siostry dziecmi, gotuje obiady. normalnie funkcjonuje. raka wykryto u niej w czerwcu. przeszla operacje, powiklania po operacji, dusznosci. teraz jest ok, i oby jak najdluzej tak sie trzymala. na szczescie czasem udaje nam sie zapomniec o tym ze mama jest chora. tylko podczas swiat czesto miala lzy w oczach , tak jakby myslala lub przeczowala ze moga to byc jej ostatnie swieta. mam jednak nadzieje ze jeszcze wiele ich przed nami, czego i Waszym bliskim i Wam zycze z calego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daffy
Witam wszystkich! Nie zagladalam od dluzszego czasu na forum...taty juz nie ma od 7 miesiecy;( zgodze sie w szystkimi ktorzy pisali ze czas niesety nie leczy ran-nietsty z kazdym dniem jest gorzej, jeszcze bardziej brakuje tej bliskiej osoby!!!! Swieta i sama mysl o niech -byly masakra-chcialam je przespac......rok temu pierwsze swieta po smierci tescia i jednoczesnie przedwigiljna inrofmaca ze tata ma raka pluc......;((( rok temu placz i tego smego balam sie w tym roku!bo chcialam byc twarda chocby na mame...ale niestety nikt nie wytrzymal!poprostu kogos baaaardzo brakowalo! zaluje tylko ze rok temu nie wedzialam ze diagnoza lekarzy jest taka ze tata drugich swiat nie dozyje-mama nas nie chciala tak martwic, ale wtedy juz widzialam w oczach taty ze wie, czuje ze to sa ostatnie jego swieta,( teraz przychodze do niego na cmentarz, rozmawiam,moa coreczka mowi ;aniele bozy....;-dla dziadka ktorego jej baaaardzo brakuje choc miala 2 latka....wie tez ze dziadek ja baaardzo kochal-jedyna wnuczke-oczko w glowie, ale wie ze bl baaardzo chory a teraz nad nia czuwa,)tlumacze jej i staram sie aby moje dzieciatko pamietalo dziadka, zaluje ze tak malo czasu dziadek nia sie cieszyl, a ona nim,((( Wiem ze zarowno walka jak i przegrana okropnie bola ale niestety takie jest zycie, jedyne co my mozemy zrobic to zapewnic ukochanym osobm komfotowe ostatnie dni i zapewnic im to ze do konca bedziemy z nimi, ja baaaaardzo sie ciesze ze tata zmarl w domu i bylismy przy nim wszyscy!!!!!!!nikt nie chce zostac sam w ostatnich minutach swojego zycia-pamietacie o tym! trzymajcie sie,walczcie i wierzcie w to ze kiedys znadziemy lek na to paskudztwo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedzenie_ma_znaczenie
Kochani pochowaliście bliskie osoby, bardzo Wam współczuję, ale zróbcie coś dla nich i dla siebie, zacznijcie stosować profilaktykę, zdrowy styl życia, odżywiania - to jest wg mnie jedyna sensowna rzecz jaką możecie teraz zrobić. Zobaczcie film pt. "Jedzenie ma znaczenie" http://www.wellness.pijnazdrowie.pl/artykuly/jedzenie_ma_znaczenie/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trochę przestraszona
Witamina - D .......... (na co dzień niedoceniana) - umożliwia wchłanianie wapnia i fosforu - wpływa na kształtowanie się kości i zębów - działa korzystnie na system nerwowy i mięśniowy - łagodzi stany zapalne skóry - reguluje wydzielanie insuliny - wspomaga komórki szpiku kostnego spełniające funkcje obronne - zapobiega tworzeniu się komórek nowotworowych - ma wpływ na działanie komórek przytarczyc, jajników, komórek mózgu, mięśnia sercowego, sutka Skutki niedoboru (awitaminozy) - krzywica u dzieci i młodzieży, rozmiękczenie kości (osteomalacja) i osteoporoza u dorosłych, złamania, skrzywienia i zwyrodnienia układu kostnego, zniekształcenie sylwetki, złe funkcjonowanie układu nerwowego i mięśniowego, zapalenie spojówek, stany zapalne skóry, osłabienie organizmu i zmniejszenie odporności, pogorszenie słuchu, osłabienie i wypadanie zębów - zwiększenie się ryzyka powstawania komórek nowotworowych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to bolesne .. moja mama zmarła w wieku 46 lat na raka płuc . ja miałam wtedy 12 lat . urodziła 8 dzieci . Nigdy nie chorowała ale żyła w ciągłym sttresie z mężem alkocholokiem inteligentem . choroba trwała zaledwie 4 miesiące , strasznie sie meczyła , nachodziła jej woda , punkcje czeste ,umierała w domu z pełną swiadomością .mineło już 35 lat .Moi dwaj bracia umarli przed 50 rokiem życia , jeden na raka trzustki , drugi raka wątroby . Ja mam 47 lat i podswiadomie zyję w strachu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×