Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Gość OLA 75
Dziewczyny nie odzywalam się bo siostra miala w sobotę ślub.Tata zrobił niespodziankę i też z nami pojechał,ale widziałam ile Go to wysiłku kosztowało.Nadal jest słabiutki a do tego zdarzają się wymioty.Nie można zostawić Go na chwilę samego bo płacze.Cały czas powtarza,że On już z tego nie wyjdzie i to koniec.Moje myśli tez zaczynają krążyć wokól tego najgorszego bo jak patrzę na Niego i widzę jak znika z dnia na dzień to musiałby się zdarzyć cud aby było inaczej.No ale my jesteśmy po to aby być z Nim do końca i podtrzymywać na duchu.Czasem zastanawiam się jak ja to robię ,że potrafię powstrzymac się przy Nim i udawać twardziela.Zawsze byłam beksą i ryczę przy byle okazji. Pozdrawiam cieplutko z deszczowego Poznania:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Witaj Olu:) Cieszę się, że się odezwałaś:) Super, że Tata mogł być na ślubie:):):) Napewno bardzo się starał i mobilizował wszytskie siły! no i napewno strasznie Go to dużo kosztowało... NIedobrze, że taki słabiutki. Kurczę, dlaczego dr nie zapisują jakiś środków na wzmocnienie??? Olu, ale Tata je normalnie, czy nie ma apetytu i mimo wszytsko wymiotuje? w sumie tych wyiotów nie powinno być, bo przceież chemii Tata teraz nie dostał...MOże wymiotuje jak mocno kaszle? Dobrze, że masz dużo siły! Ja mam ciut podobnie. Jestem beksą, panikarą, pesymistką, uprawiam non stop czarnowidztwo...ale przy Tacie jestem na razie przynajmniej twarda... ale boję się pieknielne:(:(:( Lenko ech, czas zacznie goić rany, ale nie teraz niestety... za jakiś czas, ale u niektórych to trwa 3 miesiące, u innych 3 lata niestety:( Najgorszy jest pierwszy rok...:( Nic madrego nie napiszę, więc trzymaj się Lenko cieplutko!!! Pozdrawiam też z deszczowego Poznania:):):)a raczej z jego przedmieścia:) ale leje nieźle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane co dzień czytałam ale tak późno wracałam z pracy że nie miałam sił nic sensownego napisać>u nas bez zmian niestety Tatko wymiotuje mimo wszystkich leków które dożylnie czy do jelitowo są podawane.Co chwilkę dosłownie o jedzeniu dawno już zapomniał.patrzyłam na Niego dziś jak spał niewiele się zmienił przez ten tydzień to co zwymiotuje jest uzupełniane jednak niewiele mówi bardziej pokazuje,jak pytam czy coś Go boli kręci głową że nie.Zauważyła Mama że jak przekręci się na prawy bok zaraz wymiotuje nie wiem z czym to mogłoby mieć związek i czy doszukiwanie się ma w ogóle sens.Padam po prostu ze zmęczenia Kochane.Trzymajcie się cieplutko w Opolu też pada i zimno jak nie wiem.Buziaki dla wszystkich.Dobrej nocki. <stopka></stopka>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Gosieńko 74 Dobrze, że się odezwałaś:) tylko zmartwiły mnie Twoje słowa niestety:( Że Tata ciągle wymiotuje... Boże to makabra, że leki nie pomagają!!! Przykro mi bardzo, mam nadzieję tylko, że nie cierpi, że nie ma jakiś dużych bóli:(:( dlaczego medycyna nie może sobie poradzić z tym raczyskiem, z tą najokropniejszą z okropnych chorobą:( Cięzko się z tym się pogodzić:( oj, cięzko:( dobranoc, spokojnej nocy dziewczyny... papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia C
Gosiu:( Boże drogi, nawet nie wiem co mam Ci napisać:( To, że Twój tatuś twierdzi, że go nic nie boli-jest duże prawdopodobieństwo, że tak właśnie jest. I chociaż z tego możemy się cieszyć. Wiem, jak straszne jest patrzeć na najukochańszą osobę, która niknie w oczach. Te wymioty Gosiu mogą mieć różne przyczyny, i chyba rzeczywiście nie warto się ich doszukiwać w obecnej sytuacji. Ja już Ci pisałam , nie wiem czy doczytałas-czy Gosiu próbowaliście emetrolu przeciwwymiotnie??? U nas było tak samo i on na prawdę pomógł. Co prawda trzeba go połknąć, nie wiem czy jest w jakiejś innej formie. Ale może warto spróbować? Gosieńko, modlitwą i sercem jestem z Wami, każdego dnia myślę o Twoim tatusiu-modlę się by nie cierpiał. "wierzyć to znaczy ufać kiedy cudu nie ma cud chce jak najlepiej a utrudnia wiarę..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Was Kochane. czytam Was czesto, ale nie pisalam bo nie bylo o czym. do czasu.... dwa tygodnie temu mama byla na Szamarzewskiego na badaniach. zrobili przeswietlenie pluc i puscili do domu. po dwoch dniach lekarka zadzwonila do mamy ze ma od razu sie stawic na oddzial bo na zdjeciu widac jakis pecherzyk powietrza. mama spanikowana myslala ze to przezut ,pojechala.porobili badania- usg, kt , krew i okazalo sie ze nic nie ma!:) pomylka, wszystko bez zmian. nie wiedza skad sie wzial ten cien na zdjeciu. wyszlo tylko ze w okolicach kikuta sa jakies male guzki, ale nic groznego, w kazdym razie nie wzbudzily podejrzen lekarzy. ale co najedlismy sie strachu to sie najedlismy. teraz mama musi sie umowic do poradni onkologicznej, moze wtedy bedziemy wiedziec wiecej o tych guzkach. ale miejmy nadzieje ze to faktycznie nic groznego. jesli chodzi o chemie to mama tez pare razy nie mogla dostac ze wzgledu na zle wyniki, ale po tygodniu juz bylo ok i mogla dostac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kingsol,przynajmniej u Was wszystko w porzadku.Reszta milczy.Az boje sie zaapytac czemu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OLA 75
Mój Tata coraz gorzej sie czuje.:-(Dzisiaj przyjedzie lekarz z opieki paliatywnej.Najgorsze jest to,że wciąż wymiotuje żółcią.Nie może jeść chociaż się stara,ale co zje to zaraz....Boję się,że to może być przerzut do żołądka.Od paru dni znowu Go boli i w płucach i brzuch.A do tego jest tak niedobry,że....Wciąz wyzywa tą biedną Mamę,że nie umie się Nim opiekować.Ma Go oddać do hospicjum bo tam przynajmniej będą wiedzieli co Mu dać żeby Go nie bolało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olu,wspolczuje Ci i Twojej mamie. Ale tak jest z ta choroba. Moj maz po swoich zlosciwosciach w stosunku do mnie raz powiedzzial "To nie ,to chroba" i "Nie chce dla nikogo byc zlosliwy" Boze! Jakie trudne to bylo,opiekowac sie i zamiast dziekuje slyszec "k..wa.nie tak to robisz"! Ale teraz, z perspektywy czasu rozumiem ze On poprostu nie wiedzial co mowi,nie kontrolowal sie. Duzo bym dala zeby wrocic chocby te zle dni,kiedy Maz wyzywal mnie ale zyl. Olu,powiedz mamie zeby sie trzymala i starala sie nie poddawac na Taty zly humor. On napewno ni chce byc taki przykry dla mamy. Caluje i zycze duzo cierpliwosci Wam z mama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maryka 55
Witam - wczoraj otrzymałam wyniki TK . Mam guzek podopłucny na lewym płucu 4mm i na prawym obrączkowaty 5mm ! z tego co tu czytam NIE WARTO MI WALCZYĆ :(( Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maryla55
Przepraszam , miało być Maryla - ręce mi się trzęsą !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Maryli
Marylko, ZAWSZE warto walczyć. Jeszcze nie wiesz dokładnie, co to za guzek, a już wszystko przekreślasz. Może to nie jest złośliwe, może wystarczy wyciąć i będzie po kłopocie. Nie poddawaj się. Mój znajomy żył z nowotworem płuc 16 lat. Wycięli mu jedno płuco i przez dłuuuugie lata nie miał żadnych problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maryla55
Do Leny .W i poprzedniczki - dzięki za odzew - poczekam do 13 września , gdy pójdę z tym wynikiem do pulmonologa , a na 28 września mam przekaz do szpitala na badania w kierunku rostrzenia oskrzeli - a tu TAKA niespodzianka.Wpisałam ten wynik TK i wyszedł mi rak płuc i to forum !!! . Odezwię sie do Was po powrocie od pulmonologa , lub ze szpitala - tak bedzie najlepiej .Mam jeszcze jedno wyjście - mieszkam w bloku gdzie mieszkają trzej lekarze pulmonolodzy, może powiedzą coś po znajomości -pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Witajcie Kochane! Oj, kilka dni mnie nie było na forum... U nas w miarę, znaczy mogłoby by być lepiej, ale zdaję sobie sprawe, że może być gorzej, o wiele gorzej więc nei narzekam... Przepraszam, ze sie nie odzywałam, ale cięzki tydzień... Tata miał w czwartek ostatnią z zaplanowanych uzupełnijących chemii ( mam nadz. że więcej nie musi być), teraz za kilka dni - w ten czwartek ma sie stawic w szpitalu na kontrolnych badanicg - bedzie miał topmograf klatki i usg brzucha... Boję się jak diabli, bo mam jakieś złe przeczucia:(:(:( tata osłabiony jest chemią, więc zdołowany, ale niestety cały czas pokasłuje... wkurza mnie to bo mówiłam kilkui dr o tym to zlekcewazyli, ze niby po operacji może tak byc, że się pokaszluje,bo płuca jednak inaczej funkckjonują i musza się przyzwyczaić do nowego oddychania - tak mi tłumaczył osttanio onkolog... ale jakoś mnie to nier przekonuje:( rozmawiając z innymi pacjentami podczas dziennje chemii wychodzi na to, że jedni kaszlu nie maja w ogole, drudzy mają... minęły 3 miesiące po operacji a \tatę pobolewa miejsce cięćia miedzy żebrami...no i widzę, że o wiele szybciej si męczy, dyszy i mówi, z enei może tak głeboko odetchnąc tylko tak płytko:( tak więc prosze Was KOchane trzymajcie kciuki w czwartek za dobre wyniki,ok? Mogę w tym tygodniu zbyt często nie pisac, bo mam problemy informatyczne:(:(:( padl mi laptop:( drugi lapek ma dziwny internet a bez internetu jestem uziemiona:(:( jakby mało było problemów ze zdrowiem Taty, to jeszcze komputery szwankują:(:( I dlatego się nie odzywałam... Kingsol! Oj, tosię najadłyście strachu!!! ale ciesze się, że koniec końców wyniki dobre!!!!!!! Olu! Boże, przeraziłaś mnie stanem Twojego Taty:( Nie myślałam, ze jest tak źle... Wierzyc się w to wszytsko nie chce, cop za potworna choroba... Buziaki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
dziewcznyny, chyba pożarło mi kolejnego posta:( juz nie mam siły odpisywac, bo mam dwa kompy zepsute:( i internet szwankuje:( napisałam już dwa długie posty i widze, ze chyba nie ma na forum ich:( Tata po osttaniej chemii, w czwartek ma kontrole - tk klatki i usg - trzymajcie kciuki!!!!\odezwę sie jak internet bedzie ok, bo teraz to makabra:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia C
Gosiu, Olu? Co u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia630
WITAM WSZYSTKICH!PISAŁAM TU DAWNO TEMU, BO ROK MIJA JAK MIELIŚMY Z TYM DRAŃSTWEM SPOKÓJ. TATA MA DROBNKOMÓRKOWEGO RAKA PŁUC I ROK MIJA JAK MIELIŚMY SPOKÓJ W SENSIE ZŁYCH WYNIKÓW, BO PO AGRESYWNEJ CHEMIII KTÓRA DAŁA REZULTATY CAŁKOWITEJ REMISJI KOMFORT ŻYCIA PSYCHICZEGO JAK I FIZYCZNEGO JEST MAŁY. DUŻO BY PISAĆ. ROCZNICA JEDNAK NIE WESOŁA TATA ZACZĄŁ BARZDO KASZLEĆ, STRACIŁ APETYT, CHUDNIE A PRZY TYM CZĘSTO WYMIOTUJE I OKAZAŁO SIĘ ŻE PRZYSZEDŁ NAWRÓT. JESTEŚMY ZAŁAMANI SZCZEGÓLNIE ON. PRZEŻYŁ TYLE PO CHEMIOTERAPII SKUTKÓW UBOCZNYCH A TU DANO NAM SZANSĘ TYLKO NA ROK!JAKIE TO NIESPRAWIEDLIWE. W DODATKU NIE WIEMY CO BĘDĄ MU ROBIĆ ABY POMÓC BO WIEMY ŻE CHEMIOTERAPII JUŻ NIE DOSTANIE, MOŻE RADIOTERAPIA, BO JEJ NA PLUCA NIE MIAŁ. MIAŁ ZA TO NAŚWIETLANĄ PROFILAKTYCZNIE GŁOWĘ.CO NAS ZNÓW CZEKA I DLACZEGO TO TAK KRÓTKO TRWAŁO, TO PYTANIA KTÓRE TERAZ WCIĄŻ ZADAJĘ. CZY KTOŚ MÓGŁBY MNIE POCIESZYĆ?PISZĘ BO ZNÓW WAS POTRZEBUJĘ. WCIĄŻ BAŁAM SIĘ TEJ CHWILI I PRZYSZŁA NIESTETY A TATUŚ MÓJ JEST TAKI BIEDNY BO TAKI ZAŁAMANY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OLA 75
Witajcie! U nas bez zmian.Tata poddał sie całkowicie.:-( Nie wstaje ,nie chce jezdzić na badania.Dzisiaj mielismy jechać do szpitala bo mial miec podana inną chemię.Powiedział,że mamy mu dac umrzeć w spokoju bo On już nigdzie nie pojedzie.W poniedziałek może jechac do prywatnej kliniki -załatwilismy karetkę-tez powiedział,że nie pojedzie.Ja jestem bezsilna.Nie słucha nikogo.Ani lekarza,który przyjeżdża do domu,ani pielęgniarki!!!! Asia 630. Bardzo mi przykro ,że znowu musicie walczyć z tym cholernym raczyskiem:-(.Jednak wiara i Wasza siła mogą duzo zdziałać.Trzymajcie sie razem i nie dajcie Tacie odczuć jak bardzo się boicie. Pozdrowienia z baaaardzo deszczowego Poznania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia C
Asiu Strasznie Wam współczuję. Niestety to okropne raczysko, to choroba, która daje bardzo mało nadzieji, a każdą iskierkę radości zabiera bardzo szybko. Rozumiem Cię doskonale, wiem co czujecie, i żal, tak bardzo mi żal Twojego tatusia... Nawet nie potrafimy sobie wyobrazić co czują nasi ukochani chorzy:( nam pozostaje tylko być silnymi, i udawać przy nich, że nie jest tak źle, że zawsze jest nadzieja. Asiu, nie rozumiem, jak można profilaktycznie naświetlać choremu głowe? Nie jestem lekarzem, ale jestem spod Szczecina, i u nas po prostu nie ma takich praktyk. U mojego tatki było tak, że jak dowiedzieliśmy się o chorobie (w bardzo wysokim stadium zaangażowania) to dali chemię, potem naświetlili płuca. Kiedy w grudniu wymusiłam TK głowy, bo tatko zaczął mieć zachwiania równowagi, zaczął się potykać, od czasu do czasu coś mu wypadło z ręki, niby niechcący. Okazało się, że moje przypuszczenia się potwierdziły i były 3 ogniska w mózgu:( Podali dexametason na zmniejszenie obrzęku i naświetlili głowę-pomogło na krótko. W lutym zawiozłam razem z mamą tatę na ostry dyżur, bo było już bardzo źle, przede wszytskim od strony głowy bo na płucach nowotwór się zatrzymał. Dzięki znajomościom największy z guzów został wycięty. W maju-kontrola. Wybłagane lampy na głowę. Miało być 5-niestety tatuś bardzo źle je znosił, wziął 4 i 5 dwunastominutową na płuca (ponieważ od płuc strasznie bolało go ramię, więc pani doktor paliatywnie podała mu tę jedyną lampę-pomogło) Asiu, musicie walczyć. Jak gonią drzwiami-wchodźcie oknem! Trzymam za Was kciuki. Olu-przykro mi, że tatuś nie chce już walczyć:( Ja przepraszam, że tak stale nawiązuję do tego co było u nas...ale mój tatuś też miał kryzys, zwłaszcza jak miał iść do szpitala (z racji gorączki-tuż przed lampami po operacji zrobił się obrzęk, który trzeba było odbarczyć tylko w warunkach szpitalnych) nie chcial, ale ja krzyczałam, płakałam , że musi, że nie może być egoistą, że musi myśleć też o nas (mimo, że nie miałam tego na myśli-podziałało). Chociaż by siłą, chociaż by słowa bolały musicie tatę zmusić do walki. Jak nie dla siebie, to dla Was. Trzymam Olu kciuki pozdrawiam Was dziewczynki w ten lodowaty dzionek, bez ciepłej wody od tygodnia z powodu awarii na mieście:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia630
JA TEZ JESTEM Z POZNIANI OLU! MÓJ TATA TEŻ MA JUŻ DOSYĆ BADAŃ, LEKARZY ITP.I TEŻ JUŻ SIĘ PODDAŁ. MA TAKĄ DEPRESJE, A DOJDĄ JESCZE BÓLE WIĘC NIE WIEM JAK TO BĘDZIE. NA RAZIE KASZLE AŻ DO UDUSZENIA I TROCHĘ BOLĄ GO ŁOPATKI. TO BYŁ TAKI AKTYWNY BARDZO MĄDRY CZŁOWIEK, A CHOROBA ZROBIŁA Z NIEGO CAŁKIEM INNEGO CZŁOWIEKA O INNYM CHARAKTERZE. JA MÓWIĘ CZĘSTO ŻE MÓJ PRAWDZIWY TATA UMARŁ W DNIU JAK DOWIEDZIAŁ SIE O CHOROBIE. TAK MOCNO GO KOCHAM ŻE NIE WYOBRAŻAM SOBIE BEZ NIEGO ZYCIA POMIMO MOJEGO WIEKU. MAM 32 LATA, MĘŻA ALE NIE WYOBRAŻAM SOBIE ŻYĆ BEZ NAJKOCHAŃSZEGO TATY. JESTEM PRZYSŁOWIOWA CÓRECZKĄ TATUSIA. NAJGORZEJ JEST WŁAŚNIE PATRZYĆ JAK NASI NAJBLIŹSI SIĘ MĘCZĄ I PSYCHICZNIE I FIZYCZNIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia630
DO KASI C TAK, TATO ŻECZYWIŚCIE DOSTAŁ DAWKĘ NAŚWIETLAŃ PROFILAKTYCZNIE, BO NIE MIAŁ NIC W GŁOWIE JEŻELI CHODZI O KOMÓRKI RAKOWE. TŁUMACZYLI ŻE JAKBY WŁAŚNIE POWSTAWAŁO OGNISKO TO DAWKA MAŁA ALE TO ZNISZCZY. MIAŁ TYLKO KILKA KRÓTKICH NAŚWIETLAŃ. TAK LECZĄ W POZNANIU. TERAZ W GŁOWIE NIC NIE WSKAZUJE ŻEBY SIĘ DZIAŁO, ZA TO KASZEL WSKAZUJE ŻE ZNÓW NA PŁUCACH ALBO OSKRZELACH SIĘ COŚ DZIEJE. ZOBACZYMY ZA DWA TYGODNIE, BO PILNIE DLA SZPITALA JEST KOLEJKA DWU TYGODNIOWA. POZATYM STRACIŁ KOMPLETNIE APETYT I SZYBKO CHUDNIE, NIE WIEM CZY TO ZWIĄZANE ŻE NA JAKIMŚ NARZĄDZIE TYPU WĄTROBA ROBI SIĘ PRZERZUT CZY POPROSTU NA TYCH PŁUCACH A EFEKT BRAKU APETYTU WYSTEPUJE ZAWSZE. CO DZIWNE JAK MU WYKRYLI TEGO RAKA ROK TEMU I BYŁ BARZDO ZAAWANSOWANY Z PRZERZUTEM WŁAŚNIE NA WĄTROBĘ TATUŚ MIAŁ WILCZY APETYT I NIC NIE WSKAZYWAŁO NA TAK CIĘŻKĄ CHOROBĘ. A JAK JUZ PISAŁAM PŁUC NIE MIŁA NAŚWIETLANYCH BO NIBY MIAŁ TAKĄ POPRAWĘ ŻE NIE TRZEBA BYŁO.NIE WIEM BO NIE ZNAMY SIE NA TYM WSZYSTKIM I POZOSTAŁO NAM SŁUCHAĆ LEKARZY, CHOCIAŻ CZĘSTO MAM WĄTPLIWOŚCI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Witajcie KOchane! Witaj Asiu! Ja też jestem tak jak Ty córeczką Tatusia i my też z POznania:):):) My z Tatkiem walczymyy cały czas, nie pisze osttanio często, chociaż kiedyś isałam nawet kilka razy dziennie, mam problemy z internetem niestety i laptopem i stąd milczą częściej niż piszę... Asiu... Bardzo mi przykro, że też tutaj jesteś z racji choroby Taty:( Wiem, że to głupie pocieszenie, ale słyszałam od dr, ze rak drobnkomokórkowy jest tak agreswyny, że daja do pół roku zycia tylko niestety:(:(:( więc pewnie z medycznego punktu widzenia dr może Ci owiedzieć, że skoro Tata zyje rok od diagnozy to i tak długo:( lekarze tak teraz mówia, kawa naławę, nie patyczkuje się, nie rozmawiają najpierw z rodzinę itp... Niedobrze, że Tata słabnie, to by oznaczało, że choroba niestety ostępuje:) Leczyliście się na Szamarzewskiego w Wielkopolskim Centrum Pulmonologii? Olu75! rany, jak się Tata poddał!!! Nie może się poddać!!!, niech walczy! Olu, amoże psychicznie jest tak załamany, że popadł w depresję? Nam dr się pytał jak Tata zniosł diagmoze, bo są osoby, które jak slysza rak - opadają w depresje i daja im antydepresanty byg walczyli i zebrali w sonie wszytskie siły.... Co u Nas? TYdzień temu Tata miał osttanią z zaplanowanych chemii, dzisiaj wlaśnie wróciliśmy z Szamarzewskiego z Onkologii, Tata miał kontrolny TK klatki i usg brzucha, za tydzień ma mieć jeszcze bronchofiberokospię kontrolną i za miesiąc ma rozpocząc serię naśietlań przez 6 tygodni... Wyniki odbieramy jutro ale boję się okrutnie, bo Tata jakoś szybko się męczy:(:(:( mam jakieś z le przeczucia:( dr mówi, że raczej nierawdopodobne jest by nastapiła wznowa już 3 miesiące o operacji, ale różne przypadki się zdarzają, przecież operaca nie była radyjalna i zostawili jakies komórki na linii cięcia to przez te 3 miesiące mogły sie przceież już namnożyć:( tegi się boje ogromnie:(:(:( pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia C
Asiu nie wiem jaka jest przyczyna braku apetytu, u nas też był brak apetytu. Tato dostał to mleczko na poprawę apetytu, może warto więc spróbować tego. Widzisz, z tym kaszlem też jest różnie, ale rzezcywiście może być od płuc, myślę, teraz jak będziecie na wizycie zrobią rtg, i zleca co dalej. Nie dajcie się zbyć, nawet 5 lamp, paliatywnie, może poprawić komfort życia. Natomiast jeżeli chodzi o ból-Asiu, wcale nie musi boleć, dobry lekarz robi tak, by nie bolało, uwierz mi! A jak macie wątpliwości, to skonsultujcie się z innym lekarzem. Ja z naszego też byłam niezbyt zadowolona, ale to dlatego, że uważałam, że cały świat powinien mi współczuć, a on był taki zimny i rzeczowy. Ale dobry fachowiec, a co najważniejsze - nie było żadnych kolejek, wizyta praktycznie na telefon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia630
DO KATARZYNKA 36 TATO LECZY SIĘ NA SZAMARZEWSKIEGO ALE ZA CENTUM W AKADEMII MEDYCZNEJ NA ODDZIALE PULMUNOLOGII I ONKOLOGII. WIEM JAK TO JEST CZEKAĆ NA WYNIKI BO PRZEZ CAŁY ROK W KAŻDYM MIESIACU CZEKALIŚMY NA WYNIK INNEGO BADANIA. WIEM ŻE Z PUNKTU LEKARZY ROK TO I TAK NIE ŹLE, ALE DLA NAS TO JAK CHWILA. TYM BARDZIEJ ŻE MÓJ TATA MIAL OGROMNE SKUTKI UBOCZNE. 4 CYKL CHEMII USZKODZIŁ MU NIEODWRACALNIE TRZUSTKĘ KTÓRA MIŁA ZDROWĄ. TERAZ ŻYJE BEZ NIEJ BO CAŁA PRAWIE OBJĘŁA SIĘ MARTWICĄ. BYŁ PRAWIE 2 MIESIĄCE W SZPITALU I BYŁO BARDZO ŹLE. KOLEJNA RZECZ TO OD CHEMII USZKODZIAŁ SIE CENTRALNY UKŁAD NERWOWY I TATA MA WIELKIE PROBLEMY Z CHODZENIEM DOSTAŁ OD TEGO POLINEUROPATIĘ, TO JAKBY WCIĄ ZBOLĄCE STOPY ALE NAWET WE ŚNIE. TSAŁ SIE PRAWIE INWALIDĄ, BO WIĘCEJ NIŻ 100 METRÓW TO NIE PRZEJDZIE. Z BRAKU TRZUSKI JEST I CUKRZYKIEM I TYLE WYCIWRPIAŁ ŻEBY TO BYŁ TYLKO ROK????TO NIESPRAWIEDLIWE, A CZAS ZAPIERNICZAŁ CODZIEŃ TAK ŻE JA CZUŁAM ŻE UCIEKA I ZBLIŻAMY SIĘ DO KOŃCA W MIARĘ DOBRYCH DNI. A TERAZ NIE WIEM JAK TO BĘDZIE. ZNÓW KOŁO ZACZYNA SIE KRĘCIĆ. KOŁO BÓLU, STRACHU I ŁEZ A PRZY TYM CIERPIENIA NAJWIĘKSZEGO NA ŚWIECIE DLA MOJEGO NAJKOCHAŃSZEGO TATUSIA, CZASEM WOLALABYM ŻEBY BÓŁ GO OMINĄŁ I UMARŁ NA COŚ INNEGO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie .. czasem to juz sie boje tu wchodzić.. codziennie tyle nieszczescia i łez.. Czytam was regularnie moja mama po operacji od lutego czuje sie tez rózniaście czasem wrecz fatalnie .czesto ja cos boli... a teraz w nerkach ponoc zrobil sie jakis naczyniak ..tomografia na grudzień..i wez tu czekaj tyle ..bozee wiem ,ze to juz nigdy nie bedzie tak samo zawsze bedzie nam towarzyszył strach :( serdecznie was pozdrawiam i życze duzo siły i dużo wiary

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia630
WIEM ŻE JEST TAKIE MLECZKO MEGALIA NA APETYT, ALE NIE WIEM CZY MOŻEMY SAMI ZASTOSOWAĆ CZY MUSI PRZEPISAĆ NAM LEKARZ. NAWET GDYBY TO BĘDZIE PROBLEM BO MÓJ TATO CZEGO LEKARZ NIE PRZEPISZE SAM BOI SIĘ BRAĆ, MÓWIĄC ŻE SAMI SIE NIE ZNAMY ITP. A TERAZ TAK JAKBY JUŻ REZYGNOWAŁ I W OGÓLE CIĘŻKO JEST GO NAMÓWIĆ NA COKOLWIEK. OD KILKU MIESIĘCY ZAPRZESTAŁ PIĆ SOKI, PIŁ TEŻ NONII, ALE JAK ZACZĄŁ SIĘ KASZEL I ZACZĄŁ WYMIOTOWAĆ JAKIES 3 TYGODNIE TEMU NIE CHCE TEGO WIDZIEĆ, BO MÓWI ŻE I TAK MU NIE POMOGŁO. JEST PESEMISTYCZNIE NASTAWIONY NA WSZYSTKO. BOJĘ SIĘ KAŻDEGO KOLEJNEGO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia C
Mleczko przepisuje oczywiście lekarzm, a na wymioty mój tatko brał emetrol(mam nadzieję, że dobrze pamiętam nazwę) i na prawdę pomagało. Nie wiem Asiu, na siłę nic się nie da zrobić. Musicie jakoś namówić tatę do tego by przyjmował leki. One pewnie tacie zdrowia nie wrócą, ale poprawią jego komfort. Wiem jak to się słyszy. Wiem jak przykro jest, kiedy idzie się do szpitala, patrzy na zmęczoną twarz ukochanej osoby i nie można powiedzieć-będzie tylko lepiej:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam ! Od czerwca czytam to wasze forum ponieważ tez mam chorego tatusia na raka płuc .Tez mi jest straszie cieżko pogodzic z tym ze jednak przegrywamy walke z ta okrutną chorobą -tato czuje sie coraz gorzej .Kpowalismy sok Noni i wit.B17 a takze plasterki oczyszczajace z toksyn na stopy i niestety nic to nie pomaga Jest straszie chudy i nic juz od dzisiaj nie je i nie bierze lekarstw -boli go gardło i ma opuchnieta szyje .Z dnia na dzien jest coraz słapszy i prawie z nami nie rozmawia i się bardzo meczy idac o lasce z pokoju do kuchni .Jestem załamana i bezradna . Tatus jest pod opieka tylko przychodni a na domowe hospicjum sie nie złapujemy poniewaz mieszkamy 35 km od osrodka .Czy wiecie moze cos na temat prywatnych domowych hospicjach w okolicach Łodzi lub Tomaszowa Maz.Z ta choroba walczymy od 16 czerwca -wyniki w szpitalu były bardzo złe [guz płuca lewego z licznymi przerzutami do watroby ].Choroba została niestety zbyt puzno wykryta przez lekarza rodzinnego .Nawet nie podano mu chemi bo stwierdzono ze nic nie da sie zrobic .Tatus ma tylko mnie i mamę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do asia 630. U nas tatus dostał ma apetyt takie mleczko Megace ono jest tylko na recepte i prawie nic nie kosztuje jezeli doktor napisze P na recepcie .Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×