Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Gość córka07
No i po wszystkim tata zmarł wczoraj wieczorem:-( Jest nam ciężko bo w czerwcu zmarła nagle moja mama i to będą chyba najgorsze święta w życiu. Jedno jest BARDZO DUŻYM pocieszeniem ŻE TATA JUŻ NIE BĘDZIE CIERPIAŁ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gg11gg
wyrazy współczucia smutne to co piszesz przezywasz to podówjnie...ach nawet nie jestem tego w stanie sobie wyobrazic ja starciłam 3 m-ce temu tatę i mam jeszcze mamę ale i tak jest cięzko na sercu.... mój tata jak juz cierpiał to w tych kryzysowych chwilach chciał aby to się już skończyło ale bywało że czuł się lepiej i wtedy chciał żyć dla chorego śmierc jest wybawieniem - smutne to ale prawdziwe- nie musi już dokonywac tak trudnych wyborów w mekach.... natomiast dla nas bliskich cierpienie choć inne dopiero się zaczyna trzymaj się ...przez to niestety trzeba przejść.... do mirer2- zgadzam się z Twoją wypowiedzią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gg11gg
dodam że wolontariat jest bardzo potrzebny ale i trudny ja osobiście nie mogłabym patrzeć na smierć człowieka nawet obcego... jestem zbyt wrażliwa to jest bardzo trudna służba ale jeśli ktoś czuje sie na siłach to bardzo ważne aby wspierać tych chorych, usmiechac się do nich, bądź posiedzieć w milczeniu.... ale osoba bliska podchodzi do tego bardziej emocjonalnie i tu jest ta kluczowa różnica....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tequila_sunrise
do corka07 wyrazy współczucia.Wiem jak się czujesz.Ja też w święta bedę myśleć tylko o tym,że moja ciocia była pogodzona z tym,że umrze-świadoma,a jedyne czego chciała to tylko dożyć świąt... i niestety-zmarła miesiąc przed :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tequila_sunrise
MAM WYRZUTY SUMIENIA czytając powszednie wypowiedzi dochodzę do wniosku,że osoby chore paliatywnie nie powinno się ich na siłe poić,karmić i przedłużać życia kroplówkami i pompami tlenowymi.Trzeba pozwolić im odejść... _______________________________ Mam wyrzuty sumienia,że dzień przed śmiercią zabrało moją ciocię pogotowie,mogła odejść w domu-godnie nie tak jak to było w szpitalu_____________ Położono ją na oddziale z 4 chorymi.Kiedy była w stanie agonii ok.4 godzin.pacjenci na nią patrzeli-nie było parawanu!!! Leżała na przeciw drzwi i każdy kto przechodził przez korytarz mógł zobaczyć jak kona i walczy o każdy wdech powietrza!To było straszne... Byliśmy tak przejęci,że nikt o tym nie pomyślał-teraz żałuje...bardzo... Dopiero jak lekarz stwierdził zgon,to pielęgniarka przyniosła po 15min.mini-parawan przez który i tak było wszystko widać.Co chwilę otwierały jej się oczy-straszne!!!!!!!!!!!!!!!!!! Leżała tak za tym parawanem przez 2 godziny z innymi chorymi.Dopiero po tych 2 godz.przewieziono ją do prosektorium__________________ To chyba nie jest normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika B.
To co przez ostanie dni pisaliście jest bardzo smutne :( tym bardziej, pogłębia smutek fakt, że zbliżają się Święta. Każdy zasługuje na godną śmierć, w spokoju, przy bliskich, bez strachu przed tym co Go czeka. W niedziele mija osiem miesięcy od śmierci mamy, a każdy dzień jest męczarnią i walką z własnymi uczuciami i myślami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sobie ja........
Max do tej pory nie zwracałam uwagi na twoje uwagi... ale jak możesz tak pisać??? zero wrażliwości w tobie jest...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" taka sobie ja........ Max do tej pory nie zwracałam uwagi na twoje uwagi... ale jak możesz tak pisać??? zero wrażliwości w tobie jest..." Ale przecież wielu to się starało o ten nowotwór:P. Ale jak się nie starali to zgodze sie pomóc:classic_cool:.Tylko że wielu nie chce mojej pomocy:O.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corka07 bardzo mi przykro,że straciłaś mamę i tatę w tak krótkim czasie. Wiem co czujesz bo ja tak samo jak Ty straciłam rodziców. Jeden po drugim.... Życzę Ci siły bo te święta będą bardzo trudne!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość whaka
morek 2 A gdzie ja napisałam ze chory błaga o śmierć!!! Ty zdajesz sobie sprawę co to jest eutanazja??? Mylisz pojęcia i nie obrażaj ludzi którzy wspierają chorych i ich rodziny I nie prawda że tylko rodzina jest związana emocjonalna z chorym bo niestety często my obcy bardziej kochamy tych nieszczęsnych opuszczonych chorych niż ich rodziny i dzieci... I po nich płaczemy. To my ich myjemy tulimy i trzymamy przy nadziei. Są domy gdzie dzieci nie chcą opiekować się matką czy ojcem. Niestety zbyt dużo musiałabym tu pisać. Ja tylko chciałam wam wszystkim powiedzieć że karmienie na siłę gdy chory nie ma siły przyjąć jedzenia jest wbrew jemu i to już nie jest miłość. Kroplówkę podajemy do momentu gdy nie zagraża gorszemu umieraniu. Bo można utopić chorego we własnych płynach można dopuścić do obrzęku płuc i chory umiera straszną śmiercią dusząc się. Jestem wolontariuszem z wyboru, stałam się nim przypadkiem i tkwię w tej posłudze choć jest bardzo trudna. I niech nikt nie mówi że wkrada się w umieranie rutyna bo nie ma czegoś takiego. Ja nie idę do chorego popatrzeć jak sobie umiera tylko idę pomóc jemu i jego rodzinie przetrwać czas na który nie zostali przygotowani. Ja też się boję i tez płaczę po ich stracie i spać nie mogę, odwiedzam groby i dalej spotykam się z tymi co zostali a z którymi się zżyłam mniej lub bardziej.Swoim doświadczeniem rada i obecnością tylko pomagam ale ile mnie to kosztuje tylko ja wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gg11gg
whaka- tak jak pisałam wolontariat cenna i trudna służba tego nikt nie powinien podważać jednak rodzina wbrew temu co piszesz naprawdę inaczej przeżywa śmierć chorego uwierz mi wiadomo że są różne rodziny, opuszczają chorych itp. to sa trudne sprawy , ale gdy są normalne korelacje to rodzinie jest b.trudno w takich chwilach wierzę że możesz się zrzyć z takimi osobami, bo w to nie przecze każda osoba wrażliwa zapłacze patrząc na śmierć innej osoby ale pewne emocje, bliskość i uczucie do najbliższych z którymi było się 30, 40 lat a może i dłużej są inne niż wolontariusza zdaje sobie sprawę że pielęgniarki z innych oddziałów by tam długo nie popracowały tata bywał w różnych szpitalach ale w onkologicznym mówił że tam pielęgniarki są bardzo ale to bardzo miłe dla chorego dlatego to są specyficzne warunki i trzeba uszanować tych chorych życzę wytrwałości w tej trudnej posłudze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość whaka
gg11gg Ale ja absolutnie nie podważam relacji rodzinnych i nigdy nie powiedziałam że łączą mnie większe więzy z chorym niż rodziny. Tak naprawdę my zawsze staramy się być krok za rodziną a nie krok przed. Jeśli umiera małe dziecko to jak wolontariusz może być bardziej związany z nim niż jego matka ojciec czy babcia itp. Nigdy nie podważam relacji rodzina - chory. Więc nie rozumiem czemu myślisz że ja tak czuję czy myślę. Fakt są czasem sytuacje że rodziny brak bądź jest skłocona i my czasami mimo woli stajemy się ważni, my obcy ludzie. Ale nigdy o to nie zabiegamy. Naszą rolą jest wspierać rodzinę a nie ją wyręczać. Tu na tym forum spotykam większość kochających dzieci i innych dla których cierpienie bliskiej osoby jest bardzo bolesne. Lecz niestety często mamy doczynienia z ludźmi samotnymi bądź z rodzinami rozbitymi gdzie dzieci w świecie a matce nie ma kto szklanki wody podać. Dzisiejszy świat jest okrutny a rak zbiera ogromne żniwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirek2
WAHAKA.Jeszcze raz przepraszam jeżeli poczułaś się urażona ,nie było to moim celem ta wypowiedz.Sama pisałaś jak pewien pan patrzał na ciebie błagalnie jak jego żona próbowała go nakarmić z tego wywnioskowałem że prosił ciebie o pomoc w wypełnieniu jego woli.A co do eutanazji użyłem to tylko jako cudzysłów .W pełni zgadzam się z gg11gg jak przyjmuje to rodzina bliskiej nam osoby.Bo my nigdy nie będziemy gotowi na odejście nam bliskiego.Nikt i żaden psycholog nam w naszej sytuacji nie jest w pełni nam pomóc.Zgadzam się też i z tobą że w sytuacji jak jest ktoś samotny bądz opuszczony przez bliskich to takie hospicjum domowe jest potrzebne.Ze chory potrzebuje waszej opieki w podstawowej potrzebach tego nie neguje.Wiemy też jaka jest opieka w szpitalach pielęgniarka a pielęgniarka to też duża różnica ,dlatego nie w kładam wszystkich do jednego worka .Pisałem tak bo spotkałem się naprawdę z takimi osobami o których lepiej zapomnieć .Jak się opiekują chorymi .A swojego zdania nie zmienię w kwestii podawania kroplówek wzmacniających ,aby chory nie umierał śmiercią głodową Po prostu mamy inne zdanie w tej sprawie .Nikt tego nie wie kiedy umrze,a nie raz cuda się zdarzają.Jeszcze raz Ciebie przepraszam że tak odebrałaś moją wypowiedz .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" whaka morek 2 A gdzie ja napisałam ze chory błaga o śmierć!!! Ty zdajesz sobie sprawę co to jest eutanazja??? Mylisz pojęcia i nie obrażaj ludzi którzy wspierają chorych i ich rodziny I nie prawda że tylko rodzina jest związana emocjonalna z chorym bo niestety często my obcy bardziej kochamy tych nieszczęsnych opuszczonych chorych niż ich rodziny i dzieci... I po nich płaczemy. To my ich myjemy tulimy i trzymamy przy nadziei. Są domy gdzie dzieci nie chcą opiekować się matką czy ojcem. Niestety zbyt dużo musiałabym tu pisać. Ja tylko chciałam wam wszystkim powiedzieć że karmienie na siłę gdy chory nie ma siły przyjąć jedzenia jest wbrew jemu i to już nie jest miłość. Kroplówkę podajemy do momentu gdy nie zagraża gorszemu umieraniu. Bo można utopić chorego we własnych płynach można dopuścić do obrzęku płuc i chory umiera straszną śmiercią dusząc się. Jestem wolontariuszem z wyboru, stałam się nim przypadkiem i tkwię w tej posłudze choć jest bardzo trudna. I niech nikt nie mówi że wkrada się w umieranie rutyna bo nie ma czegoś takiego. Ja nie idę do chorego popatrzeć jak sobie umiera tylko idę pomóc jemu i jego rodzinie przetrwać czas na który nie zostali przygotowani. Ja też się boję i tez płaczę po ich stracie i spać nie mogę, odwiedzam groby i dalej spotykam się z tymi co zostali a z którymi się zżyłam mniej lub bardziej.Swoim doświadczeniem rada i obecnością tylko pomagam ale ile mnie to kosztuje tylko ja wiem." Jak chcesz pomagać zareklamuj metody które polecam bo to jest conajmniej zdrowsze bo to co serwują chorym na nowotworyto groźne trucizny:O.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pożegnania
pożegnanie przed śmiercią -to jest trudny temat nie wiem ale ciezko jest choremu chyba w pełni świadomie mówić że jest przygotowany na śmierć bo to wielka niewiadoma nie wiadomo czy śmierć będzie natychmiastowa czy w mękach kilka godzin a nawet dni? i tu właśnie żaden chyba człowiek nie jest wtedy spokojny i pogodzony z tym odejściem ja nie potrafilam pożegnać się z tatą bo po pierwsze to była mimo wszystko nagła śmierć ale i tak jakoś nie umiałabym się żegnać bo On mial nadzieję że i tym razem wyjdzie z tego dołka i pozyje jeszcze trochę a tu nagle temat ostatnirgo pożegnaniai? nie wiem czy Wy żeganliście się "oficjalnie" bo nie wyobrażam sobie reakcji chorego na takie pożeganie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pożegnanie z bliską osobą nigdy nie jest możliwe,bo tak naprawdę do końca ma się nadzieje.do ostatniego oddechu,wierzy się w cud.Rozum mówi swoje a serce krzyczy,że to jeszcze nie czas.moja mama zmarła miesiąc temu,więc wiem,że ostateczne pożegnanie nie jest możliwe...tego nie da się zaplanować....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moj dziadek
umarl na raka krtani, wszyscy w rodzinie maja kolopoty z drogami oddechowymi, mam nadzieje, ze nas to ominie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmmmmmmm
Więc i ja się dołączę do dyskusji. Otóż jednym z objawów zbliżającego się końca jest brak apetytu i pragnienia. W tym okresie nie ma już procesu trawienia i nie należy chorego zmuszać ani do jedzenia ani do picia.Ustaje także praca jelit.Zanika również odruch połykania. Jest to pierwszy szok dla najbliższej rodziny,chory przestał jeść i pić coś się dzieje nie tak. Bo to że spał no to spał. Należy pamiętać również o tym ,że odwodnienie nie powoduje żadnych dolegliwości. Należy wiedzieć i pamiętać o tym,ze karmienie poprzez kroplówki może spowodować obrzęk płuc i chory zaczyna się dusić. W tym okresie jest wskazane zwilżanie ust albo warg chorego i to bardzo często bo co 10 do 15 minut. Dodatkowo w tym okresie chory zaczyna oddychać tylko przez usta.Oddech jest przyśpieszony co dodatkowo powoduje wysychanie warg. To wszystko w tym temacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :( :( :(
"W tym okresie nie ma już procesu trawienia i nie należy chorego zmuszać ani do jedzenia ani do picia. Ustaje także praca jelit. Zanika również odruch połykania." Ale to jest wynik podawania morfiny a nie samego raka. Uboczne działanie morfiny polega na depresji funkcji oddechowej, zwolnieniu czynności serca, obniżeniu przemiany tlenowej, wywoływaniu wymiotów, zaparć, zahamowaniu pracy układu trawiennego i czynności pęcherza moczowego prowadzące do bezmoczu. sami sprawdźcie - http://pl.wikipedia.org/wiki/Opioidy Wasi bliscy są zabijani chemią i morfiną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmmmmmmm
Przy chorobach nowotworowych, ból stał się również chorobą, którą należy koniecznie leczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :(((((((
Tak - najlepiej morfinką, która paraliżuje jelita.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmmmmmmmm
Wiadomo, ze nie jest to witamina :/ Ból nowotworowy jest tak silny, że często ludzie chorzy nie chcą już żyć. Z dwojga złego lepiej ten ból zwalczać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość :(((((
"Ból może towarzyszyć także, jako powikłanie lub następstwo, różnym sposobom leczenia choroby nowotworowej. Przykładem może być ból rozciętych tkanek po zabiegu operacyjnym, ból spowodowany uszkodzeniem nerwów w wyniku radioterapii, ból związany z zapaleniem tkanek spowodowanym przez środki chemiczne stosowane do leczenia nowotworów (np. zapalenie pęcherza moczowego) lub wywołany przez zmiany popromienne." Tak więc "leczenie" powoduje bóle, które są "łagodzone" morfiną i w ten sposób doprowadza się pacjenta do śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jollaaska
a czy nie można przed rakiem uchronić się chemoprewencją? zastosowaną oczywiście o wiele wcześniej - w odpowiednim momencie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GNM_
@jollaaska Z naturą nie wygra się chemią! Cały ten wątek jest dowodem tego, że chemia zabija...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sysia1322
Mój tata też choruje na to okrutne choróbsko. Zachorował a raczej wykryto chorobę w zeszłym roku pod koniec wakacji i to była najgorsza wiadomość jaką usłyszałam przez całe swoje życie. Na początku miałam nadzieję że uda się tatę zoperować że wyzdrowieje że wróci ten piękny czas kiedy życie było łatwe i beztroskie, ale niestety z każdym dniem dowiadywaliśmy się coraz gorszych rzeczy okazało się że nowotwór jest nieoperacyjny podawaną tata miał chemię częściowo zareagował rak na nią pozytywnie i tata czuł się nie najgorzej starał się prowadzić normalne życie jeździł na kontrole dostawał chemię wiadomo po niej przez jakiś czas był osłabiony ale wracał do normy aż w końcu pod koniec tych wakacji tata zaczął czuć się gorzej okazała się najgorsza rzecz przeżuty do mózgu 3 wielkie jeden został zoperowany tata czuł się po operacji dużo lepiej ale tylko przez chwilę później jeździł na naświetlenia po których też było już lepiej a teraz jest w szpitalu ma ataki padaczki miał już trzy wczoraj dostał kolejnego został w szpitalu mają zrobić mu badania ale czemu dopiero teraz czemu podczas 3 poprzednich zostawał od razu wysyłany do domu mimo naszych próśb że może należy zostawić tatę na oddziale i porobić badania. Teraz czuje się źle jest mu duszno ma kaszel który również go dusi i jest bardzo osłabiony. Boję się o niego strasznie boję się tego co przyniosą koleje dni. Idą święta a mi nawet nie chce się o nich myśleć boję się że będą to nasze ostatnie święta. Może to i śmieszne co napiszę ale bardzo żałuję że nie mam magicznej mocy żeby móc cofnąć czas oddałabym za to wszystko co mam. Nie wiem w ogóle skąd wezmę siłę na to żeby przetrwać to co przyniesie czas bo wiem że niestety ale będzie tylko gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wake up_____
To nie jest okrutne choróbsko -- bóle, skutki uboczne i śmierć powoduje bezmyślne i zabójcze leczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tequila_sunrise
WAKE UP_______________ Cieniasie myślisz,że wypisując tego typu popłuczyny pod różnymi pseudonimami ktoś się na to złapie??? Daj spokój człowieku!Nikogo nie interesują twoje wypociny!Cudotwórca się znalazł.To tyle miałam do powiedzenia na temat twojej żałosnej osoby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×