Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 22, 2010 Lenko! modlę się za Was.... MOja KOchana Lenko trzymaj się... Tak bardzo mi przykro:(:(:( Dobrze, że był lekarz tylko szkoda, że tak krótko:(:(:( A czy nie zalazłoby się łózko w Hospicjum dla Męża? Tam byłó by bepzieczniej, a Ty nie byłabyś sama w tych cięzkich chwilach, pomoc byłaby non stop.... Wiem, że opiekujesz się Mężem wspaniale, ale mimo wszytsko - jesteś bez wsparcia w domu:(:(:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Lipiec 22, 2010 Katarzynka zdazalo sie ze mama miala spuchniete kostki, moze nie bezposrednio po chemii ale sie zdazalo, zwlaszcza teraz w upaly jak sie nachodzila. ja mysle, ale moge sie mylic ze to nie ma nic wspolnego z chemia, ale jak bedziecie na szamarzewskiego to warto zapytac o to lekarza. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Max Zander vel Klaun 20 Napisano Lipiec 22, 2010 Ostrzegałem przed pseudoleczeniem opisanym tutaj: http://www.faceci.com.pl/r_rak_metody_konwencjonalne.html :P.Ale jak nie chcieliście słuchać moich dobrych rad to jest kara:P. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Lipiec 22, 2010 Katarzynko Pierwszy raz nie zgodzę się z tym co napisałaś ...Moim zdaniem to lepiej że mąż Lenki jest w domku:))u siebie..jeżeli Jego dni są policzone to ważna jest każda chwila..Lenka robi co może ..kochana kobieta..Ja do końca życia będę miała żal do siebie ,że zostawiłam Tatusia w szpitalu ... Kochana A oprócz tych spuchniętych nóg jak tatuś się czuje? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 23, 2010 Ona Odpowiada! Wiem, częściowo się zadzam, po prostu bardzo mi sie smutno zrobiło, jak przeczytałam Leny informację, że lekarz juz poszedł i jest jej znowu źle:( Bo tak jest sama jednak z Meżem, a otrzebuje wsparcia, poczucia bezpieczeństwa i pomocy - mimo wszytsko... stąd pomyślałam o hospicjum, w końcu Lena nie jest robotem:( ech, czytałam wspomnienai kobiety, która nie chciała korzystać z pomocy hospicjum na poczatku, a potem kiedy nie mogła sobie dać rady Mąz jej trafił do hospicium a Ona tam normalnie nocowała i powiedziałaa jedna wazna rzecz- tam jest dom, gdzie my jesteśmy... nieważne sa te 4 ściany tylko oosby, które je wypełnijąc...Ona się tam czuła z Męzem bardzo bezpiecznie, 24 h na dobę miała wsparcie, pomoc, nie czuła się zagubona i osamotniona mimo ogromnje traumy którą przeżywała... stąd ta moja myśl:(:(:( Szpital a hospicjum to nie to samo, w szpitalu, chcą jak najszybciej pozbyć się chorego na raka:( hospicjum niesie ulgę w każdej dziedzinie - i fizycznie i duchowo... no ale też sa hospicja i hospicja...ech, straszny temat:(:(:( Lence napewno pzydałaby się Oosba, która by je pomagala i wspierała tam na miejscu.. Boże, miej Lenke i Jej męża w swojej opiece! Jak sobie pomyślę, że Lena jest tam sama... z ukochanym Mżem, ale jednak cięzko chorym, to ryczeć mi się chce:(:(:( Boże jakie to trudne musi być:( Lenko, pamietaj, że my tu jestesmy... tylko tyle możemy zrobić, ale jesteśmy!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Max Zander vel Klaun 20 Napisano Lipiec 23, 2010 Szkoda ze jego nie mogę wziąć przymusowo na moje leczenie:O.Bym przynajmniej sprawdził czy pomoże:P.Ale jak nie chcecie pomagać to wiem w razie czego kogo wina będzie:P. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
dorka83 0 Napisano Lipiec 23, 2010 Leno, modlę się za Twojego męża... bądź silna, wiem, że jesteś:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 23, 2010 Lenko.... MOdlę się za Was Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Lipiec 23, 2010 Dziekuje Wam z calego obolalego serca za te slowa,moje drogie. Noc minela spokojnie. Ale wsluchowalam sie prawie cala noc.W pewnym momencie przestal chrapiec,myslalam ze to JUZ. Ale spal tylko cicho,cicho. Dzisiaj ogolilam meza (nie czuje juz nic,tylko troche ruszyl policzkiem),umylam. Problem z pampersem. Kanapa,na ktorej lezy maz zlozona na pol (tak sobie zazyczyl),no i nie mam sily GO ani odwrocic,a tym bardziej podniesc. Czekam na lekarke,a jej nie ma i nie ma. Maz wczoraj wyrwal nieswiadomie motylka z brzucha,a mam do niego podac leki,k...wa! Wczorajszy lekarz na moje SMSowe zapytanie czy moze wkuc to z powrotem powiedzial ze jutro ktos od nich przyjdzie i sam to zrobi. Jest 10-ta,a nikogo nie ma! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Lipiec 23, 2010 Ksiu,w wypisie napisane nastepujace: Zastosowane leczenie -operacyjne:resekcja guza lewej polkuli mozdzku droga kraniektomii podpotylicznej z plastyka ubytku kostnego. W epikryzie: utrzymujacy sie zespol mozdzkowy.Tak ze wycieli mu ten cholerny guz. A ze mozdzek odpowiada za ruch,mowe,wzrok,i byl duzy 3x4 cm to widocznie zmiany te spowodowaly takie skutki jakie sa. Przeciez lekarzy sie znaja co robia... chyba Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Max Zander vel Klaun 20 Napisano Lipiec 23, 2010 "az wczoraj wyrwal nieswiadomie motylka z brzucha,a mam do niego podac leki,k...wa!" Leki i "leki " to nie to samo:P. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Lipiec 23, 2010 Max Zander vel Klaun wiesz ze Twoj numer PC mozna wytropic? Ze taki "czlowiek" tez musi byc!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 23, 2010 Lenko! nie zwracaj uwagę na debili... to mali ludzie... myślę o was cały czas... skoro guz wycieli to dlaczego nie ma poprawy tylko jest coraz gorzej:(:(:( to tak nieprawdopodobne:( Myslę o Was cały czas Lenko.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
joanka35 0 Napisano Lipiec 23, 2010 Lena poproś o łóżko i materac przeciwodleżynowy z hospicjum. Łóżko jest na pilota. Będzie Ci łatwiej. Myśmy mieli takie dla mamy i naprawdę dużo lżej nam było. Trzymaj się Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Lipiec 23, 2010 Tak Kasiu,wiem ze takie osobniki nie sa godni ani kropli naszej uwagi.Ale co za tupet pisac w tak powaznym momencie byle co slina na jezyk przyniesie(na klawe). Joanko.Niestety my mamy tylko jeden pokoj i lozko sie nie zmiesci. Wczoraj lekarz,a dzisaj lekarka powiedzieli ze nie wiadomo czy dozyje jutra. Rozmawiam teraz z mezem. Spi.Glaskalam jego reke. On slabo odpowiedzial,duzym palcem troche scisnal moje palcy. Odruch czy swiadomosc? Smutno mi Boze :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
joanka35 0 Napisano Lipiec 23, 2010 Lenko, strasznie smutne to co piszesz:( nie tak miało być. Jest mi strasznie przykro, naprawdę. Nie będę Ci wciskać kitów, że może się mylą itp. bo to nie ma sensu. Musisz się przygotować na najgorsze. Najważniejsze teraz jest to, że mąż jest w domu, z Tobą. Mam nadzieję, że nie będzie cierpiał. Ściskam Cię mocno. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Do Leny Napisano Lipiec 23, 2010 Lenko kochana, w takiej sytuacji nie ma już słów pocieszenia :( Jak Ci napiszę, że wiem co przeżywasz, bo też przez to przechodziłam, to dzisiaj też Cię to pewnie nie pocieszy. To dramatyczny czas w Twoim życiu i straszne jest jeszcze to, że sama się z tym borykasz. Mój Boże nas było tak dużo, a ból i strach o bliską osobę był ogromny, nawet nie próbuję sobie wyobrazić, gdybym była sama w takiej sytuacji. Lenko, może ktoś mógłby do Ciebie przyjechać, może siostra męża? Martwię się, że jesteś sama i jak sobie poradzisz, jak przyjdzie...TA chwila :( To znaczy wiem, że sobie poradzisz, bo jakie jest wyjście, ale byłoby Ci trochę łatwiej, gdyby był ktoś przy Tobie. Wiesz Lenko, tak na koniec Ci napiszę jeszcze, że w całej tej dramatycznej sytuacji jest mały promyczek. Jesteście w domu, razem, możesz męża trzymać za rękę, odchodzi godnie, otoczony Twoją miłością. To jest bardzo ważne na pewno i dla Ciebie i dla Niego. Niektórzy nie mają możliwości się pożegnać, los tak nagle wszystko odbiera, albo umierają w samotności między obcymi ludźmi, daleko od domu i ukochanej osoby. Ja wiem Lenko, że w tej chwili dla Ciebie to żadne pocieszenie, ale kiedyś na pewno będzie to dla Ciebie dużo znaczyło, że byłaś z ukochanym mężem do końca. Przytulam Cię mocno. Ech, okropnie to wszystko smutne i trudne :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 23, 2010 Lenko KOchana! Jak trudno w to uwierzyć i pogodzić się, że Twój Mąż odchodzi:(:(:( Boże to choróbsko to najgorsza rzecz jaka się może przytrafić:(:(:( I ona sstrasznie szybko postęuje u twojego Męża:(:(:( nie moge tego ogarnąć:( Ciężki czas strasznie, zgadza się z Dziewczynami, że nie powinnaś być sama, dasz radę, ale musi być wsparcie. Niech siostra Męża weźmie urlop czy coś ona musi Ci pomoc, wspomóc, to nie jest do uźwignięcia a jednak, nawet najbardziej dzielnej Osoby!!! Lenko DRoga! Nawet nie jestem w stanie ogarnąc tego jak Ty to znosisz i się trzymasz... Najważniejszze, że jesteście razem i by Mąz nie cierpiał, niech odejdzie, jeśli jest taka wola Pana - spokojnie, bez bólu i cierpienia:( z najbliższą i najukochańszą Osobą u swego boku... Lenko, w tej traumatycznej sytuacji ściskam Cię mocno i zapewniam o swojej modlitwie.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ech..!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Napisano Lipiec 23, 2010 Mysle o Was Leno. Smierc to czesc naszego zycia ale trudno sie z nia pogodzic, tym bardziej gdy odchodzi ktos bliski... Dobrze, ze jestescie razem. To nie ma znaczenia czy jestescie w domu czy w hospicjum. Wazne, ze jestes przy Nim. Dla Ciebie jest trudniej bo musisz sama mu towarzyszyc a trudno w ciezkich chwilach samemu pomoc gdy nie wiadomo co robic. Max Zander cos tam.... daj spokoj czlowieku, troche szacunku dla drugiej osoby przydaloby sie. Nie jestem zwolenniczka konwencjonalnego leczenia ale nie podoba mi sie Twoje zachowanie. Nie zatruwaj komus zycia i nie dokuczaj. A przede wszystkim nie badz taki pewny siebie.... Trzymaj sie Leno. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość OLA 75 Napisano Lipiec 23, 2010 Witam!!! Dziewczyny kochane czytam codziennie Wasze wpisy ,ale niestety brak czasu aby i od siebie coś dodać. Lenko !!! tak strasznie przykro czytać to co piszesz-jedyne co możemy to dać Ci dużo siły i dobrym słowem ukoić Twój ból.Najważniejsze tak jak piszą dziewczyny /,że jesteście razem ,możesz potrzymać męża za rękę .To będą napewno niezapomniane chwile a Twój mąż wie ,że jest u Jego boku ukochana kobieta,na którą zawsze może liczyć. U mojego Taty zaś niewiele dobrego.Wczoraj dostał chemię-i zatrzymał się mocz!!!! Okazuje się,że po biopsji prostaty porobiły się skrzepy.Dzisiaj miał być konsultowany urologicznie,ale......NIE BYŁ.Ja nie wiem czy to tylko moje odczucie,ale w szpitalu na Szamarzewskiego robią sobie z ludzi jaja poprostu. Kasiu-jeśli możesz napisz jak jest z Wami . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ech..!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Napisano Lipiec 23, 2010 Skoro jestesmy juz przy temacie smierci chcialabym Wam polecic ksiazke "Tybetanska ksiega zycia i umierania" autorstwa Sogjal Rinpocze. Mimo, ze ksiazke napisal Tybetanczyk jest ona adresowana do wszystkich ludzi, bez wzgledu na wyznanie. Ta ksiazka pozwoli Wam wejsc w glab siebie i spojrzec na drugiego czlowieka oraz na smierc z innej strony. Szkoda, ze w naszej kulturze nie rozmawia sie otwarcie o smierci a dotyczy to przeciez kazdego z nas. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ech..!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Napisano Lipiec 23, 2010 Leno , co u Was slychac? Jak sie czuje Twoj maz? Jak sobie radzisz? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Lipiec 23, 2010 Maz spi,nie budzil sieod wczorajszego wieczora. W dzien nie reagowal na swiatlo kiedy podnosilam mu powieki,takie oszklone oczy mial. Z godzine temu nagle otworzyl oczy,robil ruchy rekami jak by chcial zrzucic przescieradlo i wstac.Podeszlam,trzymalam za rece,on cos do mnie mpwil strasznie niewyraznie. Cos pokazywal za mna. Jajego trzymalam caly czas,mowilam ze kocham,ze jest w domu,ze sie opiekuje nim,i jeszcze cos...uspokoil sie,zasnal,wprowadzilam do weflona jeszcze jedna dawke leku przeciwlekowego i na padaczke(z zalecenia P.doktora ktory dzonil i pytal o stan). teraz maz spi. Troche goraczkowal dzis.lekarka mu podala lek na obnizenie temperatury. Robie chlodne oklady na czolo z gazy. Poki co oddycha gleboko. Oby do rana... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ech..!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Napisano Lipiec 23, 2010 Oby do rana, Leno. Zebyscie przespali noc spokojnie. Mysle o Was. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 23, 2010 Lenko! Spokojnej nocy!!!!!!!!!!!! Olu75! U nas w miarę - ochłodziło się więc troszkę lepiej jest:) My na Szamarzewskiego jedziemy na chemię w czwartek i juz się boję:( Lekarze sa niestety tam różni - raz sympatyczni - na torakochirurgi byli przemili, ale onkologia na Szamarzewskiego nie cieszy się zbyt dobrą opinią...niektórzt lekarz etraktuja pacjentów jak przedmioty a ich rodziny jak stado baranów... Duzo zalezy od humoru dr, czasmai można pogadać i pół godziny, czasami jest arogancki:(:(:( ech... lecę spać, jakoś dziwnie się czuję... chyba te skoki temperatury mi sie niekorzystnie odbijają:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Lipiec 24, 2010 Ze spokojnej nocy nici. Polozylam sie b.pozno. Okolo pierwszej w nocy. Nasluchiwalam oddech meza. To gleboki,to bezdech. W pewnym momencie chyba sie wylaczylam.Ale nie spal spokojnie.Wlasciwie od 2.30 czuwalam nad nim.To usta przecieralam.To poprawialam rece bo caly czas nimi ruszal. I tak do czwartej. Znowu probowalam zasnac.Poderwalam sie bo podniosl rece. Podbieglam do niego. Cos tam probowal powiedziec. Oczy otwarte! A do tego momentu nie otwieral. I cos szepcze. Nie rozumialam nic a nic. Pozniej mowi "co jest?co jest?"i tak kilka razy.Uspokoilam, mowilam swoje. Ze kocham,ze jestem,ze dbam i nie opuszcze.Uspokoil sie.Zasnal. Ja poszlam sie polozyc. I znowu ruch,i znowu na nogi,podalam morfine bo krzywil sie i probowal dotknac swojej glowy. Okolo siudmej chcial zerwac "motylka". podskoczylam i uspokoilam,przykleilam plastry na wklucie. Prosil pic,ale tylko zwilzylam mu usta. Umylam meza. Wlasciwe przetarlam myjka cialo. Zsikal sie mocno.Pamres jest caly mokry. Czekam nakogos kto pomoze mi meza przebrac. Moze to byc kolega,ktory byl wczoraj,moze kolezanka,ktora jedzie do mnie zPoznania,a moze pielegniarka. Dzien deszczowy i pochmurny.W sercu niepokoj i straszna bezradnosc... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
dorka83 0 Napisano Lipiec 24, 2010 Leno, czytam twoje wpisy i tak bardzo Cie podziwiam... jak Wy się musicie kochać... nie każdy potrafi być taką podporą dla partnera. Twój mąż napewno to czuje. Życze Wam spokoju... przede wszystkim spokoju. Najchętniej sama przyjechałabym Ci pomóc, gdyby tylko bylo troche bliżej:/ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Lipiec 24, 2010 Przyjechala kolezanka.Byla Pani pielegniarka.Przewinelysmy meza.A on znowu teraz sie zsikal .Ciezki jest okropnie,we dwojke nie da rady Go przewinac,a co dopiero samemu.Niestety jest co raz sztywniejszy Podalam mu leki.Pielegniarka podlaczyla glukoze. Spi... . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 24, 2010 Lenko! Ściskam mocno, myślę o Was... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Lipiec 24, 2010 Lenko Wiem przez co teraz przechodzisz..Ściskam Cię i tulę do serca..Tyle tylko mogę... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach