Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość livFROMdaEIRE

czy bycie w zwiazku ogranicza?

Polecane posty

Gość livFROMdaEIRE

zauwazylam ze jest tu duzo osob narzekajacych na samotnosc.np.mam 28 lat,jestem niezalezna/y finansowo,wyzsze wyksztalcenie,dobra prace itd,a jestem sam/a.wiec zmusilo mnie to do rozwazan na temat ograniczen bedac w zwiazku.chcemy miec partnera szybko i juz teraz,tak jak chcemy miec te wszystkie wyzej wymienione "wartosci".ok.ale powstaje pytanie czy bedac z kims mamy prawo do samorealizacji bez obaw ze uslyszymy"praca jest wazniejsza o de mnie" albo "nigdy nie masz dla mnie czasu" itp.czy kiedys majac 40 lat nie bede myslec ze moze powinnam byla zrobic ten kurs,wyjechac,wziac ta prace w innym miescie,ale nie zrobilam tego ze wzgledu na partnera,i jest mi zle bo poswiecilam swoje zycie jemu/jej?a nie pomyslalam o sobie...moze lepiej dazyc do czegos osiagnac to,a milosc odlozyc na polke?i szukac potem.czy nie bedzie za pozno?czy tak sie da?pozdrawiam niezdecydowanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo ja wiem... jestem w związku z dojrzałym emocjonalnie mężczyzną, który mi ufa i nie czuję się w żaden sposób ograniczana np teraz jadę sama na narty i nie słyszę żadnego sprzeciwu,, do pracy też wyjeżdżamy, nieraz daleko, czy na dłużej więc mi się wydaje że to kwestia tego z kim jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izunia77
to prawda, zalezy z kim jestes, ale...zalezy tez jaka Ty sama jestes w tym związku:) Nie mozna dawać powódów to tez wazne związek nie ogranicza, wcale:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livFROMdaEIRE
to nie o to chodzi ale gdybys dostala oferte pracy z anglii o ktorej bys marzyla szczyt marzen...masz wybor kochasz go i chcesz z nim byc a jednoczesnie chcesz tej pracy.on nie wyjedzie a ty masz szanse na robienie tego co lubisz....co wybierasz?czym sie kierujesz uczuciem czy rozsadkiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livFROMdaEIRE
ja nie mam takiego problemu,ja juz podjelam taka decyzje.wybralam,poki co zmiane na lepsze a tez zostawilam wszystko co mialam za soba.nie zaluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vggggg
Wiesz poraża mnie czasami bierność i inercja, z jaką ludzie wchodzą w związki. Kolega z grupy, brat koleżanki, a bywa że i chłopak przyjaciółki, żonaty facet z tego samego pokoju w pracy. Wystarczy że jest pod ręką, wystarczy, że ktoś jest w ogóle. Z drugiej jednak strony - niestety wchodzenie w związki to umiejętność, która odłożona na półkę rdzewieje. Ludzie przechodzą z jednego związku w drugi, bywa, że pierwszy się jeszcze nie skończył. Tymczasem ludzie którzy próbują "odłożyć na później", albo tylko dokonywać wyborów, nie brać tego, co po ręką, bardzo często są sami nawet wtedy, jak już bardzo chcą kogoś mieć. Singlowatośc wchodzi w krew. W związki wchodzi się bardzo łatwo w wieku lat nastu i wczesnych dwudziestu. Jest to naturalny proces przejścia z rodziny w inną relację, ale wciąż bliską relację z drugim. Jak sie zaczyna samemu mieszkać i w ogóle samemu się samosić, coraz trudniej wpuścić kogoś do swojego życia, dopóścić do siebie. Wreszcie, jak się ma mało lat, to się ma i rozum któtki i malutką wyobraźnię. Obawiam się, że oba czynniki są jak najbardziej sprzjające czemuś takiemu jak małżeństwo na przykład. I wiara że będzie na zawsze i w corobie i do grobowej deski. jak się ma więcej lat i rozumu, patrzy się na to zupełnie inaczej i widzi niebezpieczeństwa, pułapki i wady partnera. No więc słowem, to nie jest mądra strategia z tym odkładanie na półkę no może to być nie na później ale na nigdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vggggg
dopuścić :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiscie, ze w pewnym sensie ogranicza, chocby dlatego, ze musisz isc na pewne kompromisy, muisz myslec nie tylko o sobie, ale takze o tej drugiej osobie, poza tym owszem, mozna sobie jezdzic i chodzic wszedzie samemu, ale zawsze z mysla, zeby byc lojalnym, a najczesciej tez z tesknota. I mam tu na mysli szczesliwe zwiazki, bo jest tez cala masa takich, ktore ograniczaja az do paranoicznych rozmiarow. Wszystko ma swoje plusy i minusy i dlatego bedac w kazdej sytuacji nalezy sie cieszyc jej plusami, zamiast rozmyslac o minusach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livFROMdaEIRE
zgadzam sie z toba.jednak dziwi mnie fenomen ludzi ktorzy pod wzgledem zawodowym osiagneli juz wszystko a narzekaja ze mam 30 lat i jestem sam/a jakie to straszne,a moze gdyby na to spojrzec z innej strony to wlasnie ci ludzie dzieki temu ze byli samotni poswiecali sie nauce,pracy itd.dlatego teraz zyja na jakims poziomie.wiesz jak to jest byc z kims,nic innego sie nie liczy,a jak dochodza dzieci to juz wogole nie ma sie czasu na nic.a co dopiero realizowac sie zawodowo,znam wielu ludzi ktorzy w zwiazku zapominaja o sobie i slysze.."a wiesz moge jechac na 2 tyg na szkolenie ale nie pojade bo nie zostawie pana X,bo co on zrobi,to za dlugo bedzie mi zle i jemu tez"to jest niesamowite....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobry zwiazek
powinien wzbogacac, a nie ograniczac. Kazdy dokłada , co ma najlepszego, trzeba wybrac w imie wspolengo pozytku,co jest najleosze dla zwiazku. Zwiazek daje wiecej mozliwosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livFROMdaEIRE
ja tylko jestem ciekawa,czy warto rezygnowac czasem z siebie na korzysc partnera,wiadomo zwiazek to kompromis.no i oczywiscie wiadomo ze jak sie kocha mocno to sie rezygnuje,bo tak to juz jest...ale dlaczego do cholery zapominamy o sobie?moze warto czasem byc egoista?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry zwiazek z jednej strony cos nam daje, a z drugiej zabiera, ZAWSZE tak jest i nie ma innej mozliwosci zeby bylo inaczej. Wazne jest, zeby wychodzic na plus i byc szczesliwym, nie zatracic siebie po drodze. Co do narzekajacych ludzi - to juz taka nasza natura, zawsze chcemy czegos innego nie potrafiac docenic tego, co mamy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izunia77
kompromis to nie rezygnacja.. kompromis np Ty w Anglii w pracy, ale np na rok:) On w Polsce widujecie sie jets skype, net, kamery, telefony odwiedzacie sie ty happy bo masz doświadczenie w pracy i to rok. On też bo go kochasz i tak naprawde zle ci samej i bez niego tam.. i wracasz do Polski:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moge podac siebie jako przyklad, jestem bardzo szczesliwa w zwiazku, a moj facet jest super-tolerancyjny. Mimo to stracilam pewne rzeczy, ktore uwielbialam, np. randkowanie, przeciez nie bede teraz lazic po pubach i umawiac sie z facetami na randki. Przez to troche zubozalo moje zycie towarzyskie. Oczywiscie jest to moj swiadomy wybor, bo wole miec kolo siebie Jego, to mi przynosi wiecej emocjonalnych korzysci, jednak gdybym znowu byla sama to chetnie korzystalabym z tej wolnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wg wikipedii: Kompromis to metoda rozwiązania konfliktu, oznaczająca wspólne stanowisko, możliwe do przyjęcia dla stron negocjujących. Wbrew obiegowej opinii kompromis nie jest optymalnym rozwiązaniem konfliktu, ponieważ oznacza konieczność REZYGNACJI z części interesów każdej ze stron.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livFROMdaEIRE
jak pisalam wczesniej moja decyzja bylo rzucenie studiow,dobrej pracy na rzecz partnera,i nie pisze czy jest to dobre czy zle,bo bedac z kims niestety musimy sie poswiecic ale to jest caly urok ze tak to nazwe MILOSCI.....a potem to juz roznie bywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezeli Twoj ukochany wyjezdza na rok, to wasz kompromis polega na tym, ze na rok REZYGNUJECIE ze wspolnego towarzystwa dla osiagniecia jakiegos tam celu. Kompromis jest nierozerwalnie zwiazany z rezygnacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiscie, milosc to pewnego rodzaju inwestycja siebie samego na rzecz wspolnego dobra, ktora czasem sie oplaca, a czasem nie. Dlatego raczej nie warto inwestowac zbyt duzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livFROMdaEIRE
nie no ja na mojego narzekac tez nie moge,ale widze wokol ludzi w zwiazkach motajacych sie emocjonalnie pomiedzy samym soba a NIM/NIA.takie i chcialabym i boje sie....i wierz mi ze sa to dorosli ludzie.dziwne zjawisko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izunia77
kompromis to nie rezygnacja to taki srodek ja rezygnuje i on z czegos np ja, bo tylko wyjazd na rok nie na zawsze on bo to akcpetuje i wie, ze za rok znow bedzimey razem rezygnacja byłaby wtedy gdyby wyjechała na zawsze do ANglii, on musiałby zrezygnowac z pracy tu itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livFROMdaEIRE
masz racje w 100%nie warto inwestowac za duzo.czyli dobrze jest byc po trochu egoista....tylko tak zeby partner nie wiedzial he he

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kompromis to nie rezygnacja ze wszystkiego, ale z jakiejs tam czesci dla wspolnego dobra. I oczywiscie istnieja zbyt duze kompromisy. Ale wiesz, to juz chyba zawsze tak bedzie, nie jestesmy nieomylni, zwlaszcza w sprawach uczuciowych. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania_158
BYCIE W ZWIAZKU NIE OGRANICZA Nadaje kierunek naszym poczynaniom,ludzie tak pragna wolnosci a jak to juz mają to zdychaja z tęsknoty za człowiekiem,jaki to związek co ogranicza tak trzeba wybierac aby związek wzbogacał Ania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livFROMdaEIRE
dokladnie tak dziewczyny....nie jest lekko,ani latwo.ciesze sie ze wy macie "trzezwe" spojrzenie,ale niestety czasem ludzie poswiecaja chyba za duzo a nawet wszystko,by potem sie rozczarowac i plakac nad tzw.zmarnowanym zyciem.granica jest tu bardzo cienka....i kazdy sam musi ja sobie wyznaczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livFROMdaEIRE
jutro sie odezwe.milego wieczoru...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izunia77
wiesz jak baba rezygnuje z pracy i jest na garnuskzu meza, to nie dziw sie ze jak on mowi jade do USa to ona musi z nim jechac, bo On to jej zrodlo dochodu, zatem jak z nim nie pojedzie doskonale wie, ze straci dochody nie bedzie miała hulanek, brylantow! wiec jedzie:) i nie mowicie mi, ze ona cos posiweciła!:) on wiedziala, ze musi jechac:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość livFROMdaEIRE
racja ale zalozylam z gory ze mowa tu o ludziach ktorzy maja prace i szanse rozwoju w jakiejs tam dziedzinie i rezygnuja z tego na rzecz partnera.czy jest to swiadomy wybor?czy moze rezygnuja z wlasnych marzen w obawie przed strata chlopaka/dziewczyny? Izunia nie o takie poswiecenie mi chodzi,taka baba to brak abmicji i tyle...to nie poswiecenie,to lenistwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sadzac po nicku z Ire nadajesz... Ja tez. Bycie w zwiazku nie ogranicza, a moze nawet rozwijac - jesli wchodzi sie w zwiazek swiadomym kompromisow, obowiazkow i gotowym na nie. Jesli nie ma sie poczucia \"poswiecania\" czegos dla zwiazku - coz, kiedys to moze zostac wypominane partnerowi ze: ja to dla ciebie to czy tamto a ty... (niewypowiedziane glosno: nie stosujesz sie do mnie, do moich zasad). Zwiazek dwojga ludzi jest ukladem ale im uczciwszy uklad tym szczesliwsi i bardziej spelnieni obydwoje. Poza tym w zyciu kierujemy sie priorytetami i to my sami powinnismy wiedziec co w danym czasie jest owym priorytetem. Ergo - czego naprawde chcemy. Czestym jest dylemat typu: miec ciastko i zjesc ciastko - co traci oczywistym paradoksem i jest niemozliwe do wykonania. Zawsze - powtarzam: zawsze - bedziemy czegos zalowac, czegos co \"moglismy zrobic potencjalnie\" gdybysmy poszli inna droga (co by bylo gdyby) ale to jest odwieczny problem czlowieka i wraz z nami nie zaginie, nie wazne jaka decyzje podejmiemy to \"gdyby\" pozostanie z nami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość problematic
A ja mam własnie problem, bo mnie bycie z kims czuje ze poczatkowo ogranicza a pozniej jakos sie przyzwyczajam, jest to nawet dobre, ale jednak kompromis mi czasami doskwiera:o Nie chce brzmiec jak egoistka, po prostu czasami czuje ze sie jak w pułapce, oddajemy czesc swojej niezaleznosci, dajemy siebie, dobrowolnie. Jednak czuje ze bycie samemu, daje nam siłe, niezaleznosc i prawdziwe poznanie siebie, a jak juz jestem w zwiazku to nagle brak mi tej siły. Nie wiem czy ktos cos rozumie z tego bełkotu mojego, ale takie mam odczucia. I tu nie chodzi o kogos kto jst dla mnie zaborczy, albo ze ja jestem uległa, nie ma mowy, wszystko jest pieknie, jednka w głebi czuje ze uszlachetnia mnie bycie samej:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×